Andrzej_Herman_Kapital_intelektualny_i_jego_liczenie.pdf

(6216 KB) Pobierz
635261175 UNPDF
38 Kwartalnik Nauk o Przedsiębiorstwie 2008/3
Kapitał intelektualny
i jego liczenie
Andrzej Herman
cia kapitału prowadzi do naduży-
wania tego terminu, również w odniesieniu
do kapitału intelektualnego. Bardzo często
w piśmiennictwie poświęconym tej proble-
matyce trudno jest odróżnić kwestie, które
odnoszą się do zagadnień z obszaru historii
myśli ekonomicznej, czyli genezy i momen-
tu narodzin tego terminu − od tych, które
są już związane ze współczesnym wkładem
różnych ekonomistów do teorii ekonomii
i praktyki zarządzania przedsiębiorstwem.
Powstają wówczas bardzo nietrafne próby
poszukiwań źródeł kapitału intelektualne-
go tam, gdzie raczej lub na pewno szukać
ich nie należy. Najlepszym tego przykładem
może tu być dość częste odwoływanie się do
korespondencji między Johnem K. Galbra-
ithem i Michałem Kaleckim. W liście z 25
czerwca 1968 roku ten pierwszy użył wów-
czas tego terminu w uznaniu dla wielkiego
dorobku intelektualnego Kaleckiego 16, 3) . Jak
napisał: Nie wiem, czy zdaje Pan sobie
sprawę jak wiele zawdzięczamy intelek-
tualnym wartościom wniesionym przez
Pana w ciągu wielu lat. Do dziś jestem
zaskoczony liczbą osób w Warszawie,
które przedstawiają Pańskie idee bez łą-
czenia ich z Pańskim nazwiskiem 8) . Pisząc
te słowa Galbraith podkreślił wielki wkład
teoretyczny, jaki Kalecki – równolegle do
Johna Keynesa, choć z innych niż on pozycji
Nie wszystko, co się da policzyć, rzeczywiście
się liczy. Nie wszystko, co się liczy, można
policzyć.
Albert Einstein
politycznych − włożył w przełamanie zasad
ortodoksyjnej ekonomii. Nie sposób więc
nie przypomnieć wielkiego teoretyczne-
go wkładu, jaki wniósł Kalecki . To właśnie
w jego formule wzrostu pojawił się prob-
lem tzw. „reszty”. Dotyczy to współczynni-
ka „U”, czyli czynników pozainwestycyjnych
wzrostu dochodu narodowego, które zostają
spowodowane postępem organizacyjnym,
wzrostem kwaliikacji pracowników, czyli
kapitałem ludzkim 5) .
Dalszy rozwój dyskusji nad pojęciem
kapitału w ekonomii doprowadził również
do rozważań na temat relacji między po-
stępem technicznym a kapitałem. Na ten
temat odbywały się m.in. wielkie naukowe
debaty między brytyjskimi i amerykański-
mi uczonymi – warto tu tylko wspomnieć
dyskusje między Keithem J. Arrowem i Joan
Robinson. W podobnym nurcie badawczym
plasują się prace Roberta M. Solowa, który
zajął się problemem roli postępu technicz-
nego – m.in. w rozwoju konsumpcji 19) .
Jednak z punktu widzenia współczes-
nych wyzwań i potrzeb rozwojowych go-
spodarki opartej na wiedzy, wielką zasługą
Kaleckiego było zwrócenie uwagi nie tylko
W literaturze wieloznaczność poję-
635261175.003.png 635261175.004.png
PRAKTYCZNA TEORIA
39
na znaczenie tego, co jest zawarte w „U”, ale
także na społeczne uwarunkowania teorii
wzrostu gospodarczego. Miało i ma to istot-
ne znaczenie dla dalszego rozwoju teorii ka-
pitału intelektualnego. Niezbędne jest bo-
wiem rozróżnianie w tym obszarze wiedzy
i związanego z nią kapitału intelektualnego,
jako zasobu i jako strumienia.
Najpoważniejszą słabością w ekono-
micznej teorii kapitału intelektualnego
jest milczące przyjęcie założenia, że on
już ze swej istoty rzeczy istnieje (funk-
cjonuje), lub też, że co najwyżej się go po-
mnaża („wydobywa”) za pomocą różnych
wyspecjalizowanych technik na poziomie
przedsiębiorstwa. Ignoruje się wówczas za-
sadniczą rolę, jaką odgrywają na poziomie
makroekonomicznym różnorodne czyn-
niki kreujące kapitał intelektualny, czy-
li znajdujące się u jego podstaw – w tym
przede wszystkim narodowe i międzyna-
rodowe czynniki rozwoju. Takie podejście
metodologiczne nie tylko utrudnia, mniej
lub bardziej precyzyjne szacunki jego rze-
czywistego, ekonomicznego potencjału, ale
również ocenę rzeczywistych, społecznych
kosztów jego tworzenia. W szczególności
odnosi się to do tych wszystkich sytuacji,
w których koszty tworzenia kapitału in-
telektualnego podlegają uspołecznieniu
– m.in. w ramach narodowych systemów
edukacyjnych inansowanych z podatków
obywateli. Z kolei zyski z jego eksploatacji
podlegają prywatyzacji.
Ogromny wpływ na to szybko rozsze-
rzające się w gospodarce światowej zjawisko
mają różnorodne rozwiązania instytucjo-
nalne i prawne, które mimo, że powodują
znaczne i wymierne skutki ekonomiczne,
to jednak wymykają się krajowym i mię-
dzynarodowym statystykom . W związku
z tym nie podlegają one ocenie ilościowej
i jakościowej, a tym bardziej etycznej. W re-
zultacie tego stanu rzeczy bardzo często to,
co powinno być zwykłym ryzykiem syste-
mowym, jest zamieniane na ryzyko insty-
tucjonalne, a ryzyko prywatne jest zamie-
niane w praktyce na ryzyko publiczne.
Niestety dotychczasowe doświadcze-
nie pokazuje, że opisana powyżej sytuacja
w międzynarodowych stosunkach ekono-
micznych jest powszechną praktyką. Nie
może więc budzić zdziwienia, że postępy ba-
dawcze w obszarze kapitału intelektualnego
dokonują się niemal wyłącznie na poziomie
mikroekonomicznym *) , i są wywołane sil-
ną presją potrzeb praktyki gospodarczej
(popytu), która jest reprezentowana przede
wszystkim przez sektor prywatny. Lidera-
mi tego postępu badawczego są zaś głównie
irmy doradcze i konsultingowe. Ośrodki
akademickie najczęściej implementują tę
wiedzę ze znacznym opóźnieniem, spełnia-
jąc przy tym, niestety, w większości rolę od-
twórczą i dystrybucyjną. W związku z tym
nie są one także wystarczająco krytyczne
naukowo oraz nie uzyskują satysfakcjonu-
jących poznawczo wyników.
Z metodologicznego punktu widzenia są
więc szczególnie interesujące intelektualnie,
podejmowane ostatnio próby szacowania
krajowego kapitału intelektualnego . Są one
wywołane procesem tworzenia się gospodar-
ki opartej na wiedzy. W istocie rzeczy swoimi
korzeniami teoretycznymi sięgają do rozwa-
żań, które w latach 1956-1970 prowadził Ka-
lecki (owe symboliczne „U” w jego formule
wzrostu ), a także równolegle i niezależnie od
niego wielki ekonomista szkoły austriackiej
Fritz Machlup, który zasłynął pionierską na
ówczesne czasy pracą he Production and
Distribution of Knowledge in the United
States . Te poszukiwania, kontynuowane
przez jego uczniów, zostały przez nich opub-
likowane w 1986 roku. Wcześniej, bo już od
1970 roku do Machlupa, w inny sposób, na-
wiązywał Alvin Toler w swej znanej trylogii
(współautor Heidi Schulz): Szok przyszłości
(1970), Trzecia fala (1980) i Zmiana władzy
(1990). Gwoli prawdy trzeba też podkreślić,
że dopiero znacznie później do tego nurtu,
jako wybitni jego kontynuatorzy, dołączyli
Peter Drucker i Lester hurow, a także Paul
M. Romer 14, 15) . Wszyscy oni podkreślają, że
to rozwój kapitału ludzkiego wyznacza tem-
po i charakter postępu technicznego.
635261175.005.png
40 Kwartalnik Nauk o Przedsiębiorstwie 2008/3
Próby szacowania krajowego (narodo-
wego) kapitału intelektualnego są bardzo
trudne, gdyż obok wielu czynników, które
są mierzalne, istnieje wiele innych, które
mają charakter jakościowy i trudno je mie-
rzyć. Pomimo trudności, jakie są związane
z operacjonalizacją kapitału intelektualnego
krajowego (narodowego), czy też na pozio-
mie mezzo (miasta, klastry, wyższe uczel-
nie, instytuty naukowo-badawcze), warto
jednak te próby kontynuować. Trudno bez
nich bowiem konstruować makroekono-
miczne modele wzrostu gospodarki opartej
na wiedzy. Takie prace podjęto w Szwecji
i Izraelu, a także w odniesieniu do gospo-
darki niektórych krajów arabskich. Frag-
mentarycznie rozpoczęto je również w Ka-
nadzie i w Irlandii 10) .
Tym bardziej więc na szczególną uwagę
i uznanie zasługują działania zainicjowane
ostatnio w Polsce, które mają na celu próbę
oszacowania stanu i potencjału polskiego
kapitału intelektualnego. Są one niezbęd-
ne nie tylko w celu zmiany sposobu myśle-
nia na temat teoretycznego modelu wzro-
stu gospodarczego, ale także istoty modelu
rozwoju społeczno-gospodarczego Polski
w XXI wieku. Jest to związane z potrzebą
jak najszybszego przekształcenia polskiej
struktury gospodarczej w taki sposób, aby
było możliwe jej włączenie do globalizują-
cej się gospodarki usług opartych na wiedzy
(GOW). Do podjęcia i wspierania takich
działań zobowiązuje także pamięć o pio-
nierskich pracach Kaleckiego .
Jednakże jednym z warunków powo-
dzenia prowadzonych poszukiwań nie jest
ograniczanie się w nich tylko do budowy,
mniej lub bardziej eleganckich, ekonome-
trycznych modeli wzrostu gospodarczego
– choć same w sobie są one niewątpliwie
bardzo potrzebne, a wiele spośród nich
jest bardzo wartościowych i przydatnych
w praktyce 13) . Na szczególną uwagę zasłu-
gują tu przede wszystkim te prace, które
zmierzają do opracowania statystyki go-
spodarki opartej na wiedzy, których punk-
tem wyjścia jest statystyka nauki i techniki.
Wymagają one jednak opracowania i wdro-
żenia nowych wskaźników statystycznych,
które umożliwią systemową analizę tego
obszaru ( linkage indicators ), a także szero-
kie korzystanie nie tylko ze źródeł danych
statystycznych, ale również i pozastaty-
stycznych. Oznacza to konieczność nie tyl-
ko interdyscyplinarnego, ale przede wszyst-
kim problemowego podejścia do zbieranego
materiału statystycznego 11) .
W tym celu jest niezbędne uwzględnia-
nie czynników jakościowych , które w tych
procesach odgrywają decydującą rolę. War-
to przy tym mieć świadomość, że w obrę-
bie tak nakreślonych obszarów poszukiwań
znajdują się elementy, które będzie można
zmierzyć, ale też i takie, które będzie można
jedynie wydedukować z teorii. Nie jest bo-
635261175.006.png
Kapitał intelektualny i jego liczenie
41
wiem prawdą, że czego nie udaje się zmie-
rzyć w ekonomii, tym nie warto się zajmo-
wać. „Kult empirii” w żadnej nauce nie uła-
twia badania rzeczywistości.
Odnosi się to m.in. do różnorodnych
relacji między wiedzą i kapitałem inte-
lektualnym, a własnością i zachodzącymi
w ich obrębie sprzecznościami interesów.
Ekonomia bowiem zawsze była i jest nauką
o interesach, i jako taka była i jest ekono-
mią polityczną. W przypadku wiedzy i ka-
pitału intelektualnego wymaga to również
wyraźnego określenia: czyje interesy i ja-
kiego rodzaju bierze się przede wszystkim
pod uwagę, oraz, w jakim celu zamierza
się je uwzględniać? W jaki sposób tworzo-
ne zasoby wiedzy są przekształcane w ka-
pitał, kto ten proces faktycznie inansuje,
kto w jego wyniku i w jaki sposób staje się
ich formalnoprawnym właścicielem, a kto
jego faktycznym beneicjentem? W ten spo-
sób z obszaru zarządzania wiedzą i kapi-
tałem intelektualnym w przedsiębiorstwie
wkraczamy w wielki obszar międzynaro-
dowej ekonomii politycznej, gospodarki
opartej na wiedzy. Ponieważ oba te obszary
są ze sobą ściśle powiązane, to nie można
tych powiązań nie badać i nie uwzględniać
w procesach decyzyjnych.
Wiedza jest atrybutem wyłącznie ludz-
kim, jest więc oczywiste, że kapitał ludzki
jest w tej triadzie najważniejszy 21) . Najbar-
dziej ogólnie można go deiniować jako
indywidualne, kluczowe kompetencje
pracowników . Składają się na nie indywi-
dualna wiedza i umiejętności. Oba te atry-
buty kapitału ludzkiego wymagają jednak
w praktyce rozwinięcia. Trzeba do nich do-
dać indywidualne predyspozycje pracowni-
ków: psychoizyczne oraz zawodowe. Od-
nosi się to m.in. do ich zdolności i skłonno-
ści do tworzenia innowacji, odporności na
stres, ich stopnia gotowości na zmiany w ży-
ciu osobistym, oraz sposobu wykonywania
przez nich powierzonej im pracy, czyli in-
dywidualnego zaangażowania. Wszystkie
te i inne atrybuty kapitału ludzkiego są tym
bardziej ważne, że wiążą się z możliwością
jego migracji, czyli zmian w strukturze za-
trudnienia. Migracjom kapitału ludzkiego
najczęściej bowiem towarzyszy migracja
wartości przedsiębiorstwa.
Z praktycznego punktu widzenia naj-
bardziej przydatne wydaje się być ujęcie,
którego autorem jest Nick Bontis, łączy
bowiem walory teoretyczne i ułatwia ope-
racjonalizację tej kategorii. Jest ono warte
uwagi jednak przede wszystkim dlatego,
że jego punktem wyjścia jest makroekono-
miczna kategoria kapitału intelektualnego,
jaką jest narodowy kapitał intelektualny .
W ten sposób ujęcie to wpisuje się znakomi-
cie we wcześniej wspomniane rozważania,
które na początku lat 1960 zainicjowali Ka-
lecki i Machlup.
Według Bontisa kapitał intelektualny
narodu zawiera ukryte wartości poszcze-
gólnych ludzi, przedsiębiorstw, instytucji,
wspólnot lokalnych i regionów. Są one bie-
żącym lub potencjalnym zasobem tworze-
nia bogactwa narodowego. Trzeba je jed-
nak najpierw umieć trafnie zidentyikować,
a następnie umiejętnie nimi zarządzać.
W tym celu przekształcił on i zmodyiko-
wał „drzewo kapitału intelektualnego”, za-
proponowane w 1997 roku przez Leifa Ed-
vinssona i Michela S. Malone.
W poszukiwaniu
deinicji kapitału
intelektualnego
W literaturze ekonomicznej istnieje
wiele, mniej lub bardziej trafnych, sposo-
bów ujęć i deinicji kapitału intelektualne-
go. Współcześnie wśród ekonomistów ra-
czej dominuje pogląd, że kapitał intelek-
tualny przedsiębiorstwa składa się z trzech
rodzajów aktywów: kapitału ludzkiego
( human capital ), kapitału strukturalnego
( structural capital ) i kapitału klienta ( cu-
stomer capital ). Często jednak ta triada
jest też przedstawiana w sposób nieco od-
mienny. W miejsce kapitału klienta jest na
przykład wymieniany kapitał relacyjny lub
społeczny 9) .
635261175.001.png
42 Kwartalnik Nauk o Przedsiębiorstwie 2008/3
W tym miejscu warto podkreślić, że
bezpośrednie rozważania ekonomistów na
temat teorii kapitału ludzkiego, i nierozer-
walnie z nim związanego pojęcia kapita-
łu intelektualnego, pojawiły się w teorii
ekonomii wyjątkowo późno. Stało się to
bowiem dopiero na przełomie lat 50. i 60.
ubiegłego wieku. Jak zwykle zainteresowa-
no się tym obszarem badawczym pod wpły-
wem potrzeb praktyki gospodarczej i presją
potrzeb społecznych.
Ten nurt badań w ekonomii światowej
zapoczątkował heodore W. Schulz. W ra-
mach tzw. „szkoły z Chicago”, to on nieco
później zainspirował Gary S. Beckera, aby
włączył się do poszukiwań odpowiedzi na
pytanie, jak zachowania ludzkie można
wyjaśniać za pomocą narzędzi ekonomicz-
nych 17, 1) .
Warto również zwrócić w tym miejscu
uwagę, że to nie Schultz i Becker byli pre-
kursorami kategorii kapitału ludzkiego. Był
nim niemiecki ekonomista Fryderyk List,
który jako pierwszy w pierwszej połowie
XIX wieku podjął ten problem w swoich
rozważaniach teoretycznych. Tak jak przed
wieloma wiekami Konfucjusz i Arystoteles
uważali, że stabilność państwa i ład społecz-
ny w ogromnym stopniu zależą od wiedzy
i wykształcenia (edukacji), to List za głów-
ne źródło bogactwa uznał wiedzę i umiejęt-
ności jednostek i narodu. Jak podkreślał, to
jednostki ludzkie za pomocą wiedzy tworzą
swój materialny dobrobyt, a narody swój
produkt krajowy.
Jednak takie postawienie tej kwestii, któ-
re wówczas było nowatorskie, współcześnie
nie wystarcza z punktu widzenia potrzeb
praktyki gospodarczej. Dopiero więc znacz-
nie później prowadzone wśród ekonomi-
stów dyskusje w nowy jakościowo sposób
uzmysłowiły rangę teoretyczną i praktycz-
ne znaczenie pytania, jak przekształcać
istniejące potencjalnie zasoby społeczne
w kapitał, a ten w aktywa przedsiębiorstwa?
W ich efekcie przyjęto, że kapitał to histo-
rycznie szeroko rozumiana nagromadzona
praca (materialna i niematerialna) – nieza-
leżnie od tego, czy jest ona synonimem na-
kładów na rzecz dalszej produkcji, czy też
tylko dóbr już wytworzonych (podejście na-
kładowe lub zasobowe).
Jest prawdą, że intelekt i związana z nim
wiedza zawsze były obecne w działalno-
ści gospodarczej, a także zawsze były i są
jednym ze źródeł bogacenia się narodów.
Jednak wiedza oraz umiejętności jedno-
stek i narodów stają się współcześnie, naj-
ważniejszymi źródłami wzrostu wartości
przedsiębiorstw i konkurencyjności gospo-
darek narodowych. Od trafności sposobu
teoretycznej i praktycznej interpretacji ich
miejsca w procesach gospodarowania zale-
ży więc bardzo wiele.
Trafnie tę zależność ujmuje Grzegorz W.
Kołodko, kiedy pisze: Wiedza wiązać może
się z kumulowaniem informacji i odtwa-
rzaniem tylko tego, co odkryli i udowod-
nili inni .(…) Wiedza zatem to odtwarza-
nie, a nauka to tworzenie, to akt dostar-
czania wartości dodanej do istniejącego
zasobu wiedzy. Innymi słowy, tym więk-
sza jest wiedza, im więcej ogarnia się z
lektury cudzych książek. W nauce trzeba
samemu pisać i dokładać do tej biblioteki
własne tomy. Dotyczy to również w całej
rozciągłości ekonomii 7) .
Z całą ostrością kwestia ta się jawi
w kontekście procesów „starzenia się” wie-
dzy, która jest zmaterializowana nie tylko
w książkach i artykułach naukowych, czy
też w infrastrukturze materialnej i wytwo-
rzonych dzięki niej produktach i usługach.
Dotyczy to również wiedzy zgromadzonej
w postaci doświadczenia ludzi.
W tym kontekście powstaje więc też py-
tanie, jak należy mierzyć proces „starzenia
się” wiedzy? Pytanie to odnosi się tak do
wiedzy zawartej w aktywach widocznych
(„twardych”), jak też w aktywach niewi-
docznych („miękkich”).
Tak więc to nie przypadkowo, jak nigdy
dotychczas, z taką wielką siłą pojawiła się
potrzeba metateoretycznego podejścia do
problematyki roli i funkcji, jakie spełniają
wiedza i kapitał intelektualny, oraz możli-
635261175.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin