Skorzenny cz.2.pdf

(76 KB) Pobierz
10585951 UNPDF
Skorzeny cz.II
Aktorzy:
Otto Skorzeny - Jerzy Bończak
Adolf Hitler - Jan Peszek
Admirał Horthy - Marek Perepeczko
Ambasador Veesenmayer - Witold Pyrkosz
Węgierski faszysta - Olaf Lubaszenko
SS-Sturmbannführer Otto Skorzeny, dowódca specjalnej jednostki, został
wezwany do Wilczego Szańca 15 września 1944 roku.
Przyjechał tam wczesnym popołudniem i mając trochę czasu do spotkania
z Hitlerem rozglądał się z zaciekawieniem, zauważył, że wiele się zmieniło
w Wilczym Szańcu od jego ostatniego pobytu.
Powstał nowy wielki bunkier numer 11, doskonale zabezpieczony przed
bombami i atakiem gazowym. Hitler już zaczynał się obawiać
niespodziewanego przedarcia się dużego oddziału wojsk radzieckich. Co
prawda, główne siły Armii Czerwonej były jeszcze zbyt daleko, ale
całkowicie uzasadnione były obawy przed desantem spadochronowym,
który mógłby opanować lotnisko, gdzie wylądowałyby radzieckie samoloty
transportowe przywożąc działa i ciężką broń. Odparcie takiego ataku
mogło się okazać niemożliwe. Hitler nakazał więc staranne
przeanalizowanie możliwości obrony jego głównej kwatery.
Esesman wprowadził Skorzenego do sali i pozostawił tam, wśród innych
oficerów. Czekali na wejście führera.
Skorzeny widywał go wielokrotnie. Ostatni raz we wrześniu 1943 roku
przyjmował z jego rąk odznaczenie za uwolnienie Benito Mussoliniego,
uwięzionego w hotelu "Campo Imperatore" na górze Gran Sasso. Führer
był wówczas pełen werwy, promieniujący energią, która udzielała się jego
najbliższemu otoczeniu.
Gdy 15 września 1944 roku w sali konferencyjnej Wilczego Szańca
zobaczył ponownie Hitlera, widok ten zmroził go. Patrzył na
przygarbionego, przedwcześnie postarzałego człowieka, który choć trzymał
lewą rękę za plecami, i tak nie mógł ukryć jej drżenia.
Przywitał się z kilkoma oficerami i podszedł do Skorzenego. Powiedział
parę uprzejmych słów na temat waleczności wyprężonego esesmana i
polecił mu, aby brał udział w naradach dotyczących sytuacji na Bałkanach.
1
Trzeciego dnia, po kolejnej naradzie, powiedziano mu, że ma pozostać w
sali. Führer krążąc wokół wielkiego stołu z mapami zaczął mówić:
Hitler: Front na granicy Węgier ustabilizował się i musimy
utrzymać taką sytuację za wszelką cenę! Jest tam około
miliona naszych żołnierzy i będą straceni, jeżeli nie
zatrzymamy Rosjan. Otrzymałem tajne raporty, że szef
węgierskiego państwa, admirał Horthy, próbuje nawiązać
kontakty z naszymi wrogami w celu zawarcia
separatystycznego pokoju. To oznaczałoby utratę naszych
armii! On usiłuje zbliżyć się do zachodnich mocarstw i Rosji.
Jest nawet gotów oddać się na łaskę Kremla!
Skorzeny patrzył na mapę wiszącą na przeciwległej ścianie. W wielką
podkowę Karpat zaginającą się wzdłuż węgierskich granic wbito 16
chorągiewek, które oznaczały radzieckie armie. Jeżeli przedarłyby się
przez zaporę, jaką stanowiły góry, i wyszły na Nizinę Węgierską, nic nie
mogłoby ich zatrzymać.
Hitler: Pan, Skorzeny, musi być przygotowany do zajęcia siłą
zamku w Budapeszcie, jeżeli Horthy zdradzi nasz sojusz. Sztab
Generalny rozważa atak spadochroniarzy lub oddziałów w
szybowcach. Dowodzenie całą operacją w mieście zostało
powierzone nowemu dowódcy korpusu, generałowi
Kleemanowi. Podlega mu pan podczas tej operacji -
natychmiast musi pan rozpocząć przygotowania. Aby ułatwić
panu pokonanie wszelkich przeciwności w sformowaniu
oddziału, otrzyma pan mój rozkaz na piśmie oraz szerokie
uprawnienia.
Dokument podpisany przez Hitlera głosił: "Sturmbannführer Skorzeny
wykonuje mój osobisty i wysoce tajny rozkaz najwyższej wagi. Rozkazuję
wszystkim politycznym i wojskowym władzom udzielić mu wszelkiej
pomocy, jakiej wymaga, i zastosować się do jego życzeń. Der Führer und
Reichskanzler Adolf Hitler."
Hitler: Polegam na panu i pana żołnierzach.
Skorzeny spodziewał się szczególnego zadania, gdy tylko otrzymał
wezwanie stawienia się w Wilczym Szańcu. Polecił wówczas, aby komando
"Mitte", jak nazwano batalion 502 Waffen-SS, było gotowe do akcji w
każdej chwili.
Zadzwonił do Adriana von Foelkersama, szefa sztabu jego oddziału w
Friedenthal pod Berlinem.
2
Skorzeny: Halo, Foelkersam? Otrzymałem właśnie nowe
ważne zadanie. Weź ołówek i zapisz: 1 kompania w pełnym
składzie ma wejść na pokłady samolotów w Gatow dzisiaj o
20.00. Zapewnij amunicję i nie zapomnij o materiałach
wybuchowych dla czterech oddziałów saperskich. Żelazne
racje na sześć dni. Dowodzi porucznik Hunke. Ja odlatuję stąd
tak szybko, jak tylko będzie to możliwe, i przed dziesiątą
wyląduję na lotnisku zakładów Heinkla w Oranienburgu.
Czekaj tam na mnie.
Dopiero, gdy odłożył słuchawkę, zorientował się, że nie podał kryptonimu
operacji, lecz uznał, że błąd ten naprawi zaraz po wylądowaniu.
Zdecydował, że akcja opanowania siedziby Horthy'ego będzie nosić nazwę
"Panzerfaust".
Przygotowania ruszyły pełną parą, ale zebranie ekwipunku i pojazdów
potrzebnych do wykonania akcji nie było sprawą prostą, pomimo rozkazu
führera. We wrześniu 1944 roku w Niemczech, pustoszonych przez
alianckie bombowce, trudno było uzyskać dodatkowy przydział. Postanowił
więc wykorzystać czas, jaki musiał minąć zanim jego oddział zgromadzi
niezbędny ekwipunek, i pojechać do Budapesztu, aby osobiście rozejrzeć
się na miejscu przyszłej akcji.
Przybył tam pod pseudonimem dr Wolff i zamieszkał w willi węgierskiego
faszysty, gotowego udzielić niemieckim komandosom najdalej idącej
pomocy. Tego samego wieczora Skorzeny uzyskał wiele ciekawych
informacji:
Faszysta: Doktorze Wolff, muszę panu przekazać kilka
najnowszych wiadomości, choć zastrzegam się, nie znam celu
pańskiej misji. Sądzę jednak, że informacje te będą panu
przydatne. Dotyczą Miklósa "Miki" Horthy'ego, którego tak
nazywamy, aby nie mylić z admirałem, jego ojcem. Rozpoczął
tajne negocjacje z wysłannikami Tito, przez którego chce
dotrzeć do Rosjan.
Skorzeny: Proszę mi powiedzieć coś więcej o tej rodzinie.
Faszysta: Jeden z dwóch synów admirała, starszy, István,
lotnik, zginął podczas lotu samolotem dwa lata temu, ale nie
bardzo wiadomo gdzie. Według jednej wersji stało się to na
froncie wschodnim, według innej - tutaj, na Węgrzech, w
wypadku lotniczym. Od tego czasu ojciec przelał wszystkie
uczucia na młodszego - znanego dotychczas jedynie z orgii,
jakie wyprawiał na Wyspie Małgorzaty. Ostatnio zabrał się do
polityki.
3
Skorzeny: Dlaczego starają się wykorzystać pośrednictwo
Tito? Przecież to komunista, ich najgorszy wróg! Czy nie mogą
podjąć bezpośrednich negocjacji z Rosjanami?
Jego gospodarz nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Wtedy mało kto
orientował się w szalonym tempie rozwoju wydarzeń na Węgrzech, które
zaczynało przypominać libretto operetek.
Gdy admirał Horthy podjął decyzję o zmianie sojusznika, Rosjanie byli
pierwszymi, którzy się o tym dowiedzieli od swoich szpiegów. Natychmiast
przysłali więc do Budapesztu pułkownika Makarowa (nie jest pewne, czy
było to jego prawdziwe nazwisko, czy tylko pseudonim), który dostarczył
admirałowi dwa listy pełne wspaniałych obietnic. Ten wysłał do Moskwy
swojego przedstawiciela, marszałka Frago, aby negocjować warunki
kapitulacji wojsk węgierskich. Marszałek, były attaché wojskowy w
Moskwie zaproponował "natychmiastowe zaprzestanie działań wojennych,
udział wojsk brytyjskich i amerykańskich w okupacji Węgier, niezakłócony
odwrót wojsk niemieckich z Węgier".
Rosjanie wysłuchali z zainteresowaniem propozycji i zapytali marszałka o
pisemne upoważnienie do reprezentowania admirała Horthy'ego. Nie miał
go. Rosjanie odmówili więc prowadzenia rokowań i udali, że nic nie wiedzą
o obietnicach zawartych w listach pułkownika Makarowa.
Horthy uznał, że przeszkody w rozwiązaniu głównego problemu są
następstwem jego przeoczenia, jakim było wysłanie marszałka Frago bez
pełnomocnictwa, i nakazał znanemu malarzowi impresjoniście, aby ten
dowiózł dokumenty do Moskwy. Zapewne kierował się przekonaniem, że
nikt nie będzie podejrzewał artysty o przewożenie tajnych papierów.
Czas mijał. Rosjanie nie mieli zamiaru potwierdzać wcześniejszych
zobowiązań. Nadzieja na rozstrzygnięcie losu dziesiątek tysięcy
węgierskich żołnierzy oddalała się coraz bardziej. Zapewne z tego powodu
Miklós "Miki" Horthy uznał, że warto skorzystać z pośrednictwa
jugosłowiańskiego komunisty.
Kilka dni po tej rozmowie Skorzeny - który wciąż w cywilnym przebraniu
krążył po Budapeszcie i najchętniej przybywał do zamku, gdzie obok
apartamentów regenta urzędował niemiecki ambasador - dowiedział się,
że według ostatnich ustaleń wywiadu niemieckiego spotkanie Miklósa
"Miki" Horthy'ego z jugosłowiańskim wysłannikiem odbędzie się 15
października w willi na przedmieściu.
Obiekt był bardzo trudny. Niemcy wiedzieli, że syn regenta porusza się po
mieście przy silnej eskorcie, tak więc jakakolwiek próba wdarcia się do
domu, gdzie odbywały się negocjacje, mogła doprowadzić do strzelaniny,
której wynik był trudny do przewidzenia.
4
Okazało się jednak, że dom nie był strzeżony. W dniu poprzedzającym
dzień spotkania dwaj niemieccy agenci weszli do niego i ukryli się na
piętrze. Czekali, aż nadejdzie syn dyktatora.
Niedzielny poranek 15 października był ciepły i słoneczny. Skorzeny w
cywilnym ubraniu podjechał samochodem do podmiejskiej willi, gdzie
według doniesień wywiadu młody Horthy miał spotkać się z wysłannikami
marszałka Tito.
Na ulicy przed budynkiem stała wojskowa ciężarówka ze skrzynią zakrytą
brezentem i osobowy samochód należący zapewne do Horthy'ego.
Skorzeny wyminął ich i zatrzymał się przy krawężniku. Podniósł maskę
udając, że samochód się zepsuł. Skorzeny grzebiąc w silniku uważnie
obserwował teren.
Przez szparę w plandece ciężarówki widać było węgierskiego oficera z
pistoletem maszynowym bacznie obserwującego ulicę. Dwaj inni
oficerowie przechadzali się ulicą, odwracając co chwilę głowy w stronę
domu. Kilkadziesiąt metrów dalej na ławce po drugiej stronie ulicy
siedziało dwóch cywilów. To już byli esesmani Skorzenego w cywilnych
ubraniach. Pozostali, w mundurach i gotowi do akcji, czekali w
ciężarówkach, które zatrzymały się w bocznej uliczce.
Minęła 10.10, gdy z zza rogu wyszli agenci SD, którzy nie kryjąc się
zbytnio zmierzali wyraźnie w stronę wejścia do willi. Ludzie z obstawy
Horthy'ego byli czujni. Gdy tylko Niemcy się zbliżyli, unieśli karabiny. Nie
zdążyli jednak wezwać do zatrzymania, gdy któryś z mężczyzn wyciągnął z
kieszeni pistolet. I wtedy padły strzały. Jeden z agentów, trafiony w
brzuch, osunął się po schodach i upadł na chodnik. Drugi zdołał dopaść
wejścia i skryć się w sieni.
Węgrzy zwrócili wówczas uwagę na Skorzenego i zaczęli strzelać w jego
stronę. Samochód, za którym się skrył, dziurawiony pociskami trafiającymi
bezpośrednio lub rykoszetującymi od ścian i chodnika mógł w każdej chwili
stanąć w płomieniach.
Strzały zaalarmowały jednak komandosów, Skorzenego którzy ruszyli na
pomoc. Nadbiegali z kilku stron. Żołnierze węgierscy, bojąc się osaczenia,
zeskoczyli z ciężarówki i ostrzeliwując się pobiegli do sieni budynku
naprzeciw willi, o którą trwała walka. Niewiele już mogli zdziałać, gdyż
esesmani dysponowali znacznie większą siłą ognia. Dwóch esesmanów
rozstawiło na trójnogu MG-42 i strzelając długimi seriami zmusiło Węgrów
do przerwania ognia, a wybuchy granatów spowodowały runięcie portalu i
zatarasowanie sieni. Strzelanina ustała.
Skorzeny wykorzystując ten moment oderwał się od samochodu i wbiegł
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin