WSTĘP
Napisał KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI
Odnowiona wrażliwość na działanie Ducha Świętego wśród ludzi wierzących w Dobrą Nowinę Jezusa Chrystusa to z pewnością jeden z najbardziej charakterystycznych znaków czasu doby współczesnej. W ciągu minionego XX wieku ugruntował się nawet cały obszerny nurt wiary chrześcijańskiej postrzegający sam siebie jako szczególnie otwarty na obecność Bożego Ducha. Każdy obserwator interesujący się chrześcijaństwem dostrzeże w nim wspólnoty określane czasem jako charyzmatyczne, czasem jako zielonoświątkowe, innym razem wreszcie jako pentekostalne. Charyzmaty, Zielone Święta i dzień Pięćdziesiątnicy (gr. pentekoste) - wszystkie te określenia jednoznacznie kojarzą się z wtargnięciem Ducha Świętego w codzienność ludzkiego doświadczenia. Pojawienie się tych wspólnot jest zjawiskiem ogólnochrześcijańskim, obecnym praktycznie we wszystkich nurtach tradycji wyznawców Chrystusa. Ten typ pobożności obejmuje również wcale niemałą liczbę katolików, którzy w ten sposób stają pośrodku wszystkich nadziei i znaków zapytania związanych z tym nowym fenomenem. U jednych zjawisko to wzbudza entuzjazm i staje się najważniejszym źródłem nadziei na przyszłość chrześcijaństwa. U innych wręcz przeciwnie: rodzi niepokój i pragnienie radykalnego przeciwstawienia się. Naprawdę niedobrze byłoby jednak, gdyby po prostu nie wzbudzało zainteresowania: „Czy można zbyć wzruszeniem ramion ruch, który objął pół miliarda ludzi i powiększa swoje szeregi w postępie geometrycznym?”[1]. 1. Duchowość pentekostalna jako przedmiot refleksji Trudno nie zauważyć dynamizmu tych nurtów chrześcijaństwa, które odwołują się szczególnie chętnie do doświadczenia Ducha Pocieszyciela. Łatwo rzuca się w oczy kojarzony z nimi potencjał nadziei. Równie trudno jednak byłoby nie zauważyć mnogości kontrowersji, które budzą się wokół nich. Wobec tej sytuacji rodzi się ważne zadanie: Jak dokonać rozeznania w niezwykłej ilości inicjatyw, tendencji, nurtów i przedsięwzięć związanych z charyzmatyczno-pentekostalnym obliczem współczesnego chrześcijaństwa? Jak zorientować się w tym, co może stanowić nadzieję na przyszłość Kościoła, i w tym, co raczej, wręcz przeciwnie, jest zagrożeniem wiary? Naszym zadaniem będzie więc znalezienie odpowiedzi na tak postawione pytania, przede wszystkim z perspektywy możliwości pełniejszej integracji żywiołowej rzeczywistości pentekostalno-charyzmatycznej z tradycją katolicką. Kluczowe dla całości niniejszej pracy jest pojęcie duchowości pentekostalnej, odpowiadające angielskojęzycznemu określeniu Pentecostal spirituality. Obejmuje ono najpierw formę chrześcijaństwa praktykowaną w klasycznym pentekostalizmie, która datuje się od początku XX wieku i która zaowocowała powstaniem klasycznych wyznań (Kościołów) pentekostalnych, nazywanych w Polsce Kościołami zielonoświątkowymi. Kościoły te najbardziej żywiołowo rozwijały się początkowo w Stanach Zjednoczonych i postrzegane były zwykle przez katolików jako rodzaj entuzjastycznego protestantyzmu. Jednak ich członkowie częściej uważali samych siebie za „trzecią siłę” w chrześcijaństwie, lokując się pomiędzy katolicyzmem a tradycją protestancką. Prawosławie bywało w tej optyce albo w ogóle niezauważane, albo umiejscowione wraz z katolicyzmem w tej samej grupie „sakramentalistów”. Omawiany nurt duchowości obejmuje dalej wspólnoty neopentekostalne. Są to ugrupowania praktykujące wiele form wiary i zachowań charakterystycznych dla pierwszych zielonoświątkowców, które powstały w późniejszym czasie w ramach tradycyjnych wyznań protestanckich, na przykład wśród luteranów, baptystów albo prezbiterianów. Tę grupę określa się mianem protestanckiego Ruchu Charyzmatycznego, przez co rozumie się nurt pobożności pentekostalnej praktykowany w protestantyzmie poza Kościołami zielonoświątkowymi - rozwinął się on od połowy XX wieku. Ze zrozumiałych względów katolicy odróżniają od procesu upowszechniania pentekostalnych form pobożności powstanie w 1967 roku w Kościele katolickim ruchu Odnowy Charyzmatycznej (inaczej: Odnowy w Duchu Świętym). Czy można domniemywać istnienia jakiejś specyficznej duchowości wspólnej dla wszystkich tych kolejnych kręgów wspomnianych wspólnot chrześcijańskich? Nie jest to wcale jasne na pierwszy rzut oka, skoro wspomnieliśmy najpierw o uczestnikach wolnych zrzeszeń i nowo powstałych wspólnot protestanckich (pentekostalnych), następnie o członkach Kościołów protestanckich z szacownymi tradycjami (neopentekostalizm), a wreszcie o katolikach, podległych strukturom duszpasterskim pod przewodnictwem papieża i zjednoczonych z nim biskupów (wspólnoty charyzmatyczne). Pomimo tej ogromnej różnorodności doktrynalnej i organizacyjnej podobieństwo wielu elementów praktykowanej pobożności pozwala jednak na używanie wspólnych określeń. Amerykański Słownik ruchów pentekostalnych i charyzmatycznych, stworzony w środowisku ludzi gorliwie propagujących tę duchowość, zawiera między innymi hasło duchowość pentekostalna i charyzmatyczna, wyraźnie sugerując wspólną treść rozmaitych postaci omawianego nurtu duchowości[2]. Przecież pierwszą nazwą amerykańskiej Odnowy Charyzmatycznej było po prostu określenie Catholic Pentecostals[3]. Tytułem przykładu potwierdzającego słuszność takiego podejścia można przypomnieć, że zapoczątkowany w latach siedemdziesiątych XX wieku dialog rzymskokatolicko-pentekostalny bazował na pojęciu duchowości pentekostalnej, odróżniając ją wyraźnie od ujęć doktrynalnych. We wrześniu 1970 roku Sekretariat do spraw Jedności Chrześcijan sugerował, aby dialog ten „odnosił się realistycznie do pentekostalizmu jako do ruchu (movement): raczej do duchowości (spirituality) niż do teologii systematycznej”[4]. Faktycznie tak się stało. W latach 1972-1976 dialog objął następujące tematy dotyczące duchowości: chrzest w Duchu Świętym, dary duchowe, nabożeństwa wspólnotowe, rozeznawanie duchowe, modlitwa i uwielbienie. Podobnie działo się w latach 1977-1982, kiedy rozmawiano o modlitwie w językach, relacji wiary do doświadczenia, modlitwie o uzdrowienie, uwielbieniu[5]. Taka płaszczyzna rozważań pozwala uniknąć ogromnych trudności doktrynalnych piętrzących się przy każdej próbie skonfrontowania katolicyzmu, zakorzenionego w Tradycji trwającej od dwudziestu wieków, z typowo wolnokościelną mentalnością protestanckiej wersji pentekostalizmu. Umożliwia też znalezienie punktów stycznych tam, gdzie one faktycznie są. Komitet organizacyjny przedstawicieli Kościoła rzymskokatolickiego i wspólnot pentekostalnych na spotkaniu w Rzymie w październiku 1972 roku zaproponował do dyskusji tezę głoszącą, że między katolickim ruchem Odnowy Charyzmatycznej, klasycznym pentekostalizmem i neopentekostalizmem (czyli odnową charyzmatyczną w Kościele anglikańskim i rozmaitych wspólnotach protestanckich) „nie ma zasadniczych różnic co do duchowości”[6]. Nazwa „duchowość pentekostalna” została wybrana celowo. Określenie „duchowość zielonoświątkowa” sugerowałoby zbytnie koncentrowanie się na tradycyjnych wyznaniach (Kościołach) zielonoświątkowych, a użycie terminu „duchowość charyzmatyczna” mogłoby być mylące aż z dwóch powodów. Pierwszy powód - to o wiele szersze znaczenie teologicznego terminu „charyzmat”, niż wynikałoby to z zainteresowań niniejszych rozważań, skoro mówi się na przykład o charyzmacie życia zakonnego lub o charyzmacie teologa. Drugi - to ryzyko budzenia skojarzeń z katolicką jedynie postacią tej duchowości, co w podjętej perspektywie rozważań byłoby spojrzeniem zbyt wąskim. Przymiotnik „pentekostalna” pozwala natomiast, jak się wydaje, objąć wszystkie trzy formy omawianego zjawiska, co jest oczywistą koniecznością, jeśli weźmie się pod uwagę historyczne związki najpierw charyzmatycznej odnowy w protestantyzmie z Kościołami zielonoświątkowymi, potem ich wzajemne wpływy na katolicką Odnowę Charyzmatyczną, a wreszcie - ich nieustanne przenikanie się i wzajemne oddziaływanie aż po dziś dzień. 2. Specyficzna perspektywa rozważań Ogrom zagadnień związanych z rozwojem duchowości pentekostalnej w XX wieku, z jej źródłami w wiekach wcześniejszych i z jej przenikaniem do bardziej tradycyjnych form chrześcijaństwa, narzuca konieczność zawężania perspektywy rozważań. Nie zostaną tu więc podjęte zagadnienia historyczne związane z okolicznościami powstawania ruchu zielonoświątkowego w XX wieku, odnowy charyzmatycznej w Kościołach protestanckich czy też ukształtowania się tej odnowy w łonie Kościoła katolickiego. Te zagadnienia uważa się za dobrze opisane przez świadków historii i głęboko przeanalizowane z najróżniejszych punktów widzenia. Istnieje mnóstwo prac autorów, w tym również wielu katolickich, począwszy od późnych lat sześćdziesiątych, a zwłaszcza od lat siedemdziesiątych, podejmujących tę problematykę z punktu widzenia historycznego. Na marginesie uwagi pozostaną też tutaj pytania dogmatyczne, takie jak na przykład porównywanie chrztu w Duchu Świętym z tradycją starożytnej inicjacji chrześcijańskiej. Zagadnienia te również wielokrotnie były podejmowane i wnikliwie opracowywane przez wielu teologów, a stan badań pozwala każdemu zainteresowanemu na zapoznanie się z tą problematyką w różnych ujęciach. Cel jest tutaj ograniczony do wąskiego aspektu charakterystycznego dla teologii duchowości. Duchowość rozumie się tutaj, za ks. W. Słomką, jako „zespół postaw serca pobudzonych przez Ducha, a mianowicie: przekonań, motywacji i decyzji”[7]. Dlatego głównym przedmiotem zainteresowań będzie teologiczne spojrzenie na doświadczenie chrześcijańskie w specyficznej postaci tradycji pentekostalnej: jakie postawy zakłada, jakie pasje rozpala, ku jakim motywacjom się skłania, jakie decyzje zapadają wskutek roznamiętnienia serca przez specyficznie pentekostalną otwartość na świat duchowy. Optyka taka jest możliwa dzięki założeniu o częściowo wspólnym doświadczeniu duchowym dla zielonoświątkowców oraz protestantów i katolików z Odnowy Charyzmatycznej - działających w odpowiednich Kościołach. Doświadczenie to zaczyna się jako chrzest w Duchu Świętym, a rozwija się w charakterystycznych formach modlitwy, posługiwania w Kościele i w ukształtowanych pod tym wpływem sposobach postrzegania świata. Tak opisany cel zostaje następnie jeszcze bardziej zawężony. Pozytywne wartości duchowości pentekostalnej, które już stanowią pomost porozumienia i duchowego ekumenizmu[8], są tutaj wspomniane i omówione raczej skrótowo i pobieżnie. Mają stanowić tylko punkt wyjścia do właściwego sformułowania problemu, gdyż również, jak się wydaje, wielokrotnie i przez różnych autorów były podnoszone i analizowane. Podjęty problem polega, ściśle rzecz biorąc, na zidentyfikowaniu trudności w integracji duchowości pentekostalnej z tradycją katolicką. Trudności te wynikają najpierw z korzeni historycznych. Kościoły zielonoświątkowe wniosły w dwudziestowieczną tradycję pentekostalną niespotykaną uprzednio w chrześcijaństwie gloryfikację doświadczenia. Pociąga to za sobą zagadnienie klasyfikacji rozmaitych doświadczeń charyzmatycznych, rozeznawania ich pochodzenia, a także pytanie o stopień nieomylności przypisywanej osobistemu doświadczeniu religijnemu. Kolejnym źródłem trudności jest niski stopień identyfikacji eklezjalnej w wielu postaciach protestanckiej odnowy charyzmatycznej. Obie te postawy siłą rzeczy bywają przenoszone do katolickich kręgów odnowy. Trudne aspekty pożądanej przez wielu integracji pentekostalizmu z duchowością katolicką wiążą się dalej z aktualnymi tendencjami rozwojowymi duchowości pentekostalnej. Katolicka jej postać posiada z formami niekatolickimi związki o charakterze nie tylko historycznym. Poczucie braterstwa w doświadczeniu Ducha Świętego oraz świadomość wysokiego stopnia już osiągniętej jedności w ramach ekumenizmu duchowego sprawiają, że między katolikami i niekatolikami następuje nieustanny przepływ idei, form modlitwy i nowych prądów decydujących o ciągle zmieniającym się obliczu tego nurtu duchowości. Wymiana ta dokonuje się przez niezliczoną ilość ekumenicznych konferencji i zjazdów, przez popularne w tych środowiskach lektury, często te same dla katolików i niekatolików, przez śpiewanie tych samych pieśni i fascynowanie się tymi samymi entuzjastycznymi głosicielami wiary. Oczywistym pozytywom takiej współpracy towarzyszą jednak również znaki zapytania: wszelkie wątpliwe czy wręcz podejrzane formy pobożności pentekostalnej, upowszechnione w jednym z trzech jej nurtów, rozszerzają się zwykle błyskawicznie na pozostałe. A wskutek umiejętnego wykorzystywania nowoczesnych form przekazu nowe zjawiska, również negatywne, w środowisku pentekostalno-charyzmatycznym osiągają błyskawicznie rozmiary globalne. Problem niniejszego opracowania domaga się więc bardziej zidentyfikowania historycznych i współczesnych źródeł deformacji duchowości pentekostalnej niż opisywania wpływów pozytywnych. Nie wynika to bynajmniej z oceny, że tych wątków negatywnych jest z konieczności więcej lub że z natury rzeczy są ważniejsze, ale z faktu, że pozytywna część jest lepiej znana, a negatywna czeka wciąż - jak się wydaje - na wnikliwsze opracowanie. Dlatego niniejsze spojrzenie z założenia nie rości sobie pretensji do wyważonej oceny całości fenomenu duchowości pentekostalnej. To doniosłe zadanie, wraz z zachętą do niezmąconej radości z ogromnej ilości pozytywnych owoców dotychczasowego jej rozwoju, zostawiamy innym. Dlatego naszym zadaniem na tym miejscu będzie rozważenie w wąskim aspekcie raczej tego, co może przeszkadzać w spotkaniu z autentyczną pobożnością katolicką. Koncentracja na negatywnych i szkodliwych zjawiskach, czy to z odległej przeszłości, czy też całkiem współczesnych, wynika z potrzeby przedyskutowania właśnie zagrożeń duchowych i niedopatrzeń duszpasterskich, jakie mogą się zrodzić w Kościele zanurzonym w tyglu globalnych kontaktów i wzajemnych wpływów. Potrzeba ta staje się tym bardziej oczywista, jeśli weźmie się pod uwagę zdumiewającą dynamikę przemian w duchowości pentekostalnej: to, co było powszechną tendencją 20 lat temu, dzisiaj może być już tylko wątkiem zupełnie pobocznym, a zjawisko zaledwie sygnalizowane przed kilkunastu laty - obecnie staje się dominującym nurtem, który podporządkowuje sobie wszystko. 3. Zakres i kolejność refleksji Zjawisko pentekostalizmu nie wydaje się specjalnie ważne, jeśli postrzegane jest z perspektywy Polski. Łączna suma zielonoświątkowców i członków niekatolickich Kościołów charyzmatycznych to zaledwie kilkadziesiąt tysięcy osób. Również ilość katolików trwale zaangażowanych w strukturach katolickiej Odnowy Charyzmatycznej nie jest zbyt imponująca. Omawiany fenomen nabiera większej wagi, gdy zaczniemy prowadzić rozważania z bardziej ogólnego punktu widzenia: w skali całego kontynentu europejskiego duchowością pentekostalno-charyzmatyczną żyje około 30 milionów ludzi. Problem jednak przybierze prawdziwie interesujące kształty, gdy włączy się świadomość globalnych realiów i rozmiarów zajmującego nas tutaj zjawiska, które obejmuje kilkaset milionów chrześcijan. Pojęcie pentekostalizmu mieści w skali globalnej tak niezmierzony ogrom form wiary, sposobów jej wyrażania i tendencji teologicznych, że z konieczności trzeba narzucić sobie bardzo mocne ograniczenia, również co do źródeł teologicznej refleksji. Dla celów niniejszych rozważań posłużą głównie źródła anglosaskie, chociaż zdecydowana większość chrześcijan o duchowości pentekostalnej żyje dziś w krajach Trzeciego Świata. Jednak w tych regionach w interesujących nas środowiskach równie zdecydowanie przeważa kultura żywego słowa, przez co znacznie trudniej o znalezienie reprezentatywnych dokumentów i świadectw oddających istotę problemu. Natomiast pentekostalna społeczność na przykład w USA jest opisana i udokumentowana w sposób nieporównanie dokładniejszy, zarówno co do problemów teraźniejszości, jak i w kwestii historycznych antecedencji. Na marginesie uwagi pozostanie też rzeczywistość pentekostalno-charyzmatyczna w takich krajach jak Francja czy Włochy. Chociaż jest tam silnie obecna i dobrze udokumentowana, to jednak mniej nadaje się do zilustrowania trudności w integracji charyzmatycznego chrześcijaństwa z tradycją katolicką. Katolicka Odnowa Charyzmatyczna bywa tam nawet postrzegana jako ostoja najbardziej tradycyjnej pobożności, wyróżniająca się wręcz na tle przeciętnej krajowej umiłowaniem takich praktyk, jak kult Najświętszego Sakramentu, pielgrzymowanie do sanktuariów czy różne formy pobożności maryjnej. Celem poniższej refleksji pozostaje przecież namysł nad trudnościami i problemami, które taką integrację tamują lub uniemożliwiają. Dla zrealizowania tak zakreślonego celu i dla znalezienia odpowiedzi na postawiony problem dogodna wydaje się prezentacja tematu w następujących krokach, które wyznaczać będą rytm refleksji w kolejnych rozdziałach. Część pierwsza, zatytułowana Realia i znaki zapytania, obejmie cztery rozdziały prowadzące przez kolejne etapy refleksji. Pierwszy krok (rozdział 1) to krótkie przedstawienie pentekostalizmu jako globalnego fenomenu we współczesnym chrześcijaństwie. Ten wstępny etap powinien uświadomić rangę podjętego problemu, który nie dotyczy zjawisk dla Kościoła marginalnych, ale odnosi się do jednego z najbardziej dynamicznych ruchów, który obejmuje - lokalnie w różnym stopniu - znaczny procent światowego chrześcijaństwa. Druga faza refleksji (rozdział 2) to opis zjawiska pentekostalizmu od strony teologii duchowości, przy zastosowaniu kategorii mistyki ludowej. Trzeba będzie się zatrzymać nad analitycznym określeniem centralnych symboli duchowości pentekostalnej, nad interpretacją całości tego zjawiska w kategoriach duchowości mistycznego spotkania, by zwięźle przedstawić to, co wydaje się istotnym wzbogaceniem współczesnej duchowości ogólnochrześcijańskiej ze strony omawianego nurtu. To pozytywne spojrzenie ogniskuje się wokół takich pojęć, jak na przykład nawrócenie, nowe narodzenie czy też ekumenizm. W trzecim kroku (rozdział 3) uwaga nasza skieruje się ku wskazaniu punktów krytycznych, mogących być przyczyną deformacji duchowości chrześcijańskiej pod wpływem niektórych tendencji pentekostalizmu. Tak jak w XVI wieku próbowano na nowo usystematyzować treść wiary wokół postulatów solus Christus, sola fides, sola Scriptura i sola gratia, tak obecnie - w nawiązaniu do naczelnych haseł reformacji protestanckiej sprzed wieków - można by pokusić się o oddanie naczelnej zasady skrajnego nurtu teologii pentekostalnej w haśle sola experientia - „jedynie doświadczenie (duchowe) winno rozstrzygać w sprawach wiary chrześcijańskiej”. Ten etap zostanie uzupełniony przez odwołanie się do historycznych precedensów: ruchu wspólnoty Shakers i zwolenników Williama Branhama. Zilustrują one zawodność polegania jedynie na wewnętrznym doświadczeniu osobistym, a nawet na wspólnotowym rozeznaniu takiego doświadczenia w ruchach entuzjastycznej i ekstatycznej duchowości, jeśli te metody miałyby stać się podstawowym (lub jedynym) kryterium rozeznawania duchów. Czwarta faza pierwszej części pracy (rozdział 4) to krok w stronę znalezienia właściwszych dróg rozeznania, najpierw przez odwołanie się do świadków z przeszłości. Skoro dwudziestowieczny pentekostalizm jest fenomenem o silnych korzeniach północnoamerykańskich, to na pewno przy jego analizowaniu może posłużyć doświadczenie pochodzące z tego właśnie kontynentu, a dotyczące tych ruchów przebudzeniowych, które według zgodnej oceny historyków pentekostalizmu pośrednio lub bezpośrednio poprzedziły ruch zielonoświątkowy. Osiemnasto- i dziewiętnastowieczne anglosaskie Wielkie Przebudzenia anglikańskiego i protestanckiego chrześcijaństwa, zarówno w Anglii, jak i na kontynencie amerykańskim, przyniosły w dziedzictwie nie tylko olbrzymi materiał faktograficzny dotyczący dynamiki entuzjastycznych przebudzeń. Pozostały po nich - co dla nas na tym miejscu jest szczególnie ważne - niezrównane analizy teologiczne takich twórców jak John Wesley czy Jonathan Edwards. Z jednej strony byli oni zaangażowanymi uczestnikami i animatorami ruchów przebudzeniowych, a drugiej zaś - zachowali teologiczny obiektywizm najwyższej próby w tym wszystkim, co odnosiło się do podkreślenia zalet, ale także do usilnego korygowania ujemnych stron masowych przebudzeń entuzjastycznej wiary. Bardzo ważne jest, by ukazać istnienie wewnętrznej krytyki w środowisku pentekostalno-charyzmatycznym, a nie tylko zewnętrzne wobec niego głosy wskazujące nadużycia i odejście od istoty Ewangelii. Od mocy wewnętrznej właśnie krytyki zależy przecież, czy ruch odnowy pentekostalno-charyzmatycznej jest zdolny sam w sobie odnaleźć źródła oczyszczenia. Druga część niniejszego studium, zatytułowana Doświadczenie w poszukiwaniu zrozumienia, obejmie trzy rozdziały. Pierwszy z nich (rozdział 5) to zwrócenie uwagi na niezwykle obiecujące zjawisko narastające w środowisku pentekostalnych teologów, a mianowicie na coraz szersze odwoływanie się do tradycji mistyki chrześcijańskiego Wschodu. Pochodzące z tamtego kręgu kulturowego teksty autorów mistycznych stają się obecnie częściej przedmiotem zainteresowania teologii pentekostalnej. Dlatego w kolejnej fazie rozważań zwrócimy szczególną uwagę na myśl św. Symeona Nowego Teologa, bizantyjskiego mnicha z przełomu X i XI wieku, który jest wybitnym świadkiem ciągłości doświadczenia działania Ducha Świętego, a przy tym jako święty Kościoła wschodniego cieszy się także najwyższym uznaniem w prawosławiu dla finezji i prawowierności swej teologicznej myśli. Z tego właśnie powodu zostanie podjęta próba porównania kategorii, którymi posługiwał się Symeon Nowy Teolog przy opisie doświadczenia działania Ducha Bożego w człowieku, z centralnymi symbolami używanymi tradycyjnie w duchowości pentekostalnej. Konieczne okaże się dalej zaproponowanie takiej drogi integracji pozytywnych aspektów duchowości pentekostalnej z bogactwami duchowej Tradycji katolickiej, aby unikając pułapek deformujących autentyczne chrześcijaństwo, zmierzać w stronę możliwie harmonijnego wzbogacenia przez to wszystko, co można uznać za prawdziwe tchnienie Ducha. To zagadnienie zostanie podjęte w następnym kroku naszej refleksji (rozdział 6), gdzie przedmiotem rozważań stanie się konfrontacja dynamiki nawrócenia ujętego w tradycji przebudzeniowo-pentekostalnej jako radykalny początek w życiu wiary i ujęcia katolickiego, zwyczajowo podkreślającego łagodne i stopniowe wzrastanie w łasce. Nawiasem mówiąc, występujące na tym etapie rozważań szczególnie wyraźne odwoływanie się do przeszłości to także jeden z powodów, dla których przewija się w niniejszym studium pojęcie ewangelikalizmu. Entuzjastyczny protestantyzm, który dzisiaj wyraża się głównie w postaci pentekostalizmu, zakorzeniony jest w długiej tradycji zwanej w krajach anglosaskich ewangelikalizmem (evangelicalism). Nazwa ta obejmuje siedemnasto- i osiemnastowieczny pietyzm, osiemnasto- i dziewiętnastowieczny metodyzm i dziewiętnastowieczne ruchy uświęceniowe oraz ich współczesne kontynuacje. Najbardziej charakterystycznym sposobem przejawiania się pobożności nawróceniowej w tych nurtach chrześcijaństwa były cykliczne przebudzenia wiary. Historycy współczesnego pentekostalizmu są zgodni co do tego, że nurty te są bezpośrednim jego poprzednikiem. Wreszcie przy kroku ostatnim (rozdział 7) skutecznym narzędziem pomocy okaże się wewnętrzna logika liturgii katolickiej, zwłaszcza rozpatrywana w aspekcie całości roku liturgicznego. Cennych wskazówek dostarczy tu dokument Kongregacji Kultu Bożego o pobożności ludowej, który pozwoli na próbę zastosowania tej właśnie kategorii teologicznej do katolickiej wersji pobożności pentekostalnej, a rozważania na tym etapie przypieczętuje potraktowanie duchowości wynikającej z liturgii Paschy (wraz z przygotowującym ją okresem wielkopostnym i następującym po niej okresem wielkanocnym) jako liturgiczną szkołę duchowości otwartą na działanie Ducha Świętego. © KS. A. SIEMIENIEWSKI
I. OGIEŃ Z NIEBA: PENTEKOSTALIZM JAKO GLOBALNY FENOMEN WSPÓŁCZESNEGO CHRZEŚCIJAŃSTWA
„Chrześcijaństwo po raz pierwszy przeżywa najwyższą groźbę definitywnego zaniku”. (Claudio Magris) „Żyjemy w najwspanialszych dniach historii Kościoła”. (Alberto Mottesi) 1. Co czwarty chrześcijanin? Dynamika rozszerzania się duchowości pentekostalnej w świecie „Zanim odejdziemy stąd do Pana, nasze oczy ujrzą największe ewangeliczne żniwa w całej historii chrześcijaństwa. Żyjemy w najwspanialszych dniach historii Kościoła” - wołał do zgromadzonych tłumów pod koniec lat dziewięćdziesiątych Alberto Mottesi, nazywany Billym Grahamem Ameryki Południowej, w czasie swojej krucjaty ewangelizacyjnej w Argentynie[9]. Pewność bycia w samym centrum dziejącej się na naszych oczach historii zbawienia wynika z przekonania o niezwykłej bliskości Boga dotykalnej w przebudzeniowym ruchu protestanckiej, a zwłaszcza pentekostalnej „reformacji” w Ameryce Łacińskiej. Przekonanie to, które ze szczególnym nasileniem rozwijało się przez całe lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte XX wieku, nic bynajmniej nie straciło na swojej dynamice w pierwszym okresie nowego tysiąclecia. Poczucie triumfu, radości i doświadczania namacalnego działania Bożego - oto cechy charakterystyczne duchowości, która okazała się tak niezwykle pociągająca dla wzrastającej ciągle liczby mieszkańców tego kontynentu, gdzie niegdyś chrześcijaństwo kojarzyło się jednoznacznie z katolicyzmem. „Bardzo możliwe, że słowo «Bóg» będzie musiało umrzeć, potwierdzając w ten sposób apokaliptyczny sąd Nietzschego: «Bóg umarł»”[10]. Jeszcze trzydzieści lat temu te słowa Harveya Coxa, słynnego teologa amerykańskiego wieszczącego kształt przyszłości, zapowiadały stopniowy zanik potrzeb religijnych wśród ludzi końca XX wieku, utratę odczuwanej obecności Boga, powszechnej w dawniejszych epokach. Ewolucja świadomości religijnej wydawała się mieć jednoznaczny i łatwy do przewidzenia kierunek: od mitycznej wiary w bezpośredni kontakt z Duchem Bożym do „ucywilizowanej” postaci religii. Ta postępowa postać wiary jawiła się jako mglisty zbiór moralnych wytycznych pozostawionych nam w dziedzictwie przez wielkich nauczycieli ludzkości. Bóg człowieka współczesnego, mieszkańca nowoczesnej metropolii, nie mógł przecież w niczym przypominać obiektu wierzeń dawnych epok. Z pewnością siebie właściwą uczestnikom cywilizacyjnego awansu związanego z industrializacją i urbanizacją Cox pisał, dystansując się wyraźnie od ekstatycznej religijności: „Bóg miejskiego człowieka powołuje go z nieskończonej odległości do trzeźwego wysiłku w dziennym świetle samodyscypliny; bogowie plemienni wirują z nim w nocy zmysłowej ekstazy”[11]. Niewiele później, jak wspomina W. Hollenweger, wciąż jeszcze „obiecywano nam przyszłość całkowicie zsekularyzowaną”[12]. Religia pociągająca człowieka doznaniem spotkania i jedności z Bóstwem, religia mistyczna, była odczuwana jako niegodna człowieka drugiej połowy XX wieku, jako rodzaj podejrzanej wyprawy w świat ekstaz, zmysłowego zapamiętania i ucieczki od przekształcania świata wysiłkiem umysłów i rąk. Optymistyczne przekonanie o nieograniczonych możliwościach rozumu ludzkiego w kwestii przeobrażania środowiska i społeczeństwa mogło jedynie wzmagać tę postawę wobec przewidywanej „religii przyszłości”. Po upływie dwudziestu lat przez teksty tego samego amerykańskiego teologa, H. Coxa, przewijała się już inna nuta. Rzeczywistość wieku XX, przechylającego się coraz bardziej ku końcowi, nie potwierdzała poprzednich intuicji zapowiadających kres religii i zmierzch Boga. Cox stwierdzał z zauważalną nutą zdumienia: „Zamiast wieku panoszącego się sekularyzmu i zaniku religii mamy erę przebudzenia religijnego i powrotu sacrum”[13]. W połowie lat osiemdziesiątych słynny amerykański teolog dostrzegał już jutrzenkę nowego przebudzenia religijnego, choć na razie głównie na polu zaangażowania społecznego. Szczególnie wartościowe wydawały mu się wtedy praktyczno-społeczne owoce religijnego przeżycia[14]. Bezpośrednie zbliżanie się przełomu wieków na nowo zmieniło jednak perspektywę teologicznego widzenia Coxa, jako słynnego interpretatora masowych przemian świadomości społecznej w dziedzinie religijnej. W radykalnej opozycji wobec wizji nadchodzącego „miasta zsekularyzowanego” (lub nieuchronnej rewolucji społecznej pod wodzą „Chrystusa z karabinem”) praca Coxa powstała w roku 1995 nosi znamienny tytuł: Ogień z nieba[15]. Oczywiste odwołanie się do ewangelicznej zapowiedzi Jezusa Chrystusa - „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię” (Łk 12,49) - jest zwiastunem oczekiwanego kształtu duchowości na czas przyszły, jako że podtytuł pracy Coxa głosi: Przekształcenie religii w XXI wieku. Przyszłość chrześcijańskiej wiary jest tam rysowana w niezwykle optymistycznych i dynamicznych sformułowaniach. Oto „zamiast śmierci Boga widzimy renesans religii na całej kuli ziemskiej”[16], jako że „dzisiaj już nie duchowość, ale sekularyzm zmierza ku zanikowi”[17]. W sarkastycznej uwadze zamieszczonej w książce czytamy, że zanim „akademiccy przepowiadacze przyszłości [wieszczący zmierzch religijnych potrzeb współczesnego człowieka] zdążyli skorzystać ze swoich emerytur, religijna odnowa objęła całą ziemię”, co więcej - odnowa w formie Wielkiego Przebudzenia, owszem, ze wszystkimi „obietnicami i niebezpieczeństwami”, tym razem jednak już w skali całej ludzkości[18]. Powróćmy do diagnozy A. Mottesiego brzmiącej: „Żyjemy w najwspanialszych dniach historii Kościoła”. Zapewne niewielu katolików, chrześcijan prawosławnych lub tradycyjnych protestantów na świecie z przekonaniem wypowiedziałoby taką opinię, widząc ogrom trudności obecnego przełomu czasów. Jednak taka ocena sytuacji nie jest niczym dziwnym w ustach nie tylko wspomnianego ewangelizatora, ale także dziesiątków tysięcy innych głosicieli nowej formy przeżycia i doświadczenia chrześcijańskiego, zarówno w Ameryce Południowej, jak i w Afryce, Europie, Ameryce Północnej oraz w Azji. Kontynent, na którym działa Mottesi, jest miejscem najbardziej spektakularnego pójścia milionów ludzi za nowym typem głoszenia Dobrej Nowiny. I chociaż on sam jest baptystą, to jednak żniwa, o których mówi, mają po większej części naturę zielonoświątkową, czyli (z ang.) pentekostalną. To właśnie chrześcijanie tej orientacji stanowią większość uczestników wzrastającej fali masowej konwersji na niekatolickie formy przeżywania Ewangelii. Ponad 70 lat temu możliwa była jeszcze uwaga w rodzaju: „Ekspansja protestancka załamała się całkowicie w Ameryce Łacińskiej”[19]. W wydanej 35 lat temu książce Daniel Rops informował o istnieniu na całym świecie zaledwie od kilku do 10 milionów zielonoświątkowców, w tym na przykład w Chile - 150 tysięcy[20]. Tymczasem 20 lat temu było już około 19 milionów ewangelikalnych protestantów (Evangelicals) w samej Ameryce Łacińskiej, a obecnie jest ich tam ponad 60 milionów, w tej liczbie około 40 milionów chrześcijan pentekostalnych. W niektórych krajach tego regionu stanowią oni już znaczny procent ludności (od kilku do ponad 30 proc.) - i nic nie wskazuje na zahamowanie tempa tego procesu. Wręcz przeciwnie, według danych Konferencji Biskupów Ameryki Łacińskiej średnia dzienna liczba tych konwersji wynosi około 8 tysięcy; skutkiem tego - według innych ocen - 40 proc. spośród współczesnych zielonoświątkowców żyje w Ameryce Łacińskiej[21]. Według przypuszczeń socjologów jest możliwe, że w wieku XXI co trzeci mieszkaniec tego kontynentu będzie protestantem, w porównaniu z około 12 proc. w chwili obecnej. W Chile protestanci (głównie pentekostalni) już dzisiaj stanowią 14 proc. mieszkańców, w Peru 7 procent; obliczano, że w Gwatemali, Salwadorze i Nikaragui protestancki pentekostalizm obejmie 25 proc. mieszkańców na przełomie wieków XX i XXI[22]. W 1981 roku Peter C. Wagner, protestancki ekspert do spraw wzrostu Kościołów z Los Angeles, obliczał ilość charyzmatycznych chrześcijan w świecie na 90 milionów; w roku 1995 podawał ich liczbę na 400 milionów, co dałoby około 25 proc. chrześcijan na świecie[23]. Przy lekturze tych danych należy pamiętać, że tego typu wyliczenia obejmują łącznie protestancki pentekostalizm Kościołów zielonoświątkowych, rozmaite wolne Kościoły charyzmatyczne i Odnowę Charyzmatyczną zarówno w Kościele katolickim, jak i w pozostałych tradycyjnych Kościołach chrześcijańskich. Ta forma wiary, kładąca niezwykle silny nacisk na resakralizację, w przeciwieństwie do zauważanej dawniej desakralizacji, występuje w społecznościach zarówno przednowoczesnych, jak i postmodernistycznych i pociąga co roku około 20 milionów nowych zwolenników w skali światowej[24]. Liczbę pół miliarda podaje z kolei Walter J. Hollenweger[25], najbardziej zapewne znany badacz pentekostalizmu w skali globalnej, przez wiele lat profesor misjologii Uniwersytetu Birmingham[26]. Są to liczby absolutnie zdumiewające[27]. Strona internetowa pentekostalnych Kościołów szwedzkich podawała prognozę liczby uczestników pentekostalno-charyzmatycznego sposobu przeżywania wiary na rok 2025: przy zachowaniu dzisiejszej dynamiki wzrostu liczba ta ma sięgnąć 800 milionów![28] Jeden z bardziej znanych badaczy fenomenu pentekostalnego w skali światowej, Vinson Synan, obrazowo wskazał na dynamikę opisywanego zjawiska[29]. Według jego opisu historia nowożytnego pentekostalizmu to nieprawdopodobny wzrost, począwszy od kilkunastu studentów Szkoły Biblijnej w Topeka w stanie Kansas w 1901 roku, aż do ukształtowania największego wyznania protestanckiego w roku 1993 - po osiągnięciu przez Kościoły pentekostalne (zielonoświątkowe) liczby 200 milionów wyznawców. Po dodaniu zaś chrześcijan z licznych niezależnych Kościołów charyzmatycznych o nastawieniu protestanckim, po wliczeniu charyzmatycznych ruchów w rozmaitych kościelnych wspólnotach protestanckich i uwzględnieniu kultywujących podobną pobożność katolików z ruchu Odnowy Charyzmatycznej - ogólna liczba duchowych spadkobierców garstki początkowych pentekostalistów z 1901 roku sięgnęła pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku 500 milionów. Wzrost ten jest tak zadziwiający, że w tekście Synana nie bez racji nazwany jest eksplozją. W tym czasie niektóre krajowe Kościoły pentekostalne osiągnęły zdumiewające liczby członków: Assemblies of God liczyły w 1993 roku w USA 2 miliony wiernych, a na przykład w Brazylii - aż 15 milionów. Zielonoświątkowy Zion Christian Church w Republice Południowej Afryki liczył w tym samym czasie 6 milionów wiernych, a w dorocznych konferencjach w Pietersburgu zbierał do 2 milionów wyznawców, co stało się największym dorocznym zgromadzeniem chrześcijan na świecie[30]. Niezależnie od tego, czy przychylać się do pozytywnej, czy negatywnej oceny tego zjawiska, liczby potwierdzają, że „ruch pentekostalny jest jednym z najważniejszych doświadczeń religijnych minionego wieku […]; chodzi tu o globalne zjawisko społeczno-religijne i o alternatywny ruch życia i misji Kościoła”[31]. Nawet powściągliwy w zamieszczaniu trudnych do sprawdzenia danych liczbowych Lexikon für Theologie und Kirche podaje, że wzrost pentekostalizmu od małej grupki, oskarżanej na początku XX wieku o fanatyzm religijny, do obecnych rozmiarów „nie znajduje przykładów w całej spisanej historii chrześcijaństwa”, a chociaż statystyki są „trudne do zweryfikowania”, to jednak „wydaje się, że mamy do czynienia z drugą co do wielkości [po katolicyzmie] społecznością chrześcijańską”[32]. (Zawsze warto jednak zachować w pamięci uwagę Richarda Johna Neuhausa: „Pośród grup chrześcijańskich ogłaszających największy przyrost - statystyki są często sprawą entuzjastycznie natchnionych przypuszczeń”[33]). Czy jest to inwazja amerykańskiego imperializmu kulturowego, tym razem w dziedzinie religijnej?[34] Z pewnością nie, skoro 99 proc. przywódców tego nurtu w Ameryce Południowej jest miejscowego pochodzenia. Nawet niezielonoświątkowi protestanci twierdzą, że ruch pentekostalny to forma wiary najbardziej zgodna z mentalnością miejscowego ludu. W tej sytuacji nie może dziwić zapewnienie o niezwykłej wspaniałości naszych czasów w ocenie promotorów tych globalnych przemian duchowych. W ich oczach jawi się to jako spełnienie odwiecznych marzeń o powszechnym Wielkim Przebudzeniu (Great Awakening). „Typowe pentekostalne nabożeństwo południowoamerykańskie odbywa się w wielkiej hali, bez żadnych specjalnych dekoracji. Zespół prowadzący przewodzi w śpiewach, okrzykach, gwizdaniu, klaskaniu i tańczeniu. Gdy zaczyna się nabożeństwo, zebrani zanurzają się w niezwykły stan, z zamkniętymi oczami, niektórzy płaczą, inni śpiewają głośno lub «modlą się w językach», inni jeszcze wznoszą twarze i ręce ku niebu. Muzyka trwa cały czas, przechodząc od łagodnych melodii do szybkiego, oszałamiającego rytmu, który po blisko dwóch godzinach osiąga ogłuszający szczyt, aby znów przejść do spokojnych dźwięków. Z chwilą wejścia pastora całe zgromadzenie gwiżdże i klaszcze, podczas gdy on zaczyna głosić proste przesłanie o zbawieniu w Jezusie: «Musisz nawrócić się teraz, gdy jest jeszcze czas. Koniec z piciem, oszukiwaniem i kłamstwem. Pan niedługo powróci». Muzyka znowu łagodnie się pojawia, kiedy pastor zaprasza wszystkich, którzy pragną «przyjąć Pana», aby wyszli do przodu. W czasie gdy liderzy modlą się, ludzie zaczynają «padać w Duchu», co jest zewnętrznym znakiem, że Duch Święty przyszedł w ich życie […]. Nic nie powstrzyma t...
olgierdko