Iggulden Conn - Imperator 04 - Bogowie wojny.txt

(783 KB) Pobierz
BOGOWIE
WOJNY
Z tej serii w sprzeda�y
BRAMY RZYMU �MIER� KR�L�W
POLE MIECZY BOGOWIE WOJNY
Z tej serii w sprzeda�y
BRAMY RZYMU �MIER� KR�L�W
POLE MIECZY BOGOWIE WOJNY
CONN   IGGULDEN

BOGOWIE WOJNY
Przek�ad Bogumi�a Malarecka
DOM WYDAWNICZY REBIS
Pozna� 2006
Tytu� orygina�u Emperoruol. 4. The Gods o/War
Copyright � Conn Iggulden 2006 Ali rights resewed
Conn Iggulden asserts the mora� right to be identified as the author of this work
Copyright � for the Polish edition by REBIS Publishing House Ltd.: Pozna� 2006
Redaktor Ma�gorzata Chwa�ek
Opracowanie graficzne serii i projekt ok�adki
MIEJSKA B�B�MTEKA PUBLICZKA
20
ZN. KLAS.
NR INW.
1 Is.
Zbigniew Mielnik
 Fotografia na ok�adce
 ZEFA/CORBIS
BE&W
Wydanie I
ISBN 83-7301- 750-X
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. �migrodzka 41/49, 60-171 Pozna�
tel. (0-61) 867-47-08, 867-81-40; fax (0-61) 867-37-74
e-mail: rebis@rebis.com.pl
www.rebis. com.pl
CZʌ�

ROZDZIA� I
fompejusz grzmia�:
-1 dlatego, zwa�ywszy na post�powanie Cezara, og�asza si� go dzisiaj wrogiem Rzymu. Pozbawia tytu��w i zaszczyt�w. Odmawia prawa dowodzenia legionami. Cezar zaprzepa�ci� w�asne �ycie. B�dzie wojna.
Po burzliwej debacie w sali senatu ostatecznie zaleg�a cisza, cho� twarze pozosta�y spi�te. Galijskie legiony przekroczy�y Ru-bikon. Maszerowa�y co tchu na po�udnie. Pos�a�cy, spiesz�c do Rzymu z wie�ciami, zaje�dzili niejedn� par� koni, ale nie potrafili okre�li� tempa budz�cego groz� marszu.
Pompejusz postarza� si� przez dwa ostatnie dni, jednak lata pracy w senacie nauczy�y go panowania nad sal� i teraz, trzymaj�c g�ow� wysoko, obserwowa�, jak senatorowie powoli przytomniej� i jak wymieniaj� mi�dzy sob� spojrzenia. Wielu wci�� go obwinia�o za chaos w mie�cie trzy lata temu. To jego legion nie potrafi� w�wczas utrzyma� porz�dku i to tamten konflikt zrobi� z niego dyktatora. Wiedzia�, �e ten i �w pomrukuje pod nosem, by ust�pi� z urz�du i by wybrano nowych konsul�w. Samo miejsce posiedze�, z wci�� �wie�ym zapachem wapna i drewna, by�o jak ci�g�y wyrzut sumienia. Popio�y po dawnym budynku wymieciono do czysta, ale fundamenty pozosta�y, jak nieme �wiadectwo zamieszek i zniszczenia miasta.
Cisza wci�� trwa�a i Pompejusz, patrz�c po twarzach, wypatrywa� tych, kt�rym m�g�by zaufa� w nadchodz�cej walce. Nie mia� z�udze�. Juliusz szed� na po�udnie z czterema legionami weteran�w,
ROZDZIALI
rompejusz grzmia�:
-1 dlatego, zwa�ywszy na post�powanie Cezara, og�asza si� go dzisiaj wrogiem Rzymu. Pozbawia tytu��w i zaszczyt�w. Odmawia prawa dowodzenia legionami. Cezar zaprzepa�ci� w�asne �ycie. B�dzie wojna.
Po burzliwej debacie w sali senatu ostatecznie zaleg�a cisza, cho� twarze pozosta�y spi�te. Galijskie legiony przekroczy�y Ru-bikon. Maszerowa�y co tchu na po�udnie. Pos�a�cy, spiesz�c do Rzymu z wie�ciami, zaje�dzili niejedn� par� koni, ale nie potrafili okre�li� tempa budz�cego groz� marszu.
Pompejusz postarza� si� przez dwa ostatnie dni, jednak lata pracy w senacie nauczy�y go panowania nad sal� i teraz, trzymaj�c g�ow� wysoko, obserwowa�, jak senatorowie powoli przytomniej� i jak wymieniaj� mi�dzy sob� spojrzenia. Wielu wci�� go obwinia�o za chaos w mie�cie trzy lata temu. To jego legion nie potrafi� w�wczas utrzyma� porz�dku i to tamten konflikt zrobi� z niego dyktatora. Wiedzia�, �e ten i �w pomrukuje pod nosem, by ust�pi� z urz�du i by wybrano nowych konsul�w. Samo miejsce posiedze�, z wci�� �wie�ym zapachem wapna i drewna, by�o jak ci�g�y wyrzut sumienia. Popio�y po dawnym budynku wymieciono do czysta, ale fundamenty pozosta�y, jak nieme �wiadectwo zamieszek i zniszczenia miasta.
Cisza wci�� trwa�a i Pompejusz, patrz�c po twarzach, wypatrywa� tych, kt�rym m�g�by zaufa� w nadchodz�cej walce. Nie mia� z�udze�. Juliusz szed� na po�udnie z czterema legionami weteran�w,
8
Imperator
a Rzym nie dysponowa� si��, kt�ra potrafi�aby im si� oprze�. Za nie wi�cej ni� kilka dni dow�dca z Galii za�omocze do bram miasta i niekt�rzy z siedz�cych na sali b�d� si� g�o�no domaga�, by je przed nim otworzy�.
- Stoimy przed trudnym wyborem, senatorowie - powiedzia�.
Przygl�dali mu si� uwa�nie, wa��c jego si�� i jego s�abo�ci. Wystarczy, by raz si� po�lizn��, by upad� raz, a rozerw� go na strz�py. Wdepcz� w bruk. Nie, nie stworzy im takiej okazji.
- Mam legiony w Grecji, kt�rych nie zarazi� entuzjazm rzymskiego mot�ochu. Niewykluczone, �e w tym mie�cie znajdzie si� paru zdrajc�w, jednak w naszych prowincjach prawo nie przesta�o by� prawem.
Bacznie obserwowa� zgromadzonych, by nie przeoczy� cho� jednego spojrzenia uciekaj�cego w bok, ale oczy wszystkich spoczywa�y na jego twarzy.
- Senatorowie, jedyne wyj�cie to opu�ci� Rzym, pop�yn�� do Grecji i zgromadzi� tamtejsze armie. Na razie wi�kszo�� si� Cezara pozostaje w Galii, ale wystarczy, by je zawezwa�, a kraj padnie jego �upem. Padnie wcze�niej, nim umocnimy nasze szeregi i pchniemy w pole do�� �o�nierzy. Nie chc� stawa� do z g�ry przegranego wy�cigu. Lepiej by� pewnym swego. W Grecji stacjonuje dziesi�� legion�w, kt�re tylko czekaj� na wezwanie do obrony kraju przed tym zdrajc�. Nie mo�emy ich rozczarowa�. Je�eli ten zdrajca pozostanie w naszym mie�cie, wr�cimy i rozniesiemy go na mieczach. Zrobimy to samo, co Sulla zrobi� z jego wujem. Musi doj�� do bitwy. Ignoruj�c legalne rozkazy senatu, on wyra�nie do niej zmierza. Uk�ady ani pok�j nie wchodz� w gr�. Rzym nie mo�e mie� dw�ch w�adc�w, a ja na pewno nie pozwol�, by jaki� uzurpator zniszczy� to, co wsp�lnym wysi�kiem zbudowali�my.
Pompejusz, wci�gaj�c w nozdrza wo� wosku i oliwy, pochyli� si� na rostrze do przodu. G�os mu nieco z�agodnia�.
-Je�eli, przez w�asn� s�abo��, pozwolimy mu �y� i triumfowa�, w�wczas ka�dy w�dz, kt�rego senat wy�le z Rzymu do obrony prowincji, b�dzie si� zastanawia�, czy nie p�j�� w jego �lady. Dop�ki Cezar �yje, nasze miasto nie zazna spokoju. To, co zbudowali�my, b�dzie zniszczone przez wojn� ci�gn�c� si� przez pokolenia, dop�ki nie zostanie nic, co by �wiadczy�o o naszej obecno�ci i o tym,
Rozdzia� I
�e strze�eni przez bog�w, byli�my zwolennikami �adu i porz�dku. Przeciwstawiam si� cz�owiekowi, kt�ry zamierza ten �ad i porz�dek zburzy�. Rzucam mu wyzwanie. Chc� zobaczy� jego trupa, i zobacz�.
Oczy wielu rozb�ys�y i ci poderwali si� na nogi. Pompejusz ledwo na nich spojrza�. Pogardza� tymi, w kt�rych wi�cej by�o pychy ni� odwagi. Senatowi nigdy nie brakowa�o m�wc�w, ale rostra nale�a�a do niego.
- M�j jeden legion to za ma�o i jedynie g�upiec lekcewa�y�by znaczenie bitew, jakie ten cz�owiek stoczy� w Galii. Nie zapewnimy sobie zwyci�stwa nawet z pomoc� stra�y z przydro�nych warowni. Nie pos�dzajcie mnie o lekkomy�lno��. Przyjmuj� wie�ci z b�lem i gniewem, ale miasta, nad kt�rym sprawuj� piecz�, nie obroni� samym szyderstwem. - Niecierpliwym machni�ciem d�oni usadzi� stoj�cych. - Zdrajca, kiedy si� tu pojawi, znajdzie gmach senatu pusty, a drzwi b�d� wyrwane z zawias�w.
W ko�cu ka�dy poj��, �e nie zamierza opu�ci� Rzymu samotnie, i podnios�a si� wrzawa. Przeczeka� j� spokojnie. M�wi� dalej.
-Je�eli tu zostaniecie, ilu z was, pytam, stanie przeciwko niemu, kiedy przyjdzie tu ��dny krwi, kiedy jego legioni�ci b�d� gwa�ci� wasze �ony i c�rki? To my jeste�my w�adz�. To w nas bije serce miasta. Rzym jest tam, gdzie my. Bez was, kt�rzy moc� swojego urz�du nadaliby�cie moc jego s�owom i dzia�aniu, b�dzie niczym wi�cej ni� bezlitosnym naje�d�c�. Musimy odm�wi� mu naszych piecz�ci i naszych podpis�w.
-Lud pomy�li... - podni�s� si� g�os z tylnych �aw, ale Pompejusz m�wi� dalej.
- Lud przetrwa jego najazd, tak jak przetrwa� ca�� nasz� histori�! Co do mnie, mog� ruszy� do Grecji sam i sam zebra� armi�. Ale wy? Marcellusie, jak d�ugo potrafisz znosi� tortury? A ty, Korneliuszu? Ten oto senat stanie si� jego senatem, a wtedy padnie ostatnia zapora.
Z �aw podni�s� si� sam Cyceron. Przem�wi�, nie czekaj�c na przyzwolenie.
- Senat, Pompejuszu, wys�a� do Cezara pos�a�c�w. Pos�a�cy wr�cili z odpowiedzi�. Dlaczego nie podda�e� pod obrady warunk�w, kt�re ten cz�owiek nam stawia, dlaczego odpowiedzia�e� na nie sam?
10
Imperator
Pompejusz �ci�gn�� brwi na widok potakuj�cych mu wok� g��w. Czu�, �e nie wykpi si� szorstkim s�owem.
-Jego warunki s� nie do zaakceptowania, Cyceronie, i on dobrze o tym wie. Cezar swoimi obietnicami d��y do wbicia klina mi�dzy nas wszystkich. Je�li wierzysz, �e przerwie marsz w p� drogi tylko dlatego, �e ja opuszcz� miasto, to go nie znasz.
Cyceron skrzy�owa� ramiona na w�skiej piersi i podrapa� si� po szyi.
- Mo�liwe, jednak znajdujemy si� w miejscu jak najbardziej odpowiednim do dyskusji. Lepiej przeprowadzi� j� otwarcie, ni� rozprawia� o tym, co nas gn�bi, po k�tach. Zatem, Pompejuszu, wzywam, by� oznajmi�, jaka by�a twoja odpowied�.
Zmierzyli si� spojrzeniami i Pompejusz �cisn�� brzeg m�wnicy mocniej, staraj�c si� nie traci� zimnej krwi. Cyceron by� cz�owiekiem przebieg�ym. Cho� by� te� jednym z nielicznych, na kt�rych mo�na si� by�o wesprze�.
- Zrobi�em wszystko, co si� da�o. W pi�mie opiecz�towanym piecz�ci� senatu za��da�em powrotu do Galii. Nie b�d� si� uk�ada�, nie w chwili, kiedy jego legiony znajduj� si� o rzut w��czni od mojego miasta, i on o tym wie. Jego s�owa maj� nam jedynie zam�ci� w umys�ach i spowodowa� zw�ok� w naszych decyzjach. Nie znacz� nic wi�cej.
- Zgoda, Pompejuszu, co nie zmienia faktu, �e powinni�my je zna�, tak samo jak twoje - wytkn�� Cyceron, po czym odwr�ci� g�ow� od Rostry i przem�wi� do siedz�cych wok� senator�w. - Zastanawiam si� doprawdy, czy rozmawiamy o rzymskim wodzu, czy te� o kolejnym Hannibalu, kt�rego jedynym celem jest pozbawienie nas w�adzy. Jakie� to Cezar ma prawo domaga� si�, by Pompejusz opu�ci� miasto? Czy�by�my uk�adali si� z naje�d�cami? Stanowimy w�adz� w Rzymie i oto tej w�adzy grozi jaki� w�ciek�y pies, prowadz�cy armie, kt�re sami nauczyli�my walki i kt�re sami op�acamy. Nie lekcewa�my kryj�cego si� w tym niebezpiecze�stwa. Przychylam si� do opinii Pompejusza. Cho� b�dzie to do�wiadczenie bole�niejsze od poprzednich, musimy si� wycofa�, musi...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin