JAY CARTER - WREDNI LUDZIE.doc

(309 KB) Pobierz
Od Tłumacza

JAY CARTER
Wredni ludzie
NASTY PEOPLE.
How to Stop Being Hurt by them
Without Becoming One of Them.


Przekład: Justyna Kotlicka

Jacek Santorski & Co. Agencja Wydawnicza

ISBN 83 85386-44-0

Z biblioteczki LeoTara


SPIS TREŚCI:

Od tłumacza
Podziękowania
Od studenta
Informacja o Wydawcach
Z okładki

Od Autora
Rzut oka na całość

Wredni ludzie

1. Umniejszacz

Prezentacja umniejszacza
Portret umniejszacza
Metody stosowane przez umniejszaczy
Archetyp umniejszacza
Rozpoznanie umniejszacza

2. Ofiara

Charakterystyka ofiary
Dwóch tancerzy: przykład

3. Cykl umniejszania

Do umniejszacza
Do umniejszonego, który się nie odgrywa

4. Co z tym zrobić?

Umniejszający szef
Umniejszający współmałżonek
Przykład poradzenia sobie z umniejszaniem

5. Mechanizm umniejszania

 

Od Tłumacza.

Jak po polsku nazwać człowieka, który w mniej lub bardziej jawny sposób podważa wartość wszystkiego, co robimy, tego, jak myślimy, kim jesteśmy? Który w obecności innych lub także bez świadków z dobrotliwym uśmiechem, poklepując nas po ramieniu bądź surowo napominając, daje do zrozumienia, że po prostu nie nadajemy się, nigdy nie mamy racji i nigdy nie będziemy się do niczego nadawali, i nigdy nie będziemy mieli racji w niczym. I że gdyby nie on...

Autor niniejszej książeczki do określenia takiego osobnika użył słowa invalidator. Invalid w języku angielskim znaczy m.in. nieważny; invalidator byłby więc człowiekiem, który pozbawia ważności nas, nasze poczynania, nasze poglądy, unieważnia nas i naszą wartość - przede wszystkim naszą wartość.

W języku polskim raczej umniejsza się niż unieważnia wartości; unieważnienie wartości ma odcień sarkazmu i gorzkiej kpiny. Dlatego słowo invalidator zastąpiłam słowem umniejszacz.

Choć nie jestem zbyt zadowolona z umniejszacza, nie potrafiłam znaleźć gotowego określenia tego typu, który niejednemu z nas obrzydza życie. Nie mogłam przecież sięgać do słów powszechnie uznanych za grubiańskie.

Justyna Kotlicka


Podziękowania.

Chciałbym serdecznie podziękować za pomoc w napisaniu tej książki następującym osobom: Lindzie Aglow, dr Astrid Jimenez Alvarado, Sandrze DiSantis, Stanleyowi Dudkinowi, Lotisowi Gudezowi, dr Monice P. Hottenstein, dr Sanfordowi Mintzowi, Artowi Parkerowi, dr Orestowi M. Pawlukowi, Stacy Prince, Janowi Radabaughowi, Sheili Sen-Carter, Barbarze Stender, dr Margaret Verhulst, Nickiemu Williamsowi, Annie Marii Zagnojnej oraz wszystkim moim studentom. Szczególne podziękowania składam Dave'owi Leiterowi za słowa zachęty.


Od Studenta.

Po raz pierwszy zetknąłem się z Jayem Carterem w szkole wieczorowej dla dorosłych, w czasie prowadzonych przez niego warsztatów porozumiewania się. Zapisałem się na te zajęcia z nadzieją uzyskania pomocy w moich nieustannych wysiłkach, by nauczyć się lepiej wyrażać to, co chce powiedzieć.

Dzięki tym warsztatom rzeczywiście nauczyłem się jaśniej formułować myśli, lecz naprawdę chodziło w nich o coś zupełnie innego. Dotyczyły tego, jak ludzie myślą i działają. Innymi słowy, był to kurs psychologii praktycznej. Część zajęć Jay poświęcił umniejszaniu (ang. invalidation), czyli dewaluowaniu czyjejś wartości. Przez umniejszanie rozumiem poniżanie kogoś, aby samemu się wywyższyć. I mimo że sam także odczuwałem skutki umniejszania wartości, nie miałem pojęcia, skąd się to zjawisko bierze, dlaczego w ogóle istnieje, jaki ma wpływ na ludzi i jak je nazwać. A przede wszystkim nie zdawałem sobie sprawy, jak groźne może być umniejszanie dla ludzkiego życia, wolności czy poszukiwania szczęścia.

To, czego się nauczyłem o umniejszaniu wartości w grupie Jaya Cartera, zmieniło moje życie. Teraz natychmiast się orientuje, gdy mam do czynienia z umniejszaniem - bez względu na to, czy robi to ktoś inny, czy ja sam (rumieniec wstydu). Robię, co mogę, aby uświadamiać innym mechanizmy umniejszania wartości. Zacząłem puszczać w obieg kopie pracy Jaya na ten temat. Jednak rozpowszechnianie tekstu w taki sposób jest bardzo pracochłonne i przy takim tempie zaledwie jedna osoba na milion zdołałaby się dowiedzieć, czym jest umniejszanie wartości. A sprawa jest zbyt ważna, by trzymać ją w tajemnicy.

Tak więc zacząłem gnębić Jaya, dręczyć i prześladować, aż skłoniłem go do napisania tej niewielkiej książeczki o umniejszaniu wartości. Myślę, że także będziecie z tego zadowoleni.

L. David Leiter


Informacja o Wydawcach.

Copyright © 1989 by James J.Carter

 

Right for the Polish edition:
by Wydawnictwo "System" Jacek Jędrzejczak

 

O polskim Wydawcy.

 

Przekład: Justyna Kotlicka
Redakcja: Anna Tabaczyńska
Korekta: Dorota Stojda i Jacek Jędrzejczak
Jacek Santorski & Co. Agencja Wydawnicza
Wydawnictwo SYSTEM, Warszawa 1993


Z okładki.

·         Czy masz często poczucie, że ktoś Cię "zdołował", choć nic nie możesz mu zarzucić?

·         Czy w Twoim najbliższym otoczeniu są osoby doprowadzające Cię do szału lub poczucia bycia nikim?

·         Czy masz małą tolerancje na arogancje, chamstwo i cynizm innych ludzi?

·         Czy łatwo Cię zranić?

·         Czy trudno Ci mówić NIE, gdy coś Ci się wmawia lub do czegoś zmusza?

·         Czy łatwo złościsz się na ludzi, a potem tego żałujesz?

Jeśli tak - zajrzyj do tej książeczki. Przypuszczalnie jest Dla Ciebie. Dowiesz się jak się bronić.
Jeśli nie - proszę, nie odkładaj jej, zanim nie sprawdzisz, czy w jakimś stopniu nie jest o Tobie...

Jacek Santorski

Od Autora.

Drogi Czytelniku,

Za każdą książką kryje się jakaś historia i myślę, że chciałbyś poznać historię związaną z tą książką. Powodem, który skłonił mnie do uporządkowania pewnych informacji, była sytuacja, w jakiej się znalazłem. Czułem się nieszczęśliwy i nie wiedziałem dlaczego. Zdawało mi się, że jestem w pułapce, której nie mogę rozpoznać.

Studiując psychologię prowadziłem dziennik, w którym opisywałem swoje osobiste doświadczenia, spotkania z pacjentami czy kolegami po fachu, wykłady. Po pewnym czasie zacząłem dostrzegać, że niektóre dysfunkcjonalne osobowości o których czytałem, tkwią w moich znajomych. Pewnego dnia, podczas wyjazdu służbowego, z dala od mojego codziennego otoczenia, spadło to na mnie jak grom. Nagle uświadomiłem sobie, że ustawicznie umniejszano moją wartość.

Gdy po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, w jakim stopniu mnie umniejszano, wpadłem we wściekłość. Pozbycie się tego gniewu wymagało kilku miesięcy pracy. Wypisywałem o umniejszaczach mnóstwo złych rzeczy. Dużo i szybko biegałem. Kupiłem sobie worek treningowy, rąbałem drwa. W ten sposób próbowałem wyładować chęć odwetu. Wykrzykiwałem nieprzyzwoitości, gdy byłem sam w samochodzie. Pokazywałem swój dziennik ludziom z mojego otoczenia, bo chciałem, aby utwierdzili mnie w przekonaniu, że umniejszacze są straszni i nikczemni. Nienawidziłem ich. Chciałem rozprawić się z nimi.

Któregoś dnia pokazałem moje zapiski bliskiemu koledze z pracy. Zawsze podziwiałem tego człowieka. Przyszedł do mnie ze łzami w oczach, mówiąc:

-Sam jestem umniejszaczem. Przez całe lata unieszczęśliwiałem moją matkę.

Kompletnie mnie zaskoczył! Nie mogłem uwierzyć. Zapytał mnie:

-Jak można to przerwać?

Byłem w kropce. Nie umiałem mu nic powiedzieć. Wszystkie moje przemyślenia dotyczyły atakowania umniejszaczy a nie pomagania im.

Tego wieczoru jadąc do domu uświadomiłem sobie, że sam stałem się umniejszaczem. Rozważałem sytuacje kolegi - i aż krzyknąłem. Jak mogłem być tak bezmyślny ?! Wściekłość już mi częściowo minęła, potraktowałem rzecz całą poważniej i zacząłem szukać odpowiedzi. Stawałem umniejszaczom na drodze po prostu po to, aby zobaczyć, co się stanie. (A wiesz, co będzie, gdy staniesz na drodze pędzącego pociągu? Właśnie. Przejedzie cię.). Poznawałem rodziców umniejszaczy. Obserwowałem kryminalistów. Studiowałem teorię podwójnego wiązania i wszystkie książki, jakie tylko wpadły mi w ręce.

Wreszcie ogarnąłem cały proces. Zacząłem rozumieć wagę sformułowania:

prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.

Gdy to zrozumiałem, powrócił szacunek dla samego siebie. Byłem w stanie lepiej ratować ludzi. Zamiast pluć i wybrzydzać na zjawisko umniejszania wartości, mogłem potraktować je z humorem lub bezpośrednio mu się przeciwstawić. Próby umniejszania przestały mnie dotykać tak mocno. Zamiast wściekłości czułem tylko lekkie poruszenie. Zamiast atakować umniejszanie niczym Rambo, mogłem je od siebie odsunąć, jak całą resztę śmieci. Gdy już odkryłem sekret, przyczyniając się tym samym do własnego szczęścia, zacząłem dzielić się moją nowo nabytą wiedzą z innymi i obserwowałem, jak bardzo zmienia się ich życie. Byłem świadkiem cudów, które zdarzały się podczas kursów dla dorosłych na temat ludzkiej świadomości.

Początkowo przedstawiałem słuchaczom moje sposoby reagowania na umniejszające zachowania. W miarę upływu czasu stwierdziłem jednak, że na dłuższą metę osiąga się lepsze rezultaty, gdy po zapoznaniu ludzi z problemem pozwala się im szukać własnych rozwiązań. Zupełnie tak, jakby każdy z nas dopasowywał swój własny komplet kluczy do życia. Każdy kolejny ząbek na każdym kluczu zawdzięczamy doświadczeniu i uwagom innych, czasem szczęśliwemu przypadkowi, a niekiedy łasce Opatrzności. Te klucze pozwalają nam dotrzeć do sekretów życia. Co jakiś czas ktoś natyka się na klucz wzorcowy - klucz, który ułatwia innym stworzenie własnych egzemplarzy. Z pewnością nie ja jeden odkryłem klucz wzorcowy, opisany w tej książce. W pewnym sensie każdy mógłby ją napisać.

Mniej więcej w tym czasie, gdy ludzie zaczęli namawiać mnie do napisania książki, doszedłem do wniosku, że musze to zrobić. Chciałem ze swoimi podniecającymi odkryciami dotrzeć do jak największej liczby odbiorców.

Większość wykładowców potwierdzi, że uczą się od swoich studentów równie dużo, co studenci od nich. Wiem, że ucząc innych zawsze znajduje odpowiedź na pytanie, nawet jeśli wcześniej jej nie znałem. Często sam siebie łapię na twierdzeniu:

To właśnie to !,

zaraz po udzieleniu odpowiedzi na jakieś pytanie. Podobne doświadczenia miałem przy pisaniu Wrednych ludzi. W trakcie żmudnej pisaniny... bach! Olśnienie! Przyczyna niskiej samooceny siedzi sobie i gapi się na mnie. Główna przyczyna, a może wyłączna. Zdaje się, że znalazłem kolejny klucz, klucz do szacunku dla samego siebie.

To, za co zapłaciłeś kupując tę książkę, to fakty. Ciężko pracowałem i korzystałem z pomocy wielu ludzi, aby przedstawić te fakty w sposób prosty i zwięzły. Nie cenię sobie książek, które zmuszają mnie do przejrzenia stu lub pięciuset stron, aby poznać myśl, którą dałoby się wyrazić na pięciu. Starałem się zaoszczędzić ci tego.

A skąd wiem, że moje pomysły cieszą się zainteresowaniem? Ponieważ ludzie mi powiedzieli, że tak jest. Pokazałem moją pracę tysiącom ludzi z uczelni (na przykład Temple University), z przedsiębiorstw przemysłowych (na przykład spółce IBM), a także z rozmaitych ośrodków, realizujących różne programy oświaty dla dorosłych.

To, czego się dowiesz z tej książki, nie uczyni cię szczęśliwym, lecz wyjaśni ci wiele spraw na tyle, abyś przestał być nieszczęśliwy. Tylko od ciebie będzie zależało, czy zrobisz wszystko, aby zapewnić sobie szczęście. Na początek zrzuć z pleców te strzygę (to może być on, ona lub jakaś rzecz).

Wspomniałem wcześniej, że musiałem napisać tę książkę. Co dobrego przyniesie sam mój klucz wzorcowy moim pra-pra-pra-wnukom, jeśli umniejszanie wartości będzie się wciąż panoszyć? Czy wiesz, że przeciętny człowiek ma pięciuset dwunastu pra-pra-pra-pra-prawnuków? Im poświęcam tę książkę.

Jay Carter
styczeń 1989


Rzut oka na całość.

Jest to książka o ludziach, którzy wnoszą swój wkład w specyficzne zjawisko, zwane odwartościowywaniem lub umniejszaniem czyjejś wartości (ang. invalidation). Umniejszanie wartości można uznać za główną przyczynę zaniżonej samooceny, udręki psychicznej i powszechnego braku szczęścia. Jeśli będziesz o tym pamiętał, możesz się przekonać, że informacje zawarte w tej książce należą do najważniejszych spośród tych, jakie kiedykolwiek zdobyłeś i mogą znacząco zmienić twoje życie.

Umniejszanie wartości szerzy się w naszym społeczeństwie i wszyscy mamy w tym swój udział. Tylko jeden procent ludzi robi to celowo, aby manipulować innymi i kontrolować ich. Dwadzieścia procent stosuje je na pół świadomie jako mechanizm samoobrony. Cała reszta czyni to tylko okazjonalnie, zwykle nieświadomie i nieumyślnie. Zjawisko umniejszania występuje w każdym środowisku. Najszczęśliwsi są ci, którzy szczególnie w okresie dorastania bardzo rzadko stykali się w swym otoczeniu z umniejszaniem wartości.

Umniejszanie wartości jest terminem ogólnym, którego używam w tej książce do opisania działań ludzi zadających, a przynajmniej usiłujących zadawać innym bolesne ciosy. Umniejszać czyjąś wartość mogą najrozmaitsze zachowania - od zdradzieckiego strzału w plecy po znaczące westchnienie. Może to być przewracanie oczyma lub prztyczek w nos. Zwykle najwięcej szkód powodują podstępnie zadane rany psychiczne. Uderzenie w nos jest oczywiste i goi się bez śladu. Zachwianie czyjejś samooceny - celna uwaga w odpowiednim momencie - może zostawić ślady na całe życie. Zniszczenie czyjejś zdolności do bycia szczęśliwym jest przypuszczalnie czymś o wiele gorszym niż jakiekolwiek szkody cielesne, które jedna osoba może wyrządzić drugiej.

Główną przyczyną, dla której tak często spotykamy się z umniejszaniem wartości, jest doraźna skuteczność takiego zachowania. Fizyczny cios jest jawny i może zostać oddany, natomiast podstępne, zakamuflowane dewaluowanie, uderzające w psychikę, może pozostać nie zauważone i nie ukarane; mimo że rani, pozwala manipulować atakowanym.

Co by się stało, gdyby ujawnić proces umniejszania wartości?

Dawniej nikt nie wiedział o istnieniu bakterii i nikt ich nie widział, a przecież atakowały. Gdy Pasteur odkrył, że wokół nas i w nas są zarazki, zignorowano go. Nikt nie miał ochoty myśleć o niewidocznych drobnoustrojach, pełzających po całym ciele i wewnątrz niego. Obecnie, dzięki Pasteurowi i innym, bakterie poznano i zwyciężono.

Z umniejszaniem trzeba walczyć jak z bakteriami: publiczny lincz umniejszaczy nie rozwiąże niczego. Leczenie ukrytego umniejszania wartości może być trudne, lecz jest o wiele łatwiejsze niż rozprawienie się z zarazkami: nie musimy wymyślać szczepionek czy antybiotyków. Osiągamy bardzo wiele w zwalczaniu umniejszania wartości, po prostu rozpoznając to zjawisko. Niszcząca siła umniejszania tkwi w tym, że jego istnienie pozostaje nie wykryte i bezkarne.

Ludzie, którzy doświadczają umniejszania, pozwalają na to, są zatem również odpowiedzialni za szerzenie się tego zjawiska jak ci, którzy dopuszczają się umniejszania innych. Obowiązkiem każdego z nas jest rozpoznanie i skierowanie w inną stronę bądź odparcie każdego ataku przypuszczonego na czyjąś samoocenę. Gdyby umniejszanie wartości nie skutkowało... nikt by tego nie robił.

Podręczniki psychologii zawierają teorię. Niniejsza książka niczym się nie różni od innych. Jedyne, co odróżnia teorię użyteczne od bezużytecznych, to praktyczna przydatność. Teoria Pasteura, dotycząca bakterii chorobotwórczych, nadal byłaby wymieniana w tej czy innej książce, sam Pasteur byłby mało znaną postacią historyczną, gdyby jego pomysłów nie zastosowano. Najlepsza, najoryginalniejsza teoria nie przedstawia żadnej wartości, jeśli nic się nie zmienia po jej zastosowaniu.

1.1. Prezentacja umniejszacza

Umniejszacza trudno jest rozpoznać, ponieważ osobnik naprawdę sprawny w umniejszaniu może umknąć uwadze twego logicznego umysłu, tyle tylko, że czujesz się źle, nie wiedząc dlaczego. Działa z ukrycia, a jego ofiara często niczego nie podejrzewa, wie tylko, że nie czuje się dobrze. Umniejszacz w rzeczywistości czuje się gorszy od kogoś innego, więc robi, co może, by ten ktoś poczuł się jeszcze mniejszy. W ten sposób może sprawować kontrolę nad swoją ofiarą. Czy spotkałeś kogoś takiego? Prawdopodobnie tak, chociaż możesz nie zdawać sobie z tego sprawy. Przypuszczalnie znasz jednego lub nawet kilku umniejszaczy.

Umniejszacz stosuje różnorodne strategie, aby uderzyć w twoją samoocenę. Niby to wyraża swoje uznanie dla czegoś, z czego jesteś dumny, później jednak robi jakąś złośliwą uwagę na ten temat. Wyczuwa to, co ty uważasz za swoje braki i niedociągnięcia, i wykorzystuje w starannie dobranych momentach, kiedy twoja odporność jest osłabiona. Umniejszacz może ponawiać ataki na ciebie tak długo, aż ulegniesz. On musi podporządkować cię sobie ponieważ postrzega cię jako osobę stojącą wyżej od niego. Formułuje oskarżenia, które zawierają "ziarnko prawdy", i wali nimi w ciebie "z całą szczerością", "po prostu dlatego, że jest twoim przyjacielem" i "aby ci pomóc".

Różnica pomiędzy umniejszaczem wartości a prawdziwym przyjacielem polega na tym, że przyjaciel wytknie ci coś i na tym poprzestanie, dając czas na przemyślenie sprawy. Umniejszacz podsunie ci większość twoich wad pod sam nos i będzie drążył temat tak długo, aż poczujesz się całkiem malutki. Wykaże ci, że twoje zalety, które ty uważasz za najważniejsze, są niewiele warte. Wysłucha twoich zwierzeń na temat czegoś, czego w sobie nie lubisz, a potem wykorzysta to przeciwko tobie. A wszystko to robi w sposób tak subtelny, że nie zdajesz sobie z tego sprawy.

Jeśli stawisz czoła umniejszaczce i zbuntujesz się przeciwko temu, co robi, powie coś w tym rodzaju: "Och, daj spokój! Kocham cię. Jestem twoją przyjaciółką. Skąd ci do głowy przyszły takie głupie pomysły?" Ona może naprawdę cię lubić. Może naprawdę chcieć twojej przyjaźni... ale na własnych warunkach i tylko wówczas, gdy ma nad tobą pełną kontrolę. Sprawi, że poczujesz się podły i gorszy od innych, gdyż oskarżyłeś ją o umniejszanie twojej wartości. Twoje oskarżenia mogą ją rozzłościć. I jeśli będzie cię mogła umniejszyć jeszcze bardziej, zrobi to z pewnością. A gdy uzna, że naprawdę bacznie jej pilnujesz, przeprosi cię i przestanie dewaluować twoją wartość... do momentu, gdy nie będziesz się tego spodziewał.

Mówiąc krótko, umniejszacz zrobi wszystko, aby cię kontrolować. Ma bzika na tym punkcie i za każdym razem, kiedy wydaje mu się, że traci te kontrolę, wpada w popłoch.

1.3. Metody stosowane przez umniejszaczy.

1.3.1. Niepewność.

Jedną z jego metod jest trzymanie cię w ustawicznej niepewności. Rzadko udziela odpowiedzi. Wszystko jest niejasne - żadnych zobowiązań. Umniejszaczka sprawia, że przez długie okresy czujesz się niepewny sytuacji, aż twoja zdolność do adaptacji zaczyna się załamywać. Można to osiągnąć na wiele sposobów.

Na przykład umniejszaczka stanie się nagle pełna zrozumienia, kochająca i bardzo miła. Dopóki nie nabierzesz zaufania. Wówczas jednym wprawnym ciosem wprawi cię ponownie w niepewność za pomocą krytyki, insynuacji czy tłumionego gniewu. Możesz spytać:

-Co się stało? Tak dobrze się układało,

i usłyszysz w odpowiedzi:

-Co masz na myśli mówiąc 'co się stało?' Czy coś jest nie tak?
-No cóż, jesteś jakaś inna - powiesz.

Odpowiedź brzmi:

-Co? (W oczach rozpala się ogień). Rzeczywiście! Doprowadzasz mnie do obłędu! Nigdy nie wiem, z czym za chwilę wyskoczysz.

A potem usłyszysz sarkastycznie i drwiąco:

-Co się stało? Tak dobrze się układało!

I już jesteś w stanie niepewności. Zostałeś znowu złapany w sidła swego umniejszacza. Mówisz sobie: Do licha, chyba naprawdę nie zdawał sobie sprawy... a może to ja... może doszukuję się rzeczy, których nie ma? Może gonie w piętkę?

A w tym samym mniej więcej czasie twój umniejszacz patrzy na ciebie, och, jakże czule, i z troską mówi:

-Kochanie, a może byś poszła do lekarza, zachowujesz się dziwnie, zupełnie jak nie ty.

Przeczesując palcami twoje włosy, wzrokiem wyraża najwyższy niepokój i mówi:

-Nie chciałbym, aby coś się przydarzyło mojej malutkiej.

W kąciku jego oka zbiera łza.

-Idź jutro do doktora Schmidta, kochanie, i opowiedz mu o problemach, które cię dręczą.

A potem szybko odwraca się, rozsiada na kanapie i wsadza nos w gazetę.

A potem przychodzi czas, gdy myślisz: Może się zmienił? Od tygodnia/miesiąca powtarza mi, że jestem cudowna. Wszystko przez chwile układa się wspaniale. A potem, gdy już mu znowu zaufasz, nieuchronnie rozpocznie wszystko od nowa, stosując krytykę, insynuację, gniew. Wcisnął cię w obrzydliwe poczucie niepewności.


1.3.2. Projekcja.

Projekcja jest manewrem psychologicznym, który można łatwo wyjaśnić. Jest ulubionym narzędziem umniejszaczki: przenosi odpowiedzialność, za swoje własne uczucia na kogoś innego, zupełnie jakby ten ktoś był ich źródłem.

Na przykład osoba, która cię nie lubi, mówi:

-Myślę, że mnie nie lubisz.

To stwierdzenie powoduje, że zaczynasz zastanawiać się nad sobą. Przenosisz zainteresowanie na siebie, przyglądasz się własnym uczuciom, zamiast zwrócić uwagę na uczucia tej drugiej osoby, a to już zapewnia jej całkiem dobre schowanko. Oskarżycielka często obciąża cię odpowiedzialnością za to, co sama robi.

Czyż nie zakrawa na ironię, że ktoś, kto chłoszcze innych za negatywne myśli czy złe postępki, najczęściej sam grzeszy w myślach, słowach i uczynkach? Gdy ktoś cię zaatakuje za coś, czego nie zrobiłeś, mówi to więcej o nim niż o tobie.

Na przykład: gdybym był oddanym mężem, a moja żona zaczęłaby mnie oskarżać o oszukiwanie jej, wiedziałbym prawie na pewno, że sama mnie oszukała, Można powiedzieć ogromnie dużo o ludziach na podstawie ich projekcji. Trzeba tylko uważnie słuchać.


1.3.3. Generalizacja.

Miej się na baczności - umniejszacz będzie często stosował uogólnienia, które są wyolbrzymionymi do przesady drobnymi prawdami. Im więcej prawdy tkwi w uogólnieniu tym bardziej można przesadzać.

Na przykład, gdy wracasz po pracy do domu, twoja małżonka wita cię słowami:

-W ogóle nie myślisz. (Tłumaczenie: zapomniałeś kupić mleka.)
-Jesteś nieodpowiedzialny. (Zapomniałeś kupić mleka.)
-Jesteś głupi. (Zapomniałeś kupić mleka.)

Żona atakuje cię i twoją wartość, zamiast zaatakować problem. A problemem jest brak mleka, nie zaś twoja bezmyślność, brak odpowiedzialności czy głupota.

Nawet gdybyś był głupi, jak mógłbyś temu zaradzić? Jak można rozwiązać problem bycia głupim? (Gdybyś wrócił do sklepu po mleko, prawdopodobnie twój iloraz inteligencji gwałtownie by podskoczył !) Człowiek, który stosuje generalizacje tego typu, chce w ten sposób kontrolować drugą osobę.


1.3.4. Osąd.

Poprzedni przykład ilustruje inną jeszcze metodę z arsenału umniejszacza, mianowicie osądy. Ktoś, kto mówi:

-Jesteś nieodpowiedzialny

wygłasza implicite inne twierdzenie, którego prawdziwość została założona z góry. Brzmi ono:

-Wszyscy się zgodzą, że jesteś nieodpowiedzialny. To oczywiste.

A potem, ponieważ sam mógłbyś przyznać, iż zapomnienie o mleku jest przejawem nieodpowiedzialności, mógłbyś także dojść do wniosku, że jesteś nieodpowiedzialny. Zaczynasz wątpić i kwestionować siebie, zwłaszcza jeżeli twoje uchybienia są często krytykowane.
Osoba, która naprawdę dba o czyjeś uczucia, powiedziałaby:

-Jestem zła, że nie kupiłeś mleka.

Umniejszaczka natomiast przerzuci odpowiedzialność za swoje osądy na cały świat, jak gdyby rzeczywiście każdy musiał się zgodzić, że z ciebie nic dobrego. Czyniąc tak, atakuje twoją samoocenę, a nie rzeczywisty problem.

Wyjaśnienie jest proste, lecz może przypominasz sobie sytuację, kiedy taka generalizacja lub osąd poruszyły cię do głębi. Zwłaszcza, gdy taką opinię wygłosił ktoś, kogo kochasz lub poważasz. Poczułeś się przygnębiony, jeśli nawet sam siebie nie uważasz za głupiego czy nieodpowiedzialnego, czy jeszcze jakiegoś, zależnie od etykietki, jaką przyczepił ci umniejszacz. W końcu nie chcesz, żeby myślał w ten sposób o tobie, chcesz zrobić na nim dobre wrażenie, zadowolić go, sprawić, by zmienił swą opinię o tobie. W ten sposób umniejszacz zyskuje oczywiście kontrolę nad sytuacją.


1.3.5. Manipulacja.

Manipulacja jest złym rodzajem kontroli. Istnieje coś takiego jak dobra kontrola. Jest życzliwa i polega na uczciwej wymianie, "proszę" i "dziękuję". Umniejszaczka chce mieć kontrolę... kropka. Dobra kontrola jej na ogół nie wystarcza. Jeżeli zawiodą zwykłe metody, ucieknie się do wybiegów i forteli, ponieważ musi wygrać i kontrolować. Nierzadko będziesz się czuł przyciśnięty do muru i ustąpisz. Będzie podstępnie tobą manipulować albo otwarcie dominować. Umniejszacz z definicji jest manipulantem.


1.3.6. Ukryty atak.

-Nie chcę ci psuć humoru, ale... (Przypuszczalnie chce ci zepsuć humor.)
-Nie chciałbym ci przerywać... (Słusznie!!!)
-Niech cię to nie niepokoi, ale... (Ależ owszem, niech niepokoi.)
-Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale... (I tu następuje obelga!)

Jego głos będzie miękki. Na twarzy będzie widniał wyraz troski. Słowa będą słodkie, ale ukryte w nich będzie żądło. Język jest potężną bronią, można nim ciąć jak nożem.


1.3.7. Sprzeczne sygnały.

Umniejszacz wita cię słowami:

-Co u ciebie słychać?,

lecz wymawia słowo ciebie nieco gardłowo, wyrażając obrzydzenie.
Jeśli powiesz:

-Spadaj Jack!,

wówczas Jack będzie z zatroskaną miną opowiadał wszystkim, że musisz być w bardzo złym humorze, skoro tak zareagowałeś na zwykłe pozdrowienie. Jack nigdy nie powie tego otwarcie, ale głośno cię usprawiedliwiając (co za wielkoduszność!) będzie insynuował, że musi być z ciebie kawał skurwysyna...

Dobrze wiadomo, że sprzeczne przekazy w okresie dzieciństwa przyczyniają się do rozwoju schizofrenii. Matka, która mówi kocham cię i sztywnieje, gdy dziecko tuli się do niej, wysyła sprzeczną informację o bardzo destruktywnym charakterze.

Odbierasz wiele sprzecznych sygnałów tego typu od umniejszacza. Często nie są one oczywiste. Zazwyczaj kończy się to tym, że czujesz się dziwnie bądź źle i nie wiesz dlaczego.

Na przykład znajomy umniejszacz z sąsiedztwa dowiedział się, że zmarła twoja babcia, i zaczyna ci opowiadać historię o rodzinnych walkach o spadek.

-Wiesz, aż przykro czasem patrzeć, gdy bracia i siostry dokonując podziału spadku przestają ze sobą rozmawiać.

Umniejszacz poda ci fakty (w rzeczywistości uogólnienia) o innych znanych mu rodzinach, w których doszło do zerwania stosunków z powodu dziedziczonego majątku. Zrobi to zwłaszcza wted...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin