Wakacyjna miłość 2 - Laura Parker - Skrywanie uczucia.pdf

(243 KB) Pobierz
Rozdział pierwszy Wreszcie piątek
LAURA PARKER
Skrywanie uczucia
Charisma
Tłumaczył: Przemysław Gryz
Rozdział pierwszy
Wreszcie piątek!
Dzielnica finansowa Manhattanu zaroiła się od sekretarek, maklerów,
personelu bankowego i analityków finansowych, którzy opuszczali swoje biura.
Ich myśli krążyły teraz wokół weekendu, który większość z nich spędzi na
wybrzeżu New Jersey, Long Island albo Connecticut.
W tłumie spieszących do domu jeden mężczyzna zdecydowanie odróżniał
się od innych. Jego ręcznie szyty garnitur podkreślał wspaniałą sylwetkę, a
przedwcześnie posiwiałe włosy nadawały mu swoistej elegancji. Najważniejsze
było jednak to, że od razu wyczuwało się w nim kogoś, komu nie warto się
sprzeciwiać. To on dyktował warunki i ustalał reguły postępowania. Jedni
podziwiali go za to, inni nie mogli mu tego darować. Nick Bauer był
powszechnie znany w swoim środowisku.
Reprezentował interesy trzech największych korporacji w mieście i
jednym pociągnięciem pióra mógł zorganizować środki potrzebne do
wybudowania nowego parkingu, wyemitować lokalne obligacje lub
zabezpieczyć finansowanie kampanii politycznej. Wrodzony wdzięk pomagał
mu w przekonywaniu innych do swoich racji, a gdy to nie odnosiło skutku,
próbował wymusić na nich swoje decyzje. Wiele osób zabiegało o jego
względy, ale żadna z nich nie ośmieliłaby się traktować go jak przyjaciela, od
którego oczekuje się różnych przywilejów. W rozmowie z nim mówili, że jest
błyskotliwy i przywiązany do swoich racji. Za jego plecami zaś nazywali go
człowiekiem o kamiennym sercu.
Dwie głębokie zmarszczki na jego czole znamionowały nastrój, w jakim
znajdował się tego popołudnia. Pierwsza oznaczała, że Nick intensywnie nad
czymś myśli, druga zaś, że jest z czegoś niezadowolony.
Kiedy zbliżył się do stojącego przy chodniku mercedesa, tylne drzwi
otworzył mu szofer, a właściwie „szoferka”, bo jako osobistego kierowcę Nick
zatrudniał młodą dziewczynę o nazwisku James.
– Dobry wieczór, panie Bauer – przywitała się.
– Witam cię, James.
Bruzdy na jego czole zniknęły natychmiast. Ilekroć Nick ją widział, od
razu poprawiał mu się humor.
– Jaki mamy plan na dzisiejszy wieczór? – zapytał.
– Najpierw koktajl zorganizowany przez sponsorów nowego
przedstawienia w Guggenhaim. Potem kolacja w z panią Ralston, a na koniec
wizyta u Evansów w Essex House – wyjaśniła James.
Nick wsiadł do środka samochodu i zagłębił się z przyjemnością w jeden
z foteli obitych ciemnokremową skórą.
424565016.001.png
– U jakich znowu Evansów? – Ponownie zmarszczył czoło.
– No, u tych z Memphis – odpowiedziała szybko.
– A, no tak.
Zaczekał, aż szofer usadowi się za kierownicą i spojrzał w lusterko nad
przednią szybą.
– Jedź powoli – poprosił. – Muszę trochę odpocząć. Potrzebna mi jest
analiza projektu Dillingera dla Evansów. Jak z tym stoimy?
James uśmiechnęła się do lusterka.
– Rozmawiałem już o tym z panią Roberts. Prześle ją panu faxem.
Mrożona herbata i gorący ręcznik są już gotowe. Leżą obok pana.
– Dziękuję, James.
Nick zdjął okulary przeciwsłoneczne i sięgnął po filiżankę
ciemnoróżowego płynu. Kiedyś po całym dniu ciężkiej pracy serwował sobie
drinka z alkoholem. Pewnego razu jednak jego wspaniała pani szofer
zaproponowała mu mrożoną herbatę owocową i gorący ręcznik, który należało
położyć na twarz. Okazało się, że dzięki temu zmęczenie natychmiast ustępuje.
– Proszę pana – ponownie usłyszał łagodny głos James.
– Hm? – mruknął zza ręcznika, który już przykrywał mu twarz.
– Chciałam panu powiedzieć, że bardzo się cieszę, iż mogłam dla pana
tak długo pracować.
Nick zmarszczył brwi. Te słowa nie wróżyły niczego dobrego. Odchylił
róg ręcznika.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Dzisiaj pracuję dla pana ostatni dzień.
– Co takiego?
Zrzucił ręcznik z twarzy i podniósł się z pół leżącej pozycji, w jakiej
dotychczas się znajdował. Przecież nie dalej jak wczoraj przeglądał swój
kalendarz, z którego jasno wynikało, że ma jeszcze dwa tygodnie, żeby
przekonać James do zmiany planów.
– Nikt mnie o tym wcześniej nie informował.
– Panie Bauer – zaczęła spokojnie tłumaczyć dziewczyna – sam pan
niedawno przecież mówił, że należy mi się urlop.
– Zgadza się. Ustaliliśmy, że jeśli chcesz wziąć wolne, nie będę robił ci
trudności. Zresztą w styczniu poszłaś na miesiąc urlopu, żeby móc przygotować
się do egzaminu.
– No właśnie. I dzięki panu go zdałam.
– Nie musisz mi dziękować – mruknął niezadowolony.
Nick pomógł jej również w otrzymaniu nowej posady. Kiedy jednak w
lutym pisał pochlebne referencje, nie przypuszczał, że sprawy potoczą się tak
szybko.
– Ale skąd właściwie cały ten pośpiech?
424565016.002.png
– Panie Bauer, przecież osoba z pańską pozycją bez trudu znajdzie kogoś
na moje miejsce. – Uśmiechnęła się. – Jeśli mam zdążyć z urlopem przed
rozpoczęciem nowej pracy, muszę go wziąć już teraz.
Trudno było znaleźć argumenty, by obalić ten logiczny wywód. Nick
zapadł się w swoim skórzanym siedzeniu.
– Nie podoba mi się to – oznajmił i pokręcił głową z niezadowoleniem.
Zabrzmiało to jak słowa obrażonego chłopca. – Nie znajdę nikogo takiego jak
ty.
– Przesadza pan. Pani Roberts przepytała już trzech kandydatów. Nawet
pan nie zauważy, że mnie nie ma.
– Czy mój nowy szofer będzie równie ładny jak ty? James spojrzała na
niego w lusterku.
– Tego nie wiem. – Znów się uśmiechnęła. – A czy chce pan ponownie
zatrudnić kobietę?
– Nie – odburknął i odwrócił twarz w stronę okna. Nie tak wyobrażał
sobie to rozstanie. Wydawało mu się, że sześć lat to wystarczająco długi okres,
żeby nauczyć się sztuki ukrywania uczuć. Dlaczego w takim razie splata teraz
nerwowo palce i robi żałobną minę?
Dlaczego? Po prostu nie wyobrażał sobie życia bez kobiety, która
siedziała teraz za kierownicą jego samochodu.
– Będzie mi cię brakować, James.
– Mnie pana też. Był pan dobrym pracodawcą.
– Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
Kobieta zawahała się przez chwilę, ale nic nie odpowiedziała. Potrafiła
zręcznie unikać tematów, których nie chciała poruszać. Dopiero po jakimś
czasie znowu spojrzała w lusterko.
– Przepraszam, czy pan coś mówił? Duży dzisiaj ruch, skoncentrowałam
się na prowadzeniu.
Nick zaśmiał się nieprzyjemnie.
– Zawsze ta sama James. Czy do końca będziemy wobec siebie tak
oficjalni?
W jej oczach pojawiły się wesołe iskierki.
– Nie musimy. Mam na imię Ewa.
– Tak, wiem. – Akurat jemu nie trzeba było tego mówić.
Od miesięcy obraz Ewy James towarzyszył mu podczas bezsennych nocy.
Codziennie w czasie jazdy samochodem obserwował jej złociste włosy
wystające spod czapki szofera, wsłuchiwał się w jej kojący głos i oddawał
marzeniom. Wyobrażał sobie, że dotyka jej delikatnej skóry, gładzi ją po szyi,
dotyka językiem jej ucha.
Gdyby jednak chodziło tylko o zwykłe pragnienie seksualne, ta gra
szybko by go znudziła. Nick rygorystycznie przestrzegał bowiem zasady, by nie
424565016.003.png
nawiązywać intymnych kontaktów z własnymi pracownikami. Z tego właśnie
powodu nie próbował nigdy zalecać się do niej. No, może z wyjątkiem jednego
pocałunku w sylwestra. Wtedy jednak sporo wypił i Ewa uznała, że to
usprawiedliwia jego zachowanie. Tak jednak wcale nie było. Pocałował ją,
ponieważ naprawdę tego pragnął.
Już przeszło rok tlił się między nimi słaby na razie płomyczek wzajemnej
sympatii, może nawet czegoś więcej. Oboje zdawali sobie z tego sprawę, oboje
wiedzieli też, że gdyby rozdmuchać ten płomyk, bez wątpienia rozpaliłby się w
ogień prawdziwej miłości. Nicka powstrzymywał pewien dystans, narzucony
przez Ewę, choć domyślał się, że pod powłoką jej uprzejmej oficjalności
skrywają się gorące uczucia.
– Czy będziesz za mną tęsknić, Ewo?
– Oczywiście. – Zatrąbiła na rowerzystę, który prawie otarł się o maskę
samochodu. – Praca w jakimś podrzędnym biurze prawnym w Albany na pewno
nie będzie tak interesująca jak wożenie jednej z najbardziej wpływowych osób
w mieście.
– Chodziło mi o mnie, nie o pracę. Czy będziesz za mną tęsknić? –
powtórzył swoje pytanie.
– Oczywiście, panie Bauer. – W jej oczach błysnął przekorny ognik. –
Nie jest przecież tajemnicą, że co druga samotna kobieta w tym mieście jest w
panu zakochana. Większość z nich chciałaby zdobyć pana serce, albo
przynajmniej pójść z panem do łóżka.
– A ty do której połowy się zaliczasz? Usłyszał, jak Ewa zaśmiała się
smutno.
– Jakie to ma znaczenie? Nie miałabym szans ani na jedno, ani na drugie.
Przecież znam pana trochę.
Nick nic nie odpowiedział. Miał opinię mężczyzny, który co prawda
cieszy się powodzeniem u kobiet, ale zupełnie tego nie wykorzystywał. Ona z
kolei nie była zainteresowana przelotnymi znajomościami, o swoim pracodawcy
wiedziała zaś, że ilekroć wyczuł, że kobieta, z którą się spotyka, myśli o
trwałym związku, natychmiast kończył znajomość.
Nie zawsze był taki. Sześć lat temu jednak jego życie tragicznie się
odmieniło. Nick przeżył katastrofę lotniczą, w której zginęła jego żona i
czteroletni syn. Następstwa tego zdarzenia były dwojakie. Po pierwsze przestał
latać samolotem, a po drugie jego potrzeby emocjonalne praktycznie obumarły.
Od tamtej pory nie pozwalał sobie na jakiekolwiek uczuciowe zaangażowanie.
W ten sposób nie mógł wprawdzie niczego zyskać, ale nie mógł też stracić.
Wtedy właśnie pojawiła się w jego życiu Ewa. Wspólne podróże do
Waszyngtonu, Bostonu i Chicago scementowały ich przyjaźń. Ewa nie zdawała
sobie chyba sprawy, że dzięki niej serce Nicka znów zaczęło bić gorętszym
rytmem. Zaczął się nawet zastanawiać, czy potrafiłby znowu pokochać.
424565016.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin