Włodzisław Zeidler
Wydział Psychologii WSFiZ
Warszawa
Dnia 26.09.2009.
Wykład drugi
Od epistemologii do etyki
W wielu najnowszych opracowaniach, a także podręcznikach akademickich dotyczących metodologii, obok dawnych „klasycznych” zagadnień takich chociażby jak zmienna, lub eksperyment zaczynają pojawiać się obszerne fragmenty, które dotyczą etycznych aspektów badań psychologicznych. W Polsce jako pierwszy wprowadził do podręczników metodologii problematykę etyczną J. Brzeziński (np. 1996)[1]. Te same zagadnienia omawiają J.M. Brzeziński oraz M. Toeplitz - Winiewska w nowym podręczniku Psychologii zredagowanym przez J. Strelaua oraz D. Dolińskiego[2], przyznają im przy tym pierwszeństwo przed omówieniem zagadnień metodologicznych. Czytelnik może i powinien domyślić się, że pomiędzy metodologią a działaniem, pomiędzy epistemologią a etyką istnieją jakieś związki, które przy spojrzeniu powierzchownym są trudne do zauważenia. To zaś może znaczyć, że etyka i metodologia nie są od siebie niezależne. Taki pogląd odbiega jednak już bardzo znacznie od – w psychologii od kilku dziesięcioleci silnie zakorzenionych – poglądów zgodnych z zasadami neopozytywizmu.
W podobnym kierunku i jeszcze bardziej konsekwentnie zdąża H. Walach (2005)[3], który sprawdza istnienie i funkcjonowanie swoistych konstrukcji, które w procesie powstawania i rozwijania się psychologii, stanowiły powiązania różnych założeń filozoficznych, z których wyrastały potem obowiązujące w ramach psychologii odmienne artykulacje epistemologiczne i etyczne. Wśród propozycji, które oferuje warsztat naukowy H. Walacha, na uwagę zasługuje przede wszystkim owa zmienność, która w jeszcze większym stopniu niż same artykulacje, dotyczyła raczej stopnia uświadomienia sobie i wzajemnych związków wskazanej problematyki. Ten cały tok rozumowania i postępowania może przypominać ten, który jest znany w filozofii jako poszukiwanie formuł unitarnych.
1. Od poznania do działania
Można śmiało powiedzieć, że jeden z najważniejszych przełomów w zakresie metodologii badań psychologicznych został zapoczątkowany przez Kurta Lewina. Aby pozostać w zgodzie z faktami należy dodać, że tych prób rozszerzenia horyzontów psychologicznej metodologii podjętych przez Kurta Lewina było więcej. Nie byłoby przesady, gdybyśmy powiedzieli, że jego cała twórczość naukowa zawierała coraz to nowe próby odkrywania nieznanych, a być może wręcz, jeszcze nie przeczuwanych perspektyw i horyzontów metodologicznych dla psychologii. W każdym razie, gdyby ktoś zajął się tą problematyką szczegółowo, znalazłby w pracach Kurta Lewina dostatecznie dużo materiału dla obszernej monografii.
W ramach tego wykładu musimy potraktować tę problematykę w sposób ewidentnie uproszczony i dlatego ograniczymy się do wskazania tutaj tylko trzech punktów „orientacyjnych”[4], których nie należy traktować jako wybranych całkowicie dowolnie. Raczej powiedzieć należy, że stanowiły one swoiste punkty zwrotne i sygnalizują pojawienie się w jego naukowej twórczości, nowych, odrębnych wątków. Niech przyjmą tutaj nazwy:
(1) Krajobraz wojenny „Kriegslandschdft”;
(2) Opozycja Arystoteles – Galileusz,
czyli substancjalizm vs. funkcjonalizm;
(3) „Action research” czyli badania aktywne i zorientowane na działanie.
(1) Krajobraz wojenny „Krajobraz wojenny” - to najwcześniejszy okres twórczości Kurta Lewina. Materiał dla tego opracowania stanowiły obserwacje, wrażenia oraz przemyślenia zebrane na froncie podczas I Wojny Światowej. Kurt Lewin był w tym czasie oficerem artylerii polowej i został odznaczony za odwagę. Jego opracowanie wychodzi od założeń modnej w owym czasie fenomenologii krajobrazu (w języku psychologii chodziło o opis tego co widzimy, co rzeczywiście istnieje), ale bardzo szybko za pośrednictwem sugestywnych przykładów stawia czytelnika przed problemem dla niego zupełnie nowym. Zaczynamy dostrzegać względność, zmieniający się sens i znaczenie tego, co dostrzegają nasze zmysły. Ten sam krajobraz wygląda inaczej, kiedy postrzegamy go jako pokojowy, a inaczej, kiedy wychodzi nam na przeciw, jako krajobraz wojenny. W ten sposób przygotował Kurt Lewin grunt dla wprowadzenia pojęcia sytuacji. Jak wiemy, to właśnie ono zapoczątkowało cały szereg daleko idących zmian w świadomości metodologicznej psychologów. Dostarczyło podstaw do zupełnie nowego postrzegania i konstruowania badań psychologicznych.
Posłuchajmy, co sam Kurt Lewin miał na ten temat do powiedzenia (Kriegslandschaft – 1917)
Krajobraz – co w sposób konieczny dotyczy krajobrazu pokojowego - rozciąga się przecież równomiernie, we wszystkich kierunkach, w nieskończoność,/…./. Krajobraz jest okrągły, nie ma ani początku ani końca.[5]
Jeżeli jednak zaczniemy zbliżać się w kierunku frontu, owo rozciąganie się w nieskończoność, przestaje obowiązywać. Patrząc w kierunku frontu, odnosimy wrażenie, że ta przestrzeń gdzieś się niebawem kończy; w naszym krajobrazie pojawia się granica[6].
Wygląd tego samego krajobrazu zmienia się nie tylko w zależności od pozycji, jaką zajmuje obserwator, ale również od sytuacji, w jakiej obserwator go spostrzega.
czyli substancjalizm vs. funkcjonalizm
Wojna należy już do przeszłości. W Europie zaszło wiele zmian, jednak najważniejsze są niewątpliwie tutejsze: czyli te w Berlinie. Także tutaj krajobraz stał się „pokojowy”, koledzy zostali zdemobilizowani, a Instytut jakby już wrócił do dawnego rytmu działania. Instytutem kieruje nadal mądry i dalekowzroczny Carl Stumpfa, pewne sprawy wyglądają jednak inaczej niż „przed wojną”. W międzyczasie stało się tak, że po obaleniu Cesarstwa i wypędzeniu Cesarza z Berlina, jego Pałac stał się budynkiem użyteczności pubicznej. W trakcie tych przemian Instytut Psychologii został ulokowany w jednym ze skrzydeł tego rozległego Pałacu. Niebawem kierownictwo Instytutu przejmuje cieszący się światową sławą Wolfgang Köhler. Studentami Instytutu są młodzi ludzie z różnych krajów Europy i nie tylko. W tej grupie, którą opiekuje się K. Lewin panuje atmosfera szczególna. „Młody mistrz” chce być bardziej kolegą i przyjacielem, niż nauczycielem. Podczas przerwy obiadowej chodzi razem ze swoimi studentami do położonej naprzeciw Pałacu kawiarni „U Szweda”. W tej właśnie kawiarni, z analizy wspólnie poczynionych obserwacji, narodzi się pytanie, które stanie się osnową pracy doktorskiej i doprowadzi do odkrycia słynnego efektu Zeigarnik. Odkrycie to mogło stać się faktem, dzięki dwom okolicznościom. Po pierwsze: te wspólne, nieustające dyskusje ze studentami i współpracownikami zmieniły styl pracy naukowej dzięki temu, że pozwoliły jednocześnie oglądać ten sam krajobraz z różnych pozycji. Tym samym zaistniała możliwość formułowania różnych hipotez na temat tego samego problemu. Świat psychologicznych rozważań stał się wielowymiarowy. Tym samym, idąc śladem zaprzyjaźnionego z psychologami Kolegi (Albert Einstein) należało dojść do wniosku, że każdy z tych nowych wymiarów może mień charakter względny.
Po drugie: artykułem: Der Űbergang von der aristotelischen zur Galileischen Denkweise in Biologie und Psychologie (1931)[7] wprowadził Kurt Lewin do świadomości metodologicznej psychologów istotną dystynkcję dwóch różnych sposobów rozumienia zadań epistemologii. Zamiast poszukiwania „ukrytej istoty” – jak radził Arystoteles, powiadał: można zająć się poznawaniem strony zjawiskowej tego, co jest dostępne naszej obserwacji – jak radził Galileusz. Nowoczesna psychologia, jeżeli chce być nowoczesną nauką, powinna zaprzestać zajmowania się tym, co w rozumieniu Arystotelesa można uznać za substancję, powinna natomiast zająć się tym, co w rozumieniu Galileusza jest funkcją: wzajemną zależnością obserwowalnych zjawisk. O przełomowym znaczeniu tezy Kurta Lewina świadczyć może m.inn. to, że wynikające z niej postulaty, przez niektóre dyscypliny psychologiczne, nie zostały do tej pory jeszcze w pełni zrealizowane. Funkcja i sytuacja, jako terminy dla psychologii w tamtym okresie nowe, oznaczały nic innego jak odejście od abstrakcji, zwrócenie się ku rzeczywistości ze świadomością jej istnienia, jej wymagań i swoich własnych potrzeb. Tego uczy biologia, której poświęcił pierwszy okres studiów. A wśród psychologów tamtego czasu było wielu, którzy nie chcieli brać jej pod uwagę. W ten sposób wprowadził K. Lewin do psychologii wymagania i potrzeby, które nie pełniły już funkcji przejezdnego gościa, ale stały się częścią struktury psychologii jako nauki. Tym nie mniej, ich pojawienie się w psychologii zakłóciło dominujący dotychczas w psychologii wzorcowy obraz czystego poznania. Biologia, jak wiadomo, tym się różni od czystej filozofii, że jest w niej miejsce i na dążenia i na wartości. Psychologia, w tej formie, jaką narzucił jej pozytywizm, nie chciał mieć z wartościami nic do czynienia. Zajmowanie się nimi groziło utratą obiektywizmu. Metodologiczne refleksje Kurta Lewina, zawarte w licznych pracach z tamtego okresu prowadziły do rozpatrywania przedmiotu zainteresowania i zadań psychologii w kontekście interdyscyplinarnym. I ta okoliczność decydowała o tym, że owo czyste poznanie przestawało psychologii wystarczać w tym momencie, kiedy zaczęła podejmować się wykonywania działań społecznie użytecznych.
Rozpatrywany w kontekście tych nowych pojęć, którymi były zarówno funkcja, jak sytuacja, efekt Zeigarnik ujawniał istnienie między działającym podmiotem z jednej strony, a przedmiotową rzeczywistością – z drugiej strony, związek przez psychologów eksperymentalnych dotychczas ignorowany. Tradycyjna metodyka eksperymentu wykluczała bowiem z repertuaru swoich pojęć zarówno cele, jak i wartości. Te dwa wyżej wymienione elementy otwierały możliwość restytuowania w ramach psychologii naukowej pojęć tak podstawowych jak dążenia i motywacja[8].
Można powiedzieć, że swoistą kontynuację tej problematyki, wyrażoną jednak jeszcze bardziej dobitnie, stanowiła praca Wolfganga Köhlera, opublikowana już na emigracji, pełna niedopowiedzianych do końca refleksji moralnych: Werte und Tatsachen (1938/1968)[9]. W podręcznikach historii psychologii, jak również w życiorysach i monografiach przeczytać można tę samą informację: w roku 1933 na skutek wprowadzenia przez Hitlera rasistowskich przepisów skierowanych przeciwko urzędnikom państwowym „nie posiadającym aryjskiego pochodzenia”, Kurt Lewin został zmuszony do emigracji z Niemiec. To jest prawda. Historyczna – niewątpliwie. W sensie osobistym jest to tylko część prawdy. Przyjaciele Kurta Lewina obserwowali z jak wielkim trudem i bólem starał się o to, aby swoich rodziców wydobyć z tego obozu, z którego odjeżdżały pociągi do obozu zagłady. Wielokrotnie i za każdym razem bezskutecznie. Niebawem sam opuszczał Berlin z poczuciem bezgranicznej bezsilności z pytaniem o to, czy ludzkie działanie może zapobiegać złu, czy może przyczynić się do naprawy świata? To te właśnie wątki staną się treścią zdecydowanej większości jego prac, które powstaną w ciągu tych kilkunastu lat, które przeżył w Stanach Zjednoczonych.
Byłoby jednak zbyt dużym uproszczeniem, gdybyśmy chcieli specyfikę poglądów oraz odrębność metodologicznej orientacji Kurta Lewina tłumaczyć odwołując się jedynie do jego osobistych przeżyć. Jak wiadomo w zakresie filozofii i metodologii poglądy Kurta Lewina zawierały wiele elementów wspólnych z tymi, które były charakterystyczne dla współczesnych mu neokantystów w szczególności dla Ernesta Cassirera[10]. W jego myśleniu rozpoznać można także wątki obecne u Wiliama Sterna[11]. Każdy z nich na swój sposób zajmował się także problemem wartości, znaczenia oraz sensu. Te same problemy pojawiły się w sposób już wyraźnie dramatyczny w korespondencji A. Einsteina z Z. Freudem. N.b. czytelnikowi polskiemu znana jest tylko część tej korespondencji, a mianowicie odpowiedź Freuda na list Einsteina. Fakt ten ogranicza w sposób ewidentny zrozumienie znaczenia tej korespondencji w szerszym kontekście ówczesnego życia politycznego oraz społecznego, w kontekście niepokoju ówczesnych intelektualistów o losy i przyszłość Europy. Szkoda, że przez jednych traktowana jako ciekawostka, innym w ogóle nieznana, korespondencja ta nie została dotąd odnotowana w podręcznikach historii psychologii.
Oto fragment listu z dnia 30 lipca 1932 roku, datowanego z miejscowości Caputh koło Poczdamu, który napisał Albert Einstein do Zygmunta Freuda: „…dlaczego jest możliwe to, że owe masy /…/ dają się popchnąć i zapalić do niekontrolowanych wybuchów wściekłości i samounicestwienia? Wydaje się, że na to pytanie możliwa jest tylko jedna odpowiedź: w każdym człowieku żyje potrzeba nienawiści i niszczenia. Ta gotowość, w czasach pokoju i spokoju, ma charakter latentny, ujawnia się dopiero w sytuacjach nienormalnych; łatwo jest ją uaktywnić, a wtedy szybko rozrasta się do rozmiarów masowej „psychozy”. Tutaj właśnie zdaje się tkwić najgłębsze jądro tego zgubnego problemu i kompleksu zależności. To jest właśnie ten punkt, który jak się wydaje, objaśnić może ktoś, kto jest znakomitym znawcą zagadnień ludzkich popędów”[12].
We wrześniu 1932 roku w obszernym liście datowanym z Wiednia, Freud udzielił Einsteinowi odpowiedzi, której zasadnicze przesłanie dobrze oddają dwa poniższe fragmenty: Z tego co dotychczas powiedziano, wynika dla naszych dalszych rozważań konkluzja, która głosi, że wszelkie próby zlikwidowania ludzkich skłonności agresywnych, nie mają widoków na powodzenie. ……. Wśród psychologicznych konsekwencji tych wszystkich przemian kulturowych, wskazać należy dwie najważniejsze: wzmocnienie intelektu, który zaczyna panować nad całym życiem popędowym oraz internalizację skłonności do agresji[13] ze wszystkimi jej korzystnymi i niebezpiecznymi konsekwencjami[14].
Korespondencja ta miała miejsce, gdy Albert Einstein (1879 – 1955) miał już 53 lata, a 11 lat wcześniej (1921) otrzymał Nagrodę Nobla. W latach 30-tych minionego stulecia, był żywo zaangażowany w działalność pacyfistyczną i poszukiwał wszelkich możliwych sposobów zapobiegania wojnom, szerzej: konfliktom międzyludzkim. Popularna w tamtym czasie koncepcja Z. Freuda, szczególnie te jej fragmenty, które dotyczyły dwóch podstawowych popędów (Eros i Thanatos), budziły nadzieję, na możliwość jej wykorzystania w tym wielkim dziele, które pragnął zrealizować Einstein. Wyzwanie, przed którym stanął teraz Freud, przerastało możliwości praktycznych zaleceń i działań, które można było wywieźć i oprzeć na psychoanalitycznej teorii. Wkrótce po nadejściu odpowiedzi od Freuda, Einstein udał się w podróż do USA, aby tam wygłosić serię wykładów. Z podróży tej do Europy już nie powrócił, pozostał w Stanach Zjednoczonych A. Pł..
Niewątpliwie Kurt Lewin zabrał ze sobą z Europy wiele elementów tego niepokoju o przyszłość Europy, ale też troski o naszą odpowiedzialności za to, co się wokół nas dzieje, czego jesteśmy – jak się nam wydaje, lub jak byśmy chcieli - tylko biernymi świadkami, a w rzeczywistości jednak współautorami. Problem tych ukrytych związków i zależności stanie się teraz, podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych centralnym zagadnieniem prac Kurta Lewina. Ich tematyka dotyczy mniejszości (społecznych lub politycznych) a także dynamiki grup (por. Lück 2008, s. 102 – 104.). Teraz już w sposób programowy, nie ogranicza się on do opisu zjawisk, które go interesują. Celem jego działań przestał być opis problemów, a jego miejsce zajęła interwencja. Pojawiające się w życiu społecznym problemy należy bowiem nie tylko opisywać, należy je rozwiązywać i usuwać. Interwencja może mieć sens i być efektywną tylko wtedy, jeżeli opiera się (wynika?!) na wynikach uprzednich badań naukowych, a swoje poczynania poddaje naukowej (towarzyszącej) kontroli. Dla tej ostatniej przyjęło się określenie ewaluacja. Te trzy, właśnie wymienione elementy składają się na to, co miał Kurt Lewin na myśli używając określenia: „Action research” czyli ukierunkowane badania naukowe zorientowane na osiągnięcie założonego celu.
Wyprzedzając znacznie przemiany poglądów w zakresie metodologii, a także poszerzając tematykę wykładu, należy dodać, że ewaluacja stała się już w latach 80-tych minionego stulecia nieodłącznym składnikiem najróżniejszych form ludzkiej działalności. Oprócz tradycyjnej ewaluacji czynów pod względem moralnym, znalazła ona szerokie zastosowanie w zakresie ekonomii oraz gospodarki, w wojskowości w organizacji i planowaniu nauki itd. Ewaluacja dotyczy zazwyczaj albo celu, albo jakości. Tylko niekiedy są one ze sobą identyczne. Tym nie mniej zarówno cel, jak i jakość są wartościami. Jako takie mogą one występować albo jako „zero - jedynkowe”, albo jako ciągłe. Tak czy inaczej poszerzają (a jak niektórzy sądzą: obciążają) procedurę naukowego badania elementem wartościowania. Tym samym ewaluacja – nolens volens – wzbogaca metodologię badań psychologicznych o nowy, dla niektórych, kłopotliwy wymiar. Byłoby zbyt wielkim uproszczeniem, gdybyśmy całość problematyki związanej z ewaluacją – pojmowaną podobnie jak przez Kurta Lewina – chcieli rozwiązać za pomocą pewnej porcji etycznych dyrektyw.
Istotne uwagi na temat ewaluacji znaleźć można w pracy: H. Wottawa, H. Thierau, Lehrbuch Evaluation. Verlag Hans Huber, Bern 1998, wyd. 2.
Jeżeli idzie o ewaluację badań naukowych, do pionierów dyskusji w tym zakresie należy C.-F. von Weizsäcker: Űber die moralische Verantwortung des Forchers. „Das Parlament” 1983, nr 7 (2), s. 8 nn.
3. Działanie i odpowiedzialność
Miłość czy powinność? Złudzenia utylitaryzmu!
Każde działanie pociąga za sobą określone konsekwencje. Mogą one być rozmaite. Zgodne z zamierzonymi lub nie, pożyteczne lub szkodliwe, dla działającego podmiotu, albo dla innych. Chociaż działanie przemija i kończy się, jego konsekwencje trwają nadal. Nie tylko jako fakt, ale również jako przedmiot refleksji: prakseologicznej, albo aksjologicznej. Mówiąc o pierwszej mamy na myśli skuteczność działania. W przypadku tej drugiej mamy na myśli wartość. Pomnożenie dobra, albo jego unicestwienie. W obydwu przypadkach odwołujemy się do takiej lub innej teorii wartości. Tym samym wkraczamy na ten obszar, który dla wszystkich pozytywistycznie zorientowanych koncepcji metodologicznych znajdował się na rubieżach nauki, a kto wie, może całkowicie poza jej granicami. Nastawienie takie – w kontekście, obejmującej już wiele pokoleń, praktyki psychologicznej - można współcześnie uznać za kontrfaktyczne. Bowiem co najmniej od czasów Teodora Hellera, który był doktorantem W. Wundta, uprawianie psychologii „na rzecz” innych osób było stale i konsekwentnie motywowane przez wartości uznawane niekiedy w sposób ukryty, ale zawsze obecne.
W kulturze europejskiej wykształciły się dwa niesprzeczne, ale różnie uzasadniane modele działalności na rzecz drugiego człowieka. Zanim powiemy coś o ich specyfice, należy zauważyć, że przedmiotem owych działań „na rzecz”, a zatem ich biorcą, były osoby określane dzisiaj jako niepełnosprawne. Te dwa możliwe do zauważenia, obecne w europejskiej kulturze modele działania „na rzecz” opierają się w jednym przypadku na zasadzie miłosierdzia, natomiast w drugim na zasadzie odpowiedzialności. Obydwie motywacje są w swej istocie i genezie chrześcijańskie. Ta pierwsza eksponuje jednak bardziej miłość, ta druga natomiast powinność. Ta pierwsza jest charakterystyczna dla obszaru religii katolickiej, ta druga dla protestanckiej. Siłą napędową tej pierwszej jest związek z Bogiem, ta druga odwołuje się do odpowiedzialności za los bliźniego. Implikuje istnienie pomiędzy ludźmi równości. Jedna i druga mogą stanowić podstawę kodeksów etycznych, wszakże pod warunkiem, że zostaną expressis verbis wyrażone. Od wskazanych różnic – na które należało tutaj wskazać ze względu na konieczną uczciwość intelektualną – ważniejszy jest ich element wspólny. Zazwyczaj przemilczany, a przez etykę zorientowaną utylitarystycznie wręcz kwestionowany, który polega na tym, że obie są wolne od darwinowskiego założenia, głoszącego, że podstawą egzystencji ludzkiej jest walka o byt, a nawet pozostają do niego w opozycji. Wspólnota ludzkiej kondycji wyklucza bowiem wzajemną wrogość[15].
W innym opracowaniu (Zeidler 2007) zwróciłem uwagę na to, że zasada odpowiedzialności została uznana i wprowadzona jako istotny i trwały element życia społecznego i politycznego w przyjętej w roku 1864 – z inicjatywy Henry Dunant[16] - Konwencji Genewskiej. Dla u...
adamkowalski7