innyswiat.pdf

(615 KB) Pobierz
psm.indd
Leszek Rolak
Inny
Świat
Lublin - Brampton 2007
L. Rolak, Inny Œwiat
3
 
Płacz
© Leszek Rolak, 2007
płacz, płacz, płacz
naród płacze
ludzkość płacze
ja płaczę
płacze me serce
tułacze
te łzy to woda dla spragnionego
zbłąkanego
w tych łzach
są wielkie wartości
nauk
Papieża
Polaka
Ojca Świętego
Rzym
Kraków
łzą ludzką zalany
odchodzisz dziś
będziesz
nie zapomniany
Korekta
Karolina Sawczuk
Magdalena Szlaska
Projekt okładki
Skład i łamanie
Małgorzata Cioć
ISBN 978-83-60702-16-1
Wydawca i druk
Wydawnictwo Drukarnia best print s.c.
ul. Księżycowa 13, 20-060 Lublin
tel./fax 081 533 13 80, e-mail: best.print@interia.pl
wiersz powstał w chwili kiedy dusza Jana Pawła II łączyła się z Bogiem
4
L. Rolak, Inny Œwiat
L. Rolak, Inny Œwiat
5
103848904.002.png
dziś ci których odwiedzałeś
przyszli Cię pożegnać
idą ku Tobie drogą którą rozpoczełes
u pod nużą Tatr
naznaczając cierpienie Chrystusa
i Twoje ku nam kierując
drogowskazem krzyża świętego
na szlaku ku rzymskim szatom
a i tak wszystkie drogi
prowadzą do Ciebie
ojca ludzkości
Rzeka
wracam do mojej rzeki
ponownie
bosymi nogami
mieszam w jej nurcie
zatopione ludzkie szczęścia
i rozpacz utopioną
nie obmywam się już w jej
obecności.
woda zabierze wszystko
pomiesza
i z czasem wyrzuci
na rozlewisko
to namaszczenie oceanu
jego czysta otchłań
może da nam na nowo
szczęście na przetrwanie
potrzebujemy
czystości ale wbrew zaklęciom wejdź i ty.
wiersz powstał w chwili kiedy dusza Jana Pawła II łączyła się z Bogiem
6
L. Rolak, Inny Œwiat
L. Rolak, Inny Œwiat
7
103848904.003.png
dotykam
odległością
mych uczuć
szeptu Twego
serca
a czas
który nas dzieli
to nie wróg
to przyjaciel przyjaciel mej odległości
mego serca
NASZE DRZEWO
dziwie zabrzmi, gdy powiem: Moje i Grzesia, albo ojca i
syna. Ale zacznę od początku…
Jest upalne lato, pogoda wymarzona na relaks i niedzielny pik-
nik. Wyjeżdżamy z Hamiltonu i jedziemy do parku nad rzeką Grand
Riwer. Miejsce przepiękne, prawdziwa oaza zieleni. Oczy spokojnie
błądzą od jednego drzewa do drugiego, zatrzymują się na krzewach,
aby już po chwili ślizgać się po różnokolorowych kwiatach. Co za ra-
dość, istna uczta duchowa? Cieszą się wszystkie zmysły. C oś we mnie
zaczyna grać, nie mogę oprzeć się zniewalającemu pięknu natury. W
pewnym momencie dostrzegam coś niesamowitego, zapominam o roz-
bawionym towarzystwie, patrzę jak zahipnotyzowany i oczu nie mogę
oderwać. Oto widzę skąpane w słońcu drzewo, stoi samotnie nieopodal
wody, dziwnie pochylone, patrzy na mnie, kusi i woła.
Nie mogę dłużej się opierać, chwytam za aparat fotografi czny i
okiem obiektywu podglądam fascynującego samotnika i uwieczniam
go, na pamiątkę, po wsze czasy. Niech dalej na papierze trwa, ale... to
mało, czuję to i aparat wymieniam na kamerę. Co za niedosyt, skąd
się to bierze, bo i kamerę odkładam. Już teraz wiem, że muszę mojego
intryganta naszkicować. Nie wybierałem się w plener malarski, nie je-
stem więc przygotowany. Rozpaczliwie szukam jednak w samochodzie
przynajmniej jakiegoś surogatu i znajduję dwa arkusze papieru, łączę
je w całość i zwykłym mazakiem odrysowuję z odległości kilkunastu
metrów gałązkę po gałązce.
Kim jesteś? Kto cię tu posadził? Jakie koleje twego losu? Nie wiem
nawet jak brzmi nazwa twojej rodziny i rodzaj mi nieznany. Nie jest to
jednak najważniejsze. Dla mnie będziesz, sosnową Zadumą. Podoba ci
się - wiem, że tak. Któż inny tak pięknie by cię nazwał? Wiesz, przy-
glądam ci się i zachowuję się niczym zakochany chłopak na pierwszej
randce ze swoją ukochaną. Przyjechałem z towarzystwem, zostawiłem
1976 na morzu
8
L. Rolak, Inny Œwiat
L. Rolak, Inny Œwiat
9
D laczego nasze i czy aby na pewno nasze? Najbardziej praw-
103848904.004.png
ich i jestem tu, z tobą. Fascynujesz mnie, intrygujesz, skupiasz na sobie
moje myśli, powodujesz, że szkicuję twoje kształty.
Zadumo moja, osmętnico parkowa, zastanawiam się, ile lat sobie
liczysz, co widziałaś w swoim życiu, czego doświadczyłaś i jak długo
będziesz stać na straży tego dzikiego krajobrazu? Milczysz, nie odpo-
wiadasz na moje pytania? Nie musisz, ja i tak wiem, że w twoim losie
zawiera się w jakiś sposób cząstka mnie, dlatego tu jestem. Swoją siłą i
niezłomnością przywołałaś mnie do siebie. Wiem i czuję to. Patrzę na
ciebie i z każdą chwilą stajesz mi się bliższa, bardziej cię rozumiem.
Nic w tym dziwnego, wszak człowiek i natura to jedność. Był czas, że
bardziej rozumieliśmy się, cywilizacja zabiła w nas tę umiejętność ko-
munikowania, ale tęsknota za tym, gdzieś na dnie serca pozostała i ona
wraca, dlatego też i myśmy się spotkali.
Bacznie obserwuję cię, staram się wiernie nanieść na karton
wszystkie gałązki twe. Ty udajesz, że ząb czasu nie nadwyrężył cię, z
dumą prężysz się ku błękitnemu niebu, a na jego tle, twe czarne kona-
ry nabierają jeszcze większej niesamowitości i grozy. Zadumo ty moja.
Powiedz mi, co się stało, dlaczego jesteś tak okaleczona? To nie jest tyl-
ko czcza ciekawość. Widzisz przecież, że wszystkimi nerwami odbie-
ram twój ból, trwogę, lęk przed śmiercią i unicestwieniem, dlatego tak
ciężko i mozolnie idzie mi ciebie szkicowanie. Walczysz ze mną, nie
chcesz mi się poddać, wstrzymujesz ruchy mej ręki. Czuję to i wiem,
że zatrzymując mnie, pragniesz mi jeszcze coś powiedzieć. Nie wiem
jednak, co.
Dziwne jest to życie. Tyle tajemnic w sobie kryje, tyle zawiera
nieodkrytych dróg. Może dlatego tak pociąga i fascynuje? Osmętnico,
Zadumo! Ty jesteś dla mnie wielką tajemnicą, niezbadaną historią i nie-
odgadniętą zagadką i chyba tak już pozostanie. Zapewne nigdy nie do-
wiem się, jakie koleje losu przechodziłaś, gdzie podziały się twe zielone
gałązki i skąd te odstające kikuty. To nimi burzysz spokój mej duszy,
powodujesz, że zamiast siedzieć w wesołym gronie przyjaciół, radoś-
nie i beztrosko śmiać się, pochylam się nad twym losem, instynktownie
szukając w nim śladów swych przeżyć i o dziwo - znajduję je. Czy nie
dziwne to - ja i ty - zbieżność losów, dróg życiowych, przeżyć, doznań,
z tą tylko różnicą, że moje odłamane gałązki tkwią we mnie niczym
zadry niewidoczne dla świata. Ty jednak dostrzegłaś je i dlatego zwa-
biłaś mnie do siebie. Czy chcesz mi powiedzieć, że można z tym żyć i
trwać? Ależ ja o tym wiem, nawet zaakceptowałem swój ból. Teraz już
wiem, że i on czemuś służy. Na pewno wzbogaca mnie, zmusza do
działania, refl eksji, poszukiwań, a w konsekwencji sprzyja rozwojowi,
tylko, że tak trudno go znieść bez znieczulenia.
Żegnaj moja sosnowa Zadumo. Nie wiem, czy do ciebie wrócę.
Wiem jednak, że na trwałę zapisałaś się w mej pamięci. Bywają różne
spotkania, a to wywarło na mnie ogromne wrażenie. Dziękuję ci za to i
pozwolisz, że odejdę z tym przekonaniem, że być może, kiedyś...... do
zobaczenia.
Wracam do domu, rozwij am szkic, wkładam w ramy i wieszam
na ścianie. Od czasu do czasu spoglądam na to moje drzewo, ale bez
tęsknoty utrwalania na płótnie. Może intuicyjnie czuję, że należy pozo-
stawić je w takiej surowej formie, z dużym ładunkiem emocjonalnym,
włożonym w momencie tworzenia.
Do Kanady przyjeżdża mój syn. Grzesio liczy sobie wów-
czas dwanaście lat, jest chłopcem bardzo żywym, energicznym i
ciekawym świata. Od dzieciństwa zakochany w lasach, wolnych
przestrzeniach, bardzo wcześnie sam zaczął wybierać się na oko-
liczne wyprawy. Gdzieś po kilku latach przypadkowo odnajduję
w szufl adzie zdjęcie mojego drzewa. Oprawiam je i wieszam w
kuchni na ścianie. Grzesio przez chwilę patrzy w milczeniu i nagle
mówi:
– „Tata, ja to drzewo znam, wiem nawet, gdzie rośnie!”
Patrzę na syna zaskoczony. Z ogromnym niedowierzaniem.
Powoli wraca miniona chwila, każdy detal mojego spotkania z Za-
dumą mam przed oczami. Nigdy z nikim o tym nie rozmawiałem.
Skąd on wie, że to właśnie akurat to drzewo? Grzesio widząc moją
minę mówi:
– „Wiesz tato, zawiozę cię tam i pokażę to miejsce”. Ja zaskoczony,
podekscytowany zgadzam się.
Jest marzec, na polach leży jeszcze sporo śniegu, zwykłe popołu-
dnie. Staram się jechać dosyć szybko, o tej porze dzień jest jeszcze krótki,
aczkolwiek przedwiośnie już się czuje. Podjeżdżam pod park, wychodzi-
my z samochodu i na przełaj po tym śniegu brniemy wytrwale około dwu
kilometrów. Marszruta ciężka i wyczerpująca, nogi głęboko zapadają, nie
zwracamy jednak na to uwagi. Obaj zachowujemy się jak odurzeni. Idzie-
my niczym w transie, mamy jeden cel - jak najszybciej stanąć pod tym
10
L. Rolak, Inny Œwiat
L. Rolak, Inny Œwiat
11
103848904.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin