Nowa Sławia.doc

(2984 KB) Pobierz
Jak powinna działać wszechnica polska

 

 

 

WALDEK PASTUSZKA, ŁUKASZ ROGALSKI

 

 

 

 

 

NOWA  SŁAWIA –

NOWA  SŁAWIAŃSZCZYZNA – NOVOSLAVJA

 

 

 

 

 

Czyli,

 

prezentacja nowoczesnej cywilizacji sławskiej,

naturalnej najstarszej cywilizacji Ziemi

w ujęciu obiektywnej rzeczywistości początku XXI w.

 

 

 

 



 

 

 

Czerwiec 2011

WSTĘP

 

W książce autorzy pragną przedstawić powstanie i rozwój nowej słowiańszczyzny, jako spójnego systemu funkcjonującego społecznie.

Wyjaśnione też zostanie, dlaczego będzie się ona nazywać sławiańszczyzna a nie słowiańszczyzna.

I podjęta była próba zwięzłej odpowiedzi na pytanie: dlaczego nastąpił upadek prasłowiańszczyzny?

Generalnie można przyjąć, że dlatego, bo była ona za łatwowierna i zbyt spolegliwa wobec najeźdźcy z krzyżem na piersi i z Biblią w ręku. Nie była też jednolita politycznie ani nawet religijnie. Istniała szeroka regionalność obrzędów i idoli. Nie istniała wtedy potrzeba zbytniej sakralizacji życia i świętości, zasadniczo więc nie budowano świątyń posągów i ograniczony był rytualizm. Nie cementowała jej też wspólna literatura, gdyż praktycznie nie dysponowała słowem pisanym. Stąd duża wątłość własnych źródeł i dokumentacji.

Problemy prasłowiańszczyzny, jej powstanie, rozwój upadek zostały opisane w rozdziale I

Ale wróćmy do tematu zasadniczego: - Na czym ma się oprzeć współczesna sławiańszczyzna?

A nawet: - Czy warto budować nową sławiańszczyznę? Czym ona się powinna charakteryzować?

Na czym ją oprzeć? Jakimi obrzędami się winna się charakteryzować?: nasuwa się, że znikomymi, resztę zrobią ludy regionalnie.

A czym powinna być atrakcyjna sławiańszczyzna na przyszłość?

Czy powinna mieć język wspólny oparty na cyrylicy i słownictwie? – niekoniecznie. Jeśli ograniczy się do słowiańszczyzny i własnego bogactwa, zawęzi się sama i przestanie być interesująca.

Zbytnia tradycyjność nie wydaje się być kusząca przyszłościowo.

Dlatego, jest możliwość wyboru, lepiej oprzeć się na języku uniwersalnym, wynikłym z dorobku łaciny, ustawić w kalendarzu główne święta i obyczajowość; reszta - przypomną lokalnie lub rozwiną. I uatrakcyjnią.

Aby być rozwojowa, winna być też społecznie troskliwa i zwarta. Silna oddolnie nie tylko w kwiecistych strojach i tańcach oraz przyśpiewkach ludowych czy przypowieściach o wampirach i chochołach.

Nie sklavus, niewolnik, tylko sławotwórczy i słowotwórczy, czyli twórczy i mający coś do zaoferowania, a więc Sławianie powinni dążyć do tego, aby być ocenianymi jako ludzie mądrzy, szybko się uczący, zadbani i dbający o siebie. Zagospodarowani. A nie „niemce", czyli niemoty.

Muszą być zatem instrumenty wyzwalające i koordynujące powstanie więzi społecznych, ich scalanie.

Czyli, winny powstawać w oparciu o prawo i obyczaj w układzie:

1.      siła

2.      baza

3.      teren

4.      zakres ideowy, obrzędowy

5.      ludność

6.      formacje i struktury

7.      kalendarz

8.      układy geograficzne i polityczne

Książka analizuje szczegółowo sytuację w odniesieniu do Polski, ale w zasadzie całość problemów dotyczy całej sławiańszczyzny i te różnice są tu nakreślone.

W którym miejscu jest teraz sławiańszczyzna i czego chce?

Czy ma być wolność i swoboda, czyli każdy robi co chce, małżeństwa homo, kobiety przymusowo 50% na listach wyborczych, schroniska dla piesków, ruchy feministyczne, życie solo, antykoncepcja, aborcja i eutanazja na życzenie, czyli atomizacja życia służąca osłabieniu społecznemu?

W słowiańszczyźnie wcześniej były już takie rzeczy, jak paszportyzacja, czyli ograniczenie podróżowania czy obligatoryjne wprowadzenie cyrylicy, czy szeroki tor, które były elementami skutkującymi odcięciem np. Rosji od znacznej części kontynentu i narodów słowiańskich, ich kultury i nauki.

Co jest potrzebne nowej sławiańszczyźnie, żeby nie ograniczać rozwoju jednostki, jej panhumanizmu?

Panslawii, o dziwo, zawsze przeszkadzały ruchy panslawistyczne. Gdyż pojmowały ją tylko w wersji: albo z Rosją albo przeciw, czy w koncepcji zjednoczonej Europy idea Codenhouve-Kalergi pod wodzą oświeconego czynnika żydowskiego.

Zaś prawosławie i Rzym odgrywały rolę czynnika wiecznego skłócającego.

Obecnie zakulisowe rządy światowe stwarzają coraz perfidniejsze warunki i ograniczenia dla ludzkości.

Zaciekłość władz w niszczeniu poddanych w wyrafinowanej propagandzie, okłamywaniu, czy bezpośredniej eksterminacji.

Nawet w wojnach ginęło kiedyś parę procent ludności cywilnej, dzisiaj ponad 90%.

To typowy terror. Kiedyś, aby ciebie upokorzyć, porywano ci dziecko i odcinano mu palec. Dzisiaj bombarduje się całe miasta dla uzyskania dostępu do wody, czy ropy. Wykorzystuje się zmowy bankowe na wysoką skalę stworzono cały system wyniszczający: Fatima, grypa, cunami, sztuczne trzęsienia Ziemi, fałsze i idee.

To przyniesie klęskę dla całej ludzkiej cywilizacji. Pora wyjść z nową formacją społeczną opartą na najlepszych wzorcach własnych słowiańszczyzny…

Ta książka ją przedstawia.

 

Autorzy

Czerwiec 2011

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 1. Problemy Słowiańszczyzny. Przyczyny upadku i odrodzenie.

 

Na pewno prawie każdemu, kto przystąpi do rozważań nad słowiańszczyzną nasuną się następujące kwestie, które dotyczą tematu:

1. zmienne losy i granice.

2. różnorodność i lokalność mitów własnych

3. szkoda, że nie przyszli z mieczem[legiony rzymskie], tylko z krzyżem[zakonnicy]! Wtedy 1000 lat wcześniej nastąpiłaby budowa administracji i struktur państwa

4. główny wróg wewnętrzny i zabójca; chrześcijaństwo, czyli kryptojudaizm

5. słabość struktur gromadnych, spolegliwość wobec obcych i brak waleczności

6. nieudane próby odrodzenia; fałszywi prorocy i przywódcy

7. dotychczasowy brak zwartego planu systemu społeczno-ekonomicznego dla odbudowania słowiańszczyzny i tylko propozycje zmian cząstkowych

 

POCZĄTKI SŁOWIAŃSZCZYZNY

Rozdział 1.1. napisał Łukasz Rogalski

źródła wykorzystane:

www.chrobacja.narod.ru

www.bialczynski.wordpress.com

www.eioba.pl/a/2h3g/chrobacja#ixzz1PFdybHSi

pl.wikipedia.org

 

Istnieje kilka ważnych faktów dotyczących początku Słowiańszczyzny. Fakty te nie są poruszane przez oficjalną historię, nie są też szeroko komentowane, ale są bardzo ważne dla szerszego poznania historii i kultury Prasłowian.

R1a1

Jest to haplogrupa występująca w męskim chromosomie Y. W Europie dominuje ona wśród narodów słowiańskich - u Serbów Łużyckich, Polaków, Ukraińców współczynnik jest najwyższy i wynosi ponad 50%. Występuje on także u Węgrów i narodów Azji Środkowej (Irańczyków, Pasztunów, Tadżyków i Indusów).

Z genetycznego punktu widzenia haplogrupa R1a1 nie świadczy tylko o wyjątkowości spokrewnionej z nią grupy narodów, czy cechach wyglądu (niebieskie oczy, biała skóra, blond włosy, długość i szerokość czaszki itd.), lecz jest też jednym z dowodów na to, że jesteśmy spadkobiercami jednej z najstarszych cywilizacji na świecie. Mówią o tym ostatnie badania genetyczne autorstwa Petera Underhilla. Wydzielił on z R1a1 jej odłam - hapoglogrupę R1a1a7, która istniała na ziemiach polskich już od ponad 10000 lat, przez co niekiedy nazywana jest "polską haplogrupą". Dotychczas historycy nie podejmowali w sposób szczegółowy tematu Prasłowian i ich starożytnej historii, lecz starali się przedstawić Słowian jako najmłodszy lud europejski albo nomadów. Tak samo powierzchownie interpretowane były znane badania m.in. właśnie nad R1a1.

Obecne wyniki badań genealogii genetycznej, które wskazują że Słowianie są ludem autochtonicznym, a także pozwalają stwierdzić, że ekspansja ludów z R1a1 odbywała się z Europy w kierunku dzisiejszego Iranu i Indii, są czymś przełomowym. Fakty te pozwalają nam nie tylko inaczej spojrzeć na starożytną historię Słowian, ale też dzięki temu możemy poruszyć inne ważne tematy związane lub powiązane z naszą historią.

 

Scyci a Słowianie

Scyci nazywani najbardziej zagadkowym ludem w historii, w okresie VIII i VII wieku p.n.e stworzyli kulturę, która znacznie wpłynęła na ludy zamieszkujące Europę Wschodnią i Zachodnią, oraz Azję Środkową. Byli ludem bardzo wojowniczym i jednym z najpotężniejszych w czasach starożytności. W czasie bitew mieli w zwyczaju obcinać głowy swoim wrogom, ilość zdobytych głów miała świadczyć o wielkości scytyjskiego wojownika. Podczas swojej azjatyckiej ekspansji budzili powszechny strach i przerażenie, nie zdołali ich pokonać Asyryjczycy, ani Persowie, którzy według Herodota, ruszyli na Scytów z 700 tysięczną armią. Ich potęgę uznał także faraon Egiptu - Psametych I.

W społeczeństwie scytyjskim rozwinęło się rolnictwo, hodowla, oraz rzemiosło związane przede wszystkim z wysokorozwiniętą metalurgią. Scytia była też ważnym pomostem kulturalnym i handlowym pomiędzy Europą i Azją.

Temat powiązań scytyjsko-słowiańskich doskonale przedstawił Czesław Białczyński:

Coraz więcej faktów wskazuje że należy ich (Scytów) utożsamiać ze Słowianami. To nie jest żart, lecz konieczny do uwzględnienia przez historyków, archeologów i językoznawców wpływ najnowszych odkryć genetycznych. Genetyka jest nauką ścisłą, wyniki badań w tej dziedzinie nie są płynne i nie poddają się interpretacjom ani politycznym presjom. Przesądzają one o pewnych dyskutowanych od 200 lat tzw „FAKTACH” naukowych z dziedzin bardziej płynnych – jak te wymienione powyżej. To one musza się dostosować do odkryć genetyki a nie genetyka do ich iluzorycznych dawnych ustaleń.

„Kolebką Prasłowian były ziemie rozciągające się od Bałtyku po Karpaty i od Odry aż po środkową Desnę i górny Doniec.”

- Tak mówią językoznawcy: T. Lehr-Spławiński, M. Rudnicki, T. Milewski, S. Rospond i inni. Genetycy w zasadzie to potwierdzają, gdyż na wspomnianym obszarze żyje ludność dość jednorodna genetycznie o dominujących znacznikach genetycznych, czyli haplotypach, słowiańskich. Brak jest natomiast haplotypów, które łączy się z plemionami italskimi, illirijskimi, czy germańskimi. Czyli Kossinę, Jordanesa i Kokowskiego można spokojnie odłożyć na półkę. Nie sprawdzają się. Brak obcych wpływów językowych i genetycznych wskazuje na autochtoniczność Słowian na ziemiach między Odrą i Dnieprem. Genetyka wyklucza również teorie tzw. wschodniego pochodzenia Słowian. Nie widać tego w DNA. Jest więc bardzo prawdopodobne, że zarówno Wenetowie/Wenedowie, jaki i Scytowie Oracze, byli Słowianami. To ostatnie, to coś nowego. Ale tak mówi nam genetyka. Niedawno zbadane starożytne DNA scytyjskie jest typowo słowiańskie zarówno pod względem haplotypu Y-STR (znaczników zawartych w chromosomie męskim Y) jak i też autosomalnie (tzn. w innych chromosomach). To oznacza bardzo bliskie pokrewieństwo biologiczne. Na mapach genetycznych Europy starożytne autosomalne DNA Scytyjskie plasuje się dokładnie tam, gdzie DNA współczesnych Polaków i Rosjan.
Obecnie kwestionuje się stary dogmat, że Scytowie mieszkający nad Morzem Czarnym byli ludem irańskim. Odkryto bowiem, że irańscy Osetyńczycy – do tej pory uważani za potomków Scytów – nie mają ze Scytami nic wspólnego (inne DNA). Nie ma w tej chwili żadnych dowodów na to, że Scytowie mówili dialektem irańskim. Nie ma też śladów występowania dialektów irańskich wśród ludności zamieszkującej te tereny w czasach historycznych. Niespotykana rzecz aby język tak nagle zupełnie zniknął. Bardzo prawdopodobny jest natomiast inny scenariusz, łączący Scytów i Słowian.

Herodot pisał, że Scytowie Królewscy oraz inne plemiona rzekomo scytyjskie mieszkające na północy (Neurowie, Budynowie, Gelonowie itp.), miały podobne obyczaje i mówiły tym samym językiem.

Do tej pory nauka nie może znaleźć odpowiedzi na pytanie, co się stało z tymi Scytami. Ze stepu przepędzili Scytów Hunowie. Ale co się stało z innymi Scytami, tymi nie mieszkającymi na stepie? Moim zdaniem, „stepowcy” zostali wchłonięci przez Słowian, a „oracze” to byli Słowianie. Powód, dla którego nie możemy dziś odróżnić Scytów od Słowian jest taki, że oni nie różnili się niczym istotnym między sobą. Mówili podobnym językiem, wyglądali podobnie, mieli podobne DNA, podobne obyczaje, religię itp.

Herodot pisze, że kiedy armia perska wkroczyła do kraju Scytów, ci wysłali wozy z dobytkiem, żonami itp. na północ, do sąsiednich plemion. To samo stało się – moim zdaniem – gdy Scytowie/Sarmaci byli atakowani przez Hunów ze wschodu i Rzymian z zachodu. Nie widząc możliwości życia na dotychczasowym terytorium, wynieśli się na północ, tzn. do Słowian. Na opuszczone tereny wkroczyły wtedy jakieś wędrujące wzdłuż Dunaju plemiona germańskie, przodkowie Gotów.

Myślę, że to właśnie późniejsze walki wewnętrzne między Scytami/Słowianami i epidemie mogły przyczynić się do załamania gospodarczego i ogólnej biedy na terytoriach między Bałtykiem i Karpatami w stopniu większym niż najazdy Hunów.

Podsumowując, na podstawie danych jakie dostarcza nam genetyka, językoznawstwo, archeologia i historiografia najbardziej prawdopodobne jest to, że prakolebką Słowian były tereny między Odrą i Dnieprem oraz Karpatami i Bałtykiem. Jest to teren wystarczająco duży aby pomieścić tak olbrzymi lud. Osobiście nie wierzę w eksplozje demograficzne i inne podobne bzdury – nikt nie dostarczył na to żadnych dowodów. Nie wierzę również w migracje i całkowitą wymianę wielkich rolniczych ludów. Migrują zawsze tylko grupy, a nie całe ludy.

Gdyby „Scytowie rozpłynęli się wśród ludności kaukaskiej”, to zostawili by po sobie tam jakiś ślad, np. moglibyśmy zaobserwować wyższy niż w sąsiednich populacjach odsetek typowo scytyjskich haplotypów R1a1. Pod względem autosomalnego DNA też z pewnością odstawaliby od ludności sąsiedniej i zbliżyli do populacji centralnej Europy. Nic takiego nie zaobserwowano. Odsetek R1a1 wśród Osetyńczyków należy do najniższych w regionie, około 1%. Osetyńczycy nie są więc potomkami Scytów i nie ma dowodów na jakiekolwiek związki między nimi. Język osetyński należy do dialektów zachodnioirańskich, a na zachodzie Iranu obserwuje się najniższy odsetek R1a1. Irański dialekt, którym mówią Osetyńczycy, to z pewnością perskie wpływy językowe, a nie scytyjskie.

Przebadane do tej pory aDNA scytyjskie, czyli DNA ze stanowisk archeologicznych, pokazuje, że pasuje ono idealnie do klastra polsko-rosyjskiego pod względem autosomalnego DNA (jest dziesięć razy bardziej podobne do DNA Polaków i Rosjan niż do DNA innych Europejczyków). Pod względem Y-STR, to w Polsce i u innych Słowian można znaleźć najwięcej podobnych do scytyjskich haplotypów Y-STR. Genetyczne podobieństwo jest więc niewątpliwe

Fragmenty mówiące, że niektórzy sąsiedzi Scytów mówili tym samym językiem i mieli podobne obyczaje znajdują się w księdze czwartej „Dziejów” Herodota.

Jedynym sąsiednim plemieniem, o którym Herodot wyraźnie stwierdza, że różni się językiem i obyczajami od Scytów są Androfagowie.

Czytamy w „Dziejach” 4.106: „Androfagowie […] język jednak mieli odrębny […]”.

O Agatyrsach czytamy w 4.104: „W innych swych zwyczajach zbliżają się do Traków”.

Androfagowie zatem wyglądają na zupełnie odrębny lud. Agatyrsowie natomiast może są podobni do Scytów, ale bardziej do Traków. Język Tracki to język satemowy i prawdopodobnie bliski scytyjskiemu.

O Sauromatach pisze Herodot w 4.117: „Sauromaci posługują się językiem Scytyjskim […]”.

Sauromaci zatem są pod względem języka Scytami.

Wypowiedzi Herodota dotyczące Gelonów i Budynów są niejasne i niespójne.

Gelonowie są rolniczym ludem posiadającym miasta z drewna i ogrody i mieszkającym wśród Budynów, koczowników o niebieskich oczach i rudawych włosach, jedzących szyszki.

O Gelonach pisze Herodot w 4.108: „Są bowiem Gelonowie co do pochodzenia Hellenami, którzy wypędzeni ze swoich punktów handlowych, osiedlili się u Budynów; posługują się bądź scytyjskim, bądź helleńskim językiem”.

Dalej w 4.109 Herodot pisze: „Budynowie nie mówią tym samym językiem, co Gelonowie, a także ich tryb życia nie jest ten sam. […] Hellenowie wprawdzie także Budynów nazywają Gelonami, ale całkiem niesłusznie”.

Wygląda na to, że plemię Gelonów jest dwujęzyczne – używa języka scytyjskiego i greckiego. Prawdopodobnie składa się z rolników mówiących głównie po scytyjsku i ludności miejskiej, zajmującej się  handlem i rzemiosłem, i mówiącej, przynajmniej częściowo, po grecku.

Interesująca jest relacja między Budynami i Gelonami. Co mogą oznaczać powyższe słowa Herodota: „Budynowie nie mówią tym samym językiem, co Gelonowie” oraz „Hellenowie także Budynów nazywają Gelonami”?
Otóż, moim zdaniem, mogą one oznaczać to, że Budynowie nie są dwujęzyczni i nie mówią po grecku, czyli nie używają jednego z języków Gelonów. Mogą natomiast używać języka scytyjskiego, bo w opinii Greków Budynowie i Gelonowie to ten sam lud, tzn. mówią tym samym językiem, chociaż oczywiste jest, że różnią się zajęciami: Gelonowie to rolnicy, a Budynowie to pasterze.

Ogólnie rzecz biorąc mówimy tutaj o plemionach bliskich sobie pod wieloma względami.

O Neurach czytamy w „Dziejach” 4.105: „Neurowie mają scytyjskie zwyczaje”.

Wiemy, że po jakiejś klęsce żywiołowej, która dotknęła ich kraj zamieszkali wśród Budynów. Oznacza to, że są z Budynami bardzo zaprzyjaźnieni i bardzo prawdopodobne jest, że mówią tym samym językiem, tzn. po scytyjsku.
O Melanchlajnach też czytamy w 4.107: „Zwyczaje ich są scytyjskie” itd.

Język Scytów znad Morza Czarnego jest nieznany. Po tym jak się okazało, że Osetyńczycy nie mają ze Scytami nic wspólnego, nie ma dowodów na to, że był to język irański (napiszę to tym jeszcze więcej później).
Na stepie żyli koczownicy, Scytowie królewscy. Natomiast na północy zaczynały się lasy i kultury mieszane rolniczo-pasterskie i rolnicze. Prawdopodobnie północni sąsiedzi Scytów Budynowie, czy Neurowie należeli od takich kultur. O Gelonach wiemy, że byli rolnikami, żyli wśród lasów i mówili – przynajmniej częściowo – po scytyjsku. Co do Budynów i Neurów możemy się domyślać, że też mówili po scytyjsku.

Pytanie: co się z tymi Scytami-rolnikami stało? W okresie, który opisuje Herodot kraj Scytów dochodził do Dunaju. Północnymi sąsiadami Scytów mogli być najprawdopodobniej Słowianie.

Przebadane do tej pory DNA scytyjskie, czyli DNA ze stanowisk archeologicznych, pokazuje, że pasuje ono idealnie do klastra polsko-rosyjskiego pod względem autosomalnego DNA (jest dziesięć razy bardziej podobne do DNA Polaków i Rosjan niż do DNA innych Europejczyków). Pod względem Y-STR, to w Polsce i u innych Słowian można znaleźć najwięcej podobnych do scytyjskich haplotypów Y-STR. Genetyczne podobieństwo jest więc niewątpliwe.

Moim zdaniem jest bardzo prawdopodobne, że Scytowie i Słowianie to ludy bardzo sobie bliskie, a może nawet są  tym samym ludem.

Jak słusznie stwierdzono, badania genetyczne są o tyle ważne, że są weryfikacją dla badań         

historycznych, archeologicznych, a także wysuniętych wcześniej teorii i hipotez.

Wątek scytyjski ukazuje nam inną historię Słowian, wiążąc ich z tzw. ludami aryjskimi i bogatą historią ekspansji białych ludzi na tereny Azji Środkowej. W średniowiecznej Polsce jedyną ideologią odwołującą się do tego powiązania był średniowieczny sarmatyzm. O ile same założenia sarmatyzmu polskiego można uznać za porażkę ideologiczną, to już samo podejście do związków Słowian z Sarmatami – ludem spokrewnionym ze Scytami, nabiera trochę innego znaczenia.

 

Chrobacja

W temacie Prasłowian ciekawe i warte przytoczenia są również fragmenty tekstu opisującego Chrobację. Był to jeden z najważniejszych słowiańskich ośrodków politycznych i kulturalnych przed chrystianizacją, ze stolicą na Łysej Górze.

O sławie starożytnej Chrobacji świadczy hinduskie podanie o powstaniu Wed - świętych ksiąg Indii. Według hinduskich wierzeń, przed wiekami przywędrował z Indii na Wawel jeden ze świętych "riszi" - wielkich nauczycieli. To właśnie riszi spisać mieli święte księgi Wedy. Słowo "weda" (porównaj weda-wiedza) oznacza w sanskrycie wiedzę lub objawienie. Hinduscy nauczyciele szukali w swoich wędrуwkach wzgórz ponad wodami. A taka jest właśnie etymologia nazwy Wawel. Jeżeli legenda jest prawdziwa to znaczy, że w Chrobacji istniało centrum religijne promieniujące na cały  ówczesny świat Aryjczyków. Aryjczycy wywodzący się z Europy Centralnej podbili Indie ok. 1700 lat przed narodzeniem syna boga Jehovy, a Wedy powstały ok. 1000-700 lat p.n.s.J. Czyżby święci nauczyciele z Indii wiedzieli gdzie jest religijna stolica świata białych ludzi i pielgrzymowali do Chrobacji po oświecenie? O związkach hinduskiego mitu z Wawelem wiedzieć miał ponoć premier Indii, Jawaharlal Nehru, który odwiedził to miejsce w latach 50. Wprawił on w konsternację oprowadzających go po zamku oficjeli, kiedy poprosił o pozostawienie go na kilka minut w samotności w jednej z komnat, aby mógł w tym świętym miejscu zagłębić się na chwilę w medytacji. Podobno potem stwierdził, że potęgi duchowe Wawelu były mu bardzo pomocne w rozwiązaniu pewnego problemu.

Poświęcając trochę uwagi powyższej Chrobacji (nazywanej także Białą Chrobacją lub Białą Chorwacją). Do dziś budzi ona spór historyków, ale jest też jednym z wyrazistszych przykładów na istnienie silnego i zorganizowanego państwa słowiańskiego.

Chrobacja – starożytna kraina słowiańska z pierwotną stolicą na Łysej Górze (Łysiec) (przez chrześcijan nazywana kłamliwie Świętym Krzyżem), rządzona przez Kagana (Cesarza Słowian), której istnienie negują współcześni historycy. Nie umieszcza się jej na obecnie drukowanych mapach średniowiecza, jednak jeszcze 100 lat temu Chrobacja istniała w historycznej samoświadomości Polaków.

A oto jak opisuje Chrobację Konstantyn Porfirogeneta

Konstantyn Porfirogeneta wymienia w dziele De administrando imperio Białą Chorwację (w oryginale Βελοχρωβάτοι i Χρωβάτοι) jako miejsce skąd w VII wieku część plemion chorwackich miało wyruszyć na Bałkany (na terytorium dzisiejszej Chorwacji) na zaproszenie cesarza Bizancjum Herakliusza, by bronić granic cesarstwa. Reszta Chorwatów pozostała w swojej dawnej ojczyźnie mając oddzielnego władcę. Adam Naruszewicz tak przytacza ten fakt, w swym dziele Historya narodu polskiego:

"Nazwisko Chrobatów było znajome jeszcze w IX wieku za Konstantyna Porfirogenita, który o nich tak pisze w księdze de administrando Imperia w rozdziale XXX. i XXXI. Chrobaci mieszkali wtenczas, (to jest za Herakliusza) za Babigoreą gdzie teraz są Belo-Chrobaci, (i na drugiem miejscu mówi) inni zaś Chrobaci, od tych którzy do Dalmacyi weszli, mieszkali ku Francyi, nazywali się Belo-Chrobaci, to jest biali, mający własnego Księcia. Hołdują zaś Ottonowi W. panującemu nad Francyą, która jest i Saxonią; są oni poganie, a z Turkami ligę i przyjaźń trzymają. Tenże na innem miejscu Chrobatowie, którzy w Dalmacyi siedzą, od Chrobatów białych niechrzczonych początek wiodą, którzy za Turcyą przy Francyi siedzą, a ze Słowianami Serbami graniczą. Nakoniec powiada: 'wielka zaś Chrobacya, która się białą nazywa, do dnia dzisiejszego chrzczona nie jest, tak jako i sąsiedzi jej Syrbowie. Jazdy i piechoty nie ma tak wiele jak Chrobacya Chrześcijańska, dla częstych napadów od Franków"

Biali Chorwaci a Wiślanie

Prawdopodobne jest, że Chorwaci kryją się w dziele Geografa Bawarskiego pod nazwą Wiślan. Mogło się to stać za sprawą Morawian, którzy nazywali inne plemiona od miejsca ich osiedlenia, a nie od ich nazwy własnej. W wyniku ożywionych kontaktów handlowych kupców wielkomorawskich z państwem wschodniofrankijskim w IX w., nazwy plemion słowiańskich przekazywano na zachód, gdzie były spisywane przez niemieckojęzycznych skrybów, trafiając tym samym do sporządzonego dla Ludwika Niemca spisu plemion zachodniosłowiańskich.

Potwierdzeniem tej tezy może być fakt, iż w Powieści minionych lat Nestor wymienia większość plemion żyjących na ziemiach polskich (w tym Chorwatów), ale nie pada za to ani razu wzmianka o plemieniu Wiślan, które przecież było jednym z centrów wczesnej państwowości polskiej.

Twierdzeniu o tożsamości Białych Chorwatów z Wiślanami przeczy relacja Alfreda Wielkiego, który wymienia oba te plemiona.

Biali Chorwaci a Lędzianie

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin