Pierumow Pierścień mroku tom 2.txt

(1301 KB) Pobierz
NIK PIERUMOW

PIER�CIE� MROKU

Cz�� II - Czarna W��cznia
Zadr�y Zach�d i Wschodni �wiat
Pojawi�a si� Moc w D�oni.
Dziewi�� Gwiazd - Niebieski Kwiat,
Niebieski Kwiat na G�owni.
CZʌ� PIERWSZA
TAJEMNICA OLMERA
1
ZA KARN DUMEM
T�usty czarny dym nieforemnym kosmatym k��bem wolno snu� si� z doliny; kiedy 
si�ga� wierzcho�k�w otaczaj�cych j� wzg�rz, uparcie wiej�cy od trzech dni silny 
p�nocno-wschodni wiatr dar� go na strz�py. Jednak�e, gdy nap�r wiatru s�ab�, 
dym dociera� do niskich szarych chmur; zasnuwaj�cych ca�e niebo, a by� na tyle 
intensywny, �e wsi�kaj�c zmienia� kolor chmur, kt�re wygl�da�y jak zabrudzone 
b�otem. Ale wiatr nie cich� na d�ugo, po chwili zaczyna� wia� z jeszcze wi�ksz� 
si��, a wtedy Folkowi szcz�ka�y z�by.
Przyjaciele siedzieli przy niewielkim ognisku, rozpalonym w�r�d obro�ni�tych 
zielono-b��kitnym mchem szarych p�askich kamieni, postawionych na sztorc przez 
jak�� olbrzymi� r�k�. Na ich ostrych kraw�dziach z�o�liwie hasa� wiatr, niczym 
uprzykrzony komar. Rozsiod�ane kuce penetrowa�y kamieniste szare zbocze, 
wyszukuj�c rzadkie k�pki ��tawej zwi�d�ej trawy. Malec owin�� si� w p�aszcz i 
�a�o�nie poci�ga� nosem, ponury Torin setny raz przeje�d�a� ose�k� po ostrzu 
topora, na kt�rym i tak nigdy jeszcze nie by�o najmniejszej plamki rdzy. Hobbit 
dorzuca� chrustu do ognia i nie maj�c nic wi�cej do roboty, popatrywa� w niebo i 
obserwowa� niespiesznie sun�ce w g�r� czarne strz�py.
By� ju� listopad, jesie� ust�powa�a miejsce przedzimiu; tu, na p�nocy, o dzie� 
drogi od G�r Angmaru, hula�y ju� zimne wiatry. P�nocno-wschodnie mo�e by�y 
nawet zimniejsze, ale suchsze, a kiedy nadlatywa� wiatr p�nocno-zachodni, nie 
pomaga�y ju� nawet ogniska. Lodowaty lepki zi�b przenika� przez najmniejsze 
szparki, i hobbit w �aden spos�b nie potrafi� si� ogrza�. Sm�tnie gi�y si� 
dawno temu wylenia�e miejscowe brz�zki, cherlawe i s�abiutkie; ich czarne 
ga��zki wygl�da�y, jakby w rozpaczliwym wysi�ku chwyta�y si� czego� 
niewidocznego. Mo�e odchodz�cego ciep�a?
Folko zamiesza� bulgocz�c� w kocio�ku potraw�. Dawno ju� zosta�y zapomniane te 
czasy, kiedy do jadalni Brandyhallu wolno i uroczy�cie wnoszona by�a b��kitna 
waza, z kt�rej wydobywa�y si� rozkoszne aromaty, a cioteczka du�� srebrn� 
chochl� rozlewa�a do fajansowych talerzy paruj�c� zup�, nie �a�uj�c ani mi�sa, 
ani warzyw z dna... Folko u�miechn�� si�. Rytua� przygotowywania jedzenia 
odszed� w niepami��, zamiast niego w zwyczaj wesz�o mieszanie w kocio�ku 
pospiesznie ostruganym patykiem, w�a�nie jak w tej chwili.
Ich potrawa tu�acza - ni to zupa, ni to kasza, ni to gulasz - w�asny wynalazek 
hobbita, niezwykle prosta, szybka w przygotowaniu i syc�ca, jeszcze nie 
ugotowa�a si�, wi�c Folko odwr�ci� si� od ogienka, leniwie obserwuj�c wojownik�w 
w dolinie, kt�rzy krz�tali si� przy pogorzelisku. Arnorscy stra�nicy dopalali 
tam resztki ponurego angmarskiego grodku; bardziej na lewo, nieco wy�ej, 
pojawia�y si� i znika�y, mieszaj�ce si� z ludzkimi, przysadziste sylwetki 
krasnolud�w. Na rozkaz Namiestnika wznoszono tam kamienn� wie�� dla arnorskiej 
stra�nicy.
- D�ugo tu jeszcze b�dziemy gnili? - nie wytrzyma� Malec, g�o�no poci�gaj�c 
nosem. - Gdzie ten Rogwold? Gdzie obiecane zapasy?! Ka�da chwila jest cenna!
Folko zmarszczy� si� niezadowolony, Torin splun�� z gniewem. Przeszli z wojskiem 
Namiestnika i pal�cymi si� do wojaczki i draki tangarami - a znalaz�o si� ich 
ponad osiemna�cie setek - przez ca�y Angmar, staraj�c si� natrafi� na �lad 
niedobitk�w armii Olmera, ale ci wy�lizgiwali si� zr�cznie niczym b�yskawiczna 
b�otna �mija. Kiedy pierwsze oddzia�y stra�nik�w podesz�y do rubie�y Angmaru, 
zamiast walecznych p�nocnych zuch�w na spotkanie wysz�a starszyzna oraz 
szlochaj�ce, b�agaj�ce o lito�� kobiety i piszcz�ce ze strachu dzieci a poza tym 
do obozu Namiestnika zacz�li nap�ywa� Angmarczycy - mocni, przysadzi�ci, 
czarnobrodzi, ani �li, ani straszni - nisko k�aniaj�c si� zwyci�zcom. Starszyzna 
jednog�o�nie zapewnia�a, �e nikomu nawet przez my�l nie przysz�o-by wojowa� z 
Wielkim Kr�lestwem, napadli mizerni odszczepie�cy, a za nich Arnor nie mo�e 
ponosi� odpowiedzialno�ci.
- Widzisz, o pot�ny, �e �aden z naszych m�czyzn nie szed� na Fornost - m�wili, 
b�agalnie patrz�c w nieprzeniknione i niewzruszone oblicze Namiestnika. - Oto 
stoj� przed tob�, i chocia� nie jeste�my winni, b�agamy: wska�, czym mo�emy 
zas�u�y� sobie na przebaczenie Wielkiego Zjednoczonego Kr�lestwa?
Hobbit skrzywi� si� i potrz�sn�� g�ow�, przypomniawszy sobie t� scen�, kt�r�, 
wstrzymuj�c oddech, ogl�da�a ca�a armia. Czy Namiestnik przyjmie proponowany mu 
namolnie pok�j i pojawi si� przed �o�nierzami szansa dosi�gni�cia ocala�ych 
buntownik�w jeszcze w Angmarze, czy przyjdzie im wykurza� upartych spiskowc�w z 
g�rskich kryj�wek, i kto wie, ile jeszcze �ywot�w b�dzie to kosztowa�o?
Namiestnik przyj�� propozycj� pokoju. Na�o�y� na Angmar danin�, zobowi�za� 
starszyzn� do przekazania zak�adnik�w, do z�o�enia broni: mieczy, siekier, 
pancerzy, he�m�w, szczeg�lnie kusz, pozostawiaj�c im tylko �uki do ochrony stad 
przed wilkami. Poza tym nakaza� powo�anie oddzia��w, kt�re mia�y budowa� 
stra�nice na prze��czach G�r Angmarskich. ��da� r�wnie� schwytania ukrywaj�cych 
si� buntownik�w, ale starszyzna tylko ni�ej pochyla�a twarde karki i powtarza�a 
to samo: �e niby wszyscy zuchwali naje�d�cy, nie zatrzymuj�c si�, przemkn�li 
przez Angmar do prze��czy i szuka� ich nale�y ju� za Karn Dumem. Rozes�awszy 
oddzia�y do g��wnych osiedli Angmaru, Namiestnik z wyborowym oddzia�em i 
krasnoludami ruszyli w po�cig za uciekinierami po tropach ledwie widocznych na 
w�skich �cie�kach. Po�cig okaza� si� niezwykle trudny - zdarza�y si� lawiny, a 
nie wiadomo sk�d bior�ce si� strza�y trafia�y lekkomy�lnych Arnorczyk�w, kt�rym 
zdarzy�o si� zdj�� he�m. Na dodatek Olmer, wyprowadzaj�c swoich na nieznane 
przestrzenie za Gundabadem, podzieli� wojsko na dziesi�tki drobnych oddzia�k�w, 
kt�re ucieka�y r�nymi drogami. Niewiele mo�na by�o si� dowiedzie� od 
miejscowych - mimo �wiadectw pokory w ka�dej wsi napotykali z�e, nienawistne 
spojrzenia, rzucane spode �ba, gdy ju� Angmarczycy podnie�li si� z kl�czek. A 
gdyby nie do�wiadczenie takich tropicieli jak Rogwold, nigdy by nie odszukali 
�lad�w konnych szwadron�w Olmera. Jego piechota zosta�a w wi�kszo�ci wybita w 
pierwszym boju, ze �miertelnych obj�� hirdu uda�o si� wyrwa� niewielu; ci, 
kt�rzy ocaleli, niemal wszyscy dostali si� do niewoli albo uciekli, gdzie kto 
m�g�. Opr�cz ork�w. Pozostawiwszy na bitewnym polu niemal trzy czwarte swoich 
si�, nie porzucili Olmera i �cigaj�cy z rzadka natykali si� na �lady po biwakach 
uciekinier�w, znajduj�c raz prosty, okuty �elazem orkowy but, a raz ci�k� 
tarcz� z ledwie widocznym wizerunkiem Bia�ej R�ki, pewnego dnia za� przednia 
stra� przytaszczy�a do obozu martwego orka, najprawdopodobniej by� ranny i 
dobili go wsp�plemie�cy. Pojawiali si� te� Hazgowie. Kilka razy ich grube, 
niechybiaj�ce strza�y str�ca�y z siode� arnorskich stra�nik�w; widziano tak�e 
ich samych, kiedy os�aniaj�c odwr�t, wycofywali si� jako ostatni.
Angmar zosta� z ty�u. Czy to kraj manifestuj�cy pokor�, czy naprawd� pokorny? 
Serce podpowiada�o hobbitowi, �e z tym narodem b�dzie jeszcze sporo k�opot�w. 
Olmer znikn�� - ukry� si� za prze��cz�, zaci�gni�t� niskimi �niegowymi chmurami, 
i Namiestnik da� rozkaz odwrotu.
- Nie mo�emy w niesko�czono�� p�ta� si� po za�nie�onych bezp�odnych ziemiach - 
o�wiadczy�. - Je�li buntownicy postanowili tam w�a�nie si� uda�, c�, czeka ich 
szybka �mier� z g�odu i zimna. A z powrotem do Angmaru nie wpu�ci ich 
pozostaj�ca tam dru�yna. Nadgranicznicy Beorning�w r�wnie� s� uprzedzeni. Wr�g 
nie przedostanie si� tamt�dy.
Ludzie i krasnoludy powitali te s�owa g�o�nymi radosnymi okrzykami. Milczeli 
tylko ci, kt�rym przypad�o zimowa� tu a� do przyj�cia zmiany; krasnoludy 
zamierza�y zajrze� do swoich starych osiedli na p�nocnym skraju G�r Mglistych i 
r�wnie� nie chcia�y wojowa�. Prowadzi� ich m�ody i gor�cy Chedin, syn Horta. 
Natomiast Folkowi, Torinowi i Malcowi nie pozostawa�o nic innego jak i�� dalej. 
Nie zdecydowali si� jednak wyjawi� komukolwiek celu swojej wyprawy. Powiedzieli
Rogwoldowi, �e nie zamierzaj� wraca� do Arnoru, ale spr�buj� szcz�cia na 
wschodzie, w Ereborze, gdzie Dorin zbiera na wypraw� do Morii wszystkich 
odwa�nych tangar�w. Zasmucony setnik protestowa�, ale Torin tylko pokr�ci� g�ow� 
i poprosi� o jedno: �eby po starej przyja�ni pom�g� zgromadzi� zapasy i ciep�e 
ubrania na drog�. Rogwold obieca�, i oto przyjaciele siedzieli nieopodal 
prowadz�cej do prze��czy drogi i od czasu do czasu zerkali na widniej�ce ju� 
blisko masywy g�r. Za szarym grzebieniem le�a� w�w�z, poro�ni�ty ponurym 
jod�owym borem. W tym miejscu, od starej angmarskiej stra�nicy, zaczyna�a si� 
droga do prze��czy. Przednia stra� Arnoru wr�ci�a kilka godzin temu; �lady wroga 
gin�y za g�rskim urwiskiem.
Hobbit, wpatrzony w ogie�, pogr��y� si� w dziwnym odr�twieniu. Szumia� wiatr i 
wok� porusza�y si� �ywe istoty, gdzie� niewyobra�alnie daleko, i 
niewyobra�alnie dawno, pozostawi� dom i rodzin�, przed nim niewiadome, a on sam 
nie wie, czy wr�ci� do tego, co by�o, czy zaufa� przysz�o�ci. Wszystko jeszcze 
zale�y od niego, wszystko jeszcze mo�e zmieni�, ale nic nie jest podobne do tego 
uczucia, kiedy stoi si� na rozdro�u i ma �wiadomo�� wolnego wyboru...
Z ty�u da� si� s�ysze� stukot kopyt, po stoku wje�d�a� Rogwold, prowadz�c na 
wodzy trzy juczne konie. Stary setnik zbli�a� si� powoli, z opuszczon� g�ow�.
- Nareszcie! - odetchn�� z ulg� Torin. - Ruszaj si�, Ma�y, przek�adaj wszystko 
na kuce... Folko, nie st�j jak s�up! Pomagaj!
Wkr�tce zaci�gni�to ostatni rzemie� na jukach, sprawdzono ostatni� podkow�, 
nadesz�a pora po�egnania.
- Pozw�lcie mi porozmawia� z Folkiem na osobno�ci - Rogwold dr��cym g�osem 
zwr�ci� si� do krasnolud�w.
Malec podni�s� brwi ze zd...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin