Ironbottom Sound.pdf

(72 KB) Pobierz
Ironbottom Sound
Ironbottom Sound
Autor: Rafał Szostak
Data publikacji: 27.09.08 | Ostatnia modyfikacja: 27.09.08
Cieśnina Żelaznego Dna – tak nazwali to miejsce amerykańscy marynarze. Bo rzeczywiście,
dno morskie w tym miejscu autentycznie jest wyłożone stalą.
W kwadracie nie większym niż 30 na 30 km, leży na morskim dnie prawie sto wraków
dużych okrętów wojennych i statków transportowych. Dwa pancerniki, sześć krążowników,
dziesięć niszczycieli oraz mnóstwo mniejszych okrętów poszło tam na dno w pięciu bitwach
w ciągu pół roku, między sierpniem 1942 a lutym 1943 roku.
A poszło o to, że Amerykanie, odzyskujący inicjatywę w wojnie, zdobyli lotnisko na zajętej
przez Japończyków wyspie Guadalcanal. Ci drudzy, aby zniszczyć przyczółek, wysyłali na
wyspę tzw. Tokyo Express, czyli konwoje transportowców z zaopatrzeniem w eskorcie
okrętów wojennych. Aby nie dopuścić do lądowania posiłków, mogących zepchnąć do morza
tak ważny przyczółek, Amerykanie nie tylko wysyłali na nie samoloty bombowe, ale także
trzymali tam własną flotę, która od czasu do czasu ścierała się z japońską. Pomiędzy wyspami
Guadalcanal, Savo i Floridą, głównie w nocy dochodziło do krótkich, ale bardzo
gwałtownych bitew: dwie bitwy pod Guadalcanalem, pod wyspą Savo oraz u przylądków
Esperance i Tassafaronga.
Po pół roku Japończycy w końcu ewakuowali garnizon Guadalcanalu. Dlaczego wszystko tak
się skończyło? Bo Japończycy nie traktowali Guadalcanalu jako priorytetowego kierunku, ale
za kolejny niezatapialny lotniskowiec , których mieli dziesiątki. No i uważali, że znacznie
ważniejsze jest opanowanie Nowej Gwinei, jako klucza do Australii. Dlatego zbyt energicznie
nie bronili wyspy. Z kolei Amerykanie właśnie Guadalcanal potraktowali priorytetowo. Raz,
że tu testowali sprzęt i sposoby walki w dżungli, dwa, że właśnie stąd planowali kolejny skok
a na dnie cieśniny pomiędzy w. wym. wyspami, nazwanej przez amerykańskich marynarzy
Cieśniną Żelaznego Dna, pozostały dziesiątki wraków.
W ciągu ponad pół wieku zdążyły już porządnie obrosnąć koralowcami, ale wciąż widać
groźnie sterczące lufy dział i upiorne dziury po torpedach czy pociskach. Nie wszystkie da się
oglądać. Niektóre spoczywają za głęboko, jak australijski krążownik Canberra czy japoński
pancernik Kirishima . Ale krążownik Atlanta na 55 metrach jest dostępny, nawet dla
przeciętnie doświadczonego nurka, podobnie jak niszczyciel Aaron Ward , czy dziesięć
leżących tuż przy brzegu Guadalcanalu jednostek, w większości japońskich transportowców.
Dużo dla wyjaśnienia tajemnic Ironbottom Sound zrobił oceanograf dr Robert Ballard, znany
z odkrycia wraku Titanica .
Jest tam kilka baz dla płetwonurków, ale że nie dysponują klimatyzowanymi hotelami ani
dobrze zaopatrzonymi barami, zaglądają tu wyłącznie prawdziwi miłośnicy nurkowania.
Polaków tam nie uświadczy. Dla tych, którzy by chcieli – za daleko (a więc za drogo), a ci,
dla których nie jest za drogo, nie przyjadą, bo tu nie jest miejsce, gdzie trzeba bywać.
Dziwny to cud, bo będący efektem ludzkiej głupoty, ale niestety, i takich cudów nie brakuje
na świecie...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin