Jordan Penny - Światowe Życie 202 - W pałacu maharadży.pdf

(716 KB) Pobierz
222139595 UNPDF
222139595.004.png
Penny Jordan
W pałacu maharadży
1
222139595.005.png 222139595.006.png 222139595.007.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Keira przyjechała na ceremonię ślubną dwojga najbliższych przyjaciół do
luksusowego pięciogwiazdkowego hotelu. Zauroczona atmosferą jego
otoczenia zatrzymała się na chwilę w przyległym ogrodzie.
Budynek, w którym miało się odbyć przyjęcie weselne, wzniesiono
kiedyś na wyspie i służył za letni pałac maharadżom. Teraz dojeżdżało się tu ze
stałego lądu specjalnie wybudowaną drogą, jednak wciąż miało się wrażenie,
jakby hotel, otoczony bajecznie kolorowym, kwitnącym ogrodem, był
położony pośrodku jeziora.
- Przepraszam - odezwał się męski głos.
Wzdrygnęła się. Nie zdawała sobie sprawy, że stoi na wąskiej ścieżce,
blokując przejście.
Mężczyzna miał akcent zdradzający, że kształcił się w jednej z
najlepszych angielskich szkół, znamionujący władzę i autorytet. Akcent Keiry
także nie był najgorszy. Dzięki ciężkiej pracy pozbyła się znanego z
dzieciństwa sposobu mówienia, charakterystycznego dla ludzi z nizin
społecznych.
Odwróciła się, aby przeprosić za nieopatrzne zablokowanie drogi, ale
słowa zamarły jej na ustach.
Miała przed sobą najprzystojniejszego, najbardziej pociągającego
mężczyznę, jakiego mogła sobie wyobrazić.
Jay nie miał pojęcia, czemu tu stoi, tracąc czas z powodu kobiety, która
się na niego gapi, jakby chciała go zjeść. Była piękna i wyraźnie miała na
niego ochotę.
2
222139595.001.png
Nie była jedyną Europejką na tym przyjęciu, ale wyróżniała się
wyglądem i figurą. Wysoka, elegancka, szczupła, lecz nie za chuda, o zmys-
łowych ustach. Chociaż miała w sobie to coś, co tak bardzo lubił w kobietach,
nagły przypływ pożądania kompletnie go zaskoczył. W wieku trzydziestu
czterech lat potrafił już panować nad sobą, tymczasem zareagował na tę
kobietę tak gwałtownie, że nie zdążył nawet o tym pomyśleć.
- Jesteś gościem panny młodej czy pana młodego? - spytał, choć wcale go
to nie interesowało.
A więc chce ze mną zostać jeszcze chwilę, doszła do wniosku. To miłe z
jego strony.
Był bardzo przystojny i z pewnością pochodził z uprzywilejowanej sfery.
Keira z trudem oderwała od niego wzrok. Tłumaczyła sobie, że to urok
tego miejsca spowodował, iż stojący przed nią mężczyzna tak ją oczarował.
Gdyby spotkała go w innych okolicznościach, pewnie nawet nie zwróciłaby na
niego uwagi.
Zapachy, widoki, niezwykła atmosfera na pewno miały wpływ na jej
nietypowe zachowanie. Nie mogła się jednak temu poddać. Jest dorosła,
rozważna i mądra, powinna zatem zachowywać się stosownie.
- Obojga - odparła, odzyskawszy panowanie nad sobą. - Jestem
zaprzyjaźniona i z panem młodym, i z jego żoną.
Nie poruszyła się, nie postąpiła ani kroku, chociaż powinna już pójść do
swego apartamentu i przebrać się na przyjęcie, jak reszta gości. Nie zrobiła
jednak nic, żeby zakończyć rozmowę z tym obcym mężczyzną. To było
niezwykłe i całkiem do niej niepodobne. Keira nigdy przedtem nie
zachowywała się w ten sposób.
Z pewnością to Indie tak na mnie działają, pomyślała. Magia tego kraju i
prześliczny ogród na wodzie. Jak z bajki.
3
222139595.002.png
Na chwilę nawet zapomniała, że zaproszono ją tu na ślub przyjaciół.
Państwo młodzi, kuzyn panny młodej Vikram i ona stanowili grupę oddanych
sobie przyjaciół. Keira musiała przybyć na tę uroczystość, nawet gdyby
zorganizowano ją na końcu świata.
Wprawdzie Shalini i Tom byli już po ślubie cywilnym, który wzięli w
Anglii, ale młoda żona zapragnęła tradycyjnej hinduskiej ceremonii, a jej
wybranek przystał na to z radością. W ten sposób Keira znalazła się tu, na tej
ścieżce, twarzą w twarz z nieznajomym Hindusem.
Nie przyjechała do Indii tylko z powodu ślubu przyjaciół. Miała w tym
kraju coś do załatwienia i nie było to romansowanie z jego mieszkańcami,
choćby najbardziej pociągającymi.
- Studiowałam razem z Shalini i Tomem - powiedziała. - A ty kim dla
nich jesteś?
Ani myślał odpowiadać na to pytanie. I na pewno nie zamierzał jej
powiedzieć, że jego starszy brat jest nowym maharadżą. Znał takie kobiety jak
ona, gotowe oddać się każdemu za wystarczająco dużą sumę pieniędzy, a
potem innemu, który zechciałby zapłacić jeszcze więcej. Oczywiście nie
spoufalał się z kobietami tego pokroju, choć chętnie korzystał z ich usług. Na
to mógł sobie pozwolić.
- Jestem z rodziny panny młodej - odrzekł.
Nie zamierzał dodawać, że jest właścicielem tego hotelu, a dawny pałac
należał kiedyś do jego zmarłej matki. Mama kochała to miejsce, tu się
schroniła, kiedy obecność męża, starego maharadży, oraz jego zachłannej
konkubiny, stała się dla niej koszmarem nie do zniesienia. Kochanka tak
zawróciła w głowie ojcu Jaya, że przestała go obchodzić nie tylko żona, ale
nawet dwaj dorastający synowie.
4
222139595.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin