Zapłaciła krocie za naiwność.doc

(280 KB) Pobierz
Zapłaciła krocie za naiwność

http://biznes.onet.pl/uzaleznieni-od-sms-ow,18568,4247251,1,news-detal

 

Zapłaciła krocie za naiwność

 

Uzależnieni od SMS-ów

- Skuszona reklamą wysłałam SMS. I to był błąd, bo na jednej wiadomości niestety się nie skończyło - mówi 27-letnia Dagmara z małej podwarszawskiej miejscowości. Wierząc, że może wygrać w loterii, wysłała przeszło 300 wiadomości, za co zapłaciła około 1,5 tys. zł. Osób, które liczą, że mogą wygrać, jest znacznie więcej, ale oficjalnych danych o skali zjawiska nie ma, bo prowadzący loterie SMS nie udzielają informacji o liczbie grających.

- Nie bardzo w to wierzyłem, wygrałem 10 tysięcy złotych – tymi słowami do udziału w loterii SMS zachęcał w spocie reklamowym jeden z jej laureatów. Chwilę później na ekranie pojawiał się popularny prezenter, Zygmunt Chajzer, i informował - nie czekaj, teraz do wygrania jest 30 tysięcy złotych. To tylko jeden z przykładów, bo podobnych reklam w telewizji można było zobaczyć wiele. Swojej twarzy konkursom SMS użyczyła także inna celebrytka - Kasia Cichopek.

Mechanizm działania firm, które prowadzą konkursy SMS-owe, jest do siebie zbliżony. W telewizyjnych spotach reklamowych zachęcają do wysyłania wiadomości na bezpłatny numer telefonu. Na ekranach drobnym drukiem dopisana jest informacja, że za kolejne SMS-y będzie już pobierana opłata - zazwyczaj od 3 do 5 zł. Dzięki bezpłatnym zapisom możliwe jest zbudowanie potężnej bazy numerów, na które później wysyłane są zachęty do dalszego brania udziału w konkursie.

Myślałam, że wygrałam 20 tys. zł

To właśnie motywujące SMS-y powodowały, że Dagmara wysyłała kolejne wiadomości. Wie, że zapłaciła za naiwność, ale po przeczytaniu, że jej numer został „wskazany przez głównego księgowego” do odbioru 20 tysięcy złotych nie przypuszczała, że to po prostu marketingowy bełkot. Gra słów ma z resztą kluczowe znaczenie dla utrzymania emocji, a w takim stanie najłatwiej podejmujemy decyzje o wysłaniu kolejnych - bardzo drogich –SMS-ów.

Osoby, które wymyślają teksty takich wiadomości, wykazują się wielką kreatywnością, tak by nic nie obiecując stworzyć jednocześnie wrażenie, że od wygranej odbiorcę dzieli już tylko jedno polecenie „wyślij”. Pomimo kolejnych gratulacji i dziesiątek dalszych wiadomości szanse na wygraną są jednak minimalne.

W jaki sposób mami się uczestników? Pisząc na przykład w treści wiadomości: "Jestem prezesem loterii. Informuję, że koperta z przekazem 10 tysięcy złotych zapieczętowana, wyślij SMS". I chociaż nie ma tutaj informacji, że pieniądze zostaną przyznane właśnie nam, to u grającego może powstać przekonanie, że komunikat jest wysłany tylko do niego. A od tego już tylko krok do wysłania SMS-a za niemal 5 zł.

Pod koniec 2010 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że działania podejmowane przez jednego z potentatów rynku loterii SMS - firmę Internetq Poland, naruszają interesy klientów. Jednoznaczne sugerowanie wygranej UOKiK zakwalifikował jako tzw. agresywną politykę rynkową i nałożył na firmę karę w wysokości niemal pół miliona złotych.

- Kara nie może przekraczać 10 proc. przychodu firmy za rok poprzedzający wydanie decyzji. Można więc wnioskować, że tylko Internetq Poland zanotował w 2009 roku przychody na poziomie przynajmniej 5 mln zł - zaznacza audytor dużego warszawskiego biura księgowego. Biorąc pod uwagę fakt, że rok 2010 przyniósł jeszcze większą liczbę nowych konkursów, można przypuszczać, że Polacy wydali na loterie dziesiątki milionów złotych.

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin