Aniołek - Palmer Diana.pdf

(983 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Anio\263ek - Palmer Diana)
DIANA PALMER
ANIOŁEK
Pami ħ ci Ryana Pattona Hendncksa,
którego Ļ wiatło wci ĢŇ jasno płonie
w sercach tych wszystkich, którzy go kochali.
251867931.002.png
PROLOG
Ulica była szeroka i zakurzona, a poniewa Ň działo si ħ to pó Ņ nym popołudniem, w
małym miasteczku Terrell w Nowym Meksyku, wokół panowało o Ň ywienie. Wi ħ kszo Ļę
powozików i wozów stan ħ ła jednak, Ň eby przyjrze ę si ħ awanturze rozgrywaj Ģ cej si ħ przed
siedzib Ģ s Ģ du, gdzie s ħ dzia okr ħ gowy ogłosił wyrok przeciwko drobnym ranczerom.
- Sprzedałe Ļ nas! - wrzeszczał w Ļ ciekły kowboj do wysokiego, eleganckiego
m ħŇ czyzny w wytwornym garniturze. - Pomogłe Ļ temu brytyjskiemu synowi szatana
wykopa ę nas z naszej ziemi! Co zrobimy, jak przyjdzie zima i nie b ħ dziemy mieli dachu nad
głow Ģ ani jedzenia dla naszych dzieci? Dok Ģ d pójdziemy, skoro zabrali Ļ cie nam ziemi ħ ? W
dodatku Hugh wcale jej nie potrzebuje. Przecie Ň ma ju Ň pół hrabstwa, na Boga!
Jared Dunn, elegancki m ħŇ czyzna, stan Ģ ł nieruchomo naprzeciwko kowboja, nie
mrugn Ģ wszy nawet okiem. Jego bł ħ kitne oczy spogl Ģ dały gro Ņ nie, ale na szcz ħĻ cie kowboj
był zbyt daleko, by to zobaczy ę .
- To był uczciwy proces - powiedział m ħŇ czyzna. W jego mowie wykształconego
człowieka brzmiał leciutki akcent południowca. - Mieli Ļ cie adwokatów.
- Nie takich jak ty, wielki panie adwokacie z Nowego Jorku! - odpowiedział kowboj,
krzywi Ģ c si ħ wstr ħ tnie.
Miał u boku rewolwer. W 1902 roku wiele osób nosiło bro ı , co prawda nie w
miastach, gdzie obowi Ģ zywały Ļ cisłe przepisy. Ale ta mała mie Ļ cina nie zmieniła si ħ prawie
od ko ı ca lat osiemdziesi Ģ tych dziewi ħ tnastego wieku i prawo docierało tu bardzo powoli.
Było to wci ĢŇ jeszcze terytorium, a nie stan.
Szeryf tego miasteczka był łagodnym osobnikiem wybranym ze wzgl ħ du na swe
usposobienie, a nie stanowczo Ļę , tak wi ħ c z tej strony nie mo Ň na było oczekiwa ę pomocy.
Zreszt Ģ , gdy tylko kowboj zacz Ģ ł wykrzykiwa ę pogró Ň ki, szeryf czujnie znikn Ģ ł.
Kowboj stał teraz bli Ň ej, z r ħ k Ģ na lufie.
- Nie rób tego - ostrzegł go Jared gł ħ bokim i d Ņ wi ħ cznym głosem.
- Dlaczego? Boisz si ħ strzelania, panie wa Ň niaku? Czy wy, chłopaki z miasta, nie
umiecie strzela ę ?
Powolnym ruchem Jared odpi Ģ ł eleganck Ģ marynark ħ i przesun Ģ ł dłoni Ģ po plecach, a Ň
wytarta skórzana kabura zsun ħ ła mu si ħ na biodra. Znajdował si ħ w niej Colt 45, z równie
wytart Ģ czarn Ģ kolb Ģ . Sposób zało Ň enia rewolweru, a nawet ostro Ň ny i wprawny manewr z
251867931.003.png
marynark Ģ powinien był by ę ostrze Ň eniem. Stał spokojnie, w wytwornej pozie, pozornie
rozlu Ņ niony, z oczami utkwionymi w kowboja.
- Ed, daj spokój - radził jeden z przyjaciół kowboja. - Nie mo Ň esz strzela ę do
adwokatów. A szkoda. Znajdziemy jak ĢĻ inn Ģ ziemi ħ i tym razem sprawdzimy, czy
sprzedaj Ģ cy ma na ni Ģ legalne dokumenty.
- To moja ziemia! Do cholery z papierami! Nie mam zamiaru wynosi ę si ħ z niej tylko
dlatego, Ň e jaki Ļ bogacz zapłacił miastowemu adwokatowi za to, Ň eby mija odebrał! - Coraz
mocniej podekscytowany zacisn Ģ ł r ħ k ħ na kolbie. - Wyci Ģ gaj bro ı albo zginiesz, kole Ļ .
- Jak za dawnych czasów - mrukn Ģ ł do siebie Jared. Przymru Ň ył bł ħ kitne oczy i nie
mrugn Ģ wszy okiem, u Ļ miechn Ģ ł si ħ chłodno.
- Wyci Ģ gaj! - wrzasn Ģ ł kowboj. Jared nie ruszał si ħ . Po prostu stał. Tchórz!
Jared wci ĢŇ jeszcze czekał. Nauczył si ħ w ci Ģ gu wielu lat, Ň e wygrywa niekoniecznie
ten, który jest szybszy, tylko ten, który odczeka i strzeli celnie.
Nagle kowboj si ħ gn Ģ ł po rewolwer. Zd ĢŇ ył go wyj Ģę , a nawet odda ę strzał, lecz
przedtem kula Jareda przeszyła mu rami ħ . Padaj Ģ c na zakurzon Ģ ulic ħ , upu Ļ cił rewolwer.
Wystrzelona za pó Ņ no kula ugrz ħ zła w nodze Jareda tu Ň nad rzepk Ģ , lecz nie upadł ani
nie krzykn Ģ ł. Nie odrywaj Ģ c wzroku od swego przeciwnika, podszedł wolno do le ŇĢ cej,
j ħ cz Ģ cej postaci, trzymaj Ģ c wci ĢŇ w r ħ ku dymi Ģ cego Colta.
- Sko ı czyłe Ļ , czy chcesz spróbowa ę jeszcze raz? - spytał bez cienia sympatii. Palec
wskazuj Ģ cy trzymał na spu Ļ cie, a bro ı skierowan Ģ miał na le ŇĢ cego. Było jasne, Ň e je Ļ li
kowboj si ħ gnie po bro ı , Jared bez wahania wpakuje w niego drug Ģ kul ħ .
Kowboj zbladł. Dotarło do niego, Ň e Ļ mier ę jest blisko.
- Słuchaj no - zdołał wykrztusi ę . - Czy ja ci ħ nie znam?
- W Ģ tpi ħ .
Kowboj skrzywił si ħ z bólu.
- Oczywi Ļ cie, Ň e znam - upierał si ħ . - Widziałem ci ħ ... w Dodge City. Byłem... na
pocz Ģ tku lat osiemdziesi Ģ tych. Był tam rewolwerowiec z Teksasu. Zabił innego
rewolwerowca... Nie zauwa Ň yłem nawet, jak ruszył r ħ k Ģ ... tak jak ty teraz...
Tracił przytomno Ļę z upływu krwi, a ludzie stoj Ģ cy dot Ģ d obok pobiegli po lekarza.
W ko ı cu przez tłum przepchn Ģ ł si ħ Ciemnooki m ħŇ czyzna z lekarsk Ģ torb Ģ . Spojrzał
najpierw na krwawi Ģ c Ģ nog ħ Dunna, a pó Ņ niej na pokryte czerwieni Ģ rami ħ kowboja le ŇĢ cego
na ziemi.
- Mamy rok tysi Ģ c dziewi ħę set drugi - poinformował Dunna. - Powinni Ļ my ju Ň by ę
cywilizowani. Odłó Ň to Ļ wi ı stwo!
251867931.004.png
Dunn schował rewolwer do kabury wprawnym ruchem, który nie uszedł uwagi
doktora.
- Strzaskałe Ļ mu r ħ k ħ , w której trzyma bro ı , co? - Zbadał kowboja i skin Ģ ł do jego
kompanów. - Zanie Ļ cie go do mojego gabinetu.
Odwrócił si ħ i spojrzał na krwawi Ģ c Ģ nog ħ Jareda Dunna, który spokojnie obwi Ģ zywał
j Ģ biał Ģ chustk Ģ - natychmiast stała si ħ czerwona.
- Pan te Ň mo Ň e przyj Ļę . My Ļ lałem, Ň e jest pan prawnikiem.
- Jestem.
- Nie powiedziałbym, s Ģ dz Ģ c po tym, jak si ħ pan obchodzi z broni Ģ . Mo Ň e pan
chodzi ę ?
- Jestem tylko postrzelony, a nie zabity - powiedział oschle Jared. - Ju Ň nie raz do
mnie strzelano.
- Po adwokacie mo Ň na si ħ tego spodziewa ę .
- O, anarchista, jak s Ģ dz ħ ?
- Nie, nie jestem anarchist Ģ - odparł doktor - ale nie uwa Ň am, Ň e garstka ludzi powinna
rz Ģ dzi ę tym Ļ wiatem.
- Mo Ň e mi pan wierzy ę albo nie, ale ja te Ň tak s Ģ dz ħ . Jared szedł sam, cho ę który Ļ z
gapiów zaoferował mu pomoc. Nie rozgl Ģ daj Ģ c si ħ na boki, szedł wprost za swoj Ģ ofiar Ģ i
lekarzem do jego gabinetu. Rozbawiło go to, Ň e towarzysze kowboja, schroniwszy si ħ w
poczekalni, spogl Ģ dali nerwowo w jego kierunku. W ostatnich latach przyzwyczaił si ħ do
takich reakcji.
Gdy dziesi ħę lat temu wyjechał z Teksasu, by zosta ę prawnikiem, s Ģ dził, Ň e czasy
zimnej stali i gor Ģ cego ołowiu ma ju Ň za sob Ģ . Jednak wi ħ kszo Ļę spraw, które prowadził,
wiodła go na Zachód, gdzie ludzie wci ĢŇ jeszcze uwa Ň ali, Ň e spory nale Ň y rozstrzyga ę za
pomoc Ģ broni.
Strzelanina zdarzała si ħ nawet w takich cywilizowanych miasteczkach jak Fort Worth.
Czytał o tym w gazetach, jakie babka przysyłała mu do Nowego Jorku. Wprawdzie wydano
przepis zakazuj Ģ cy u Ň ycia broni w Fort Worth, ale mimo obecno Ļ ci du Ň ych sił policyjnych w
mie Ļ cie niewiele osób go przestrzegało. Tu, w Terrell, szeryf chciał by ę wybrany ponownie,
wi ħ c nie nalegał na egzekwowanie takich niepopularnych zarz Ģ dze ı . Takiego przedstawiciela
prawa nie tolerowano by w Teksasie.
Lekarz wraz ze swym młodym pomocnikiem opatrywał rannego kowboja. Jared usiadł
ci ħŇ ko. Rozmy Ļ lał o zako ı czonej sprawie nie zwa Ň aj Ģ c na ból. Nauczył si ħ tego w młodym
wieku. Teraz miał trzydzie Ļ ci sze Ļę lat i dobrze pami ħ tał nauki z młodo Ļ ci.
251867931.005.png
Przekonywano go, Ň e to wła Ļ ciciel ziemski był ofiar Ģ miasteczka. Dopiero pod koniec
procesu zorientował si ħ , Ň e to nieprawda. Pozostał oczywi Ļ cie lojalny w stosunku do klienta i
po zbadaniu dokumentów wiedział, Ň e drobni ranczerzy nie mieli praw do tej ziemi. ĺ wia-
domo Ļę ta nie poprawiła mu jednak samopoczucia, kiedy s ħ dzia ogłosił, Ň e nale Ň y ich usun Ģę
z ziemi, któr Ģ uprawiali i na której pa Ļ li bydło przez pi ħę łat, nim nieobecny wła Ļ ciciel w
ogóle si ħ pojawił.
Dla takich osadników nie istniało jednak prawo. Fakt, Ň e nieuczciwy inspektor
sprzedał im ziemi ħ , do której nie miał prawa, był bez znaczenia. Sprzedaj Ģ cy dawno znikn Ģ ł i
Ļ lad po nim zagin Ģ ł.
- Powiedziałem, Ň eby pan pokazał t ħ nog ħ - powtórzył lekarz.
Jared popatrzył nieprzytomnie i zorientował si ħ , Ň e s Ģ z lekarzem sami, gdy Ň
pomocnik wyszedł odprowadzi ę kowboja. Jared wdrapał si ħ na stół i patrzył, jak doktor
odcina nogawk ħ jego spodni, by mie ę dost ħ p do rany. Przyjrzał si ħ jej dokładnie i
zdezynfekował, nim ruszył j Ģ długim przyrz Ģ dem. Znalazł kul ħ i wyj Ģ ł. Spojrzał w gór ħ , Ň eby
przekona ę si ħ , czy pacjent bardzo cierpi, ale stalowo bł ħ kitne oczy adwokata były tak
spokojne, jakby czytaj gazet ħ .
- Twardy z pana typ, co? - mrukn Ģ ł doktor, gdy wyci Ģ gn Ģ ł kulk ħ i rzucił j Ģ na
metalow Ģ tack ħ .
- Wychowałem si ħ w ci ħŇ kich czasach - powiedział cicho Jared.
- Ja te Ň . - Zdezynfekował ran ħ jeszcze raz i zacz Ģ ł j Ģ banda Ň owa ę . - Troch ħ to
uszkodzone. Ko Ļ ci w porz Ģ dku, ale co najmniej kilka Ļ ci ħ gien jest zerwanych. Niech pan si ħ
stara oszcz ħ dza ę i poka Ň e si ħ swojemu lekarzowi po powrocie. Nie s Ģ dz ħ , Ň eby nast Ģ piło
trwałe kalectwo, ale przez kilka tygodni b ħ dzie si ħ panu trudno chodziło. Mo Ň e pan mie ę
gor Ģ czk ħ , wi ħ c niech lekarz w Nowym Jorku sprawdzi, czy nie nast Ģ piło zaka Ň enie. Istnieje
niebezpiecze ı stwo gangreny.
- B ħ d ħ pilnował.
- Przepraszam za spodnie. Jared wzruszył ramionami.
- Jak to na wojnie. Zapłac ħ oba rachunki - swój i tego, którego zraniłem. Tego Hugha
te Ň bym najch ħ tniej rozszarpał. Oszukał mnie. My Ļ lałem, Ň e weszli na jego ziemi ħ niedawno.
Doktor uniósł brwi.
- Nie wiedział pan, Ň e ci ludzie zało Ň yli tam domy ju Ň pi ħę lat temu?
- A Ň do dzi Ļ nie wiedziałem. Doktor gwizdn Ģ ł przez z ħ by.
Jared wstał i si ħ gn Ģ ł do portfela. Wyj Ģ ł kilka banknotów i wr ħ czył lekarzowi.
251867931.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin