46 Yankes w pogoni za przygodami Zapewne w �adnym kraju na ca�ej kuli ziemskiej nie by�o tylu w�drownych gadu� obojga p�ci, co tutaj. Nie by�o miesi�ca, a�eby nie zjawi� si� jaki� w��cz�ga na�adowany r�nymi bujdami o jakich� kr�lewnach i tym podobnych istotach, wzywaj�cych pomocy i obrony. Trzeba by�o uwalnia� je z jakich� nieznanych zamk�w, gdzie usycha�y w niewoli u jakich� �otr�w, przewa�nie olbrzym�w. By�oby zupe�nie naturalne, oczywista, a�eby kr�l wys�uchawszy opowie�ci przybysza za��da� jakich� list�w uwierzytelniaj�cych lub czego� podobnego, a przynajmniej wskaz�wek, gdzie si� zamek znajduje, jak� najbli�sz� drog� do niego mo�na trafi� itd. Ale gdzie tam! Nikomu nawet do g�owy nie przychodzi�a taka prosta zdawa�oby si� my�l. Na odwr�t, poch�aniano ca�� t� blag� nie zasi�gaj�c �adnych informacji. I ot� pewnego razu, gdy by�em w zamku, przyby�a tam pewna dziewczyna i opowiedzia�a bajk� zwyk�ej tre�ci. Jej pani, trzeba wam wiedzie�, znajdowa�a si� w niewoli w wielkim zamczysku w towarzystwie ni mniej ni wi�cej, tylko czterdziestu czterech przepi�knych dziewic, z kt�rych ona by�a najpi�kniejsza. Wszystkie one ju� od dwudziestu lat wi�d�y w tej okrutnej niewoli. Panami zamku byli trzej bracia wielkoludy, z kt�rych ka�dy mia� po cztery r�ce i po jednym oku po�rodku czo�a, wielko�ci owocu. Jakiego owocu � nie wiadomo. Taka by�a zazwyczaj �cis�o�� podobnych opowiada�. Trudno temu uwierzy�! Ale w kr�lu i w ca�ym Okr�g�ym Stole ta nadzwyczajna okazja do popisania si� sw� odwag� wywo�ywa�a dziki zachwyt. Ka�dy z tej kompanii nami�tnie pragn�� uczestniczy� w owej awanturniczej przygodzie i prosi� o powierzenie mu tej misji. Lecz ku ich niezadowoleniu i zmartwieniu kr�l powierzy� j� osobie, kt�ra ani my�la�a o to prosi�. T� osob� by�em ja. �atwo zrozumie�, �e uda�o mi si� jedynie z du�ym wysi�kiem powstrzyma� od wybuch�w rado�ci, gdy Klarens przyni�s� mi t� wiadomo��. Lecz dawny pa� zupe�nie nie panowa� nad sob�. Nie przestawa� zachwyca� si� i wychwala� kr�la, kt�ry uszcz�liwi� mnie dowodem tak ogromnej �aski i zaufania. Nie m�g� on literalnie powstrzyma� r�k ani n�g, kt�re bez przerwy wykonywa�y najbardziej zawrotne piruety. Co do mnie, to wysi�ek jaki czyni�em, aby nie objawia� swojej rado�ci, nie kosztowa� mnie zn�w zbyt wiele trudu. Prawd� m�wi�c pieni�em si� w duchu ze w�ciek�o�ci my�l�c o tej idiotycznej przygodzie i z trudem ukrywa�em to pod mask� spokojnego zadowolenia. Zdaje si�, �e nawet powiedzia�em, i� si� ogromnie ciesz�. By� mo�e, �e by�o to do pewnego stopnia prawd�. By�em zadowolony o tyle, o ile mo�e by� zadowolony cz�owiek, kt�remu wypatroszono wn�trzno�ci. Lecz tracenie czasu na bezp�odne biadanie nie by�o moim zwyczajem, trzeba by�o nie zwlekaj�c wzi�� si� do rzeczy. Pos�a�em po winowajczyni� tej historii. Przysz�a dziewczyna do�� mi�a, jak mo�na by�o s�dzi�, skromna i poczciwa, ale je�eli chodzi o jej zeznania, zapewne nie bardziej �cis�a ni� pierwszy lepszy damski zegarek. � Pos�uchaj, moja droga � zapyta�em j� urz�dowym tonem � czy kto� ci� prywatnie bada� w tej sprawie? Odpowiedzia�a przecz�co. � To dobrze, tak w�a�nie s�dzi�em, wola�em to jednak sprawdzi� � taki ju� mam zwyczaj. Teraz prosz� si� nie gniewa� i pozwoli� mi si� zapyta� o par� rzeczy. Nie znam ci� zupe�nie, ale mam nadziej�, �e nie b�dziesz si� stara�a wprowadzi� mnie w b��d. Rozumiesz, �e jest to niezb�dne. Nie b�j si� niczego i odpowiadaj na moje pytania tylko prawd�. Sk�d pochodzisz? � Z ziemi Moder, pi�kny sir! � Hm... ziemia Moder. Nie przypominam co� sobie tej nazwy. Czy twoi rodzice �yj�? � Nie wiem, czy �yj�, panie, bo ju� wiele czasu up�yn�o od chwili, kiedy uwi�ziono mnie w zamku. � Twe imi�? � Nazywani si� dziewica Alizanda la Carteloire, sir! � Czy jest kto�, kto by m�g� to potwierdzi�? � Prawdopodobnie nie, gdy� jestem tu po raz pierwszy, sir. � Mo�e masz jakie� listy lub dokumenty �wiadcz�ce, �e m�wisz prawd�? � Doprawdy nie mam. Sk�d bym je zreszt� wzi�a? I po co mi one? Czy� nie mam j�zyka w ustach, �eby samej wszystko powiedzie�? � Ale ty mo�esz m�wi� jedno, a kto� inny powie co� innego! � Co� innego? Jak�e to mo�liwe? nie rozumiem tego... � Nie rozumiesz? O, co za kraj! Jak to, wi�c doprawdy!... Widzisz, widzisz... O, m�j Bo�e, jak mo�na nie rozumie� tak prostych rzeczy? Czy� doprawdy nie rozumiesz, �e mo�e by� r�nica pomi�dzy twoim... Ale dlaczego masz taki niewinny i bezmy�lny wygl�d? � Wygl�d? Doprawdy nie wiem, sir, zapewne taka jest wola Boska. � Tak, tak, zapewne w�a�nie tak jest. Nie my�l, �e jestem zdenerwowany, nie � ani troch�. Zmie�my temat rozmowy. Teraz opowiedz wszystko, co wiesz o zamku, w kt�rym siedzi czterdzie�ci pi�� kr�lewien pod stra�� trzech potwor�w... Czy mo�esz mi powiedzie�, gdzie si� znajduje harem? � Harem? � Zamek, zamek!! Rozumiesz! Gdzie jest ten zamek? � O jest to wielki, pot�ny i pi�kny zamek, a znajduje si� w dalekim kraju. Wiele, wiele mil st�d. � Ale wiele w ko�cu? � O, sir, to bardzo trudno okre�li�. Droga wci�� skr�ca w r�ne strony i dr�g tych jest tyle i wszystkie s� jednakowe, tak �e nie podobna ich zupe�nie odr�ni�! Mo�e B�g by�by w stanie to uczyni�, ale nie cz�owiek. Pomy�l tylko, pi�kny sir... � M�w dalej, dalej! Dobrze, nie znasz odleg�o�ci, ale w takim razie mo�e mi powiesz, w jakiej miejscowo�ci si� znajduje zamek, w jakim kierunku nale�y go szuka�! � O �askawy sir, st�d nie ma kierunku. Zapewniam ci�, �e droga nie idzie prosto, lecz wci�� skr�ca; okre�li� jej kierunek nie podobna, gdy� prowadzi to pod jednym niebem, to zn�w � pod drugim. Wydaje si�, �e idziesz na wsch�d, a tymczasem trafiasz na zach�d. I w ten spos�b prowadzi droga wci�� zakr�tami i wci�� ko�uje i idzie si� i znowu si� wraca na to samo miejsce i znowu si� jedzie, jedzie i kr��y i wraca si� z powrotem i dziwy te powtarzaj� si� bez ko�ca. Trzeba zupe�nie przesta� polega� na swym rozumie i powierzy� si� opiece nieba. Je�eli B�g zechce, to zaprowadzi cz�owieka tam, gdzie trzeba, a wbrew Jego woli nic si� nie stanie... � �wietnie, doskonale!! niech�e ju� pani troch� odpocznie! nikt si� nie zna na kierunku, kierunku nie ma! A niech to wszyscy diabli! Prosz� mi wybaczy�, jestem troch� zdenerwowany. Niekiedy m�wi� sam do siebie: stare brzydkie przyzwyczajenie. Wszystko to od niestrawno�ci. Jest to zupe�nie zrozumia�e, je�eli cz�owiek od�ywia si� tak jak to czyniono tysi�c trzysta lat przed jego narodzeniem! Cudowny kraj! Cz�owiek nie mo�e przecie� skaka� jak ciel� majowe, kiedy liczy sobie tysi�c trzysta wiosen! Ale prosz� dalej... Prosz� nie zwraca� na mnie uwagi... Zobaczymy. A mo�e masz co� w rodzaju mapy tej miejscowo�ci? Dobra mapka... � Aha, ju� wiem, jest to zapewne ta rzecz, kt�r� przywie�li niewierni zza dalekiego morza i kt�r� sma�y si� na oleju dodaj�c cebuli i soli. � Jak to, do mapy? o czym m�wisz? czy nie wiesz, co to jest mapa? Nie, nie, ju� lepiej nie obja�niaj! nienawidz� obja�nie�. Mo�esz ju� i��, moja droga! Dobranoc: Klarensie, odprowad� j�. Teraz dopiero rozumiem, dlaczego te os�y nigdy nie rozpytywa�y si� tych szarlatan�w o szczeg�y. Bardzo mo�liwe, �e ta dziewczyna wiedzia�a, czego chce, lecz nie podobna z niej by�oby wycisn�� ani jednego rozs�dnego s�owa nawet przy pomocy prasy hydraulicznej. Dziewczyna by�a zapewne sko�czon� oszustk�, a kr�l i rycerze s�uchali jej, jak gdyby by�a stronic� z Pisma �wi�tego. Wyobra�cie sobie tylko t� prostot� obyczaj�w. W��cz�gi zachodzi�y tu sobie do zamk�w r�wnie swobodnie i bez trudno�ci, jak dzi� wchodz� do przytu�k�w noclegowych. Wszystkich cieszy�o ich przyj�cie i z przyjemno�ci� s�uchano ich fantastycznych opowie�ci. Rycerze korzystali z byle powodu, aby wyruszy� w �wiat na poszukiwanie przyg�d, i te w�druj�ce gadu�y by�y tu wobec tego r�wnie upragnionymi go��mi jak chorzy u lekarza. Gdy tak rozmy�la�em, wr�ci� w�a�nie Klarens. Opowiedzia�em mu o swojej rozmowie z dziewczyn� i o tym �e si� nie mog�em w �aden spos�b dowiedzie�, gdzie si� znajduje zamek. M�odzieniec wyrazi� co� w rodzaju czy to zdumienia, czy zdziwienia i zapyta�, jak mi wpad�o do g�owy rozpytywa� o to dziewczyn�. � M�j Bo�e! � wykrzykn��em � musz� wiedzie� przecie�, gdzie si� znajduje zamek, je�li mam do� trafi�? � Po co, przecie� dziewica pojedzie wraz z tob�. Zawsze si� tak robi. Pojedzie razem z tob� na koniu, sir. � Jak to ze mn� na koniu! Nonsens! � Zapewniam ci�, �e tak w�a�nie b�dzie, zreszt� sam zobaczysz! � Co! b�dzie w�drowa� ze mn� przez lasy i g�ry... A co powie moja narzeczona?... we dwoje... ja z ni� niby narzeczony? Ale� to skandal! Zastan�w si�, co to b�dzie! Mi�a kobieca twarz nagle wy�oni�a si� przede mn�. Ch�opiec zacz�� dopytywa� si� o jej imi�. Zaklinaj�c go, by nikomu nie zdradza� tajemnicy, szepn��em mu na ucho: �Puss Flanugun�. Ch�opiec chcia� powt�rzy� to nazwisko, zakrztusi� si�, spojrza� na mnie z rozpacz� i powiedzia�, �e nie zna takiej hrabiny. By�o to zupe�nie naturalne ze strony ma�ego pazia, �e z miejsca obdarzy� j� tytu�em. Nast�pnie zapyta�, gdzie mieszka. � W East Har... � Oprzytomnia�em i przystan��em, mocno zmieszany, po czym stara�em si� zatuszowa� t� rozmow�. � Nie m�wmy o tym wi�cej, kiedy indziej opowiem ci wszystko. A czy mo�e j� ujrze�, czy j� kiedy� mu poka��? �atwo przyrzec, lecz jak dotrzyma� obietnicy... tysi�c trzysta lat! A ch�opiec jest taki ciekawy. Westchn�em. Chocia�, czy ma sens wzdycha� do kobiety, kt�ra si� narodzi za tysi�c trzysta lat? Ale tak ju� jeste�my stworzeni, �e kiedy kochamy, nie rozumujemy � lecz tylko kochamy. Tymczasem o ekspedycji mojej m�wiono dniami i nocami i m�odzie� na wszelki spos�b wyra�a�a mi sw� �yczliwo�� zapomniawszy zupe�nie o swej...
Biluklb