wbn.doc

(75 KB) Pobierz

WYDALENI PRZEZ BIZNES. GUANO W DZIEJACH KRAJÓW WYBRZEŻA PACYFIKU 1840-1883

 

Popularny w czasach PRL slogan brzmiał „Węgiel tlenem polskiej gospodarki”. Tlenem gospodarki państw zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej w XIX wieku było guano. Również ono – jak przed nim złoto , a po nim ropa naftowa – stawało się tam przyczyną konfliktów zbrojnych i trwających po dziś dzień sporów terytorialnych.

 

Guano , czyli odchody ptaków morskich – głównie mew , głuptaków , pelikanów i kormoranów – zmieszane ze skorupkami jaj , piórami , piaskiem i martwymi ptakami , ze względu na wysoką zawartość azotu , fosforu , potasu , magnezu i wapnia było w XIX wieku nawozem doskonałym. Jego złoża przez stulecia odkładały się na zachodnich wybrzeżach krajów Ameryki Południowej : Peru , Boliwii i Chile , a zwłaszcza na nadbrzeżnych wyspach (przede wszystkim peruwiański archipelag Chincha). Peru ceniło je jako nawóz w czasach inkaskich , Hiszpanie jednak nie przejęli od nich tej wiedzy , bo i nie uprawa roli była tam ich priorytetem. Dopiero w roku 1804 słynny przyrodnik Alexander von Humboldt zebrał tam próbki guana , przewiózł je do Europy i przebadał. Okazały się świetnym nawozem , ale wiedza ta rozpowszechniała się powoli. W Ameryce „gorączka guana” miała miejsce od lat 30-tych XIX wieku , gdy pojawiły się o nim pierwsze publikacje. W Europie zaczęła się w 1840 r. wraz z wydaniem pracy niemieckiego chemika Justusa von Liebiga o nawożeniu. Podsumowywała ona badania nad przydatnością guana w rolnictwie i wykazywała jego wyższość wobec tradycyjnych nawozów. Był oczywiście obornik , próbowano także używać odchodów gołębich , te jednak trudno było pozyskiwać na masową skalę - a takowej wymagały rosnące z każdym rokiem uprawy ziemniaków i kukurydzy . Poza tym w guanie było dużo więcej azotu , a to dlatego , że tamtejsze ptaki żywiły się głównie bogatymi w ten pierwiastek rybami , w przeciwieństwie do europejskich krów i gołębi.

Zalety guana dość szybko docenili konserwatywni rolnicy z Niemiec (von Liebig , profesor i baron , miał olbrzymi autorytet) , w tym gospodarze z Wielkopolski , zwłaszcza odkąd w 1853 r. otwarto skład guana w Kwidzyniu. (W zaborach rosyjskim i austriackim guano stosowano znacznie rzadziej , bo i było tam droższe) Najwięcej zużywała jednak Wielka Brytania , po niej zaś Francja , co wiązało się min. z łatwością eksportu. Popyt (mimo sporych cen) był tak znaczny , że nieuczciwi sprzedawcy próbowali fałszować guano wapnem , kredą , gliną , popiołem czy po prostu ziemią. Już w roku 1841 , kiedy pierwsze statki z guanem wypłynęły z peruwiańskiego Iquique do Liverpoolu , pojawili się też pierwsi sprzedawcy „sztucznego guana” , często będącego zwykłym oszustwem. Nie zmniejszyło to popytu na oryginalny towar : przez następne 18 lat sprowadzono do Europy – nie tylko z Peru , ale i Boliwii , Chile oraz niektórych wysp pacyficznych i krajów afrykańskich – guano warte 25 milionów funtów. Do roku 1880 samo Peru wyeksportowało blisko 2 miliony ton nowego nawozu.

Najwyżej ceniono guano peruwiańskie , znacznie gorszą opinię miało to z Chile.

Nie była to wina Chilijczyków , lecz pogody : im mniej deszczu , tym lepsza jakość guana , gdyż woda nie wymywa z niego wtedy składników mineralnych. Z tej racji na chilijskim wybrzeżu , gdzie opady jednak nie są rarytasem , guano było znacznie gorsze i rzadziej spotykane niż dalej na północ. Rychło okazało się , że w Boliwii i Peru towarzyszą mu poza tym jeszcze cenniejsze zasoby.

 

                                          SALETRA

 

Największe złoża guana były tam , gdzie żyły ptaki : na brzegu morskim i przybrzeżnych wysepkach. Było to prawdą zarówno w XIX wieku , jak i tysiące lat wcześniej , gdy obecnie suche jak pieprz tereny u podnóża Andów były żyznymi ziemiami blisko oceanu : wówczas właśnie tam głuptaki i mewy zostawiały swoje guano. Z biegiem lat brzeg morski odsunął się na zachód , ptaki opuściły okolicę , a z guana , najpierw rozpuszczonego przez deszcz , potem zaschłego , odłożyła się twarda i szara skorupa zwana caliche. Było to nic innego , jak zmieszany z ziemią i różnymi solami azotan sodu , popularnie zwany saletrą sodową. Zalegało ono wielkimi łachami na pustyniach : boliwijskiej (w większości) Atacamie i leżącej nieco na północ od niej peruwiańskiej Tarapace , gdzie 40 stopni ciepła nie jest rzadkością , w przeciwieństwie do deszczu. Pozyskiwanie saletry było znacznie trudniejsze niż w wypadku guana : caliche należało rozkopać , wydobyć , oddzielić od ziemi i innych domieszek , zmielić , rozpuścić w kotłach (a to wymaga opału i wody – dostarczenie na miejsce jednego i drugiego było arcykosztowne) , odparować wodę i dopiero wtedy powstawał produkt nadający się do sprzedaży. Nadawał się oczywiście na nawóz , jako skuteczniejszy (ale i droższy) niż guano , popularny stał się jednak przede wszystkim jako składnik prochu. Jak wiadomo , proch robi się z węgla drzewnego , siarki i saletry – dotąd używano w tym celu saletry potasowej sprowadzanej z Indii , ale jej wydobycie było tak kosztowne , że saletra sodowa wypadała w porównaniu bardzo tanio. W Peru z rodzimej saletry robiono proch na niewielką skalę już w czasach wojny o niepodległość , ale jej eksport zaczął się później , w 1825 r. gdy suwerenność kraju została już obroniona i uznana. Pierwszy transport , który przypłynął do Wielkiej Brytanii , potraktowano tak podejrzliwie , że nikt nie chciał go kupić , został więc… wyrzucony do morza , by nie trzeba było płacić cła. W 1830 r. w Peru wydobycie saletry nie było jeszcze wielkie , a przy tym szło częściowo na potrzeby własne , ale wraz z niebywałą popularnością guana na świecie zaczął się popyt i na nią. W 1850 r. wydobyto już 30 000 ton i ilość ta rosła z każdym rokiem.

 

                                          ŚPIĄC NA WORKU GUANA

 

Trzeba przyznać , że odkrycie to przyszło rychło w czas. Peru już podczas wojny o niepodległość zapożyczyło się potężnie w Londynie , a po jej uzyskaniu tym bardziej potrzebowało zagranicznych kredytów. Angielscy bankierzy poszukiwali więc zabezpieczenia pożyczek i znaleźli je – w postaci guana , z którego na początku II połowy XIX w. brało się 75% dochodów Limy. W ramach gwarancji spłaty długów , a także – paradoksalnie – dla osłabienia brytyjskich kompanii handlowych na rzecz peruwiańskich , państwo (w odróżnieniu od Chile i Boliwii) przyznało sobie monopol na eksploatację złóż guana. Dla metyskiej elity guano – bo wobec łatwości pozyskiwania skoncentrowano się na nim – stało się tym , czym dawniej peruwiańskie złoto dla hiszpańskich hidalgów. Pogłębiło się rozwarstwienie społeczne : „arystokracja guana” zbijała fortuny , upadał zaś przemysł (w tym militarny) i rzemiosło , bo nabywcy , mając pełne kabzy , woleli lepsze wyroby europejskie. Co do robotników : ciężkie warunki pracy sprawiły , że Peruwiańczycy się do niej nie garnęli , w każdym razie ci z wybrzeża. Zważywszy , że kolej transandyjska jeszcze nie istniała , komunikacja z położoną za Andami prowincją Montanią była ekstremalnie trudna , a sprowadzenie stamtąd pracowników kosztowałoby krocie. Radzono sobie per fas et nefas , sięgając niekiedy po dość drastyczne środki. Szczyt wszystkiego miał miejsce w roku 1862 , kiedy peruwiańska flota wojenna porwała z  Wyspy Wielkanocnej 1500 mieszkańców (połowę ludności!) , zmuszając ich do pracy przy wydobyciu guana. Po jakimś czasie uwolniono ich za sprawą interwencji mocarstw , ale wtedy żyły już tylko niedobitki niewolników. Główną siłą roboczą byli jednak imigranci chińscy : tych w latach boomu na guano osiedliło się w Peru prawie sto tysięcy. Sporo chętnych znaleziono też w nieodległym Chile , którego niebogaci mieszkańcy masowo migrowali za chlebem na północ , gdzie bez trudu docierali drogą morską. W 1876 r. w Peru w przemyśle saletrzanym pracowało ich ponad 10 000 , a jeszcze więcej w Boliwii – tu był to również efekt sytuacji politycznej.

 

                                          BOLIWIA W WIELKIEJ GRZE

 

Pustynne terytoria pomiędzy 23 i 25 równoleżnikiem były przedmiotem sporu Chile i Boliwii , odkąd powstały te państwa (za czasów hiszpańskich granica między ówczesnymi wicekrólestwami była czysto umowna). Dopiero przybycie hiszpańskiej floty , która zajęła wyspy Chincha i próbowała odbić swe dawne kolonie , skłoniło oba kraje (oraz Peru) do sojuszu , a potem zawarcia ugody. W 1866 r. linią graniczną stał się 24 równoleżnik , przy czym Chile miało oddawać Boliwii połowę dochodów ze swojej części spornego terenu i odwrotnie. Boliwia jednak , zrujnowana niedawną wojną domową , a potem trzęsieniem ziemi w roku 1868 , ociągała się z płaceniem. Tymczasem okazało się , że na pustyni Atacama kryją się potężne złoża saletry , większe nawet niż w zagłębiu Tarapacá. Chile rzuciło się do eksploatacji swojej części złóż , ale to Boliwia miała większą.

Maleńka boliwijska wioska Antofagasta (dosł. „wieś nad wielkim słonym jeziorem”) nad Pacyfikiem rozrosła się w kilkanaście miesięcy do rozmiarów sporego portu przeładunkowego , z którego wędrowały w świat kolejne transporty. Nie były to jednak inwestycje boliwijskie , gdyż przeraźliwie biedny kraj nie miałby ich z czego finansować. Słynna na cały świat „saletra chilijska” nie wzięła od Boliwii nawet nazwy ; całą infrastrukturę (włącznie z koleją prowadzącą przez Andy w głąb kraju) zbudowała firma Nitrates and Railroad Company of Antofagasta. Należała ona do inwestorów z Chile i Wielkiej Brytanii i wspierały ją rządy obu tych państw (silnie zresztą powiązane : oficjalnymi bankierami Chile byli londyńscy Rotszyldowie). W jej to interesie Santiago wynegocjowało w 1874 r. nowy układ z La Paz : rezygnowano z rozliczeń finansowych przewidzianych przed ośmiu laty , za to dla Chilijczyków w Boliwii – zarówno firm , jak i robotników – podatki miały nie rosnąć przez następne 25 lat.

Cały system posypał się , gdy prezydent Boliwii , który podpisał ów układ , został obalony w puczu. Jego następca , gen. Hilarion Daza , od początku uważał przywileje Chilijczyków za rodzaj wyzysku , ale sprawa stanęła na ostrzu noża dopiero w 1878 r.

Potężny huragan zniszczył wówczas boliwijskie porty , a jednocześnie kraj nawiedziła najgorsza od wielu lat susza. Boliwijczycy byli wściekli : oni głodują , a sąsiad dorabia się na ich bogactwach naturalnych? (Inna rzecz , że skarb państwa byłby pełniejszy , gdyby Daza nie ograbił go tuż po przejęciu władzy , by opłacić żołnierzy biorących udział w puczu) Parlament w La Paz odmówił więc ratyfikacji dawnego układu i nałożył na NRCA cło eksportowe w wysokości 10 centavos za 100 funtów saletry – była to podwyżka niewielka , ale gwałciła niedawny traktat. W razie odmowy zapłaty Boliwia przyznała sobie prawo do konfiskaty majątku firmy.

W Santiago zawrzało : ogłoszono mobilizację i wysłano na północ nowo nabyte pancerniki. Ufny w poparcie Peru Daza nie ustąpił , odebrał NRCA „za zaległości podatkowe” wszystko , co miała w Boliwii i ogłosił sprzedaż jej mienia na aukcji. W dniu tejże Chile dokonało desantu na Antofagastę , zajmując ją wraz z okolicą (w tym kopalniami srebra) przy niebywałym entuzjazmie mieszkańców. Nie dziwota : na niecałe sześć tysięcy ludności pięć stanowili Chilijczycy.

W 1874 r. przewidziano rozwiązywanie konfliktów w drodze arbitrażu , lecz Boliwia odrzucała kolejne propozycje. Z dwojga złego wolała bowiem iść z Peru przeciw Chile niż odwrotnie , a to właśnie proponowało Santiago : cesję Antofagasty w zamian za oddanie Boliwii miast portowych na południu Peru. Lima , zwietrzywszy zagrożenie , ogłosiła światu , że ma z La Paz sojusz wojskowy i zamierza go dotrzymać. Santiago zażądało jego zerwania , a wobec odmowy wypowiedziało obu krajom wojnę (w literaturze polskiej przyjęła się idiotyczna nazwa „wojna o Pacyfik” , współcześni mówili o niej z ironią „wojna o 10 centavos”).

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin