Milcarek - 'Obirek ma destrukcyjne poglądy' (28.11.2005).doc

(310 KB) Pobierz
Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy

Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy

 

 

Religia demokracji

Stanisław Obirek wolał, żeby Jan Paweł II w ogóle się nie odzywał

PAWEŁ MILCAREK
Gdy sześć lat temu ukazał się pierwszy tom redagowanego przeze mnie kwartalnika "Christianitas", otrzymałem list od o. Stanisława Obirka, wówczas redaktora "Życia Duchowego", który pisał, że "cieszy go rozmaitość". Przyznam otwarcie, że mnie typ rozmaitości reprezentowany przez o. Obirka nigdy nie cieszył - jednak sądzę, że mimo wszystko ma on w sobie coś sympatycznego, a jego słowa o gotowości do dialogu są szczere.

Teraz po lekturze wywiadu rzeki "Przed Bogiem" ( drukowanego we fragmentach m.in. w "Rzeczpospolitej") dodałbym, że jego autor jest człowiekiem odważnym i najprawdopodobniej mówiącym precyzyjnie to, co myśli. Jednak wszystkie te piękne cechy nie składają się na choćby gram mojej akceptacji dla głoszonych przezeń poglądów, które uważam za destrukcyjne.

KOŚCIÓŁ PRZECIĘTY NA PÓŁ
Jak wiadomo, powodem największego zgorszenia jego wypowiedziami były nonszalanckie sformułowania o papieżu Janie Pawle II. Byłoby jednak błędem, gdyby polemika z Obirkiem ograniczyła się do kwestii taktownego odnoszenia się do zmarłego Ojca Świętego. Choć dziś przyznaje się on nawet do pewnej zgody z diagnozami Jerzego Urbana, jego oceny minionego pontyfikatu nie sprowadzają się przecież do urbanowych bluzgów o "prostackim wikarym z Niegowici". Jan Paweł II obrywa u Obirka ni mniej, ni więcej tylko za to, że "wswym myśleniu teologicznym pozostał człowiekiem przedsoborowym".

Obirek ma bowiem takie wyobrażenie o Kościele, które przekreśla jego ciągłość. Kręgosłupem jego rozważań jest przekonanie, że Sobór Watykański II przeciął dzieje Kościoła na pół, był taką rewolucją, po której nic "sprzed" nie jest już ważne. Konsekwentnie najgorszym czarnym charakterem w tej bajce nie jest więc np. abp Lefebvre, pomstujący na sobór jako na "rewolucję w Kościele", lecz ci, którzy starają się patrzeć na Vaticanum II w ciągłości z wcześniejszą tradycją. Obirkowe cięgi spadają na Jana Pawła II właśnie za to, że pojawia się u niego "bardzo wyraźna potrzeba łączenia dokumentów soborowych z poprzednią tradycją Kościoła". Tymczasem - tu nasz autor mówi dokładnie to samo, co lefebryści - "nauczanie soborowe stanowiło wyraźne zerwanie z przedsoborową tradycją, a więc w żaden sposób nie można mówić o kontynuacji".

Dalej już rzeczywiście Obirek folguje emocjom i traci miarę - ale jednak konsekwentnie, zgodnie z zasadą rewolucyjności soboru. Obirek jest więc po prostu bardziej impertynencki niż inni współpracownicy "Tygodnika Powszechnego" czy "Więzi". Papież powinien napiętnować sobór trydencki za krytykę Lutra, powiedzieć żydom, że w ich nieprzyjęciu Chrystusa "nie ma nic błędnego", niestety, dodajmy, zamiast tego popełnił "grzech zaniedbania", nie odwiedzając synagogi w Krakowie, powinien przestać "tęsknić za christianitas" i aspirować do roli przewodnika, gdyż Kościół zachodni "ma już dość przewodników".

Tymczasem Jan Paweł II "robił gesty", ale potem "był przywoływany do pionu przez kardynała Ratzingera". W konsekwencji - uwaga! - Stanisławowi Obirkowi "trudno znaleźć hasło [z nauczania papieskiego], z którym mógłby się utożsamić". "Pozostałbym może przy zdjęciach" - mówi, przypominając obraz Jana Pawła II w Asyżu, stojącego w jednym szeregu z innymi przywódcami religijnymi. Najwyraźniej ojciec Obirek wolał,żeby papież stał, ale się nie odzywał - skoro już nie był w stanie zrobić ruchu w sprawie etyki seksualnej, celibatu księży, kapłaństwa kobiet, reformy wyboru biskupów czy "kadencyjności posługi Piotrowej".

WIARA WYDRĄŻONA
Niewątpliwie jednym z najważniejszych momentów rozmowy Stanisława Obirka z dziennikarzami jest ten, kiedy dziennikarze pytają: "A więc w co wierzysz?". Na to pytanie - równocześnie podstawowe i, można rzec, sakramentalne - Obirek odpowiada: "Wierzę w możliwość międzyludzkiego porozumienia".

Gdy wyraźnie zaintrygowani tym laickim credo dziennikarze podpytują dalej: "To co z bóstwem Chrystusa? Czy to już przestaje cię interesować?" - otrzymują potwierdzenie: "Trochę tak". Obirka bowiem przesłanie Chrystusa interesuje jako "próba stworzenia języka uniwersalnego". Chciałby mieć "możliwość oczyszczenia całej doktryny ze wszystkich naleciałości". Wierzy w Gombrowiczowski "Kościół międzyludzki". Jego rozmówcy reagują na to podpowiedzią, że może "naszą religią jest demokracja" - i subtelny umysł teologa nie zaprzecza tej szokującej podpowiedzi.

IDEALNY KOMPAN W KOLORATCE
Obirek wyznaje otwarcie: "nie wiem, dokąd mnie to doprowadzi". Na razie sam podział na wiarę i niewiarę "przestał być [dla niego] istotny". Dlatego ze swoim niewierzącym rozmówcą "coraz mniej mówi o sprawach religijnych", woli wraz z nim "komentować z rozbawieniem" publicystykę "Naszego Dziennika". Bawiąc się w ten sposób, Obirek nie ma jednego krytycznego słowa o "cywilizacji śmierci", zresztą "nigdy nie rozumiał", dlaczego Jan Paweł II uważał, że trzeba z nią walczyć.

Tym razem to ja wyznam, że nie rozumiem, w jaki sposób takie zjawiska, jak publiczna promocja lub legalizacja aborcji, eutanazji, uprzywilejowanie homopartnerstwa - nie wywołują u niego cienia krytyki. Nie rozumiem, dlaczego już poza granicami katolicyzmu są dla niego wraże instytucje Radia Maryja, natomiast Holandia - z politykami chadeckimi głosującymi za eutanazją - ma być bezsprzecznie dobrym przykładem "chrześcijaństwa świadomego". I czemu za swego wroga nr 1 uznaje "tradycjonalistyczne" Opus Dei (którego porównywaniedo masonerii uważa za "obraźliwe dla masonów", bo "masoneria to szlachetna organizacja". Szczerze mówiąc, te i podobne stwierdzenia wskazują na szokujący brak odpowiedzialności za słowo.

NIECH WAS ZOBACZĄ!
W posłowiu do książki "Przed Bogiem" ks. Adam Boniecki wyraża żal, że tak się historia o. Obirka rozwinęła, chwali jego zasługi i kompetencję, zgłasza jedynie szczegółowe korekty do jego "ważnej i w wielu, bardzo wielu punktach trafnej analizy niedostatków Kościoła" - oraz oświadcza, że "tak szczerego świadectwa się nie osądza".

Przyznam, że kompletnie nie rozumiem tego wniosku, który redaktora "Tygodnika Powszechnego" zwolnił z konieczności polemiki ze swoim cenionym współpracownikiem. Odwrotnie, tak szczere świadectwo domaga się - zwłaszcza ze strony teologów i renomowanych publicystów - dyskusji, polemiki, sporu, wyjścia z atmosfery światłocienia pozorów. Szczerość i wyrazistość wypowiedzi Stanisława Obirka jest ich główną wartością. Dzięki niej polscy czytelnicy mogą zetknąć się bez osłonek z pewnym posoborowym kanonem krytyki i pewną postawą modernistyczną, która tu została podana w stanie, rzekłbym, ciekłokrystalicznym, podczas gdy gdzie indziej jest od lat sugerowana poetycko-teologicznymi impresjami (wystarczy porównać wywiad Obirka z wywiadem rzeką z o. Oszajcą SJ).

Są to zjawiska od dawna w Polsce obecne, ale nadmiernie lekceważone i niekiedy zbywane łatwymi złośliwościami. Zasługują na polemikę zmierzającą do źródeł. Sygnałem przekonującym, że jesteśmy blisko takiej zasadniczej polemiki, jest dla mnie niedawne starcie ks. Tomasza Węcławskiego i Pawła Lisickiego na łamach "Tygodnika Powszechnego", dotyczące myśli teologicznego guru "posoboru" Karla Rahnera. Gdy pytamy o to, skąd bierze się zastępowanie wiary w bóstwo Chrystusa wiarą "w międzyludzkie porozumienie", a religijnego przeżycia nadprzyrodzoności - "religią demokracji", droga wiedzie z pewnością do antropocentryzmu, który zakrólował w wielu obszarach teologii posoborowej. Idee mają swoje konsekwencje - na szczęście i na nieszczęście.

PAWEŁ MILCAREK, Redaktor naczelny "Christianitas"
Jutro Stanisław Obirek odpowie na zarzuty Pawła Milcarka oraz na te, które postawił abp. Józef Życiński ("Narcyz czy Hamlet", 17 listopada w Opiniach)
-------------

No proszę, jak to forumowicz Claviculus pojechał se po całości po panu Obirku. Ciekawe, co mu jutro odpowie.
 

Spór Dante von Salza odpowiedz
28.11.05 13:47

Mam pytanie. Na czym polegało meritum sporu pomiędzy ks.Węcławskim a Pawłem Lisickim w sprawie o.Rahnera?

Re: Spór uhr odpowiedz
28.11.05 20:25

Nie wiem, czy ci pomogę, ale był artykuł ks. Węcławskiego w „TP” o Rahnerze (przytoczył go kiedyś na ff Sławuś, hehe, znów ten Sławuś, nie wiem co to się dzisiaj dzieje?), gdzie Węcławski wspomina o świadomie powierzchownym i krzywdzącym , jego zd., podejsciu Lisickiego do prac tego teologa.

>>Chodzi o to - odpowiada Węcławski poniekąd właśnie Lisickiemu, polemizując z treścią jego artykułu z Frondy “Odrzucona tajemnica”- że świat naszej wiary nie jest bynajmniej światem spraw “prostych, jednoznacznych i tajemniczych zarazem”, nie jest tylko jednym wielkim pięknym darem z nieba, całym gotowym, cudownym, dotykalnym i podniosłym, który szczęśliwie mamy (a radość z jego posiadania psują nam od czasu do czasu jedynie “dziwni teologowie” w rodzaju Karla Rahnera). Zapewne wiele doświadczeń płynących z wiary mogło nam powiedzieć o jej świecie i takie rzeczy, ale to przecież daleko nie wszystko.

Świat naszej wiary, świat spotkania z Bogiem, który objawia się i przychodzi na ratunek, jest światem wymagającym. To samo wymaganie staje przed każdym, kto wierzy i stara się zrozumieć, co czyni z nim jego wiara. Zarówno przed tzw. “prostym wiernym”, jak też przed teologiem, który podejmuje wysiłek stawiania coraz to dalszych pytań i szukania odpowiedzi - dla siebie i dla innych. Powołanie jednego i drugiego może być inne, ale wymaganie jest w istocie to samo.
http://tygodnik.onet.pl/1546,1239438,1,dzial.htmlhttp://tygodnik.onet.pl/1546,1239438,1,dzial.html

Re: Spór uhr odpowiedz
28.11.05 21:29

Dodam jeszcze,że powyższy tekst pochodzi z numeru 31/05 „TP” . Potem nastapiły polemiki Pawła Lisickiego, Józefa Majewskiego, Jana Średzkiego i Beaty Pokorskiej (nr 33, 36 i 37/05). I podsumowanie dyskusji przez ks. T. Węcławskiego. Jeśli jesteś zainteresowany poszukaj w archiwum tygodnika.

Re: Spór Sławuś odpowiedz
29.11.05 21:11

Kto mnie wołał, czego chciał? ;)

Patrząc z dystansu na ten spor wydaje mi sie ze meritum polegalo jednak na grze ambicji. Tu starli sie teolog obczytany w niemieckiej filozofii (ktora o casow Kanta operuje czesto bardzo technicznym i sucho brzmiacym jezykiem, ukrywajac w niem przed roznymi zapalencami swoje bogactwo) z pisarzem religijnym, swietnym stylista o konserwatywnych upodobaniach teologicznych - ale zupelnie bez temperamentu filozofa.
Obaj nie zreozumieli sedna swych obiekcji. Weclawski zas jako dydaktyk zachowal sie zle. Irytowal sie zamiast wyjasniac

Re: Nie ma co sie podniecac tym Obirkiem... claviculus odpowiedz
28.11.05 12:36

Nie wierzę w strategię wyciszenia - w stosunku do poglądów i człowieka , które mają opd kilku tygodni swoją medialną "paradę równości" w czołowych mediach. To byłoby raczej śmieszne, gdyby udawać, że "tego nie ma" dlatego, że "my o tym nie mówimy".
Tym bardziej, że poglądy St.O. są naprawdę godne analizy - poglądowego "rozbioru zdań" na potrzeby tych, którzy sądzą, że w Polsce nie ma modernizmu

Re: Nie ma co sie podniecac tym Obirkiem... PawełG odpowiedz
28.11.05 12:44

Pełna zgoda. Co do dyskutowania z Obirkiem to jego tezy zestawiać można z nauczaniem Kościoła i wykazywać nizgodność tych pierwszych z drugimi. Niemniej jeśli Obirka nauczanie KK nie grzeje, to należy wykazywać niespójności w jego rozumowaniu, bełkotliwość i frazesowatość.

Nie wiem, czy w dyskusji publicznej odwoływać się winno do sytuacji osobistej interlokutora, wskazując, że determinuje ona jego postawę

Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. claviculus odpowiedz
28.11.05 13:43

Wiecie co? Kilka miesięcy temu zebrało się w Wawie takie uprzejme gremium katolików świeckich. W tym samym czasie, tak się złożyło, była zawierucha dot. parady w Warszawie. Więc uprzejmym katolikom świeckim proponowano uprzejmie, żeby jakieś oświadczenie wydali. A oni uprzejmie ustami uprzejmych rzeczników odpwiedzieli, że oni, owszem, mogą się "problemem homoseksualizmu' zająć, ale jkakioeś oświadczenie o realnym zyciu, co się toczy, to jakoś nie, to jakoś oni za poważne gremium są. No i sobie pobyli, rozjechali się. Uprzejmi, żeby milczeć.

No cóż, każdy ma swoje Westerplatte, isn't it? Czyli miejsce obrony wyznaczone przez agresora. Zwykle mało komfortowe.

Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. uhr odpowiedz
28.11.05 14:01

Niedawno Sławuś postawił na ff pytanie, jakich teologów może KK wystawić do polemiki ze post-sekularnym światem. A także jakich think tank ma w swoich szeregach. http://forum.fronda.pl/forum.php?akcja=pokaz&id=343319http://forum.fronda.pl/forum.php?akcja=pokaz&id=343319
Rzecz jest warta głębszego zastanowienia. Jak byś na to odpowiedział, Clavicusie? Chyba zgadzamy sie co do tego, że KK musi formować teologów, myślicieli, którzy będą w stanie zmierzyć się ze światem wspólczesnym na poziomie idei. Tu toczy się nieustanna wymiana poglądów, w której myśl katolicka musi uczestniczyć. I to nie na pozycjach wyznaczonych przez przeciwników.
Medialny rozgłos zyskują jednak ci, którzy w taki czy inny (sensacyjny) sposób odchodzą od nauki Kościoła („Weltethos” Kunga i obirkowa "próba stworzenia języka uniwersalnego" dziwnie są podobne) i w zasadzie to wokół nich i wokól tego, co mowią, koncentruje się uwaga.
A więc kto w zamian?

Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. claviculus odpowiedz
28.11.05 14:36

Tak, to jest prawdziwy problem, uhr! Niestety ja widze mało takich teologów - ale nie przesadzam z czarnowidztwem: są i tacy, rosną powoli. Inna rzecz, że wielu dobrych teologów zamiast w orły rośnie w ptactwo domowe (coś tak mi się z de Mello powiedziało...). Skłonne do lęków i wypatrujące karmy. Są tez i takie koty, które chodzą swoimi drogami - zadowoleni, że "unikają awantur". Dlatego nie xchcą występować w mediach, nie chcą pisać tekstów dla szerszej publiczności - no i mają takie dobre samopoczucie ludzi, którzy dużo zrobili, bo "nie dali się sprowokować". :)
Na Zachodzie spotkałem, nie powiem, teologów innej rasy - tzn. rasowych teologów Kościoła. Ale mało tego bardzo.

              Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. claviculus odpowiedz
28.11.05 14:40

Teologowie z kręgu rzymskiego Santa Croce lub hiszpańskiej Nawarry - moim zdaniem zwykle zbyt mało ofensywni, ale niektórzy tworzą prawdziwe perły rzetelnej pracy. Kapitalna praca o. Basile'a Valuet OSB o doktrynie wolności religijnej. Traktaty ks. Bernarda Lucien ICRSS o nieomylności i Tradycji. Twórczość o. Aidana Nicholsa OP (na mój gust za dużo von Balthasara :) ). Wschodząca gwiazda myśli filozoficzno-teologicznej w Niemczech David Berger (mój równolatek!). Z dawniejszych : kard. Scheffczyk, Robert Spaemann... Wtymieniam bez ładu i składu, kto mi na pamięć przyjdzie.

Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. ...vigilate! odpowiedz
28.11.05 15:35

ks. Bernarda Lucien

+++

Ten Lucien?

Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. claviculus odpowiedz
28.11.05 19:05

tak, ten. :)
Kiedyś sedek, ale od lat rzetelny obrońca także magisterium autentycznego Stolicy Apostolskiej

Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. ...vigilate! odpowiedz
29.11.05 16:43

Wspomniane dzieła napisano głównie w języku francuskim. Dzieło ojca benedyktyna to 12 (?) tomów, hłe, hłe...

Generalnie zaleca się czytanie dzieł sprzed 1965 z imprimatur

Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. claviculus odpowiedz
01.12.05 23:47

nie, 12, tylko 6 tomów - w tym dwa są opracowaniem teologicznym, a reszta to pełna dokumentacja zagadnienia. Rzecz wyposażona w recenzję kard. Sticklera

Odpowiedź Pana Obirka Dar odpowiedz
29.11.05 09:01

Mój Kościół jest Kościołem wątpliwości i poszukiwań, przeważnie zresztą po omacku...

Prawo do odmiennego zdania


Nie jest przestępstwem, gdy patrzy się na Jana Pawła II nie oczyma apologety, ale krytycznego obserwatora


(c) ANDRZEJ DUDZIŃSKI

STANISŁAW OBIREK
Po oddaniu do druku książki "Przed Bogiem" postanowiłem pozwolić jej żyć własnym życiem i nie wypowiadać się na jej temat. Z moją decyzją zgodzili się moi rozmówcy, Andrzej Brzeziecki i Jarosław Makowski, jak też wydawca - Wydawnictwo W.A.B. Wiem, jaka ta książka jest. Subiektywna, miejscami jednostronna, a może nawet gniewna. Takie są prawa wywiadu. Nawet jeśli jest to wywiad rzeka. Dziennikarze pytają, bo chcą wiedzieć, ja odpowiadam, bo uważam, że mają do tego prawo. Jeden jedyny raz odstępuję od tej zasady, by upomnieć się o prawo - jak mi się wydaje niezbywalne dla wszelkiej debaty, również o Kościele - do odmiennego zdania. Szanuję i cenię moich oponentów, staram się zrozumieć ich punkt widzenia, który pozwala szerzej spojrzeć na poruszone przeze mnie aspekty życia Kościoła. Niemniej jednak wydaje mi się, że każdy, nawet były jezuita, ma prawo do własnej wizji Kościoła i własnej oceny wydarzeń, które w jakiś sposób określiły jego życie.

ZAPIS PRYWATNEJ OPINII I NIEISTOTNE NIEŚCISŁOŚCI
Już w dwa dni po opublikowaniu w "Rzeczpospolitej" fragmentu z książki "Przed Bogiem" zatytułowanego " Twarze Jana Pawła II", ukazał się błyskotliwy felieton abp. Józefa Życińskiego " Narcyz czy Hamlet" ("Rz", 17 listopada). Po jego lekturze przyszła mi na myśl odpowiedź Hioba: "O rzeczach wzniosłych mówiłem (...) odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i popiele" (Hi 42, 3.6). Być może byłaby to nawet godna postawa na rozpoczynany okres liturgicznego adwentu, a więc oczekiwania na odpowiedź Boga.

Problem w tym, że stałem się obiektem uwagi księdza arcybiskupa jako członek społeczności (w tekście jestem wymieniany jako ojciec Stanisław Obirek, o. Obirek, ojciec Stanisław), którą obowiązuje szczególna postawa wobec papieża, w tym oczywiście wobec Jana Pawła II. Tymczasem 1 września 2005 roku opuściłem zakon jezuitów, m.in. dlatego, by móc formułować opinie w swym własnym, tzn. Stanisława Obirka imieniu, a rzeczona książka jest zapisem takiej właśnie prywatnej opinii.

Co do konkretnych zarzutów. W samej rzeczy wkradły się do moich wypowiedzi (nawiasem mówiąc, wcale nie doktrynalnych, tylko publicystycznych) pewne nieścisłości. Brak informacji na temat "kadencyjności posługi Piotrowej" ks. arcybiskup nazywa "zastępowaniem realizmu poetycką refleksją, w której dominują rozterki Hamleta, sugerujące, żeby jednak raczej nie być". Otóż nawet jeśli w tak radykalnej formie postulat się nie pojawił w ustach hierarchów katolickich, to jednak wielokrotnie, i to nie tylko wymieniani przez mnie z nazwiska kardynałowie Martini i Danneels, hierarchowie Kościoła zwracali uwagę na potrzebę uwzględnienia możliwości rezygnacji papieża z funkcji czy to z racji wieku, czy zdrowia. Problem, czy to było na synodach w 1999 roku czy w 2001, doprawdy wydaje mi się rzeczą drugorzędną i dla samej sprawy mało istotną.

INNE SPOJRZENIE NA PONTYFIKAT JANA PAWŁA II
Przechodząc natomiast do sprawy samego języka i stylu sprawowania urzędu Piotrowego przez Jana Pawła II. Powołując się na własne doświadczenia ks. abp Józef Życiński przypomina - co zauważali komentatorzy "niekoniecznie katoliccy" - że "ważną cechę jego osobowości stanowiła umiejętność słuchania wyrażona w tym, iż nie narzucał swych racji bez wcześniejszego cierpliwego wysłuchania racji drugiej strony, znaczonych przez ból, rozdarcie, niepewność". Czyż tej w samej rzeczy godnej najwyższego uznania właściwości Jana Pawła II gdziekolwiek zaprzeczam? Mówię tylko o tym, że jako papież proponował naukę pewną oczywistą, co jest oczywiście zgodne z piastowanym przez niego urzędem. Zwracam jednak uwagę, że w dzisiejszym kontekście kulturowym takie sprawowanie urzędu wywołuje reakcje, delikatnie mówiąc, zróżnicowane.

Nie odnosiłem się do osobowości, jakże bogatej, Jana Pawła II. Mówiłem tylko o odbiorze jego Piotrowej posługi. Nie interesowały mnie prywatne doświadczenia wielu osób, dla których spotkanie z Janem Pawłem II stanowiło niepowtarzalne doświadczenie. Interesowało mnie, jak na ten pontyfikat można spojrzeć z różnych stron. W moim przekonaniu nie jest przestępstwem, gdy patrzy się na Jana Pawła II nie oczyma apologety, ale krytycznego obserwatora.

Podobnie rzecz się ma z moim jakoby "kwestionowaniem doniosłości znanej książki George'a Weigla". Po prostu wskazuję na fakt, że zarówno jej autor, jak i grupa skupiona wokół pisma "First Things" mają w Stanach Zjednoczonych bardzo określoną opinię środowiska konserwatywnego i wcale niereprezentatywnego dla katolicyzmu amerykańskiego.

Poza tym lista spraw nabrzmiałych wewnątrz Kościoła, nie tylko zresztą za pontyfikatu Jana Pawła II, jest naprawdę długa. I nie trzeba być Hansem Kuengiem, dyżurnym niejako krytykiem polskiego papieża, by zauważyć, jak niewiele z nich znalazło rozwiązanie. Mówił o tym zresztą kardynał Karl Lehmann - przewodniczący Episkopatu Niemiec, tuż po śmierci Jana Pawła II. Sam ksiądz arcybiskup stwierdza, że chociażby "za potrzebą reformy kurii opowiedziało się bardzo wielu uczestników".

Przy okazji chciałbym poruszyć jeszcze jeden problem natury, by tak rzec, metodologicznej. Moją wypowiedź ks. abp Życiński określił bardzo zdecydowanie: "Rzadko spotykam w druku opinie tak rażąco niesprawiedliwe, jak ocena stylu posługi Jana Pawła II sformułowana we fragmentach wywiadu opublikowanego w "Rz" z 15 listopada". No cóż. Trudno z tak precyzyjną tezą dyskutować. Pozwolę sobie jednak przywołać zdanie z rozmowy arcybiskupa Życińskiego na temat postmodernizmu (nawiasem mówiąc, utrzymanej w tonie nader sarkastycznym) dla "Życia" (22 - 23 lutego 1997): "Dziś chyba znacznie łatwiej nam uzasadnić wielość podejść przy interpretowaniu świata. Skądinąd rozwój metalogiki uświadamia nam, że zbiór prawd, których nie zdążymy przeanalizować w ciągu ludzkiego życia, jest zbiorem nieskończonym. Więc stając przed tym niewielkim zbiorem prawd, które jesteśmy w stanie poznać rozumowo, musimy pogodzić się z tym, że dopełnienie tego zbioru może być poznane za pomocą intuicji, objawienia, kontaktu mistycznego czy innych środków". Może więc do tych "innych środków warto dodać wątpliwość i debatę, również na temat posługi Piotrowej. Wszak sam Jan Paweł II nas do tego zachęca w ekumenicznej encyklice "Ut unum sint".

LĘK PRZED PRZYJĘCIEM BEZDYSKUSYJNYCH TEZ
Tekst Pawła Milcarka [" Religia demokracji", "Rz" 28 listopada] jest w samej rzeczy zasadniczy i odnosi się już nie tylko do opublikowanego w "Rz" fragmentu, ale do całej książki Przed Bogiem. No cóż, z jego pośpiesznych i zaiste dość spójnie dobranych cytatów wyłania się obraz Stanisława Obirka - modernisty, a może nawet postmodernisty, wichrzyciela i szkodnika nr jeden Kościoła i to już zapewne nie tylko polskiego, ale wręcz powszechnego.

Jest to tekst wiele mówiący o jego autorze - jego siła perswazyjna jest doprawdy druzgocąca - mniej jednak o książce, którą z takim zapałem zwalcza. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na tak gorszącą Pawła Milcarka moją "wstrzemięźliwość chrystologiczną". Otóż to właśnie rozumienie roli i miejsca Jezusa Chrystusa jest w centrum współczesnej debaty teologicznej i ja po prostu nie mam jasno wyrobionego zdania w tej sprawie. A deklaracja Dominus Iesus ogłoszona przez ówczesnego prefekta kongregacji do spraw doktryny wiary, a obecnego papieża Benedykta XVI, wzbudziła wiele dyskusji również pośród teologów katolickich. Sprawa nie jest więc prosta, zwłaszcza dla kogoś, kto jak ja od wielu lat zaangażowany jest w dialog międzyreligijny i w rozmowy z niewierzącymi. Nic na to nie poradzę, że memu oponentowi jawią się one jako "destrukcyjne". Mówimy zresztą o tym dość obszernie w naszej książce.

Paweł Milcarek sprawił mi prawdziwą przyjemność, lokując mnie w zestawie nazwisk dość mi bliskich, jak ks. Józef Tischer, o. Jan A. Kłoczowski OP, o. Wacław Oszajca SJ i ks. Tomasz Węcławski. Jak rozumiem, dla niego równie niebezpiecznych i niezasługujących na "gram akceptacji". Przy okazji dostało się też, jak on to ujmuje, "teologicznemu guru po-soboru" Karlowi Rahnerowi SJ (w samej rzeczy bardzo mi bliskiemu), któremu teologia katolicka zawdzięcza twórczy kontakt ze współczesną humanistyką. Osobiście ucieszyłoby mnie przywołanie jeszcze kilku innych nazwisk, no ale przecież nie o nazwiska chodzi, ale o wizję Kościoła. Nie wydaje mi się, by Paweł Milcarek oczekiwał na zasadniczą debatę na temat Kościoła, chyba że przez nią rozumieć przyjęcie jego klarownych i bezdyskusyjnych w samej rzeczy tez. Takiej pewności się boję. Jeśli ona ma określać przyszłość Kościoła katolickiego, to doprawdy nie widzę w nim dla siebie miejsca. Mój Kościół (i to nie tylko ten międzyludzki) jest Kościołem wątpliwości i poszukiwań, przeważnie zresztą po omacku.

Wątpliwość i namysł rzadko prowadziły do wykluczania i zbrojnych konfliktów, czego niestety nie można powiedzieć w przypadku pewnych siebie racji, nawet jeśli były formułowane w najszczytniejszych zamiarach.

STANISŁAW OBIREK
Były jezuita, autor kontrowersyjnych opinii o Kościele i Janie Pawle II

Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. Benek odpowiedz
29.11.05 10:22

Artykuł p. Milcarka bardzo interesujący i mądry. Niestety muszę wytknąć jeden mały szczegół. Wydaje mi się, że troszeczkę zbyt łatwo wydaje wyrok w odniesieniu do zakonu jezuitów w całości. Znam osobiście ośmiu jezuitów i żadna z tych opisywanych tu cech przypisywanych jezuitom u nich nie występuje. Co więcej widziałem wielokrotnie ich oddanie Kościołowi. Mnie jest przykro, im pewnie też

Jesuit fathers claviculus odpowiedz
29.11.05 12:04

Mam wrażenie, że wątek jezuicki występuje w pełnej wersji tekstu - i jest tam również o jezuickich "konserwatystach" tudzież młodych idealistach. Zresztą tekst był nie o TJ, tylko o wyznaniach Obirka, znacznego jezuity, uformowanego przez swój zakon. Jeśli komuś się przykro zrobiło, przepraszam, ale niech posprząta swoje gniazdo. Ja też spotykałem wielu porządnych jezuitów - ale z reguły to nie oni mieli wiele do powiedzenia. Na ogół mogli sobie pofiukać

Re: Jesuit fathers Benek odpowiedz
29.11.05 12:23

"O jezuickich "konserwatystach" tudzież młodych idealistach" to owszem jest, ale jako cytat z krytyki zakonu,która wyszła z ust pana Obirka - cytat "Jednak we wspomnieniach i wizjach Obirka dotyczących jego zakonu istnieje też swoista ciemna strona mocy: są to różni jezuiccy konserwatyści, niepogodzeni z posoborową linią Towarzystwa i skonfliktowani z jego władzami."

Re: Jesuit fathers claviculus odpowiedz
29.11.05 14:49

Owszem, to jest streszczenie myśli Obirka - który w ten sposób, paradoksalnie, składa hołd i św. Ignacemu, i tym, którzy pozostali mu wierni w SJ. Właśnie dlatego ten fragment podałem, żeby nie było tylko o jezuitach modernych

Re: Jesuit fathers Benek odpowiedz
29.11.05 12:29

eśli komuś się przykro zrobiło, przepraszam, ale niech posprząta swoje gniazdo.
--------------------------
Czemu tak gwałtownie. Jeśli masz jakieś problemy z moim gniazdem, to wal śmiało. Obawiam się tylko, że nie zauważasz,że troche Cię łączy z panem Obirkiem. Nie można skrytykować Twojej wypowiedzi. :-)

Re: Jesuit fathers claviculus odpowiedz
29.11.05 15:35

Obawiam się tylko, że nie zauważasz,że troche Cię łączy z panem Obirkiem. Nie można skrytykować Twojej wypowiedzi. :-)

---

Ależ można. Tylko kłopot w tym, że na krytyki odpowiadam. :)

Re: Milcarek: Obirek ma destrukcyjne poglądy. claviculus odpowiedz
29.11.05 12:10

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin