HERBERT GEORGE WELLS
HISTORIA ŚWIATA
PRZEŁOŻYŁ
JAN PARANDOWSKI
SPIS TREŚCI
1. Świat w przestrzeni
2. Świat w czasie
3. Początki życia
4. Wiek ryb
5. Wiek bagien węglowych
6. Wiek gadów
7. Pierwsze ptaki i pierwsze ssaki
8. Wiek ssaków
9. Niższe małpy, małpy człekokształtne i podludzie
10. Człowiek neandertalski i rodezyjski
11. Pierwsi prawdziwi ludzie
12. Myśl pierwotna
13. Początki uprawy
14. Pierwotne cywilizacje neolityczne
15. Sumeria, początki Egiptu, pismo
16. Pierwotne ludy koczownicze
17. Pierwsze ludy żeglarskie
18. Egipt, Babilon i Asyria
19. Pierwotni Ariowie
20. Ostatnie państwo babilońskie i państwo Dariusza I
21. Początki historii żydowskiej
22. Kapłani i prorocy w Judei
23. Grecy
24. Wojny Greków z Persami
25. Okres świetności Grecji
26. Państwo Aleksandra Wielkiego
27. Muzeum i Biblioteka Aleksandryjska
28. Życie Gotamy Buddy
29. Król Asoka
30. Konfucjusz i Lao Tse
31. Rzym występuje na widownię dziejów
32. Rzym i Kartagina
33. Wzrost imperium rzymskiego
34. Między Rzymem a Chinami
35. Życie codzienne w dobie wczesnego cesarstwa rzymskiego
36. Rozwój idei religijnych za cesarstwa rzymskiego
37. Nauka Jezusa
38. Rozwój doktryny chrześcijańskiej
39. Barbarzyńcy rozrywają jedność cesarstwa
40. Hunowie i koniec cesarstwa zachodniego
41. Cesarstwo bizantyńskie i państwo Sassanidów
42. Dynastia Suy i Tang w Chinach
43. Mahomet i islam
44. Wielkie dni Arabów
45. Rozwój łacińskiego chrześcijaństwa
46. Wojny krzyżowe i przewaga papieży
47. Oporni książęta i wielka schizma
48. Podboje Mongołów
49. Umysłowe odrodzenie Europy
50. Reforma Kościoła łacińskiego
51. Cesarz Karol V
52. Wiek politycznych eksperymentów
53. Europejczycy zakładają nowe państwa w Azji i za oceanem
54. Amerykańska wojna o niepodległość
55. Rewolucja francuska i powrót monarchii we Francji
56. Niespokojny pokój po upadku Napoleona
57. Odkrycia naukowe i wynalazki
58. Rewolucja przemysłowa
59. Rozwój nowoczesnych idei politycznych i socjalnych
60. Ekspansja Stanów Zjednoczonych
61. Niemcy dążą do hegemonii w Europie
62. Nowe imperia zamorskie
63. Europejczycy w Azji a Japonia
64. Imperium brytyjskie w 1914 r.
65. Wiek zbrojeń w Europie i wielka wojna (1914—1918)
66. Rewolucja i głód w Rosji
67. Polityczna i społeczna odbudowa świata
Tablica chronologiczna
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ŚWIAT W PRZESTRZENI
Historia naszego świata jest zawsze jeszcze znana niedostatecznie. Paręset lat temu obejmowała niewiele więcej ponad trzy tysiąclecia. Wszystko, co się działo przedtem, było przedmiotem legend i domysłów. W znacznej części cywilizowanego świata wierzono i nauczano, że świat został stworzony nagle w roku 4004 przed Chr., chociaż poważni uczeni sprzeczali się, czy nastąpiło to na wiosnę, czy w jesieni tego roku. To fantastycznie ścisłe nieporozumienie opierało się na zbyt dosłownym wykładzie hebrajskiej Biblii oraz na związanych z tym zgoła nieuzasadnionych domysłach teologicznych. Podobne poglądy zarzucili już od dawna pisarze kościelni i dziś panuje ogólne przekonanie, że wszechświat, w którym żyjemy, według wszelkiego prawdopodobieństwa istniał przez olbrzymi okres czasu, a możliwe, że od początku wszechczasów. Oczywiście może to być jedynie złudzeniem, podobnie jak pokój może się wydać nieskończonym przez ustawienie dwóch przeciwległych zwierciadeł. W każdym bądź razie pogląd, że nasz wszechświat istnieje zaledwie sześć czy siedem tysięcy lat, nie ma już zwolenników.
Ziemia, jak dziś każdemu wiadomo, jest kulą z lekka spłaszczoną, na podobieństwo pomarańczy, o średnicy blisko 13 000 km. Jej kształt kulisty znany był przynajmniej ograniczonej ilości ludzi inteligentnych przed jakimiś 2500 lat, lecz przed owym czasem wierzono powszechnie, że jest ona płaska, i wypowiadano o jej stosunku do nieba, gwiazd i planet poglądy, które nam dzisiaj wydają się fantastyczne. Wiemy obecnie, że ziemia obraca się dookoła swej osi (która jest o 43 km krótsza od jej równikowej średnicy) w ciągu 24 godzin i że to jest przyczyną zmian dziennych i nocnych, a dalej: że krąży ona dookoła słońca po z lekka wykrzywionej i maluśko wahającej się owalnej drodze; ten obieg trwa pełny rok. Średnia odległość ziemi od słońca wynosi okrągło 149 500 000 km.
Dookoła ziemi krąży mniejsza kula, księżyc, w przeciętnej odległości 380000 km. Ziemia i księżyc nie są jedynymi ciałami niebieskimi, które podróżują naokoło słońca. Są jeszcze planety, Merkury i Wenus, jedna w odległości 57, druga 108 milionów km, a poza kręgiem ziemi, pomijając pas licznych pomniejszych ciał, planetoidów, znajdują się jeszcze: Mars, Jowisz, Saturn, Uran i Neptun, mniej więcej w odległości 228, 778, 1426, 2868 i 4496 milionów km [1]. Te miliony kilometrów są dla umysłu naszego trudne do pojęcia. Można dopomóc wyobraźni czytelnika, jeśli się sprowadzi słońce i planety do mniejszych, bardziej uchwytnych rozmiarów.
Skoro więc naszą ziemię przedstawimy sobie jako małą kulkę o średnicy jednego cala, słońce będzie dużą kulą o średnicy dziewięciu stóp, a oddalone o jakieś cztery do pięciu minut drogi pieszo. Księżyc byłby wówczas małym groszkiem o dwie i pół stopy odległym od naszego globu. Pomiędzy ziemią i słońcem znajdowałyby się dwie planety, Merkury i Wenus, w odległości 120 i 140 metrów od słońca. Dookoła tych dwóch ciał byłaby próżnia, zanimby się doszło do Marsa, położonego o sto kilkadziesiąt metrów poza ziemią, po czym następowałby Jowisz o jakąś milę angielską odległy, o średnicy jednej stopy, Saturn, nieco mniejszy, o dwie mile dalej, Uran o cztery mile i Neptun o sześć mil poza ziemią. Później zaś nic i nic, prócz drobnych cząsteczek i mknących strzępków rozcieńczonej mgły na przestrzeni tysięcy mil. W tej skali najbliższa gwiazda byłaby odległa od ziemi o 40 000 mil angielskich. v
Ten obraz może da pewne pojęcie olbrzymiej próżni przestrzennej, wśród której rozgrywa się dramat życia.
Albowiem wśród tej nieobjętej pustki jedynie życie na ziemi jest nam znane z całą pewnością. Nie przenika ono głębiej ponad pięć kilometrów na 6000 km, dzielących nas od środka ziemi i nie wznosi się wyżej jak do ośmiu kilometrów ponad jej powierzchnię. Prawdopodobnie cała bezgraniczność przestrzeni jest zresztą pusta i martwa.
Sonda dochodzi do ośmiu kilometrów w głąb morza, aeroplan zdoła się wznieść niewiele wyżej niż sześć km ponad poziom ziemi. Niektórzy potrafili balonem wzlecieć do wysokości kilkunastu kilometrów, lecz za cenę wielkich i bolesnych wysiłków [2]. Żaden ptak nie potrafi latać powyżej ośmiu kilometrów, a małe ptaki i owady, które zabierano w aeroplanach, omdlewały już na znacznie mniejszej wysokości.
ROZDZIAŁ DRUGI
świat w czasie
W ostatnich pięćdziesięciu latach uczeni stworzyli kilka bardzo ładnych i zajmujących hipotez na temat wieku i początku naszej ziemi. Nie możemy tu podać bodaj nawet pobieżnego przeglądu tych hipotez, ponieważ wymagają one niesłychanie subtelnych matematycznych i fizykalnych rozważań. Nie da się zaprzeczyć, że fizyka i astronomia są jeszcze zbyt mało rozwinięte, aby mogły wyjść poza interesujące przypuszczenia. Ogólną tendencją było coraz bardziej powiększać wiek naszego globu. Obecnie wydaje się rzeczą prawdopodobną, iż niezależne istnienie Ziemi juko planety latającej dookoła słońca trwa dłużej (być może o wiele dłużej) niż dwa miliardy lat. Jest to długość czasu absolutnie przekraczająca naszą wyobraźnię.
Przed owym wielkim okresem odrębnego istnienia, słońce i ziemia, i inne planety, krążące dookoła słońca, tworzyły jedno kłębowisko materii rozproszonej w przestrzeni. Teleskop odkrywa nam w różnych częściach nieba świecące spiralne obłoki materii, spiralne mgławice, które zdają się obracać dookoła jakiegoś jądra. Wielu astronomów przypuszcza, że słońce i planety były kiedyś taką spiralą i że ich materia uległa skupieniu w ich obecnej formie. To okupienie dokonywało się w ciągu majestatycznych eonów, dopóki w owej odległej przeszłości, którą podaliśmy w poprzednich cyfrach, świat nasz wraz ze swoim księżycem nie zróżnicował się tak, jak go dziś widzimy. Obracały się one znacznie prędzej niż teraz i były bliżej słońca; krążyły dookoła niego ze znacznie większą chyżością, a były prawdopodobnie rozżarzone do białości i ciekłe na powierzchni. Słońce również jaśniało na niebiosach znacznie większe niż dziś.
Gdybyśmy mogli cofnąć się wstecz ku tej nieskończoności czasów i spojrzeć na ziemię w tej najwcześniejszej dobie jej dziejów, przedstawiłaby się nam ona jako wnętrze rozpalonej huty albo jak strumień wrzącej lawy. Nie dojrzelibyśmy nigdzie wody, albowiem woda zamieniła się w parę i unosiła się w tej burzliwej atmosferze siarkowych i metalowych mgieł. Poniżej kłębił się i wrzał ocean ciekłej substancji mineralnej. Po niebie zasłoniętym ognistymi chmurami błyszczące tarcze pędzącego słońca i księżyca migotały jak gorące płomienie.
Z wolna, gdy mijały miliony lat, ten ognisty krajobraz zmieniał swój rozżarzony wygląd. Opary spadły deszczem na ziemię i nie zakrywały nieba Lak gęstą zasłoną. Wielkie żużlowate kawały krzepnącej opoki ukazywały się na powierzchni płomiennego morza i zapadały w głąb nowymi napływającymi masami. Słońce i księżyc stawały się coraz mniejsze, oddalały się coraz bardziej i z coraz mniejszą szybkością przelatywały po niebie. Księżyc z powodu swych małych rozmiarów, już ostygł, i kolejno zasłaniał to znów odbijał światło słońca, w następujących po sobie pełniach i zaćmieniach.
I tak ze straszliwą powolnością, poprzez nieogarnione obszary czasu, Ziemia stawała się coraz bardziej podobna do tej ziemi, na której żyjemy, aż w końcu nadeszła chwila, kiedy w ostygłym powietrzu para zmieniła się w chmury i pierwszy deszcz z sykiem spadł na pierwsze skały. Przez nieskończone tysiąclecia większa część wód ziemskich była jeszcze parą w atmosferze, lecz potworzyły się teraz gorące strumienie, które spływały po krystalizujących się skałach do stawów i jezior, gdzie składały swój osad.
Na koniec nastały takie warunki, że człowiek mógłby stanąć na ziemi, rozejrzeć się dookoła i żyć. Gdybyśmy wtedy mogli zejść na ziemię, stanęlibyśmy na wielkich skałach podobnych do lawy, na których nie było śladu gleby ani jakiejkolwiek wegetacji, a nad wszystkim rozciągało się burzliwe niebo. Przeciągałyby gorące gwałtowne wiatry, przewyższające najsroższe dzisiejsze cyklony, i spadałyby ulewy, o jakich nie ma pojęcia dzisiejsza łagodna i uśmierzona ziemia. Przelatywałyby koło nas strumienie powstałe z dżdżu, a zmieszane z odpadkami rozmytych skał biegłyby ku tym najdawniejszym morzom, żłobiąc po drodze głębokie parowy i kaniony. Poprzez chmury moglibyśmy dostrzec wielkie słońce, zupełnie widomie przesuwające się po niebie, a o świcie, tak jak i przy wschodzie księżyca dokonywałyby się codzienne trzęsienia i falowanie ziemi. Księżyc, który dzisiaj do ziemi zwraca stale jedną tylko tarczę, widomie obracałby się i ukazywałby nam i tę drugą połowę tak nieubłaganie teraz ukrywaną.
Ziemia starzała się. Miliony lat następowały po sobie, dzień stawał się dłuższy, słońce oddalało się i świeciło coraz łagodniej, księżyc zwolnił kroku w swych podniebnych przechadzkach; gwałtowność deszczów i burz zmniejszyła się i coraz więcej przybywało wody w pierwszych morzach, które zmieniały się powoli w ten błękitny strój oceanów, jaki odtąd miał zdobić naszą planetę.
Ale nie było dotąd życia na ziemi; morza były martwe, a skały jałowe.
ROZDZIAŁ TRZECI
POCZĄTKI ŻYCIA
Jak każdy dziś wie, nasze wiadomości o czasach sięgających poza ludzką pamięć i tradycję opierają się na śladach i skamieniałościach żywych stworzeń przechowanych wśród warstw geologicznych. W pokładach łupku, wapienia czy piaskowca odnajdujemy kości, muszle, włókna, łodygi, owoce, odciski stóp, pazurów itp., obok śladów falowania dna po pierwotnych odpływach i przypływach morza, obok dołków żłobionych przez pierwsze deszcze. Żmudne badania tej Księgi Skał pozwoliły sklecić dzieje naszej ziemi. Tyle wie dzisiaj prawie każdy. Skały osadowe nie leżą na sobie grzecznie warstwa na warstwie, lecz zostały zmięte, złamane, poprzewracane, wykrzywione i pomieszane, jak stronice księgozbioru, który wielokrotnie uległ splądrowaniu i pożarom, i dopiero praca całego życia wielu ludzi pełnych poświęcenia zdołała uczynić z tego Księgę uporządkowaną i czytelną. Całą tę przestrzeń czasu, jaką zawiera Księga Skał, oceniają dzisiaj uczeni na 1 600 000 000 lat.
Najdawniejsze skały nazywają geologowie azoicznymi, ponieważ nie wykazują one żadnych śladów życia. Wielkie masy tych azoicznych skał leżą odsłonięte w Ameryce Północnej i są one takiej grubości, że geolodzy przypuszczają, iż przedstawiają one najmniej połowę owych 1 600 000 000 lat. Pozwólcie, że raz jeszcze zwrócę uwagę na ten głęboko znamienny fakt: połowa tego wielkiego czasu, odkąd ląd stały i morze zróżnicowały się na ziemi po raz pierwszy, nie zostawiła nam śladu jakiegokolwiek życia. Widać ślady fal morskich i deszczów, ale żadnych znamion żyjącej istoty.
W miarę jak się posuwamy wyżej, pojawiają się i rosną znaki minionego życia. Ten okres historii świata nazywają geologowie dolnym paleozoikiem. Pierwsze wskazówki o pojawieniu się życia na ziemi dają ślady względnie prostych stworzeń niższego rzędu; muszle mięczaków, łodygi i kwiatopodobne korony zwierzokrzewów, wodorosty, ślady i pozostałości robaków morskich, skorupiaków. Bardzo wcześnie pojawiają się pełzające stworzenia podobne do mszyc, które mogły zwijać się w kłębek — trylobity. Jeszcze później, w jakie parę milionów lat, przychodzą pewne gatunki skorpionów morskich, ruchliwsze i potężniejsze od wszystkich istot, jakie świat widział dotychczas.
Stworzenia te nie były wielkich rozmiarów. Do największych należały niektóre z tych skorpionów morskich, około półtrzecia metra długości. Nie ma nigdzie śladu życia na lądzie, ani rośliny, ani zwierzęcia; w tym okresie nie było ani ryb, ani kręgowców. Wszystkie rośliny i stworzenia, które zostawiły swój ślad w tym okresie dziejów ziemi, zamieszkują płytkie wody i strefę przypływów. Gdybyśmy zechcieli porównać florę i faunę dolnego paleozoiku z czymś, co dziś istnieje, wystarczy wziąć kroplę wody z kałuży w szczelinie skalnej lub z błotnistego rowu i zbadać pod mikroskopem. Małe skorupiaki i mięczaki, drobne zwierzokrzewy i glony, które tam znajdziemy, mają uderzające podobieństwo z owymi wielkimi niezgrabnymi prototypami, co niegdyś tworzyły kwiat życia na naszej planecie.
Należy jednak pamiętać, że domopaleozoiczne skały nie dają nam prawdopodobnie właściwego wyobrażenia o początkach życia na naszej planecie. Jeżeli dane stworzenie nie posiada kości ani jakichś innych twardych części, jeśli nie ma skorupy ani nie jest dość duże i ciężkie, aby pozostawić swój odcisk w mule — znika bez jakichkolwiek kopalnych śladów. Dzisiaj żyją setki tysięcy gatunków małych stworzonek o miękkim ciele, które nie pozostawią po sobie nic dla przyszłych geologów. Miliony milionów gatunków takich stworzeń mogły ongiś żyć na ziemi, rozmnażać się, rozwijać i przeminąć bez śladu. Wody płytkich jezior i mórz ciepłych tzw. okresu azoioznego mogły zawierać nieskończoną rozmaitość najniższych galaretowatych stworzeń, pozbawionych kości i zewnętrznego szkieletu, a wielka mnogość zielonych błotnych roślin mogła zalegać słońcem ogrzane wybrzeża i skały leżące w strefie przypływów. Owa Księga Skał daje równie niedokładne pojęcie o dawnym życiu, jak księgi bankowe o egzystencji wszystkich pracujących w ich sąsiedztwie. Dopiero gdy dany gatunek zacznie wydzielać ze siebie muszlę, pancerz lub igły albo gdy roślina opiera się na łodydze przepojonej wapniem, dopiero wtedy może liczyć na jakąś pozycję w owej księdze. W skałach z okresu wcześniejszego od tego, w którym znajdujemy ślady kopalne, spotyka się niekiedy grafit, odmianę czystego węgla, i niektórzy uczeni twierdzą, że mogły go wytworzyć związki powstałe z organizmu jakichś nieznanych żyjątek.
ROZDZIAŁ CZWARTY
WIEK RYB
W owych czasach, kiedy to sądzono, że świat istnieje zaledwie od kilku tysięcy lat, utrzymywało się przekonanie, iż rozmaite gatunki roślin i zwierząt są stałe i ostateczne; wszystkie zostały stworzone dokładnie takimi, jakimi są dzisiaj, każdy gatunek z osobna. Z chwilą jednak gdy zaczęto odkrywać i studiować dokumenty skalne, wiara ta ustąpiła miejsca przypuszczeniu, że wiele gatunków uległo zmianie i rozwinęło się powoli w ciągu wieków, skąd powstała z kolei wiara zwana ewolucją organiczną, wiara, że wszystkie gatunki na ziemi, zarówno zwierzęce, jak i roślinne, powstały w drodze powolnych a stałych procesów i zmian z jakiejś bardzo prostej pierwotnej formy życia, z jakiejś prawie nie ukształtowanej żyjąc...
Iwa.4