Marcin Korzewski - Przestępstwa bez ofiar, czyli źródła bez ofiar w prawie holenderskim (O tolerancji w społeczeństwie i prawie holenderskim).pdf

(154 KB) Pobierz
689592638 UNPDF
Marcin Korzewski
O tolerancji w społeczeństwie i prawie holenderskim , Nomos, Kraków, 2005, ss. 231-241
Przestępstwa bez ofiar, czyli źródła tolerancji w prawie holenderskim
Inspiracje filozoficzne – od kryterium wolności do kryterium krzywdy
„Największym problemem rasy ludzkiej, do którego rozwiązania zmusza ją natura, jest
ustanowienie społeczeństwa obywatelskiego wymierzającego wszędzie sprawiedliwość
zgodnie z prawem. Jedynie w społeczeństwie łączącym największą wolność [...] z
najściślejszym oznaczeniem i zagwarantowaniem granic wolności [każdej jednostki], tak
aby mogła ona współistnieć z wolnością innych – ludzkość może spełnić najwyższy cel
natury, jakim jest rozwój wszystkich jej zdolności” 1 .
Ten krótki Kantowski wykład z liberalizmu ustanawia doskonałe formalno-prawne
ramy dla rozważań nad kategorią, którą chciałbym się posłużyć przy analizie tolerancji
jako pragmatycznie regulowanego kompromisu w kontekście prawa holenderskiego. Za
właściwego jednak prekursora filozoficznej refleksji nad przestępstwami bez ofiar – bo
wokół tej właśnie [koniec strony 231] kategorii koncentrować się będą w tej części moje
rozważania – uznać należy Johna Stuarta Milla i jego koncepcję wolności.
Przypomnijmy więc raz jeszcze, iż „jedynym celem usprawiedliwiającym ograniczenie
przez ludzkość, indywidualnie lub zbiorowo, swobody działania jakiegokolwiek
człowieka jest samoobrona, że jedynym celem, dla osiągnięcia którego ma się prawo
sprawować władzę nad członkiem cywilizowanej społeczności wbrew jego woli, jest
zapobieżenie krzywdzie innych. Jego własne dobro, fizyczne lub moralne nie jest –
twierdzi Mill – wystarczającym usprawiedliwieniem. Nie można go zmusić do uczynienia
lub zaniechania czegoś, ponieważ tak będzie dla niego lepiej, ponieważ to go uszczęśliwi,
ponieważ zdaniem innych osób będzie to mądrym lub nawet słusznym postępkiem. Są to
ważne powody, by go napominać, przemawiać mu do rozumu, przekonywać go lub prosić,
lecz nie, by go zmuszać lub karać w razie, gdyby nas nie usłuchał. Aby to ostatnie było
usprawiedliwione, postępowanie, od którego chcemy go odwieść, musi zmierzać do
wyrządzenia krzywdy komuś innemu” 2 .
1
Immanuel Kant, cyt. za: Berlin, op.cit. , s. 220.
2
Mill, op.cit. , s. 25, 26.
Innymi słowy, „jednostka nie jest odpowiedzialna przed społeczeństwem za czyny,
które wyłącznie jej dotyczą” 3 . Przez wzgląd na większe dobro, musi więc społeczeństwo
pogodzić się z postępowaniem jednostki, jeśli nie łamie żadnego specjalnego obowiązku
względem ogółu, ani nie przynosi widocznego uszczerbku nikomu poza nim samym.
Tym większym (największym) dobrem John Stuart Mill ustanawia indywidualną
wolność. Ludzie bowiem nie są w stanie „swobodnie rozwinąć się, rozkwitnąć, i wydobyć
z siebie pełni człowieczeństwa, jeśli w pewnej minimalnej sferze życia – którą [Mill –
M.K.] uważa za nienaruszalną – nie zapewni się im swobody od ingerencji innych osób” 4 .
Mill wierzył, że [koniec strony 232] wszystkie dorosłe, rozumne istoty muszą zgodzić
się co do tego, że spontaniczny, nieskrępowany rozwój indywidualności stanowi wartość
samą w sobie 5 .
Drugi z kolei argument na rzecz wolności w relacji jednostki ze społeczeństwem
wyprowadza John Stuart Mill z założenia, iż dorosły człowiek z zasady powinien znać
swe odczucia i położenie lepiej niż ktokolwiek inny i zapewne sam wie również najlepiej,
co lubi i czego chce, a co uważa za dlań szkodliwe 6 . Stąd wnosić można, iż to, co dana
osoba dobrowolnie wybiera, zasadniczo (subiektywnie) jej nie krzywdzi 7 , a to z kolei
oznacza, ni mniej, ni więcej tylko tyle, że człowiek – według Milla – ma bezwzględne
prawo, by „pójść do piekła w swoim własnym stylu” 8 . Owo niezbywalne prawo jednostki
do tego, by zachowywać się i działać w sposób, w jaki tylko zechce, ograniczone ma być
jedynie prawem innych do ochrony swej prywatności przed szkodliwą ingerencją 9 . Jeśli
zaś ów fundamentalny warunek jest spełniony, to wydaje się, iż nie istnieją żadne moralne
(ani jakiekolwiek inne) przesłanki do tego, by zachowanie takie było zabronione.
I w takim właśnie duchu formułowane były zasadnicze konkluzje z prac powołanej
przez rząd brytyjski Komisji (Wolfendena) ds. Regulacji Problemów Moralnych. Opu-
blikowany w 1957 roku Raport Komisji, postulował dekryminalizację dobrowolnych
praktyk homoseksualnych podejmowanych między osobami dorosłymi w sferze pry-
watnej. Podobne rekomendacje dotyczyć miały również prostytucji. W tym jednak
3
Ibidem , s. 111. Podstawowy jednak problem, a zarazem przedmiot krytyki stanowiska Milla, na który zwracają uwagę John Horton i Susan
Mendus, sprowadza się do tego, że kontekst życia człowieka jest kontekstem zasadniczo społecznym i w istocie wszystkie jego działania
mogą rodzić skutki dla innych, a to oznacza, że krzywdzące działania podejmowane przez jednostkę, która subiektywnie nie postrzega ich
jako takich, mogą wiktymalizować innych. Przedmiotem krytyki jest również dość nieprecyzyjne, ponieważ w zasadzie czysto formalne,
pojecie krzywdy u Milla. Zob. Aspects of Toleration. Philosophical Studies , Horton, J., S. Mendus, S. (red.), Methuen, London, New York
1985, s. 1.
4
Berlin, op.cit. , s. 258.
5
Zob. H.A. Bedau, Are there really ’crimes without victims? [w:] E.M. Schur, H.A Bedau, Victimless Crimes. Two Sides of
Controversy , Prentice Hall, Inc. Englewood Cliffs, New Jersey 1974, s. 79-80.
6
Zob. Mill, op.cit. , s. 93.
7
Co nie oznacza jednak, że podejmowane działania nie mogą być postrzegane jako krzywdzące lub nie mogą w konsekwencji takimi okazać
się dla samego zainteresowanego.
8
N. Morris, G. Hawkins, The Honest Politician’s Guide to Crime Control , Chicago University Press, Chicago 1970, s. 2.
9
Zob. Bedau, op.cit. , s. 81.
przypadku zwracano dodatkowo uwagę na konieczność uregulowania problemu poprzez
„usunięcie prostytucji z ulicy”. Tolerancja wobec prywatnej niemoralności nie mogła
bowiem oznaczać zgody na „działania przeciwko porządkowi [koniec strony 233]
publicznemu i przyzwoitości”, ponieważ oznaczałoby to narażenie zwykłego obywatela
(w szczególności zaś dzieci) na przypadkowy lub niepożądany kontakt z tym, co mogłoby
w konsekwencji okazać się krzywdzące, niezależnie od tego czy fizycznie, czy też
moralnie. Funkcja prawa karnego miała w tym przypadku sprowadzać się właśnie do
utrzymywania porządku publicznego i ochrony obywatela przed potencjalnie zgubną w
skutkach nieprzyzwoitością, poprzez działania zmierzające do ograniczenia jej
„widzialności” i „sprywatyzowania”. W taki i tylko taki sposób prawo miało chronić
przed krzywdą moralną. „Jeśli społeczeństwo – stwierdzał raport – chce uniknąć sytuacji,
w której sfera grzechu zostanie w sposób zamierzony – za pomocą prawa – utożsamiona
ze sferą zbrodni, to wydzielona zostać musi pewna przestrzeń prywatnej moralności i
niemoralności, która nie jest już obszarem zainteresowania prawa. Nie oznacza to jednak
oczywiście, że należy zaakceptować czy też zachęcać do prywatnej niemoralności” 10 .
Raport Komisji Wolfendena postulował więc w istocie depenalizację przestępstw bez
ofiar, czyli takiej aktywności, która – jak kategorię tą definiuje jej autor Edwin Schur –
oparta jest na wymianie zakazanych, a nade wszystko potępianych moralnie, dóbr lub
usług, dokonywanej przez autonomiczne podmioty, które w związku z tym, iż angażują
się weń dobrowolnie, nie doświadczają również żadnego z tego tytułu poczucia
krzywd y 11 . Przedstawione przez Komisję Wolfendena postulaty, nie miały jednak
oznaczać wyłącznie i po prostu legalizacji homoseksualizmu i prostytucji. Chodziło
bowiem o uregulowanie tych kwestii w taki sposób, by zredukować wszelkie możliwe
negatywne konsekwencje (zarówno indywidualną krzywdę, jak i koszty społeczne)
uznania prawa jednostek do tego rodzaju „niemoralnej” aktywności. Innymi słowy,
rekomendacje Komisji – rozkładając [koniec strony 234] akcenty nieco inaczej niż
propozycja Johna Stuarta Milla – zmierzały do położenia większego nacisku na
konieczność zagwarantowania ładu w warunkach wolności niż na konieczność
zagwarantowania wolności samej. W związku z tym jednak, że Raport przede wszystkim
postulował wydzielenie „prywatnej przestrzeni niemoralności” – wolnej od ingerencji
prawa, jego propozycje stały się przyczynkiem do zainicjowania burzliwej debaty na
10
(Wolfenden) Commitee on Homosexual Offences and Prostitution, Report , cyt. za: E. Schur, The Case for Abolition , w: Schur, Bedau,
op.cit. , s. 5.
11
Zob. Schur, Crimes without victims , s. 169-171. Schur zwraca uwagę, że w rzeczywistości w tych sytuacjach również możemy mieć do
czynienia z ofiarami – wszak narkoman może w końcu paść ofiarą swego nałogu. Nawet zaś jeśli założyć, iż zasadniczym znamieniem
przestępstwa jest właśnie występowanie ofiary, to pytanie w tym szczególnym przypadku dotyczy jednak „nie tego, czy dane zachowanie
jest przestępstwem, ale raczej tego, czy ogóle powinno być potraktowane jako takie ” Schur, The Case for Abolition , s. 7.
temat charakteru relacji między prawem a moralnością w kontekście przestępstw bez
ofiar.
W swym wykładzie z 1959 roku zatytułowanym The Enforcement of Morals , postulaty
Komisji ostrej krytyce, z perspektywy tzw. moralizmu prawnego, poddał Lord Patrick
Devlin. Twierdził on kategorycznie, iż prawo karne może ingerować w prywatną
przestrzeń jednostki i ograniczać jej wolność już z tego tylko tytułu, że działanie, które
ona podejmuje, jest grzeszne czy też moralnie naganne 12 . Istota więc moralistycznej
argumentacji przeciw dekryminalizacji homoseksualizmu i prostytucji, sprowadzałaby się
w tym przypadku do stanowiska, iż są to zachowania po prostu niemoralne, a „spo-
łeczeństwo – jak twierdził Devlin – ma prima facie prawo, by uchwalać ustawy przeciwko
niemoralności jako takiej” 13 . W związku z tym, że każde społeczeństwo jest „wspólnotą
podzielanych poglądów i opinii politycznych, wspólnych obyczajów i etyki” 14 , nie może
ono istnieć bez „moralności publicznej”, wspieranej i utrwalanej przez normy prawa
karnego 15 . Podstawową zaś funkcją prawa ma być ochrona moralności publicznej,
zarówno w publicznej, jak i prywatnej sferze, a także niezależnie od tego, [koniec strony
235] że – jak w przypadku homoseksualizmu czy prostytucji – mielibyśmy w istocie do
czynienia z „nieszkodliwą niemoralnością”.
Krytyka moralizmu prawnego Lorda Patricka Devlina podjęta została przez liberalny
legalizm Herberta L.A. Harta, który w Law, Liberty and Morality (1963) w sposób jed-
noznaczny nawiązywał do tradycji Millowskiego liberalizmu. W swej analizie debaty
Devlina z Hartem Paul van Seters zwraca uwagę, iż ten ostatni, odnosząc się do różnych
problemów moralnych – już nie do tylko homoseksualizmu i prostytucji, ale także aborcji,
samobójstwa czy eutanazji – za najwyższą wartość ponownie uznaje zasadę wolności. To
ona miała wyznaczać charakter prawa, a nade wszystko ograniczać próby prawnego
narzucania jakiejkolwiek publicznej moralności 16 .
Zasadniczy problem w toczącej się w kontekście przestępstw bez ofiar debacie między
moralizmem prawnym a liberalnym legalizmem sprowadzałaby się więc do pytania o to,
na ile jednostka jest wolna, czyli na ile ma ona prawo angażować się w aktywność, która
jest ze swej istoty (rzekomo) niemoralna, a także na ile prawo może penalizować
„Można uważać, że jeśli ludzkie grzechy dotykają tylko samego grzesznika, nie może to zajmować społeczeństwa. Każdy może się
upijać w zaciszu swego domu nie szkodząc przy tym nikomu, ale co, jeśli połowa populacji będzie się upijać co wieczór, cóż to
byłoby za społeczeństwo?”. P. Devlin, Enforcement of Morals , Oxford University Press, 1965, s. 14. Devlin uważa więc, że wymuszanie
określonych standardów zachowań moralnych leży we właściwym interesie prawa.
13
Devlin, op.cit. , s. 11.
Ibidem , s. 10. Hugo Bedau wskazując na jedno ze źródeł krytyki moralizmu prawnego, zwraca uwagę, iż „myli się moralista, jeśli uważa,
że zjawiska takie, jak homoseksualizm [...] czy prostytucja są rzadkimi i marginalnymi dewiacjami w społeczeństwie, w którym «moralność
publiczna» potępia tego rodzaju działalność” Bedau, op.cit. , s. 92.
15
Zob. van Seters, op.cit. , s. 25; Bedau, op.cit. , s. 91.
16
Zob. van Seters, op.cit. , s. 25.
12
14
wykroczenia przeciwko moralności. W poszukiwaniu uzasadnień dla (de)kryminalizacji
przestępstw bez ofiar można jednak wyjść poza ten normatywny dyskurs. Miast
odwoływać się do nie pozbawionego – jak widać – wartościującego charakteru kryterium
wolności, punktem odniesienia uczynić można specyficznie rozumiane kryterium krzywdy
identyfikowanej w oparciu o kalkulację kosztów związanych z (de)kryminalizacją
przestępstw bez ofiar 17 .
Inspiracje socjologiczne – koszty kryminalizacji przestępstw bez ofiar
Powstała niemal 40 lat temu, lecz nie tracąca na swej aktualności i wciąż przydatna
jako kategoria analityczna (również do rozważań nad prawem [koniec strony 236]
holenderskim 18 ) , koncepcja przestępstw bez ofiar – znanych także pod wiele mówiącymi
nazwami przestępstw konsensualnych ( consensual ), „nie-rozbojowych” ( non-predatory ),
przestępstw porządku publicznego ( public order crimes ), przestępstw bez skargi
( complaintless crimes ), czy w końcu przestępstw „doczesnych” ( mundane crimes ) 19
jakkolwiek tradycyjnie odnosi się do dylematów moralnych, niesie jednak ze sobą szereg
kwestii, które wykraczają daleko poza czystą refleksję moralną w duchu O wolności .
Jeden z zasadniczych problemów z tą kategorią związanych stanowią (realne) koszty
kryminalizacji przestępstw konsensualnych – zarówno dla „społeczeństwa”, jak i anga-
żujących się weń jednostek. Edwin Schur 20 zwraca przeto uwagę na kilka takich obszarów
w obrębie przestępstw bez ofiar, które – generując poważne koszty – stanowią jed-
nocześnie ważki argument przeciwko ich kryminalizacji.
Po pierwsze więc, wysiłki na rzecz ścigania przestępstw tego rodzaju wymagają
ogromnych nakładów ze strony instytucji odpowiedzialnych za egzekucję „prawa prze-
ciwko niemoralności”. W związku z tym zaś, że „przestępcy” godzą się w tym przypadku
na dobrowolne uczestnictwo w danej działalności, od potencjalnej „ofiary” można się
spodziewać, iż nie poinformuje ona organów ścigania o „przestępstwie” (np. aborcji, czy
zakupie narkotyków). Oznacza to, że w celu uzyskania materiału dowodowego i egzekucji
prawnego zakazu przestępstw bez skargi, policja i prokuratura zmuszone zostają do
Kategoria kosztów (w sensie zarówno abstrakcyjnym jak i literalnym) jest w tym przypadku o tyle tożsama z kategorią cierpienia Richarda
Rorty’ego, o ile związana jest z generowaniem krzywdy i ofiary, lecz w przeciwieństwie do Rorty’ego, ma mniej subiektywny charakter, a
po drugie uwzględnia możliwość wiktymalizacji „społeczeństwa”.
18
Zob. Briunsma, op.cit. , s. 31-41; Boutellier, op.cit. s. 56-58; E. Leuw, Initial Construction and Development of the Official Dutch Drug
Policy [w:] Between Prohibition and Legalization. The Dutch Experiment in Drug Policy , E. Leuw, I.H. Marshall (red.) Kluger Publications,
Amsterdam, New York 1996, s. 25; L.C. van de Pol, The History of Policing Prostitution in Amsterdam , [w:] Regulating Morality. A
Comparison of the Role of the State in Mastering Mores in the Netherlands and the United States , s. 98.
19
Zob. Boutellier, op.cit. , s. 56.
Zob. Schur, The Case for Abolition , s. 11-36. Na temat kosztów kryminalizacji przestępstw bez ofiar zobacz też: Morris, Hawkins, op.cit.
s. 5-6.
17
20
Zgłoś jeśli naruszono regulamin