Upadek św. Piotra.doc

(56 KB) Pobierz
Upadek św

Upadek św. Piotra

Dwóch apostołów wyparło się Pana Jezusa: Judasz i Piotr. Jaka jest jednak olbrzymia różnica w ich losach. Judasz wyparł się Jezusa, a kiedy uprzytomnił sobie ogrom winy, wpadł w rozpacz i powiesił się. Piotr nie mniej obraził Chrystusa, ale kiedy zastanowił się nad swoim upadkiem, dusza jego serdecznie zapłakała nad jego niedolą i zaraz błagał Chrystusa o przebaczenie, a Bóg odpuścił mu jego grzechy!

Jeśli upadek Judasza jest dla nas dobrą przestrogą, to równie pożytecznie jest zastanowić się nad słabością szczerem nawróceniem się Piotra.

W dzisiejszem kazaniu postaram się przedstawić I)Charakter Piotra, żebyśmy II) zrozumieli jego upadek i III) mogli go naśladować w nawróceniu.

I. Charakter Piotra

Upadek Piotra byłby dla nas niezrozumiały, gdybyśmy znali tylko jego gorliwość, szlachetne porywy, dobrą wolę, bezinteresowność, a pominęli jego sangwiniczny charakter.

święty Piotr był człowiekiem głęboko religijnym; świadczą o tem Ewangelie. Jeszcze zanim stał się uczniem Chrystusowym, już widzimy go z bratem Andrzejem w gronie uczniów świętego Jana Chrzciciela.; tu poznał Chrystusa i przyłączył się do Niego. Jego gorliwość Pan Jezus często chwalił; Piotr był Jego ulubionym apostołem i uczestnikiem wszystkich najważniejszych wypadków Chrystusowego życia. Widzimy Piotra przy boku Jezusa w czasie przemienienia na górze Tabor i w ogrodzie. Jego ustanowił Pan Jezus głową Kościoła.

Piotr na każdym kroku okazuje Panu Jezusowi bezinteresowność i uczciwość. Przypomnijmy sobie scenę, kiedy Pan Jezus przed ostatnią wieczerzą, myjąc nogi apostołom, zbliżył się do Piotra, a ten zakłopotany, stanowczo zaprotestował: "Nie będziesz mi umywał nóg na wieki". Pan Jezus odpowiedział mu: "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał części ze Mną." Wówczas Piotr z niewypowiedzianą miłością, radością i oddaniem zawołał: "Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce i głowę" (Jan. 13,8-11). Był to żywiołowy wybuch szczerej miłości!

Oto druga scena świadcząca o przywiązaniu Piotra do Chrystusa. Wczesny ranek na wybrzeżu morskiem. Apostołowie łowią ryby. Nagle na brzegu zjawia się jakaś postać. święty Jan poznał, że to Chrystus; Piotr nie czekając aż dopłyną do brzegu, wyskoczył z łodzi i pobiegł do Jezusa. To na pozór drobnostka, ale świadczy o wielkiej, szczerej miłości.

Piotr był człowiekiem nie tylko dobrej woli, gorliwym, idealistą i uczciwym, ale jak zwykle tego rodzaju ludzie, zanadto pewnym siebie; był zapalczywy i nierozważny, i to spowodowało jego upadek. Tego rodzaju idealistycznie nastrojone charaktery mało zważają na siebie. Wiedzą, że ich zamiary są uczciwe i to im wystarcza. Nie zastanawiają się nad swoją prędkością, często działają zbyt pochopnie i ufają sobie. Wszystkie te wady miał i święty Piotr.

Pan Jezus często mu zwracał na to uwagę, ale napróżno. Oto, naprzykład w czasie ostatniej wieczerzy, Chrystus mówił do Piotra: "Dokąd Ja idę, nie możesz teraz za mną iść, ale potem pójdziesz." święty Piotr nie daje za wygraną i prędko mówi: "Czemu nie mogę za Tobą iść teraz? Duszę moją za Ciebie położę". Pan Jezus odpowiedział: "Duszę swą za mnie położysz? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: nie zapieje kur, aż się Mnie trzykroć zaprzesz" (Jan.13, 36-38). Pan Jezus go przestrzegał, ale Piotr ufał we własne siły i zlekceważył słowa napomnienia.

Po wieczerzy, zanim udał się Chrystus z apostołami na górę Oliwną, przepowiedział: "Wszyscy wy zgorszenieze weźmiecie ze Mnie tej nocy". święty Piotr natychmiast żywo protestuje: "choćby się wszyscy zgorszyli, z Ciebie, ja nigdy się nie zgorszę". Kiedy Pan Jezus przepowiedział Piotrowi, że do rana zmieni swoje stanowisko, ten jeszcze namiętnie przeczył: "coćby mi też z Tobą przyszło umrzeć, nie zaprę się Ciebie" (Mat. 26,31,33,35)

"Choćby się wszyscy zgorszyli, z Ciebie, ja nigdy się nie zgorszę!" Piotrze, to zarozumiałość. Wiemy, że gorąca miłość przemawiała w tej chwili przez ciebie, ale i z miłości można uczynić głupstwo.

Piotr mówił te słowa pod wpływem czystej, prawdziwej miłości, ale gdyby się trochę głębiej zastanowił nad sobą, spostrzegłby lęk na dnie swej duszy. Kiedy idąc po morzu, zaczął tonąć, prędko opuściła go odwaga. Gdyby się zastanowił nad swem tchórzostwem, nie zlekceważyłby przestrogi Pana Jezusa: "Szymonie spisz?", ale uważałby na siebie i ustrzegł się upadku.

"Czuwajcie, módlcie się, byście nie weszli w pokuszenie. Duch wprawdzie ochotny, ale ciało mdłe" (Mar. 14,37,38). Boskie słowa! Często przekonywujemy się o ich prawdziwości! Piotr je lekceważył i nie stosował się do nich w swojem życiu, dlatego upadł.

I. Upadek Piotra

Jeśli znamy dodatnie i ujemne cechy charakteru Piotra, zrozumiemy jego upadek, wyparcie się Chrystusa, smutne słowa, które trzy razy powiedział na podwórzu arcykapłana: "Nie znam tego człowieka" (Mat. 26, 72).

O, Boże! Piotrze, co ty mówisz? Nie znasz Go? Przecież przed chwilą wieczerzaliście razem! Upłynęło zaledwie kilka godzin, jak stawałeś w Jego obronie! Człowiecze, opamiętaj się, przecież trzy lata żyłeś z Nim, słuchałeś Jego nauki!

Nie znasz Go? Przecież byłeś Jego najukochańszym uczniem! Byłeś z nim na górze Tabor, w ogrodzie Oliwnym, widziałeś Go jak się modlił, walczył z trudami życia, krwią pocił, - a teraz mówisz, że Go nie znasz?

Piotrze! Czy nie pamiętasz, że Kiedy wszyscy chcieli Go opuścić, to powiedziałeś te wzniosłe słowa: "Panie, do kogóż pójdziemy? Słowa żywota wiecznego masz, a my wierzymy i poznaliśmy, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boży" (Jan. 6,69-70), - a teraz mówisz, że Go nie znasz?

Piotrze! Kiedy On pytał apostołów, za kogo Go mają, ty w imieniu wszystkich odpowiedziałeś: "Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego." (Mat. 16,16), - a teraz Go nie poznajesz?

Piotrze, przed kilkoma godzinami, kiey mówił, że wszyscy Go opuszczą, ty dumnie, pewny siebie, powiedziałeś: "Choćby się wszyscy zgorszyli z Ciebie, ja nigdy się nie zgorszę"(Mat.26,33), a teraz nie przyznajesz się do Niego?

Mimowolni budzi się w nas pytanie, zarzut: Piotrze, jak mogłeś być tak tchórzliwy? - ale natychmiast cichniemy, gdy zastanowimy się nad swoim życiem. Czy nigdy nie powiedzieliśmy o Chrystusie tych strasznych słów: "Nie znam tego człowieka!"? - Sami wobec siebie, gdy nas nikt nie widzi, może potrafimy być religijni i pewni swojej wiary, ale broń Boże, w towarzystwie, gdy spotykamy inne od naszych przekonania, a tem bardziej, jeśli znajdziemy się wśród ludzi innych wyznań, tam zamiera głos na naszych ustach, - jedyną odpowiedzią, którą dajemy w obronie Chrystusa, są słowa: Nie znam Go!

Piotr wobec służby zaparł się Chrystusa. Dzisiejsi Piotrowie wypierają się go dla głupiej mody, dla zachowania pozorów ludzi inteligentnych, rozumnych, przejętych duchem postępu. Dziś jest niemodne przestrzegać postów, mieć więcej niż dwoje dzieci, zawiesić w pokoju krzyż, zamiast rzekomo artystycznych, bezwstydnych aktów. Dziś niemodna jest spowiedź, słuchanie Mszy świętej. Czy to nie straszna i smutna rzeczywistość, powtarzać słowa "Nie znam tego człowieka!"?

Bracia! Zastanówmy się nad sobą, zbadajmy swe sumienie i zapytajmy: Czy nie jesteśmy tchórzliwi, kiedy trzeba śmiało bronić Boga? Czy nigdy, podobnie jak Piotr, nie wyparliśmy się Chrystusa?

Wypiera się Chrystusa, kto dla jakichkolwiek względów wyrzeka się zasad, czci, honoru i swoich przekonań. Wypiera się Chrystusa, kto dla względów materialnych porzuca normy moralne i zasady wiary. Wypiera się Chrystusa, kto dla karjery politycznej, żeby się troche - jak to mówią - "odkuć", nie przyznaje się do wiary, gdyż boi się, by z tego powodu nie stracił względów swoich przełożonych. Wypiera się Chrystusa, kto dla ludzkiej słabości boi się wystąpić w razie potrzeby w obronie wiary i Boga. Wypiera się Chrystusa, kto w towarzystwie raczej przyłącza się do banalnych żartów, dwuznacznych dowcipów, żeby tylko nie powiedziano o nim, że jest "świętoszkiem", "bigotką", "dzieckiem", "dewociarzem". Wypiera się Chrystusa kto lekkomyślnie popełnia grzech.

Bracia! Uciekacie przed rozpaczą grzechu? Nie chcecie wyprzeć się Boga? Jeśli pragniecie zostać Mu wierni, to skorzystajcie ze smutnego upadku Piotra, przypatrzcie się co spowodowało jego straszny grzech, żebyście go mogli uniknąć.

Czy święty Piotr nie kochał Boga? Kto się ośmieli coś podobnego twierdzić. Kochał Boga, ale ślepo wierzył w siebie! Miał naturę popędliwą, charakter sangwiniczny i to spowodowało, że naraził się na pokusę, której usłuchał. ślepa ufność we własne siły wzbiła go w dumę, skoro publicznie, z zapałem oświadczał: "Choćby się wszyscy zgorszyli z Ciebie, ja nigdy się nie zgorszę".

Ilu to ludzi zbytnia ufność we własne siły przyprowadziła do zguby! "Ten, ów padnie, ale ja nigdy."

Młody człowiek nawiąże stosunek z młodą dziewczyną, - czują dla siebie tylko szacunek, są dobrzy, moralni, religijni, często się spotykają, spowiednik przestrzega ich o ewentualnem niebezpieczeństwie, oni z oburzeniem protestują: "Proszę się o nas nie obawiać. Inni w podobnych okolicznościach mogą coś złego zrobić, ale my - nigdy! To wykluczone!"

Nie czytaj złej książki, nie chodź na niemoralne przedstawienia, nie przebywaj w złem towarzystwie! - Proszę się o mnie nie bać! Kto inny może zgrzeszyłby z tego powodu, ale ja -nigdy! Przecież nie idę tam grzeszyć! - Wiem, że nie idziesz w celu grzeszenia.... Młynarz również nie idzie do młyna, by się powalać mąką, a jednak ma zupełnie zamączone ubranie. święty Piotr też nie poto szedł grzać się przy ogniu, żeby się wyprzeć Boga; szedł dlatego, że było mu zimno i tak dostał się między ludzi o przeciwnych światopoglądach.

My również często spotykamy się z ludźmi nie mającymi nic wspólnego, albo bardzo mało z chrześcijaństwem. Okoliczności życiowe zmuszają nas obcować z ludźmi o obcych nam poglądach etycznych, religijnych i często musimy słuchać ich szyderczych drwin: "Czy panią tak zaślepiła wiara, że sobie nie chce pozwolić na mały flirt?" "O, jakiem ty jesteś dzieckiem, jeśli się boisz wesołej muzyki kabaretowej!" "Jesteś człowiekiem zacofanym, bigotem, świętoszkiem, jeśli nawet tego się boisz!"

Szczęśliwy, kto potrafi uniknąć tego rodzaju przyjaciół! Piotr również niebyły upadł, gdyby się usunął w chwili, kiedy go zaczęli wypytywać: skąd...? jak...?

Co robić jeśli nie można uniknąć złych ludzi? Co robić, jeśli warunki życiowe naraziły mnie na niebezpieczne towarzystwo? - Starać się wszelkimi siłami zostać wiernym Chrystusowi! Piotr mógł przypuszczać, że będzie nagabywany i powinien być przygotowany do obrony. Tymbardziej, że dopiero przed chwilą upomniał Pan Jezus w ogrodzie w Gethsemani: "Czuwajcie, a módlcie Się, abyście nie weszli w pokusę!"

Ale Piotr, z powodu zbytniej ufności we własne siły, nie posłuchał słów Chrystusa, naraził się na pokusę i upadł. Grzech jego jest dla nas nauką, żebyśmy sobie nigdy zbytnio nie ufali i nie narażali się na pokusy. Nawet wtenczas gdy mamy za sobą kilkanaście lat wiernej służby Bogu. Dopóki człowiek żyje, dopóty narażony jest na niebezpieczeństwo grzechu. Człowiek z pewnością upadnie, jeśli zbytnio sobie ufa. Piotr wyparł się Boga dla względów ludzkich, z powodu swojej słabości. Nie jakaś wielka przeciwność go złamała, ale zdanie prostej służącej, żydówki. Faktycznie można powiedzieć, że głupstwo było powodem jego upadku! Tajemniczą głębią jest dusza ludzka. Głębią, na dnie której wyją z głodu dzikie bestie. Powinniśmy je krótko trzymać na wodzy, powinniśmy je skuć kajdanami pokory i nieustannego czuwania. Biada, jeśli wyrwą się z więzów! Na dnie duszy Piotrowej kryło się tchórzostwo, przesadne liczenie się ze względami ludzkiemi, i ono zniszczyło miłość, gorliwość i wiarę. Bywają rozmaite słabości duszy: jedni ulegają zmysłowości, zazdrości, inni łakomstwu, chciwości... Bracia, uważajmy i módlmy się!

Upadek Piotra powinien nas skłonić, żebyśmy słuchali głosu sumienia! Wielką pomocą przeciw pokusie jest sumienie. Piotr upadł, bo nie zwracał uwagi na ostrzeżenie sumienia. Ile to razy sumienie uratowało nas od zguby! Nie wolno ci iść na ten film, do tego towarzystwa, na to przedstawienie, powinieneś zerwać z tym przyjacielem, ten interes jest niemoralny.... Szczęśliwy człowiek, który panuje nad sobą i słucha swego sumienia! Tak, szczęśliwy człowiek, która słucha głosu sumienia; upadek Piotra powinien nas nauczyć, żebyśmy sobie zbytnio nie ufali i nie lekceważyli napomnienia Chrystusowego: Czuwajcie i módlcie się.

Nawrócenie Piotra

Upadek Piotra jest dla nas przestrogą; jego wzruszająca pokuta i nawrócenie jest naszym drogowskazem. Smutną właściwością człowieka jest upadać, - ale dźwignąć się z grzechu, jest cnotą chrześcijańską.

"Pan obróciwszy się spojrzał na Piotra" (Łuk. 22,61), - miało to miejsce zaraz po upadku Apostoła.

O, jak smutne było spojrzenie Chrystusa! Piotr widywał często Chrystusa zamyślonego, zadumanego, ale tak smutnego widział po raz pierwszy! Chrystus był smutny, kiedy przepowiedział zburzenie Jerozolimy... kiedy stał nad grobem Łazarza... tak, niejednokrotnie ból ogarniał Jego serce, ale pierwszy raz Piotr widział Go tak zatroskanego, zawiedzionego, z tak bolesnym wyrazem.

O, jak wiele mówił Mu pełen wyrzutu wzrok Chrystusa: Piotrze! Naprawdę nie znasz Mnie? Ja jestem, który obrałem cię za Apostoła (Mat. 4, 18-22). Ja jestem, do którego spieszyłeś po falach morskich, by jak najprędzej dojść do Mnie (Mat. 14,25-33). Nie poznajesz Mnie? Ja jestem, którego uznałeś za Syna Bożego (Mat.16,16). A teraz nie poznajesz Mnie? Piotrze! Ja jestem, który przed kilkoma godzinami klęczałem przed tobą i myłem twoje nogi! (Jan. 13, 6). Ja jestem, przed którym zaklinałeś się, że raczej umrzesz, aniżeliby miał się Mnie wyprzeć (Mat.26, 35). Piotrze, jeszcze Mnie nie poznajesz?

"Pan obróciwszy się, spojrzał na Piotra".

O, co to za spojrzenie!

Piotr cały zadrżał

Co się dzieje ze mną?

Czy to o mnie mówił kiedyś Pan: "Ja tobie powiadam, iżeś ty jest Opoka; a na tej Opoce zbuduję Kościół mój"? (Mat. 16,18). Ja jestem skała, Opoka, - czy to nie chwiejna czcina? Ja fundament Kościoła? Ja tchórz, który wyparł się Boga?

Czy do mnie mówił Pan: "Oto szatan pożądał was, aby przesiał, jako pszenicę; Alem ja prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja"? (Łuk.22, 31-32). Jezu Chryste, modliłeś się, żeby nie ustała wiara moja? O, Boże, dlaczego nie pilnowałem siebie, dlaczego się nie modliłem, dlaczego zanadto sobie ufałem?

Obyśmy i my, kiedy wabi nas grzech, ujrzeli miłosierne oblicze Chrystusa! Żebyśmy wśród niebezpieczeństw zawsze mieli przed oczyma smutne, pełne wyrzutu i żalu oblicze Chrystusa Pana naszego?

"Pan obróciwszy się, spojrzał na Piotra... a Piotr wyszedłszy precz, gorzko zapłakał" (Łuk. 22, 61-62).

Piotr byłby niechybnie zgubiony, gdyby w smutnem spojrzeniu Chrystusa nie dostrzegł miłosiernego odpuszczenia grzechów. Spojrzenie Chrystusa było bolesne, pełne żalu i smutku człowieka zawiedzionego, ale jednocześnie pełne miłosierdzia, łaskawości i dobroci, co spostrzegł Piotr, i to go uratowało!

Wyobraźmy sobie taką scenę: Zrozpaczony Judasz z powrozem w ręku biegnie do ciemnego lasu, żeby skończyć ze swojem nędznem życiem, po drodze spotyka gorzko płaczącego mężczyznę, którym był Piotr!

Roztargniony Judasz w pośpiechu odzywa się do płaczącego:

- Piotrze, rozpacz mnie ogarnęła, wyparłem się Mistrza, idę się powiesić!

A Piotr odpowiada:

- Bracie, ile razy się go wyparłeś?

-Ile razy? - pyta przerażony Judasz. - Czy nie wystarczy wyprzeć się Go raz, żeby z rozpaczy skończyć życie?!

Piotr, szarpany bólem, chwyta Judasza za rękę:

- Bracie, ty raz się Go wyparłeś i rozpaczasz? A ja... tej nocy... trzykroć... raz za razem... przysięgałem... zaklinałem się, że Go nie znam! Bracie drogi, czy nie pamiętasz, co nam mówił, kiedy Go zapytałem, ile razy mamy odpuszczać bliźniemu przewinienia - może siedm razy -a On odpowiedział:

"Nie powiadam ci, aż do siedmiu razy, aż do siedemdziesięciu siedmiu razy"(Mat. 18, 22). O, Bracie, jeszcze z nami nie jest tak źle, chodź ze mną, upadnijmy w pokorze i prośmy Go o przebaczenie...

Gdy Judasz pokornie ukląkł i pokutował z Piotrem, z nadzieją w miłosierdzie boże, z pewnością zająłby poczesne miejsce z innymi Apostołami na naszych ołtarzach, a tak stał się symbolem najwstrętniejszej zdrady. Jest to dla nas wielka nauka i wzruszające napomnienie, żebyśmy zawsze ufali w miłosierdzie Boże!

Z historji Piotra płynie jeszcze inna nauka.

W dwu ostatnich kazaniach byliśmy świadkami smutnych wypadków: widzieliśmy zawalenie się dwóch filarów Kościoła. Załamał się Judasz i upadł Piotr! Zgrzeszyli, bo pomimo boskiego powołania i zaszczytnej godności, którą piastowali, byli ludźmi.

Powinniśmy pamiętać, że Kościół jest instytucją boską, ale sprawowaną za pośrednictwem ułomnych ludzi; naszym obowiązkiem jest iść z pomocą braciom kapłanom, żeby dzieło Boże na ziemi umacniało się coraz bardziej.

Od czasu grzechu pierwszych Apostołów, w historji Kościoła często zdarzały się podobne smutne wypadki. Waliły się filary, upadały osoby wybrane, natchnione Duchem świętym, papieże i inni dostojnicy Kościoła, - nie gorszmy się z tego powodu, nie krytykujmy i nie potępiajmy ich, ale módlmy się za nich!

Bracia! Czy modlicie się za kapłanów? Bo oni w każdej Mszy świętej modlą się za was! Módlcie się za dobrych kapłanów, aby byli godni swego boskiego Mistrza Jezusa Chrystusa, ale nie zapominajcie i o nieszczęśliwych, złamanych, zdruzgotanych filarach Kościoła, - nie bierzcie ich złośliwie na języki, nie grzebcie się w brudach, w które popadli, nie gorszcie się nimi, ale módlcie się za nich! Módlcie się za upadłych braci kapłanów, żeby się opamiętali w nieszczęściu i za przykładem Piotra szczerze żałowali za swoje winy.

***

Bracia! Często słyszymy, jak nasi grzeszni bliźni bronią się w ten sposób: "Dziwicie się żeśmy upadli, przecież Piotr był najbliższym Chrystusa, a też upadł." - Tak, ale nie zapominajcie, że Piotr całe życie za to pokutował.

Judasz upadł, ale pozostał w grzechu. Piotr również upadł, ale ratował się miłosierdziem Bożem i powstał z grzechu. Ludzką rzeczą jest upadać, ale trwać w grzechu, to rzecz szatańska!

Według legendy, święty Piotr gdy zdradził Chrystusa, ile razy zapiał kogut, rzewnie płakał.

Tak to tylko piękna legenda, ale fakt, że Piotr resztę swojego życia niepodzielnie poświęcił Bogu i był Mu wiernie oddany. Miał na myśli swój upadek, kiedy pisał do wiernych słowa napomnienia: Trzeźwymi bądźcie i czuwajcie, boć przeciwnik wasz djabeł, jako lew ryczący krąży, szukając kog oby pożarł, któremu się sprzeciwiajcie mocni w wierze" (I.Piotr.5,8-9)

Czy Piotr na każde pianie koguta płakał, nie wiemy, ale jedno wiemy pewno. Wiemy, że 29 czerwca 67 roku po Chrystusie, na jednym z pagórków rzymskich stał krzyż, a na nim w dół ukrzyżowany Piotr. Ten sam Piotr, który w chwili słabości wyparł się Chrystusa, ale męczeńską śmiercią odpokutował swój grzech...

O, Chryste Ukrzyżowany, daj abyśmy poprawili nasze grzeszne życie, żebyśmy spokojnie i radośnie mogli stanąć przed Tobą w ojczyźnie chwały i szczęścia wiecznego. Amen.

 

(kazanie pochodzi z książki bp Tihamer Toth: "Chrystus w cierpieniu i chwale", ss.175-184, Kraków, 1934)

Bp.Tihamer Toth

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin