Kobieta w pracy.doc

(41 KB) Pobierz
Kobieta w pracy

Kobieta w pracy

Kobiety w Europie nadal zarabiają mniej niż mężczyźni. W trakcie rozmowy kwalifikacyjnej tylko nam, kobietom, zadaje się pytania o nasze życie prywatne. Jeżeli jesteś młoda i nie masz dzieci, potencjalny pracodawca zastanawia się, czy wkrótce nie będziesz miała ich kilkoro. Jeśli jesteś starsza i odłożyłaś rodzenie dzieci na później, zastanawia się, czy wkrótce nie będziesz ich miała, a jeśli już masz dzieci, zastanawia się, czy masz czas na wykonywanie innej pracy. Mężczyznom nigdy nie zadaje się takich pytań.

Kobiety stają się ofiarami warunków pracy zawodowej, które zostały ustalone przez mężczyzn. Te, które chciały mieć dzieci później, aby najpierw zdobyć pracę, teraz są bezrobotne, ponieważ uważa się, że spieszno im będzie zajść w ciążę, skoro są tak "spóźnione" Sytuacja może stać się nawet groteskowa. (...)

Dzisiaj, gdy jesteśmy tak dobrze wykształcone lub przynajmniej mamy do edukacji równy dostęp, nadal nie pracujemy na naszych warunkach. Dobre życie dla kobiety w sferze zawodowej - za czym się opowiadam - stanowi życie zawodowe na jej warunkach, a nie na warunkach ustalonych przez mężczyzn. Jest to teraz główne wyzwanie dla kobiet na Zachodzie, aby takie warunki stały się rzeczywistością.

Co mam na myśli, mówiąc o pracy zawodowej na "kobiecych warunkach"? Wskazywałam już na znaczenie możliwości posiadania dzieci i pracy zawodowej oraz że czas rozpoczęcia obu tych zadań często się zbiega. Zagwarantowanie matce pracy, urlopu macierzyńskiego, który pozwala jej na karmienie dziecka piersią, umożliwienie pozostania jej lub ojcu w domu, kiedy dziecko jest chore itp., to zadania polityczne, a nie takie, których spełnieniem zajmie się rynek. W tym regionie Europy, z którego pochodzę, programy socjalne dla pracujących rodziców są dobre i to niewątpliwie przyczyniło się do zwiększenia ochrony pracy kobiet. Nigdy nie pracowałabym, mając czwórkę dzieci w ciągu pięciu lat, gdyby nie było możliwości wzięcia urlopów macierzyńskich oraz gdyby nie zapewniono mi względnie elastycznych warunków pracy.

Bardzo naturalna rzecz, jaką jest potrzeba dziecka, by było karmione piersią przez sześć do dziewięciu miesięcy, staje się w dzisiejszym świecie możliwa do zrealizowania tylko wtedy, gdy istnieją programy przygotowujące pod nią grunt. Nie trzeba dodawać, że wszystkie takie programy są długoterminowymi inwestycjami dla każdego społeczeństwa, a szczególnie dla społeczeństw zachodnich, gdzie wskaźniki urodzeń są bardzo niskie i spadają. Wszyscy twórcy takich programów są zgodni, że kobiety na Zachodzie powinny mieć więcej dzieci. Zatem warunki muszą być odpowiednie.

Ogólnie rzecz biorąc, w życiu zawodowym kobiety o wiele częściej pracują na warunkach ustalanych przez mężczyzn. Feminizm lat siedemdziesiątych dowodził, że kobiety mogą osiągnąć równość jedynie poprzez wkroczenie we wszystkie sfery zawodowe zajęte przez mężczyzn. Uważam, że był to zasadniczo rozsądny pomysł, mając na myśli zdobycie władzy. Jednak oznaczał on także i to, że gdy tylko kobieta będzie mogła objąć wszystkie stanowiska, które zajmują mężczyźni, będzie wyzwolona i wolna. Lecz nie z tego wynikało wyzwolenie. Kobiety nie stawały się szczęśliwsze, gdy pracowały jako kierowcy ciężarówek, górnicy lub żołnierze jednostek specjalnych. Wówczas chodziło o to, by pokazać, że kobiety mogą robić to, co mężczyźni. Jednak, gdy uzyskały już dostęp do wszystkich pozycji życia zawodowego, czy to coś zmieniło? Większość kobiet nie wybiera tego rodzaju zawodów, a walcząc o dostęp do nich, kobiety nie żądały, aby życie zawodowe toczyło się na ich warunkach, lecz zaakceptowały warunki ustalone przez mężczyzn.

Pogląd, że mężczyźni i kobiety różnią się, jest w tym kontekście bardzo konkretny. Kiedy ubiegałam się o profesurę, rywalizowałam o nią z mężczyzną. Komisja kwalifikacyjna, oceniająca umiejętność każdego z nas, orzekła, że osiągnęliśmy ten sam poziom akademicki. Mój konkurent był jednak o sześć lat ode mnie młodszy. Zamurowało mnie. Jak udało mu się wykonać tę samą pracę w czasie o sześć lat krótszym?

Lecz wówczas obliczyłam swoje lata pracy jako matki: czworo dzieci razy dziewięć miesięcy ciąży daje trzy lata. Czworo dzieci razy dziewięć miesięcy karmienia piersią kolejne trzy lata. Razem sześć. Dodatkowo, przynajmniej dwa lata pobytu w domu z dziećmi po okresie karmienia piersią. Krótko mówiąc, osiągnęłam więcej niż mój konkurent, kiedy odejmie się czas poświęcony na urodzenie i wychowanie dzieci.

W tym przypadku akademicka komisja kwalifikacyjna -- z tego, co wiem - po raz pierwszy w historii wzięła to pod uwagę przy ocenie. Jednakże nie było żadnego przepisu, który by tego wymagał, chociaż zdrowy rozsądek na to wskazywał. Mam na myśli to, że kobiety i mężczyźni nie są jednakowo traktowani, kiedy ubiegają się o pracę w okresie wychowywania dzieci - który jest zarazem najważniejszym okresem do ustalenia swojej pozycji zawodowej - i że przy określaniu warunków życia zawodowego należy teraz brać to poważnie pod uwagę i to odzwierciedlić.

Jest to ogromne i pilne zadanie dla ludzi odpowiedzialnych za tworzenie polityki i, jak sądzę, tylko kobiety rzeczywiście podejmą tę kwestię jako polityczną. Niestety, wiadomo, że wszystkie ustawy regulujące kwestie rodziny i macierzyństwa były ustanowione, przeprowadzone i omawiane przez kobiety polityków. Mężczyzn po prostu nadal niezbyt to interesuje.

Pozwolę sobie przytoczyć inny przykład. W mojej pierwszej pracy zajmowałam stanowisko kierownicze w norweskim Ministerstwie ds. Wykorzystania Energii i Zasobów Ropy Naftowej i związku z tym miałam wiele do czynienia z sektorem związanym z ropą i gazem. Nie ma bardziej zdominowanego przez mężczyzn sektora. Byłam jedyną kobietą wśród tuzinów mężczyzn w szarych garniturach, którzy myśleli jednakowo, zdecydowanie męskimi kategoriami. To, na co w najlepszym razie mogłam liczyć, to stać się "jednym z chłopców". A tych chłopców, przynajmniej tych norweskich, oprócz ropy zajmowały jedynie dwa tematy, mianowicie sport oraz naprawy domowe. Żaden z tych tematów w najmniejszym stopniu mnie nie interesował, zatem dlaczego miałabym być zmuszona do udziału w tak nudnych rozmowach?

Stopniowo stawało się dla mnie jasne, że ustalili warunki stosunków towarzyskich w pracy i że nie było wielu szans na zmianę. Męskie normy i sposoby myślenia różniły się od kobiecych.

Niewiele moich koleżanek ośmielało się mówić, że nie lubią spotkań w późnych godzinach wieczornych, gdyż w zamian mogłyby poczytać gazety w domu lub spędzić przy komputerze zamiast siedzieć w biurze i że tak byłoby najlepiej dla ich małżeństw oraz dzieci. Niewiele z nich rzeczywiście ośmieliło się spróbować ustalić warunki, które odpowiadały im jako matkom. Taka była cena, jak powiedzieliby Amerykanie, "sprzedania się" (sell-out) władzy. (...)

Kobiety muszą żądać ustalenia warunków życia zawodowego zgodnie z ich specyficznymi potrzebami. Jest to nadal pomysł skrajnie radykalny. Pozostaje jednak postulatem o kardynalnym znaczeniu, o ile kobiety w przyszłym zachodnim społeczeństwie mają mieć dzieci. Jest rzeczą absolutnie pewną, iż kobiety, które zdobyły dobre wykształcenie, będą chciały pracować i co więcej, będą musiały pracować. Tym sposobem nie ma powrotu do czasów wzorca "męskiego zdobywcy pożywienia" jako dominującego. Przyszłość leży w elastycznych planach pracy, praktycznych środkach umożliwiających rodzicom kierowanie rodziną i karierą oraz sposobach, które zapewnią, że matki, które zawsze ponoszą główny ciężar pracy przy dzieciach, nie będą w miejscu pracy dyskryminowane. Jak dotychczas legislacja w tej dziedzinie jest niezwykle powolna, a polityczne debaty w odnośnym zakresie dopiero się zaczęły. Nie jest zatem rzeczą dziwną, że kiedy mówiłam szeroko o tym "kardynalnym znaczeniu" wobec publiczności składającej się z europejskich biznesmenów, ci w ogóle nie rozumieli radykalności i pilności tej kwestii. Jak zareagował europejski bankier? "Kobiety, które mają dzieci, nie mogą robić kariery. Należy dokonać wyboru między karierą a dziećmi. Zupełnie się z tym nie zgadzam. A ze mną wiele kobiet, których gniew wciąż narasta.

Dzisiaj coraz bardziej wzrasta możliwość znalezienia praktycznych rozwiązań dla problemów, które napotykamy. Mając do dyspozycji nowoczesny sprzęt elektroniczny, można wykonać dużo pracy, pozostając w domu. Codzienne udawanie się do biura nie jest już wcale koniecznością. Można w pełni pracować w domu wieczorami lub w czasie wolnym i pozostawać w łączności ze swoimi kolegami. Ten rodzaj elastyczności jest szczególnie ważny dla kobiet. Sądzę, że musimy przyjąć bardziej zaawansowany pogląd na pojęcie pracy, której istotą mają być uzyskane przez pracownika wyniki, a nie to, ile czasu spędza on w biurze. Oczywiście, nie jest to możliwe w przypadku każdego rodzaju pracy, aczkolwiek w przypadku wielu z nich tak.

Inną ważną kwestią dotyczącą pracy zawodowej, wymagającą ponownego przemyślenia, jest stopniowa zmiana myślenia o roli mężczyzny jako ojca. Młodsi mężczyźni w Norwegii coraz częściej domagają się w pracy takich warunków, które byłyby zgodne z ich obowiązkami ojcowskimi i myślę, że pomaga to ogromnie w dokonywaniu potrzebnej zmiany nastawienia także w życiu zawodowym. Kobiety nie mogą i nie powinny wprowadzać takiej zmiany same. Mężczyźni są równie odpowiedzialni za dzielenie swojego czasu między rodzinę i pracę. Jest to sedno sprawy, którą powinniśmy forsować politycznie z dużą siłą - to naprawdę bardzo ważne. I nie trzeba być szczególnie bystrym, żeby zrozumieć, że zdrowa równowaga między pracą i życiem rodzinnym leży w interesie społeczeństwa w bardzo głębokim sensie, tak samo jak i zdrowa kultura biznesu. Który menedżer w przyszłości zechce zatrudnić na kierowniczych stanowiskach osoby samotne lub rozwiedzione, nie posiadające innych międzyludzkich doświadczeń poza nieudanym małżeństwem? Dojrzałość, którą rodzice muszą zdobyć po prostu dlatego, że są rodzicami zaangażowanymi w życie swoich dzieci, jest - jeśli weźmiemy pod uwagę pracę i odpowiedzialność - niewiarygodnie cenną umiejętnością dla biznesmena perspektywicznie planującego swoje poczynania. W miejscu pracy głównym zasobem pozostaje tak zwany "ludzki kapitał" - okropny termin. Młodzi, agresywni mężczyźni, monotematyczni maniacy poszukiwania zysku nie należą do długoterminowego ludzkiego kapitału, którego zdrowy biznes tak naprawdę chce. Ich zwykły brak dojrzałości oraz perspektywistycznego spojrzenia na życie także ma wpływ na interesy. Chcąc kierować i odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej, potrzebujemy zaufania, właściwych relacji i prawdziwie wzajemnego szacunku.

Stąd mądry menedżer będzie raczej szukał osób mogących wykazać się ludzką dojrzałością i doświadczeniem bardziej niż przedtem podkreślającym wszechstronność, a nie tylko formalne wykształcenie, które stanowi jedynie pierwszy element konstrukcyjny przyszłej kariery. Nie ma zatem nic dziwnego w moim twierdzeniu, że zarówno kobiety są dobrymi kandydatkami na stanowiska kierownicze w biznesie, jak i mężczyźni, którzy swoją pracę w roli ojców traktują poważnie. Stąd też uważam, że działa tu "logika biznesu", jednak na razie pojęły ją jedynie najnowocześniejsze przedsiębiorstwa. Dlatego nadal tak bardzo potrzebny jest wysiłek na arenie politycznej i społecznej w celu wprowadzenia zmian. Kobiety nie powinny przestawać mówić o swoich problemach, jako silne i czynne w życiu społecznym obywatelki winny zamieniać słowa w czyny.

Janne Haaland Matlary

Autorka jest profesorem nauk społecznych na uniwersytecie w Oslo, w latach 1997-2000 była ministrem spraw zagranicznych Norwegii. Członkini Papieskiej Rady ds. Kobiet, wchodziła w skład delegacji Stolicy Apostolskiej na konferencję ludnością w Pekinie w 1995 r.

Powyższy tekst zaczerpnięto z książki "Nowy feminizm. Kobieta i świat wartości", Wydawnictwo "W drodze", Poznań 2000

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin