Nagrywamy gitarę akustyczną - porady.pdf

(361 KB) Pobierz
113657105 UNPDF
EiS 2002-11
TECHNOLOGIA
Nagrywamy gitary
Maciej Dobrski
Gdyby paryski malarz Jean-Baptiste Greuze, który w XVIII wieku namalował tego wędrownego
barda, mógł przypuszczać... Przyjrzyjcie się dobrze: gitarzysta stroi instrument, który powstał 200
lat później po drugiej stronie Oceanu. To 1958 Gibson Hollow Body, model 225. Nie bez kozery
dokonaliśmy tego oszustwa, bowiem cyfrowe zniekształcanie rzeczywistości umożliwia dzisiaj
rzeczy, o których nam się nawet nie śniło jeszcze 5-10 lat temu. Spora część tego o czym piszemy
na łamach naszego magazynu, dotyczy oszustw popełnianych w procesie produkcji muzyki. I
dobrze, jeśli mamy odwagę się do tego przyznać. Czyż gra pseudo-gitarowym brzmieniem na
klawiaturze MIDI nie jest oszustwem? Na szczęście większość z weteranów MIDI dość szybko
odkryła, że to jest marna namiastka prawdziwej gitary, której po prostu nie sposób sklecić przy
pomocy najlepszej nawet syntezy czy próbek.
Gitara jest niewątpliwie najpopularniejszym instrumentem. Statystyki wykazują, że ok. 65%
muzyków traktuje gitarę jako najważniejsze narzędzie pracy. Stosunkowo prosta konstrukcja, a
przede wszystkim mobilność spowodowały, że gitara stała się idealnym instrumentem
akompaniującym, dostępnym niemal dla każdego. W tym dwuczęściowym artykule spróbujemy
omówić kilka podstawowych technik i problemów, które możemy napotkać w świętej misji
nagrania wiarygodnej gitary.
Trudno powiedzieć, która odmiana tego instrumentu jest trudniejsza do nagrania: akustyczna czy
elektryczna. Gitary akustyczne, które w mojej prywatnej opinii leżą po szlachetniejszej stronie
muzykowania, docierają do studia w setkach wariacji brzmieniowych. Specyficzna kombinacja
gatunków drewna, wykorzystanego w konstrukcji gitary, jej kształt, wiek, rodzaj i stan strun,
technika gry, voo-doo w końcu powodują, że identyczne na pozór instrumenty tej samej marki i
modelu mogą brzmieć krańcowo inaczej. Jedne będą miały skłonności do dudnienia przy niskich
nutach, inne zaoferują pastelowe tony, jeszcze inne będą wrzaskliwe i awanturnicze. Jeśli do tego
113657105.001.png
weźmiemy też niemałą rozbieżność brzmieniową urządzeń biorących udział w procesie rejestracji -
mikrofonów, przedwzmacniaczy, korektorów i ewentualnie kompresorów - oraz specyficzne cechy
pomieszczenia, to profesjonalne nagranie gitary akustycznej może się okazać zadaniem ponad
możliwości przeciętnego studia domowego. Zaraz powiemy kiedy i dlaczego.
Po pierwsze przed przymiarkami do nagrania gitary akustycznej musimy sobie uzmysłowić rolę,
jaką ten instrument ma pełnić w naszym dziele. Możemy śmiało wysnuć bardzo uproszczoną tezę,
że stopień trudności w nagraniu gitary akustycznej maleje proporcjonalnie w miarę klasyfikacji
gatunkowej utworu, zaczynając od klasyki solistycznej i kończąc na muzyce pop/rock.
Po drugie - i bodajże najważniejsze - musimy ocenić przydatność pomieszczenia do tego celu.
Ważne są nie tyle jego właściwości akustyczne, bo te można w pewnym zakresie kontrolować, ile
stopień zakłóceń zewnętrznych. Rzecz w tym, że do nagrania gitary akustycznej będziemy
zapewne chcieli użyć mikrofonu pojemnościowego, a te z natury rzeczy są piekielnie czułe. Jeśli
zatem gitara znajduje się w pokoju w bezpośrednim sąsiedztwie komputera, albo w pokoju, do
którego przez ściany przeciekają hałasy z zewnątrz, to cała sprawa może się kwalifikować do
kategorii mission impossible. Istnieje szereg sposobów na odpowiednie potraktowanie maszynerii
komputera w celu minimalizacji szumów wentylatora i innego hałasu produkowanego przez
intensywnie pracujące tryby (polecamy artykuł Piotra Krzyżanowskiego, EiS 2/2002), są patenty
na izolację pokoju i kontrolę refleksji akustycznych (także szczegółowo omówione w artykule
Zbigniewa Jaśkiewicza z poprzedniego numeru EiS) - ale mogą to być operacje bolesne i
kosztowne. Jeszcze raz: jeśli nagrywamy gitarę rytmiczną w gęstym miksie muzyki pop, to być
może pozostałe instrumenty skutecznie zamaskują niewielkie przecieki zakłóceń. Jednak w
kameralnych, balladowo-solistycznych nagraniach szczekanie psa sąsiadów zrujnuje nasze
nagranie. Zdarzyć się może gitarzysta, który nie usiedzi spokojnie trzymając instrument w jednej
pozycji. Nie ma to oczywiście najmniejszego znaczenia gdy nasza gitara jest wyposażona w
przystawkę piezo i specyficzne brzmienie tego przetwornika pasuje do utworu. To powiedziawszy
przystąpmy do relacji z naszych dociekań.
Mikrofony to najważniejszy element w nagraniu gitary akustycznej, oczywiście poza samym
instrumentem i artystą. Z doświadczeń wynika, że wprawdzie mikrofony dynamiczne są w stanie
dostarczyć poprawny sygnał, ale zdecydowanie lepsze rezultaty jakościowe zapewnią mikrofony
pojemnościowe. To z kolei jest rezultatem ich generalnie większej skuteczności w odległościach od
źródła dźwięku gwarantujących swobodną grę artysty, co w przypadku mikrofonu dynamicznego
jest trudne do osiągnięcia. Ta teza została potwierdzona w naszym teście studyjnym. Nagraliśmy
gitarę przy pomocy wiązki mikrofonów różnej proweniencji, w której znalazł się także jeden
mikrofon dynamiczny, a mianowicie zasłużony Shure SM57. Nie wnikając w to, czy wybór
mikrofonów był właściwy do tej akurat gitary (chodziło nam raczej o podkreślenie wagi wyboru
poprzez demonstrację istotnych różnic brzmieniowych mikrofonów różnych typów i marek), Shure
zażądał absurdalnie wysokiego wzmocnienia. To zaowocowało wyraźnym wzmocnieniem także
szumów własnych całej elektroniki w tym torze.
Przysunięcie mikrofonu do gitary naturalnie poprawiłoby tę sytuację, ale kosztem ograniczenia
ruchów muzyka, co na ogół oznacza radykalne ochłodzenie wykonawcze. Gdy gitarzysta
koncentruje część uwagi na uniknięciu kolizji z mikrofonem, umyka gdzieś witalność i ekspresja
gry, bez czego nagranie staje się trochę jakby pozbawione duszy. Ze względu na zmniejszenie
stożka, w którym dynamiczny mikrofon kardioidalny pracuje najskuteczniej, jest też znacznie
trudniej wytropić tzw. sweet spot. W nomenklaturze studyjnej sweet spot to dość trudna do
sprecyzowania pozycja mikrofonu wobec źródła dźwięku i otaczających ścian pomieszczenia, w
którym całość brzmi najlepiej. Na to nie ma dokładnej receptury i jedynie metoda prób i
eksperymentów może zaowocować sukcesem.
Mając w narzędziach mikrofon Neumann KM 184 naprawdę trudno coś zepsuć. Od kilku dekad
mikrofon ten jest standardem w nagraniach gitar akustycznych i - generalnie - innych
instrumentów, w których zawartość tonów basowych jest niewielka. Typowa słodycz brzmieniowa,
wierna i neutralna interpretacja gwarantują sygnał, w który jakakolwiek ingerencja korekcji jest
zbyteczna. Ośmielę się wygłosić prywatną opinię, że stosowanie kompresji przy nagraniu tym
mikrofonem powinno być karalne. To znakomity przetwornik, zalecany do naprawdę krytycznych
nagrań. Niestety, cena tego majstersztyku może załamać muzyka o skromnym budżecie.
Na szczęście mamy na rynku mnóstwo tańszych opcji. Szczególnie w ostatnim okresie pojawiły się
ciekawe i bardzo przystępne cenowo mikrofony chińskiej produkcji, i w zasadzie każdy z nich
spełni swoje zadanie przy niewielkim manipulowaniu gałkami EQ. Nie ma absolutnie nic złego w
zastosowaniu mikrofonu o większej membranie, np. Studio Project B1, kontrolując głównie
zawartość tonów niskich, które mogą spowodować pewne zamulenie brzmienia. Wykorzystując
przedwzmacniacze w 8-kanałowym aparacie Presonus Digimax wpięliśmy wspomniane powyżej
mikrofony w pęczku i nagraliśmy jedną frazę na kilku ścieżkach. Jedna ze ścieżek zawierała także
nagranie gitary z przystawką piezo (Fishmann Matrix), wpiętą w gniazdo Hi-Z przedwzmacniacza.
Ta ścieżka nas w niczym nie zaskoczyła, zawierając typowe brzmienie przystawki krystalicznej:
dość tłuste, jakby nieco skompresowane i szkliste w wyższych partiach pasma, na granicy
kruchości. Wielu realizatorów nagrywa tę ścieżkę alternatywnie do mikrofonowej, traktując ją jako
ewentualne uzupełnienie miksu.
Mikrofony w naszym
teście, od lewej: Neumann KM 184, Shure SM57, Clockaudio C600, Rřde NT3, AKG C1000 S i
Audio Technica AT4033a. Ten ostatni jest naszym faworytem: przy swojej przystępnej cenie mało-
membranowy elektret wypadł znakomicie, nawet w porównaniu do niemieckiego klasyka.
Demonstrację audio znajdziecie na naszej płycie.
W naszym nagraniu popularny Shure SM57 - w typowej odległości ok. 30 cm od gitary nie
sprawdził się zupełnie. Neumann... nie ma co mówić, perełka. Rřde NT3 dał agresywny, kąsający
dźwięk gitary, która przetnie się przez gęsty miks. Angielskiej produkcji paluszek Clockaudio
C600 okazał się poprawny, trochę za płaski jak na nasz gust, więc bez delikatnej korekcji w
dolnych partiach spektrum się nie obejdzie. Z kolei popularny AKG C1000 S również nie był w
stanie wyprodukować odpowiednio silnego sygnału, co zaowocowało zauważalnym szumem
nagrania. Naszym faworytem jest Audio Technica 4033a; to mikrofon bardzo skuteczny, o idealnej
charakterystyce w nagraniach instrumentów akustycznych dla potrzeb muzyki pop. Uwaga: te
rezultaty mogą być subtelnie lub znacząco inne w przypadku zastosowania innych
przedwzmacniaczy lub towarzyszącej im kompresji, więc wstępne eksperymenty są zawsze
113657105.002.png
konieczne.
Przedwzmacniacze. I znowu paleta możliwości w tej dziedzinie jest ogromna: od budżetowych,
małych pudełek, które mieszczą się na blacie biurka obok kubka z kawą (omówionych w EiS
8/2002), po kryminalnie kosztowne studyjne monstra lampowe. Każdy z nich ma jakieś brzmienie,
determinowane w analogowym wszak obszarze działania, co w połączeniu z charakterystyką
danego mikrofonu określi rezultat surowego nagrania ścieżki. Im droższy aparat, tym większe są
możliwości wstępnej ingerencji w ton sygnału, z kompresją i korekcją włącznie. Dzisiaj, przy
obezwładniającej popularności komputerowych aplikacji typu DAW (Digital Audio Workstation)
rola takich kombajnów wydaje się ulegać stopniowej erozji, ustępując miejsca wirtualnym
procesom aplikowanym post-factum. Zarysowuje się tendencja do oferowania wysokiej jakości
przedwzmacniaczy o raczej neutralnym brzmieniu z zastosowaniem technologii tranzystorowej lub
hybrydowej, zostawiając kosmetyczne zabiegi na potem w procesie miksu i masteringu. Wynika to
z powszechnej dostępności mikrofonów o generalnie wysokich i podobnych cechach sonicznych,
które nie wymagają tak daleko idących preparacji sygnału jak niegdyś. Niemal każdy
przedwzmacniacz mikrofonowy jest wyposażony w gniazdo 1/4", oznaczone czasem Hi-Z i
akceptujące sygnał z gitary. To znacznie poszerza przydatność tych urządzeń w przypadku
korzystania z przystawki piezo lub przetworników gitary elektrycznej. Tanie przedwzmacniacze,
np. AudioBuddy (M-Audio) lub MQ3 (JoeMeek), w spartańskich warunkach studia domowego z
powodzeniem spełniają zadanie czystej amplifikacji zarówno mikrofonu jak i zelektryfikowanej
gitary.
Dwa "paluszki" Rřde
NT5 w klasycznej konfiguracji X-Y (tzw. para koincydentalna).
Ustawienie mikrofonów. Jako się rzekło, gitara akustyczna powinna skrzyć - ale nie zgrzytać - w
górnych i średnich partiach pasma, unikając efektu dudnienia wydobywającego się bezpośrednio z
otworu rezonansowego pudła. Sztuka zatem polega na ustawieniu mikrofonu (lub mikrofonów) w
takiej relacji do instrumentu, aby uniknąć przerysowań w obydwu kierunkach. Zostało sprawdzone
przez dekady doświadczeń, że optymalne miejsce, na które należy nakierować oś mikrofonu o
charakterystyce kardioidalnej znajduje się w okolicach 17 progu, mniej więcej przy przejściu gryfu
w pudło gitary. W większości przypadków ustawienie mikrofonu na tej wysokości prostopadle do
płaszczyzny pudła rezonansowego i w odległości ok. 30-35cm powinno zagwarantować
prawidłowy balans między basową emisją otworu i bezpośrednią reakcją strun na kostkę lub palce
gitarzysty. Różne smaczki charakterystyczne dla gitary - szum palców przesuwanych po grubszych
strunach przy zmianie akordu, brzęczenie strun o progi, a nawet kolizje luźno dyndającej końcówki
113657105.003.png
nowej struny - powinny być zarejestrowane poprawnie.
Jeśli w grę wchodzi bardziej znacząca rola gitary akustycznej w utworze - np. jako akompaniament
do ballady - warto się pokusić
o zastosowanie drugiego mikrofonu. Na ogół jest to większy mikrofon pojemnościowy,
nakierowany lekko w dół na wysokości mostka. To pozwoli na uzyskanie przestrzennego nagrania,
ustawiając panoramy obydwu torów gitary w krańcowych pozycjach i kreując tym samym nieco
miejsca dla wokalu w centrum miksu. Alternatywna technika polega na ustawieniu drugiego
mikrofonu pionowo w dół na otwór gitary, tuż nad ramieniem gitarzysty. Artykulacja rezonansu
pudła i pracy palców (lub kostki) na strunach jest wtedy znacznie lepsza, nagranie zyskuje na
agresywności, ale przy dynamicznej grze sapanie muzyka może wykluczyć tę metodę, ponieważ
mikrofon znajduje się tuż przy jego twarzy.
Nieco większym wyzwaniem jest jednoczesne nagranie śpiewu przy akompaniamencie gitary
akustycznej. Niektórzy wykonawcy, nawet bardzo doświadczeni, czasami nie są w stanie
dostarczyć emocjonalnego wykonania bez jednoczesnego śpiewu. W tym przypadku należy
zastosować parę identycznych mikrofonów (najlepiej dobranych fabrycznie, ale to nie jest warunek
ostateczny), ustawionych w odległości 1-1,5m od źródła w konfiguracji X-Y. To będzie oznaczało
większy udział zastanej akustyki wnętrza w nagraniu i nieco mniej dramatyczną stereofonię.
Sztuka polega na usytuowaniu obydwu skrzyżowanych "paluszków", ustawiając płaszczyzny
membran tuż nad sobą i pod kątem 90-110 stopni we wzajemnej relacji. W podobnej technice
ustawia się mikrofony wielkomembranowe pionowo "głowami" do siebie, skręcając obydwa na
boki pod tym samym kątem. Ta metoda jest jednak bardziej kłopotliwa, bowiem wymaga ciężkiego
statywu. Dlatego stosowana jest np. w nagraniach orkiestralnych, gdzie spektrum brzmieniowe
instrumentów jest znacznie szersze i mikrofony małomembranowe nie sprawdzą się. Do zapisu
gitary akustycznej - lub duetu gitar - warto może rozpatrzyć zastosowanie specjalnego mikrofonu
stereofonicznego, np. Rřde NT4.
Jeszcze inna metoda, symulująca lokalizację ludzkich narządów słuchu, została opracowana przez
Office de Radiodiffusion Television Francaise (stąd potoczna nazwa ORTF). Membrany
mikrofonów kardioidalnych są tu skierowane podobnie pod kątem 110 stopni, ale rozstawione w
odległości 17cm - tyle mniej więcej przestrzeni mamy między uszami. Jest to trochę dyskusyjna
metoda, bowiem w rzeczywistości między uszami mamy także akustyczną przegrodę w postaci
kilku dość istotnych organów. Dlatego ludzie kombinują z mikrofonami wbudowanymi w
drewnianą kulę o kształcie ludzkiej głowy, instalują panele izolujące itp. Taki scenariusz jest raczej
mało prawdopodobny w większości przypadków przy nagraniu gitary, więc wspominamy o tym
tylko z dziennikarskiego obowiązku.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin