Bluche_Francois_-_Zycie_codzienne_we_Francji_w_czasach_Ludwika_XIV(z_txt).doc

(1690 KB) Pobierz
Państwowy

Państwowy

Instytut

Wydawniczy

Warszawa

1990

A: i-1

Franęois Bluche

Życie codzienne

we Francji

*      w czasach

Ludwika XIV

Przełożyła Wiera Bieńkowska

Biblioteka IHUW

1076005475

00 At-

Tytuł oryginału

La vie quotidienne au temps de Louis XIV

Wiersze przełożyła

Hanna Igalson-Tygielska

Indeks zestawiła

Bronisława Dziedzic-Wesołowska

Ilustracje dobrała

Marzena Kr^likowska-Dziubecka

Projekt serii

Jolanta Barącz

Ryszard Świętochowski

Opracowanie graficzne obwoluty i okładki

Teresa Kawińska              *   *

Nftitiui nwnrri

V/pisa n o   <Jo   Oa,jaj_ „

Nr-

© HACHETTE,   1984

© COPYRIGHT FOR THE POLISH EDITION  BY PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY 1990

ISBN 83-06-01907-5

/\

Williamowi i Annie de Lesseux

Prolog

Francja:   „Najpiękniejsze z  królestw  po królestwie niebieskim"

Grotius

Ludwik XIV: „Jeden z największych królów wszystkich czasów"

Leibniz

Wolter wydał w 1751 roku Wiek Ludwika XIV, arcydzieło, nad którym pracował dziewiętnaście lat. To jakby jego ukochane dziecię. Pisał je z namysłem i zamiłowaniem, przywiązywał do niego wielką wagę. A myśmy zapomnieli, że książka ta należy do największych osiągnięć literatury francuskiej (który pisarz byłby ułożył takie zdanie: „Trzeba przyznać, że Ludwik miał wzniosłą duszę, i dusza ta skłaniała go do wielkich rzeczy"?) i że ponadto — sto lat przed Juliuszem Micheletem — stanowi pierwszą we Francji próbę historii „totalnej". Zawiera ona najinteligentniejszą, a zarazem najsłuszniejszą analizę okresu prymatu Francji w świecie. Będąc bowiem historykiem, Wolter był przede wszystkim świadkiem. W roku śmierci wielkiego króla miał przeszło dwadzieścia lat. I odznaczał się już zjadliwą przenikliwością.

Znamy tezę Woltera. Dzieje ludzkości miały cztery szczytowe okresy: czasy Peryklesa i Aleksandra, czasy Cezara i Augusta, czasy Florencji Medyceuszów, wreszcie czasy, które „przyjęto nazywać wiekiem Ludwika XIV, i ten właśnie okres najbardziej może się zbliża do doskonałości".78 * Otóż — rzecz paradoksalna — nasz największy pisarz ukazuje nam największego z naszych królów, a my zachowujemy rezerwę i z przyzwyczajenia czy może z wygodnictwa i wskutek sklerozy wolimy częstokroć czarną legendę króla, czarną legendę jego panowania. Legenda ta to dzieło kilku protestanckich wygnańców oraz Fśnelona i Saint-Simona,

* Odsyłacze odnoszą się do bibliografii na końcu książki. Cytaty z dzieł nie przełożonych na język polski tłumaczyła Wiera Bieńkowska, pozostałe zaczerpnięto z wydań polskich.

Prolog

Król

g         którzy używali niestety boskiego zaiste pióra do regulowania porachunków osobistych. Michelet tchnął w tę legendę nowe życie, a Lavisse w swoich pracach historycznych nadał jej charakter niemal naukowy. W tej postaci pokutuje ona uparcie w rozmaitych podręcznikach.

W naszych czasach znawcy wolą, dzięki Bogu, Andrś Corvisiera10" . od Ernesta Lavisse'a i Juliusza Micheleta, a Woltera od księcia de Saint--Simon i Fenelona. Dzięki zaś Pierre Goubertowi sporo ludzi wykształconych już wie, że życie chłopów francuskich nie było aż tak ponure, jak przyjęto uważać od czasów La Bruyere'a.127 Dowiedziano się ponadto od tegoż Corvisiera, że Louvois wcale nie był potworem.104 Jean Meyer zaś dowiódł, posiłkując się liczbami, że Colbert, mimo legendy różowej i legendy czarnej, był wybitnym mężem stanu.152 Meyer podziela zdanie Woltera, do którego trzeba zawsze powracać: „Mało mnie obchodzi, że Colbert miał zrośnięte krzaczaste brwi, twarz surową i prostacką, lodowaty sposób bycia (...) Interesuje mnie to, co godnego pamięci i wdzięczności potomnych było w jego dokonaniach, a nie to, jak nosił swój plastron, i nie mieszczańskie obejście, jakie zdaniem króla zachował na dworze." M Znawcy przedmiotu nie są jednak'zbyt liczni. A cechy utrwalone w legendzie pienią się rzeczywiście jak perz. Z tego właśnie powodu musimy tu sprostować na kilku stronicach godne pożałowania odchylenia od prawdy.

KRÓL

Wychowanie otrzymał surowe. Jako dziecko poznał zagrożenie i strach, wojnę domową i biedę. Kardynał Mazarini, genialny dyplomata, wprowadził przyszłego króla, a swojego chrześniaka, w arkana wielkich spraw, ucząc go ogarniać jedną myślą politykę i strategię. Ludwik XIV nie znał może tak dobrze łaciny jak pilny uczeń jezuitów, ale przez całe życie kształcił się, słuchał swoich lektorów, doskonalił niezawodny prawie smak artystyczny, jakim był obdarzony.

Inteligencję miał również niezawodną. Wolał powiedzieć: „Zobaczę" M, i wybrać Couperina niż pochopnie powziąć decyzję natychmiast po zakończeniu konkursu i nie zrobić dobrego wyboru. Wolter podkreśla, że spośród ówczesnych wielkich pisarzy tylko La Fontaine nie cieszył się łaskami nowego Mecenasa.78 A trzeba jeszcze pamiętać, że Ludwik XIV nie przeszkodził wielkiemu bajkopisarzowi zostać członkiem Akademii Francuskiej. Boileau zaś, a szczególnie Racine'a uczynił swoimi powiernikami, którzy byli bardziej faworyzowani, bardziej uprzywilejowani niż wielu diuków i parów. I nie pozwolił, by Akademia dała Furetiere'owi

następcę za jego życia. Traktował jako bliskich przyjaciół Lullego, człowieka o obyczajach heterodoksyjnych, i potępionego przez Kościół Mo-liera, komediopisarza wielkiego, ale skłonnego do zjadliwej ironii. Dając dowód doskonałego smaku, całym swoim autorytetem popierał tych, których nazywamy pisarzami klasycznymi. Dając zaś dowód smaku wytrawnego, finezyjnego i nie skostniałego, lecz doskonalącego się ciągle, zgromadził wokół siebie plejadę artystów (Le Brun, Mansart), ogrodników (Le Nótre, La Quintinie), architektów (Le Vau, Bruant, Klaudiusz Perrault, Robert de Cotte), malarzy (Rigaud, Mignard), rzeźbiarzy (Girar-don, Coysevox), dekoratorów (Berain), ebenistów (Andrzej Karol Boulle). Z -pomocą Colberta Ludwik XIV wyznacza pensje uczonym i poetom, zakłada akademie: Nauki, Inskrypcji, Architektury. Tworzy Akademię Francuską w Rzymie, każe wybudować w Paryżu Obserwatorium; z dzieła zaś braci Gobelins robi największą w świecie manufakturę wyrobów artystycznych, największą szkołę sztuk dekoracyjnych. Jego styl jest jasny, precyzyjny, myśl — szlachetna i logiczna.42 Sądy jego, które należy czytać w Dzienniku Dangeau i w Pamiętnikach Sourchesa, są świetne.108 Uderza w nich wiele rzeczy: szlachetność, trafność, precyzja, humani-tarność, przenikliwość; daremnie szukalibyśmy w wypowiedziach króla grandilokwencji, autorytatywności, słownictwa pychy. Spanheim ze swoją germańską ociężałością,65 Saint-Simon, któremu król nie mógł darować odejścia z wojska, chcieli przekonać potomność, że Ludwik XIV był miernotą o leniwym umyśle. Ta zuchwała opinia nie wytrzymuje, jak widać, próby faktów. Zresztą ksiądz Choisy i pani de la Fayette, subtelni znawcy w materii inteligencji, pisali oboje o niepospolitym umyśle króla.

Panowanie Ludwika XIV jest szeregiem osiągnięć. Francja rozwija swój przemysł i handel morski, zdobywa posiadłości zamorskie (San Domingo, Luizjanę, Pondichśry, Senegal). Powiększa swoje terytorium o Flandrię, Hainaut, Franche-Comte, dolną Alzację. Paryż może zburzyć otaczające go mury: pokój francuski i żelazny pas fortec bronią stolicy. Większość wojen Francja toczy na obcych ziemiach, na morzu, w koloniach. Przemysł wojenny staje się głównym jej przemysłem — fortyfikacje Vaubana, coraz lepsza broń, marynarka, pierwsza lub druga w świecie; powstają nowe miejsca pracy, coraz więcej jest stoczni, królestwo Ludwika XIV stawi czoło najpotężniejszym koalicjom.

Czy Ludwik XIV „nazbyt kochał wojnę"? Przed Fryderykiem II, przed Clausewitzem pokazał, jak owocne jest połączenie władzy politycznej z dowództwem wojskowym. Ostatnia wojna jego panowania, hiszpańska wojna sukcesyjna, nie tylko pozwoliła rozewrzeć kleszcze dynastii austriackiej, osadzić w Madrycie wnuka króla Francji, wzbogacić porty francuskie, ale i ujawniła (w latach 1709—1712) ogromną lojalność na-

Prolog

Królestwo

10       rodu francuskiego wobec swego króla. Wolter rozgrzeszył dziadka Filipa V: „Nie było nigdy — pisze — słuszniejszej wojny."73 Ci, co lubią liczyć na palcach, ile lat trwały wojny prowadzone przez Ludwika XIV, powinni pamiętać, że należy dzielić przez pół sumę tych lat: zwyczaj zimowych leży skracał o połowę czas działań wojennych.

Może Ludwik XIV „nadmiernie kochał budowle", ale czyż my nie kochamy tych, których wzniesienie zarządził sam lub którym patronował? Podziwiamy je już tylko na obrazach i rycinach Clagny i Marły. Ale pozostał nam pałac Inwalidów i la Salpetriere, plac Vendome i plac Zwycięstw, brama Saint-Denis i brama Saint-Martin, Saint-Louis-en-1'Ile, Pont Royal, Bulwary, Kwadratowy Dziedziniec, kolumnada Luwru, Grand Trianon. Cieszymy się z posiadania Wersalu, z możliwości zwoływania tam kongresów Republiki i przyjmowania głów obcych państw. Zachwycamy się fontannami Wersalu, ale mamy za złe ich twórcy, że wydał na nie za wiele pieniędzy. Niezbyt to doprawdy logiczne.

Do ciemnych stron panowania Ludwika XIV należy zaliczyć niefortunne skutki polityki religijnej prowadzonej na dwa fronty. Antyprote-stantyzm nie obciąża jedynie króla, jest zjawiskiem ogólnie narodowym, nieodłącznym od nasilenia kontrreformacji. Prześladowania zwolenników Janseniusa, nad czym na ogół mniej się ubolewa niż nad odwołaniem Edyktu nantejskiego, miały długi szereg konsekwencji psychologicznych i moralnych, których zaledwie zapowiedź stanowią konflikty parlamentarne XVIII wieku. Czy warto biadać nad uwięzieniem Fouqueta (a takich jak diuk d'Enghien nie rozstrzeli wuj e się), nad okresem kochanek (zawsze lepiej jest nie zdradzać żony), nad nie dokończonymi pracami przy budowie kanału w Maintenon? Czyż nie lepiej jest stwierdzić, że pięćdzie-sięcioczteroletnie panowanie Ludwika XIV cechowało względne umiarkowanie: ministrowie króla są jego przyjaciółmi, zasłużeni wodzowie, nawet ponosząc klęskę, dostają buławę marszałkowską, żadna niełaska na dworze nie jest definitywna. Ludwik XIV — Saint-Simon musiał to przyznać — tylko sześć razy w ciągu pięćdziesięciu lat narzucił swoją wolę Radzie Stanu.60 Będąc monarchą absolutnym, wiedział, że absolutny zna^. czy nie mający więzów, ale nie granic. Zakochany w państwie, ani przez chwilę nie myślał, że jest uosobieniem państwa. Chciał być jego inspiratorem, arbitrem i pierwszym sługą. To, co jest najlepsze w „oświeconym despotyzmie" XVIII wieku — mecenat nad kulturą, reformy administracyjne, ożywienie gospodarki, giętki pragmatyzm, filozofia władzy — będzie naśladowaniem Ludwika XIV. A jednak król ten nie był nigdy despotą.

KRÓLESTWO

Francja wydaje się cudzoziemcom tak piękna, że niektórzy — w 1625 roku znakomity Hugo Grotius na przykład — porównują ją nawet do królestwa Bożego.80 Kraj jest gęsto zaludniony, żywi przeszło dwadzieścia milionów mieszkańców. Podczas ciężkich lat „małego wieku lodowcowego" I42 przyrost naturalny, podobnie jak w wielu innych krajach, spadł do zera i w latach 1690—1700 utrzymywał się na tym poziomie, ale mimo wielu elementów kryzysu między rokiem 1675 a 1705 liczba ludności wzrosła o milion.114 Szacując ludność królestwa około 1700 roku na 19 094 000 mieszkańców, Vauban jest za wielkim pesymistą. Bretania, Aunis, Saintonge, Angoumois, Owernia, Lyonnais i Beaujolais są dość gęsto zaludnione (przeszło 800 osób na milę kwadratową); w Normandii, Ile-de-France, zachodniej Pikardii, Artois i Flandrii gęstość zaludnienia wynosi przeszło 1000 osób na milę kwadratową, w pozostałej części kraju jest nieco mniejsza.

Ludność wiejska, która stanowi cztery piąte narodu, składa się, jeśli nie zawsze z najuboższych obywateli, to z tych, którzy najbardziej cierpią z powodu klęsk lokalnych: gradu, mrozu, nieurodzajów, a także chciwości lichwiarzy, zniszczeń wojennych. Z tego też względu ludność ta jest niejako barometrem zdrowia fizycznego i moralnego całego kraju. Stan wsi będzie decydował o osiągnięciach lub porażkach panowania, ale trzeba obserwować go uważnie i oceniać bezbłędnie. W nazbyt słynnych Przestrogach Fenelona dla Ludwika XIV, napisanych około 1694 roku i długo trzymanych pod korcem, czytamy zdanie, które potomność zbyt przychylnie przyjęła: „Rozruchy, od tak dawna nie znane, stają się częste." 22 Prałat miał na myśli zamieszki, jakie wywołała wygórowana cena chleba podczas srogiej zimy. Powinien był jednak zrozumieć, że nędza była wówczas nie tyle konsekwencją wojny, co kaprysów klimatu. Musiał wiedzieć, że zaniepokojony król nie przestawał zajmować się niedolą swoich poddanych. Cała administracja została postawiona na nogi. Intendentom prowincji, w których zbiory przekraczały potrzeby, polecono oddać nadwyżki. Wobec walki z głodem zastosowano także nową taktykę na morzu: Jan Bart i jego współzawodnicy mieli atakować przede wszystkim cudzoziemskie statki handlowe przewożące zboże i eskortować konwoje ze zbożem dla Francji.

Księdzu de Salignac-Fenelonowi brakowało także chronologii prawdziwych powstań ludowych, którą dopiero niedawno ustaliła obecna historiografia. A chronologia ta jest niezmiernie pouczająca:

Prolog

12       1624 bunt chłopów (croquants) *

1635—1637 nowy bunt „croquants"

1639 bunt chłopów normandzkich, tzw. bosaków (nu-pieds) **

1643 powstanie „croquants" z Rouergue

1648—1653 bunty i wojny Frondy

1658 ruch „sabotiers" z Sologne

1662 wojna „du Lustucru" w kraju Boullonais

1663—1665 bunt „śmiałków" (Audijos) w Akwitanii (Landy i Chalosse)

1670 bunt w kraju Roure i Vivarais ***

1675 bunt w Bretanii tzw. czerwonych czapek (bonnets rouges) ****

albo o papier stemplowy ***** 3702—1705 wojny kamizardów (camisards) ****** 1707 ruch „tard-avises" w kraju Quercy.

W ciągu trzydziestu ośmiu lat poprzedzających śmierć Mazariniego we Francji wybuchło sześć poważniejszych buntów, w tej liczbie Fronda — wojna domowa, która objęła całe królestwo, skłaniając państwa obce do interwencji, i nabrała znaczenia ogólnoeuropejskiego. W ciągu trwającego pięćdziesiąt cztery lata osobistego panowania Ludwika XIV było także sześć buntów; ograniczone jednak w czasie i przestrzeni, miały one znaczenie tylko lokalne. Wojna kamizardów, która podobnie jak Fronda nabrała znaczenia europejskiego i zaważyła na losach Francji, ograniczała się jednak do pewnej części Langwedocji. Co prawda Ludwik XIV zastosował w odpowiedzi taktykę lepszą niż taktyka Richelieugo czy Mazariniego. Warto podkreślić kilka ważnych szczegółów. Trzykrotnie zamieszki, które zakłóciły osobiste panowanie króla, wybuchały w

Królestwo

* Powstania w Limousin i Perigord (1594), Rouen,. Poitiers i Quercy (1624), Lyonie i Montpellier (1625), Amiens i Laval (1628), Perigord i Quercy (1637) oraz w Normandii (1640), w czasie których chłopi nie atakowali panów, lecz buntowali się przeciw uciążliwemu aparatowi fiskalnemu państwa i nadużyciom stacjonujących wojsk (przyp. red.).

** Nazwa pochodzi od maszerujących boso wybrzeżem morskim (przyp. red.).

*** Stare kraje langwedockie, zamieszkane przez ludność protestancką; dziś departament Ardeche (przyp. red.).

**** Nazwa, zapożyczona od nakryć głowy górali katalońskich z okolicy Perpignan-(przyp. red.).

***** Papier stemplowy, na który państwo wyznaczyło wysoką cenę, wymagany przy wielu czynnościach administracyjnych, był sposobem ściągania podatku pośredniego i jak wiele innych podatków wywoływał opór ludności (przyp. red.).

****** Nazwa powstania protestantów z Sewennów i południowej Langwedocji pochodzi od słowa „camisade" — białej koszuli noszonej jako znak rozpoznawczy podczas nocnego ataku (przyp. red.).

krótkim przeciągu czasu — zaledwie dziesięciu lat. Pozostałe rozciągnęły się na czterdzieści pięć lat. Ale całe ćwierćwiecze, to znaczy jedno pokolenie, oddziela bunt o papier stemplowy od buntu w Sewennach. Wreszcie ruch „tard-avises" jest ostatnim buntem przed rokiem 1788: Ludwik XIV zapewnił swoim spadkobiercom spokój, który trwał bez mała sto lat.

Postęp ten należy tłumaczyć postępem administracji królewskiej, . utrzymaniem zadowalającego poziomu życia, a niekiedy i jego podniesieniem, wzrostem poczucia obywatelskiego i lojalności wobec władzy. Prosty lud nie mniej niż mieszczaństwo nie pragnie powrotu wojen domowych. W roku 1709, po smutnej zimie, która spustoszyła Europę Zachodnią, •nikt się nie buntuje, większość powołanych do milicji stawia się w punktach werbunkowych, a kiedy w słynnym wezwaniu z 12 czerwca król zwraca się do swojego ludu, w odpowiedzi na jego wezwanie następuje niezwykła mobilizacja fizyczna i moralna narodu. Co prawda religia miała w tym znaczny udział. Katechizm głosił uległość względem państwa, księża przyklasnęli odwołaniu Edyktu nantejskiego, a pobożny lud czasów kontrreformacji przyznał rację swojemu królowi.

Jednakże stały wpływ wiary i pobożności — o którym gwoli prawdzie często będzie mowa w tej książce, cały wiek bowiem pławi się w reformie katolickiej — nie przypomina bynajmniej ołowianej pokrywy. Aż do końca tego wieku mimo wojny życie nie straciło swoich praw: wesołość i śpiewy trwają. Imć Ballard, „kopista kapeli królewskiej", ogłasza w najgorszym momencie kryzysu (1703—1711) trzy tomy Brunettes4, ofiarowując czytelnikom „najdoskonalsze z pieśni francuskich w gatunku delikatnym, łatwym i naturalnym, ^ńre się zawsze podobają, nigdy nie nużąc, i przemawiają znacznie bardziej do serca niż do rozumu".179 Piosenka Przy jasnym źródle Jeanneton sierp ręką swą ujmuje figuruje tam na poczesnym miejscu. Naturalność francuska i dobry smak Ballarda łagodzą konwencje wywodzące się rzekomo z Wergiliusza. Ale między Astreą a piosenkami Fabre'a d'Eglantine panuje pastorałka, ten pretekst do opiewania miłości:

Ojciec mnie zamierza Wydać za pasterza. W kółeczko się kręcę, Poklaskuję w ręce I śpiewam piosneczki. Kądziel moją przędę, Doglądam owieczki.119

13

Prolog

14              Nie wszystko wygląda różowo w Wielkim Wieku; każdy dzień daje jednak dowody, że tego okresu, twardego, poważnego, wstrzemięźliwego, pobożnego, pracowitego, twórczego, artystycznego, wojowniczego, reformatorskiego, rozmiłowanego w prawie i miłosiernego nie należy wyobrażać sobie w czarnym kolorze.

Rozdział pierwszy

Dwór

Dwór to miejsce, gdzie mieszka król. Dwór oznacza także króla i jego Radę... Dwór oznacza jeszcze wszystkich urzędników i świtę władcy...

Dwór, tak mówi się również o zwyczajach panujących na dworze.

Furetićre

Francuzi zmieniają obyczaje zależnie od wieku króla.

Monteskiusz

„Wychodząc z pałacu przez westybul prowadzący na marmurowy dziedziniec, dojdziemy do tarasu; należy się zatrzymać na szczycie schodów, by obejrzeć rozmieszczenie kwietników, sadzawek i fontann w gabinetach *. Następnie należy iść prosto i na wysokości Latony przystanąć na chwilę, by się przyjrzeć Latonie, jaszczurkom, balustradom, posągom, alei Królewskiej, Apollinowi, kanałowi, potem się odwrócić i spojrzeć na parter i pałac. Po czym należy skręcić na lewo i przejść między sfinksami; po drodze zatrzymać się przed gabinetem, by popatrzeć na wodotrysk i taflę wody; zbliżając się do sfinksów, przystaniemy, by obejrzeć południowy parter, po czym pójdziemy prosto na szczyt oranżerii, skąd widać parter drzew pomarańczowych i Staw Szwajcarski." 41 Tak się zaczyna przewodnik Jafc pokazywać ogrody Wersalu, dzieło samego Ludwika XIV, które powstało w latach 1690—1699, „w chwili, kiedy definitywnie wykończony Wersal osiągnął niewątpliwie swój największy splendor".41 Przewodnik ten — klarowny, zwięzły, dokładny, szczegółowy — został napisany przez króla bez cienia ozdóbek literackich. Jednak porusza: jest majestatyczny i sugestywny. Styl tego przewodnika, który cechuje dbałość o każdy szczegół, przypomina styl uwag, jakie król robił na projektach Louvois i kosztorysach Colberta. Konieczność posuwania się według wskazanej marszruty — narzuconej prawdopodobnie niektórym domownikom

* Element przestrzenny  kompozycji  ogrodowej  utworzony  przez  strzyżone  ściany szpalerów grabowych lub lipowych (przyp. tłum.).

Pwór

16       (commensaux) — jest przeciwieństwem wszelkiej improwizacji, swobodnej wędrówki, romantycznego marzenia. Nie ma mowy o dumaniach wobec rzekomo dziewiczej przyrody; trzeba poddać się pewnemu rytuałowi: przechadzka powinna się odbywać zgodnie z ustalonym porządkiem, tak jak procesja czy pochód. „Każdy gest, każdy krok, zrobione w określonym momencie, są przewidziane, wymierzone, jak w dobrze uregulowanej kompozycji choreograficznej." Przyrodę dziewiczą pozostawia się oczywiście Nowej Francji, czyli Luizjanie. Ramy tej rozrywki — przechadzki króla i jego domowników — zostały także ustalone, odtworzone, wymodelowane przez króla przy cennej współpracy pana Le Nótre, jeśli chodzi o parki, i pana de la Quintinie, jeśli chodzi o ogrody warzywne i sady.

Mimo tonu spokojnej rezerwy, jaka cechuje królewski przewodnik, dwadzieścia pięć jego paragrafów tchnie także wyrafinowaną satysfakcją twórcy i zadowoleniem właściciela. Król lubi świeże powietrze, drzewa, kwiaty, owoce. Zdyscyplinował swój smak, przemienił go w istne dzieło sztuki. Nie zakazuje jednak egoistycznie korzystania z pięknego osiągnięcia, jakim jest Wersal. Posiadłość jego nie została bynajmniej zamknięta dla publiczności. Każdy może się tam wśliznąć. Dla niektórych szczęściarzy Ludwik XIV przygotował nawet zwiedzanie z przewodnikiem: Ich Królewskie Moście król i królowa brytyjscy, elektor Bawarii, pani ministrowa Desmarets i wielu innych korzysta z bezcennego przywileju — przechadzają się w towarzystwie właściciela o pewnym zacięciu pedagogicznym. Podczas ataków podagry Najjaśniejszy Pan każe się obwozić po ogrodzie w swoim zabawnym wózku. Nie chcąc nic stracić z uroków Wersalu czy Marły, największy z królów świata nie krępuje się wystawiać na widok publiczny swojej niemocy.

Zdarza się także, że niczym mieszczanin, który wycofał się z interesów, Ludwik XIV łowi ryby w Stawie Szwajcarskim: tak się dzieje na przykład 12 października 1708 roku, ale tego dnia król nie jest „zbyt zadowolony ze swojego połowu".18

Te kontrasty w sposobie bycia króla są na podobieństwo jego dworu, są samym obrazem systemu instytucji, jakim jest dwór Francji — towarzystwo uprzywilejowane o dalekosiężnym promieniowaniu, nie pozbawione jednak cieni i blasków, pełne przeciwieństw i sprzeczności.

KONTRASTY DWORU              ,,,

Mówi się — dla uproszczenia — o szlachcie dworskiej. Nie należy jednak utożsamiać szlachty dworskiej ze szlachtą na dworze: równałoby się to jednakowemu traktowaniu diuka czy para, marszałka Francji, ka-

1. Portret alegoryczny Ludwika XIV

2. Uroczystości Bożego Ciała w Paryżu z udziałem rodziny królewskiej

3. Te Deum w katedrze Notre Damę w Paryżu

-——~>^*u*m

Kontrasty dworu

7. Znakomitości   epoki,   frontispis   dzieła   Charles'a   Perrault   Les   hommes   illustres

pitana straży i prowincjonalnego szlachcica, który uzyskał efemeryczną łaskę „prezentacji". Szlachta dworska to uprzywilejowana warstwa tych, którzy ze względu na urodzenie, jak diukowie, czy wysokie funkcje, jak ministrowie, mają przebywać na dworze stale i mogą wobec tego zbliżać się do Najjaśniejszego Pana. Rodzina królewska stoi na czele tego małego świata: delfin, „synowie" i „wnukowie" Francji, książęta krwi (Kondeusz, Conti), książęta legitymowani (diuk du Maine, hrabia Tuluzy oraz diuk de Vendome). Po nich następują osoby utytułowane: parowie duchowni, parowie świeccy (ci diukowie i parowie, z których najbardziej szacowni mają tę samą pozycję co książęta cudzoziemscy), inni diukowie. Po roku 1700 przyłącza się do nich grandów Hiszpanii, aby wprowadzić zgodność tytułów francuskich z tytułami królestwa sprzymierzonego. Następują wreszcie osobistości piastujące wysokie stanowiska: urzędnicy korony — tacy jak wielki szambelan czy wielki koniuszy — szefowie departamentów, ministrowie i sekretarze stanu albo główni domownicy, jak wielki mistrz ceremonii czy wielki łowczy. Ten niezaprzeczalny trzon szlachty dworskiej stanowi więc towarzystwo ściśle określone. Poza tymi uprzywilejowanymi osobami nikt nie ma prawa należeć do otoczenia monarchy. Szczególne względy łączą się na przykład z niebieską wstęgą, świadczącą o przynależności do kawalerów Orderu Świętego Ducha, którym król się posługuje jako jednym z narzędzi rządzenia. Wstęga ta oznacza niejako godność pośrednią między grupą diuków a resztą szlachty.

Król ma nie ograniczone niczym prawo wyboru swego otoczenia. Od niego zależą wpływy poszczególnych osób, on rozważa zasługi, rozdziela lub cofa łaski. Na dworze istnieją więc dwie hierarchie: jedna oficjalna, druga rzeczywista. Bontemps, pierwszy pokojowiec królewski, wie o wszystkich tajemnych spotkaniach swego pana z kochankami, a bratowa króla, księżna Palatynka, dopiero po dwudziestu latach domyśliła się, że Ludwik XIV ożenił się po raz drugi!

Czytając Saint-Simona, mamy czasem wrażenie, że diukowie towarzyszą królowi jak parowie z pieśni rycerskich, otaczający sędziwego Karola Wielkiego. Otóż spośród piętnastu marszałków z roku 1715 tylko siedmiu ma tytuł księcia, pozostali wywodzą się z mniej świetnych rodów, albo — jeśli kto woli — spośród czterdziestu rodzin książęcych nawet jedna na pięć nie figuruje w katalogu herbów szlacheckich. Z woli króla uznanie zasług wyrównuje ciągle różnice pochodzenia. Czytając Saint-Simona, ma się wrażenie, że diukowie są czymś w rodzaju bogów na Olimpie, ministrowie zaś — to prostaccy parweniusze. Otóż ci prostacy, którzy należą już do szlachty urzędniczej, a nie do „podłego mieszczaństwa", tak dalece się cieszą zaufaniem swego pana i władcy, że wielmoże pokornie zabiegają o ich względy. Wyniosły La Rochefoucauld, ten fron-

2 — Bluche

17

Dwór

18       dysta, ten impertynencki diuk, tak kończy list do Jana Baptysty Colberta: „Bardzo mi wstyd, Panie, że mogę wyrazić Ci moją wdzięczność jedynie w bezużytecznej formule grzecznościowej; spróbuję w miarę moich możliwości dać Ci inne dowody tej wdzięczności i ilekroć nadarzy mi się spo- ' sobność służenia Ci, poznasz, Panie, jak bardzo pragnę zasłużyć na zaszczyt Twojej przyjaźni i do jakiego stopnia jestem, Panie, Pańskim bardzo pokornym i posłusznym sługą." *7

Widząc, jak się płaszczą niektórzy szlachcice, by się zbliżyć do dworu, bywać w Wersalu, wcisnąć się tam, można by sądzić, że przebywanie na dworze jest ciągłym świętem podobnym do Rozkoszy zaczarowanej wyspy (1664), które zostanie z czasem uwiecznione w sztuce i literaturze. Jednakże wesołość nie zawsze panuje na dworze, który od czasu powtórnego małżeństwa króla w 1683 roku stał się pobożny, przynajmniej pozornie. Podczas ceremoniału wstawania 3 kwietnia 1684 roku Ludwik XIV nakłania dworaków, by przystąpili na Wielkanoc do komunii świętej;18 10 kwietnia 1713 roku marszałek de Tessć pisze: „Oto nadszedł tydzień, w którym obiecujemy Bogu i światu tyle rzeczy, że musimy później się wstydzić, iż tak źle dotrzymujemy swoich obietnic; to także okres, w którym człowiek bywa zdolny popełnić nową zbrodnię, gorszą od wszelkich innych, a jest nią obłuda." 88 List ten był pisany w Wersalu... Zresztą zajęcia dworskie nie są dostępne dla wszystkich. Król wyznacza nieliczne osoby, które towarzyszą mu na polowaniu. Wybiera także tych, którzy będą z nim grali w karty: a ten zaszczyt i przedmiot powszechnej zazdrości jest równie kosztowny jak upragniony. Powtarzający się regularnie co trzy tygodnie tłok na tak zwanych apartamentach, przyjęciach wieczornych w galo wy qh salach pałacu, zmusza raczej do czekania, niż sprawia satysfakcję. Zgubiony w tłumie człowiek, który pragnie być widziany, przechodzi nie zauważony; wieczór wlecze się monotonnie, kiedy nie ma muzyki czy widowiska.

Warunki życia na dworze są niezmiernie skromne. Kilku uprzywilejowanych bogatych dworaków wybudowało sobie w latach sześćdziesiątych, potem osiemdziesiątych, pałacyki w Wersalu, nie opodal pałacu królewskiego: mają więc jeden czy dwa zamki na prowincji i dwa pałacyki, jeden w Wersalu, drugi w Paryżu. Na przeciwległym końcu znajdują się ci, którzy przybywają do Wersalu jako chudopachołki i muszą powracać do stolicy, korzystając z niewygodnych środków transportu. Miejsce między tymi dwiema skrajnymi pozycjami zajmują tak zwani lokatorzy (loges). Godność lokatora staje się swego rodzaju kategorią społeczną. Jeśli jednak ten przywilej, związany z funkcją czy zależny od łaski króla, budzi zawiść, to ci, co go zazdroszczą, nie wiedzą, w jak złych warunkach mieszka się w Wersalu. Panuje tam nieprawdopodobna cias-

Sprawy poważne w życiu króla

nota. Ogromne skrzydła pałacu, dzieło Mansarta, są przydzielane i zalud-       19 niane przed ostatecznym wykończeniem. Bardzo wielcy panowie dysponują zaledwie dwiema izbami. Niepodobna tam gotować posiłków. Garderoby nie wystarczają dla wszystkich. W korytarzach czuć urynę. Lokatorzy tych skrzydeł konają z zimna.

SPRAWY POWAŻNE W ŻYCIU KRÓLA

Przez dwadzieścia lat z górą Ludwik XIV usiłował stworzyć sobie życie prywatne. Był to jeden z powodów, dla których zaniedbywał królową, pobożną Hiszpankę, kobietę nieciekawą i niezbyt inteligentną. Wysiłki jego pozostawały jednak ciągle daremne, choć wybierał sobie kochanki z równie niezawodnym smakiem jak architektów czy muzyków. Diuszesa de la Valliere, istota pełna wdzięku i spontaniczności, świeża i bezinteresowna, markiza de Montespan, bardzo piękna wielka dama tryskająca dowcipem, pani de Maintenon, wdowa po znanym pisarzu satyrycznym de Scarronie, majestatyczna i wykształcona, nie są byle kim. Ale zdobycie ich wymaga wielu starań. Na cześć panny de la Valliere król buduje Wersal Le Notre'a i Le Vau, dla pani de Montespan wznosi Clagny i porcelanowy Trianon, dla pani de Maintenon — obecny Grand Trianon. By spotykać się z tymi pięknymi damami, musi stworzyć całą tajną organizację, zapewnić sobie pomoc diuka de Saint-Aignan, milczenie Bontempsa. Biada niedyskretnym: Vardesom, Bussy-Rabutinom, Lauzunom! No i w dodatku potajemne spotkania, rendez-vous alkowy to nie jest jeszcze życie prywatne. Trzeba także mieć warunki do rozmowy, trzeba czegoś więcej niż potajemne związki intymne. Toteż pani de Se-vigns słusznie pochwala panią de Maintenon za to, że początkowo jako kochanka (1647?—1682), potem jako małżonka morganatyczna (1683— —1715) stworzyła Ludwikowi XIV prawdziwe życie prywatne, którego zawsze mu brakowało.

Poszukiwał tego życia, porzucając Wersal dla Trianon; gonił za nim, zabierając do prześlicznego zamku Marły tylko starannie dobrane towarzystwo; osiągnął je niemal, powierzając Mignardowi. urządzenie i wystrój szeregu małych apartamentów, które niejako dublowały okazałą siedzibę królewską.181

Wreszcie — cóż za paradoks! — osiąga owo życie prywatne, uprawiając wytrwale, sumiennie i w najdrobniejszych szczegółach to, co nazywa „rzemiosłem królewskim". Słowo świadomie prowokujące w czasach, gdy do „rzemiosł" zaliczano przede wszystkim zawody techniczne, jeśli nie wyłącznie rękodzielnicze!

Dwór

20              Po śmierci Mazariniego Ludwik XIV postanowił, jak wiadomo, obchodzić się bez pierwszego ministra i rządzić samemu. Ta decyzja wywołała powszechne zdumienie. Bardzo szybko, bo już w 1661 roku, spostrzeżono, że rządził naprawdę, i to sumiennie i skutecznie. „Król — pisze pani de la Fayette — przykładał się do szczegółowego poznania wszelkich spraw; poświęcał na to większą część swego czasu." 35 Colbert został natychmiast ulokowany w Luwrze: monarcha dbał o to, by mieć pod ręką swoich głównych współpracowników.133

Żaden stereotyp nie jest bowiem bardziej sprzeczny z rzeczywistym stanem rzeczy niż obraz Ludwika XIV, którego tak dalece pochłaniają przyjemności dworu — polowania, przechadzki, bale, gry, widowiska, na j różnorodnie j sze rozrywki — że zapomina o rządzeniu. Markiz de Dan-geau, skrupulatny kronikarz prac i dni w Wersalu, ukazuje, przeciwnie, że rzemiosło królewskie zajmowało zawsze pierwsze miejsce w życiu Ludwika XIV. Podaje wszystkie pożądane szczegóły z lat 1684 i 1686. Co rano, od godziny mniej więcej wpół do dziesiątej do wpół do pierwszej, król przewodniczy jednej z wyspecjalizowanych sekcji swojej Rady.* W niedzielę odbywa się posiedzenie Rady Stanu, na które przychodzą ministrowie stanu: Colbert de Croissy, Le Tellier i jego syn Louvois, Klaudiusz Le Peletier. W poniedziałek zbiera się raz Rada Depesz, raz znowu Rada Stanu. W pierwszym przypadku wokół monarchy zasiadają jej członkowie: kanclerz, ministrowie, sekretarze stanu, przewodniczący Rady Finansów i kontroler generalny, każdy z nich poznaje treść korespondencji między rządem a intendentami prowincji. W drugim przypadku omawia się w obecności króla ważne sprawy, zarówno zagraniczne, jak i wewnętrzne. We wtorek monarcha przewodniczy Królewskiej Radzie Finansów (stworzonej w 1661 roku po zniesieniu nadintendentury). W zebraniu tym biorą udział kanclerz i przewodniczący Rady Finansów, kontroler generalny i dwaj radcy stanu skierowani do tego zadania. W środy i czwartki zbiera się ponownie Rada Stanu. W piątek odbywa się to, co nosi niewłaściwą nazwę „Rady Sumienia": Ludwik przyjmuje kolejno arcybiskupa Paryża, potem swojego spowiednika i roztrząsa z nimi sprawy dotyczące katolicyzmu. W sobotę zbiera się znowu Rada Finansów.

Ale te poranne obrady nie wypełniają pracowitego dnia monarchy.

Popołudnie i wieczór poświęcone są jeszcze pracy — tak zwanej liasse.**

Król pracuje sam na sam .z którymś ze swoich ministrów lub z dwoma

-    współpracownikami,   najczęściej   w  apartamentach  pani  de  Maintenon,

'    * Rada Państwa (Conseil d'Etat) — wielość nazw (Rada Stanu, Wielka Rada, Rada Finansów, Depesz, Stron) wynikała z charakteru dyskutowanych spraw; w zależności od funkcji zmieniała się konfiguracja jej członków (przyp. red.). ** Liasse — dosł. plik dokumentów, pakiet spraw (przyp. red.).

Sprawy poważne w życiu króla

która nie zabiera głosu, zajęta jakąś robótką, ale może wszystko słyszeć. W tym okresie król dwa razy w tygodniu zajmuje się szczególnie sprawami marynarki z panem Seignelay, synem i następcą Colberta, trzy zaś czy cztery razy sprawami wojska i swoich budowli z panem de Louvois, najsłynniejszym i najpotężniejszym ministrem w Europie. Nie należy sądzić, że Ludwik XIV pełni swoje obowiązki w przerwach między rozrywkami. Dzieje się odwrotnie: przechadzki, polowania i „apartamenty" odbywają się w przerwach między naradami a audiencjami.

Pod koniec panowania Ludwika XIV Rady zbierają się rzadziej, i to z korzyścią dla prac króla i władzy, jaką daje swoim wysokim urzędnikom, W sierpniu 1709 roku na przykład Rada Stanu zbiera się w niedzielę i w środę (czasami miewa ponadto posiedzenia nadzwyczajne we wtorek lub w czwartek), a Rada Finansów tylko we wtorek. Nie licząc audiencji, podczas tych osiemnastu dni w Marły i trzynastu w Wersalu odbywa się co najmniej szesnaście posiedzeń Rady — dziesięć Rady Stanu, pięć Rady Finansów, jedno Rady Depesz oraz dwadzieścia pięć „lias-ses" drobnych spraw.18

Ilekroć wymagają tego wydarzenia, cały dzień zostaje poświęcony sprawom państwowym. Tak na' przykład 6 tegoż sierpnia Ludwik XIV został powiadomiony o przybyciu z oblężonego Tournał do Marły pana de Ravignan. Natychmiast po mszy poseł ten był przyjmowany od dziesiątej do jedenastej u markizy de Maintenon wraz z Voysin, sekretarzem stanu do spraw wojny, i marszałkiem de Boufflers. O jedenastej król zastaje w swojej antykamerze kanclerza de Pontchartrain, diuka de Beau-villiers, kontrolera generalnego Desmarets i radców Peletiera de Souzy i d'Aguesseau, którzy cierpliwie czekają na Jego Królewską Mość, gdyż niebawem ma nastąpić posiedzenie Rady Finansów: „Nuże, panowie, nie traćmy czasu" — mówi im król.64 O dwunastej, po szybkim odbyciu narady, Souzy i Aguesseau odchodzą, Torcy i Voysin zajmują ich miejsca i zaczyna się posiedzenie Rady Stanu. Po pierwszej król idzie na obiad, ale jak mówi nam Sourches: „Wobec tego że nie mógł od rana pracować, zgodnie ze swoim zwyczajem, z kontrolerem generalnym Desmarets, odbił to sobie, pozostając z nim do piątej wieczór." Dopiero o piątej król pozwala sobie na przerwę w pracy. Przechadza się po ogrodach z panią de Maintenon, która zna je na pamięć, i z panią de Voysin, której pokazuje swoje „piękne fontanny". O ósmej powrót do poważnych obowiązków. Król przyjmuje Torcy'ego i Voysina u pani de Maintenon, potem Voysina i Ravignana, który ma zawieźć do armii Villarsa jego instrukcje. Tak wygląda dobrze wypełniony dzień w Marły!

Na stronicach pamiętników Dangeau i Sourchesa widzimy Ludwika XIV pracującego „wbrew swemu zwyczajowi", jak się nam mówi. aż

21

Dwór

22       do północy, czy to z jednym z ministrów — Barbezieux, Chamillartem albo Torcyni — czy to ze swoimi niezastąpionymi wyższymi urzędnikami: Chamlayem, specjalistą od spraw wojny, Bonrepaus, specjalistą od spraw marynarki. Król nie chce ani poświęcać swojej pracy dla rozrywek dworskich, ani psuć innym zabawy pod pretekstem, że ma sprawy wagi państwowej. Tak więc 22 lutego 1705 roku przerywa na pół godziny pracę z Chamillartem w Marły, by otworzyć karnawałowy bal maskowy; po czym, podczas gdy goście się bawią, powraca do pani de Maintenon i kontynuuje swoje narady techniczne.64 Mówi się, i słusznie, że Ludwik XIV odziedziczył po pradziadku, królu Hiszpanii Filipie II, obsesyjną troskę o państwo oraz pogłębione z wiekiem zamiłowanie do sumiennej pracy i pedantycznego sprawdzania. Miał jednak tę wyższość nad Filipem II, że nie zaniedbywał dworu. Wersal nie był Eskurialem!

FILOZOFIA I CEREMONIAŁ

Saint-Simon tak długo roztrząsa w swoich Pamiętnikach sprawę prerogatyw dworu, przywilejów i priorytetów, że cała późniejsza historiografia pełna jest fałszu. Mówi o sprawach dworu, zaczynając od 1691 roku: przedstawia dwór w Wersalu. Otóż Wersal stał się główną rezydencją króla dopiero od wiosny 1682 roku. W 1661 Ludwik XIV mieszkał - w Fontainebleau; od 1662 przebywa głównie w Paryżu, od 1666 do 1673 rezyduje zwykle w Saint-Germain, podobnie jak w 1676, 1678, 1679, ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin