Belka szczęścia.doc

(26 KB) Pobierz

                  Belka szczęścia

 

Premier Belka to ma klawe życie. Niczym chiński cysorz z ballady Waligór-skiego, kiedyś przez Chyłę śpiewanej. Pal licho jego „wyżywienie klawe", bo od czasu deklaracji Urbana każde dziec­ko w Polsce już wie, że rząd sam się wyżywi. Belka ma życie klawe, bo ma w pytę park lotniczy. Wiertalioty i zasłużo­ne samoloty Tupolewa pochodzące z tamtej epoki. Zazdroszczę premierowi Belce. Nie tylko jego słynnej ironii prze­chodzącej w autoironię, ale tych lotów. Ludzie teraz płacą po 20 min dolców, żeby dać się wtłoczyć w kosmiczną kap­sułę, aby dolecieć do stanu nieważkości, doznać poczucia strachu i gwałtownego kopa adrenaliny. Belka nie musi płacić, jak Portugalczyk na Frascati czy rumuń­ski przedwojenny oficer. Wiertalioty rzą­dowe pochodzące z czasów breżnie-wowskiej stabilizacji w bratnim wówczas ZSRR, niczym rosyjska ruletka, gwaran­tują ewentualny upadek maszyny i rządu. A przynajmniej wieszczą go. Bo przecież najpierw Miller z Jakubowską spadli ze śmigłowcem z nieba, a dopiero potem ze stanowisk. Teraz premier Belka musiał lądować awaryjnie w chińskim Kunmingu.

Belka to ma szczęście. Przed nim awaryjnie lądowała marszalica Grześ-kowiakowa, zwana „czarną wdową", ale na saudyjskiej pustyni, l co tam robić? Modlić się tylko. Potem komuś tam muzealny Jak-40 nie wystartował w Niemczech. Żadna atrakcja z takiego niespodziewanego pobytu. Tylko szyb­kie piwko i Wurst.

A w Kunmingu, stolicy prowincji Yunnan, to ho, ho. Miasto nieduże, ponadcztero-milionowe. Nowoczesne lotnisko, sieć obwodnic, hotele, jakich w Warszawie nie znajdziesz, no i kwartały starochińskiego uroczego miasta. Słynna czerwona yunnańska herbata, znakomicie kojąca nerwy, i wreszcie kobiety południowej przecudnej urody. Gdybym wcześniej wiedział, że premier tam wyląduje, ese-mesnąłbym parę adresów, w końcu funk­cja przewodniczącego parlamentarnej grupy polsko-chińskiej zobowiązuje. Co prawda planowane międzylądowanie było w Chengdu, stolicy Sichuanu, gdzie premier mógłby wyskoczyć do „angielskiego kącika", ale to kolejne chińskie prowincjonalne miasto liczy ponad 10 mi­lionów. Trzeba tam mieć ciut więcej czasu niż w urokliwym Kunmingu.

Belka to farciarz. Dzięki temu, że flago­wy samolot III RP znów się zapalił nie paląc się do dalszego długotrwałego lotu, najwyższe czynniki rządowe musia­ły wyczarterować maszynę z prowincjo­nalnej tamtejszej linii Eastern China.

Bardzo przyjaznej pasażerom, co stwier­dzam z doświadczenia. Dzięki temu premier rządu III RR największego kraju z nowo wstąpionych do UE, mógł dole­cieć na szczyt Azja-Europa w Hanoi porządnym, nowoczesnym, komforto­wym samolotem. Wreszcie chłop tyrają­cy dla Polski, życiem ryzykujący miał odrobinę luksusu. Nie musiał, jak każdy trzeźwo patrzący człowiek wchodzący do rządowego Tu-154M, wprowadzić się od razu w stan nieważkości, za co akurat w USA ludzie płacą po 20 min dolców.

Premier Belka dzięki wspaniałemu parkowi wiertaliotowo-samolotowemu III RP miał szansę pobyć dłużej w Chi­nach. Zobaczyć, jak ludzie w kraju czwar­tej światowej gospodarki nowocześnie żyją. Polizać rozwój gospodarczy, o jakim żadnemu z jego poprzedników się nie śniło. Dolecieć wygodnie do Wietnamu, kolejnego kraju wielkich możliwości, l ko­lejnego kraju straconych polskich gospo­darczych szans. W Wietnamie, nowym tygrysie gospodarczym Azji, pracuje na wysokich stanowiskach 4-tysięczna grupa absolwentów polskich uczelni. Polska olewa ten kapitał. Polityka polska wobec Chin i Azji Południowo-Wschodniej koncentruje się głównie na jednym celu - jak ograniczyć wizy dla Azjatów pragnących robić biznes w Polsce. Bo biedni, prowincjonalni Polacy dalej myślą, że wizowymi barykadami zatamu­ją gospodarcze ekspansje Chińczyków. Jest to myślenie tak archaiczne jak samo­loty i Wiertalioty parku maszynowego rządu III RP

Albowiem za chwilę oni oleją nasz zapyziały, biedny kraj, gdzie premier hulajnogą jeździ, za to wejdą w najwięk­sze korporacje finansowe UE. Zamiast tworzyć firmy u nas, stworzą je w starej Europie. Nam z łaski, od czasu do czasu, coś wyczarterują. Promocyjnie, po starej przyjaźni.

PIOTR GADZłNOWSKl

Zgłoś jeśli naruszono regulamin