Raj porzucony
Zjedli owoc i zaraz poczuli pragnienie:
Być równi Bogu: Ale co to znaczy?
Więc obracali te słowa w rozpaczy
Jak kamienie.
Ponoć byli odbiciem Jego. Tak zapewniał
Więc trzeba będzie teraz zmieniać swoje ciało
Stworzyli kapelusze, suknie, majtki rzewne
Lecz uwierało.
Ale to nic. Uwiera bunt i myśl dokucza
W kalesonach przyciasno w pieśniach niewygodnie
Ale musimy swe ciało nauczać:
Być Bogiem – to jest cierpieć –
Więc wciągamy spodnie
Wymyślamy sukienki dla ludzkiej udręki
Hełmy, wiary i tiary, żeby zakrywały
Myśli, których nie było ale już wywiały
O beznadziejne marudne czekanie
Że wreszcie zrozumiemy. Słowo się rozłamie
Wyższe nic pod jabłonią będzie bytowanie
Niepewne? – Więc z nadzieją
Chore na śmierć? – Zatem
Jest wiarą w zmartwychwstanie
Nie kropką. Pytaniem
Nie słowa zakończeniem
Ale otworzeniem.
Co z tego, że w ogrodach haftów i koronek
W raju podwiązek. Szelkach i jedwabiach
W zamieci książek, koszul nie widzimy prawie
Co jest otworzone…
Ernest Bryll
klio56