Scenariusz Tajemnica Bożego Narodzenia.doc

(194 KB) Pobierz
Jostein Gaarder

Jostein Gaarder

25

 


Tajemnica Bożego Narodzenia


 

Scenariusz na podstawie powieści Inka Dowlasz

Teksty piosenek Rafał Dziwisz

Copyright Jacek Santorski&co

 

SCENA I

Jan – kwiaciarz instaluje swoje stanowisko pracy. Róże, które ustawia bez najmniejszego pośpiechu traktuje jak żywe istoty, ściślej jak małe kobietki. Jest w doskonałym nastroju. Przenosząc kubeł z różami tańczy.

JAN

Jesteś... śliczna... I ty też...Ty też jesteś piękna... Wszystkie jesteście piękne...

 

KSIĘGARZ

Wchodzi podekscytowany.

Nie uwierzy pan, sprzedałem... Sprzedałem kalendarz...

 

JAN

Jaki kalendarz?

 

KSIĘGARZ

Bożonarodzeniowy kalendarz, ten który pan kiedyś bardzo dawno temu, jeszcze byłem młody, u mnie zostawił.

 

JAN

Jaki kalendarz?

 

KSIĘGARZ

Adwentowy kalendarz z rysunkami, z okienkami do otwierania - sam go pan kiedyś zrobił.

 

JAN

Jaki kalendarz?

Mężczyźni patrzą na siebie. Obaj teraz wiedzą o jakie słowo pyta Jan

 

KSIĘGARZ

Czarodziejski. O to panu chodzi cały czas?

 

JAN

Oczywiście.

 

KSIĘGARZ

Na dodatek, przez przypadek wiemy, kto go kupił. Gość zostawił prawo jazdy...

 

JAN

Przez przypadek? A czy ja panu już to mówiłem, że przypadków na tym świecie nie ma... Prawda, moje drogie?

 

KSIĘGARZ

Idę już. Ruch w księgarni ogromny. Święta to dla nas dobry interes...

 

JAN

Zostaje sam, posępnieje.

Stare to dzieje... Bardzo stare dzieje.

Przenosi się w swojej wyobraźni do innego czasu, gdzie młoda kobieta zjawia się rzeczywiście.

JAN

Elisabet, opowiedz mi ten twój sen...

 

ELISABET

... Drewniane schody... Okna pomalowane na niebiesko. Dom stoi w ogrodzie. Dwie brzozy.

 

JAN

Tebasil. Tu wszystkie domy stoją w ogrodach i wszędzie rosną brzozy.

 

ELISABET

Mama, tam jest moja mama. Ja wyfruwam oknem i potem tam już nie mogę wrócić.

 

JAN

Elisabet, powiedz mi jeszcze raz, jak to się stało?

 

ELISABET

Anioł mnie uprowadził. Ale kto dziś wierzy w anioły...

 

JAN

Ja.

 

ELISABET

Mówisz tak, bo ci się podobam.

JAN

Owszem podobasz mi się i to bardzo. Kocham cię Tebasil, kocham cię. Boże, gdzie ja cię odnajdę. Elisabet. Moja mała Elisabet. Już nie wiem, gdzie ciebie szukać. 

 

SCENA II

Mieszkanie Joachima. Siedzi sam wpatrzony w jakąś fotografię.

 

GŁOS MAMY

Joachim posprzątałeś już?

 

JOACHIM

Tak.

 

GŁOS MAMY

Jak posprzątałeś to zmień pościel.

 

MAMA

Wchodzi.

Masz, tu jest czysta zmiana.

Joachim chowa fotografię

 

MAMA

Proszę, tak zawsze wygląda twoja pomoc.

 

JOACHIM

Jutro posprzątam.

 

MAMA

Jutro, jutro, wszystko jutro. Tylko to umiesz powtarzać. Już o nic cię nie można poprosić. Jak zwykle wszystko muszę robić sama.

Pauza, zobaczyła fotografię.

Obiecałeś, że z nią zerwiesz.

 

JOACHIM

Bo zerwę.

MAMA

Synu, tyle razy ci tłumaczyłam, że ta dziewczyna nie jest dla ciebie. Czy ty nie możesz tego zrozumieć? Co mam jeszcze zrobić, żebyś pojął? Klęknąć przed tobą? Błagać cię na kolanach?  Czemu nic nie mówisz? Odezwij się wreszcie. Czy ty myślisz, że mogę spokojnie patrzeć jak marnujesz sobie życie.

 

JOACHIM

To moje życie i zrobię z nim, co będę chciał!!!!

 

MAMA

Przecież ty jej nie pomażesz. Zrozum to wreszcie! Jeszcze ciebie wciągnie w bagno. Synku, opamiętaj się. Proszę cię. I dla kogo to wszystko? Dla byle jakiej dziewuchy, która nawet nie potrafi tego docenić!!

 

JOACHIM

Nie mów tak o niej!!! Nie znasz jej. Ona taka nie jest!

 

MAMA

Nie jest, nie jest. Gdyby taka nie była, gdyby jej zależało, to z pewnością zadzwoniłaby już ze sto razy! Przecież nie jestem ślepa. Widzę jak czekasz na ten cholerny telefon od niej.

 

JOACHIM

Nic nie widzisz i nie wiesz, jak to jest. Nie wiesz, jak to boli.

 

MAMA

Synku wszystko widzę i wiem, jak to boli. Tylko czas leczy rany. Jeszcze będziesz się z tego śmiał, uwierz mi, wszystko w końcu wraca do normy albo...przestaje nas obchodzić. Poznasz jeszcze nie jedną miłą dziewczynę, zobaczysz.

 

Wchodzi Tata

 

TATA

Popatrz, synu, co ci przyniosłem.

Podaje Joachimowi kalendarz

 

MAMA

A buty.

Ojciec wychodzi

 

MAMA

Czy wy się nie nauczycie zostawiać butów przy drzwiach?

JOACHIM

Sto razy to mówiłaś.

 

MAMA

O sto za mało.

Tata wraca w płaszczu.

 

MAMA

A płaszcz.

 

TATA

Przepraszam, płaszcz podłogi nie brudzi.

Mama zabiera płaszcz, wychodzi.

 

JOACHIM

Niezła...

 

TATA

Co niezła. Jaka niezła. Kto niezła?

Patrzy na odwrotna stronę kalendarza, gdzie jest ręcznie rysowany portret młodej dziewczyny- Elisabet. Odwraca kalendarz na stronę właściwą. Joachim jednak pokazuje dziewczynę. Tata odwraca  z powrotem.

 

JOACHIM

A to?

 

TATA

To jest klasyczny bożonarodzeniowy kalendarz. Ręczna robota – to widać. Jedyny na świecie. Chłopie wyobrażasz sobie? Ktoś specjalnie dla ciebie zadał sobie trud i zrobił kalendarz.

 

JOACHIM

Tato... dzieci u nas nie ma.

 

TATA

Dzieci, dzieci... Tu, tu ...(bije się w pierś) zawsze jesteś dzieckiem. Nawet ja... czasami...

 

MAMA

Przeważnie.

 

TATA

Popatrz. To są okienka widzisz? Wyraźnie zaznaczone, obrysowane. Otwierasz. Nie, nie teraz. Codziennie jedno i co? I pod spodem masz obrazek. Jakbyś otwierał drzwi do innego świata.

 

JOACHIM

Mam rano wstawać i jak idiota gonić do okienka?

 

MAMA

O Boże, to już święta!

JOACHIM

I znowu to samo. Porządki. Zakupy.

 

MAMA

Gdybyście mi pomogli.

 

TATA

Pomogli. Pomogli. Ciągle to pomogli. Ale na ten dom ja daję i wtedy nie ma pomogli.

 

MAMA

A ja to może nie pracuję?

 

JOACHIM

Przepraszam, że się ubieram, że jem, że śpię.

 

TATA

To skoro się tak przepraszamy to ja przepraszam, że śmiem tak ciężko harować.

 

JOACHIM

A na tych delegacjach to faktycznie ciężko harujesz.

 

TATA

E, e, e,

 

JOACHIM

Komórkę to se pewnie kupiłeś po to...

 

MAMA

Przestańcie się kłócić. Joachim!

 

TATA

A ty się nie wtrącaj. Różnica zdań między mężczyznami to w końcu rzecz normalna.

Pauza. Mama wzięła do ręki kalendarz.

 

MAMA

O.

 

TATA

Co, o?

 

 

MAMA

Anioł. Prawdziwy anioł. Ciekawe, co jest na pierwszym obrazku.

 

TATA

A co? Podoba się? To mam go oddać synkowi Eriksenów?

 

JOACHIM

Zostaw go tato.

 

SCENA III

Joachim śpi. W domu odgłosy poranka.

 

MAMA

Joachim siódma.

 

MAMA

Joachim wstałeś już?

 

TATA (W łazience) .

O sole mio.

 

MAMA

Wstałeś wreszcie. Bo się spóźnimy.

 

TATA

Gdzie moja kawa!

 

MAMA

Śniadanie na stole. Wstawaj!

Joachim wstaje. Upycha książki do torby. Natrafia na kalendarz. . Patrzy. Otwiera okienko. Wypada karteczka. Joachim czyta.

 

JOACHIM

Elisabet wracaj! Woła mama. Podczas kiedy mama robiła zakupy Elisabet Hansen przyglądała się pluszowym zabawkom. Nagle z półki zeskoczył baranek i zaczął się ciekawie rozglądać. Jakim cudem zwierzątko ożyło? Elisabet ruszyła za barankiem. Szu – szu – szu – wołała. Baranek uciekał coraz szybciej.

Joachim odłożył karteczkę. Podszedł do swojego pluszowego baranka.

 

MAMA

Już wstałeś? Widzę, że cię zainteresował kalendarz. Co to? Baranek?

 

JOACHIM

Baranek uciekł ze sklepu, bo miał już serdecznie dosyć wysłuchiwania brzęku kasowników i tej durnej sklepowej gadaniny. A to Elisabet Hansen biegnie za barankiem. A zegar na wierzy ratuszowej chodzi odwrotnie. Do tyłu.

 

MAMA

Poeta się znalazł.

Hansen, Hansen skąd ja znam to nazwisko.

 

TATA

W marynarce i w kalesonach.

Gdzie moje prawo jazdy? Nienawidzę, jak ktoś przekłada moje klocki, wiecie to od dwudziestu lat. Ale tatuś ciągle głupi.

 

MAMA

Zostawiłeś w spodniach.

 

TATA

Wczoraj brałaś mój płaszcz! Mówiłem ci, nie ruszaj moich rzeczy.

 

MAMA

Znajdzie się, nie krzycz.

 

TATA
Znajdzie się , ale kiedy się znajdzie?

 

MAMA

Jak dobrze poszukasz.

 

TATA

Ale skąd wiesz, że się znajdzie?

 

MAMA

Wszystko w końcu się znajduje.

 

TATA

Otóż nie wszystko. A twój pierścionek?

 

MAMA

Kiedy to było.

 

TATA

Już nie wspomnę, ile za niego dałem.

JOACHIM

Ale wy jesteście nudni.

 

TATA

Jedziemy autobusem, nie będę ryzykował mandatu.

 

MAMA

Przecież nie zdążymy.

 

TATA

Trzeba było wcześniej wstać.

 

MAMA

Trzeba było uprzedzić.

 

TATA

Że zgubisz moje prawo jazdy?

 

MAMA

Znowu moja wina.

 

JOACHIM

Sekator też ci matka zgubiła?

 

TATA

Zgubiła nie zgubiła. Dajcie mi spokój. Jedziemy.

 

SCENA IV

 

JOACHIM (...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin