The.Fresh.Prince.Of.Bel-Air.S02E16.Geoffrey.Cleans.Up.DVDRip.XviD-MEDiEVAL.[sharethefiles.com].txt

(14 KB) Pobierz
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:06:Geoffrey, jest prawie 6:00|a my mamy zamiar wyj�� co� zje��.
00:00:09:Mo�e we�miesz sobie wolne na reszt� wieczoru?
00:00:11:Dzi�kuj�, madam.|Ale nie umia�bym wykorzysta� tego czasu dla siebie.
00:00:15:Hey, G, ch�opie, mo�esz mi da� troch� wody?
00:00:19:Szkoda �e nie widzieli�cie. By�em super
00:00:21:By�em jak bitwa o Abdula.|Kareem kontra Paula.
00:00:25:Nie nabijaj si� z Paulii.
00:00:28:Jest jedyn� kobiet� na tyle nisk� by zosta� moj� �on�.
00:00:33:Geoffrey, potrzebuj� APAP|i zimny r�cznik na g�ow�.
00:00:37:Praca to kicha.|Ale ty to ju� wiesz, co nie?
00:00:42:Geoffrey, mo�esz mi zrobi� drinka?|Dzi�ki.
00:00:45:Dzisiaj jeden z naszych najwi�kszych klient�w grozi� �e opu�ci nasz� firm�...
00:00:47:i nigdy nie zgadniecie dlaczego.
00:00:49:A mo�e Pan napisa� to w notatce, sir?
00:00:53:Mam wolny wiecz�r.
00:00:59:Mieli nerw�, bo chcieli by reprezentowa� ich kto� m�odszy.
00:01:03:Hey, jestem m�ody, szcz�liwy, odjazdowy.
00:01:05:Dlaczego mam nag�� ochot� na przefarbowanie swoich galot�w...
00:01:08:i wypad na panienki?
00:01:11:Will, to nie czas na �arty.
00:01:13:Pogadamy o ko�cu naszego �ywota jak b�dziemy to wiedzie�.
00:01:16:S�uchaj, a co jak wszyscy klienci taty stwierdz� �e jest stary?
00:01:20:To teoria domino.
00:01:22:Najpierw traci jednego klienta,|potem kolejnego, i kolejnego...
00:01:24:i nagle si� orientujesz,|�e wszyscy pracuj� jak w domino.
00:01:29:Dobrze trafi�e�.|Zacznij kroi� ten ser.
00:01:33:Tato, jak chcesz gra� tward� pi�k� z szefostwem...
00:01:38:musisz od samego rana  podnie�� g�ow�...
00:01:40:I kupi� sobie par� wytartych jeans�w.
00:01:44:Wiesz co, to dobry pomys�, Carlton.
00:01:45:Ca�y ten jeans przynajmniej odwr�ci uwag� jego klient�w od �ysiny.
00:01:48:Nie mam problemu z �ysin�.
00:01:51:Taa, nie ma jeszcze nic z�ego w zakolach.
00:01:54:To raczej jak zajezdnia.
00:01:58:To niedorzeczne.|Po za tym �ysina jest dystyngowana.
00:02:04:Taa, i dziedziczna te�.
00:03:29:Nie chcia�abym przeszkadza�,|jestem Karen z naprzeciwka.
00:03:34:{Y:i}Do jasnej ciasnej,|gdzie ty by�a� przez ca�e moje �ycie?
00:03:40:Jeste� od Gellers�w?
00:03:42:Jestem Geoffrey, lokaj Banks�w.|W czym mog� pom�c?
00:03:46:{Y:i}To chyba nie wszystko co mo�esz zrobi�, Panie Francuzik.
00:03:50:Chcia�am si� zapyta� czy m�g�by� mi po�yczy� troch� Lizolu?
00:03:55:A gdzie jest Rose, dotychczasowa pomoc domowa?
00:03:58:{Y:i}A co mi tam.
00:04:02:Jest na wakacjach.
00:04:05:{Y:i}A co mi tam.
00:04:07:Bo upu�ci�am troch� d�emu na parkiet.
00:04:11:Jak ja bym by� tak �ysy,|mo�na  by spr�bowa� woskiem w p�ynie...
00:04:14:a p�niej dobr� flanel�.
00:04:17:Nie spotka�am faceta kt�ry tyle wie o czyszczeniu od czasu ostatniego m�a.
00:04:21:Ostatniego?
00:04:23:Tak mi przykro.
00:04:31:Zechcesz przy��czy� si� na ma�� herbatk�?
00:04:34:C�, mo�e na ma�� fili�aneczk�.
00:04:37:Croissanty wygl�daj� �wietnie.
00:04:40:{Y:i}I twoje po�ladki te�.
00:04:47:{Y:i}Niez�a dupeczka.
00:04:50:Dupeczka?
00:04:53:Czytasz w moich my�lach.
00:05:04:- Karen?|- Tak?
00:05:08:Zechcia�a by�...
00:05:14:No nie�le, przerwa na herbatk�.
00:05:15:- Hey, jak si� masz? Jestem Will.|- A ja Karen.
00:05:17:- B�dziesz to je��?|- Ju� nie.
00:05:20:C�, chyba ju� musz� wraca�.
00:05:23:Daj mi zna� jak b�dziesz co� potrzebowa�.
00:05:26:�cierki, wosk do mebli, masa�.
00:05:30:{Y:i}M�j Bo�e. Chyba nie powiedzia�em tego tak g�o�no.
00:05:33:Dzi�kuj�, Geoffrey.
00:05:36:Dzi�ki za herbatk�.
00:05:46:Wygl�da �e G wprowadzi� w �ycie, Angielski styl.
00:05:50:To krajowa znajoma i nic po za tym.
00:06:01:G, wycierasz st� croissantem, ch�opie.
00:06:07:Vivian, co� mi powiedz.|Czy jestem ju� stary?
00:06:11:Kochanie, to tylko twoja wyobra�nia.|Nikt nie my�li �e jeste� stary.
00:06:16:Wiesz co tato, wszyscy m�wi� �e si� postarza�e�?
00:06:19:Mam tu co� co sprawi|�e b�dziesz wygl�da� o lata m�odziej.
00:06:22:Philip Banks, to s� twoje w�osy.
00:06:29:Carlton, nie b�d� nosi� tupeciku.
00:06:33:I w tym problem.|Popracujmy nad tym.
00:06:36:Tw�j klient b�dzie na tej imprezie w sobotni wiecz�r.
00:06:38:Musisz mu pokaza� wyluzowanego,|ow�osionego Philipa Banksa.
00:06:56:Powiedz, czy to Philip Banks,|czy Blair Underwood?
00:07:19:A co my�lisz o tej,  tatko?
00:07:24:Wygl�dam jak ma�y Richard, Adwokat.
00:07:27:Podano obiad.
00:07:52:- Philip!|- Czesz�. S�ysz�!
00:08:09:Podano obiad.
00:08:11:Tu s� przyprawy do ryb.
00:08:14:Sos Tatarski, sos koperkowy,|�wiartki cytryny i mas�o pietruszkowe.
00:08:18:�wietnie. A gdzie ryba?
00:08:22:Psuj� si� u wybrze�y Nowej Szkocji?
00:08:26:Wiedzia�em �e czego� zapomnia�em.
00:08:28:Zobacz� co jeszcze mamy.
00:08:38:Czy Geoffrey si� czego� naw�cha�?
00:08:41:- Nie, tylko jego nozd�a s� otwarte.|- To wszystko wyja�nia.
00:08:43:Co to niby ma oznacza�?
00:08:46:Geoffrey jest zakochany.
00:08:48:Nie, Geoffrey nie jest.
00:08:52:Czy kto� ma ochot� na par�weczki koktajlowe?
00:08:56:Cos mi si� zdaje �e zapomnia�em p�j�� do spo�ywczaka.
00:08:59:Okay, kto idzie na obiad do klubu?
00:09:03:Nie�le. Wszystko dla mnie.
00:09:08:G, a zosta�o co� tego sera w tubce?
00:09:13:Kogo ja oszukuj�?|Moje nosd�a s� otwarte jak ca�odobowy.
00:09:19:G, nie kumam dlaczego...|Po prostu podnie� s�uchawk� i zapro� j� na miasto.
00:09:23:Nie wiedzia� bym co powiedzie�.|Karen jest inna.
00:09:26:Jest kulturalna, taka salonowa.|Potrafi czyta�.
00:09:32:S�uchaj, G, nie chodzi o to co powiedzia�e�,|ale o to czego nie powiedzia�e�.
00:09:37:No dobra, cokolwiek zamierzasz,|nie m�w jej �e j� lubisz.
00:09:41:Cokolwiek zamierzasz, nie m�w jej �e chcesz z ni� wyj��.
00:09:44:No i wiesz, cokolwiek zamierzasz,|nigdy nie m�w jej s�owa na "P" .
00:09:47:- S�owa na "P" ?|- Taa, "prosz�."
00:09:49:I dop�ki nie jeste� Barry White,|nie b�dziesz musia� b�aga�.
00:09:53:Spr�buj�.
00:10:00:Halo?
00:10:03:Karen, tu Geoffrey.
00:10:06:Chc� ci tylko powiedzie�...
00:10:10:�e bardzo ci� lubi�.
00:10:13:- Nie, G, nie.|- I jeste� najmilsz�...
00:10:15:i najpi�kniejsz� kobiet� jakiej nie spotka�em ju� od dawna.
00:10:19:Nie, G. Co? Nie, G...
00:10:20:I b�d� zaszczycony jak dzisiaj ze mn� wyjdziesz, prosz�.
00:10:28:Cudownie. Zabior� ci� o 8:00.
00:10:32:Do widzenia.
00:10:42:- Ten wiecz�r by� wyj�tkowy.|- By� idealny.
00:10:47:Chopin pod gwiazdami, kolacja przy �wiecach...
00:10:50:a potem ta karuzela na molo.
00:10:53:Ju� nie pami�tam kiedy si� tak dobrze bawi�em.
00:10:56:Ja nigdy si� tak nie bawi�am.
00:10:59:Mi�o jest pozna� kogo� z podobnymi zainteresowaniami i to w zasi�gu r�ki.
00:11:03:Ostatnia gosposia z kt�r� wychodzi�em|zacz�a nosi� podkoszulki z napisem...
00:11:07:"Obwis�y ty�ek."
00:11:12:Uh, m�wi�c o gosposiach...
00:11:16:- Musz� ci co� powiedzie�.|- I ja musze ci co� powiedzie�.
00:11:21:Chc� ci� wzi�� w moje ramiona|jak kosz ze �wie�ym praniem...
00:11:25:jeszcze ciep�ym z suszarki.
00:11:28:Wi�c na co ty jeszcze czekasz?
00:11:38:- Geoffrey.|- Sandford. To niezr�cznie.
00:11:43:Jestem zaskoczony.
00:11:45:- Nie b�d� zbyt surowy dla niej.|- Mia�em na my�li ciebie, Geoffrey.
00:11:49:- Dobry wiecz�r, madam.|- Madam?
00:11:54:- Ale ty jeste� gosposi�?|- Gosposi�?
00:11:57:To jest Karen Caruthers, dziedziczka imperium papieru toaletowego Caruthera.
00:12:03:To ja, no wiesz,|prosz�, nie gnie� Caruthera.
00:12:09:Zapewniam ci�. Sk�d mia�em wiedzie�, nie wiedzia�em.
00:12:15:Dobranoc, madam.
00:12:31:- Co ogl�dacie?|- Love Story.
00:12:36:Ona zginie.
00:12:42:Wybaczcie m�j francuski,|ale odk�d przesta� si� widywa� z Karen...
00:12:45:sta� si� straszn� marud�.
00:12:50:W�a�ciwie to dlaczego przestali si� widywa�?
00:12:52:Daj spok�j, Hilary,|mia�by si� spotyka� z kim�...
00:12:55:kto ma z 1000 razy wi�cej forsy ni� on.
00:12:58:W czym masz problem?
00:13:01:Sam nie wiem.|Widzisz, Hilary, to m�skie sprawy, wiesz.
00:13:04:To tak jakby ona zabiera�a go|do drogich miejsc i kupowa�a mu ciuchy...
00:13:08:i dawa�a mu prezenciki|i p�aci�a za to wszystko.
00:13:11:Cholera, w czym mam problem?
00:13:15:Lunch podano.
00:13:18:Ale jest do bani.
00:13:23:Tak mi szkoda Geoffreya.|My�l� �e powinni�my p�j�� do Spago.
00:13:27:To mi�e. We�my Geoffreya do Spago.
00:13:29:�artujesz sobie? To nasz lokaj.
00:13:34:Chwilunia, dajcie spok�j.|Nie mo�emy go tak zostawi�.
00:13:37:- Ten facet cierpi.|- Will, zaufaj mi.
00:13:39:Znam go ca�e �ycie. Jest jak ska�a.
00:13:59:Czy to G czy �lepy Lemon Pledge?
00:14:09:Nie pozw�l by jego pieni�dze i jej pieni�dze|robi�y to z ciebie, facet.
00:14:13:To bardziej skomplikowane ni� to,|Paniczu William.
00:14:17:Paniczu William...
00:14:19:Czy kiedykolwiek pojawi� si� kto� nieoczekiwanie w twoim �yciu...
00:14:22: i jak tylko drzwi si� otwieraj� to wszystko nagle...
00:14:26:z czarnego i bia�ego|zamienia si� w pi�kny kolor.
00:14:28:I nagle r�wnie znienacka, znika.
00:14:31:Trzask drzwi na twojej twarzy, i nagle stoisz sam w ciemno�ci.
00:14:36:Tak w�a�nie si� czuj� bez Karen.
00:14:40:Ch�opie, G.
00:14:42:To najsmutniejsza rzecz jak� kiedykolwiek s�ysza�em.
00:15:32:- Zobacz.  G, sp�jrz kto tu jest.|- Cholera.
00:15:35:- Powiedz jej �e nie chc� z ni� gada�.|- Masz jak w banku.
00:15:40:- Hey, jak si� masz?|- Cze��.
00:15:42:G umiera by z tob� pogada�.
00:15:46:- Prawda, G?|- Cze��, Geoffrey.
00:15:49:Chyba jestem ci winna przeprosiny.
00:15:52:Przepraszam �e powiedzia�am �e pracuj� na przeciwko podczas pierwszej wizyty.
00:15:56:Ale ba�am si� �e jak b�dziesz wiedzia� �e jestem warta $25,000,000 to mnie nie zaprosisz.
00:16:01:S�uchaj, pieni�dze nie robi� �adnej r�nicy dla G.
00:16:04:Chwileczk�, 25 mil?
00:16:12:Musze i�� na imprez� w Sobot� z okazji Diamentowej Ligi...
00:16:15:I bardzo by mi by�o mi�o jak by� mi asystowa�.
00:16:18:Zgadza si� , zgadza.
00:16:20:Paniczu William, czy mog� m�wi� za siebie?.
00:16:28:Zgadzam si�.
00:16...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin