O modlitwie - Remigiusz Recław SJ.pdf

(122 KB) Pobierz
O modlitwie - Remigiusz Recław SJ
1. Czy chcę czegoś więcej? Remigiusz Recław SJ
Zanim zaczniemy uczyć się modlitwy, naleŜy postawić sobie proste, ale bardzo waŜne
pytanie. Czy ja chcę się modlić? Czy chcę czegoś więcej od Ŝycia duchowego, niŜ
przychodzenie na mszę św. co jakiś czas – choćby raz w tygodniu. Pozytywna odpowiedź
na to pytanie daje nadzieję, Ŝe Ktoś moŜe pomóc w zrealizowaniu tych pragnień.
Mamy dziś dwa bardzo róŜne rozumienia modlitwy i choć teoretycznie moŜna je
połączyć, to jednak w praktyce stają się one dwoma oddzielnymi kierunkami modlitwy.
Istnieje modlitwa jako kult oraz modlitwa jako spotkanie. Dlaczego teologia uwaŜa, Ŝe te
dwa sposoby modlitwy moŜna połączyć, a praktyka pokazuje, Ŝe graniczy to z cudem dla
zwykłego ochrzczonego?
Najprościej kult rozumiemy jako czas, kiedy wierzący katolik stoi w kościele jako widz, a
przy ołtarzu dzieje się akcja: kapłan ładnie ubrany wykonuje masę róŜnych gestów,
dobrze dobrana dekoracja, muzyk na chórze niewykształcony, ale jakoś sobie radzi.
Złoty kielich, piękne tabernakulum, cała atmosfera sprawowanego kultu ma przenieść
myśli wierzącego na kogoś, kto jest poza tym światem. Misterium, którym jest Bóg.
Natomiast modlitwa jako spotkanie z Bogiem odbywa się zasadniczo przy zamkniętych
oczach. Kiedy mam w sercu pragnienie podnieść ręce ku górze, delikatnie oddychać i
karmić się tym, Ŝe Jezus jest we mnie, w moim sercu, w moich rękach, które zaraz
powitają dzieci przychodzące ze szkoły... Modlitwa jako spotkanie z Osobą, którą
kocham – jest czasem radości, a nie spełniania obowiązku. Na takim spotkaniu czas płynie
za szybko i nie ma się ochoty patrzeć się na zegarek. Po zakończeniu chciałoby się
jeszcze.
Dostrzegamy wyraźną róŜnicę między modlitwąkultem i modlitwąspotkaniem. Dlaczego
jest tak, Ŝe większość ochrzczonych nie potrafi tego połączyć? Frustracja przeŜywana z
tego powodu nieraz kończy się szukaniem Boga w praktykach modlitewnych innych religii.
Ci poszukujący chrześcijanie czasem wracają do Kościoła poranieni, innym razem w
metodach wschodnich odnajdują to, czego nie znaleźli w Kościele katolickim.
Problem połączenia kultu ze spotkaniem w naszej modlitwie bierze się stąd, Ŝe mamy zły
punkt wyjścia. Prawie kaŜdy chrześcijanin najpierw spotyka się z kultem. Nakazy, które
w kościele słyszy mówią, Ŝe musi kult wypełniać. I to robi. Z ambony nie wymaga się
osobistego spotkania, ale kultu. Tymczasem kolejność powinna być odwrotna. Najpierw
spotykam osobiście, doświadczam miłości ze strony Boga – a dopiero z tego wynika
wewnętrzna potrzeba okazywania miłości publicznie, czyli kultu.
śaden dojrzały chłopak nie chodzi z pragnieniem podarowania komuś kwiatka lub
zaproszenia do kina. On nosi pragnienie spotkania kogoś, kogo pokocha. A gdy spotka, to
pojawi się w nim chęć podarowania bukietu róŜ i wspólnego rozmawiania i oglądania
filmów. Gdy juŜ spotka ukochaną, to kwiaty i serce moŜe jej przynosić codziennie. Nie
będzie w tym widział przesady, a wręcz przeciwnie – będzie odczuwał z tego powodu
wielką radość. Zaś bez spotkania i zakochania będzie jedynie przymuszany do dawania
kwiatów.
Takich prostych zasad, o których wszyscy wiemy, a nie potrafimy stosować do
najwaŜniejszej relacji naszego Ŝycie, od której zaleŜy nasza wieczność. Ostatecznie
bardzo często zostajemy na poziomie kultu i machając na to ręką w sercu mówimy sobie
1
– No cóŜ, to jest bez sensu. Ja to wiem, ksiądz to wie. Ale na wszelki wypadek będę
chodzić do tego kościoła. Niewiadomo, moŜe Bóg jest... na pewno jest. Po co ryzykować?
W ten sposób modlitwakult bierze w nas górę i zasadniczo na tym kończy się nasza
duchowość, którą przekazujemy z pokolenia na pokolenie.
Czasem przy śmierci bliskich czy innych tragediach Ŝyciowych zaczynamy rozmawiać z
Bogiem, ale bardziej w duchu pretensjonalnym. Jeśli spotkamy mądrego człowieka
duchowego, to przy jego pomocy moŜemy w takich sytuacjach przejść z modlitwy
kultycznej na modlitwę osobistej relacji. Częściej jednak nie zwracamy się w takich
momentach do ludzi mądrych duchowo, a raczej podwaŜamy istnienie Boga i całego kultu,
który mamy obowiązek sprawować.
Cykl „Szkoła Modlitwy”, który rozpoczynamy tym artykułem, będzie ciągłym i konkretnym
proponowaniem kaŜdemu z Państwa przejścia z modlitwykultu do modlitwyspotkania. A
po doświadczeniu modlitwy osobistej relacji z Bogiem, powrotu do kultu, ale z radością i
głębszym zrozumieniem.
2. Modlitwa łatwe to czy trudne?
Niektórzy mawiają, Ŝe modlitwa to coś bardzo łatwego zamknij oczy z wiarą i
zaczniesz się modlić. Inni zaś twierdzą, Ŝe modlitwa jest czymś szalenie trudnym,
trzeba się jej uczyć, a i tak nigdy nie nauczymy się do końca. Niesamowite jest to, Ŝe
jedni i drudzy mają rację. Modlitwa jest łatwa i trudna jednocześnie.
Czy łatwo jest dziecku spotkać się z kochającym rodzicem? Myślę, Ŝe jest łatwo. Czy
łatwo jest dorastającemu dziecku spotkać się z kochającym rodzicem? Myślę, Ŝe jest
trudno. Czy łatwo jest dorosłemu spotkać się z kochającym rodzicem? Myślę, Ŝe to
zaleŜy od tego, jak został pokonany poprzedni etap.
W przypadku modlitwy kochającym rodzicem jest Bóg Ojciec. MoŜemy być pewni
jednego Jemu zaleŜy duŜo bardziej niŜ nam na tym, abyśmy Go spotkali. Bóg ze swojej
strony wyraŜa gotowość, aby dziecko podeszło do niego w kaŜdej chwili. Kiedykolwiek
chce! Robi teŜ wszystko, aby do spotkania z Nim doszło jak najszybciej i aby było ono
jak najwspanialsze i owocne dla dziecka. Nie ma nikogo, kto starałby się bardziej od
Boga, aby nasza modlitwa była głęboka i prawdziwa. On tak bardzo o to zabiega, Ŝe
zgodził się umrzeć, byle tylko spotkać się z człowiekiem i go ocalić. To jest
najwspanialsza informacja dla tych, którzy chcą się modlić. Zanim zaczniesz modlitwę,
uświadom sobie, Ŝe Bóg marzył o tej chwili dnia, kiedy Ty podnosisz oczy ku niebu! Jezus
naprawdę czekał na ten moment, nawet jeśli jest on krótki. Dlatego modlitwa jest łatwa,
bo spełnia pragnienia Boga. Wolą Boga jest spotykać człowieka w cztery oczy.
Z drugiej strony do spotkania z Ojcem podchodzi dziecko czyli Ty i ja. I jeśli chodzi
o trudności na modlitwie, to dotyczą one tylko człowieka. Zasadniczo jest tak, Ŝe będąc
w chrześcijańskim dzieciństwie (czyli czasie bezpośrednio po nawróceniu, przemienieniu
swojego Ŝycia) nie mamy trudności z modlitwą. Otwartość na Boga jest dosyć duŜa.
Nasze Ŝycie duchowe ma rozmach, który owocuje równieŜ w łatwości spotykania Boga na
modlitwie.
Na szczęście nie jest tak, Ŝe chrześcijańskie dzieciństwo moŜna mieć tylko raz w
Ŝyciu. Mamy taki moment w Ŝyciu duchowym ilekroć przeŜywamy nawrócenie. Dlatego
2
błogosławieni ci, którzy uczestniczą w róŜnych rekolekcjach ze szczerym pragnieniem
przemiany Ŝycia i myślenia. Nawet jeśli pozornie wszystko wydaje się być w porządku i
nie ma się ochoty na kolejne zmiany (to pułapka wielu poboŜnych ludzi). Ci, którzy pragną
nowego nawrócenia, otwarci są równieŜ na przyjęcie nowej łatwości w modlitwie. Na nowo
mogą nabrać rozmachu w modlitwie, co sprawi, Ŝe staje się ona przyjemna.
Po doświadczeniu dzieciństwa przychodzi czas, kiedy człowiek ma trudności w
komunikacji z kochającym rodzicem. W rodzinach z reguły trudności są po obu stronach
– rodzice nie rozumieją młodzieŜy, ta zaś nie stara się zrozumieć rodziców. W modlitwie
sytuacja jest o tyle łatwiejsza, Ŝe Bóg robi wszystko, aby z kształtującym się
chrześcijaninem nadawać na tej samej fali. A zatem problem dotyczy dojrzewającego
duchowo człowieka. Polega on na tym, Ŝe Ŝycie staje się bardziej atrakcyjne niŜ czas
spędzany z kochającym Ojcem. Znamy to z Ŝycia – łatwiej być z kolegami, szaleć,
uprawiać sport i czytać ksiąŜki. A gdy przychodzi czas na rozmowę z Ojcem, gdy
wieczorem wracamy do domu – okazuje się, Ŝe nie ma sił, albo jest ciekawy film w
telewizji. To są problemy dojrzewającego duchowo chrześcijanina.
Potem dodatkowo okazało się, Ŝe Ojca okłamaliśmy. Innym razem prosił nas o coś, a
zapomnieliśmy to zrobić, albo odmówiliśmy. To z kolei sprawia, Ŝe zaczynamy się trochę
bać spotkań z Nim, trochę Go omijamy. Modlitwa zaczyna być trudna! I tutaj zaczynają
się problemy. Nawet gdy w takim stanie siądziemy do modlitwy, to ona nie wychodzi.
Czujemy jakby Bóg juŜ nie chciał nas spotykać. Próbujemy się z nim połączyć, nabrać
ducha. A to wszystko takie puste, bez wyrazu. Wówczas juŜ nie wystarczy uklęknąć.
Trzeba czegoś więcej. Tym „więcej” jest szczere pragnienie spotkania z Ojcem.
Modlitwa jest trudna w momencie, gdy przestajemy jej pragnąć. Gdy zaczynamy czuć, Ŝe
ona powinna być w naszym Ŝyciu, ale przestajemy jej pragnąć (czyli gdy staje się
obowiązkiem).
Wówczas zamiast typowej modlitwy, lepiej prosić Boga o nowe pragnienie modlitwy, o
otwartość na nowe w Ŝyciu, na nawrócenie. Dobrze jest wówczas wziąć duchową ksiąŜkę,
pojechać na rekolekcje – zrobić coś BoŜego, co przychodzi z wielkim trudem. Jest to
czas przełamywania się, czyli dojrzewania. Nasze dalsze Ŝycie modlitewne zaleŜy od
tego, na ile będziemy otwarci podejść do Ojca i powiedzieć prawdę. Nawet jeśli ta
prawda jest bardzo bolesna, pełna cierpienia i pretensji. W takich sytuacjach czasem
odczuwamy, Ŝe Bóg nas zawiódł. Miało być lekko, a jest coraz trudniej. Im szybciej to
wypowiesz Ojcu, który na te słowa czeka, tym szybciej wrócisz do prawdziwej modlitwy.
Bywa, Ŝe nie wystarczy powiedzieć to Ojcu raz. Ból tak bardzo przykrywa nasze
pragnienia modlitwy, Ŝe potrzebujemy to mówić Bogu miesiącami. To jest walka o
moŜliwość szczerego spotykania się z Ojcem. A nasze serce napotyka opory. To jest
trud w modlitwie.
Od tego, jak przejdziemy nasze zmagania, zaleŜy czy nasza modlitwa stanie się
dojrzałą, czy po prostu przestanie istnieć. Pocieszający jest fakt, Ŝe zawsze moŜemy
zacząć od nowa. ZAWSZE! Wystarczy prosić usilnie Boga o własne nawrócenie. Skoro
Jemu tak bardzo zaleŜy na tym, by mnie spotkać, skoro Bóg o tym marzy – to na pewno
odpowie na moją prośbę. Stworzy okazję, bym zmienił swoje myślenie, bym zerwał z
chaosem w swoim Ŝyciu i na nowo miał warunki do modlitwy. Wystarczy tego zapragnąć...
3
3. Modlitwa – to stawanie się Bogiem
Chrześcijanie bardzo często mówią: „Nie umiem się modlić”, „Chciałbym się nauczyć
modlitwy”, „Ksiądz to się modli, ale ja nie umiem”. Ale rzadko kiedy chrześcijanin
zastanawia się: po co ma się modlić? Tymczasem, znając cel modlitwy, duŜo łatwiej nam
ona przychodzi. A celem modlitwy jest: Być jak Bóg.
W Ŝyciu nie moŜna robić czegoś dobrze, jeśli nie zna się celu wykonywanej czynności.
KaŜda powaŜna inwestycja ma cel, kaŜdy powaŜne działanie jest celowe. Podobnie
modlitwa, jeśli mamy traktować ją powaŜnie, to musi mieć swój cel. A poniewaŜ modlitwa
jest wydarzeniem całego Ŝycia, dlatego teŜ jej cel jest rozciągnięty na całe nasze Ŝycie.
PrzecieŜ nikt z nas nigdy Bogiem nie będzie, bo jesteśmy ludźmi. Mimo to mogę
powiedzieć, Ŝe spotkałem nie raz w swoim Ŝyciu człowieka, który był dla mnie jak Jezus,
jak Bóg.
Kiedyś, będąc małym chłopcemministrantem po zakończonej mszy św. wyszedłem z
kościoła i oczekiwałem na mamę, która miała mnie odebrać. Po godzinie czekania zacząłem
na chodniku płakać. Podszedł wówczas do mnie pan, którego twarz kojarzyłem ze Mszy
świętych w swojej parafii. Uspokajał mnie i powiedział waŜną rzecz. Powiedział „Nie bój
się” i spędził ze mną długi czas, aŜ przyjechała mama. Te słowa mówi mi dziś Jezus na
modlitwie, wówczas teŜ powiedział mi je Jezus, ale dzięki modlitwie tego męŜczyzny.
Jego modlitwa sprawiła, Ŝe wobec mnie zachował się jak Jezus. Nie mogę zagwarantować,
Ŝe zachowywał się podobnie wobec Ŝony, swoich dzieci i wobec kaŜdego człowieka. Ale
zachował się tak wobec mnie.
Modlitwa nigdy nie sprawi, Ŝe nasze zachowanie będzie zawsze takie, jak Chrystusa.
Jeśli ktoś stanie się do końca jak Bóg, to moŜe przestać się modlić, bo osiągnął juŜ w
pełni cel modlitwy. To jednak jest niemoŜliwe. Tymczasem jeśli nawet od czasu do czasu
ktoś rozpozna w nas Jezusa – to będzie wielki owoc naszej modlitwy. A Jezusa nie
rozpoznajemy po cytacie z Ewangelii, ani po brodzie. To serce człowieka mówi, albo nie
mówi, Ŝe jest podobne do Jezusa. A gdy serce będzie takie, jak Jezusa, to będą z niego
wypływać pomysły – takie, jak Jezusa, słowa – takie, jak Jezusa, zachowania – takie, jak
Jezusa.
Być moŜe po przeczytaniu tytułu tego artykułu mówiącego, Ŝe przez modlitwę mam stać
się Bogiem – czuliśmy się trochę podirytowani myśląc, Ŝe co… mam być potęŜny jak Bóg?
To jedna z największych poraŜek Chrystusa, Ŝe mimo tylu wyjaśnień i przykładów w
Ewangelii chrześcijanie widzą w Bogu potęgę i majestat, a nie ubóstwo, delikatność,
czystość, wyrozumiałość, miłosierdzie, współczucie itd.
Jeśli mamy niewłaściwy obraz Boga, to nasza modlitwa osiąga niewłaściwy skutek.
Wówczas będziemy naśladowali Chrystusa potęŜnego, majestatycznego, bogatego,
wszystko wygrywającego, dalekiego od człowieka. Takiego Chrystusa nie ma, ale
spotykamy wierzących, takŜe księŜy, którzy takiego Chrystusa głoszą swoją postawą. A
zatem na modlitwie spotykają się z Chrystusem nieistniejącym, albo kimś, kto udaje, Ŝe
jest Chrystusem. Przed tym Jezus teŜ przestrzegał i do samej śmierci zdawał sobie
sprawę, Ŝe jego uczniowie mają tendencje do czynienia Go potęŜnym i niezwykłym.
Dlatego przed śmiercią pokazał uczniom, Ŝe ich zadaniem jest nogi umywać. Jezus dał do
zrozumienia, Ŝe On, Bóg i nauczyciel umywa nogi. W tym mamy Go naśladować. Nasza
modlitwa ma konkretny cel: najpierw, abyśmy zapragnęli umywać, ludziom nogi czyli
4
abyśmy zapragnęli usługiwać człowiekowi, zwłaszcza najbliŜszym. A następnie, gdy juŜ
zapragniemy, abyśmy to robili. Aby mąŜ usługiwał Ŝonie, a ona jemu. Aby syn widział w
swoim tacie Chrystusa, a ojciec w dziecku. Do tego ma zmierzać nasza modlitwa. Abyśmy
stawali się, jak Chrystus. Abyśmy byli, jak Bóg.
Niestety, bywa teŜ tak, Ŝe modlitwa nic nie zmienia w naszym Ŝyciu. Nic, a nic nie
stajemy się bardziej Jezusowi. Jest to informacja, Ŝe nie spotykamy się na modlitwie z
Jezusem. MoŜemy iść na modlitwę i spotykać się sami ze sobą, albo z naszymi
zranieniami, albo z marzeniami. Tak się zdarza, Ŝe zamiast się modlić – po prostu
marzymy, bujamy w obłokach. Co wówczas zrobić? Co zrobić, jeśli modlitwa nic nie
zmienia w naszym Ŝyciu?
Wówczas potrzeba dobrej lektury albo konferencji – która pokaŜe nam właściwy obraz
Boga. Chodzi o to, aby na modlitwie chcieć pobyć z Bogiem. Bez udawania, bez masek,
bez marzeń. Po prostu pobyć z Bogiem, popatrzeć, jak On się zachowuje, posłuchać, jak i
co On mówi. Pobyć z Bogiem, aby uczyć się być, jak On… i być, jak On. Bóg podczas
modlitwy pragnie jednego, byś przy Nim był. Jak przychodzimy na modlitwę z pustymi
rękoma – to jest to wielka radość dla Boga, bo moŜe je nam napełnić. A jeśli
przychodzimy z pełnymi rękoma (z maskami, marzeniami, z wyobraŜeniami o Bogu srogim
i władczym…) to jak Bóg ma wówczas napełnić nasze ręce?
Na szczęście Jezus potrafi wykorzystać nawet minimum naszego zaangaŜowania, aby
dotrzeć do serca. Nawet jeśli na modlitwie nie pozwalamy Bogu, aby nas przemieniał. Nie
pozwalamy Mu, by nas uczył. Nawet wtedy Jezus potrafi delikatnie nas dotykać. Tak, jak
kapiąca wolno woda na gąbkę… w końcu gąbka stanie się wilgotna.
Dlatego, jeśli nie dostrzegamy wyraźnych owoców naszej modlitwy, to nie rezygnujmy z
niej. Otwórzmy Ewangelię i czytajmy o tym, jaki jest Jezus, jak On postępował, jak
reagował. Po przeczytaniu rozdziału, odnieśmy go do siebie. Spróbujmy zapytać się
Jezusa, co moŜemy zrobić, aby w swoim Ŝyciu zachowywać się podobnie do Niego, aby
myśleć, jak On, aby być jak Bóg. To będzie wspaniała modlitwa.
4. śywa modlitwa
Osoby, które modlą się, czasem powiedzą o swojej modlitwie, Ŝe jest ona Ŝywa. Innym
razem to określenie nie pasuje do ich modlitwy. Dlaczego tak się dzieje, Ŝe nasza
modlitwa raz wydaje się Ŝywa, a innym razem jakby była martwa?
Przede wszystkim to nasze serce decyduje o tym, czy modlitwa jest Ŝywa, czy martwa.
Modlitwa Ŝywa to ta, w której dochodzi do spotkania z Bogiem. Taka modlitwa pociąga,
wzbudza Ŝywą wiarę, porywający entuzjazm. Chcemy jej więcej. Pragniemy, aby się nie
kończyła, bo spotkanie z Bogiem Ŝywym jest naprawdę czasem wyjątkowym. Natomiast w
modlitwie martwej spotkania nie ma. Mogą być piękne śpiewy, recytowane bardzo
głębokie modlitwy, ale nie dochodzi do spotkania. Modlitwa martwa nudzi nas, męczy i
odstrasza. Zamiast radości, myślimy o tym, kiedy ona się skończy.
Postawa naszego serca decyduje, jak przeŜywamy modlitwę. Nasze kaŜdorazowe
podejście do modlitwy czyni ją Ŝywą lub martwą. Na tej samej Mszy św. będą osoby,
które przeŜywają ją jako modlitwę Ŝywą oraz takie, które co chwile spoglądają na
zegarek, bo wszystko się dłuŜy. Choć trzeba przyznać, Ŝe na niektórych naboŜeństwach
łatwiej nam spotkać Boga, a na innych nagminnie do spotkania nie dochodzi. Czasem
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin