048. Michaels Kasey - Czekając na miłość.pdf
(
1573 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - 048.
Kasey Michaels
CZEKAJ
ġ
C NA MIŁO
ĺĘ
Melindzie McRae i Ronowi Henry'emu
- za wypłyni
ħ
cie na czyste wody!
Niebawem si
ħ
Ň
eni
ħ
- i jestem oczywi
Ļ
cie tak nieszcz
ħĻ
liwy, jak tylko mo
Ň
e by
ę
człowiek szukaj
Ģ
cy szcz
ħĻ
cia.
- Lord Byron
1
Na teren Hyde Parku od strony Park Lane wkroczyli dwaj nieskazitelnie przyodziani
d
Ň
entelmeni. Na głowach mieli zawadiacko przekrzywione cylindry o najmodniejszych
rondach, w prawicach dzier
Ň
yli po eleganckiej lasce, co krok wywijaj
Ģ
c ni
Ģ
u boku leniwe
półkole, obaj roztaczali wokół siebie aur
ħ
prawdziwie arystokratycznego zblazowania, na
poły udawanego, na poły a
Ň
nazbyt autentycznego.
Jeden ciemny i przystojny. Drugi jasnowłosy, o płowej karnacji, i bardziej ni
Ň
tylko
przystojny; wr
ħ
cz po kobiecemu ładny. Obaj utytułowani, obaj maj
ħ
tni, popularni, pewni
siebie.
Błogo beztroscy i wolni od zobowi
Ģ
za
ı
.
Zatrzymali si
ħ
i przybrali wystudiowane pozy. Zdawali si
ħ
przy tym chciwie łowi
ę
nozdrzami
powietrze - w sposób, w jaki mógłby w
ħ
szy
ę
młody samiec, który usiłuje złapa
ę
trop samicy.
Wymienili wymowne spojrzenia. Musn
ħ
li badawczym gestem nienagannie zawi
Ģ
zane
krawatki i obci
Ģ
gn
ħ
li mankiety.
Po cz
ħĻ
ci w roli drapie
Ň
ników. Po cz
ħĻ
ci ofiar.
Hyde Park był onegdaj terenem łowieckim, pełnym jeleni, dzików i zwanych bykami danieli.
Przez wiele wieków, gdy poranne mgły pierzchały przed zaspanym sło
ı
cem, w cieniu
tutejszych drzew toczono pojedynki. Pó
Ņ
niej wznosiły si
ħ
tu fortyfikacje, a g
ħ
sta trawa
upstrzona była obozami wojskowymi.
Niegdy
Ļ
ziemiami tymi władali zbójcy - do czasu, gdy Karol II za
Ň
yczył sobie, by cały teren
otoczono wysokimi murami, William II za
Ļ
wpadł na szcz
ħĻ
liwy pomysł, by oznakowa
ę
route
du roi
ponad trzystoma ukrytymi w konarach drzew latarenkami. Du
Ň
e, dekoracyjne jezioro o
nazwie Serpentine, grzej
Ģ
ce si
ħ
w promieniach sło
ı
ca, powstało z woli Karoliny, na której
rozkaz wzniesiono na rzece Westbourne tam
ħ
, tak by królowa wraz z rodzin
Ģ
mogła za
Ň
ywa
ę
relaksu na pokładzie jednego z dwóch jachtów, które kołysały si
ħ
sennie na wodach jeziora.
Tak, Hyde Park był cudownym, spokojnym zak
Ģ
tkiem.
Niemniej, jak dobrze wiedzieli obaj m
ħŇ
czy
Ņ
ni, pozostał tym,
czym był u swego zarania...
terenem łowieckim.
- O, rzu
ę
okiem w tamtym kierunku, Kippie - odezwał si
ħ
ciemnowłosy m
ħŇ
czyzna,
dyskretnie przechylaj
Ģ
c głow
ħ
w lewo. - Chocia
Ň
nie musz
ħ
ci chyba mówi
ę
, gdzie patrze
ę
.
Tak
Ģ
desperacj
ħ
czu
ę
z daleka.
Kipp Rutland spełnił pro
Ļ
b
ħ
przyjaciela. Obejrzał si
ħ
niespiesznie, w sam
Ģ
por
ħ
jednak, by
ujrze
ę
, jak wynaj
ħ
ty powóz bez mała porywa swego wo
Ņ
nic
ħ
, wiecznego pechowca i
zubo
Ň
ałego arystokrat
ħ
sir Alvine'a Clarke'a. M
ħŇ
czyzna ubrał si
ħ
najlepiej, jak to było
mo
Ň
liwe, co oznaczało, i
Ň
kołnierzyk i mankiety koszuli nosił najpewniej nie pierwszy raz
wywini
ħ
te na drug
Ģ
stron
ħ
, by ukry
ę
ich siepi
Ģ
ce si
ħ
brzegi. Wida
ę
było,
Ň
e do powo
Ň
enia ma
dwie lewe r
ħ
ce; wisiał na lejcach, jakby od tego zale
Ň
ało jego
Ň
ycie, bez powodzenia usiłuj
Ģ
c
Ļ
ci
Ģ
gn
Ģę
na siebie uwag
ħ
młodej debiutantki i jej opieku
ı
czej mamy.
- Wiesz, Kippie, młody Ciark
ħ
ma równe szanse wygrania Newmark na tej szkapie, jak
zaci
Ģ
gni
ħ
cia panny O1iver do swojego mocno wy
Ļ
wiechtanego ło
Ň
a - skwitował ten widok
Brady James, hrabia Singleton, nie bez odcienia lito
Ļ
ci w głosie. - Bogu dzi
ħ
ki poprzysi
Ģ
głem
sobie,
Ň
e nigdy si
ħ
nie o
Ň
eni
ħ
, bo jak pomy
Ļ
l
ħ
,
Ň
e to ja mógłbym teraz robi
ę
z siebie durnia... -
Wzruszył ramionami z przyrodzon
Ģ
elegancj
Ģ
.
- Je
Ļ
li ta uwaga ma w zawoalowany, pokr
ħ
tny sposób da
ę
mi do zrozumienia,
Ň
e si
ħ
nade mn
Ģ
litujesz, Brady - odpowiedział Kipp, baron Willoughby, id
Ģ
c
Ļ
cie
Ň
k
Ģ
u boku przyjaciela - to
przyjmuj
ħ
twoje współczucie z rado
Ļ
ci
Ģ
, obydwiema r
ħ
kami. A wi
ħ
c jak, masz co
Ļ
na widoku
dla twojego serdecznego druha?
- Ja? - Szeroki u
Ļ
miech Brady'ego stał si
ħ
zdecydowanie przekorny. - Oczekujesz,
Ň
ebym to ja
wybrał dla ciebie
Ň
on
ħ
?
Kipp uchylił kapelusza na widok przeje
Ň
d
Ň
aj
Ģ
cego wła
Ļ
nie otwartego powozu, który zdawał
si
ħ
p
ħ
ka
ę
w szwach, tyle wiózł chichocz
Ģ
cych młodych panienek.
- Dlaczego by nie, Brady? Zawsze podziwiałem twój gust. Pomijaj
Ģ
c mo
Ň
e tamt
Ģ
satynow
Ģ
kamizelk
ħ
, w któr
Ģ
wystroiłe
Ļ
si
ħ
jaki
Ļ
czas temu. Uwierz mi, powiniene
Ļ
si
ħ
był dobrze
zastanowi
ę
, nim postanowiłe
Ļ
pokaza
ę
si
ħ
w niej publicznie.
- Jedwabn
Ģ
, nie satynow
Ģ
, poza tym mój słu
ŇĢ
cy dosłownie zaniemówił ze szcz
ħĻ
cia,
Ň
e mu j
Ģ
sprezentowałem. Nast
ħ
pnym razem dopilnuj,
Ň
ebym słuchał si
ħ
krawca, kiedy mam dobrze w
czubie. Wró
ę
my jednak na chwil
ħ
do twojej propozycji,
Ň
ebym to ja wybrał przyszł
Ģ
baronow
Ģ
Willoughby, dobrze?
ņ
ebym zd
ĢŇ
ył odmówi
ę
przyj
ħ
cia tego zaszczytu, co chyba
zrozumiesz.
- I ty mienisz si
ħ
moim przyjacielem? - spytał Kipp z u
Ļ
miechem. - Zraniłe
Ļ
mnie, Brady,
dotkn
Ģ
łe
Ļ
do
Ň
ywego. Och,
Ļ
wietnie, skoro nie chcesz. Czy przynajmniej pomo
Ň
esz mi
dokona
ę
przegl
Ģ
du dam do wzi
ħ
cia i nie posk
Ģ
pisz swej
Ļ
wiatłej porady?
- Przegl
Ģ
du? A jak niby miałbym go przeprowadzi
ę
? Poprosi
ę
je uprzejmie,
Ň
eby raczyły
odchyli
ę
głowy i otworzy
ę
usta,
Ň
ebym mógł obejrze
ę
im z
ħ
by? Nie, nie s
Ģ
dz
ħ
. Ale mniejsza
z tym, póki co chc
ħ
,
Ň
eby
Ļ
mi jeszcze raz wytłumaczył, dlaczego uwa
Ň
asz za konieczne
zaobr
Ģ
czkowa
ę
si
ħ
jeszcze przed ko
ı
cem sezonu.
Kipp nie u
Ļ
miechał si
ħ
ju
Ň
tak wesoło jak przed chwil
Ģ
. Wcze
Ļ
niej podał Brady'emu jaki
Ļ
bzdurny powód, który miał wyja
Ļ
nia
ę
powzi
ħ
ty przez niego zamiar zawarcia mał
Ň
e
ı
stwa, co
Ļ
o tym,
Ň
e nu
Ň
y go sypianie z kobietami, je
Ļ
li musi potem zrywa
ę
si
ħ
z łó
Ň
ka, ubiera
ę
i
truchcikiem wraca
ę
do domu.
W tym, co powiedział Brady'emu, było troch
ħ
prawdy - matka przed
Ļ
mierci
Ģ
wymogła na
nim obietnic
ħ
,
Ň
e wejdzie w zwi
Ģ
zek mał
Ň
e
ı
ski, nim sko
ı
czy trzydziestk
ħ
, i
Ň
e zadba o
ci
Ģ
gło
Ļę
rodu, zanim osi
Ģ
gnie dojrzały wiek trzydziestu pi
ħ
ciu lat.
Trzydziestk
ħ
sko
ı
czył jakie
Ļ
pół roku temu i od tamtej pory dane matce słowo ci
ĢŇ
yło mu na
sumieniu jak kamie
ı
. Osobi
Ļ
cie guzik go obchodziło, czy nazwisko Rutland zniknie z
powierzchni ziemi, a tytuł barona Willoughby przejdzie na jakiego
Ļ
niedowierzaj
Ģ
cego
własnemu szcz
ħĻ
ciu dalekiego kuzyna w Surrey. B
Ģ
d
Ņ
co b
Ģ
d
Ņ
, on by ju
Ň
tego nie ogl
Ģ
dał,
prawda?
Nie. Siedziałby sobie na chmurce obok matki, błagaj
Ģ
c j
Ģ
o wybaczenie, a ona szlochałaby
cicho, kryj
Ģ
c twarz w białych skrzydłach u ramion.
A wi
ħ
c o
Ň
eni si
ħ
,
Ň
eby dotrzyma
ę
słowa danego nieboszczce baronowej. Prawd
ħ
powiedziawszy, istotnie był to jeden z powodów, które kryły si
ħ
za jego dopiero co
rozpocz
ħ
tym „polowaniem na
Ň
on
ħ
".
Jeden, ale nie jedyny, i raczej nie najwa
Ň
niejszy.
- Mówiłem ci, Brady, potrzebuj
ħ
nast
ħ
pcy - mrukn
Ģ
ł w ko
ı
cu Kipp, przygl
Ģ
daj
Ģ
c si
ħ
kolejnym trzem otwartym powozom, z których ka
Ň
dy wiózł przydziałowy ładunek
debiutantek sil
Ģ
cych si
ħ
na wyniosłe miny, a mimo to wygl
Ģ
daj
Ģ
cych na równie
zdesperowane jak chwil
ħ
wcze
Ļ
niej sir Alvin. - Traf chciał,
Ň
e miałem okazj
ħ
rzuci
ę
okiem na
kuzynka z Surrey, przyjacielu, i dr
Ňħ
na my
Ļ
l,
Ň
e to ciel
ħ
miałoby siedzie
ę
w moim fotelu,
siorbi
Ģ
c moje wino. Czy te
Ň
poj
Ģ
c nim swoje wieprze, co wydaje si
ħ
bardziej prawdopodobne.
- Dobrze, chcesz kłama
ę
, to kłam - odparł hrabia przyja
Ņ
nie. - Mog
ħ
si
ħ
z tym pogodzi
ę
. Ale
czy na pewno
Ň
yczysz sobie
Ļ
lubu z t
Ģ
, któr
Ģ
bym ci wybrał? Bo w Covent Garden jest taka
apetyczna ruda tancerka...
- Pozycja, Brady - za
Ļ
miał si
ħ
Kipp. - Moja
Ň
ona musi mie
ę
odpowiedni
Ģ
pozycj
ħ
. Społeczn
Ģ
,
a nie notorycznie horyzontaln
Ģ
. Z tymi od horyzontalnej umiem sobie poradzi
ę
i radz
ħ
sobie
sam, dzi
ħ
kuj
ħ
ci bardzo.
- Kobieta z pozycj
Ģ
. Moralna. O zno
Ļ
nej urodzie? My
Ļ
l
ħ
sobie,
Ň
e chciałby
Ļ
,
Ň
eby była
przynajmniej zno
Ļ
na. I
Ň
eby ci
Ģ
gle nie siedziała ci w kieszeni ani nie uwa
Ň
ała si
ħ
za Bóg wie
kogo, tak, Kipp? Bo wtedy miałaby własne zdanie, a Bóg
Ļ
wiadkiem,
Ň
e tego u
Ň
ony nie
szukasz. Sierota. Tak, dobrze wychowana, zno
Ļ
nie ładna sierota z pewn
Ģ
pozycj
Ģ
. Ze
zdrowymi z
ħ
bami, przez wzgl
Ģ
d na dzieci, rozumiesz? Nie ma nic gorszego, jak baronowa z
z
ħ
bami jak u osła.
- Ach, Brady - u
Ļ
miech Kippa wyra
Ň
ał uznanie - wiedziałem,
Ň
e mog
ħ
na ciebie liczy
ę
. To co,
bierzemy si
ħ
do dzieła?
Panie bawiły w Hyde Parku od ponad dwóch kwadransów. Abigail Backworth-Maldon
uprzytomniła sobie ten fakt dzi
ħ
ki ukradkowemu spojrzeniu rzuconemu na du
ŇĢ
kieszonkow
Ģ
„cebul
ħ
", któr
Ģ
upchn
ħ
ła do torebki przed wyj
Ļ
ciem z domu.
Jeszcze dwadzie
Ļ
cia pi
ħę
minut i poleci wo
Ņ
nicy odwie
Ņę
si
ħ
na Half Moon Street, jako
Ň
e
zbyt długi pobyt w parku równałby si
ħ
przybiciu do powozu tabliczki z napisem: „Panna bez
posagu: ch
ħ
tnie wyjdzie za m
ĢŇ
dla pieni
ħ
dzy".
Chocia
Ň
nie mo
Ň
na było powiedzie
ę
, by jej obecna towarzyszka i bratanica jej m
ħŇ
a narzekała
na brak wielbicieli. W rzeczywisto
Ļ
ci pann
ħ
Edwardine Backworth-Maldon niemal zawsze
otaczał wianuszek adoratorów, ilekro
ę
Abby pozwoliła podopiecznej wyj
Ļę
z domu.
Na tym wła
Ļ
nie polegał cały problem.
Je
Ļ
li debiutantka w ogóle mo
Ň
e by
ę
zbyt pi
ħ
kna, Edwardine Backworth-Maldon stanowiła
najlepszy przykład na to,
Ň
e nadmierna uroda mo
Ň
e zaszkodzi
ę
. Rozbrajaj
Ģ
co filigranowa,
lecz o pi
ħ
knych, subtelnych kształtach, Edwardine wyró
Ň
niała si
ħ
nieskaziteln
Ģ
cer
Ģ
,
ró
Ň
owymi niczym p
Ģ
czek ró
Ň
y usteczkami, stercz
Ģ
cym noskiem,
Ļ
wietlistymi bł
ħ
kitnymi
oczami, wielkimi i okr
Ģ
głymi jak spodki, oraz złocist
Ģ
aureol
Ģ
rozkosznych loczków.
Szekspir napisał kiedy
Ļ
:
„Od czasu do czasu umierali ludzie i zjadały ich robaki, ale to nie z
miło
Ļ
ci"
1
.
Zdaniem Abby Will Szekspir był tak pewien swego tylko z tego powodu,
Ň
e nie miał nigdy
okazji pozna
ę
Edwardine Backworth-Maldon. Znale
Ņ
liby si
ħ
bowiem m
ħŇ
czy
Ņ
ni gotowi dla
Edwardine Backworth-Maldon cho
ę
by i umiera
ę
.
A ona byłaby rozanielona i na tyle t
ħ
pa, by dygn
Ģę
, grzecznie im podzi
ħ
kowa
ę
... i poda
ę
szpad
ħ
,
Ň
eby mieli si
ħ
czym przebi
ę
.
Co przekładało si
ħ
na fakt, i
Ň
zdolno
Ļ
ci umysłowe Edwardine, cho
ę
przesad
Ģ
było stwierdzi
ę
,
Ň
e nieistniej
Ģ
ce, to jednak przez wi
ħ
kszo
Ļę
czasu siedziały, by tak rzec, pod strzech
Ģ
złocistych loczków i wygodnie rozparte, z nogami na aksamitnych podnó
Ň
kach, s
Ģ
czyły
lemoniad
ħ
.
Było z niej romantyczne, zwyczajne i prostoduszne du
Ň
e dziecko, Abby za
Ļ
wiedziała,
Ň
e nie
ma stworzenia, któremu groziłoby wi
ħ
cej niebezpiecze
ı
stw ni
Ň
obdarzonemu romantyczn
Ģ
dusz
Ģ
kobieci
Ģ
tku (wystarczy spojrze
ę
, w jakie tarapaty wpakowała si
ħ
sama Abby).
Romantyczki patrzyły na
Ň
ycie przez ró
Ň
owe okulary, to samo dotyczyłoby zapewne i
Edwardine, gdyby nie fakt,
Ň
e z o
Ļ
lim uporem wzbraniała si
ħ
przed noszeniem szkieł. Abby
za
Ļ
Ň
yła w ustawicznym l
ħ
ku,
Ň
e krótkowzroczna dziewczyna podejdzie pewnego pi
ħ
knego
dnia do pos
Ģ
gu Zeusa w czyjej
Ļ
sali balowej i rozpocznie o
Ň
ywion
Ģ
konwersacj
ħ
dotycz
Ģ
c
Ģ
perfekcyjnego wyst
ħ
pu orkiestry.
Dlatego te
Ň
- je
Ļ
li si
ħ
pami
ħ
ta o ograniczeniach młodej panny - nie powinien zaskakiwa
ę
fakt,
i
Ň
Edwardine nie mogła si
ħ
nadziwi
ę
, i to w pozytywnym sensie,
Ň
e jej obecno
Ļę
w Hyde
Parku czy w wypo
Ň
yczalni, a wła
Ļ
ciwie gdziekolwiek, dok
Ģ
d tylko si
ħ
udawała, budziła takie
rozkoszne o
Ň
ywienie w
Ļ
ród panów. Uwa
Ň
ała,
Ň
e jako debiutantka odniosła błyskotliwy
sukces, tym wi
ħ
kszy
Ň
e sezon rozpocz
ħ
ła z opó
Ņ
nieniem „dzi
ħ
ki" drogim wujom.
Wujowie, kolejny temat, w który Abby wolała si
ħ
zbytnio nie zagł
ħ
bia
ę
w taki cudowny,
słoneczny dzie
ı
. Wdowa Backworth-Maldon wzdrygn
ħ
ła si
ħ
nieznacznie, cho
ę
wiosenne
powietrze było do
Ļę
ciepłe, na sam
Ģ
my
Ļ
l o starszawych szwagrach, upieraj
Ģ
cych si
ħ
, by
1
* William Szekspir, „Jak wam si
ħ
podoba", akt IV, scena 1, tłum. Leon Ulrich.
tytułowała ich „wujaszkiem Baileyem" i „wujaszkiem Dagwoodem".
Wujaszkowie byli najstarszymi członkami ekscentrycznego rodu Backworth-Maldonów, a
zarazem jego jedynymi obecnie pełnoletnimi m
ħ
skimi przedstawicielami. Obaj zatwardziali
starzy kawalerowie, czy to z wyboru, czy to dlatego,
Ň
e w Anglii było wi
ħ
cej, ni
Ň
to si
ħ
powszechnie mniema, kobiet obdarzonych bodaj krztyn
Ģ
zdrowego rozs
Ģ
dku, prze
Ň
yli
zarówno ojca Edwardine, jak i m
ħŇ
a Abigail, który przyszedł na
Ļ
wiat jakby po pewnym
namy
Ļ
le, pi
ħ
tna
Ļ
cie lat po trójce braci.
Mo
Ň
na by przypuszcza
ę
,
Ň
e w pi
ħę
dziesi
Ģ
tej pi
Ģ
tej wio
Ļ
nie
Ň
ycia oraz jako głowy - z tytułu -
rodziny Backworth-Maldon panowie ci we wszystkim maj
Ģ
decyduj
Ģ
cy głos; starsi, stateczni,
solidni przywódcy klanu. Mo
Ň
na te
Ň
twierdzi
ę
,
Ň
e zi
ħ
by potrafi
Ģ
Ļ
piewa
ę
operowe arie albo
te
Ň
Ň
e katedr
ħ
Ļ
wi
ħ
tego Pawła zbudowano w jedn
Ģ
noc. Nic z tego nie jest prawd
Ģ
, niemniej
jednak przypuszcza
ę
czy wierzy
ę
w to mo
Ň
na.
Abby udzieliła sobie w my
Ļ
lach porz
Ģ
dnej reprymendy: dopiero teraz u
Ļ
wiadomiła sobie,
Ň
e
Edwardine co
Ļ
mówi. A to nigdy nie był dobry pomysł, pozwoli
ę
dziewczynie si
ħ
odzywa
ę
.
Chocia
Ň
ulegało w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci, czy ol
Ļ
nieni słuchacze zauwa
Ň
yliby cokolwiek, nawet gdyby z
ust pi
ħ
knej panny padła wypowied
Ņ
, któr
Ģ
człowiek przy zdrowych zmysłach musiałby
zinterpretowa
ę
jako wytwór umysłu przypominaj
Ģ
cego pudełko z kilkoma zawini
ħ
tymi w
kolorowe sreberka pralinkami spowitymi przez sie
ę
paj
ħ
czyn. Człowiek przy zdrowych
zmysłach, ale nie ta zgraja oficerków, nie-maj
ħ
tnych młodszych synów i podstarzałych
łowców fortun, tłocz
Ģ
cych si
ħ
wokół powozu, s
ħ
pów, które nie zd
ĢŇ
yły si
ħ
jeszcze
zorientowa
ę
, jak dalece chybione były ich nadzieje na zdobycie wi
ħ
cej ni
Ň
kilku pensów wraz
z r
ħ
k
Ģ
pi
ħ
knej Edwardine.
Zreszt
Ģ
czy ci d
Ň
entelmeni rzeczywi
Ļ
cie spodziewali si
ħ
dosta
ę
intelekt, urod
ħ
i pełn
Ģ
sakiewk
ħ
w osobie jednej i tej samej debiutantki? Je
Ļ
li tak, to byli głupsi od Edwardine.
A to ju
Ň
oznaczałoby bezbrze
Ň
n
Ģ
głupot
ħ
.
- Ale
Ň
panie Pickworth - szczebiotała rado
Ļ
nie Edwardine, bez trudu przywołuj
Ģ
c na twarz
wyraz o
Ň
ywienia, a na jej alabastrowe policzki wypłyn
Ģ
ł uroczy rumieniec - jak
Ň
e to
wspaniale, przewspaniale z pa
ı
skiej strony,
Ň
e mnie pan zaprasza. Oczywi
Ļ
cie,
Ň
e si
ħ
zgadzam, by mi pan towarzyszył. Nigdy nie widziałam Vauxhall Gardens
2
, wie pan. Abby
powiada,
Ň
e lata
Ļ
wietno
Ļ
ci tych ogrodów dawno ju
Ň
min
ħ
ły i
Ň
e wycieczki w tamte strony s
Ģ
do
Ļę
niebezpieczne. Ale pan mnie obroni, jestem tego pewna.
- Edwardine - wtr
Ģ
ciła Abby, u
Ļ
miechaj
Ģ
c si
ħ
do pana Pickwortha, rado
Ļ
nie susz
Ģ
cego z
ħ
by
głupca. W tej chwili przypominał jej psa my
Ļ
liwskiego, który wła
Ļ
nie złapał trop. - Odnosz
ħ
wra
Ň
enie,
Ň
e pan Pickworth nieco si
ħ
po
Ļ
pieszył. Wszak
Ň
e nie ma dzisiaj z nami twojej matki
i opiekunki, Edwardine, skutkiem czego pozostaje mi zast
Ģ
pi
ę
j
Ģ
w tej roli, tak jak mnie o to
prosiła. Panie Pickworth, mo
Ň
esz pan powtórzy
ę
swoje zaproszenie, je
Ļ
li pan tak miły, tym
razem kieruj
Ģ
c je do mnie, a ja zadecyduj
ħ
, czy panna Backworth-Maldon b
ħ
dzie mogła
wybra
ę
si
ħ
z panem do Vauxhall Gardens, czy te
Ň
nie.
- Och, terefere - odezwała si
ħ
na to Edwardine i nie całkiem znowu wdzi
ħ
cznie klapn
ħ
ła na
obci
Ģ
gni
ħ
t
Ģ
aksamitem ławk
ħ
w powozie. Wygl
Ģ
dała uroczo z naburmuszon
Ģ
mink
Ģ
. - Zaraz
si
ħ
zrobisz oficjalna i z miejsca powiesz nie, mo
Ň
e si
ħ
myl
ħ
? Tak jak robisz zawsze, kiedy
Iggy prosi ci
ħ
o co
Ļ
zupełnie niewinnego, sam mi opowiadał, a ty od razu zachowujesz si
ħ
,
jakby to było co
Ļ
jeszcze gorszego ni
Ň
wtedy, kiedy spytał, czy mo
Ň
e skoczy
ę
z dachu,
Ň
eby
si
ħ
przekona
ę
, czy umie fruwa
ę
. Nigdy si
ħ
nie zgodzisz, prawda, Abby?
- Nonsens - odparła Abby, odnotowuj
Ģ
c z ledwie skrywanym rozbawieniem,
Ň
e pan
Pickworth usiłuje poluzowa
ę
palcem przyciasny nagle kołnierzyk. - Z rado
Ļ
ci
Ģ
sp
ħ
dziliby
Ļ
my
wieczór w Vauxhall. Twoi wujowie, twój brat Ignatius, twoja matka, nieodł
Ģ
czny towarzysz
2
Vauxhall Gardens, ogrody poło
Ň
one nad Tamiz
Ģ
po stronie Surrey, stanowi
Ģ
ce miejsce wypoczynku za
panowania Karola II.
Plik z chomika:
Agadoo86
Inne pliki z tego folderu:
100. Lansdowne Judith A. - Skradzione serce.pdf
(1063 KB)
098. Enoch Suzanne - Bohater bez skazy (Lekcje miłości 03).pdf
(1517 KB)
097. Susan King - Zaczarowana noc - (Zaczarowana noc 01).pdf
(1662 KB)
096. Susan King - Zaklęte róże (Zaczarowana noc 02).pdf
(474 KB)
093. Mallory Anne - Sekret kurtyzany.pdf
(1060 KB)
Inne foldery tego chomika:
Nowości
@@@Romanse@@@(1)
====Agenci SPEAR
►FILMY 3D CHOMIKUJ
● Harlequin Światowe Życie Duo
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin