John Bradshaw - Zrozumieć rodzinę.doc

(1715 KB) Pobierz
John Bradshaw

John Bradshaw

ZROZUMIEĆ RODZINĘ

Rewolucyjna droga odnalezienia samego siebie

Przekład Hanna Szczepańska



instytut

PSYCHOLOGII

ZDROWIA

I TRZEŹWOŚCI

 

Polskie Towarzystwo Psychologiczne

Warszawa 1994r.

 

 

 

 

DEDYKACJA

Mojej żonie Nancy, która jest moim najlepszym przyjacielem i najbardziej subtelną osobą jaką kiedykolwiek poznałem. Wspólnie dzielimy czasami trudną, ale zawsze ekscytującą podróż tworzenia rodziny.

Mojemu synowi Johnowi i moim przybranym dzieciom Bradowi i Brendzie - których miłość, mądrość i wyrozumiałość zupełnie uspokoiła moje szaleństwo. Nauczyli mnie oni więcej o życiu niż kiedykolwiek mogli przypuszczać.

11

 


 

WSTĘP

Prezentowany tu materiał jest rozszerzeniem nowego telewizyjnego serialu zatytułowanego "Bradshaw o rodzinie". Programy były nagrywane na żywo z udziałem widzów i nie korzystałem podczas ich emisji z notatek czy pomocy telesuflera. W konsekwencji otrzymany materiał był często pozbawiony szczegółów. W telewizji można zaakceptować taką sytuację tym bardziej, że moim celem było zaprezentowanie materiału nie tylko ze względu na jego treść, ale także dla emocjonalnego poruszenia telewidzów.

Książka ta jest dla tych wszystkich, którzy chcą głębiej zapoznać się z prezentowanym w programie tematem. Jest ona także dla tych, którzy pochodzą z rodzin dysfunkcjonalnych, bez względu na to czy widzieli program czy też nie, i dla wszystkich tych ludzi w naszym społeczeństwie, którzy nie są świadomi potencjalnego uzależnienia przejawiającego się w naszych zasadach wychowania dzieci.

Poszczególne rozdziały odpowiadają w ogólnym zarysie kolejnym programom telewizyjnym. Rozszerzyłem materiał odnoszący się do rodziny traktowanej jako system i wyodrębniłem go w oddzielnym rozdziale. Zmieniłem także tytuły ostatnich trzech rozdziałów.

W swoich programach zaproponowałem nowe rozumienie zdrowia psychicznego i choroby, a także rozumienie sposobu w jaki zdrowie i choroba są przekazywane kolejnym pokoleniom. Książka ta proponuje ci drogę prowadzącą do odzyskania twojego zagubionego w dzieciństwie własnego ja, jest pomostem do rozpoczęcia podróży w kierunku odkrycia twojego prawdziwego ja.

Wiele napisano już o rodzinie jako o systemie. Większość tekstów była skierowana do doradców, terapeutów i klinicystów -profesjonalistów pracujących na tym polu. Z tego co wiem niewiele napisano na ten temat dla laików. Jednak laik także potrzebuje pomostu dla zrozumienia tych nowych i znaczących koncepcji. Najważniejszą sprawą jest zrozumienie w jaki sposób każdy z nas traci swoje prawdziwe ja w niezdrowym systemie rodzinnym, i jak nasze systemy rodzinne uosabiają i tworzą uzależnione społeczeństwo, w którym żyjemy.

Podczas swojego zaledwie 35-letniego istnienia, koncepcja traktowania rodziny jako systemu stała się nowym i znaczącym podejściem do rozumienia nie tylko własnego ja, ale także głównych problemów społecznych.

Ronald Laing wielki psychoterapeuta i egzystencjalista twierdzi, że teoria systemów rodzinnych stoi w tak dramatycznym kontraście w stosunku do wcześniejszych teorii jak praca Zygmunta Freuda w stosunku do praktyki zamykania ludzi mających problemy emocjonalne w zakładach. Może jest to wyolbrzymiona teza, ale jestem przekonany, że jeśli nie poznamy i nie zrozumiemy systemu rodziny, z której pochodzimy, nie będziemy mogli zrozumieć swojego prawdziwego ja i społeczeństwa, w którym żyjemy. To co zostało powiedziane w odniesieniu do historii kultury jest prawdziwe także dla pojedynczego człowieka. Jeżeli nie poznamy naszej historii rodziny mamy duże prawdopodobieństwo powtórzenia jej.

W dalszych rozdziałach książki będę korzystał z pracy wielu pionierów na polu teorii systemów rodzinnych. Jako ojcowie tego ruchu od razu przychodzą na myśl tacy ludzie jak Milton Erickson, Murray Bowen, Nathan Ackerman, Gregory Bateson, Jay Haley, Carl Whitaker. Znaczący wpływ na moją własną pracę miała Virginia Satir. Mam także dług wdzięczności w stosunku do Alice Miller, Renee Fredricksona, Gershena Kaufmana, Roberta Firestone'a Sharon Wegscheider-Cruse i Boba Subby.

Specjalne podziękowania kieruję w stronę Terrego Kellogga, który brał udział w programie siódmym i ósmym serialu telewizyjnego. Wnikliwość Terrego była ważną pomocą w dookreśleniu niektórych elementów mojego własnego stanowiska. We wszystkich przypadkach, chyba że cytuję źródło dosłownie, biorę odpowiedzialność za własną interpretację myśli i idei innych autorów. Czy to się komuś podoba, czy też nie, każdy z nas ma swoją własną unikalną mapę poznawczą, odzwierciedlającą rzeczywistość. Każdy z nas i każda myśl jest kierowana tą mapą. Następcy są zawsze w jakimś stopniu odszczepieńcami. Tak więc przyjmuję całkowitą odpowiedzialność za materiał zawarty w tej książce.

Jako teolog jestem zainteresowany duchowymi aspektami naszego poznania i miłości samego siebie. Zjawiska te kształtowane w rodzinie mają duży wpływ na społeczeństwo. Podkreśliłem swoje zainteresowanie tym tematem przez wybór podtytułu książki: "Rewolucyjna droga odkrycia samego siebie".

Wierzę, że duchowość jest związana z osiąganiem pełni człowieczeństwa. Źródło ran, które niszczą naszą pełnię może zostać odkryte przez badanie naszego systemu rodzinnego. Moją tezą jest to, że kryzys w dzisiejszym społeczeństwie przejawia się w naszych rodzinach i polega na odcięciu się od naszego prawdziwego ja. Jak mówili już inni przede mną, żyjemy za maskami i odgrywamy role oparte na scenariuszach, których nigdy nie napisaliśmy.

Nadzieja poprawy leży w tym, że potrafimy zidentyfikować źródło kryzysów w rodzinach, które tworzą nasze społeczeństwo i w społeczeństwie tworzonym przez nasze rodziny. To co dzieje się w rodzinie jest źródłem walki wewnątrz nas samych i w dużym stopniu wojen toczonych z innymi ludźmi. Te walki wewnątrz nas nazywam uzależnieniami.

Uzależnienie i wojna są złem. Przejawiają się w kłamstwie i zabijaniu. Wydają się mieć moc przekraczającą indywidualny wybór jednostki. Jeden z moich wielkich nauczycieli Gregory Baum zdefiniował szatana jako strukturę zła, przekraczającą złą wolę mężczyzn i kobiet. Przyjmując tę definicję książka ta demaskuje szatana w ludzkim doświadczeniu i proponuje kilka dróg wyjścia w tej sytuacji.

 

PRZYPOWIEŚĆ - TRAGEDIA TRAGEDII HISTORIA HUGA

Dawno, dawno temu urodziła się osoba królewskiego rodu. Nadano jej imię Hugo*[1]. Chociaż będę opowiadał o niej jako o mężczyźnie, nikt nie wiedział jakiej naprawdę była płci i właściwie nie miało to znaczenia. Hugo nie był podobny do nikogo kto kiedykolwiek żył przedtem i do nikogo kto kiedykolwiek się jeszcze narodzi. Hugo był niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju - jak nieoszlifowany bezcenny diament.

Przez pierwszych 15 miesięcy życia Hugo znał siebie tylko z odbicia, które widział w oczach swoich opiekunek. Miał strasznego pecha. Jego opiekunki chociaż nie były niewidome, nosiły okulary. Każda para okularów zawierała w sobie wyobrażenie o Hugu, tak że opiekunki widziały go tylko poprzez wyobrażenia swoich okularów. Dlatego chociaż były one fizycznie obecne, żadna z nich nigdy naprawdę go nie widziała. Gdy Hugo dorósł był mozaiką wyobrażeń innych ludzi o nim samym, a żadne z tych wyobrażeń nie oddawało tego kim był naprawdę. Nikt nigdy naprawdę go nie widział, tak że nikt nigdy nie pokazał mu jak naprawdę wygląda. W konsekwencji Hugo myślał, że jest mozaiką wyobrażeń. Naprawdę nie wiedział kim jest.

Czasami w ciemności nocy, gdy był całkiem sam Hugo wiedział, że zostało zagubione coś ogromnie ważnego. Doświadczał tego jako dręczącego poczucia pustki.

Hugo próbował wypełniać tę pustkę i próżnię wieloma sposobami: władzą, światową sławą, pieniędzmi, majątkiem, używkami, jedzeniem, seksem, podniecającymi wrażeniami, rozrywką, związkami z ludźmi, dziećmi, pracą - a nawet ćwiczeniami. Ale bez względu na to co robił, nigdy nie poczuł, że dręcząca go pustka zniknęła. W ciszy nocy, gdy kończyły się wszystkie rozrywki nadal słyszał cichy głos, który mówił: „Nie zapomnij; proszę nie zapomnij o mnie!” Ale niestety Hugo zapomniał i umarł, nigdy nie dowiedziawszy się kim był naprawdę!

 

ROZDZIAŁ l

PRZEGLĄD- KRYZYS

"Nasza uznana psychologia chwieje się w posadach. . . żeby uchwycić znaczenie dzisiejszego świata używamy języka stworzonego do wyrażania świata dnia wczorajszego. Życie w przeszłości wydaje się nam bliższe naszej prawdziwej naturze, ale tylko z tego powodu, że jest ono bliższe naszemu językowi".

Antoine de Saint Exupery

 

Ostatnie 35 lat zapoczątkowało nowe rozumienie znaczenia wpływu rodziny na strukturę osobowości. Podczas gdy zawsze było wiadomo, że rodzina na nas wpływa, teraz odkryto, że wpływ ten przekracza wszystko co można sobie wyobrazić. Dzisiaj rozumiemy, że rodziny są dynamicznymi systemami społecznymi, posiadającymi swoje prawa, elementy i reguły.

Najważniejszymi regułami rodziny są te, które określają co to znaczy być jednostką ludzką. Obejmują one najbardziej podstawowe przekonania dotyczące wychowywania dzieci. To, co rodzice sądzą na temat życia ludzkiego i ludzkiego spełnienia znacząco wpływa na ich metody wychowawcze.

W procesie wychowania tworzy się więc rdzeń przekonań dziecka o sobie samym. Nic nie może być ważniejsze od tego. Dzieci są naturalnym i największym bogactwem każdej kultury. Przyszłość świata zależy od tego jak nasze dzieci będą myślały o sobie. Wszystkie ich wybory zależą od tego jak spostrzegają one siebie.

Jednak dzisiaj przeżywamy kryzys rodziny. Zmusza to do refleksji nad naszymi zasadami wychowywania dzieci i przebiegającymi przez wiele pokoleń procesami uwieczniającymi te zasady.

CHOROBA DUSZY -  WSTYD

Uważam, że reguły panujące w rodzinach są znieważające i zawstydzające. Niszczą one tożsamość dziecka. Wywołują wstyd. Zgodnie z tym co mówi Gershen Kaufman w książce pt. "Shame", wstyd jest:

"...chorobą duszy. Jest to najbardziej bolesne doświadczanie własnej osoby przez siebie samego, niezależnie od tego czy przejawia się w uczuciu upokorzenia czy tchórzostwa, czy w poczuciu niezdolności do pozytywnego sprostania wyzwaniom. Wstyd jest raną, którą odczuwamy od wewnątrz, która oddziela nas zarówno od siebie samych, jak też od innych ludzi".

 

Zgodnie z Kaufmanem wstyd jest źródłem większości zaburzających stanów wewnętrznych, które są sprzeczne z pełnym życiem ludzkim. Depresja, alienacja, wątpliwości co do własnej osoby, izolująca samotność, zjawiska paranoidalne i schizoidalne, kompulsje, rozszczepienie ja, perfekcjonizm, głębokie poczucie niższości, nieadekwatności czy defektu, tak zwane zaburzenia osobowości pogranicznej (borderline) czy narcyzm - wszystko to jest wynikiem wstydu.  Wstyd jest mordercą duszy. Gdy wstyd zostaje zinternalizowany, staje się rodzajem psychicznego paraliżu, czymś w rodzaju śmierci za życia. Wykuty w schematach naszych relacji z rodzicami wpływa on na każdą inną relację naszego życia. Wstyd jest totalnym brakiem akceptacji własnej osoby.

WSTYD l WINA

Wstyd jest uczuciem zranienia, ale bardzo różni się od poczucia winy. Wina mówi: zrobiłem cos złego, a wstyd: coś ze mną jest nie w porządku. Wina mówi: zrobiłem błąd, a wstyd: jestem do niczego. Wina mówi: to co zrobiłem nie było dobre, a wstyd mówi: nie jestem dobry. Różnica pomiędzy nimi jest bardzo głęboka.

Nasze zasady rodzicielskie nie były poważnie aktualizowane przez ostatnie 150 lat. Wysoki wskaźnik rozwodów, zaburzenia wieku dorastania, masowe nadużywanie leków, epidemia kazirodztwa, zaburzenia łaknienia i przemoc fizyczna są sygnałem, że coś jest radykalnie nie w porządku. Jestem przekonany, że stare zasady już nie działają. Nasza świadomość zmieniła się, tak jak nasze widzenie świata.

WSTYD POPRZEZ ZANIEDBANIE

Nasze zasady rodzicielskie wywołują wstyd przede wszystkim przez zaniedbywanie dzieci. Rodzice zaniedbują dzieci w następujący sposób:

1. Przez rzeczywiste fizyczne opuszczenie.

2. Przez nieujawnianie wobec dzieci swoich własnych emocji.

3. Przez nieuznawanie dziecięcej ekspresji emocji.

4. Przez niezaspokajanie rozwojowej dziecięcej potrzeby zależności.

5. Przez fizyczne, seksualne, emocjonalne i duchowe nadużycia
             wobec nich.

6. Przez wykorzystywanie dzieci do zaspokojenia własnych nie
             zaspokojonych potrzeb zależności.

7. Przez wykorzystywanie dzieci do zajmowania się małżeństwem
            rodziców.

8. Przez ukrywanie i zaprzeczanie wstydliwym sekretom rodziny wobec świata zewnętrznego tak, że dzieci muszą chronić te sekrety, żeby utrzymać równowagę rodziny.

9. Przez odmawianie im swojego czasu, uwagi i wskazówek.

10. Przez "bezwstydne", nie uznające własnych ograniczeń działanie.

Dziecięce potrzeby są nie do nasycenia w takim sensie, że potrzebują one rodziców stale, przez całe dzieciństwo. Żaden pięciolatek nie spakował swojej torby i nie zwołał spotkania rodziny, żeby podziękować rodzicom za wsparcie i wskazówki przed opuszczeniem domu rodzinnego i podjęciem własnej drogi w świecie. To zabiera przynajmniej 15 lat zanim w naturalny sposób budzi się w dziecku pragnienie opuszczenia domu i rodziców. Przez ten czas dzieci potrzebują tego, żeby ich rodzice byli po prostu dla nich.

W zaniedbaniu porządek natury jest odwrócony. To dziecko musi troszczyć się o swoich rodziców. Nikt nie troszczy się o nie. Przez zaniedbanie zostaje zniszczona wspaniałość i unikatowość, która charakteryzuje każde ludzkie dziecko. Dziecko staje się samotne i wyalienowane. Zaniedbanie tworzy zakorzenioną we wstydzie wewnętrzną istotę, wewnętrzne ja.

WYŁANIANIE SIĘ FAŁSZYWEGO POCZUCIA WŁASNEGO JA

Ponieważ wewnętrzne ja jest uszkodzone przez wstyd, doświadczanie siebie jest bolesne. Dla skompensowania tego, żeby przeżyć, jednostka rozwija fałszywe ja.

Fałszywe ja tworzy maskę obronną, która odcina człowieka od bólu i wewnętrznej samotności prawdziwego ja. Po latach działań odgrywania i stwarzania pozorów - jednostka traci kontakt z tym kim naprawdę jest. Jej prawdziwe ja staje się odrętwiałe.

Kryzys jest dużo gorszy niż ktokolwiek przypuszcza, ponieważ dorośli, którzy są rodzicami dla swoich dzieci byli także zaniedbywani w dzieciństwie i są oddzieleni od swojego własnej prawdziwego, wewnętrznego ja. Dorośli, którzy są rodzicami także ukrywają swoje zakorzenione we wstydzie wewnętrzne ja. Tak, że kryzys nie dotyczy wyłącznie tego jak wychowujemy nasze dzieci; chodzi tu o setki milionów ludzi, którzy wyglądają jak dorośli, rozmawiają i ubierają się jak dorośli, ale w rzeczywistości są dorosłymi dziećmi. Te dorosłe dzieci wypełniają nasze szkoły nasze kościoły i nasze rządy. Tworzą one także nasze rodziny. Ta książka mówi o kryzysie we współczesnej rodzinie - o kryzysie dorosłych dzieci wychowujących własne dzieci, które także staną się dorosłymi dziećmi.

REGUŁY RODZINY

Reguły wychowywania dzieci są najbardziej uświęcone ze wszystkich zasad. Są one zalegalizowane przez naukę religii i podtrzymywane w naszych systemach szkolnych. Nawet poważne zastanawianie się nad nimi jest traktowane jak świętokradztwo Dlatego właśnie kryzys jest dużo gorszy niż większość ludzi zdaje sobie z tego sprawę.

Dom stoi w ogniu, ale podobnie jak w bajce o królu, który jest nagi, nie powinniśmy tego widzieć. Dzielimy wspólne zaprzeczanie i kulturową zasadę "nie mów". Jest ona głęboko zakorzeniona w regułach, które rządzą wychowywaniem dzieci.

Dziecko ma odzywać się gdy jest o to proszone; dziecko ma być widziane, a nie słyszane; dziecko ma być posłuszne każdemu dorosłemu bez zadawania pytań. Pytanie jest aktem nieposłuszeństwa.

I tak zasady te podtrzymywane są przez posłuszeństwo dzieci żyjących we wszystkich dorosłych, którzy stanowią wychowujące rodziny. Ukryte dziecko w każdym dorosłym jest nadal posłuszne, tak że zasady są przekazywane kolejnym pokoleniom i grzechy ojca zostają pomszczone na dzieciach w trzecim i czwartym pokoleniu.

Kryzys jest dużo gorszy niż sobie uświadamiany, ponieważ pierwsza reguła obejmująca pozostałe uświęcone reguły mówi, że nie możemy kwestionować żadnej z nich. Nie powinniśmy rozmawiać o regułach. To okrywa hańbą naszych rodziców.

Nie mamy wyboru. Musimy złamać regułę, kwestionować reguły, rozmawiać o nich - nie mamy innego wyjścia. Musimy ocenić je w świetle naszej nowej wiedzy o rodzinie traktowanej jak system.

Musimy badać te zasady, aby zrozumieć naszą kompulsywność. Wstyd z towarzyszącą mu samotnością i psychicznym odrętwieniem napędza nasz kompulsywno-nałogowy styl życia. Wstyd jest jak dziura w filiżance naszej duszy. Ponieważ dziecko żyjące w dorosłym ma nienasycone potrzeby, filiżanki tej nie można napełnić. Jako dorośli nie możemy wrócić i stać się dziećmi. Znowu siedzieć u Mamy na kolanach, czy zabrać się z Tatą na ryby. I bez względu na to jak bardzo próbujemy zmienić nasze dzieci, kochanków czy partnerów w Mamę i Tatę - nigdy się to nie udaje. Nie możemy znowu stać się dziećmi. Bez względu na to, ile razy napełniamy filiżankę, dziura pozostaje.

Wstyd napędza kompulsywność, a kompulsywność to powrót zarazy w naszych czasach. Jesteśmy napędzani. Chcemy więcej pieniędzy, więcej seksu, więcej ciastek, więcej alkoholu, więcej narkotyków, więcej skoków adrenaliny, więcej rozrywek, więcej władzy, więcej ekstazy. Podobnie jak w trwającej bez końca ciąży nigdy nie osiągamy spełnienia.

Nasze troski dotyczą spraw życia codziennego. Nasze problemy są skoncentrowane na tym co jemy, co pijemy, jak pracujemy, jak śpimy, jacy jesteśmy w bliskich związkach, jaki mamy orgazm, jak się bawimy, jak praktykujemy naszą wiarę. Stajemy się tak zajęci i rozproszeni, że nigdy nie czujemy tego, jak naprawdę jesteśmy samotni, zranieni, wściekli i smutni. Dziura w naszej duszy oznacza zburzenie - jak mówi Auden - naszego rancza izolacji i naszych przygłuszonych żalów. Nasza kompulsywność mówi nam o zagubionym mieście - miejscu głęboko wewnątrz nas, gdzie w ruinach ukrywa się dziecko.

ZACHOWANIA KOMPULSYWNO-NAŁOGOWE

Zachowanie kompulsywno-nałogowe definiuje się jako "patologiczny związek z jakimś zmieniającym nastrój doświadczeniem, które wywołuje negatywne konsekwencje w życiu". Taka definicja pomaga nam odsunąć stereotypowy obraz spelunek i tylnych uliczek wiążący się z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu, a przybliża nas do szanowanych wspólnot i pobożnego życia osób uzależnionych od pracy czy pobożności. Pomaga także zobaczyć efekty uszkodzonych relacji z naszymi pierwszymi opiekunami, które wytworzyły wstyd. Ponieważ pierwotny pomost zależności od osób ważnych dla naszego przetrwania został zniszczony, jesteśmy narażeni na problemy z zależnością i problemy w związkach. Źródłem naszej kompulsywności są relacje, w których jesteśmy zaniedbywani i które zawstydzają nas.

Rodzina to miejsce gdzie wchodzimy w podstawowe dla nas związki z innymi ludźmi. W rodzinie rozpoczynamy uczenie się o sobie na podstawie naszego odbicia w oczach rodziców, w których widzimy siebie po raz pierwszy. W rodzinach uczymy się bliskości emocjonalnej. Uczymy się czym są uczucia i jak je wyrażać. Nasi rodzice przekazują nam jakie uczucia są akceptowane i aprobowane w rodzinie, a jakie są zakazane.

Przystosowujemy się do wymagań naszego systemu rodzinnego. Podejmujemy role wynikające z dynamiki tego systemu. Role te wymagają nauczenia się odczuwania określonych uczuć, a odrzucania innych.

Gdy w naszych rodzinach jesteśmy ranieni, uczymy się chronić siebie za pomocą mechanizmów obronnych. Tłumimy uczucia; zaprzeczamy temu co się zdarza; przemieszczamy naszą wściekłość na rzeczy albo innych ludzi; tworzymy iluzję miłości i bliskości; idealizujemy i minimalizujemy; odłączamy się od naszych emocji tak, że w końcu nic już nie czujemy; drętwiejemy w środku.

Uzależnienia i kompulsje zmieniają nasz nastrój. Rozwijamy je wraz z postępem naszego psychicznego odrętwienia. Dzięki nim czujemy się kimś żywym i radzimy sobie z naszymi uczuciami. Najbardziej jest to widoczne w doświadczeniach wywołujących euforię, takich jak używanie alkoholu, narkotyków, seksu, słodyczy, które wywołują skoki adrenaliny, uczucia ekstazy i pewność siebie. Nie jest to już tak oczywiste w zachowaniach, które także są wykorzystywane do odwracania uwagi od przeżywania emocji, takich jak kupowanie, uprawianie hazardu, oglądanie telewizji czy obsesyjne myślenie. Niemniej one także zmieniają nastrój.

Uzależnienie staje się naszym narodowym stylem życia (czy raczej stylem umierania). Jest to styl umierania oparty na zrezygnowaniu z widzenia siebie jako wartościowej osoby na rzecz postrzegania siebie jako kogoś, kto musi mieć osiągnięcia i dokonania, albo korzystać z czegoś na zewnątrz, żeby być kochanym i szczęśliwym. Uzależnienia są namiastkami zabijającymi ból uzasadnionego cierpienia. Żeby poczuć to cierpienie musimy czuć się tak źle jak naprawdę się czujemy.

Życie ponad 60 milionów ludzi jest pod przemożnym wpływem uśmierzającego ból używania alkoholu. Liczba ta nie mówi nic o zabijaniu ludzi podczas wypadków samochodowych, czy związanej z alkoholem przemocy w domach rodzinnych. Alkohol jest głównym mordercą w naszym kraju.

Zaraz po nim napotykamy choroby serca i raka. Głównymi czynnikami wpływającymi na choroby serca są otyłość, stres i palenie. Palenie samo w sobie jest uzależnieniem, tak samo jak otyłość. Rak, jak wskazują badania, związany jest z tłumieniem emocji.

Amerykanie zabijają samych siebie także przez nadmierne jedzenie, głodzenie się, wymiotowanie i niewłaściwą dietę. Zaburzenia jedzenia są uzależnieniami opartymi na zaprzeczaniu emocjom, szczególnie złości. Komentarzem do tego niech będzie fakt, że ponad 60% kobiet i 50% mężczyzn w tym kraju cierpi na zaburzenia związane z jedzeniem.

Szybko rosnącym problemem w naszym kraju są uzależnienia od seksu. Z niektórych oszacowań wynika, że liczba tych uzależnień równa jest liczbie uzależnień od środków chemicznych. Z problemem tym wiążą się poważne, społeczne konsekwencje. Chociaż nie wszyscy uzależnieni od seksu molestują dzieci, to jednak większość osób wykorzystujących seksualnie dzieci jest uzależniona od seksu. W artykule magazynu "Life" oszacowano, że 34 miliony dorosłych kobiet doświadczyło bycia ofiarą wykorzystania seksualnego.

Kolejnym ważnym elementem dysfunkcji rodziny jest uzależnienie od władzy i przemocy. Bite dzieci i bite żony ujawniają horror fizycznej przemocy w rodzinach.

Przemoc sama w sobie-jest uzależnieniem. Istotnym elementem każdej relacji, w której występuje przemoc jest uzależnienie od bycia ofiarą. Traumatyczne przywiązanie, forma wyuczonej bezradności jest prawdziwym uzależnieniem, które czyni człowieka niewolnikiem i zabija jego duszę.

Powiedziałem wcześniej, że stare reguły dzisiaj już nie pracują. O jakie stare reguły chodzi ?

TOKSYCZNA PEDAG0GIKA

Alice Miller w książce "For Your Own Good" nazywa takie zasady wychowania dzieci toksyczną pedagogiką. Podtytuł książki brzmi Ukryte okrucieństwo w wychowaniu dzieci i korzenie przemocy. Dowodzi ona, że toksyczna pedagogika jest formą przemocy, która narusza prawa dziecka. Przemoc ta jest odtwarzana gdy dzieci same stają się rodzicami. W koncepcji toksycznej pedagogiki posłuszeństwo jest podniesione do rangi najwyższej wartości. Po posłuszeństwie następuje obowiązkowość, czystość, a także kontrola emocji i pragnień. Dzieci uważa się za dobre gdy myślą i zachowują się w sposób w jaki nauczono je myśleć i zachowywać się. Dzieci uważa się za cnotliwe gdy są potulne, zgodne, uważne i bezinteresowne. Im bardziej dziecko widać, a nie słychać i gdy mówi ono tylko wtedy gdy jest o to proszone, tym lepiej dla niego. Miller w następujący sposób podsumowuje zasady toksycznej pedagogiki:

1. Dorośli są władcami zależnego dziecka.

2. Dorośli niczym bogowie określają co jest dobre, a co złe dla dziecka.

3. Dziecko obciąża się odpowiedzialnością za złość dorosłych.

4. Rodzice zawsze muszą być ochraniani.

5. Dziecięce uczucia afirmujące życie są zagrażające dla autokratycznych rodziców.

6. Dziecięca wola powinna być złamana tak szybko, jak tylko jest to możliwe.

7. Wszystko to musi zdarzyć się we wczesnych latach życia, żeby dziecko nie zwróciło na to uwagi i nie było w stanie zdemaskować dorosłych.

W konsekwencji takie reguły systemu rodzinnego dają absolutną władzę jednej grupie ludzi (rodzicom) nad drugą grupą ludzi (dziećmi). W naszym dzisiejszym społeczeństwie tylko w ekstremalnych przypadkach fizycznej czy seksualnej przemocy można podjąć interwencję w rodzinie w obronie dziecka. Zaniedbanie, z jego bolesnym emocjonalnym odrzuceniem, lekceważeniem i uwikłaniem, jest formą przemocy. Zaniedbanie w takim znaczeniu, jakiego używam, ma niszczący wpływ na system przekonań dziecka o sobie samym. Na dodatek nie istnieje żadna agencja czy prawo do badania takich nadużyć. W gruncie rzeczy wiele naszych instytucji religijnych popiera swoim autorytetem te przekonania. Wzmacniają je nasze szkoły. Wymaga dla nich posłuszeństwa nasz system prawa.

Innym aspektem toksycznej pedagogiki jest wpajanie dzieciom od początku ich życia fałszywych informacji i przekonań, które nie tylko są nie udowodnione, ale w niektórych przypadkach jawnie fałszywe. Przekonania te przekazywane są z pokolenia na pokolenie ("grzechy ojców"). Powtórnie zreferuję poglądy Alice Miller, która wymienia przykłady takich przekonań:

1. Poczucie obowiązku wywołuje miłość.

2. Z nienawiścią można sobie poradzić zakazując jej.

3. Rodzice zasługują na szacunek, ponieważ są rodzicami.
(Każdy piętnastolatek może zostać rodzicem bez żadnego przygotowania. Bardziej przygotowujemy do pracy osobę, która ma obsługiwać telefon niż przyszłych rodziców. Podkreślenie autora).

4. Dzieci nie zasługują na szacunek po prostu dlatego, że są dziećmi.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin