Wojcikiewicz Andrzej - Golebica.doc

(520 KB) Pobierz
Andrzej Wójcikiewicz

 

GOŁĘBICA

 

 

 

Andrzej Wójcikiewicz

 


I

„Gdy myślisz- szybujesz, gdy kochasz - przyciągasz"

 

Ina była wyjątkową gołębicą. Miała przepiękne, białe pióra, końce skrzydeł lekko zabarwione bordowo-wiśniowym ko­lorem, który zdecydowanie wyróżniał ją wśród innych go­łębi. Bardzo lubiła gruchać ze znajomymi gołębiami, opowiadać im o swoich marzeniach, słuchać   historii,   które   działy   się w gołębnikach.

Ina szczęśliwie przeżyła wiele gołębich lat, nauczyła się pięknie fruwać, nigdy jednak nie odważała się wyfrunąć sama poza granice własnego gołębnika... Bała się. Kiedyś, jeszcze jako pisklę, miała zły sen. Sen o jastrzębiu, który był przebrany w gołębie pióra. Jastrząb był szaro-czarny, z ogromnym, za­krzywionym dziobem, wielki, drapieżny, niebezpieczny, obez­władniający. Wiedziała, że chciał ją skrzywdzić, może zabić...

Od tamtego momentu bała się szybować w powietrzu sama, bez opieki. Najpierw fruwała tylko ze swoimi gołębimi rodzicami, później z rówieśnikami z gołębnika. Jej serce cieszyło się, gdy inne gołębie starały się jej pomóc, ale była bardzo ostrożna. Była bardzo piękna gołębicą, więc gdy dorastała wiele męskich gołębi starało się pozyskać jej względy. Niestety, dawny sen nie pozwalał jej szybować osobno z żadnym z nich... Często, gdy zamykała oczy, widziała cień jastrzębia z gołębimi piórami i znowu przeszywał ją dreszcz grozy...

Po odejściu od rodziców Ina stała się częścią stada, które miało swoje reguły, swoje prawa, swoje zasady. Ina starała się zawsze podporządkowywać" temu, czego nauczyli ją rodzice i co nakazywała gołębia starszyzna.

Nastały czasy wspólnego, stadnego fruwania. W stadzie nie musiała się obawiać jastrzębi, prawdziwych czy wyobrażonych lub liczyć na gołębich rodziców, bo miała obok siebie wiele innych gołębi. W gołębniku czekała niecierpliwie na momenty wspólnego fruwania... Nigdy nie odważyła się wyfrunąć sama, wszak myślała, że jedynie stado może obronić ja przed jastrzębiem... Była szczęśliwa gruchając z gołębiami i nie wyobrażała sobie szybowania innego niż w grupie. Stado było dla niej całym światem, zaspokajało wszystkie jej potrzeby... Mogła z nim fruwać do woli i beztrosko gruchać...

W ten sposób minęło wiele szczęśliwych, gołębich dni, miesięcy i lat. Pewnego razu (gdy była już dorosłą gołębica) siedziała na rozłożystej sośnie i obserwowała towarzyszy fruwań, którzy zataczali wokół zagajnika duże koła. Była nieco znudzona tym codziennym, rutynowym fruwaniem i postanowiła nieco odpocząć. W pewnym momencie przyszło jej do głowy dziwne pytanie:

-  Skąd mogę wiedzieć, czy rzeczywiście jestem szczęśliwa?

-  JA ci o tym powiem - usłyszała cichy głos.

 

Inne gołębie starały się jej pomóc, ale była bardzo ostrożna. Była bardzo piękna gołębicą, więc gdy dorastała wiele męskich gołębi starało się pozyskać jej względy. Niestety, dawny sen nie pozwalał jej szybować osobno z żadnym z nich... Często, gdy zamykała oczy, widziała cień jastrzębia z gołębimi piórami i znowu przeszywał ją dreszcz grozy...

Po odejściu od rodziców Ina stała się częścią stada, które miało swoje reguły, swoje prawa, swoje zasady. Ina starała się zawsze podporządkowywać" temu, czego nauczyli ją rodzice i co nakazywała gołębia starszyzna.

Nastały czasy wspólnego, stadnego fruwania. W stadzie nie musiała się obawiać jastrzębi, prawdziwych czy wyobrażonych lub liczyć na gołębich rodziców, bo miała obok siebie wiele innych gołębi. W gołębniku czekała niecierpliwie na momenty wspólnego fruwania... Nigdy nie odważyła się wyfrunąć sama, wszak myślała, że jedynie stado może obronić ja przed jastrzębiem... Była szczęśliwa gruchając z gołębiami i nie wyobrażała sobie szybowania innego niż w grupie. Stado było dla niej całym światem, zaspokajało wszystkie jej potrzeby... Mogła z nim fruwać do woli i beztrosko gruchać...

W ten sposób minęło wiele szczęśliwych, gołębich dni, miesięcy i lat. Pewnego razu (gdy była już dorosłą gołębica) siedziała na rozłożystej sośnie i obserwowała towarzyszy fruwań, którzy zataczali wokół zagajnika duże koła. Była nieco znudzona tym codziennym, rutynowym fruwaniem i postanowiła nieco odpocząć. W pewnym momencie przyszło jej do głowy dziwne pytanie:

-  Skąd mogę wiedzieć, czy rzeczywiście jestem szczęśliwa?

-  JA ci o tym powiem - usłyszała cichy głos.

-  Kto to jest JA? - z przerażeniem rozejrzała się wokół siebie. Nie było przy niej nikogo.

-  Kto do mnie mówi? - zagruchała głośno. Panowała cisza. Słyszała tylko przyspieszone uderzenia swojego gołębiego serca...

-  Chyba zwariowałam - pomyślała - Czy to przypadkiem nie jastrząb?

-  Nie, ONO ma racje! - to był już inny głos.

Ina rozejrzała się szybko - znowu nie było nikogo w pobliżu. Nie było nikogo na całym drzewie. Zdecydowała, że to nie może być głos jastrzębia, przecież jastrzębie nie gruchają gołębim głosem, a to były głosy bardzo przyjemne... kojące...

-  Kto to jest ONO? - pomyślała.

-  Które ONO? - spytał pierwszy głos.

-  Ilu was jest? - zagruchała głośno. Znowu odpowiedziała jej cisza.

-  Ilu was jest? - pomyślała.

-  Jest nas dwoje — odpowiedziały głosy w pięknej harmonii.

To było dla niej coś zupełnie nowego. Dotychczas jej jedyne gruchania były to gruchania z rodzicami, ze znajomymi gołębiami z gołębnika i z towarzyszami fruwarl. Te głosy były jednak zupełnie inne... Wyraźnie pochodziły gdzieś z jej wnętrza, były jakby... gruchaniem z sobą.

Zamknęła oczy i z całą odwagą, na jaką było ją stać, zagruchała w myśli:

-  Czy jesteście jastrzębiem?

-  Jesteśmy TOBĄ - odpowiedział natychmiast pierwszy głos - A czy ty jesteś jastrzębiem?

-  Nie jestem jastrzębiem, jestem gołębicą.

-  Bez nas - kontynuował głos - byłabyś parodią gołębicy. Nie mogłabyś wznieść się w powietrze, nie mogłabyś szybować, nie byłabyś ptakiem.

-  Więc kim jesteście?

-  Jesteśmy twoimi skrzydłami...

Ina zaniemówiła z wrażenia. Nie przypuszczała, że można rozmawiać z własnymi skrzydłami.

-  Dlaczego do tej pory nie odzywaliście się - spytała po chwili z doza pretensji w głosie.

-  Bo o nic nas nie pytałaś. Używałaś nas tylko w czasie lotu. To stało się już trochę nudne.

-  To dlaczego akurat teraz?

-  Zadałaś pytanie trochę mądrzejsze niż zwykle.

-  Na razie o nic was nie pytałam, bo nie wiedziałam, że umiecie  gruchać.  Co to za  skrzydła,  które  gruchają,  zamiast machać - Ina poczuła się dotknięta.

-  No  właśnie  -  odpowiedziały  -  tak  uważają   wszystkie gołębie. Dlatego nas nie słyszą.

-  Co o mnie wiecie? - spytała znowu.

-  Wiemy wszystko - pytaj  o  co  chcesz!  - odpowiedział pierwszy głos.

Ina nie bardzo wiedziała, o co ma spytać... Nic specjalnego nie przychodziło jej do głowy... Poza tym obawiała się zadać pytanie, które skrzydła uznają za głupie. Zaciekawienie wzięło jednak górę...

— Czy mogę przestać bać się jastrzębi? - w jej głosie był wyraźny lęk...

-  Jeszcze nie! - odpowiedziały bez wahania.

-  Dlaczego nie? - zdziwiło ją, że tak szybko odpowiedziały.

-  Nie jesteś jeszcze gotowa do samodzielnego szybowania,

W tym momencie Ina była sama, gdyż stado pofrunęło już z powrotem do gołębnika... Stała się niespokojna, bo czuła, że powinna też wrócić, ale niezwykłość tego zdarzenia była dla niej jeszcze bardziej frapująca, więc pomimo lęku, znów zwróciła się do skrzydeł...

-  Macie dwa różne głosy - zagruchała - które z was jest które?

-  Jestem twoim prawym skrzydłem - odpowiedział pierwszy głos - znam twoje emocje, kieruje twoim instynktem, pomagam ci widzieć nawet wtedy, kiedy masz zamknięte oczy... Głos był cichy, rozmarzony, kojący, pochodzący z jej wnętrza...

-  Ja jestem twoim lewym skrzydłem - odezwał się drugi głos. Był   nieco  silniejszy,   bardziej   konkretny.   Pomagam   ci   lepiej rozumieć świat wokół ciebie i mogę odpowiadać na twoje pytania.

-  Kiedy machamy razem - odezwało się znów prawe skrzydło - utrzymujesz się w powietrzu  i jesteś ptakiem... Taką samą funkcję spełniamy wewnątrz ciebie... Kiedy pracujemy razem... jesteś Iną... Prawdziwa Iną.

Ina nie bardzo rozumiała, dlaczego miałaby nie być Iną, jeżeli skrzydła czegoś nie robią razem w jej wnętrzu... Poza tym - co skrzydła mogą robić we wnętrzu gołębia? Są od machania... Czy we wnętrzu też się fruwa...? Wyobraziła sobie swoje skrzydła machające do wewnątrz i bardzo ją to rozśmieszyło...

-  To   dlaczego   nie   mogę   fruwać   sama?  -  powróciła   do pierwszego tematu.

-  Nie nauczyłaś się szybować poza siebie - odpowiedział drugi głos.

 

Następne głupstwo... Jak można pofrunąć poza siebie - Ina zaczęła mieć powoli dość tych dziwnych zagadek...

- Co znaczy poza siebie? - spytała.

Na odpowiedź nie było już czasu. Poczuła nagle podmuch silnego wiatru, który o mało nie zrzucił jej z gałęzi. Zamachała szybko skrzydłami, aby znaleźć równowagę w powietrzu i skie­rowała się w stronę gołębnika. Myśl o rozmowie z własnymi skrzydłami nie dawała jej jednak spokoju...

 

 

 

II

„Przestrzeń oznacza możliwość ujrzenia siebie w innym ptaku i innego ptaka w sobie''

 

Dlaczego skrzydła do mnie mówią? zastanawiała się Ina. Jak to się dzieje, że przedtem nigdy tego nie doświadczyłam? Czy to tylko moja wyobraźnia i to ja do siebie mówię? Te rozmowy są takie wyraźne, takie normalne... jakbym rozmawiała ze swoją najbliższą przyjaciółką... A może one zawsze do mnie mówiły, tylko nie zwracałam na to uwagi i dlatego ich nie słyszałam? Poza tym - dlaczego to właśnie skrzydła do mnie mówią? Jak tak dalej pójdzie za chwilę zacznie gruchać cło mnie moja szyja, pazury, a może każde pióro z osobna?. Można zwariować. No i co to znaczy wyfruwanie POZA SIEBIE? Te pytania pojawiały się w jej głowie, ale nie zastanawiała się specjalnie nad odpowiedzią. Zaczęła z obawą obserwować poszczególne części swojego upierzenia i ciała, ale na szczęście żadne inne części nie odzywały się do niej... Ponieważ skrzydła też milczały, więc po paru dniach Ina zapomniała o tym

incydencie. Codziennie, rutynowo fruwała w stadzie wokół gołębnika, tak jak to zawsze robiła, czasami trochę dalej, ale nigdy poza granice, które wyznaczyła grupa.

Pewnego dnia postanowiła oderwać się, pofrunąć nieco dalej... sama... Czuła się bardzo niepewnie, bo w stadzie starszyzna trzymała wszystkie gołębie żelaznym skrzydłem i nie pozwalała na żadne wybryki i samotne fruwania...

-  Jeśli nie pofrunę kiedyś sarna, to nie będę wiedziała, jak to jest - pomyślała.

-  To jest właśnie fruwanie poza siebie - usłyszała nagle ciche gruchniecie prawego skrzydła.

-  Przecież ja nie frunę „poza sobą", tylko jestem w sobie -pomyślała zdziwiona tym nagłym odezwaniem się. O co ci chodzi?. - zwróciła się z lekką złością do skrzydła.

-  Dopóki  nie wyfruniesz poza granice,  które .sobie sama wyznaczyłaś, nie będziesz wiedziała, kim jesteś odpowiedziało skrzydło...

-  To  nie   ja  wyznaczyłam   granice,  wyznaczyły  je  starsze gołębie...

-  Ale ty je przyjęłaś jako swoje własne... więc są twoje...

-  Wiem, kim jestem - odgruchnęła - jestem gołębicą, która do tego ma jakieś głupio gruchające skrzydła.

-  To przecież ty pomyślałaś, że jeśli nie pofruniesz kiedyś sama, to nie będziesz wiedziała, jak to jest... - odcięło się skrzydło. To jest twoja myśl, nie moja.

Ina zignorowała ten sarkazm i skupiła się na swojej niepewności... Musze zaryzykować, aby zobaczyć jak duży będzie mój lęk -pomyślała. Pozostała nieco z tyłu stada i gdy zauważyła, że pozostałe gołębie nie patrzą - skierowała się w inna stronę... Machając szybko skrzydłami, doleciała do granicy gołębnika i mechanicznie zawróciła... Poczuła nagle przyspieszone bicie serca...

Cień jastrzębia ciągle istniał. Był niewidzialny, ale był... Nie mogła przestać się go bać, bo jak można przestać się bać czegoś', czego nie widać, jak można przestać bronić się przed czymś, czego nie można dotknąć... Zastanawiała się, jak może pozbyć się tego lęku, co może być silniejsze od jastrzębi...? Zapytam skrzydeł - postanowiła...

-  Co jest silniejsze od jastrzębi? - zapytała,  gdy była już w gołębniku.

-  Burza - odgruchało cicho prawe skrzydło.

-  Dlaczego chcesz pozbyć się tego strachu? - zapytało lewe.

-  Wydaje mi się, że inne gołębie latają dalej niż ja i nie boją się jastrzębi. Dlaczego mam się wiecznie bać?

-  Inne gołębie fruwają dokładnie jak ty...  W stadzie i do granicy.

-  Porozmawiaj z burzą - szepnęło znowu prawu skrzydło ledwo słyszalnym gruchaniem.

Ina bała się burz, choć nie tak bardzo jak jastrzębi. Podziwiała burze, ale nie te z piorunami, z ulewnym deszczem. W czasie takich burz każdy gołąb siedzi w gołębniku i nie wystawia dzioba zza jego bezpiecznych ścian. Burze, które podziwiała, to były silne, huraganowe wichury, czasami tak silne, że Ina bała się, iż ją samą porwą z gołębnika. Wyobrażała sobie, że takie wichury potrafią przenosić gołębie tam, gdzie same nie są w stanie dolecieć, bardzo daleko, w nieznane, wspaniałe okolice, gdzie były piękne widoki, urzekające wysokości i doznania przyprawiające o zawroty głowy... Takie burze pociągały Inę swoją tajemniczością i nieznaną mocą. Jedynym problemem było to, że nie można było w czasie burzy szybować razem ze stadem, w większej grupie gołębi. Były zbyt .silne, a prądy powietrzne zbyt gwałtowne. Powodowały zbyt duże zawirowania, aby utrzymać harmonijny lot w grupie, a przecież samotne wyfrunięcie gdziekolwiek dalej na razie przekraczało granice jej wyobraźni. Poza tym tego rodzaju burze w jej okolicy zdarzały się niezwykle rzadko...

Kiedyś przez krótki czas odważyła się poszybować na fali takiej wichury, ale szybko wróciła z powrotem... To było ciekawe, ale i przerażające... Od tego czasu myślała jednak o wichurach, które mogłyby ją ponieść dalej niż zwykle... Myślała o nich i bała się.

Było to w momencie, kiedy stado spało sobie smacznie w gołębniku po porannych lotach i wspólnych pogruchiwaniach. Ina nie mogła spać... w głowie miała ciągle gruchanie skrzydeł na temat burzy... żeby porozmawiać z burzą, trzeba się z nią spotkać, ale jak spotkać coś, przed czym chowają się wszystkie gołębie... Nagle poczuła ogromną chęć, aby zacząć latać samotnie, bez opieki innych, bez konieczności latania wszędzie tam, gdzie starszyzna każe fruwać... Chęć była tak wszechogarniająca, że cicho wysunęła się z gołębnika i pofrunęła w stronę pobliskiego lasu... Po krótkim locie usiadła na gałęzi znajomej sosny, sprawdzając, czy żaden gołąb za nią nie poleciał... Wokół niej było pusto, żadnego gołębia, tylko wróble i wrony daleko, na innych drzewach... Ze zdziwieniem stwierdziła, że pomimo lekkiego niepokoju czuje się całkiem bezpiecznie... Była w granicach gołębnika, tyle że po raz pierwszy - zupełnie sama... - Hm... pomyślała - jeśli tak wygląda pokonywanie lęków, to wcale nie jest to takie trudne...

-  Czy dobrze zrobiłam? - zapytała skrzydeł.

-  Co  czujesz w sercu? - pytaniem  odpowiedziało  prawe skrzydło.

-  Czuję wolność... czuję większą przestrzeń... tylko trochę się boję...

-  To co jest w twoim sercu jest najważniejsze... My pomagamy tobie być taką, jaką chcesz być...

— Nie chcę się bać...

-  To porozmawiaj z burzą...

-  Jak ją znaleźć...

-  Nie musisz jej szukać... To ona znajdzie ciebie, bo o niej myślisz... Musisz tylko być cierpliwa.

Od tej pory Ina codziennie samotnie wyfruwała z gołębnika w czasie, kiedy pozostałe gołębie spokojnie sobie drzemały... Szybowała nad lasem, czasami nieco dalej, nad rzeką, nad polem, zawsze jednak w granicach wyznaczonych przez stado... Poza tymi granicami mógł czaić się jastrząb, więc nawet się do nich nie zbliżała... Fruwała z nadzieją, że któregoś dnia burza ją odnajdzie, tak jak to obiecały skrzydła, ale przez wiele dni i tygodni nic się nie działo.

W czasie jednego z takich spokojnych, samotnych szybowań nad okolicznym lasem postanowiła ponownie poradzić się skrzydeł...

-  Na razie nic się nie dzieje... Co mam robić, żeby spotkać moją burzę? - spytała.

-  Przyciągasz  burzę  i  jednocześnie ją  odpychasz...  - od-gruchało lewe skrzydło.

-  Nie rozumiem - zdziwiła się Ina.

 

-  Jedna część ciebie chce jej doświadczyć, druga boi się jej... Burza nie wie, czy ma się zjawić...

-  To jak mam przestać się jej bać...

— Zobacz swój lęk - szepnęło prawe skrzydło.

-  Jak mam zobaczyć lęk przed burza? - pomyślała. Jak można zobaczyć coś, co jest tylko w środku duszy gołębia?... czego nie można dziobnąć, ofrunąć...

-  Jak mam zobaczyć lęk przed burza? - spytała ponownie skrzydeł.

-  Porozmawiaj z nim - szepnęło prawe skrzydło.

-  Tylko zrób to ostrożnie - ostrzegało lewe.

-  To znaczy, co mam zrobić? — zdenerwowała się Ina. Jedno z was podpowiada mi to, drugie tamto...

-  Jest w tobie konflikt.. Ważne jest to, czego tak naprawdę chcesz - odpowiedziały obydwa razem.

-  Chcę lepiej poznać burzę...

-  Nie   masz  innej  rady,  jak  tylko  porozmawiać   z  burzą, zaprzyjaźnić się z nią...

-  Czy   można    zaprzyjaźnić   się   z   lękiem?   -   Ina   była zaszokowana.

-  Można, kiedy się go zobaczy, kiedy się go oswoi.

-  Jak mam zobaczyć coś, co jest niewidzialne?

-  To, co jest niewidzialne dla twoich oczu, jest widzialne dla mnie - odpowiedziało prawe skrzydło. Jest widzialne również dla ciebie, ale musisz nauczyć się patrzeć... Nie możesz być tak jak ludzie, tam na dole, pod nami. Oni prawie wszyscy są ślepi. Patrzą tylko oczyma i wydaje im się, że widzą...

-  To   jak   mam   patrzeć,   żeby   zobaczyć   swój   lęk,   żeby porozmawiać z burzą?

-  Musisz zamknąć oczy,

 

 

Ina postanowiła zaryzykować. Serce biło jej mocno i bardzo szybko, ale jej gołębia ciekawość była silniejsza niż lęk przed zobaczeniem własnego lęku. Poza tym nie był to ten sam paraliżujący strach, jaki czuła przed jastrzębiem. Był jakiś inny... bardziej przyjazny. Usiadła spokojnie na gałęzi drzewa i ponownie spytała skrzydeł.

-  No to co mam robić?

-  Ja cię poprowadzę - odpowiedziało prawe skrzydło - ale najpierw zamknij oczy. To, co jest na zewnątrz ciebie, co widzą twoje oczy, może ci przeszkadzać. To, co jest wewnątrz, widzimy tylko my, a ty możesz to zobaczyć tylko swoim czuciem, swoją wyobraźnią... Zamknij oczy.

Ina zamknęła oczy,

-  Teraz pomyśl o burzy i o swoim lęku... Poczuj go... Postaraj się nadać jakiś kształt, ale trzymaj go bardzo daleko od siebie... -cichutki szept prawego skrzydła był uspokajający.

Początkowo nic jej się nie pojawiało, w wyobraźni widziała tylko czerń1, ale po chwili zaczął się wyłaniać kształt. Było to coś w rodzaju czarnej kuli albo ogromnego, czarnego, pękatego ptaka. Aż zagruchała z przerażenia... Postanowiła jednak nie otwierać oczu, aby mu się dokładniej przyjrzeć. Trzymała zaciśnięte powieki... i powoli zauważyła, że kształt w jej wyobraźni nie był już taki straszny... Zmniejszył się. „Hm - pomyślała - okazuje się, że wystarczy się nie przestraszyć, a strachy zmieniają się na mniejsze. Tylko co dalej?"

 

-  Co mam dalej robić? - spytała skrzydeł.

-  Zapytaj burzy i tego lęku,  co ci  przynoszą - usłyszała natychmiastową odpowiedz".

-  Co mi przynosisz? - zapytała nieco niepewnym, zdziwionym gruchnięciem, zwracając się do obrazu lęku... Nie wydawało jej się możliwe, aby lęk mógł przynosić cokolwiek innego, oprócz lęku.

-  Ze mną jesteś bezpieczna i pewna siebie - usłyszała wyraźne słowa.

To był inny głos. To był głos jej lęku.

-  To,   czego  się  boję  przynosi   mi   bezpieczeństwo   i   pe­wność? Jak  to  może być,  to  niemożliwe!  - zagruchała  zdu­miona.

-  Bronię cię przed bólem, daję ci pewność, że nigdy nie wyfruniesz poza granice gołębnika i dlatego ci, którzy są tobie bliscy, dają ci miłość, której boisz się stracić, gdybyś wyfrunęła zbyt daleko.

Ina była zaszokowana. Wszystkiego się spodziewała, tylko nie tego, że jej lęk będzie się opiekował jej miłością. Nie wiedziała, co ma zrobić.

-  Co mam teraz robić - spytała cicho prawe skrzydło.

-  Podziękuj swojemu lękowi za opiekę i za to, że cię bronił przez tyle lat - usłyszała w odpowiedzi.

-  Ale ja nie chcę, żeby mnie bronił w ten sposób...

-  Miał  dobre   intencje  -  więc   mu   podziękuj  -  nalegało skrzydło.

 

 

Ina ponownie spojrzała na swój lęk. Był już zupełnie inny. Bardziej przyjazny i nie taki ciemny. Zaczął nabierać kolorów lasu i słońca.

-  Dziękuję ci - zagruchała w myślach.

-  Teraz zapytaj go, czy pozwoli ci samej się bronić, bo jesteś już dorosłą gołębicą i potrafisz sama powrócić do domu nawet, jeżeli polecisz dalej, niż chciałaś - podpowiadało skrzydło.

-  Jestem już dorosła gołębica - zwróciła się do lęku - czy pozwolisz mi samej teraz dbać o moje bezpieczeństwo, moją pewność i moją miłość?

-  Zapytaj skrzydeł - odpowiedział lęk - czy nie mają nic przeciwko temu - ja przecież zależę od nich.

-  Czy mogę? - Ina zwróciła się do prawego skrzydła.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin