Rusinek Michal - Muszkieter z Itamarki.doc

(1956 KB) Pobierz
Michał Rusinek

Michał Rusinek      

Muszkieter z Itamariki 

 

 

 

Powieść historyczno_kolonialna

 

 

 

 

 

            Tom

 

 

 

       Całość w tomach

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  Zakład Nagrań i Wydawnictw

 

      Związku Niewidomych

 

        Warszawa 1996

 

 

 

 

 

 

                             

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tłoczono pismem punktowym

 

dla niewidomych

 

w Drukarni Zakładu Nagrań

 

i Wydawnictw Zn,

 

Warszawa, ul. Konwiktorska 9

 

 

 

 

 

Przedruk z Wydawnictwa

 

"Państwowy Instytut

 

Wydawniczy", Warszawa 1972

 

 

 

 

 

Pisał R. Duń

 

Korekty dokonały

 

M. Schoeneich_szymańska

 

i U. Maksimowicz

 

 

 

 

`tc

 

Słowo wstępne

 

 

 

 

 

Powieść "Muszkieter z

Itamariki", będąca sama w sobie

odrębną całością fabularną, jest

w istocie drugą częścią mojego

cyklu historycznego o

Krzysztofie Arciszewskim.

 

W pierwszej części pt. "Wiosna

admirała" starałem się ukazać

warcholską młodość przyszłego

podróżnika i zdobywcy Brazylii,

początki jego rycerskiej służby

w ojczyźnie, jak i nakreślić w

zarysach społeczno_polityczne

tło siedemnastowiecznej Polski

za czasów Zygmunta III.

Natomiast "Muszkieter z

Itamariki" to powieść o tematyce

historyczno_kolonialnej

poświęcona najbardziej

burzliwemu i najpełniejszemu w

chwałę okresowi życia Krzysztofa

Arciszewskiego, porze zwycięstw

i zmagań, jakie były jego

udziałem na ziemi brazylijskiej

i w Holandii. Jest to

jednocześnie i czas jego klęski,

zgotowanej mu podstępnie przez

Holendrów, a głównie przez

wielkorządcę Brazylii, ks.

Maurycego de Nassau.

 

Obie powieści nie miały być

kroniką żywota wielkiego Polaka.

Nie leżało w moim zamiarze biec

za losami głównego bohatera z

kronikarską, biograficzną

skrzętnością. Byłoby to

zaprzeczeniem beletrystycznego

charakteru książki, tworu

wyobraźni autorskiej, wspartego

na materiale historycznej

prawdy. Pisząc ten cykl

pominąłem świadomie dziesięć lat

z życia bohatera (1623_#1633),

jakie dzielą od siebie akcję

"Wiosny admirała" i "Muszkietera

z Itamariki". Owa luka to czas,

kiedy młody Arciszewski przebywa

w różnych krajach europejskich i

pełni rolę korespondenta ks.

Krzysztofa Radziwiłła, swego

dawnego chlebodawcy. Losy

Arciszewskiego w tym okresie,

niewątpliwie też ciekawe, nie

dorównują bogactwem przygód i

przeżyć brazylijskim jego

dziejom, nie należą do

najchlubniejszych kart żywota

wielkiego Polaka i nie one

zdobyły dlań nieśmiertelną

chwałę. Niemniej jednak warto i

z tymi - też burzliwymi - latami

Arciszewskiego zaznajomić nieco

czytelnika.

 

Arciszewski po skazaniu go na

banicję za zabicie sąsiada

opuszcza granice Polski. Widzimy

go odtąd w różnych państwach

europejskich i na licznych

ówczesnych dworach, póki za

stałe miejsce swego pobytu nie

obrał Holandii, kraju o wielkiej

wtedy tolerancji religijnej, do

którego napływali wygnańcy z

innych państw prześladowani za

sprzyjanie reformacji.

Arciszewski_arianin natrafia tu

na przyjazną dla siebie

atmosferę, zaciąga się pod

sztandary holenderskie i

zacząwszy od najniższego stopnia

dosługuje się coraz większej

chwały żołnierskiej.

 

Obowiązki ma wtedy rozliczne.

Jest żołnierzem, kształci się w

sztuce artyleryjskiej i w

inżynierii, a równocześnie

spełnia różne żmudne zlecenia

Radziwiłła, któremu zresztą

zawdzięczał wyjazd do Holandii.

Otrzymuje od magnata zasiłki na

kształcenie się i wysługuje mu

się za to nadsyłaniem częstych

relacji politycznych i

wojskowych, dotyczących wielu

krajów europejskich. Sporo

miejsca w jego listach zajmują

interesujące informacje o

stosunkach panujących wtedy w

Holandii, Anglii, Hiszpanii,

Francji, Niemczech, o

przygotowywanych wojnach czy

planach władców europejskich.

Nie szczędzi w listach

wiadomości o inżynierii, o

wynalazkach zagranicznych z

zakresu nowoczesnego uzbrojenia,

o intrygach dworskich, stanie

nauk, szkół i wychowania w

zagranicznych krajach. Te

wszechstronne informacje

zastępowały Radziwiłłowi

czasopisma w dzisiejszym ich

rozumieniu. Dzięki sumienności

Arciszewskiego Krzysztof

Radziwiłł wiedział niekiedy o

ważnych sprawach polityki

zagranicznej więcej z listów

swojego korespondenta niż król

polski z doniesień własnych

wysłanników.

 

Niektóre z tych listów są dla

nas niejasne, a często nawet

zupełnie niezrozumiałe. Zdarzają

się w nich miejsca pisane tajnym

pismem, umówionym między

Radziwiłłem a jego dworzaninem.

Czasem bywają to przestawione

litery, używane w odmiennym

układzie niż alfabetyczny,

niekiedy znowu cyfry zastępujące

zgłoski. Np. w liście z Hagi,

noszącym datę 26 czerwca 1624

roku, Arciszewski tak oto pisze:

 

"A że na te listy responsu

dotąd nie mam, w tej materii

więcej teraz pisać nie mogę

czekając na wiadomości od Waszej

Książęcej Mości, Pana mojego

miłościwego. Tego tylko

dokładam, że ci, których_em był

aż do responsu Waszej Książęcej

Mości zawiesił, bardzo sobie na

późną wiadomość utyskują, jako

mianowicie: 64865, 956089,

697775, 616676788760, także i

malarz, który się na wystawienie

owych konterfektów hactenus

bardzo preparował, a nie wie,

jeśli to continuować czy nie,

siebie wspominając, który jak

kania dżdżu w nędzy swej

upatrując ręki Waszej Książęcej

Mości tak długiej przewłoki

sobie nie obiecowałem."

 

Z listów takich można

domniemać, że Radziwiłł zlecał

Arciszewskiemu jakieś tajemne

funkcje, których dziś nie sposób

w pełni wyświetlić. Tak jednak

czy inaczej, pewne jest, że

Krzysztof Radziwiłł zamieszał

swojego korespondenta w poważną

intrygę związaną z elekcją króla

polskiego, przewidywaną na

wypadek śmierci podstarzałego

Zygmunta III.

 

Sprawa następstwa tronu

wywoływała za życia Zygmunta III

spory i podniecała umysły.

Magnateria i zależna od niej

szlachta zarzucała królowi, że

pragnie złamać nieszczęsną, a

tak przez szlachtę cenioną,

elekcję viritim, jedną z

przyczyn późniejszego upadku

Polski i zamyśla ustalić za

swego żywota syna Władysława

następcą tronu. Magnaci, widząc

w  ustanowieniu dynastii

wzmocnienie władzy królewskiej i

częściowe uszczuplenie swych

wpływów, atakują króla za te

zamierzenia. Staje więc i

Krzysztof Radziwiłł w obronie

wolnej elekcji, ona bowiem

dawała mu poważną szansę mącenia

w razie śmierci króla. Zarzuca

Zygmuntowi sposobienie syna na

tron królewski, a tymczasem sam

uczestniczy w próbie znalezienia

za granicą następcy po Zygmuncie

III. Jego nadzieje zeszły się z

zamiarami kardynała Richelieu,

który upatrzył tron polski dla

Gastona Orleańskiego, brata

Ludwika XIII.

 

Trzeba wspomnieć, że jest to

okres tzw. wojny

trzydziestoletniej w Niemczech

(1618_#1648), która podzieliła

Europę na wrogie obozy. Kraje

katolickie, m.in. Polska i

Hiszpania, sprzyjały cesarzowi,

po stronie protestantów

niemieckich stają przede

wszystkim Szwedzi pod wodzą

króla Gustawa Adolfa, Holandia,

walcząca wtedy o wyzwolenie spod

jarzma hiszpańskiego, a także i

Francja rządzona przez kardynała

Richelieu. Ów najsprytniejszy w

tych czasach polityk, nie

krępując się żadnymi względami

religijnymi, pragnie osłabić

Hiszpanię i Niemcy i sprzymierza

się z ich wrogami, a więc i z

Holandią. Nie zaniedbuje przy

tym żadnej okazji, by zdobywać

wpływy również w krajach

sprzyjających cesarzowi

niemieckiemu. Godną zabiegów

wydaje mu się myśl obsadzenia

tronu polskiego przez Gastona

Orleańskiego. Tak więc

wszechwładny we Francji

kardynał, arystokraci francuscy

i niektórzy magnaci w Polsce

porozumieli się między sobą i

usiłowali zawczasu przygotować

grunt pod elekcję nowego króla.

Radziwiłł, mając za sobą

bezowocność długich zabiegów o

życzliwość dworu warszawskiego w

okresie panowania Zygmunta III,

nie wierząc w korzystną dla

siebie zmianę w przypadku, gdyby

syn Wazy zasiadł na tronie,

przyłącza się do tych

międzynarodowych knowań na rzecz

Gastona Orleańskiego. Zasłużony

skądinąd dla kraju, choćby przez

osiągnięcia w wojnie

polsko_szwedzkiej,

(1621_#1622), Krzysztof

Radziwiłł wolał popierać

Francuza jako kandydata do

tronu, w nadziei, że będzie miał

później szanse większych wpływów

na dworze. Nie zapominajmy, że

nieustannie mąciła mu spokojny

sen sprawa wielkiej buławy

litewskiej, odmówionej mu przez

Zygmunta III, jak i nie

zaspokojone ambicje poszerzenia

swych włości.

 

Utrzymuje więc Radziwiłł

konszachty z dworem francuskim,

i to właśnie za pośrednictwem

Arciszewskiego i jego

współtowarzysza, niejakiego

Kochlewskiego, szlachcica

pochodzącego z województwa

sieradzkiego. Kochlewski,

podobnie jak Krzysztof, był

arianinem i dworzaninem

Radziwiłła do specjalnych

zleceń. I on korzystając ze

szkatuły Radziwiłła kształcił

się w Amsterdamie a nawet -

podobnie jak Arciszewski -

próbował poetyckiego pióra,

chociaż z mniejszym powodzeniem.

 

Nie mamy bliższych informacji,

jakie zlecenia wykonywali za

granicą obaj wysłannicy. Faktem

jest, że zaplątali Radziwiłła w

dziwną kabałę. Oto bowiem

sojusznicy Zygmunta III w

Niderlandach przechwycili

własnoręczne listy

Arciszewskiego i Kochlewskiego

potajemnie wysłane do Polski.

Pisma te nie zachowały się, o

ich treści można jedynie

wnioskować z wielu następstw,

które za sobą pociągnęły.

 

Zygmunt III miał niewątpliwie

w ręce oryginały lub ich kopie,

nadesłane mu przez infantkę

Izabelę, dzięki której

dowiedział się i o innych

szczegółach, związanych z

zagranicznymi knowaniami

magnata, przeciw kandydaturze

Władysława Wazy na tron polski.

 

Rozpoczęła się obszerna

korespondencja między

zaprzyjaźnionymi dworami,

Zygmunt III dokładał wielkich

wysiłków, by mieć w ręku

niezbite dowody przeciw

Radziwiłłowi. Wysyłał w tej

sprawie kurierów i prosił

infantkę Izabelę, by mu nie

tylko przesłała pisemne dowody

zdrady popełnionej przez

Krzysztofa Radziwiłła, ale też

postarała się uwięzić

Arciszewskiego i Kochlewskiego.

 

W archiwum starych akt w

Brukseli dochował się list

Zygmunta III pisany w tej

sprawie do infantki. Brzmi on

następująco:

 

 

 

"Najjaśniejsza księżno,

najmilsza nam krewno!

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin