KRÓLEWNA ŚNIEŻKA I SIEDMIU KRASNOLUDKÓW.doc

(56 KB) Pobierz
KRÓLEWNA ŚNIEŻKA I SIEDMIU KRASNOLUDKÓW

KRÓLEWNA ŚNIEŻKA I SIEDMIU KRASNOLUDKÓW

 

Była raz sobie piękna, magiczna kraina.
Tak oto nasza bajka dzisiaj się zaczyna.
Żyły w niej takie małe, śmieszne krasnoludki,
Czerwone miały czapki i czerwone butki.

Zanim jednak w tej bajce zagrają swe role
Innych aktorów sobie przedstawić pozwolę.
Jest więc król i królowa, jest także ich dziecię,
Które się dość niedawno zjawiło na świecie.

Tuż przed narodzinami nadworny astrolog
Wygłosił do rodziców króciutki monolog.
„Posłuchajcie uważnie, jest to rewelacja.
Raz na sto lat się zdarza taka konstelacja.

Mars stoi za Jowiszem, Pluton za Uranem,
Słońce zaś świeci między Bykiem i Baranem.
A Strzelec Koziorożca pochwycił za rogi
I nabrał kubek mleka prosto z Mlecznej Drogi.

 

Na koniec zaś Wam zdradzę wiedzy mej tajniki:
Rak obciął bez pardonu Warkocz Bereniki.
Te gwiezdne anomalie są dla mnie czytelne.
Na pewno moje wróżby będą więc rzetelne.

Na wszystko się zaklinam, że nie leję wody.
Narodzi się dziewczynka niebiańskiej urody.
Jej długie aż do pasa śnieżnobiałe włosy
Będą lśniły na słońcu jak pszeniczne kłosy.

Niestety nie wiem jak jej życie się potoczy.
Nie widziały już tego moje stare oczy.”
Królowa mu odrzekła: „Miała być Agnieszka.
Lecz teraz zmieniam zdanie, dam jej imię Śnieżka.”

Nie mylił się astrolog, dziecię było śliczne,
A do tego bogate w talenty rozliczne.
Radowała się mama, radował się tatko,
Lecz niestety nie wszystko poszło bardzo gładko.

 

Oto król pogrążony jest w wielkiej rozpaczy.
Jego kochana żona z nieba na nich patrzy.
Płaczą wszyscy dworzanie, płaczą dworskie służki,
Zamilkły nawet żywe królewskie papużki.

Czas upływał powoli, lecz nieubłaganie.
Przychodzą więc do króla z petycją dworzanie.
„Dzielimy ból Twój władco po stracie małżonki,
Prosimy Cię, byś jednak szukał nowej żonki.

Królestwo bez królowej to jak but bez obcasa.
Albo mówiąc dobitniej owce bez juhasa.
Nie powiększaj już zatem morza łez wylanych.
Miej królu na uwadze dobro swych poddanych.”

Chociaż król nie miał na to najmniejszej ochoty
Przybyło mnóstwo panien do niego w zaloty.
On zaś przy tym przeżywał prawdziwe katusze,
Bo musiał respektować królestwa sojusze.

 

Król prowadził na świecie różne interesy.
Bardzo ważne więc były handlowe sukcesy.
Musiał więc wnet rozwiązać swój dylemat mały:
Czy fabryka cukierków czy piękne kryształy.

Król w nowej królowej nie był zakochany.
Ale cóż było robić? Wybór dokonany.
Spodobały się bardziej szlifowane szkiełka,
Flakony, wazy oraz inne świecidełka.

Królowa nie sięgała królowi do brody.
Za to miała obsesję na punkcie urody.
Naprawdę była piękna, zaprzeczyć nie można.
Przesadnie jednak była w tej kwestii ostrożna.

Kryształowe lusterko co dzień wyciągała,
Niezmiennie o to samo zawsze go pytała.
„Czarodziejskie lusterko, powiedz proszę przecie
Czy żyje ktoś piękniejszy ode mnie na świecie?”

 

Czasu nie mamy tutaj zbyt dużo niestety,
Pomińmy więc milczeniem produkcji sekrety.
W dość tajemniczy sposób tak się jednak działo,
Że lustro na pytania te odpowiadało.

„Przysięgam Ci na słońce i gwiazdy na niebie,
Że nie ma na tej ziemi piękniejszej od Ciebie.”
Wówczas się piękna pani w duch uśmiechała,
Bo zawsze najpiękniejszą być na świecie chciała.

Czasem jednak królowa w wielkiej tajemnicy
Przyglądała się bacznie swojej pasierbicy.
Śnieżka się rozwijała niczym róży płatek,
A dzisiaj będzie kończyć osiemnaście latek.

Królowa właśnie wstała, lecz nim zje śniadanie
Zadaje swemu lustru odwieczne pytanie.
„Czarodziejskie lusterko, powiedz proszę przecie
Czy żyje ktoś piękniejszy od mnie na świecie.”

 

„Przysięgam Ci na słońce i gwiazdy na niebie,
Że trudno było znaleźć piękniejszą od Ciebie.
Chociaż wiem, że to pewnie trochę Cię rozzłości
Muszę Ci jednak podać nowe wiadomości.

Wykreślam właśnie Śnieżkę z rankingu juniorek,
Zaliczam ją od dzisiaj do grupy seniorek.
W ten sposób dochodzimy powoli do sedna.
Niestety najpiękniejsza zawsze będzie jedna.

Nie pomogą królowo maseczki z żeńszenia,
By skutecznie powstrzymać oznaki starzenia.
Chociaż wciąż jesteś piękna jak Księżyc na niebie,
Śnieżka od dziś po stokroć piękniejsza od Ciebie.”

Wzbierają fale złości w sercu próżnej damy.
Mocno ściska palcami lustereczka ramy.
„Nie będę pokonana przez byle królewnę.
Ja jej zaraz pokażę, jest to całkiem pewne.”

 

Wnet każe nadwornego wołać myśliwego
I w taki oto sposób przemawia do niego:
„Zabierzesz dzisiaj Śnieżkę do ciemnego lasu.
Tam szybko po kryjomu nie robiąc hałasu

Jej śnieżnobiałą główkę na pieńku położysz,
Ostrą brzytwę powoli do szyi przyłożysz
I choć się bardzo zdziwią sarny i zające
Obetniesz bez litości jej warkocze lśniące.

Tak oto w oka mgnieniu pryśnie jej uroda,
W mym byciu najpiękniejszą ostatnia przeszkoda.
Przekaż jej też ode mnie taką informację:
Od dziś niech się sama troszczy o kolację.”

Nie dała myśliwemu na to dużo czasu.
Wkrótce wiedzie on Śnieżkę do owego lasu.
Jednak jest w głębi duszy wewnętrznie rozdarty,
Bo los mu dzisiaj rozdał beznadziejne karty.

 

Na koniec od myślenia boli go już głowa,
Więc zwraca się do Śnieżki, mówiąc jej te słowa:
„Chociaż gram w tej historii drugorzędną rolę
To jednak się wyżalić sobie tu pozwolę.

Znalazłem się dziś między kowadłem a młotem.
Jakkolwiek nie postąpię marny mój los potem.
Jeżeli nie wykonam królowej rozkazu
Mogę się ze swym życiem pożegnać od razu.

Gdy zaś Ci już nie będą potrzebne grzebienie
Z pewnością mnie powoli zagryzie sumienie.
Więc chociaż jutro będę już sztywny jak drewno
Nie wyrządzę Ci krzywdy kochana królewno.”

Śnieżka się ze wzruszenia prawie rozpłakała.
Biednemu myśliwemu tak odpowiedziała:
„O szlachetny człowieku, gołębie masz serce.
Nie pozwolę, byś dłużej pozostał w rozterce.”

 

Bierze do ręki brzytwę, do szyi przykłada
I w ręce myśliwego swe warkocze wkłada.
„Zanieś królowej włosy i nie martw się, proszę,
Bo wierzę, że Opatrzność wtrąci swe trzy grosze.”

Po czym się dzielna Śnieżka zapuszcza w gęstwinę,
Chociaż się, prawdę mówiąc, boi odrobinę.
Wszak jest przecież dziewczynką z królewskiego rodu.
Nie zaznała dotychczas więc uczucia głodu.

„Muszę sobie dziś na noc poszukać schronienia.”
Powtarza sobie w duchu, idąc bez wytchnienia.
Stara prawda powiada: „Nawet w dzikiej kniei
Absolutnie nie można utracić nadziei.”

Drzewa zaczęły szumieć do snu kołysankę,
Gdy nasza Śnieżka weszła na leśną polankę.
Czuje jak do jej serca otucha się wlewa,
Gdy widzi domek obok ogromnego drzewa.

 

Śnieżka czując, że lekko głodem już przymiera
Puka do drzwi kołatką, lecz nikt nie otwiera.
Naciska lekko klamkę, drzwi się uchylają
I niespodziewanego gościa zapraszają.

Śnieżka wchodzi powoli, w koło się rozgląda.
Jakże schludnie ten domek od środka wygląda!
Ściany pachną świeżością, piękne pobielone,
W kącie stoją łóżeczka, równo zaścielone.

W kuchni widzi na stole pełne filiżanki,
Obok na talerzykach pistacjowe grzanki.
Śnieżka patrzy i mówi: „To jest nie do wiary.
Wszystko ma tutaj przecież dziecięce rozmiary!

Różne myśli królewnie kłębią się po głowie.
„Jutro się nad tym wszystkim chyba zastanowię.”
To mówiąc wnet opróżnia kilka filiżanek
Jak również nie oszczędza smakowitych grzanek.

Pewnie to gospodarze szybko zauważą,
Jednakże ma nadzieję, że się nie obrażą.
Kładzie się na łóżeczka, bardzo głośno ziewa,
Zasypia i już nie słyszy, jak ktoś pięknie śpiewa.

„My jesteśmy malutkie, śmieszne krasnoludki.
Czapki mamy czerwone i czerwone butki.
Krasnale to stworzenia nad wyraz spokojne.
Nie namówisz żadnego, by poszedł na wojnę.

Uwielbiamy się bawić koło naszej chatki.
I kompletnie nie wiemy, co to są podatki.
Od bardzo dawnych czasów mamy prohibicję.
Nie musimy wydawać forsy na policję.

Nigdy też nie cierpimy z powodu starości,
Codziennie wypijamy eliksir młodości.
Pracujemy radośnie dla dobra Wszechświata,
Bardzo się z tego cieszy nasz Niebieski Tata.

Pierwszy wchodzi Nieśmiałek i staje jak wryty.
Ktoś leży na łóżeczkach kołderką przykryty.
Śmieszek podchodzi bliżej i mówi cichutko:
„Śliczna dziewczyna tylko obcięta za krótko!”

Pasibrzuszek mu na to odpowie z przekąsem,
Krzywiąc się odrobinę pod sumiastym wąsem:
„Nieważne, że jest śliczna, zjadła siedem grzanek
I jeszcze opróżniła siedem filiżanek.”

Gdy to słyszy Roztropek zaraz go strofuje:
„Nieładnie, gdy się gościom jedzenia żałuje.
Przecież dla nas doprawdy to strata malutka.
Chcesz rozmienić na drobne etos krasnoludka?”

A Śpioszek tak jak Śnieżka równie głośno ziewa:
„Teraz się Wam poważnych dyskusji zachciewa?
Lepiej razem rozwiążmy szybko problem mały.
Gdzie wszystkie krasnoludki będą dzisiaj spały?”

 

 

Niezbyt wygodne łóżko czy też brak jedzenia,
Dla krasnali niestraszne takie wyrzeczenia.
Nie minęła minuta, a już bez szemrania
Każdy z nich sobie znalazł gdzieś kącik do spania.

Budzi się rano Śnieżka, przeciera swe oczy
I widzi, że w izdebce życie już się toczy.
Po chatce się krzątają małe krasnoludki.
Czerwone mają czapki i czerwone butki.

„Patrzcie szybko, już wstała ta śliczna dziewczyna”
W taki sposób Spryciulek rozmowę zaczyna.
Śnieżka wstaje powoli, jest onieśmielona,
Małymi postaciami zewsząd otoczona.

„Mówiła mi raz niania, że to nie są mity.
Lecz ja zawsze myślałam, że wciska mi kity.
Dziwiłam się, że ona takie bzdury plecie.
Wy jednakże naprawdę żyjecie na świecie

 

 

Przecież to jest cudowne takich przygód doznać!
Wszystkie dzieci na świecie marzą, by Was poznać
I w Waszej pięknej chatce chciałyby się zjawić.
Och! Wybaczcie kochani! Muszę się przedstawić.

Nazywają mnie Śnieżka, miałam długie włosy,
Które lśniły na słońcu jak pszeniczne kłosy.
Niestety ma macocha była na mnie cięta.
Część mej ziemskiej urody została obcięta.

Dobry myśliwy nie miał na tyle odwagi,
Lecz ja nie przywiązuję takiej dużej wagi
Do tego, by bezwzględnie i za wszelką cenę
Uzyskać za urodę najwyższą ocenę.

Wiem, że Was pozbawiłam wczorajszej kolacji.
Bardzo się głupio czuję w takiej sytuacji.
Lecz wybaczcie mi proszę, ma skrucha jest szczera.
Nie ma mocnych, gdy czasem głód bardzo doskwiera.

 

 

Po tak wdzięcznej przemowie w mig stopniały lody.
Żal się wszystkim zrobiło straconej urody.
Krasnoludki od razu Śnieżkę polubiły
I w taki oto sposób wnet to wyraziły:

„Będziemy zaszczyceni, gdy królewna Śnieżka
Razem z nami od dzisiaj w tej chatce zamieszka.
Czuj się u nas swobodnie jak u siebie w domu.
Z pewnością tu nie będziesz przeszkadzać nikomu.

A dla świata są dobre powiewy świeżości.
Zmieniamy więc niniejszym standardy piękności.
Na porost włosów można wyrzucić mikstury.
Od dzisiaj najmodniejsze są krótkie fryzury.”

Śnieżka się do nich wszystkich wdzięcznie uśmiechnęła,
Ich miłą propozycję z radością przyjęła.
Zamieszkała wraz z nimi w domku pośród sosen,
Nie wiedząc, ile przyjdzie przeżyć jej tu wiosen.

 

 

Gdy rano krasnoludki wychodziły z chatki
Dawała im na drogę mleczne czekoladki.
Do południa szybciutko w domku posprzątała,
Zaś wieczór niecierpliwie z kolacją czekała.

A tymczasem na zamku niedobra macocha
Wciąż niestety jedynie swoją piękność kocha.
„Czarodziejskie lusterko, powiedz proszę przecie
Czy żyje ktoś piękniejszy ode mnie na świecie?”

Mimo, że w dalszym ciągu wielka Twa uroda,
Ptaszki w lesie śpiewają, że zmienia się moda.
Teraz krótkie jest piękne, w leśnej chatce mieszka
Najpiękniejsza na świecie krótkowłosa Śnieżka.”

Gdy to słyszy królowa, znów zazdrość ją zżera.
Od razu każe wołać do siebie fryzjera.
I z nowych trendów w modzie zaraz mu się zwierza
Rozkazując bezzwłocznie obciąć się na jeża.

 

 

„Czarodziejskie lusterko, niech nie będę żywa
Jeśli Miss Świata nadal Śnieżka się nazywa.”
„Oj niestety królowo, chyba zapomniałaś,
Że gdy miałaś raz ospę w głowę się drapałaś.

Twa fryzura odsłania piękna mankamenty.
W tej kwestii się nie liczą żadne sentymenty.
Z przykrością Ci to mówię, że zła jest ta ścieżka.
A najpiękniejszą nadal jest królewna Śnieżka.”

„To się jeszcze okaże.” – królowa odpowie.
„Jeżeli nie urodę, odbiorę jej zdrowie.”
Starą chustę od razu na głowę zakłada,
Do koszyczka starannie piękne jabłka wkłada.

Środkami nasennymi napełnia strzykawkę.
W jedno jabłko wstrzykuje jak dla słonia dawkę
I by w tak ważnej kwestii nie marnować czasu,
Bezzwłocznie się z koszyczkiem udaje do lasu.

 

Dwa dni chodzi po lesie, małej chatki szuka.
Na trzeci dzień w południe w okieneczko puka.
„Dzień dobry gospodyni, handluję starzyzną.
Czy wesprzesz starą babcię jakąś darowizną?”

Choć Śnieżka się uważnie babci przyglądała,
To jednak swej macochy wcale nie poznała.
„Nienajgorzej trafiłaś, dam Ci rzeczy parę.
Choć na to nie wygląda, wszystko jest tu stare!”

Złej królowej to ledwie przez gardło przechodzi,
Mówi jednak te słowa nim z chatki odchodzi:
„Służą Twojej urodzie te leśne jeżyny.
Nie widziałam w mym życiu tak pięknej dziewczyny.”

Uśmiechając się mile w tym samym momencie
Wręcza królewnie trefne jabłuszko w prezencie.
Śnieżka z ufnością owoc od razu kosztuje
I po paru minutach niewiele już czuje.

 

 

Macocha się uśmiecha: „To lek na me smutki.
Nie pomogą Ci nawet Twoje krasnoludki.
Oj, długo sobie pośpisz, wiem to ja na pewno.
Bajecznych snów Ci życzę. Dobranoc królewno!”

Wracają krasnoludki jak co dzień wieczorem,
Oczywiście jak zwykle tryskają humorem.
Pierwszy wchodzi Gadułek i oczom nie wierzy.
Królewna Śnieżka w kącie na podłodze leży.

Mówi do krasnoludków: „Nie mam dobrych wieści.
Musimy zrezygnować z nocnych opowieści.
A wczoraj siedzieliśmy do białego rana.
Z pewnością nasza Śnieżka jest dziś niewyspana!”

Próbują ją obudzić, niestety bez skutku.
Całą noc przy jej boku toną w wielkim smutku.
Zwykle na każdy problem mają swe recepty.
Teraz ich pokonały królowej koncepty.

 

 

Następnego poranka dla Śnieżki kochanej
Robią mięciutkie łoże w wielkiej skrzyni szklanej.
Każdy z krasnali przy tym okropnie się trudzi
Wierząc, że przecież kiedyś Śnieżka się obudzi.

Jakiś czas później przez las młody książę jedzie.
Trasa jego wycieczki przez polankę wiedzie.
Piosenkę o kwitnącym śpiewał rozmarynie
Gdy zobaczył pod drzewem wielką szklaną skrzynię.

A gdy podjechał bliżej, widzi lico śliczne.
Wzbudziło to u niego myśli romantyczne.
Czy wiecie już jak teraz akcja się potoczy?
Małe dzieci na chwilę niech zamkną swe oczy,

Bo oto książę bierze królewnę w ramiona.
„Niech umrę, gdy to nie jest moja przyszła żona!”
Krasnoludki się patrzą , trochę się kryguje.
Wreszcie nie wytrzymuje i Śnieżkę całuje.

 

Królewna się przeciąga: „Ależ mocno spałam.
Śniło mi się, że w kimś się bardzo zakochałam.
Spojrzeli z królewiczem sobie prosto w oczy.
Widząc to Pasibrzuszek żartobliwie psioczy:

„Ja to czułem po kościach, jak Amora strzały
Od pewnego już czasu nas ostrzeliwały.
Niezwykłe dni dla naszej skończyły się chatki.
Żegnajcie smakowite mleczne czekoladki.”

„Wybaczcie moi drodzy” – Śnieżka odpowiada.
„Ze wspólnego mieszkania bardzo jestem rada.
Lecz czuję, że z tym księciem, którego widzicie
Powinnam bez wahania iść dalej przez życie.

Mam nadzieję, że moja macocha zrozumie,
Że nie można bez końca tkwić w fałszywej dumie.
Nie daje to wszak szczęścia i nie ma przyszłości,
Bo czym jest nasze życie, gdy brak w nim miłości?”

 

Gdy Śnieżka krasnoludkom dawała buziaka
Królewicz przygotował swojego rumaka.
Jadą razem, a Śnieżki śnieżnobiałe włosy
Lśnią w zachodzącym słońcu jak pszeniczne kłosy.

A Was moi najmilsi niech opuszczą smutki,
Bo wciąż na świecie żyją dobre krasnoludki.
Jeśli jesteście grzeczni i wiarę w to macie
Kiedyś ich na swej drodze z pewnością spotkacie.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin