Niania jest niedysponowana, Narcyza wysz�a, m�wi�c mi w przelocie co�, czego nie zrozumia�em, a wrzaski mojego syna rozbrzmiewaj� w ca�ym dworze. Co robi�? Wys�a� skrzata? Mowy nie ma. Jestem pewien, �e jako dziecko prze�y�em traum�, widz�c ich szkaradne twarze (czy to by naprawd� zabi�o mojego ojca, gdybym mia� przyzwoit� niani�?). Poprosi� o pomoc s�siad�w? Z pewno�ci� nie. Za kogo by mnie wzi�li? Ale przecie� nie b�d� musia� i�� tam osobi�cie? Wygl�da na to, �e jednak tak. Wszystko tu musz� robi� sam! Zwr��cie prosz� uwag�, �e nie chodzi o to, �e nie chc� zobaczy� w�asnego syna. Po prostu mam tyle do�wiadczenia z dzie�mi, co ten kretyn Weasley z czarn� magi�. Kr�tko m�wi�c, jestem ca�kowicie prze�wiadczony, �e Draco ma znacznie wi�ksz� szans� do�y� staro��, je�li nie b�d� si� nim zajmowa�. No prosz�, jestem przed jego ko�ysk�, a on nadal wrzeszczy i to coraz bardziej. Od czasu do czasu przestaje, aby popatrze� na mnie tymi swoimi wielkimi, szarymi, zap�akanymi oczami. Po kilku minutach wahania, wk�adam ostro�nie r�ce do ko�yski i delikatnie go podnosz�. Kiedy tylko go wyjmuj�, natychmiast si� uspokaja. Naiwnie m�wi� sobie, �e z�o�� min�a i znowu wk�adam go do ��eczka. Jak tylko go k�ad�, jego buzia si� wykrzywia i �zy zaczynaj� p�yn�� z oczu. Bior� go. Przestaje. K�ad�. Znowu zaczyna. Nawet taki ignorant w sprawach dzieci�cych jak ja, rozumie tak jasny przekaz. - Chod�, ma�y spryciarzu � m�wi�, nie bez dumy. Zarysowuj� si� przede mn� dwie mo�liwo�ci: 1. Zostawiam go w ��eczku i odchodz�, daj�c mu do zrozumienia, �e jego ma�e sztuczki nie robi� na mnie wra�enia. Zaleta: poka�� mu, kto tu rz�dzi. Wada: b�d� s�ysza� jego wrzaski jeszcze d�ugo, zanim zrozumie, �e si� nie ugn�. 2. Bior� go ze sob�. Zaleta: nie b�d� ju� s�ysza� wrzasku. Wada: czy nie ryzykuj�, �e pomy�li, �e jestem s�aby i mo�e mnie wykorzystywa�? Wada nr 2: jak ja b�d� wygl�da�, je�li kto� akurat przyjdzie i zaskoczy mnie w trakcie zajmowania si� synem? Zastanawiam si� jeszcze przez kilka chwil i � wrzaski Draco przeszkadzaj� mi jasno my�le� � bior� go w ramiona, �eby si� uciszy�. W ramach podzi�kowania u�miecha si� do mnie prze�licznie. To wyda wam si� niewiarygodne, ale� rozp�ywam si�. Ja, Lucjusz Malfoy, jestem wzruszony. Mimo wszystko, on jest przecudny. Ca�y ojciec! - Dobra, tym razem wygra�e�, ale �eby to ci nie wesz�o w nawyk. Znowu p�acze. Och, Merlinie, on znowu p�acze! Dobrze, pomy�lmy, z pewno�ci� jest jaki� pow�d tej rozpaczy. Przed chwil� p�aka�, bo mia� dosy� bycia w ko�ysce i chcia�, �eby kto� si� nim zaj��. A teraz, co to mo�e by�? Pielucha jest brudna? Lito�ci, prosz� nie, nie prze�yj� tego! Jest g�odny? Rzucam okiem na zegar. Jest pi�ta. Czy on je o pi�tej? Sadzam mojego syna na krzese�ku do karmienia, podrywam si� i biegn� do kuchni. Czy te� raczej mam taki zamiar, bo po kilku chwilach zdaj� sobie spraw�, �e chodz� do tej cholernej kuchni tak rzadko, �e nawet nie wiem gdzie ona jest� Zatrzymuj� si� gwa�townie, po czym wracam tam, sk�d przyszed�em. Z pewno�ci� nie mog� zostawi� moje synka samego. Obarczony wrzeszcz�cym dzieckiem, usi�uj� przypomnie� sobie, gdzie mo�e znajdowa� si� kuchnia. Przypadkiem wpadam na tego idiotycznego skrzata, Zgredka. Szybkim gestem zas�aniam oczy mojego male�stwa: nie ma mowy, �ebym nara�a� go na widok tej odra�aj�cej rzeczy. Nie tak wcze�nie. Nie jest jeszcze na to got�w. - Gdzie jest kuchnia? � pytam, wygl�daj�c tak surowo, jak tylko potrafi�. Chwila! Ale� jestem g�upi! Przecie� mog� jemu kaza� przygotowa� butelk�. Wrzaski mojego syna sprawiaj�, �e trac� wszelki zmys� praktyczny i nawet moje naturalne lenistwo gdzie� si� zawierusza. To straszne! Butelka nie nadchodzi. Gdzie si� podzia� ten przekl�ty skrzat? Mam wyg�odzone dziecko na r�kach! B�d� musia� mu powiedzie�, �eby si� ukara�� Surowo! Och! Czekajcie! Tak, Draco si� uspokaja. My�l� nawet, �e zaraz si� do mnie u�miechnie. Dok�adnie w chwili, kiedy to pomy�la�em, znowu zaczyna p�aka�. W tej chwili wszyscy wstaj�, aby oklaskiwa� Lucjusza Malfoy�a, cz�owieka, kt�ry nie odr�nia zarysowuj�cego si� u�miechu od pocz�tku rozpaczy. Brawo! Kiedy tylko butelka dociera do miejsca przeznaczenia � to znaczy do miejsca, kt�ry s�u�y do po�ykania mleka � cherubinek zaczyna ssa� �akomie, jakby jego �ycie zale�a�o od pr�dko�ci z poch�onie posi�ek. Co on sobie my�li? �e b�d� mu odbiera� chleb od ust? No, ten g�odom�r wydaje si� wreszcie nasycony. Odstawiam butelk� na niski stolik, podnosz� male�stwo i opieram je o moj� pier� � tak si� robi z dzie�mi, �eby im si� odbi�o, prawda? Jestem spe�nionym ojcem: m�j syn w�a�nie na mnie zwymiotowa�. Spokojnie Lucjuszu. Nie� Nie, nie, nie� Nie mo�e znowu zacz�� p�aka�. R�wnocze�nie z krzykami moje syna w pokoju roznosi si� nieprzyjemny zapach� Zaczynam mie� pewne podejrzenia� Och, nie! Bez paniki! Bez � paniki! My�l Lulu � oo, nie lubi�, kiedy robi� si� zbyt zaprzyja�niony sam ze sob� � s�ysza�e� ju� jak niania to robi�a. Ona wcale nie zmienia jego pieluchy, tylko rzuca czar, kt�ry sprawia, �e jest czysta i �wie�a. Mo�esz sobie przypomnie� to zakl�cie. Mo�esz to zrobi�. Wszyscy w to wierz�. My�l, my�l, my�l. - Eee� pieluchoczysta? � pr�buj� bez zbytniego przekonania. Zamykam oczy, pr�buj�c si� skoncentrowa�. Ju� mam to na ko�cu j�zyka, czuj� to. To si� zaczyna na �Pieluszka�. - Pieluszkoczysta! Pieluszkoschlud! Pieluszko�wie�! Panika. - Pieluszkoczy�� - wrzeszcz�, kiedy wreszcie przypominam sobie odpowiedni� formu�k�. Wyrywa mi si� westchnienie ulgi, ale Draco najwyra�niej nie podziela moich uczu�. Mimo �e jego pupa jest ju� czysta i powinien by� zadowolony, znowu zaczyna p�aka�. Przestraszy�em go, krzycz�c. C� ze mnie za modelowy ojciec! Draco sprawia wra�enie wyczerpanego. Teraz powinienem spr�bowa� go po�o�y�. Protestuje lekko, kiedy wk�adam go do ko�yski, ale chyba ju� nie ma si�y, �eby w pe�ni okaza� mi swoje niezadowolenie. Tym lepiej. Siadam w pobli�u. Kiedy podnosz� si� dziesi�� minut p�niej, �pi z zaci�ni�tymi pi�stkami. Tak mi�dzy nami � i nie powtarzajcie tego nikomu � uwa�am, �e m�j syn jest przecudny. W�a�ciwie ca�kiem dobrze da�em sobie rad�, nie s�dzicie? Rozk�adam si� na kanapie i z przera�eniem zdaj� sobie spraw�, �e zapad� ju� wiecz�r, a ja nie zrobi�em nic z tego, co zaplanowa�em. Dziecko skuteczniej pozbawia ci� czasu ni� wampir krwi. Ach! Oto i wyrodna matka, kt�ra zostawia biednego ojca, �eby sam zaj�� si� synem, nie daj�c mu nawet instrukcji! Ju� ja jej powiem, co o tym my�l�. Zbli�am si� do niej z gro�n� min� i informuj� j� w kilku dobrze dobranych s�owach, co mam jej do zarzucenia. - Ale czemu go nie powierzy�e� naszej s�siadce, tak jak ci m�wi�am? � pyta sucho. Ach, wi�c to jest to, co mi powiedzia�a wychodz�c, a czego nie us�ysza�em. Zamykam oczy i usi�uj� si� wm�wi� sobie, �e wszystko jest tak, jak chcia�em. To popo�udnie by� dla ciebie bardzo korzystne. To popo�udnie by�o dla ciebie bardzo korzystne. To popo�udnie by�o dla ciebie bardzo korzystne�
Vampiress