Upadek Judasza.doc

(49 KB) Pobierz
Upadek Judasza

Upadek Judasza

Kochani Bracia w Chrystusie!

Lepiej poznamy cierpienie Chrystusa, jeśli przypatrzymy się niektórym ważniejszym postaciom, które odegrały pewną rolę w Jego Męce. Oznaką prawdziwej przyjaźni jest wierność w niedoli. Siła charakteru, czy słabość moralna, szlachetność, czy podłość, wierność, czy interesowność najlepiej uwydatniają się w chwilach ciężkich prób i cierpień.

Przypatrzmy się postaciom bliżej zaintersowanym w cierpieniu Chrystusa, jak się zachowywały, i weźmy przykład z ich ujemnego, czy dodatniego postępowania.

Pierwszą osobą, która rzuca się nam w oczy z powodu swej podłości i nikczemności, jest zdrajca Judasz. Człowiek powołaniem stojący między najgodniejszymi, a jednak stosują się do niego groźne słowa Ewangelii: "Dobrze mu było, aby się był nie urodził on człowiek" (Mat. 26, 24). Z imieniem Judasza związane są najpodlejsze określenia języka ludzkiego. Już starożytne narody potępiały niewierność i zdradę, która w formie popełnionej przez Judasza jest najokropniejsza. Wszyscy wzdrygają się na słowa: "Judaszów pocałunek", "Judaszowy charakter", "chciwość Judasza".

Powinniśmy się wszyscy zastanowić nad upadkiem Judasza i nauką z niego wypływającą

I.

Upadek Judasza

W historii cierpienia Pana Jezusa spotykamy rozmaite osoby, które staramy się w różny sposób, z wyjątkiem jednej usprawiedliwić. święty Piotr wyparł się Pana Jezusa, ale robił to pod wpływem chwilowej ludzkiej słabości. Piłat skazał Chrystusa na śmierć, ale zrobił to pod wpływem namów i groźby. Annasz i Kajfasz nienawidzili Chrystusa, ale to ich wrogie ustosunkowanie tłumaczymy źle zrozumiałą gorliwością, - tylko Judasza bezwarunkowo, jednogłośnie, już 1900 lat potępia cała ludzkość.

Dlaczego?

Bo był zdrajcą!

Dzisiejszy świat pod wieloma względami nie jest wybredny, zwłaszcza w kwestiach moralnych człowiek przyzwyczaił się do rozmaitych wypaczonych poglądów. Są ludzie, którzy częściowo usprawiedliwiają Judasz. Tłumacza jego chciwość, egoizm, nawet jego samobójstwo traktują pobłażliwie, ale najbardziej moralnie upadły człowiek oburza się z powodu bezczelności Judasza, który tak haniebnie, pod pozorem miłości, sprzedał osobę zawsze i szczerze mu życzliwą.

Tem wstrętniejsza jest dla nas postać Judasza, jeśli zważymy liczne środki i sposoby, któremi Pan Jezus chciał go utrzymać na drodze zbawienia!

Kiedy Judasz na Ostatniej Wieczerzy bezczelnie zapytał Chrystusa: Czy ja jestem Twoim zdrajcą? - zasłużył, żeby mu Pan Jezus powiedział w oczy, wobec wszystkich Apostołów: Tak, ty jesteś zdrajcą!

Ale Chrystus postąpił delikatniej. Dał mu sposobność nawrócić się; szeptem powiedział mu na ucho: Tak, ty mnie zdradzisz.

Judasz powinien był w tej chwili upaść na kolana przed Panem i wyznać swój grzech, ale niestety, nie zrobił tego.

Wstał rozgniewany od stołu i wyszedł z Wieczernika. Ewangelista dodaje ponure słowo, że "była noc" (Jan. 13, 30) - ciemna, beznadziejna noc. Jakżeby nie! Przecież każdy grzesznik, który wyparł się Boga, idzie w ciemność!

Ale Chrystus jeszcze nie stracił nadziei, że Judasz się nawróci. Kiedy w ogrodzie Oliwnym przystąpił do Jezusa z pozdrowieniem: Ave Rabbi! Bądź pozdrowiony, Mistrzu! - Chrystus nie ukarał go natychmiast za jego podłość i zdradziecki pocałunek, ale cierpliwie czekał... może się zastanowi.

Ave Rabbi! - pozdrowił Judasz Chrystusa. Ave! To pierwsze słowo Pozdrowienia Anielskiego, z którem Gabriel zawitał do Panny Marii: "Ave gratia plena!" Ave! Tem słowem rozpoczynają codziennie ,miliony ust ludzkich piękną modlitwę: "Ave Maria". "Ave, verum cerpus natum!" - brzmi początek przepięknej pieśni do Najświętszego Sakramentu. "O, crux, ave spes unica!" - temi słowy pozdrawiamy juz 1900 lat jedyną nadzieję ludzką na ziemi: krzyż Chrystusowy.

Judasz sprofanował piękne słowo "Ave"!

O nieszczęsny człowiecze, jak nisko upadłeś! Najpiękniejszy wyraz miłości, wierności i oddania się, wykorzystałeś jako środek do swego haniebnego, podłego celu. Nikt przed tobą tego nie uczynił, to szczyt podłości! Na zawsze pozostaniesz przedmiotem największej wzgardy, a twój pocałunek, który złożyłeś na obliczy Chrystusa, pocałunek Judasza, będzie symbolem podłości!

Chrystus nie tracił nadziei nawet wtenczas, kiedy Judasz przyszedł na czele służby arcykapłana, by wydać Go w ręce nieprzyjaciół. Nawet na zdradziecki pocałunek odpowiada słowami pełnej miłości: "Przyjacielu, nacoś przyszedł?" (Mat. 26, 50).

Przyjacielu! Słowo to napewno przypomniało wiele serdecznych chwil, spędzonych w obecności Chrystusa, Jego serdeczną miłość. Pytanie to w duszy Judasza z pewnością wywołało uczucie wstydu i pozwoliło mu do głębi ocenić jego podły zamiar. Serdeczne słowa Pana Jezusa nie znalazły oddźwięku w zatwardziałej duszy Judasza; był stracony na zawsze. Już w kieszeni miał 30 srebrników, cenę niewolnika. Tylko tyle był wart dla ciebie twój Bóg?! Możnaby wytłumaczyć twój czyn, gdybyś wydał Chrystusa z przekonania, albo za wielką sumę pieniędzy, ale za trzydzieści srebrników, za cenę nędznego niewolnika zaprzedać swego Mistrza, Pana, Boga? Taki czyn może napawać tylko oburzeniem i wstrętem do twojej osoby!

Gardzimy tobą! Zresztą sam się potępiłeś, nędznie, marnie, przez powieszenie kończąc swe podłe życie!

W kilka godzin po strasznej zbrodni, Judasz wpadł w rozpacz. Żałował swojego czynu, ale już nie dało się go odrobić. Jedyne pocieszenie, jakie usłyszał od wrogów Chrystusa, były słowa: "Co nas to obchodzi, to twoja sprawa!"

Smutnie przedstawiała się ta jego sprawa!

Wzgardzony przez ludzi, zdala od Boga, sam decydował o swoich losach i tą samą ręką, którą liczył pieniądze za Chrystusa, którą Go obejmował w ogrodzie Oliwnym, przeciął pasmo swojego życia.

Przerażenie ogarnia nas na myśl, że ten człowiek był kiedyś apostołem, powołanym do szczytnych ideałów. Należał do grona uczniów, był bliskim Jezusa, jak dwunastu innych.

Był wybrańcem losu, słusznie mógł wzbudzać powszechną zazdrość. Żył przy boku Jezusa przez trzy lata. Był Jego przyjacielem; codzień słuchał Jego nauk, patrzył na Jego cuda, widział, jak uzdrawiał chorych, jak pocieszał strapionych i odpuszczał grzechy.

Codzień czuł w swojej duszy ożywcze ciepło Chrystusowej miłości, widział Jego dobry przykład, czyli, że był w centrum miłości Bożej, - pomimo to dusza jego pozostała zimna, podła, okrutna.

"Jeden z dwunastu" (Mat. 26, 24). Nawet smutno pomyśleć. Judasz miał głosić naukę Chrystusową, miał siać światło Ewangelii, jak jedenastu innych, miał stanąć w aureoli chwały wiecznej na ołtarzach chrześcijaństwa, jak reszta Apostołów; miał zasiadać w niebie po prawicy Syna Bożego.

Co spowodowało straszny Jego upadek? Posłuchajmy, bo to jest ważną dla nas nauką.

II.

Czego uczy upadek Judasza?

Straszny upadek nieszczęśliwego apostoła przedewszystkim przypomina nam, że wszyscy jesteśmy powołani przez Boga, ale nie wszyscy słuchamy Jego głosu. Bóg wszystkich wzywa do Siebie, ale nie każdy człowiek idzie za Jego natchnieniem. Bóg wszystkich obdarzył zdolnościami, ale nie wszyscy je wykorzystujemy. Przyczyną upadku Judasza było, że nie pracował nad doskonaleniem swojej duszy, nie niszczył chwastów swojego charakteru i stracił powołanie .

Każdy człowiek ma skłonność do grzechu, wszyscy musimy walczyć ze swemi nałogami. Judasz tego nie robił i to go zgubiło.

Prawo fizyki: swobodnego spadania ciał, ma zastosowanie również w świecie moralnym. Biada człowiekowi, który wdaje się w targi i kompromis z grzechem! Kto stanął na pochyłości zła, ten niepowstrzymanie stacza się po niej coraz niżej. Widzimy tysiące ofiar grzechu, które za mało stawiały oporu przy pierwszym upadku.

Jeśli rozpruł się nam szew na ubraniu i nie zaszyjemy go na nowo, podrze się całe ubranie. Jeśli nie naprawimy natychmiast wału ochronnego i przerwanego przez wylew, to wszystko zaleje woda.

W duszy Judasza chciwość zrobiła pierwszy wyłom, - u innych ludzi początkiem zguby może być zmysłowość, próżność, żądza sławy, lenistwo, szukanie rozkoszy, - Judasza zgubiło lekceważenie swojej złej skłonności.

Prawdopodobnie już za młodu popełniał małe kradzieże, kłamstwa, i nie było nikogo, ktoby go powstrzymał od złego. Nie miał kochającego ojca, któryby go ujął w karby, nie miał czułej opieki matczynej, któraby wzruszyła jego twarde serce i zapaliła w niem ogień miłości, dobra i cnoty. Nasienie zła kiełkowało w jego duszy i rozrastało się z biegiem lat. Został wybrany na apostoła - powierzono mu wspólny skarb, który prawdopodobnie nadużywał dla zaspokojenia swego łakomstwa. Umiał ukrywać to przed otoczeniem, z wyjątkiem Chrystusa. Tylko święty Jan znał jego przebiegłość - wspomina o niej, gdy Judasz gorszył się, że Maria Magdalena kosztownym olejkiem pomazała nogi Jezusowe, zamiast sprzedać wonność, a pieniądze rozdać ubogim. święty Jan zaznacza, że "to mówił, nie iżby miał pieczę o ubogich, ale iż był złodziejem, i mieszek mając do wkładania nosił" (Jan. 12, 6).

Smutnie kończy człowiek, który zawczasu nie zwalcza swoich namiętności! Wszyscy je mamy, jest to wspólny los naszej natury, ale chrześcijańskim obowiązkiem jest go zwalczać! Ludzie podlegają rozmaitym złym skłonnościom - duszę Judasza opanowała chciwość pieniądza i ona go zgubiła.

Na transformatorach o wielkiem napięciu ekektrycznem malują trupie główki, jako znak ostrzegawczy. Nasze namiętności trzeba podobnie znaczyć.

"Co mi chcecie dać, a ja Go wam wydam? A oni naznaczyli mu trzydzieści srebrnych" (Mat. 26, 15). Bracia, miejmy się na ostrożności, bo srebrniki Judasza tułają się po świecie i tysiące ludzi ulega ich nikłemu czarowi.

Co mi dacie za to, że Go wam wydam? Dajcie mi lepszą posadę, zaszczyty, honory, wyprę się wiary, zasad, swoich przekonań. Daj mi bogactwa, posag, zamożnego męża, a wyrzeknę się katolicyzmu, dzieci i szczęścia małżeńskiego. Daj mi brylanotowy pierścionek, ładne kolczyki, a oddam się rozpuście. Daj mi piękną suknię i zabierz mnie ze sobą na bal, wyrzeknę się zbawienia duszy. Daj mi wygodne, luksusowe mieszkanie, dużo pieniędzy, postaram się pozostać zawsze młodą, powabną, będę unikała zapłodnienia, by zachować piękną linię. Lubię ciepłe łóżeczko, z rana trochę dłużej poleżeć, więc nie nudź mnie w niedzielę koścołem... Szeroko po świecie brzmią słowa Judasza: "Co mi dacie, a ja Go wam wydam?"

Ale kto trzeźwo patrzy na jego smutny upadek, ten skorzysta z tego smutnego przykładu. Judasz wierzył złu, - a grzech, jak zwykle, okłamał go tylko. Judaszowi zdawało się, że trzydzieści srebrników zaprowadzi go na szczyty szczęścia, innych grzech otumania innymi obietnicami, każdego potrafi podejść i wykorzystać jego słabostki, każdego oszuka, jak oszukał Judasza.

Nareszcie spełniły się obietnice grzechu, czy jesteś z tego zadowolony? W kieszeni czujesz pieniądze, zdobyte nieuczciwie, czy jesteś spokojny? Czy spokojnie z nich korzystasz? Czy jesteś szczęśliwy? Jak długo? Judasz już w kilka godzin po otrzymaniu nieuczciwie zdobytych srebrników miał wyrzuty sumienia, gnębiło go straszne rozczarowanie, rozpacz i samobójstwo.

Jaka głębia znajomości psychiki ludzkiej bije z kart Ewangelii. Zaledwie Judasz popełnił przestępstwo, następuje naturalny odruch sumienia, i jak wrząca lawa rozlewa się po jego duszy!

Kto z nas nie doświadczył podobnych rozterek? Chwil, kiedy w nagości ujawnia się przed nami kłam, ułuda, podłość grzechu! Z początku obiecuje nam niewymowne szczęście, pochlebia, wabi, a kiedyśmy mu ulegli, z przerażeniem widzimy szyderczy uśmiech i zostajemy sami wśród męczarni upadku!

Czy chcecie, żeby was spotkał los Judasza? Pamiętajcie o przyrzeczeniu złożonem Bogu podczas chrztu: "Wyrzekasz się czarta?" - "Wyrzekam". - "I wszystkich uczynków jego?" - "Wyrzekam". - "I wszystkiej pychy jego" - "Wyrzekam!"

"Powiadam wam, iż jeden z was mnie wyda" (Mat. 26, 21) - rzekł Pan Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy. Apostołowie zasmuceni oglądają się wokoło i pytają z trwogą: "Azażem ja jest, Panie?"

Co mówi głos mojego sumienia o mojej życiu przeszłem, o moich myślach, słowach, uczynkach? - Boże, czy Cię nie zdradziłem?

Z upadku Judasza wynika jeszcze inna wielka nauka. Wiadomo, że jego grzech był najokropniejszym ze wszystkich, ale daleko straszniejsza jest jego rozpacz i zwątpienie w miłosierdzie Boże, które owładnęły jego grzeszną duszę. To było końcem jego tragednii.

Wiecie dlaczego uległ tak wielkiej rozpaczy? Bo nie miał zwyczaju się modlić! Żeby zamaskować swoją pustkę, nazewnątrz udawał pobożnego i gorliwego, ale dusza jego dawno zerwała z Bogiem. Skąd to wiem? Stąd, że gdyby się szczerze modlił, nigdyby tak strasznie nie upadł! Przypominacie sobie, że kiedy Judasz opamiętał się, szukał różnych sposobów ratunkum tylko o modlitwie, ani żalu za grzechy nie pomyślał. Przestał dla niego istnieć Bóg, bo już się nie modlił.

A przecież Judasz żałował za grzech: "Penitentia ductus", był "żalem zdjęty" (Mat. 27, 3) - poszedł do arcykapłana, przyznał się, że źle zrobił. "Zgrzeszyłem!" - powiedział, oddał z powrotem trzydzieści srebrników, czyli, że odbył spowiedź, żal, zadośćuczynienie, - a jednak jest stracony, bo brakowało w jego duszy napozór drobnego, a jednak niezbędnego aktu ufności w miłosierdzie Chrystusa, które wybacza grzesznikom.

Historia nieszczęśliwego apostoła poucza nas, żebyśmy zawczasu zwalczali swoje złe skłonności, żebyśmy nie wierzyli w ponętne obiecanki grzechu, a jeżeli upadniemy na drodze cnoty, żebyśmy nigdy, przenigdy, w żadnych okolicznościach nie oddali się rozpaczy! Do każdego grzesznika odnoszą się słowa proroka: "Choćby były grzechy wasze, jak szkarłat, jako śmieg wybieleją; i choćby były jak karmazyn czerwone, będą białe jak wełna" (Iz. 1, 18). Każdego grzesznika dotyczą słowa świętego Jana Złotoustego: "Czy iskry mogą podpalić morze? Nie! Morze je ugasi. Grzechy twoje to iskry, a miłosierdzie Boga jest bezbrzeżnym morzem" (hom. 8, de poenit. n. 1).

O Boże, wielkie są moje grzechy, ale nieskończenie wielkie jest miłosierdzie Twoje!

***

Bracia, tego samego dnia, może nawet w tę samą godzinę, przybito Chrystusa na Kalwarii do krzyża, w innych stronach za miastem w zaciszu leśnem zawisł na drzewie pewien człowiek: Judasz - zdrajca.

Jaka straszna różnica! Na krzyżu umiera Zbawiciel za grzechy całej ludzkości, a między innemi i za grzechy Judasza; na innem drzewie wisi Judasz, za którego napróżno Chrystus wylał Swoją krew.

Imię Judasza łączy się z naajohydniejszą ludzką podłością!

Wiemy z historii, że rozmaici bezbożnicy, wrogowie religii, którzy miotali oszczerstwa na Boga i Jego Kościół; byli ojcowie, którzy swoim córkom ze względu na pociąg do złego, dawali imę Satanella, - ale nikt nie nazwał swego syna Judaszem. Imię to jest powszechnie pogardzane na całym świecie. "Ty Judaszu!" - przezywają człowieka bez czci i honoru. "Jesteś Judaszem" krzyczą na tego, kto łatwo za pieniądze wyrzeka się ideałów, kto za gotówkę zdolny jest zaprzedać rodzinę, wiarę, ojczyznę, Boga.

Judasz się powiesił. Ale gdyby wszyscy Judaszowie czasów teraźniejszych postanowili się powiesić, czy nie zabrakłoby powrozów w sklepach, a drzew w lesie?...

Panie Jezu, daj nam siły wytrwać w dobrem, a nadzieję w ciemnościach grzechu. Jeśli sprzeniewierzyliśmy się Tobie, - to wracamy z powrotem, ucałuj nas, przytul do Siebie, i zapytaj serdecznie: "Przyjacielu, po co przyszedłeś? - a usłyszysz naszą odpowiedź: Przychodzę do Ciebie, Panie, żeby już na zawsze z Tobą pozostać, żeby prosić o przebaczenie za grzechy, żałować za nie i zadośćuczynić. Przychodzimy, żeby spocząć w cieniu Twojego miłosierdzia, żeby zapłonąć w świetle Twej miłości. Amen

(kazanie pochodzi z ksišżki: Ks. dr Tihamer Toth, "Chrystus w cierpieniu i w chwale", Kraków 1934, s.167-174)

Bp.Tihamer Toth

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin