56 Ludzie wolni Zadziwiaj�ca rzecz, jak ma�o przyjemnych chwil przypada w udziale cz�owiekowi. Jeszcze tak niedawno, wyczerpany upa�em i d�wiganiem ci�kiej zbroi, rozkoszowa�em si� spoczynkiem w czarownym, cienistym zak�tku s�uchaj�c szmeru czystego, ch�odnego strumienia i delektuj�c si� przezroczyst�, lodowo-zimn� wod�, kt�ra gasi�a dr�cz�ce mnie pragnienie i ch�odzi�a me znu�one od spieki cia�o. I oto znowu� czu�em si� ju� pod psem cz�ciowo z powodu tego, �e chcia�o mi si� jako nami�tnemu palaczowi zapali� i �e nie mog�em tego uczyni� z braku zapa�ek � cz�ciowo za� dlatego, �e zacz�� mi dokucza� g��d. W tym znowu� objawia�a si� dziecinna beztroska tego wieku i �wczesnych ludzi. Uzbrojony rycerz powinien by� zawsze liczy� na to, �e zdob�dzie sobie �ywno�� w drodze, i nie wolno mu by�o nawet dopu�ci� do siebie kompromituj�cej my�li o tym, �eby wzi�� w drog� koszyk z kanapkami i przytroczy� go do siod�a. Nie ulega najmniejszej w�tpliwo�ci, �e nie znalaz�by si� ani jeden rycerz pomi�dzy wsp�biesiadnikami Okr�g�ego Sto�u, kt�ry by nie by� got�w raczej ponie�� �mier� g�odow� ni�eli okry� si� tak� ha�b�. A przecie� czy mog�o by� co� bardziej normalnego? Co do mnie, to mia�em szczery zamiar schowa� sobie na drog� par� kanapek do he�mu, ale, niestety, zosta�em z�apany na gor�cym uczynku i musia�em nie tylko odda� tartinki, ale jeszcze w dodatku przeprasza� za niestosowanie si� do rycerskich regu�. Kompromituj�ce krajanki by�y rzucone na po�arcie psom, kt�re nie omieszka�y z tego skorzysta�. Tymczasem mia�o si� ku nocy, a r�wnocze�nie zapowiada�o si� na burz�. Ciemno�� coraz bardziej si� zg�szcza�a. Zmuszeni byli�my si� zatrzyma�. Usadowiwszy dziewic� pod jedn� ze ska� sam umie�ci�em si� pod inn�. Nie mog�em jednak�e zdj�� zbroi, a r�wnocze�nie by�o mi niesporo zwraca� si� z pro�b� o pomoc do Alizandy, gdy� wydawa�o mi si� nieprzyzwoitym rozbiera� si� przy niej. W�a�ciwe by�o w tym wiele przesady, gdy� nosi�em ubranie pod zbroj�, lecz trudno jest zerwa� z przes�dami zaszczepionymi nam przez wychowanie. Mam pewno��, �e by�bym mocno zmieszany ju� przy samym zdejmowaniu mej kr�tkiej sp�dniczki. Po burzy pogoda si� zmieni�a: d�� wiatr, deszcz la� bez przerwy i bardzo si� ozi�bi�o. Wkr�tce pluskwiaki mr�wki i wszelkiego rodzaju paskudztwo zacz�o ratowa� si� od wilgoci i wpe�za� pod moj� zbroj� w poszukiwaniu ciep�a. Niekt�re z tych zwierz�tek zachowywa�y si� do�� taktownie i spokojnie siedza�y sobie w fa�dach mego ubrania � wi�kszo�� natomiast sprawia�a mi niewymownie wiele udr�ki i k�opotu. Najbardziej niezno�ne by�y mr�wki. Pe�za�y ca�ymi procesjami po mym ciele tam i z powrotem i by�y podczas snu najmniej mi�ymi s�siadami, jakich sobie mo�na wyobrazi�. Gdybym mia� radzi� cz�owiekowi znajduj�cemu si� w podobnej sytuacji, przede wszystkim zaleci�bym mu nie tarza� si� po ziemi i nie rzuca� si� na wszystkie strony. Takie niezwyk�e zachowanie si� budzi zaciekawienie wszystkich tych drobnych zwierz�t, kt�re wy�a�� hurmem by zobaczy� co si� dzieje. Sytuacja staje si� nie do zniesienia i cz�owiek musi gorzko pokutowa� za sw� nieostro�no��. Je�li jednak wcale si� nie rusza�, to bardzo �atwo mo�na si� do tego przyzwyczai� na d�u�sz� met� i ju� w og�le nie wsta� wi�cej. S�owem obie metody s� warte jedna drugiej i �adna z nich po prostu dlatego nie jest gorsza od drugiej, �e obie s� najgorsze. Zreszt�, kiedy przemarz�em ju� zupe�nie do szpiku ko�ci, musia�em przyzna� pewne zas�ugi tym owadom: dzia�a�y one na cia�o na kszta�t pr�du elektrycznego. W ka�dym b�d� razie da�em sobie s�owo, �e jest to ostatnia moja podr�, kt�r� odbywam w tego rodzaju zbroi. Ranek znalaz� mnie w najokropniejszym stanie. By�em zmordowany bezsenno�ci� i wym�czony bezowocnymi usi�owaniami pogr��enia si� w sen, czu�em niezno�ne b�le w stawach, by�em ca�kiem po�amany, dokucza� mi g��d, marzy�em o k�pieli, kt�ra by pozwoli�a mi si� pozby� niezno�nego robactwa, i na domiar wszystkiego nabawi�em si� silnego reumatyzmu. A jak�e si� czu�a wysoko urodzona, szlachetna, utytu�owana arystokratka, dziewica Alizanda la Carteloire? By�a �wie�a i weso�a, spa�a ca�� noc jak zabita, co si� za� tyczy k�pieli, to zapewne ani ona, ani �aden ze szlachetnych obywateli tego kraju nie mia� o niej poj�cia i, co za tym idzie, nie odczuwa� najmniejszej potrzeby jej. Z punktu widzenia moich wsp�czesnych ludzie ci mieli nie o wiele wi�cej kultury od najzwyklejszych dzikus�w. Szlachetna lady nie wykazywa�a najmniejszej ch�ci zjedzenia �niadania � by� to zn�w wyra�ny objaw pierwotno�ci. Bryta�czycy owego czasu byli przyzwyczajeni g�odowa� w czasie podr�y i najadali si� na kilka dni naprz�d, jak to czyni� Indianie i niekt�re zwierz�ta. To samo zapewne zrobi�a r�wnie� i Sandy. Wyruszyli�my w drog� jeszcze przed wschodem s�o�ca, przy czym Sandy jecha�a, ja za� ku�tyka�em za ni� w tyle. Po up�ywie mniej wi�cej p� godziny napotkali�my t�um nieszcz�liwych, obdartych ludzi, kt�rzy przyszli tu naprawia� to, co mo�na by�o od biedy nazwa� drog�. Powitali nas uni�enie jak niewolnicy. Pochlebi�a im niezmiernie wyra�ona przeze mnie ch�� przy��czenia si� do nich i zjedzenia z nimi �niadania; byli oni oszo�omieni moj� propozycj� i z trudem tylko dali si� przekona�, �e nie �artuj�. Moja lady pogardliwie si� skrzywi�a i patrza�a w stron�. Kiedy za� nasze pertraktacje w sprawie �niadania dobieg�y ko�ca � powiedzia�a, �e wola�aby spo�y� je z innym byd�em. Uwaga ta zmiesza�a nieszcz�liwych obdartus�w, kt�rzy j� s�yszeli, ale nie obrazi�a ich. A jednak nie byli to bynajmniej niewolnicy, ironia prawa i nazwy czyni�a ich wolnymi lud�mi. Siedem dziesi�tych wolnych obywateli kraju nale�a�o do ich klasy i stanu. Byli to drobni �niezale�ni� farmerzy, rzemie�lnicy itp., tworz�cy �ci�le m�wi�c najistotniejsz� cz�� nacji, czynn�, pracuj�c�, przynosz�c� po�ytek krajowi i zas�uguj�c� ze wszech miar na szacunek. Wykre�li� ich � znaczy�oby to wykre�li� nacj�, a zostawi� nikomu niepotrzebn� zbieranin� w postaci rozpr�niaczonych awanturnik�w i nicponi�w zajmuj�cych si� przewa�nie pustoszeniem i rujnowaniem kraju i niereprezentuj�cych �adnych zgo�a istotnych �yciowych warto�ci. I ot�, na skutek z�o�liwej ironii losu, ca�a ta poz�acana mniejszo�� miast znale�� si� na szarym ko�cu pochodu, do kt�rego nale�a�a, kroczy�a na czele jego z zadart� g�ow� i dumnie powiewaj�cymi sztandarami. Nie m�wi�em o krwawym buncie i rewolcie z tym oszukanym i wyzyskiwanym ludzkim stadem. Wzi�wszy na stron� jednego z tych ludzi, kt�ry wyda� mi si� bardziej rozgarni�tym od innych, pom�wi�em z nim o sprawach zupe�nie innego rodzaju. Sko�czywszy rozmow� wr�czy�em mu kartk� z napisem: �Umie�ci� go w m�skiej kolonii.� � Id� z tym � rzek�em mu � do kame�ockiego zamku i oddaj to osobi�cie Amiasowi Le Poulet, zwanemu Klarensem. Ten ju� b�dzie wiedzia�, o co chodzi. � Czy to pater? � z pewnym zaniepokojeniem zapyta� cz�owiek. � Nie � odrzek�em. Twarz jego wyrazi�a zadowolenie. � Ale jak�e potrafi on czyta�, je�li nie jest duchownym? � rzek�, daj�c wyraz swym w�tpliwo�ciom. � Nauczy�em go tego. I ciebie r�wnie� naucz� tego samego po przybyciu na miejsce. Ostatnie w�tpliwo�ci zosta�y rozwiane. � Mnie? � podchwyci� z entuzjazmem. � Odda�bym ca�� moj� krew serdeczn�, by si� wyuczy� tej sztuki. B�d� twoim niewolnikiem, panie, twoim... � Nie, nie b�dziesz ju� niczyim niewolnikiem. We� ze sob� rodzin� i ruszaj do Camelotu. Tw�j pan odbierze ci zapewne wszystkie te okruchy, kt�re s� tw� w�asno�ci�, ale to nic � Klarens si� tob� zaopiekuje. KONIEC ROZDZIA�U
Biluklb