DRUGI_OBIEG_NR2_(25.11.2011).pdf

(798 KB) Pobierz
745433288 UNPDF
1
745433288.001.png
SPIS TREŚCI :
WITOLD GWOŹDŹ
Najmniejsza cząstka mnie........................................................s.4
NATALIA KLIMCZUK
Pierwsze samodzielne zadanie...............................................s.10
ANNA KUSIAK
Hotel samobójców...................................................................s.16
MARTA ŁOBAŻEWICZ
La proditore............................................................................s.22
PAWEŁ MOCEK
Drobna pomoc........................................................................s.29
ADRIAN ''RYAN'' SŁADEK
Przeniewierca.........................................................................s.38
2
Witajcie ponownie!
Z niekłamaną przyjemnością chcielibyśmy Was powitać
w drugim numerze wznowionego Rybnickiego Amatorskiego
Przeglądu Literackiego ''Drugi Obieg''! W tym miesiącu
wychodzimy do Was z numerem o lepszej jakości wydania.
Tym razem prezentujemy się Wam z sześcioma nowymi
opowiadaniami, z których każde na swój oryginalny sposób porusza
motyw tego numeru, którym jest Maska . Style i gatunki są
zróżnicowane, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Dwa pośród tegomiesięcznych tekstów napisane zostały
przez osoby, które dopiero co dołączyły się do naszej ekipy: Anię
Kusiak i Pawła Mocka . Niezwykle cieszy nas fakt, że nasze grono
powiększyło się i liczymy, że w niedługim czasie powitamy na
łamach ''Drugiego Obiegu'' kolejne osoby.
Zapraszamy także wszystkich do odwiedzania naszego
profilu na Facebooku, który możecie znaleźć pod adresem:
www.facebook.com/drugiobieg . Prostym gestem, jakim jest
kliknięcie ''lubię to'', dacie nam sygnał, że zwracacie uwagę na
naszą pracę i zmotywujecie nas do kontynuowania projektu.
Na koniec chciałbym przypomnieć, że ''Drugi Obieg''
zmienił adres e-mail. Od teraz możecie się z nami kontaktować za
pomocą następującego adresu: drugiobieg@yahoo.pl .
Z pozdrowieniami i życzeniami miłej lektury,
Adrian ''Ryan'' Sładek i Witold Gwoźdź wraz z całą
ekipą.
REDAKCJA:
Justyna Hawryś — Oprawa graficzna, jedzenie mlecznych kanapek.
Paweł ''Rus'' Połednik — Korekta tekstów, picie kawy, umiłowanie średników.
Adrian ''Ryan'' Sładek — Składanie tekstu, wysłuchiwanie narzekań.
Witold Gwoźdź — Ogarnianie wszystkiego, bycie zmierzłym i bycie zmierzłym.
Agata Paprotna — Mecenat, bycie zadowoloną.
Łukasz Paprotny — Mecenat, posiadanie dziwnego poczucia humoru.
3
745433288.002.png
Najmniejsza cząstka mnie
Witold Gwoźdź
5 listopada 2011 roku ugrupowanie "Anonymous" zniszczyło ogromne
medium komunikacji znane jako portal społecznościowy "Facebook". Zamieszani w ten
ostatni w dziejach spisek prochowy ludzie pracujący dla Facebook Inc. dokonywali tego
dnia masowych zniszczeń w siedzibie spółki. Niszczyli setki zabezpieczeń, usuwali
kopie zapasowe, wszystkie dane, każdy możliwy istniejący ślad, który znajdował się
w Dolinie Krzemowej i świecie zwanym internetem. Nikt nie wie, kim byli ci ludzie.
Pozostali anonimowi do końca swoich dni tak, jak każdy inna osoba popierająca
Anonymous. Może nawet nie byli świadomi tego, co zrobili tamtego dnia? Istnieje
prawdopodobieństwo, że chcieli przyczynić się do ochrony ludzkości i mieli wzniosłe
idee... albo, że wszystko było ukartowane od początku, a Anonymous był tylko zasłoną
dymną dla tajemniczego pana "X". Chwytem marketingowym, mającym dać
nieograniczoną władzę owemu nieszczęsnemu panu "X", który ciągnął za sznurki. O ile
w ogóle istniał. Nie zmienia to jednak konsekwencji tego faktu. Znany ludzkości świat,
przestał istnieć, przeistoczył się w aberrację samego siebie. Taką lawinę spowodował
ten jeden, choć nie tak wcale duży w skali dziejów świata, kamień milowy.
*
Zakreśliłem kolejną datę w kalendarzu. 25.09.2011... jeszcze nieco ponad
miesiąc i ludzie zauważą, jak zakłamany był świat, w którym żyli.
Moje mieszkanie zarzucone jest tonami pudełek po pizzy i puszek po piwie,
wygląda okropnie. W zasadzie wszystko w nim się rozpada, pomijając jego centralną,
jedyną istotną część - komputer. Oto mój oręż, który obrócę przeciw tym, którzy za jego
pośrednictwem zarabiają niebotyczne sumy, żądzą światem i kontrolują jego populację.
Kto mieczem wojuje, od miecza zginie - przysłowie jest nadal aktualne.
Korporacje, rządy, terroryści, firmy, każdy z nich jest winien. A ja - Lewis
"Haller" Gable pomogę z tym skończyć. Nie tak trudno przeciążyć serwer, który i tak
jest oblegany. Nieważne, jak bardzo starają się informatycy z bookryja, jeśli
wystarczająco dużo osób ich obciąży, to w końcu ich potworek zbijający fortuny na
sprzedaży danych osobowych padnie. Wtedy inni, znający się na rzeczy wykasują go
z tego świata.
Jakie piękne czasy nastaną... każdy żyjący na tej planecie człowiek będzie
bezpieczny. Nikt nie będzie znał naszych imion, nazwisk, adresów, numerów PESEL
i IP. Będziemy wolni. Już parę ładnych lat temu policja przyznała, że korzysta z portali
społecznościowych, do ustalania danych osób "podejrzanych". Taaaaaaaak, wiem jak to
działa, podejrzanych, czyli niewygodnych! Takich samych podejrzanych mają Chiny,
Irak, Stany Zjednoczone, Izrael... Będzie to zwrot o sto osiemdziesiąt stopni w historii
świata. Tak jak ten Polak, który udowodnił, że to Ziemia kręci się wokół Słońca, albo
jak Darwin. Będą o nas pisać w książkach. Już to widzę, oczyma wyobraźni... "Lewis
Gable - Człowiek, który powiedział nie.". Staniemy się współczesnymi hipisami, tyle że
niećpającymi i żyjącymi w normalnych miastach, bez śmiesznych komun.
Wyszedłem na balkon z pogniecionym Camelem Lightem w ustach,
uśmiechając się do ceglanych budynków robotniczej dzielnicy Detroit. Tak, to będzie
4
coś. Świat z anonimowymi ludźmi, każdy będzie mógł robić, co tylko zechce, nikt nie
będzie o nikim nic wiedział.
Anonimowość...
*
Ubrane w regulaminowe czarne płaszcze z kapturami Istoty Ludzkie wtłoczyły
się do sypiącego się budynku sądu, niegdyś będącego teatrem, który został
zdelegalizowany dawno, dawno temu. Dach był połatany arkuszami blachy falistej,
a ściany podparte stalowymi belkami. Każdy szedł tak, jakby nie interesowała go żadna
inna Istota Ludzka, nikt nie czuł takiej potrzeby i nie zamierzał zostać przypadkowo
oskarżonym o odbieranie czyjejś anonimowości. Złowieszcze uśmiechy na maskach
wszczepionych w miejsce twarzy w połączeniu z czarnym ubiorem tworzyły z nich
czarno-białą rzekę torującą sobie drogę przez utworzone właśnie koryto. Była godzina
9.55, za pięć minut rozpocznie się rozprawa, a przecież nie może być rozprawy sądowej
bez oskarżycieli, obrońców i sędziów. Długi korytarz prowadzący na wielką salę
amfiteatralną był pomalowany okropną zgniłozieloną farbą olejną, wszędzie było
mnóstwo zacieków, a pod nogami walał się gruz. Ludzie powoli zaczęli wlewać się do
hali z półokrągłymi betonowymi ławami. Siadali dokładnie na wymalowanych
ścierającą się czarną farbą po kolei ponumerowanych miejscach. 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9,
10... Kiedy tylko usiadła setna osoba, reszta, dla której nie starczyło ponumerowanych
siedzisk, wyszła. W miejscu gdzie zwyczajowo powinni być aktorzy, kurtyna i scena,
była wielka klatka spawana z prętów zbrojeniowych. Pośrodku zaś widok niecodzienny.
Okropne monstra, bestie... a w zasadzie najprawdziwsi z ludzi. Bez masek, ubrani
w jakieś pozszywane ze sobą kolorowe, brudne szmaty imitujące coś na kształt
groteskowych sukien, garniturów i koszul. W miejscu twarzy... to znaczy maski jawiła
się zmasakrowana mieszanina zabliźnionych ran i widocznych mięśni oraz ścięgien.
Puste podwójne dziury w miejscu nosa, otwory gębowe pozbawione ust z widocznymi
zębami wystającymi z poranionych dziąseł. Kiedy maska jest zasadniczą twarzą Istoty
Ludzkiej, pozbycie się jej... to okropny widok.
Ci ludzie są jednymi z tych, których zawsze rodzi się paru w każdym
pokoleniu. Uznają anonimowość za najgorsze zło, chcą za wszelką cenę się jej pozbyć,
a kiedy posuną się do ostateczności — usuną maski, wyglądają jak potwory z sennych
koszmarów. I wyglądają tak samo, są identyczni, zupełnie jak ci mający maski. Jaki to
smętny komentarz - w pogoni za porzuceniem anonimowości okaleczyć się, będąc już
okaleczonym i stać się częścią anonimowej grupy, chcąc porzucić wcześniejszą
anonimowość. I to jest cena - teraz stoją pośrodku zrujnowanej sali teatralnej
przemianowanej na sąd zamknięci w klatce jak zwierzęta. Czekają na osąd setki Istot
Ludzkich, która zdołała się tu wtłoczyć w pierwszej kolejności.
Wybiła godzina 10.00, wszyscy powstali.
— Oto Istoty Ludzkie oskarżone przez Istoty Ludzkie, nie wiemy o nich nic.
Niech przemówi oskarżenie.
Chór tak samo brzmiących, zniekształcanych przez maski głosów równo co do
sekundy wymówił beznamiętnie regułkę. Jaki to chory świat... "Nie wiemy o nich nic,
niech przemówi oskarżenie...
*
Tak wyglądały sądy w tej parodii rzeczywistości. O 9.45 Istota Ludzka, jak
zaczęto nazywać zwykłych ludzi, przemocą wprowadzała do klatki kogoś, kto miał być
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin