anglia i jej polityka.odt

(48 KB) Pobierz

Roman  Dmowski - Anglia powojenna i jej polityka. Uwagi ogólne.

 

Warszawa 1926 r.

Nakładem księgarni Perzyński, Niklewicz i Spółka

 

Druk A. Michalski, Warszawa, ul.Chmielna 27, Telefon 27-15.

 

PRZEDMOWA

Książeczka ta powstała z artykułów, drukowanych, w Gazecie Warszawskiej p. t. „Niektóre zagadnienia polityki angielskiej". Gdy mi wydawcy zaproponowali ogłoszenie ich przedruku, uznałem za właściwe uzupełnić je w niektórych punktach. W szczególności dodałem rozdział: „Anglia a Trzecia Międzynarodówka" oraz Zakończenie.

Autor. Warszawa, w październiku 1925 r.

 

Spis rzeczy

 

Przedmowa

I. Znaczenie Anglji w dzisiejszym świecie

II. Wielka Brytania i dominia    

III. Zmiany wewnętrzne w Anglii

IV. Anglia i Stany Zjednoczone  

V. Azja

VI. Byt gospodarczy Anglii

VII. Anglia a Trzecia Międzynarodówka

VIII. Zagadnienie pokoju

Zakończenie    

 

I

Znaczenie Anglii w dzisiejszym świecie

 

W czasach, poprzedzających wielką wojnę, powszechnie było wiadome, że Imperium Brytyjskie jest największym ustrojem politycznym świata, że stojąca na jego czele Anglia jest państwem najbogatszym, mającym największy przemysł i głównie ciągnącym zyski z handlu światowego, że dzięki potędze swej floty panuje ona na morzach, że w sprawach pozaeuropejskich odgrywa pierwszą rolę i że w tak zwanej polityce światowej nic się nie dzieje bez jej interwencji. Rozumiano też, że sprawy naszego kontynentu, sprawy europejskie zajmują mało miejsca w zainteresowaniach angielskich: najbliższą kwestią, która Anglię zawsze bardzo zajmowała i w której starała się odgrywać pierwszorzędną rolę, była kwestia Bliskiego Wschodu.

 

My, Polacy, którzyśmy ześrodkowywali całą swoją uwagę na Europie, wobec tego, że kwestia polska była kwestią czysto europejską, widzieliśmy na pierwszym planie politykę Niemiec i Austro-Węgier, Rosji i Francji, czuliśmy potęgę i wpływ tych mocarstw, rozumieliśmy, że losy , Europy od nich zależą. Budowanie jakichkolwiek widoków na roli Anglii w sprawach naszego kontynentu uważane było naogół za rzecz nierealną.

 

Stosunek Anglii do państw europejskich ściśle był zależny od znaczenia tych państw poza Europą: polityka angielska stawała się względem nich aktywną wtedy, gdy Anglia odczuwała ich współzawodnictwo na Bliskim Wschodzie, w Azji lub Afryce. Zajmowała ona stanowisko odosobnione, dumnie określone, jako vsplendid isolation": jeżeli zawarła w niedawnych czasach przymierze, to poza Europą, z Japonią. Dopiero, gdy Niemcy wyrosły na potęgę morską, gdy współzawodnictwo ich zaczęło poważnie zagrażać Anglii w handlu światowym, gdy ich wpływy polityczne, zagnieździwszy się mocno na Bliskim Wschodzie, zaczęły się posuwać ku najważniejszym punktom Imperium Brytyjskiego, ku Indiom i Suezowi—polityka angielska wyszła ze swego odosobnienia, nastąpiło zbliżenie z Francją i Rosją.

 

To stanowisko Anglii, niejako poza nawiasem spraw europejskich, ta jej nieobecność w tych sprawach była w znacznej mierze przyczyną błędnego zorientowania się wielu ludzi w Polsce, którzy niedocenili potęgi koalicji przeciwniemieckiej, skutkiem tego, że nie umieli obliczyć siły i wpływów Anglii. Nie przychodziło im do głowy, że za sprawą przede wszystkiem Anglii wojna europejska stanie się wojną światową.

 

Wystąpiwszy po wojnie na widownię europejską, jako samoistne państwo, w ciągu sześciu lat naszego nowego istnienia i nowych doświadczeń mieliśmy więcej bodaj od innych narodów sposobności przekonania się, że w stanowisku Anglii względem kontynentu europejskiego nastąpił głęboki przełom. Na każdym kroku spotykamy się z jej interwencją w sprawach czysto europejskich wszędzie w tych sprawach widzimy jej dążenie do roli arbitra, a utworzona do regulowania stosunków pomiędzy państwami, i nawet wewnątrz państw pomiędzy poszczególnemi grupami ludności, Liga Narodów angielską jest przede wszystkim instytucją, przez Anglików w najgłówniejszych jej funkcjach prowadzoną.

 

Jest to przede wszystkim wynikiem zmian, na samym kontynencie europejskim, który był teatrem wojny i towarzyszących jej rewolucji. Austro-Węgry znikły z mapy. Rosja pod  rewolucyjnymi rządami wykreśliła się z listy mocarstw. Niemcy, główna przed wojną potęga w Europie, wyczerpane wojną i zdezorganizowane w dużej mierze przewrotem wewnętrznym, po zniszczeniu znacznej części składników ich potęgi, pozostają i pozostaną, nie wiadomo przez jaki czas jeszcze w roli zwyciężonego, który ma pod kontrolą, zwycięzców dopełniać warunków upokarzającego traktatu. Pozostały na lądzie europejskim tylko dwa wielkie państwa, czynne w koncercie mocarstw — Francja i Włochy, do których należy wspólne razem z Anglią czuwanie nad wykonaniem traktatów.

 

Wiele przyczyn składa się na to, że Francja i Włochy nie mogą się zdobyć na wspólną politykę. Tym łatwiej więc Anglia, którą wojna i traktaty pokojowe wprowadziły w środek spraw europejskich, która miała o wiele większe środki od sojuszników kontynentalnych, a która o wiele mniej od nich skutkiem wojny bezpośrednio ucierpiała, uchwyciła pierwsze skrzypce, rolę przewodnią w polityce powojennej, a nawet w znacznej mierze możność dyktowania swej woli.

Dziś Anglia jest nie tylko główną wyrazicielką hegemonii europejskiej w świecie, ale zdobyła sobie, pomimo współzawodnictwa Francji w pewnej mierze również i hegemonię na kontynencie europejskim.

 

Dziś każdy naród w Europie czuje, że jego losy zależne są w znacznej mierze od polityki angielskiej, od kierunku, jaki ona przybierze, od celów, do jakich dążyć będzie.

 

Z tego względu koniecznością dla wszystkich, a dla nas więcej, niż dla wielu innych narodów, staje się rozumienie jak najlepsze polityki angielskiej, zdawanie sobie sprawy z jej motywów, z jej celów, ze świadomie wybieranych dróg i z mimowolnych od właściwej drogi zboczeń. Dużą byłoby korzyścią, gdybyśmy mogli w jakiem takiem przybliżeniu dalszy rozwój tej polityki przewidzieć.

 

Imperium wszakże Brytyjskie jest takim ogromem, z tak skomplikowaną budową, z takiem mnóstwem interesów gospodarczych i politycznych, z taką różnorodnością procesów, które się wewnątrz niego odbywają i z dnia na dzień coraz to nowe zagadnienia rodzą, z tylu frontami, na których powstają coraz to nowe zadania polityki zewnętrzej — że dla ludzi, stojących zdała od steru spraw angielskich, objęcie ich myślą jest prawie niemożliwe. Toteż w Anglii jest, niewielu, a poza Anglią niema chyba nikogo zdolnego zdać sobie sprawę z całego zakresu polityki angielskiej, ze wszystkich jej zagadnień i trudności.

 

My, Polacy, od chwili, kiedy zaczęliśmy się zbliżać do odbudowania naszego państwa, widzieliśmy w jak wielkiej mierze powodzenie naszych wysiłków zależy od polityki angielskiej. Odtąd ani na chwilę nie przestawaliśmy i nie przestajemy, często bardzo przykro, odczuwać znaczenia Anglii i potęgi wpływów angielskich. Tem ważniejszą jest dla nas rzeczą politykę angielską rozumieć. Niestety, mamy mniej danych od wielu innych narodów do tego, by się uważać za jej znawców. Sfera naszych interesów i naszych działań daje nam w bardzo skromnym zakresie sposobność do bezpośredniego zetknięcia się z Anglią i przyjrzenia się bliżej mechanizmowi jej polityki. Nie mamy też dotychczas wśród siebie nikogo, ktoby się oddawał specjalnym studiom nad polityką angielską. Możemy co najwyżej obserwować ją z odległości, notować bardziej uderzające w jej zakresie zjawiska i regestrować myśli, które one nasuwają.

 

Nie mam też, kreśląc uwagi poniższe, ambitnego zamiaru wyłożenia systemu polityki angielskiej, przedstawienia wszystkich głównych jej zagadnień i trudności: czuję się zdolnym do wskazania tylko niektórych zagadnień, mających, mojem zdaniem, wielkie dla przyszłości znaczenie; nie mam też danych do opracowania ich wyczerpująco i poprzestać muszę tylko na wypowiedzeniu ogólnych myśli.

 

Chciałbym tą drogą zachęcić ludzi młodszych do gruntownego zajęcia się tym przedmiotem. Jest to wielką koniecznością, bo przy dzisiejszym układzie międzynarodowym, polityka zewnętrzna Polski nie może stać się polityką na dalszą metę, polityką wielkopaństwową, jeżeli nie będzie rozumiała położenia Anglii, motywów i celów polityki angielskiej.

 

II

Wielka Brytania i dominia

 

Od czasu wojny światowej zaszły poważne zmiany w slosunku wzajemnym Anglii i pozostałych części Imperium Brytyjskiego.

 

Przed wojną na czele Imperium stało Zjednoczone Królestwo, obejmujące Anglię z Walią, Szkocją i Irlandią. Parlament angielski, wybierany przez te kraje, noszący nazwę Imperial Parliament, miał w swej kompetencji sprawy całego imperium, złożonego, poza metropolią, z samorządnych dominiów, z kolonii, rządzonych przez urzędników angielskich przy udziale lub bez udziału organów doradczych, wreszcie z Cesarstwa Indyjskiego, pozostającego pod zarządem specjalnego ministerstwa. Dominia, posiadające ustrój odrębnych respublik, same zarządzały swymi sprawami przez swoje ciała prawodawcze, organizowały w miejscowym zakresie swą obronę, miały niewielkie armie i nawet zaczątki floty; obrona wszakże Imperium, jako całości i jego polityka zewnętrzna należały do kompetencji „parlamentu imperialnego".

 

Indie, złożone z posiadłości brytyjskich i z państewek lennych, z ludnością, stanowiącą 2/3 całego Imperium, ze swym charakterem, stanowiącym przejście od kolonii do dominium — według deklaracji parlamentu angielskiego mające być stopniowo doprowadzonymi do wytworzenia rządu odpowiedzialnego — posiadały także swą odrębną organizację wojskową, armię indyjską, przeznaczoną do czuwania nad ich bezpieczeństwem.

 

W wojnie światowej siły zbrojne dominiów zostały powołane po raz pierwszy do obrony całości Imperium, na gruncie europejskim. Na froncie zachodnim, we Francji, pod  naczelnym dowództwem angielskim, obok armji angielskiej walczyły wojska: kanadyjskie, australijskie, nowozelandzkie, południowo-afrykańskie, wreszcie indyjskie.

 

Politycznym wynikiem tego było, że na Konferencji Pokojowej w Paryżu w delegacji Imperium Brytyjskiego, obok pięciu delegatów angielskich zasiadło po dwóch delegatów od Kanady, Australii, Nowej Zelandii, Południowej Afryki, wreszcie od Indii (w osobie  jednego maharadży i jednego z miejscowych dygnitarzy).

 

Tym sposobem dominia wzięły normalny udział nie tylko w obronie całości Imperium, ale i w jego polityce zewnętrznej, przyczym Indiom przyznano niejako charakter samoistnego dominium. Dominia zrobiły wielki krok naprzód, zwiększający ich samodzielność i prowadzący Imperium Brytyjskie do przekształcenia się na federację równych z równymi.

 

Wkrótce po wojnie obszar metropolii zmniejszył się. Po powstaniu irlandzkim, w grudniu roku 1921 podpisany został traktat między Irlandią a Anglią, który został w następnym roku uznany przez parlament angielski, mocą którego Irlandia bez północnych okręgów (Ulster) uznana została, jako Wolne Państwo Irlandzkie (The Irisk Free State) ze stanowiskiem samorządnego dominium w łonie Imperium Brytyjskiego. Stosunek jej do metropolii określony został, jako równy Kanadzie, Trzeba dodać, że uznano prawo Irlandii do posiadania swego posła przy rządzie Stanów Zjednoczonych Ameryki.

 

Królestwo Zjednoczone przestało istnieć, termin ten znikł z języka urzędowego angielskiego. Parlament imperialny składa się dziś tylko z przedstawicieli Wielkiej Brytanii (Anglia z Walią i Szkocją) i Północnej Irlandii (w Izbie Gmin w liczbie 13). Dodać trzeba, że Północna Irlandia ma poza tym swój własny parlament dwuizbowy i swój rząd na miejscu.

 

Do liczby samorządnych dominiów, nie reprezentowanych w parlamencie imperialnym, a natomiast mających swego przedstawiciela przy rządzie angielskim przybyło jedno nowe, w Europie — Wolne Państwo Irlandzkie.

 

Tych samorządnych dominiów jest obecnie sześć: Kanada, Terre Neuve (Newfoundland), Australia, Nowa Zelandia, Południowa Afryka, wreszcie Irlandia. Dzisiejsza metropolia—W. Brytania z Północną Irlandią, liczy około 45 milionów ludności, wszystkie zaś dominia razem blisko połowę tej cyfry (po odrzuceniu kolorowych krajowców, którzy stanowią poważną cyfrę tylko w Południowej Afryce).

 

Dominia można nazwać córami Anglii, ale nie wszystkie. Jeżeli Australia i Nowa Zelandia zostały zaludnione prawie wyłącznie przez wychodźców ze Zjednoczonego Królestwa i stanowią nowe społeczeństwa anglosaskie; jeżeli w Kanadzie (wraz z Terre Neuve) przybysze angielscy wzięli górę nad pierwszymi osadnikami, Francuzami, tak że i ją można uważać za kraj anglosaski — bo w Południowej Afryce przewagę dotychczas mają t. zw. afrykanerzy, właściwie Boerzy, potomkowie osadników holenderskich, którzy, pogodziwszy się z Imperium, grają główną rolę w miejscowym rządzie.

 

Co zaś do Iriandli, to ta zdobyła swój dzisiejszy ustrój polityczny w walce z Anglią, jako odrębny naród i dąży do tego, żeby się wyodrębnić od niej językowo. Stary język celtycki, który został wyparty w Irlandii przez angielszczyznę i którym mówi już tylko niespełna milion najmniej oświeconych mieszkańców kraju w Wolnym Państwie Irlandzkiem, noszącem, urzędową nazwę „Saorstat Eireann", został językiem państwowym, obok którego dopuszczony jest angielski, jako drugi urzędowy, i wprowadzono go do szkół, do seminariów nauczycielskich, z widocznym planem stopniowego wyparcia angielszczyzny. Nawet zangielszczone nazwiska Irlandczyków powracają do dawnego, rodzimego brzmienia: prezes rady ministrów nazywa się Liam Mac Cosgair (dotychczas Wiliam Cosgrave), poszczególni ministrowie: Caoimhgnin Oh Uigin (Kevin O'Higgins), Earnan de Blaghd (Ernest Blythe), Deastnhumhan Mac Oearailt (Desmond Fitzgerald) itd. Jeżeli to odangielszczanie Irlandii będzie postępowało, to stanie się ona w Imperium ciałem zupełnie obcym, w życiu swym i dążeniach nie mającym nic wspólnego z resztą, co przy jej położeniu geograficznym będzie znacznym osłabieniem pozycji angielskiej.

 

Dominia zamorskie w przeciwieństwie do Anglii posiadają duży stopień samowystarczalności gospodarczej, wzrost bogactwa musi być w nich z natury rzeczy znacznie szybszy, a z nim rosnąć musi poczucie własnej siły i znaczenia w stosunku do metropolii. Zważywszy zaś kierunek, w którym się rozwija wzajemny stosunek między nimi, a W. Brytanią, nie można mieć żadnej wątpliwości, że wpływ ich na politykę zewnętrzną imperium, dziś już uzyskany, musi wzrastać bardzo szybko. Konferencje przedstawicieli Imperium z rządem angielskim, odbywające się coraz częściej, będą zdobywały coraz większe znaczenie, dopóki nie staną się istotnym organem kierowniczym polityki Imperium.

 

Już dziś rząd angielski w swej polityce zewnętrznej nie ma tej swobody, co dawniej, już dziś liczy się coraz więcej ze stanowiskiem dominiów, już dziś zdaża się, że powołuje się on publicznie na wolę dominiów wobec opinii zagranicznej. Chcąc też rozumieć politykę angielską, już dziś trzeba sobie zdawać sprawę nie tylko z interesów Anglii i z psychologii politycznej narodu angielskiego, ale mieć jakie takie pojęcie o interesach dominiów wogóle i każdego z nich w szczególności, a także o psychologii politycznej ich obywateli.

 

Zaczynając od ostatniej, trzeba przedewszystkim wziąć pod uwagę, że Kanadyjczyk czy Australijczyk w swym sposobie myślenia jest o wiele więcej zbliżony do Amerykanina, niż do Anglika. Jeżeli społeczeństwo Stanów Zjednoczonych jest nowym społeczeństwem mowy angielskiej, to Kanada i Australia są jeszcze nowszymi, i na pewnych punktach to, co różni Amerykanów od Europejczyków, u nich występuje jeszcze silniej. Często mniej jeszcze od Amerykanów zdolni są oni do zrozumienia stosunków europejskich i motywów europejskiej polityki, więcej od nich skłonni do powierzchownego upraszczania zagadnień tej polityki, do ich lekceważenia, do rozstrzygania zawiłych kwestji przy pomocy łatwych szablonów. Można być pewnym, że położenie angielskiego ministra spraw zagranicznych, dyskutującego politykę angielską w Europie z przedstawicielami dominiów, nie jest godne zazdrości. Łatwiejby z nimi doszedł do porozumienia w tych sprawach Sekretarz Departamentu Stanu w Waszyngtonie.

 

Ustrój gospodarczy dominiów  jest również zbliżony do ustroju Stanów Zjednoczonych i tak, jak w Stanach, interesy gospodarcze panują w ich polityce jeszcze silniej, niż w polityce państw europejskich. Wychodźcy z Europy, którzy poszli do Stanów, Kanady, czy Australii, poszli tam po dolary, i społeczeństwo  z nich złożone, wszystko na dolary   przerachowuje, często nawet to, co w dolarach wyrazić się nie da. Interesy gospodarcze Kanady lub Australji są bardzo dalekie często od interesów Anglii, a natomiast podobne są na wielu punktach do interesów amerykańskich. Stąd w wielu  sprawach politycy dominiów bliżsi są stanowiska Waszyngtonu, niż Londynu. A gdy już  idzie o kwestię  Pacyfiku i Azji Wschodniej kwestje wysuwające się dziś na pierwszy plan w polityce światowej, stanowisko Kanady i Australii utożsamia się często ze stanowiskiem Stanów Zjednoczonych, co przedstawia niemałą trudność dla polityki angielskiej.  Nie potrzeba zapominać, że w tych młodych, obdarzonych dużą naiwnością społeczeństwach  Nowego  Świata, przy ich niezwykłej  podatności na reklamę i przy ich nierozumieniu spraw europejskich, stanowisko ich opinii w tej czy innej kwestii polityki europejskiej zależy przede wszystkim od propagandy. Propaganda tam nie wymaga nawet wielkiej zręczności, w treści swojej może być bardzo gruba i niewybredna, może się posługiwać najniezdarniejszemi kłamstwami, byle była szeroko zorganizowana i robiona dużym nakładem środków. Stąd najsłuszniejsza sprawa nie utoruje sobie do tej opinii drogi, jeżeli jej obrońcy nie posiadają daru organizacji reklamy i nie rozporządzają środkami na propagandę. Kto ma np. środki pozyskania dla swych celów artykułów takiego głośnego publicysty, jak Lloyd George, rozsyłanych telegraficznie paru tysiącom dzienników, ten może być pewien skutku, choćby te artykuły roiły się od kłamstw najordynarniejszych.

 

Pomijając już tedy wielką kwestię, która rodzi dla polityki angielskiej rozwój dominiów i wzrost ich znaczenia, kwestię rekonstrukcji wewnętrznej imperium, która żywiołowo posuwa się naprzód i przy której Anglia musi się stopniowo zrzekać swojej władzy i swoich korzyści na rzecz dominiów — trzeba stwierdzić, że rosnący ciągle wpływ dominiów na politykę angielską ma dwa bardzo doniosłe skutki.

Po pierwsze, odbiera on polityce angielskiej jednolitość, zmusza ją do godzenia dążeń, często biegunowo przeciwnych, do dawania, zależnie od konieczności, przewagi to jednym, to drugim, co pozbawia ją tej wspaniałej konsekwencji, jaką się w przeszłości odznaczała. Po wtóre, gdy idzie zwłaszcza o politykę europejską Anglji, wpływ dominiów obniża jej poziom, nie pozwala jej kierować się tym, coby dyktowała dojrzała myśl polityczna angielska, nagina ją w mniejszej lub większej mierze do poziomu opinii społeczeństw Nowego Świata, opinii niekompetentnej, często urobionej w łatwy sposób przez czynniki, nie liczące się wcale z interesami Anglii i Imperium, a nawet tym interesom wrogie.

 

III

Zmiany wewnętrzne w Anglii

 

Wzrost znaczenia i wpływu dominiów komplikuje sprawę kierownictwa polityką angielską przez to, że parlament angielski przestaje być jedynym jej źródłem. Większą jeszcze komplikację wywołuje fakt, że sam parlament nie jest dziś już tym, czym był dawniej. Mówić tu właściwie trzeba tylko o Izbie Gmin, bo Izba Lordów, po kampanii, którą przeciw niej w przeddzień wojny światowej prowadzono, ma dziś właściwie pozycję przeżytku przeszłości, tolerowanego pod warunkiem, że nie będzie próbował odgrywać czynnej roli.

 

Od wojny światowej nastąpiły poważne zmiany w składzie wyborców do Izby.

 

Przez utworzenie państwa irlandzkiego, liczącego przeszło 3 miliony mieszkańców, znikli z Izby Gmin nacjonaliści irlandzcy i parlament stał się ściśle angielskim, coby powinno było politykę angielską uprościć i ułatwić.

 

Na krótko wszakże przedtem, w 1918 roku nastąpiła reforma wyborcza, która wprawdzie nie wprowadziła powszechnego głosowania, ale prawo wyborcze tak rozszerzyła (nadając je kobietom), że się to równa głosowaniu powszechnemu. Liczba wyborców, która przed reformą wynosiła 8,350,000 (sami mężczyźni), podniosła się w 1920 r. do 21,776,000 (w tym 8,856,000 kobiet). Po oddzieleniu Irlandii, jesienią 1924 r. wynosiła ona 21,550,000.

 

Skład Izby zależy przedewszystkiem od tego, kto to są wyborcy, następnie zaś od tego, kto dostarcza środków na organizację wyborów.

 

Ażeby odpowiedzieć sobie na pierwsze pytanie, trzeba przede wszystkim przypomnieć sobie, że ziemia znajdująca się pod uprawą w całej W. Brytanii, nie obejmuje nawet czwartej części obszaru kraju, skutkiem czego ludność rolnicza nie stanowi nawet dziesiątej części ogółu ludności. Sami robotnicy przemysłowi, nie licząc kolejarzy, robotników portowych itp., stanowią większość ludności, a tym samym i większość wyborców do Izby, będącej źródłem rządu W. Brytanii i Brytyskiego Imperium, źródłem polityki angielskiej.

 

Ciało wyborcze, które po usunięciu Irlandczyków, ujednostajniło się narodowo, stało się również bardziej jednostajnym społecznie; co nie ma tego samego znaczenia.

 

Dziś już polityka angielska jest w znacznej mierze tym, czym ją chce mieć robotnik angielski.

 

Otóż w psychologii politycznej robotnika angielskiego zaszły w obecnem stuleciu bardzo głębokie zmiany.

 

W zeszłym stuleciu Anglia w swych szerokich warstwach odznaczała się największym ze wszystkich krajów poczuciem hierarchii społecznej, co stanowiło ogromną jej siłę. Dzięki temu polityka państwowa pozostawała w rękach dwóch tradycyjnych stronnictw, z których każde miało swoją mocną pozycję w masach i znaczną ich część za sobą prowadziło. Z chwilą wszakże, kiedy socjalizm niemiecki przeniknął do Anglii, kiedy propaganda walki klas i klasowej nienawiści zaczęła sobie zdobywać coraz szerszy grunt w masach robotniczych, poczucie hierarchii zaczęło szybko topnieć, dawne uzależnienia polityczne zaczęły się zrywać, urok „burżuazyjnych" przywódców szybko spadać: robotnik angielski zaczął się przeciwstawiać obu tradycyjnym stronnictwom, aż wreszcie w znacznej liczbie został zszeregowany w stronnictwie robotniczym — „Labour Party".

 

„Partia Pracy", jak wszystkie naprawdę socjalistyczne organizacje w Europie, odznacza się silnym germanofilstwem, w ostatnich zaś czasach lewe jej skrzydło skłania się wyraźnie ku komunizmowi. Nie posiada ona polityków wytrawnych, ludzi dość kompetentnych do kierowania olbrzymim Imperium, skutkiem czego rządy Ramsay MacDonalda nie mogły się długo utrzymać i przygotowały zwycięstwo konserwatystów: niemniej przeto siła jej jest tak poważna, ze żaden gabinet stanowiska Labour Party nie może lekceważyć, każdy w swej polityce musi się z nim liczyć.

 

Gdyby np. kierownicy polityki angielskiej doszli do przekonania, że interesy Anglii wymagają nadania tej polityce kierunku wyraźnie przeciwniemieckiego, wątpliwą jest rzeczą, czy ze względu na stanowisko Labour Party znaleźliby w sobie odwagę dania temu poglądowi wyrazu w swym postępowaniu.

 

Dziś rząd angielski, wobec akcji Sowietów w Azji, odczuwa potrzebę polityki antysowieckiej, trudno mu się wszakże zdobyć na jakiś krok zdecydowany, bo względy na Labour Party na to nie pozwalają.

 

Wogóle w rzeczach polityki zewnętrznej angielska „partia pracy" daleka jest od realizmu, którym się polityka angielska zawsze odznaczała. Zmusza to dzisiejszych tej polityki kierowników do przemawiania językiem nowym, do ubierania interesu angielskiego w szaty dążeń ogólnoludzkich, które nie zawsze na nim dobrze leżą i w których mu czasami bardzo niewygodnie.

 

Swoje świetne zwycięstwo przy ostatnich wyborach konserwatyści angielscy zawdzięczali nietylko niezdarności rządów Ramsay Macdonalda, ale także poparciu sfer, reprezentujących w Anglii pieniądz, co im pozwoliło na zorganizowanie potężnej kampanii wyborczej.

 

Doniedawna zdobywa...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin