Wstyd- ks.w.Surmiak.doc

(93 KB) Pobierz
Wstyd – wstydliwość – bezwstyd

Wstyd – wstydliwość – bezwstyd 
 Ks. Wojciech Surmiak


Spotkanie studenckie, dn. 10 lutego 2007r.  

Dlaczego wybrałem taki temat? 

         1. Łatwo można zaobserwować dziś zmianę zachowań ludzi odnośnie do poczucia wstydu, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Ludzie starsi nieraz określają zachowanie młodych mianem bezwstydu. Ludzie młodzi zdają się niekiedy nie rozumieć pojęcia „wstyd", a w każdym razie rozumieją je inaczej niż ich rodzice. Ciało ludzkie, coraz lepiej poznane, traci swoją tajemnicę. Obnażane coraz łatwiej traci swoją ważność i - można powiedzieć - swą godność.

         2. Temat ciała, jego płciowości i nagości wraca wciąż, szczególnie w kontaktach z młodzieżą. W ubiegłym roku na spotkaniu młodzieży: Jedna z dziewczyn z klasy II gimnazjum zadała pytanie: „Dlaczego chłopcy kochają nas za nagość?" Pytanie tak postawione stało się punktem wyjścia dyskusji. Dyskusji, w której padło stwierdzenie chłopaka, który stwierdził: „Kiedyś dziewczyny, gdy się wstydziły, to się czerwieniły, a dziś to już się  tylko wstydzą, że się czerwienią”.

         Obserwujemy więc współcześnie i wstyd, i wstydliwość, bezwstyd i fałszywy wstyd. Problem jest bardzo złożony, jak złożone są ludzkie reakcje. Obserwuje się także pewne pomieszanie pojęć. Siłą faktu nie mogę mówić o wszystkim. To, co spróbuję tutaj przedstawić, jest próbą uporządkowania pewnych przemyśleń w oparciu o nauczanie twórcy „teologii ciała” Ojca Świętego Jana Pawła II.  
 

         Wydaje się, że tylko sięgając do źródeł człowieczeństwa można prawidłowo zrozumieć znaczenie ludzkiego ciała, a wraz z tym prawidłowe znaczenie wstydu i związanej z nią wstydliwości Analiza ta wydaje się przydatna dla tych, którzy chcą zrozumieć swoje człowieczeństwo, a także obserwują nieprawidłowe postawy, jak:

   a) bezwstyd młodzieży, zwłaszcza młodych dziewcząt, które wstyd i wstydliwość traktują jako symbol nienowoczesnej postawy i usiłują się go pozbyć;

   b) ambiwalentny stosunek mężczyzn do własnego ciała, które często jest źródłem niepokoju - a zarazem konsumpcyjny stosunek do ciała dziewcząt;

   c) urazowy wstyd u małżonków, zwłaszcza kobiet znerwicowanych nieprawidłowym pożyciem seksualnym;

   d) nieprawidłowy, niejednokrotnie brutalny, stosunek lekarzy do ciała ludzkiego, które jest przedmiotem ich działania, a które uprzedmiotowione traci ludzkie znaczenie i domaga się dowartościowania;

   e) zalew pornografii, która z ciała kobiety ale i coraz częściej mężczyzny czyni nie tylko przedmiot, ale wręcz tym przedmiotem handluje. To i wiele innych ludzkich przeżyć zmusza nas niejako do podjęcia tego tematu. 

      Czym zatem jest wstyd?

   Psychologia powie, że wstyd to uczucie. Jako doznanie jest pewną negatywną reakcją, która domaga się wyzwolenia. Człowiek nie chce się wstydzić, chce żyć swobodnie, bez wstydu. I pozornie jest to postawa prawidłowa. Człowiek powinien tak żyć, żeby nie musiał się wstydzić - żeby rodzice nie musieli się wstydzić za dzieci, dzieci za rodziców. Każde zawstydzenie jakoś tam boli. Człowiek chce podziwiać drugiego, bliskiego człowieka, i chce być podziwiany. Podziw dla człowieka jest prawidłowym klimatem, w którym człowiek w pełni się rozwija. Wstyd jest niejako zabezpieczeniem tego rozwoju, został zamierzony przez Stwórcę. Wstyd pobudza do poprawy, do zmiany. Zmusza do rewizji swojej postawy, czy swego działania. W tym kontekście zrozumiały jest apel Ojca Świętego do rodaków: ,„Bądźcie tacy, żebym się nie musiał was wstydzić". 

         Forma wstydzenia się, intensywność oraz przedmiot wstydu w dużej mierze zależą od drugiego człowieka, tego „za pomocą którego się wstydzimy”. To, czego się wstydzimy, zależy od wpojonej, przelanej do wnętrza hierarchii wartości. Nie zawsze wartości te są identyczne. Różnią się one od środowiska, wychowania, otoczenia1. Dokonuje się to w pewnych relacjach międzyosobowych i można określić taki wstyd jako wstyd relatywny, wyrobiony ukształtowany w relacjach międzyosobowych. Niemałą rolą odgrywa tu obyczaj, religia, klimat, nawyk zbiorowy, przyzwyczajenie2. Wstydliwość kształtowana procesem wychowawczym w kierunku uwrażliwienia na wartości ludzkie będzie subtelnie reagować już przy zaistnieniu najmniejszego zagrożenia tych wartości. Będzie wprost jakby naturalnym odruchem3.

     Zatem Wstyd jest osobowym przeżyciem wobec osoby. Możemy odczuwać wstyd wobec Boga, drugiego człowieka i przed sobą samym. Możemy czuć wstyd sami z siebie, jak i możemy być zawstydzeni przez innych. Możemy się wstydzić za siebie, ale też i za drugiego człowieka. Możemy odczuwać wstyd za osoby nam bliskie, z którymi się jakoś utożsamiamy, za które odpowiadamy, ale i też za dalekie, nieznane, o ile jesteśmy z nimi w jakimś odniesieniu4 i o ile dotyka się godność ogólnoludzką5. Doświadczenie wstydu przeżywa osoba tak w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym, zbiorowym. Odczuwa się wstyd jako „Ja” i jako „My”. Podobnie ma się rzecz, gdy jest odczuwany wstyd za inną osobę, za kogoś z kim jesteśmy w jakimś odniesieniu. Wtedy odczucie wstydu jest za konkretną jednostkową osobę, jak też i za wiele osób.

         Człowiek wstydzi się swych słabości, myśli, strachu, niekontrolowanych wybuchów i gwałtownych przejawów uczuć, niesłusznego i przesadnego gniewu, niechęci, swoich i cudzych błędów i braków. Człowiek potrafi wstydzić się samego przejawu życia wewnętrznego, tego co się dzieje w jego wnętrzu, zależnie lub niezależnie od jego woli.

         Wstydzi się człowiek również kłamstwa, tchórzostwa, wyrządzonych krzywd, łakomstwa, słowem tego wszystkiego, co jest urzeczywistnieniem i objawieniem osoby przez jakikolwiek czyn6. Osoba spełnia się w czynie i przez czyn. 

    W trakcie dotychczasowej próby opisu zjawiska wstydu zostały dotknięte zasadniczo motywy negatywne. Jest jednak jeszcze inny wstyd, ale może dla niego należałoby znaleźć inną nazwę. Chodzi o wstyd, który wiąże się z pragnieniem ukrycia wartości, wstyd pokory, wstyd skromności, ten wstyd typowy dla wielkich świętych. Ludzie głębocy, szlachetni ukrywają swoje szlachetne czyny. Człowiek wstydzi się głębokich uczuć, osobistych przeżyć, szlachetnych czynów i zalet, które same w sobie nie zawierają kwalifikacji zła, nie mają w sobie nic, co byłoby godne wstydu. Piękne i szlachetne czyny, głębokie osobiste uczucia, wzruszenia, nadzwyczajne przeżycia, angażujące całego człowieka, same w sobie dobre, mogą być niezrozumiałe, a przez to interpretowane niezgodnie z rzeczywistością z pewnym brakiem prawdy o nich. Winny one pozostać nienaruszalną tajemnicą7. Stanowią pewnego rodzaju sacrum, którego nie należy ostentacyjnie ani odkrywać, ani ujawniać w niewłaściwych sytuacjach. W przeciwnym razie można byłoby powątpiewać w szczerość, autentyczność uczuć, a nawet w charakter człowieka8. Ten wstyd trzeba by raczej nazywać wstydliwością. Wiąże się on ściśle ze skromnością, pokorą. Jest on miarą wielkości człowieka, który pojął swoją małość w obliczu Stwórcy i świadomy tej proporcji umie zejść w głębię ciszy, nie pokazując siebie.

Nagość i wstyd w perspektywie stworzenia

         „Byli nadzy i nie znali wstydu, nie wstydzili się siebie wzajemnie". Księga Rodzaju pokazuje człowieka w pełnej harmonii. Jak widzimy nie zawsze był znany człowiekowi stan, jaki przeżywa dzisiejszy człowiek. Stan ukrycia tego, co może być zagrożone i ochrony, osłonięcia tego, co stanowi wartość, był obcy człowiekowi stworzonemu przez Boga. Niepotrzebny był wstyd, gdyż nie istniały żadne sytuacje zagrożenia, zafałszowania, poniżenia. Niepotrzebny był odruch samoobrony: „ukrycia się”, pomimo że byli nadzy i w swej zewnętrzności i wewnętrzności, nie odczuwali nawzajem wstydu9. Działo się to nie dlatego, że byli niedojrzali, bezwstydni, nieświadomi możliwych i faktycznych zagrożeń czy prymitywni, obojętni w poznawaniu wszelkiego dobra i zła. Działo się to dlatego, że mieli udział w jakimś wielkim stanie szczęśliwości, trwałego bezpieczeństwa szczerości i prawdy, sytuacji wszelkiej harmonii z Bogiem, ze sobą samym, drugim człowiekiem i z wszelkim innym stworzeniem. W tym stanie nie przeżywali swojej nagości jak człowiek dzisiejszy. Nie była im dana sytuacja zagrożenia, nie istniały nawet motywy groźby i fałszu.

    Był to stan najnormalniejszy, zwyczajny, w którym wszelkie ludzkie dobro, to wyrażane zewnętrznością i to wyrażane wewnętrznością mogło być ujawniane bezpiecznie i chwalebnie10. 

         Adam i Ewa nadzy nie znają wstydu, przebywają ze sobą, a wstyd pojawi się dopiero jako odpowiedź na grzech, wręcz można powiedzieć — jako skutek grzechu. Dopiero wtedy spostrzegli, że są nadzy i to wywołało w nich takie uczucie wstydu, że zakryli się. Wtedy właśnie ciało człowieka zaczęło być źródłem niepokoju. Ten niepokój ciała jest odtąd losem każdego człowieka, losem nieuniknionym. Od tego właśnie momentu ciało człowieka stało się także dla niego zadaniem, trudnym zadaniem. Nagość nabrała innego znaczenia. Relacja człowieka do człowieka nie ma już tej równowagi, tej harmonii obcowania, która była udziałem Adama i Ewy przed grzechem. Obcowanie ich jest teraz pełne napięć. Szczególnie tzw. seksualne części ciała są wrażliwe i szczególnie poddane na niepokój - reaktywność ciała zasłania głębię człowieczeństwa. Zwłaszcza mężczyzna wobec swojej płciowości ma mieszane uczucia. Z jednej strony jest to uczucie pewnej satysfakcji jaką daje nagość, z drugiej zaś pewne poczuciem bezradności wobec własnego ciała. Szczególnie młody mężczyzna jest często bezradny wobec swego ciała, którego nadmierna wrażliwość i aktywność niejako mu „doskwiera".  Ciało męskie przez siłę reakcji już samo z siebie niesie niebezpieczeństwo zasłonięcia głębi znaczeń.

   Wstyd ma jednak szersze znaczenie niż li tylko wstyd seksualny. Wstyd jako uczucie - kojarzy nam się z grzechem i winą. Wstyd oznacza, że człowiek chciałby a nie potrafił czegoś z siebie ukryć. Jest to wymiar, którego nie akceptuje, swojej mierności. Wstyd zatem oznacza także, że człowiek chciałby pokazać się lepszym, niż jest, lub niż to, co zrobił.

Wstyd somatyczny seksualny i fałszywy

         Człowiek w działaniu posługuje się swym ciałem, poprzez które ujawnia się jako osoba, jako „Ktoś”11. Stosunek do ciała jest jakimś wykładnikiem odniesienia do całego człowieka. Człowiek ma świadomość tego, że nie jest tylko ciałem, że oglądanie samego ciała spłyca, ogranicza jego wymiar, nie oddaje pełni tej głębi, jaka jest ukryta w człowieku. Jednak ciało ludzkie objawia człowieka, ukazuje osobę, określa ją, jest z nią „jedno”12. To objawienie osoby w ciele nie wyczerpuje się i dlatego człowiek odczuwa wstyd13. Odczucie to można nazwać wstydem fizycznym, somatycznym czy cielesnym, po prostu wstydem ciała. W ciele wstydzimy nie tylko tego, co jest w ciele wspólne ze światem zwierzęcym, ale również braków, błędów, jakich świadkiem jest nasze ciało. Chodzi tu o zdeformowania, kalectwo, a1e też i przejawy braku opanowania popędów związanych z ciałem. 

      W szczególny sposób przedmiotem wstydu cielesnego  są te części i organy ciała, które stanowią o jego seksualnej – a może lepiej płciowej odrębności. Istnieje , przynajmniej istniała,  wśród ludzi prawie powszechna dążność do ich ukrywania przed okiem innych, zwłaszcza zaś przed okiem osób drugiej płci. Tym się tłumaczy w dużej mierze potrzeba unikania nagości ciała. Oczywiście, że działają tutaj również inne względy, zwłaszcza potrzeba samoobrony organizmu przed zimnem, co jest najściślej związane z klimatem. Tym znów tłumaczy się częściowa lub nawet całkowita nagość u ludów pierwotnych, żyjących w okolicach podzwrotnikowych. Wiele faktów z ich życia wskazuje na to, że nagość ciała nie utożsamia się w prosty i jednoznaczny sposób z bezwstydem. Obnażanie ciała jest wówczas przede wszystkim prostą funkcją przystosowania organizmu do tych warunków, tak, że nie dostrzega się w nim bezpośrednio żadnej innej intencji; intencja taka natomiast może się łatwo kojarzyć z ukrywaniem tych części ciała, które stanowią o seksualnej odrębności kobiety i mężczyzny. Okazuje się, że strój może służyć nie tylko do ich ukrycia, ale również w jakiś sposób do ich uwydatnienia. Wstyd seksualny nie utożsamia się, więc w sposób prosty z samym stosowaniem stroju, tak jak bezwstyd nie utożsamia się z jego brakiem i z całkowitą lub częściową nagością ciała. Można najwyżej stwierdzić, że dążność do osłaniania ciała oraz tych jego części, które stanowią o odrębności płciowej kobiety i mężczyzny, idzie w parze ze wstydem seksualnym, ale istoty jego nie stanowi.  

   Istotna dla tego wstydu jest natomiast dążność do - ukrycia samych wartości seksualnych, i to przede wszystkim o tyle, o ile w świadomości danej osoby stanowią one "możliwy przedmiot użycia" dla osób drugiej płci. Dlatego nie spotykamy się ze zjawiskiem wstydu seksualnego u dzieci, dla których jeszcze nie istnieje sfera wartości seksualnych, świadomość ich jeszcze się dla tych wartości nie otworzyła. W miarę jak sobie uświadamiają lub też w miarę jak im zostaje uświadomione istnienie tej sfery wartości, zaczynają przeżywać wstyd seksualny, i to nie jako coś narzuconego sobie z zewnątrz (heteronomia), ale jako wewnętrzną potrzebę swej własnej tworzącej się osobowości (autonomia). Na bazie wstydu, jako wrodzonej dyspozycji, wraz z rozbudzeniem własnej odrębności płciowej, spontanicznie rodzi się w człowieku wstyd, który można nazwać wstydem seksualnym14. W tożsamość osoby wpisana jest jego płciowość, męskość i kobiecość, która określa i wyznacza jej definitywne miejsce i zadanie przed Bogiem i ludzkością. Dlatego osoba winna spełniać siebie w poczuciu tożsamości ze swoją płcią, a nie „mimo” swej płciowości15. 

         Cała sfera seksualna w swym wyrazie cielesnym, somatycznym, w głębi przeżyć tak ściśle związana z najwyższymi wartościami, poszukuje klimatu intymności. Człowiek odczuwa pragnienie, potrzebę, a nawet konieczność ukrycia tego wszystkiego, co się wiąże ze sferą seksualną16. Nie chce ujawniać publicznie czynów czy przeżyć angażujących najbardziej osobiście. Dlatego uczucie wstydu seksualnego jest przeżywane szczególnie intensywnie, a przez to w potocznym rozumieniu wiązane jest odruchowo ze sferą życia seksualnego. 

        Chodzi jednak o prawdziwą wstydliwość seksualną, tę, która wypływa z pragnienia ukrycia głębi przeżycia. Przeżycia seksualne domagają się intymności. Ciało poprzez swe najgłębsze związanie ze zdolnością przekazywania osobowego życia staje się narzędziem w służbie sacrum. Takiego ukrycia, jakiego domaga się skarb, który im cenniejszy, tym głębiej bywa ukryty, i z rzadka tylko odsłaniany. Bywa udostępniany wyjątkowo i wyjątkowym osobom, które to przeżywają jak przywilej i jak święto. Człowiek, który posiada świadomość tej wartości w sobie, odczuwa potrzebę jej ukrycia.  

  To jest prawidłowy wstyd seksualny. Ukrywam nie dlatego, że to brzydkie, że się boję okazać mniejszym, ale ukrywam to, co najcenniejsze, najświętsze. Boję się obnażania przed byle kim, boję się profanacji świętości. 

      Czy poziom wstydliwości jest zależny od wychowania?

     Współczesna psychologia toczyła i myślę nadal toczy spory na temat, czy wstydliwość człowieka jest zależna od wychowania, czy jest wrodzona, czy wstydliwość dziecka jest odwzorowywaniem postaw dorosłych, czy też jest niezależna od sposobu zachowania otoczenia.

     Osobiście myślę, że niezależnie od sposobu rozwijania się postaw człowieka, każdy wykazuje przynajmniej w jakimś okresie życia tę prawidłową wstydliwość. Dziecko ma wrodzoną, niejako wpisaną świadomość tajemnicy rzeczy wielkich. I jakkolwiek różnie się to w człowieku rozwija lub karleje, to jednak człowiek ma intuicyjną świadomość tego, że jest kimś, że jest więcej niż ciałem. Jest to najgłębsze odczucie własnej godności osobowej, swojego człowieczeństwa. Człowiek ma prawidłową intuicyjną świadomość tego, że jest nie tylko ciałem i że oglądanie samego ciała, jako jednowymiarowe, nie może oddać w pełni tego, kim on jest naprawdę, nie oddaje w pełni tej głębi, jaka jest ukryta w człowieku. Obnażając siebie przed .drugim człowiekiem naraża się na to, że ten drugi zobaczy w nim tylko ten jeden wymiar, wymiar cielesności, a więc płaszczyzny czy bryły, które można mierzyć, ważyć, rysować, fotografować itp. Tymczasem coś najgłębszego w człowieku broni się przed takim bezosobowym traktowaniem jego nagości. 

  Człowiek w sytuacji przymusowej nagości funkcjonalnej, np. przed lekarzem, jest zawsze jakoś tam skrępowany i upokorzony, gdyż sytuacja ta w jakiś sposób go poniża. (Lekarze nie zawsze są świadomi tej reakcji pacjenta i nie zawsze mają właściwe odniesienie do ciała człowieka leczonego). Człowiek odczuwa zawsze przymus nagości jako poniżenie, niezależnie od sytuacji, która ten przymus powoduje - nie mówiąc już o skrajnych przypadkach brutalności, które przynosiła wojna. Wskazuje to na osobową wartość ciała ludzkiego, które nierozłącznie związane z osobą ludzką, określa ją i...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin