Ej, zając
Łatwo się mówi że nic nie jest wieczne
Usta bezmyślnie wypowiadają setki bzdur
Które pokrycia w rzeczywistości nie mają żadnego
A ból po niektórych zostaje na zawsze
Smutku płaszczem okrywam kolejny już zmierzch
Znów zasnę pośród krokodyli
Które ronić łzy wraz ze mną będą
O, moi towarzysze pomyłek życia
Czy wiele mnie jeszcze ich czeka?
Hyży zając – w biegu, czy tak wygląda moje życie…
Ale znalazłam miejsce gdzie stanąć jest mi bezpiecznie
Myślę, że tu pisane mi je dokończyć
Ciepłe słońce na horyzoncie, przypomniana obietnica
I wiesz jak trudno mi zapomnieć ze to tylko szybka i głupia nadzieja
Emancypacja…nie odda mi to skradzionego serca!
*Powyższy wiersz jest moim własnym utworem, więc proszę o…uszanowanie tego (;(;®
sam1996