Przyczyny-Mikulski.doc

(46 KB) Pobierz

06-03 Mikulski Jarek

"Przyczyny"


Cokolwiek spotyka człowieka, ma swoją przyczynę w jego umyśle. Nie dzieje się nic bez przyczyny, bez zezwolenia w
podświadomości - bez wiary w to COŚ.
Także każda choroba ma swoją przyczynę w myśleniu (wierzeniu) niezgodnym z Wyższym Ja, z Intuicją, z Bogiem.
Chrześcijanin powinien powiedzieć, że choroba jest wynikiem grzechu - pielęgnowania postaw, myśli oraz uczuć niezgodnych
z Planem Boga (z tym co Bóg ma dla Ciebie najlepszego) - ale niestety chrześcijanie uważają błędnie, że choroba (cierpienie)
jest czymś „zesłanym” przez Boga, by ich doświadczyć, np. sprawdzając ich wiarę i wytrzymałość. Przecież to obłędne
myślenie! Niezgodne całkowicie z rzeczywistością!!! Bo przecież choroba (cierpienie) jest włączoną LAMPKĄ ALARMOWĄ
(wyjącym sygnałem że COŚ JEST NIE TAK!) która sygnalizuje, że dany człowiek właśnie nie myśli zgodnie z zamysłem
kochającego Boga!!!

Gdyby porównać to do wyjącego alarmu, to wyglądało by to tak: alarm przeciwpożarowy wyje jak szalony, stos mebli
podpalonych przez chrześijanina pali się żywym ogniem obejmując wszystkie ściany - zaraz spłonie cały dom, a „pokorny”, a
raczej głupi chrześcijanin patrzy z wdzięcznością i z miną debila na migające czerwono światełka, dumny, że się dusi od
śmierdzącego dymu, święcie przekonany że dom, który sam podpalił(!), pali się „z woli boga”!!!!!!!! Ba, ten zaślepiony człowiek
PROSI Boga o to, by mu dał siłę zniesienia tego cierpienia (by w tym cierpieniu WYTRWAĆ!), a nawet (!!!!), żeby Bóg zesłał
na niego jeszcze więcej tego „cennego” cierpienia i oczywiście ten chrześcijanin jeszcze dziękuje (z idiotycznym wyrazem
ekstazy na twarzy!) Bogu za TO całe cierpienie które mu rzekomo zesłał owy "bóg". A gdy ktoś przytomniejszy od tego
człowieka wbiega do płonącego domu by go (człowieka) uratować przed samozniszczeniem, ten z uśmiechem „świętego", ba
prawie już zbawionego, mówi - „PRECZ SZATANIE!!!!”........

Dla rozwijającej się duchowo osoby, w momencie pojawienia się u niego blokady energetycznej w ciele która powoduje
powstanie wzorca choroby (bólu, cierpienia), taki sygnał jest podpowiedzią, że coś jest nie tak w jego karmie, że myślami
(intencjami, postawą) odbiegł od WOLI Boga, że pojawiły się w jego umyśle jakieś niekorzystne myśli dla niego i innych, ze
"wywaliły" mu jakieś niekorzystne/destruktywne wzorce. I że najczęściej taka "choroba" jest inspiracją do znalezienia
przyczyny jej powstania w duszy.

Niestety, u osoby zamkniętej duchowo, pojawiający się wzorzec choroby, może zamienić się po jakimś czasie w czop
energetyczny, trwale zmieniający chorobowo dane miejsce w ciele. Oczywiście nic tak naprawdę nie jest trwałe, i w każdej
chwili można wyzdrowieć, ale zamknięcie duchowe danej istoty (niechęć do zmian, niewiara, albo wręcz wiara ale właśnie w
moc cierpienia), może być przeszkodą w jej uzdrowieniu.

Dla każdej istoty, w zależności od jej poziomu rozwoju duchowego (samoświadomości), każda sytuacja może być albo
błogosławieństwem, albo też przekleństwem. Ale w rzeczywistości każde zdarzenie w Twoim życiu jest lekcją. Lekcją pokory.
Kolejną "przeszkodą"/stopniem ku doskonałości.

Zaistniał kiedyś w moim ciele wzorzec krótkowidztwa. Gdybym nie miał nic wspólnego z rozwojem duchowym, to panika i
stres gwarantowane! Miałem wtedy jakies 24 lata, i w stosunkowo niewielkim centrum handlowym, straciłem z oczu moich
dwóch kolegów, z którymi akurat wtedy robiliśmy zakupy. Nagle poczułem panikę kiedy zostałem sam!!!! Nagle "zepsuł" mi
się wzrok i przestałem widzieć dalej niż na metr-dwa przed sobą!!!! Tak, wiem - ja dorosły człowiek, więc skąd takie emocje?!!
Stąd, że właśnie w tamtym momencie "wywaliły" mi na wierzch wzorce lęku przed odrzuceniem, a związane były ściśle z
momentem kiedy tuż po narodzinach zabrano mnie od mojej matki..... Byłem wtedy malutki, bałem sie ogromnie, bałem się
że umrę - no bo skąd niemowlę może wiedzieć że nic mu się nie stanie, kiedy nikt mu o tym nie mówi i nie może go uspokoić
bliskość matki.....
No i wtedy gdy wypłyneły na wierzch te wzorce, prawie straciłem wzrok! Nie byłem w stanie rozpoznać czegoś co było ode
mnie dalej niż kilka metrów!!! Czułem panikę, to fakt, lecz panika była związana z emocjami z przeszłości - z tym sobie w
końcu poradziłem, ponieważ byłem świadom że pojawiły mi się karmiczne wzorce, ale wzrok niestety miałem "zepsuty" i
przez wiele, wiele tygodni byłem krótkowidzem. Tylko wiele tygodni. No i długi czas bałem się być sam, a także bałem się
wielkich pomieszczeń - hal, hipermarketów.
W tym przypadku, przyczyna pojawienia sie krótkowidztwa, był silny lęk przed przyszłością, życiem i zmianami, który
powstał tuż po moich narodzinach.
Po pracy z afirmacjami bezpieczeństwa, wzrok mam znowu sprawny.

UWAGA:
Kontuzji (uszkodzeniu) ulega ta część ciała gdzie jest silna blokada energetyczna, np. wywołana silnymi emocjami, czy też
związana z wszelkimi kodami. W pewnym sensie ulegając kontuzji, organizm chce odblokować mechanicznie to miejsce,
znacznie gorzej jest wtedy, gdy blokada jest silna (nieczyste intencje - chęć podtrzymywania jej), wtedy można nawet od
urazu w danym miejscu umrzeć. Ale żeby umrzeć przez uszkodzeni ciała, trzeba mieć nieźle nieczyste intencje i należy
bardzo tego pragnąć - podświadomie lub/i świadomie. Inne przypadki "śmierci" związanych z czystymi intencjami to temat na
inny artykuł, ale podam dwa z nich:
- Oświecona osoba. Nie wiążą tej osoby już żadne "ziemskie" pragnienia cielesne. Osoba działa na innych wyższych
poziomach duchowych i nawet nie musi opuszczać swojego ciała - może je przetransformować w czystą miłość, lub w tzw.
tęczowe ciało, itp.
- Istota z tak małą ilością karmy, że można tę istotę uznać za bóstwo które na chwilkę wcieliło się by pomóc (?!) danej osobie
i.... zniknąć. Tzn. wg. Ludzkiego rozumowania umrzeć opuszczając ciało.

Przykład śmiertelny związany z nieczystymi intencjami:
W czasie drugiej wojny światowej, jako żydówka, zginąłem od serii z karabinu maszynowego przez plecy. Postrzał był
precyzyjny karmicznie - dokładnie na wysokości splotu słonecznego, a to dlatego, że w tamtym czasie silnie odnowiły się u
mnie (i wielu tysięcy innych ludzi) wzorce strat, ubóstwa, nędzy, wyrzeczeń, co spowodowało silną blokadę właśnie na splocie
słonecznym, odpowiedzialnym (kiedy jest scharmonizowany) za bogactwo, dostatek, obfitość, itp.

Przypadek uzdrowienia blokady, a raczej odblokowania przepływu energii w miejscu blokady:
Ten przypadek jest naprawdę humorystyczny. Pewnego dnia pojawiło się pod moim lewym okiem dziwne, sporej wielkości
zgrubienie. Znając prawo karmy, ale nie znając myśli które to zgrubienie wywołały, postanowiłem cierpliwie czekać, aż w
moim świadomym umyśle pojawi się odpowiedź dotycząca przyczyny tego dziwnego zjawiska.
Tego dnia rozmawiałem sobie ze znajomym na naszym osiedlu, kiedy obok nas ktoś przechodził - znajoma z dzieckiem.
Schyliłem się do tego kilkuletniego dziecka które jadło jabłko i z uśmiechem na twarzy mówię - "ale masz fajne jabłko". Nie
zdążyłem nawet mrugnąć, gdy dostałem silny cios - właśnie owym jabłkiem! Prosto w blokadę energetyczną na mej twarzy!!!
W duszy podziękowałem dzieciakowi, bo, mimo lekkiego szoku wywołanego nagłością zdarzenia, poczułem wdzięczność za
udrożnienie kanału.

Śmiałem się kiedyś, że jeśli już wiem iż człowiek doznaje kontuzji tylko w miejscach zablokowanych, to mając pełne zaufanie
do Boga i czyste intencje, mogę skoczyć na główkę/plecy ze schodów i spadając w dół odblokują mi się wszystkie
zablokowane energetycznie miejsca..... Lecz, haha, po zastanowieniu się stwierdziłem, że wolę mniej bolesne i delikatniejsze
metody, choć wyrywanie chwastów z duszy powodujących blokady w ciele także bywa czasami hmmm trochę bolesne, ale
kto powiedział, że wyrwanie zaniedbanego, zaropiałego zęba to przyjemność?! A jednak ludzie wyrywają zepsute zęby.

Oczywiście na dłuższą metę mechaniczne udrażnianie nic nie załatwia, bo jest tylko rozładowaniem napięcia wywołanego
blokadą energii, ale nie zmienia to przyczyny karmicznej która wywołała daną blokadę. Dlatego wielu uzdrowicieli może
pomóc doraźnie, ale żeby choroba (dolegliwość) nie powróciła ponownie, należy zmienić sposób myślenia (przedmiot wiary). I
to zmienić radykalnie. Do czego, niestety, niewielu ma odwagę i po uleczeniu, uzdrowieniu fizycznym i tak wywołają po jakimś
czasie znowu chorobę, bo nie zmieniają myślenia na zgodne Boskim. A Plan Boga jest najkorzystniejszy, najdoskonalszy,
najlepszy, najprzyjemnieszy, najżyczliwszy dla ludzi, dla aniołów na ziemi, dla Ciebie.

Podczas sesji regresingowych, czując silną blokadę na danym czakramie klienta, można profilaktycznie i nietrwale
odblokować tę blokadę stukając w nią placem. Ta metoda najczęściej pomaga przy ucieczce w nieprzytomność - wtedy lekko
stuka się palcem w trzecie ok. To działa! Oczywiście później należy dalej prowadzić efektywną sesję z "przebudzonym"
pacjentem.

A jeśli chodzi o uzdrowienie, to każdy ma podług swojej otwartości i wiary, każdy ma takie uzdrowienie, na jakie zasługuje.
A dokładniej: na jakie się otwiera, na jakie sobie pozwala wg. swojej samooceny.
W pewnym Indyjskim mieście, z pomocą obecnie żyjącego świętego - Sai Baby - wybudowano najlepszy na świecie
(wyposażenie, jakość usług) szpital w którym naprawia się serca. Oczywiście mechanicznie. Wydawało by się że jest
absurdem to, iż osoba która czyni cuda, rzekłbym hurtowo, kreuje coś tak materialistycznego jakim jest szpital do naprawy
fizycznej powłoki. Kiedyś spytano o to Sai Babę, a Jego odpowiedź miała mniej więcej taki sens, że.... "niektórzy nie wierzą w
inne sposoby uzdrowienia, jak tylko w konwecjonalne".... i dla tych (uparciuchów!) Bóg wybudował tę najlepszą i najdroższą
na świecie kinikę w dzielnicy biedy! Co za wiara!!!! Miliony dolarów poszły na grzebanie w sercach..... A nie np. na poprawę
jakości życia tych biednych ludzi....

Bóg spełnia wszelkie oczekiwania i marzenia takich istot jak my. Po to itniejemy - byś żyć w raju w którym KAŻDE
PRAGNIENIE, KAŻDA MYŚL, KAŻDA INTENCJA się REALIZUJĄ/MATERIALIZUJĄ. Jeśli ktoś jednak uparcie twierdzi, że
chce w tym doskonałym raju doznawać doskonałego cierpienia/bólu, albo że uzdrowi go tylko aparatura robiąca pi pi pi, lub tiiii
tiiiiii tiiii, to zupełnie jego prywatna sprawa i otrzyma to w co wierzy, to w czego pragnie. Bóg Ci to da!!!!
Mam tylko prośbę do wszelkich cierpiętników - nie wymagajcie ode mnie szacunku dla waszego cierpienia, i to w sytuacji gdy
nie szanujecie mojej radości, błogości i mojego szczęścia.

(fragment książki "Karmiczne przypadki")

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin