Miron, poezje.doc

(122 KB) Pobierz

Obroty rzeczy

 

Autoportret odczuwalny

Patrzą na mnie,

więc pewnie mam twarz.

 

Ze wszystkich znajomych twarzy

najmniej pamiętam własną.

 

Nieraz mi ręce

żyją zupełnie osobno.

Może ich wtedy nie doliczać do siebie?

—     —     —

Gdzie są moje granice?

—     —     —

Porośnięty przecież jestem

ruchem albo półżyciem.

 

Zawsze jednak

pełza we mnie

pełne czy też niepełne,

ale istnienie.

 

 

Noszę sobą

jakieś swoje własne

miejsce.

 

 

Kiedy je stracę,

to znaczy, że mnie nie ma.

—     —     —

Nie ma mnie,

więc nie wątpię.

 

 

 

 

 

 

Karuzela z madonnami

Wsiadajcie, madonny

         madonny

Do bryk sześciokonnych

         ...ściokonnych!

Konie wiszą kopytami

         nad ziemią.

One w brykach na postoju

         już drzemią.

Każda bryka malowana

         w trzy ogniste farbki

I trzy są końskie maści:

         od sufitu

         od dębu

         od marchwi.

Drgnęły madonny

I orszak konny

Ruszył z kopyta.

Lata dokoła

Gramofonowa

Płyta,

Taka

         płyta:

Migają w krąg anglezy grzyw

I lambrekiny siodeł,

I gorejące wzory bryk

Kwiecisto-laurkowe.

A w każdej bryce vis à vis

Madonna i madonna

W nieodmienionej pozie tkwi

Od dziecka odchylona

— białe konie

— bryka

— czarne konie

— bryka

— rude konie

— bryka

Magnifikat!

 

A one w Leonardach min,

W obrotach Rafaela,

W okrągłych ogniach, w klatkach z lin,

W przedmieściach i niedzielach.

I w każdej bryce vis à vis

Madonna i madonna.

I nie wiadomo, która śpi,

A która jest natchniona

— szóstka koni

— one

— szóstka koni

— one

— szóstka koni

— one

Zakręcone!

 

I coraz wolniej karuzela

Puszcza refren

I preryfe

         rafa

            elickie

         madonny

              przed

         mieścia

wymieniają  

         konne piętro

— — — — — — — —

Wsiadajcie

         w sześcio...!

Ballada z makaty

Jest sobie zielony ogród

         na wszystkie pory

         w rajskie szczypiory

         w drzew kalafiory.

         

Panna tu leży w jarzynie

(myśli, że na mięcie),

za długie nóżki — podgięte,

obie lewe i przejęte,

         łokcie podpierają brodę —

         z boku widzianą urodę —

         odwrotną urody modę;

         nad urodą wieniec dziwny

         krakowski z Pelcowizny.

Na co panna czeka

z zamyśleniem na flekach?

Anilinowe ptaszki

weselą ogród rajski.

Jeden chudy ptaszek

w palcach chłopca śpi,

jak do panny nadszedł -

zagrał fi-fi-fi!

 

A co to za plebejusz?

A co ma za kapelusz?

Kapelusz ma jak dudy...

A gra — ten patyk chudy.

A słychać go za flety,

aż panna tupie we fleki.

Trzepoczą pantoflowe wstążki,

dygają rajskie widoczki.

Panna w tych bucikach

na leżąco fika,

stuka w pantofelki

oberki — sztajerki:

 

Raj tu nielichy,

graj pan — muzyki!

ja pantofelkami

      radi-radi-ra!

Maj

      mi po głowie

ow-

      szem nie powiem

radi-radi-radi-

                   ra-ra!!

                                                

Graj, panie młody,

do końca pogody,

póki te ogrody

nie tracą urody,

a że te ogrody

nie zmienią urody

ody-rydy-rydy

                    uha!!!

 

 

 

 

 

„ach, gdyby, gdyby nawet piec zabrali...” moja niewyczerpalna oda do radości

Mam piec

podobny do bramy tryumfalnej!

 

Zabierają mi piec

podobny do bramy tryumfalnej!!

 

Oddajcie mi piec

podobny do bramy tryumfalnej!!!

 

Zabrali.

 

Została po nim tylko

              szara

                      naga

                            jama

         szara naga jama.

 

I to mi wystarczy:

szara naga jama

szara naga jama

sza-ra-na-ga-ja-ma

szaranagajama

Ballada o zejściu do sklepu

Najpierw zeszedłem na ulicę

schodami,

ach, wyobraźcie sobie,

schodami.

 

Potem znajomi nieznajomych

mnie mijali, a ja ich.

Żałujcie,

żeście nie widzieli,

jak ludzie chodzą,

żałujcie!

 

Wstąpiłem do zupełnego sklepu;

paliły się lampy ze szkła,

widziałem kogoś — kto usiadł,

i co słyszałem?... co słyszałem?

szum toreb i ludzkie mówienie.

 

 

        No naprawdę

naprawdę

wróciłem.

Szare eminencje zachwytu      Jakże się cieszę,

        że jesteś niebem i kalejdoskopem,

        że masz tyle sztucznych gwiazd,

        że tak świecisz w monstrancji jasności,

                gdy podnieść twoje wydrążone

                pół-globu

                dokoła oczu,

                pod powietrze.

        Jakżeś nieprzecedzona w bogactwie,

        łyżko durszlakowa!

                         

Piec też jest piękny:

ma kafle i szpary,

może być siwy,

              srebrny,

              szary — aż senny...

a szczególnie kiedy

tasuje błyski

albo gdy zachodzi

i całym rytmem swych niedokładności

w dzwonach palonych

                   polanych biało

wpływa w żywioły

obleczeń monumentalnych.

 

Rachunek zachciankowy

Kwadrat mowy o sobie

włos ma piękno

mam przerwę we włosach

jestem bez przerwy

o włos a byłbym piękny

Tłumaczenie się z twórczości   chcą od mojego pisania nabrania życia otoczenia

a ja ich łapię za słowa

                   po tocznie

                   po tworzę

 

Otwockorium                        pogoda do gołej skóry chodzenia po lesie dreszczy po sobie

mienie nieruchomości szpitalnictwa wykonywającego sanatorium

Mity wojenne                   TRZY

Jedna uciekła.

Druga uciekła.

Trzecia

zacięła się w drzwiach.

 

 

JEDEN

 

Ukucnął pod stół

i ocalał.

Romans z konkretem                 wtem

miłość

ku komu? ku komu?

 

nogami uginany

na odwrót klęczek

krzesłu

pierwszemu

zwierzam

i jest wzruszenie

i wspólne zgięcie

i teraz to ty

            o krzesło

kocham cię

            krzesło

kocham cię

i to jest miłość tragiczna

bo już jest

zaczajenie zdradzonego oprócz krzesła

wypatrzy

wyjrzy mnie           będzie wyglądało

zemści się

 

zdradziłem? ... ?

zdradziłem:

     mści się

     wyjrzała — oprócz krzesła —

     zdradzona

     reszta świata

     wygląda

     wygląda nie dla mnie

     

Mylne wzruszenia

Głowienie                  głowa boli mnie i siebie

e tyle było z sobą do myślenia

 

co robić

— bolić ?

co myśleć?

— głowić?

co tyle miane byte —?

— góra kapust z myśleń na wsi na pamięć Karmelu w kucki między jak

Sabbie, Salomonowi, Salomonowemu Kazdnodziei, kochankom z Pieśni

nad Pieśniami, podgasłymi pod nogami piaskami jak pustyni sierpnia

wsi a muchami co i ich

     

 

los? Co? Los?

— no jak?  jest wyrównanie?  jest wyrównanie?

— nie wiem — mówię — może nie wiem

— jak byłem jak byliśmy jak byłem jak byliśmy

    jak byłem to było no jak? jest wyrównanie?

— nie wiem może a pan wierzy?

— m byłem m yliśmy m byłem m yliśmy m było

— a!

— ale to człowiek sam bo ccc obiektywność

    ale jest

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin