Angel - 2x08 - The Shroud of Rahmon.txt

(23 KB) Pobierz
0:00:23:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
0:00:21:W poprzednich odcinkach:
0:00:17:- Czym ty jeste?|- Przecież wiesz.
0:00:15:Jestem pewna, że nie jestemy przyjaciółmi.
0:00:12:Nie obwiniaj mnie o wszystko to,|z czym nie możesz sobie poradzić.
0:00:08:Sprowadzili tu Darlę z powrotem.
0:00:06:Anioł, to nie jest życie.
0:00:03:Mój chłopiec wcišż tam jest|i chce się wydostać.
0:00:04:Ten mieć wie, co się stało.|Robi sobie z nas jaja.
0:00:08:Możliwe.
0:00:11:Ma chyba jaki problem z głowš.
0:00:13:Mam to gdzie.|Mamy już jednego trupa.
0:00:18:- A jeli ona umrze?|- Jeli ona umrze, możesz z nim zrobić, co zechcesz.
0:00:36:Możemy ci pomóc.|Tylko nam powiedz, co wiesz...
0:00:39:...A zaraz wrócisz do przytulnego aresztu.
0:00:44:Jeli nadal będziesz milczał,|mój partner rozwali ci czaszkę.
0:00:48:Czy ty w ogóle nas słuchasz?
0:00:52:Sšdzę, że wplštałe się w co,|co okazało się większe, niż się spodziewałe.
0:00:56:Przestraszyłe się, spanikowałe i policjantka|znalazła się nagle na podłodze.
0:01:02:Żeby już nie wspominać|o tym ciele z urwanš głowš.
0:01:08:- Byłoby chyba lepiej--|- Ona nie powinna była tam się znaleć.
0:01:12:Ale ona nie wiedziała.
0:01:15:On też nie wiedział, w co się pakuje.
0:01:18:Nikt z nich nie mógł tego wiedzieć.|Bo gdyby wiedzieli, wtedy oni--
0:01:24:Ale nie przywielicie tego tutaj?
0:01:29:Nie.
0:01:32:Jasne że nie, bo w przeciwnym razie|byłoby już dla nas wszystkich znacznie za póno.
0:01:38:On chwycił jš tak mocno.
0:01:42:Bardzo mocno.
0:01:48:Ja potrafię radzić sobie z kobietami.
0:01:51:Po prostu powiedz nam, co się stało.
0:01:57:To wszystko poszło strasznie nie tak.
0:02:16:Anioł ciemnoci.|S02E08./The Shroud Of Rahmon/.
0:03:07:Nikt z nas nie znał skutków jego działania,|a potem okazało się, że jest za póno.
0:03:12:Próbowałem go powstrzymać...
0:03:15:...ale tylko dostałem i upadłem.
0:03:18:A potem spostrzegłem, że już jš miał.
0:03:22:Że jš trzymał.
0:03:25:A potem ona znalazła się na podłodze.
0:03:31:Gdybymy to wiedzieli wczeniej, na pewno|bym go powstrzymał. Na pewno..
0:03:37:Powstrzymał kogo?
0:03:39:On nigdy nie powinien był tam się zjawić.
0:03:42:Ze wszystkich ludzi,|włanie on nigdy nie powinien--
0:03:47:Nikt mu nie mówi, co on ma zrobić.|On jest szefem.
0:03:52:Szefem?
0:03:55:Wiecie, on pomaga ludziom.
0:03:58:Kiedy sam nie znajduje się w kłopotach.|Cordy i ja próbowalimy go stamtšd zabrać.
0:04:03:Ona była tam ze mnš.
0:04:07:Och, Boże....
0:04:09:Cordelia.
0:04:11:- Twoja głowa.|- Słucham?
0:04:13:Twoja fryzura.
0:04:15:Jest nowa.
0:04:18:Jest wietna!
0:04:21:- Kiedy to się stało?|- Jakie 10 dni temu.
0:04:24:Oczywicie. Naturalnie,|nie chciałem wprawić cię w zakłopotanie--
0:04:28:Poprzez zauważenie jej?
0:04:32:- Ładny garnitur.|- Włanie wychodzę i--
0:04:36:Kolejna impreza z gwiazdeczkami|w towarzystwie panny Virginii Bryce?
0:04:44:Powinnimy sprawdzić, co z Aniołem.|Ostatnio nie wyglšdał na zbyt zapracowanego.
0:04:49:Ależ nie, jego dzień jest wręcz przeładowany.
0:04:52:Mylenie o Darli,|mylenie o Darli...
0:04:54:...lunch, a potem dalsze rozmylanie o Darli.
0:04:57:Racja. To już wystarczy. Idę|na górę i zaraz powiem mu co do słuchu.
0:05:06:- Dobra postawa.|- Dzięki.
0:05:09:Ale go tu nie ma. Kuzyn Gunna|wplštał się w co, co go przerosło.
0:05:13:Co wielkiego i nielegalnego.|Anioł i Gunn wyruszyli mu na pomoc.
0:05:17:To dobrze. Wyszedł więc.|Co, co i ja powinienem teraz zrobić.
0:05:23:Pofrunšć na to twoje|wysysajšce duszę party?
0:05:27:Właciwie to na premierę.|I tak się składa, że mam jeszcze jeden bilet.
0:05:32:Idę z tobš.
0:05:40:- On jest kole wporzo?|- Jasne.
0:05:43:Nie żebym był uprzedzony albo co.|Ja tylko nienawidzę wampirów.
0:05:46:- Bardzo wiatły człowiek, muszę przyznać.|- I widzisz, co one robiš?
0:05:49:Mieszajš ci w łepetynie.|To dlatego zadzwoniłem do ciebie--
0:05:53:Jeli masz jaki problem na tle wampirów,|Anioł dysponuje wielkim dowiadczeniem na tym polu.
0:05:58:Dobra, gadaj wreszcie.|Nie będziemy tu tak sterczeć przez całš noc.
0:06:02:Najšłem się na kierowcę u jednych takich.|Wielkie chłopy.
0:06:07:E.J. poręczył za mnie,|więc sobie pomylałem--
0:06:10:- Że wizja więzienia ci nie odpowiada.|- A komu by odpowiadała?
0:06:13:A oni sprowadzajš teraz|jakiego wampira-wira z Vegas.
0:06:17:- I, facet, jak już powiedziałem--|- Co to za robota?
0:06:19:Chcš obrobić jakie muzeum.|Nie wiem, które.
0:06:23:- Co chcš ršbnšć?|- Co wielkiego. Nadnaturalnego.
0:06:29:Skok ma być w tym tygodniu,|ale spotkanie z szefem ma być już tej nocy.
0:06:33:I jeli się nie pokażę,|zapolujš na mnie i ukatrupiš.
0:06:37:Gdzie masz to spotkanie?
0:06:46:- Czy ten walnięty wampir ma jakie imię?|- Ma.
0:06:49:E.J. wymienił jego imię.|To było co jak Jee-Don...
0:06:54:- ... albo Joe-Don albo--|- Jay-Don.
0:06:58:Jakby zgadł.|Przyjeżdża dzisiaj.
0:07:01:Oni go odbierajš.
0:07:04:- Gdzie przyjedzie?|- Autobusem. Dworzec w centrum. O północy.
0:07:08:- Co mam teraz robić?|- Id na to spotkanie.
0:07:12:- Wycišgnę cię z tego, zanim zrobi się goršco.|- Stokrotne dzięki, kuzynie.
0:07:17:I tobie, facet.|Miło było cię poznać.
0:07:26:- Zatem znasz tego Jay-Dona?|- Słyszałem o nim co nieco.
0:07:29:To bardzo niebezpieczny facet.
0:07:31:- Ja się nim zajmę.|- Ty co?
0:07:34:To sprawa życia i mierci mojego kuzyna.
0:07:36:I włanie dlatego nie chcę,|by wplštał się w jakie strzelanie albo co takiego.
0:07:40:- Wydajesz mi rozkazy?|- Płacę ci.
0:07:43:Ja go tu przyprowadziłem.
0:07:45:Albo im przeszkodzę, albo chociaż go ochronię.
0:07:49:- A ja co; mam zostać w domu i robić na drutach?|- Przydałby mi się gustowny sweterek.
0:07:53:Raczej ciemny kolor.
0:08:24:Darla?
0:08:26:Spodziewasz się jej? Bo to|by mogło oszczędzić mi sporo chodzenia.
0:08:32:- Co tu robisz?|- Jest zamieszana w morderstwo.
0:08:37:Pamiętasz?|Facet z przegryzionym gardłem.
0:08:39:Jako mam pewnoć,|że zaraz mi powiesz, że ona jest niewinna.
0:08:50:Może i nie powiesz.
0:08:51:Nie przypuszczam, by złożył zeznania|w sšdzie podczas słonecznej pogody.
0:08:56:Nie przypuszczam,|by miała nakaz przeszukania.
0:08:58:No tak, wiedziałam,|że o czym zapomniałam.
0:09:03:Darli tutaj nie ma.|I nie wiem, gdzie ona przebywa.
0:09:07:Znajdę jš, Anioł.|A gdy tak się stanie, będzie po niej.
0:09:11:- Pamiętasz, że ona jest teraz człowiekiem?|- Wykończy jš więzienne życie.
0:09:18:Kate, w to wszystko zamieszane sš siły,|o jakich nawet nie masz pojęcia.
0:09:23:- Zbliża się burza?|- Uważaj, by cię nie zaskoczyła.
0:09:26:- A ty się boisz, że co mi się stanie?|- Boję się, że zginiesz.
0:09:30:Mówię ci to, by tak się nie stało.
0:09:33:Zginę.|Czy nie stałabym się wtedy taka, jak ty?
0:09:39:Nie będę się bezczynnie przyglšdać,|jak wy dwoje rozgrywacie te swoje gierki.
0:09:42:Spróbujmy jeszcze raz.
0:09:45:Wejdziesz między nas - zginiesz.
0:09:49:Trzymaj się z dala ode mnie.
0:10:03:Naprawdę, tę plamkę wprost trudno dostrzec.
0:10:06:Cordelia, co się stało?
0:10:08:To nie krew, to sos koktailowy.|Z łaski Pana Obracajšcego Się Między Gwiazdami.
0:10:14:Miałem na myli twojš głowę.
0:10:16:Twoje włosy.
0:10:19:Wyglšdasz po prostu licznie.
0:10:21:- Kiedy to się stało?|- Dziesięć dni temu. Masz refleks szachisty.
0:10:26:- Dlaczego nikt nie mówi mi o takich sprawach?|- Mielimy mały wypadek.
0:10:32:W rolach głównych wystšpili: sałatka, sos...
0:10:36:- I jej bluzka.|- Bylicie na przyjęciu?
0:10:40:No wiesz, przyjęcie, bankiet,|noc tysišca upokorzeń.
0:10:46:A to wszystko stało się|tuż przed nosem pana Fat Chow-Chow.
0:10:53:Chow Yun-Fat.|[Aktor orientalnego pochodzenia]
0:10:56:Co? Spotkalicie Chow Yun-Fata?
0:10:59:- A co z tym kuzynem Gunna?|- W porzšdku. Banda-- Cordelia?
0:11:04:Słucham.
0:11:06:Grupa złodziei planuje włamanie|do miejscowego muzeum.
0:11:10:Prawdopodobnie chodzi o co,|z czym zwišzane sš mistyczne moce.
0:11:13:- Wiesz może, o jakie muzeum chodzi?|- Nie. Kuzyn Gunna jest tylko szoferem.
0:11:18:Powinnimy więc ustalić,|które muzea miały ostatnio jakie nabytki.
0:11:22:To wspaniałe. Prowadzisz sprawę.
0:11:27:Wróciłe.
0:11:29:Będzie jak w starych, dobrych czasach.
0:11:32:Spotykanie się ze Złem twarzš w twarz,|kopanie Zła po tyłku.
0:11:36:Wes i ja zaczynamy gromadzić informacje, a ty--
0:11:43:A co ty będziesz robił?
0:11:44:Sprowadzajš z Vegas wampira imieniem Jay-Don.|Skoro go wezwali, sprawa jest poważna.
0:11:50:- Słyszałem o nim. Czy on nie jest--|- mierciononym zabójcš?
0:11:53:No, zgadza się. Chciałem powiedzieć|o jego prostackim, krzykliwym gucie.
0:11:58:Zadawał się ze Szczurzym Gangiem Sinatry.|To tkwi w nim do dzisiaj.
0:12:02:- Sšdzę, że poczekam na jego autobus.|- I zajmiesz jego miejsce? wietny plan, szefie!
0:12:10:W ten sposób zapomnisz o sprawach,|którymi nie warto--
0:12:17:- Jak bardzo krzykliwy?|- Bardzo dba o szczegóły.
0:12:27:- Co?|- Jestem pewien, że dasz radę.
0:12:30:Jeste... bardzo barwny.
0:12:48:Ale to dla mnie zaszczyt.|Czeć. Jestem twoim wielbicielem.
0:12:52:Kiedy szef powiedział, że sam Jay-Don|przyjedzie, to było jak, rany!
0:12:57:- Mogę obejrzeć okulary?|- Laleczko, nie dotykaj ani ich, ani włosów.
0:13:01:Tak, racja, laleczko. Ale mi powiedział.|To było znakomite.
0:13:05:Prawdopodobnie miałem o co zapytać.|Co to było?
0:13:09:Och, Boże, co to miało być?
0:13:11:A, już mam.
0:13:14:- Jak brzmi hasło?|- Nie ma żadnego hasła.
0:13:21:Tylko sprawdzałem.
0:13:38:- Jay-Don?|- Sšdzisz, że podróżuję w bagażniku?
0:13:44:Sie ma?
0:13:48:Wyglšdasz uroczo. Twój chirurg plastyczny,|daje ci zapewne znaczny upust?
0:13:54:- Idziemy. Wóz stoi niedaleko.|- Podróż była wporzo.
0:13:57:A co to za złom?
0:14:03:- Jeste żartownisiem, wam...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin