NDW - Rozmowy z Bogiem 1.pdf

(803 KB) Pobierz
Microsoft Word - NDW - Rozmowy z Bogiem 1.rtf
Jesteś u progu niecodziennego doświadczenia. Zaraz rozpoczniesz rozmowę z Bogiem. Tak, wiem... to
niemożliwe. Tak uważasz (lub tak cię nauczono) - to nie jest możliwe. Można zwracać się do Boga, ale
rozmawiać z nim? Przecież Bóg nie odpowiada, prawda?
Ja myślałem podobnie. I wtedy przydarzyła mi się ta książka. Dosłownie. Tej książki nie napisałem, ona
mi się przydarzyła. Podobnie będzie z Tobą, gdy po nią sięgniesz, ponieważ wszystkich nas życie stawia
przed prawda, do której dojrzeliśmy.
Neale Donald Walsch
tytuł oryginału
Conversations with God book l
Original English language edition Copyright © 1995 by Neale Donald Walsch
Ali rights reserved including the right
of reproduction in whole or in part in any form.
This edition published by arrangement'
with G. P. Putnam's Sons, a member
of Penguin Putnam Inc. Copyright © 2002 by Dom Wydawniczy LIMBUS, Bydgoszcz
ANNĘ M. WALSCH,
która nie tylko wpoiła mi, że Bóg istnieje,
ale ukazała też wspaniałą prawdę,
że Bóg jest moim najlepszym przyjacielem;
która była mi więcej niż matką
i zrodziła we mnie
tęsknotę i miłość do Boga,
i wszelkiego dobra.
Mama była dla mnie
pierwszym zetknięciem z aniołem.
oraz
ALEXOWI M. WALSCHOWI,
który często powtarzał mi,
“Nie ma się czym przejmować",
“Nie zniechęcaj się odmową",
“Człowiek jest kowalem swojego losu"
i “Sięgaj po więcej".
Tato był dla mnie
pierwszym doświadczeniem niepokorności.
'Podzię.lśpzuama
15544662.001.png
I rzede wszystkim, zawsze i nieustannie, zwracam się do Źródła wszystkiego, co znalazło się w tej
książce, wszystkiego, co składa się na życie - i samego życia.
Dalej, pragnę podziękować moim duchowym nauczycielom, do których należą święci i mędrcy wszelkich
religii.
Wreszcie, wierzę, że każdy z nas mógłby sporządzić listę osób, których wpływu na nasze życie nie
sposób wręcz przecenić; osób, które głosiły nam swą prawdę, dzieliły się z nami swą mądrością, cierpliwie
znosiły nasze wady i słabostki; które przejrzały nas na wylot, dostrzegając to, co w nas najlepsze. Osób,
które przez swą akceptację, a także w równym stopniu przez swą niezgodę na uznanie w nas tego,
czegośmy tak naprawdę dla siebie nie wybrali, przyczyniły się do naszego wzrostu. Dzięki nim staliśmy się
w jakiś sposób więksi.
Oprócz mych rodziców, którzy byli dla mnie tym wszystkim, do ludzi tych należą: Samantha Górski,
Tara-Jenelle Walsch, Wayne Davis, Bryan Walsch, Martha Wright, Ben Wills Jr., Roland Chambers, Dań
Higgs, C. Berry Carter II, Ellen Moyer, Annę Black-well, Dawn Dancing Free, Ed Keller, Lyman W. Gris-wold,
Elisabeth Kiibler-Ross, i drogi, drogi Terry Co-le-Whittaker.
Gdy serce przepełnia mi wdzięczność za dary, jakie od nich otrzymałem, pragnę wymienić osobę
szczególnie miłą memu sercu - Nancy Fleming Walsch, moją pomocniczkę, małżonkę, partnerkę, pełną
mad-
rości, współczucia i miłości, która udowodniła mi, że me najszczytniejsze marzenia o tym, czym może
być związek dwojga ludzi, mogą stać się prawdą.
Chciałby również wyrazić swoje uznanie ludziom, których nigdy nie spotkałem, ale którzy swoim życiem
i dziełem wstrząsnęli mną do głębi jestestwa i którym nigdy nie przestaję dziękować za owe wyśmienite
chwile, za wgląd w ludzką dolę i za czysty, prosty Lifegefeelkin (sam wymyśliłem to słowo!).
Wiecie chyba, jak to jest, gdy ktoś daje wam posmakować prawdy o życiu, rozkoszować się nią przez
cudowną chwilę? Dla mnie rolę tę spełniają artyści, twórcy i odtwórcy, bowiem ze sztuki czerpię natchnienie,
tam szukam warunków sprzyjających refleksji i tam też znajduję to, co nazywamy najpiękniejszym wyrazem
Boga.
Dlatego chcę podziękować... Johnowi Denverowi, którego piosenki zapadają głęboko w mą duszę i
budzą na nowo wiarę w możliwości ludzkiego życia; Richardowi Bachowi, którego utwory sięgają w sam
głąb mego życia, opisując wiele doświadczeń, które stały się moim udziałem; Barbrze Streisand, której
sztuka muzyczna, aktorska i reżyserska ujmuje moje serce za każdym razem, sprawiając, że prawdę
odczuwam, a nie zaledwie pojmuję; oraz nieżyjącemu Robertowi Heinleinowi, który w swoich literackich
wizjach postawił pytania i przedstawił odpowiedzi w sposób do dziś niedościgły.
Trze-dmowa
Jesteś u progu niecodziennego doświadczenia. Zaraz rozpoczniesz rozmowę z Bogiem. Tak, wiem... to
niemożliwe. Tak uważasz (lub tak cię nauczono) - to nie jest możliwe. Można zwracać się do Boga, ale
rozmawiać z Nim? Przecież Bóg nie odpowiada, prawda? Przynajmniej nie w formie zwykłego dialogu, jaki
prowadzimy na co dzień!
Ja myślałem podobnie. I wtedy przydarzyła mi się ta książka. Dosłownie. Tej książki nie napisałem, ona
mi się przydarzyła. Podobnie będzie z tobą, gdy po nią sięgniesz, ponieważ wszystkich nas życie stawia
przed prawda, do której dojrzeliśmy.
Byłoby mi pewnie znacznie łatwiej, gdybym zachował to wszystko dla siebie. Lecz nie taki był tego cel. I
chociaż książka ta może postawić mnie w sytuacji dość niewygodnej (na przykład, zostanę okrzyczany
bluźniercą, oszustem, hipokrytą za to, że nie żyłem zgodnie z tymi prawdami w przeszłości, lub - co gorsza
- świętym), nie jest już w mojej mocy zatrzymać bieg wydarzeń. Nie mam zresztą takiej ochoty. Miałem
okazję się wycofać, ale tego nie uczyniłem. Postanowiłem zdać się na głos instynktu, odsuwając na dalszy
plan przewidywaną reakcję świata na zawarty tu materiał.
Instynkt ten mówi mi, że to nie są bzdury, wytwór rozgorączkowanej wyobraźni duchowej czy wynurzenia
człowieka próbującego wynagrodzić sobie chybione życie. Och, rozważałem każdą z tych możliwości -
każdą. Dlatego dałem maszynopis do przeczytania kilku przyjaciołom. Wzruszyli się. Popłakali.
Ubawili zawartym w niej humorem. A ich życie, mówili, się odmieniło. To nimi wstrząsnęło, tchnęło w nich
nowe siły.
Wielu opowiadało o gruntownej przemianie.
Wtedy nabrałem pewności, że ta książka przeznaczona jest dla każdego i trzeba ją wydać drukiem.
Stanowi bowiem wspaniały dar dla tych, którzy prawdziwie łakną odpowiedzi i cenią pytania; którzy ze
szczerym sercem, otwartym umysłem i tęsknotą w duszy poszukują prawdy. Czyli właściwie dla każdego z
nas.
Książka ta porusza odwieczne zagadnienia życia i miłości, celu i funkcji, ludzi i związków, dobra i zła,
grzechu i winy, przebaczenia i odkupienia, ścieżki do Boga i drogi do piekła... słowem, wszystko. Bez
osłonek omawia seks, władzę, małżeństwo, dzieci, pracę, zdrowie, “życie po życiu" i “życie przed życiem"...
wszystko. Zgłębia wojnę i pokój, wiedzę i ignorancję, ofiarowanie i branie, radość i smutek. Rozpatruje to, co
konkretne i to, co abstrakcyjne, widzialne i niewidzialne, prawdę i nieprawdę.
Można powiedzieć, że stanowi ona “najnowsze słowo Boga", choć niektórym trudno będzie to przyjąć,
zwłaszcza jeśli zakładają, że Bóg od dwóch tysięcy lat milczy, albo jeśli przemawia, to tylko do świętych,
nawiedzonych, do kogoś, kto od trzydziestu lat medytuje, albo od dwudziestu lat jest dobry, albo od
dziesięciu lat prowadzi dość przyzwoite życie (ja nie zaliczam się do żadnej z tych kategorii).
Prawda jest taka, że Bóg rozmawia z każdym. Dobrym i złym. Bogobojnym i nikczemnym. I z całą resztą
pośrodku. Weźmy jako przykład ciebie. Bóg wkraczał w twoje życie na wiele sposobów, a ten
stanowi jeden z nich. Czyż nie mówi się: nauczyciel przychodzi, gdy uczeń jest gotowy? Tym
nauczycielem jest niniejsza książka.
Od samego początku byłem przekonany, że rozmawiam z Bogiem. Wprost, osobiście. Niezaprzeczalnie.
A Bóg odpowiada na pytania zgodnie z moimi możliwościami pojmowania. To znaczy, udziela mi
odpowiedzi językiem dla mnie zrozumiałym. Tłumaczy to częste występowanie zwrotów potocznych oraz
sporadycznych nawiązań do mych uprzednich doświadczeń życiowych oraz wcześniej zebranych
materiałów z innych źródeł. Wiem teraz, że cokolwiek przytrafiło mi się w życiu, pochodziło od Boga, a
obecnie zbiera się w jedną całość i składa na wspaniałą, wyczerpującą odpowiedź na każde pytanie, jakie
kiedykolwiek mnie nurtowało.
Już w trakcie zorientowałem się, że powstaje z tego książka, która zostanie opublikowana. Otrzymałem
nawet szczegółowe pouczenie, że w sumie z rozmów tych wynikną trzy książki:
1. Pierwsza poświęcona będzie tematom osobistym, głównie występującym w życiu jednostki
wyzwaniom i sposobnościom.
2. Druga zajmować się będzie zagadnieniami geopolitycznymi i metafizycznymi o wydźwięku globalnym,
oraz zadaniom, jakim musi obecnie sprostać świat.
3. Trzecia poruszać będzie uniwersalne prawdy najwyższego rzędu, oraz wyzwania i sposobności,
przed jakimi stoi dusza.
Niniejsza książka, pierwsza z cyklu, ukończona została w lutym 1993 roku. Gwoli jasności winienem
wyjaśnić, że podczas pisania podkreśliłem pewne wyrazy i zdania, które uderzyły mnie ze szczególną
siłą - jak gdyby Bóg nadawał im specjalne znaczenie - i zostały one wyróżnione inną czcionką.
Muszę wyznać, że - po zapoznaniu się z zawartą tu mądrością - jestem zażenowany życiem, jakie
prowadziłem, ciągłymi błędami i potknięciami, zachowaniami, za które mi wstyd, oraz pewnymi decyzjami i
wyborami, które dla innych zapewne są bolesne i niewybaczalne. Choć szczerze boleję, że odbyło się to
kosztem innych, jestem wdzięczny za naukę, jaką dzięki temu wyniosłem, oraz świadomość, że jeszcze tyle
mam do nauczenia się. Przepraszam wszystkich za opieszałość w zdobywaniu tej wiedzy. Ale Bóg uczy nas
sobie wybaczać, nie poddawać się winie i lękowi, lecz wciąż na nowo - nieustannie - próbować wcielić w
życie coraz to wspanialszą wizję.
Wiem, że tego oczekuje od nas wszystkich Bóg.
Neale Donald Walsch Central Point, Oregon, 1994
Wiosną 1992 roku - mniej więcej w porze świąt wielkanocnych - zdarzyła się w moim życiu niezwykła
sytuacja. Przemówił do ciebie Bóg. Przeze mnie.
Pozwól, że wyjaśnię.
Przeżywałem wówczas trudne chwile, pod względem osobistym, zawodowym i uczuciowym, a moje
życie wydawało mi się całkowicie przegrane. Ponieważ od lat miałem w zwyczaju spisywać swe myśli w
listach (które z reguły nie trafiały do adresata), sięgnąłem po wysłużony żółty notatnik i zacząłem przelewać
swe żale na papier.
Jednak tym razem, zamiast po raz kolejny kierować list do osoby, którą posądzałem o to, że się nade
mną znęca, postanowiłem zwrócić się do samego źródła; prosto do naczelnego oprawcy. Napisałem list do
Boga.
Był to list naładowany złością i pasją, pełen wyrzutów i zarzutów. Zawarłem w nim też całą listę
gniewnych pytań.
Dlaczego moje życie jest nieudane? Czego potrzeba, aby je naprawić? Dlaczego nie znajduję szczęścia
w związkach z innymi? Czy nigdy nie będzie mi dane zaznać dobrobytu? I wreszcie - najgorętsze - Czym
zasłużyłem sobie na życie będące pasmem nieustannych zmagań?
Ku mojemu zdziwieniu, kiedy skreśliłem ostatnie z mych gorzkich “pytań bez odpowiedzi" i chciałem
odłożyć długopis, moja ręka zawisła nad kartką papieru, jakby przytrzymywana jakąś siłą. Nagle
długopis zaczął sam z siebie się poruszać. Nie miałem pojęcia, co napiszę, ale to za chwilę miało się
okazać, więc poddałem się biegowi wydarzeń. Spod pióra wyszło...
Czy naprawdę chcesz wiedzieć czy tylko dajesz upust emocjom?
Zamrugałem z wrażenia... ale zaraz odpowiedziałem. To również zapisałem.
Jedno i drugie. To jasne, że daję upust emocjom, lecz jeśli na te pytania są jakieś odpowiedzi, to
piekielnie mi spieszno je usłyszeć!
“Piekielnie ci spieszno"... do wielu rzeczy. Czy nie przydałaby ci się odrobina “niebiańskiego spokoju"?
Na co ja odparłem: Co to niby ma znaczyć?
Zanim się spostrzegłem, nawiązał się prawdziwy dialog... ja zaś w mniejszym stopniu pisałem, niż
posłusznie notowałem.
Dyktando to zajęło w sumie trzy lata, a ja wtedy nawet nie przeczuwałem, dokąd zmierzamy. Odpowiedzi
na przelane na papier pytania pojawiały się dopiero wtedy, kiedy kończyłem pisanie i odganiałem własne
myśli. Często padały z taką prędkością, że nie mogłem nadążyć z pisaniem i gryzmoliłem, żeby niczego nie
uronić. Kiedy gubiłem trop albo ogarniało mnie uczucie, że te słowa nie przychodzą do mnie z zewnątrz,
odkładałem długopis i przerywałem rozmowę, dopóki znów nie naszło mnie natchnienie (niestety, to jedyne
słowo, jakie tu pasuje).
Dialog ten toczy się nadal i większa jego część trafiła na karty tej książki... książki będącej zapisem
niesamowitej konwersaq'i, w którą z początku trudno mi było uwierzyć. Później uznałem, że przedstawia
wartość czysto osobistą, teraz zaś widzę, że nie była przeznaczona wyłącznie do mojego użytku.
Przeznaczona była dla ciebie i każdego, kto zetknie się z tą książką. Gdyż moje pytania są również twoimi.
Chcę, abyś jak najszybciej podjął ten dialog, ponieważ w rzeczywistości liczy się nie moja historia, lecz
twoja. To ona przywiodła cię tutaj. To do twoich doświadczeń osobistych ma odniesienie zawarty tu materiał.
W przeciwnym razie nie czytałbyś go teraz, w tej chwili.
Zacznijmy więc rozmowę od pytania, które nurtowało mnie od dawna: W jaki sposób przemawia Bóg i do
kogo? Oto, jaką otrzymałem odpowiedź:
Przemawiam do każdego człowieka. Nieustannie. Rzecz nie w tym, do kogo się zwracam, ale kto mnie
słucha.
Zaintrygowany, poprosiłem Boga, aby rozwinął tę myśl. Oto, co rzekł:
Najpierw zastąpimy słowo przemawiać innym, na przykład komunikować. To znacznie lepsze, pełniejsze
i trafniejsze określenie. Kiedy rozmawiamy ze sobą, natychmiast stajemy się więźniami słów, które niosą ze
sobą niesamowite ograniczenia. Dlatego też rzadko używam słów, aby coś przekazać. Najczęściej
komunikuje za pośrednictwem uczuć.
Uczucia są mową duszy.
Jeśli chcesz się przekonać, czym naprawdę jest dla ciebie dana rzecz, zwróć uwagę na to, jakie budzi w
tobie uczucia.
Poznanie swoich uczuć czasem sprawia trudność, a jeszcze trudniej przychodzi nam je zaakceptować.
Mimo to twoja najwyższa prawda ukryta jest w najgłębszych uczuciach. Chodzi o to, aby do nich dotrzeć.
Pokażę ci, jak tego dokonać. Jeszcze raz. Jeśli tego chcesz.
Odparłem, że owszem, pragnę tego, ale w tej chwili bardziej zależy mi na uzyskaniu wyczerpującej
odpowiedzi na pierwsze zadane przeze mnie pytanie. Bóg odpowiedział:
Komunikuje również za pomoce myśli. Choć uczucia i myśli często występują razem, różnią się od siebie.
Komunikując poprzez myśli często posługuje się obrazami. Z tego względu myśl stanowi skuteczniejsze
narzędzie porozumiewania się niż same słowa.
Oprócz myśli i uczuć, wykorzystuje też doświadczenie jako dobitny komunikat.
Jednak kiedy zawiodą uczucia, myśli i doświadczenia, pozostaje mi tylko użyć słów. Ale tak naprawdę
słowa są najsłabszym środkiem przekazu, dopuszczają bowiem różne czy wręcz wypaczone interpretacje.
Dlaczego tak się dzieje? Wynika to z samej natury słów: dźwięków, które oznaczają uczucia, myśli i
doświadczenia. To tylko symbole. Znaki. Etykietki. Nie są Prawda. Nie są prawdziwymi rzeczami.
Słowa pomagają zrozumieć. Doświadczenie pozwala wam poznać. Ale pewnych rzeczy doświadczyć
nie
można. Dlatego dałem wam inne narzędzia poznania, czyli uczucia, a także myśli.
Wy zaś, jak na ironię, tak dalece zawierzyliście Słowu Bożemu, że niemal pomijacie Jego
doświadczenie.
W gruncie rzeczy, doświadczenie ma dla was tak niska wartość, że kiedy wasze doznanie Boga odbiega
od tego, czego was o Nim nauczono, automatycznie przekreślacie doznanie i obstajecie przy słowach,
podczas gdy powinno być dokładnie na odwrót.
Doświadczenie i uczucia, jakie żywicie wobec danej rzeczy, stanowią odbicie tego, co faktycznie i
intuicyjnie o niej wiecie. Słowa mogą jedynie starać się przedstawić symbolicznie wasza wiedze i często
wprowadzają do niej zamęt.
Takimi zatem posługuje się narzędziami, lecz nie wszystkie uczucia, nie wszystkie myśli, nie wszystkie
doświadczenia i nie wszystkie słowa pochodzą ode Mnie.
Wiele wypowiadano słów w Moim imieniu. Za wieloma myślami i uczuciami kryją się przyczyny nie
będące Moim bezpośrednim dziełem. A dają one początek mnogim doświadczeniom.
Stajecie przed wyzwaniem, jakim jest odróżnienie Boskich przekazów od danych płynących z innych
źródeł. Rozpoznanie ułatwi następująca prosta reguła:
Ode Mnie pochodzi twa Najwyższa Myśl, twe Najtrafniejsze Słowo, twe Najwznioślejsze Uczucie.
Reszta pochodzi z innego źródła.
Rozróżnienie przestaje być trudne, gdyż nawet początkujący adept bez kłopotu może określić, co
stanowi Najwyższe, Najtrafniejsze, Najwznioślejsze.
Udzielę - ci następujących wskazówek:
Myśl Najwyższa to zawsze ta myśl, która niesie radość. Najtrafniejsze Słowa to te, które głoszą prawdę.
Najwznioślejsze Uczucie to uczucie zwane przez ciebie miłością.
Radość, prawda, miłość.
Te trzy wartości są w istocie zamienne, jedna zawsze prowadzi do drugiej. Nie ma znaczenia, w jakiej
kolejności je umieścimy.
Po określeniu w oparciu o powyższe wskazówki, które komunikaty 39 ode Mnie, a które pochodzą
skądinąd, pozostaje jeszcze pytanie, czy odniosą właściwy skutek.
Większość Moich przekazów mija się z celem. Niektóre dlatego, że wydaję się zbyt piękne, aby były
prawdziwe. Inne dlatego, że zbyt trudno się do nich zastosować. Wiele zostaje opacznie zrozumianych.
Reszta, a tych jest najwięcej, nawet nie zostaje odebrana.
Mym najpotężniejszym przesłaniem jest doświadczenie, a nawet ono jest ignorowane. Szczególnie ono
jest ignorowane.
Świat nie walaliby się w obecnym położeniu, gdybyście po prostu wsłuchali się w to, co mówi
doświadczenie. Ignorowanie doświadczenia prowadzi do tego, że stale się ono powtarza, wciąż od nowa.
Gdyż nie można udaremnić Mego zamierzenia ani lekceważyć Mojej woli. Moje przesłanie dotrze do ciebie.
Prędzej czy później.
Jednak nie będę ci niczego narzucał. Nie zmuszę cię do niczego. Nie po to obdarzyłem ciebie wolna
wola - dałem ci możliwość wyboru - aby ci to kiedykolwiek odebrać.
Będę wiec dalej wysyłać te same przekazy, choćby całe tysiąclecia, do każdego zakątka wszechświata,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin