Świecące kręgi na niebie.pdf

(114 KB) Pobierz
67954276 UNPDF
Świecące kręgi na niebie
Od ponad dwóch lat w prasie polskiej pojawiają się informacje o obserwacjach „świetlistych
kręgów” na niebie. Zjawiska tego rodzaju są raportowane szczególnie często w okolicach Śnieżki i
Jeleniej Góry i zwykle bywają natychmiast „wyjaśniane” jako efektowny pokaz – cytuję – „światła
laserowego z dyskotek naszego południowego sąsiada”. Owa hipoteza (bowiem jeszcze nikt nie
wykazał, że takie jest pochodzenie tych zjawisk), stanowi u nas pewne novum, co trzeźwo
myślących ufologów specjalnie nie zaskakuje jako, że przecież my zdążamy „do Europy”, zaś
Europa, skąd tak chętnie wszystko importujemy, szczególnie w dziedzinie techniki, powoli i
nieustannie nas wciąga. Działający po obu stronach ufolodzy, jak zwykle są ostrożni i zanim
przyjmą z taką łałwością narzucające się innym „wyjaśnienie”, w spokoju i zastanowieniu nicują
niecodzienne doniesienia. Nie dlatego bynajmniej, by w zaobserwowanych zjawiskach doszukiwać
się zaraz „obcej ingerencji”, lecz by sprawdzić czy nie kryją się za tym efekty działalności
człowieka, w szczególności osobliwe eksperymenty wojskowych albo – nomen omen – światła
reflektorów cyrkowych (bowiem i na nie się powoływano), bądź też wyjątkowe zjawiska
atmosferyczne, które także stanowią podstawę „dyżurnych” hipotez dla wszystkowiedzących
ekspertów meteorologii oraz specjalistów innych dziedzin, w zależności od tego, co akurat
zaobserwowano i jakoś daje się podciągnąć pod znane nam liczne przejawy zdarzeń zachodzących
w naturze.
Rzecz w tym, że w przeciwieństwie do uznanych autorytetów, ufolodzy nie opierają się na nie do
końca sprawdzonych i często obliczonych na sensacje publikacjach prasowych, lecz wyłącznie na
wynikach wnikliwych badań w terenie. A te bywają czasami zaskakujące.
O jednym z przypadków obserwacji „świecącego kręgu”, (w lipcu 1995 r w Alwerni) pisałem w
poprzednim numerze „Wizji Peryferyjnych”, a obecnie chciałbym wspomnieć o innych zdarzeniach
tego rodzaju. Wbrew opiniom dziennikarzy, tego typu zjawiska nie pojawiły się w ostatnich latach,
lecz były obserwowane na terenie Polski znacznie wcześniej. Za przykład weźmy choćby relację z
1978 roku z okolic Suwałk, gdzie z całą pewnością nikt dyskoteki nie urządzał, a już na pewno
żadnej z tamtejszych zabaw nie towarzyszyły „laserowe światła”.
Około 20 sierpnia 1978 r. (rejestracja tego przypadku została przeprowadzona dopiero w latach
1986-89, z tego też względu nie udało się ustalić dokładnej daty), świadkowie (trzech mężczyzn)
znajdowali się na niewielkim, trawiastym wzgórzu w Lipniku, które opadając w kierunku
wschodnim, przechodziło w pole, za którym rozciągał się las. Odległość od wzgórza do granicy lasu
wynosiła ok. 150 m, a za nim znów znajdowały się pola dochodzące do odległej o ok. 5 km wioski
Piotrowizna.
Około godziny 21. Zygmunt B. spojrzał w kierunku wschodnim i zauważył dziwne zjawisko na
niebie, na które zwrócił uwagę swych kolegów. Był to lekko odchylony w prawą stronę od pionu
„obiekt” w kształcie elipsy, której kontur wyznaczało kilkanaście tkwiących jedno obok drugiego
światełek. Każde z nich było dwukrotnie większe od gwiazdy. Wyraźnie widoczne przerwy,
wypełnione były poświatą, trochę bledszą niż natężenie samych światełek. Poświata wypełniała
również wewnętrzną część elipsy. Światełka i poświata były barwy biało żółtej i nie pulsowały.
Wielkość „elipsy” świadkowie ocenili na 5-6 krotnie większą od Księżyca w pełni.
Zjawisko tkwiło nieruchomo na niebie przez ok. 1.5 godziny na dość dużej wysokości (ok. 1000
m), w odległości ponad 1 km od świadków, którzy początkowo z zainteresowaniem obserwowali
dziwny „obiekt”, ale że „nic się nie działo”, w końcu stracili zainteresowanie i spoglądali na niego
jedynie „od czasu do czasu”. Około godziny 22.30 rozeszli się do domów. Nie wiedzą więc jak
zjawisko „zniknęło”. [Źródło: Archiwum Grupy Badań NOL z Krakowa].
Wprawdzie powyższa relacja jest nieco odmienna od innych tego typu z lat 1993-95, niemniej
przytoczyłem ją tutaj gdyż też dotyczy podobnego „świecącego kręgu”, lecz nic nie wskazuje, że i
tym razem widziano „laserowe światła” z dyskoteki. Dysponujemy jeszcze kilkoma podobnymi
relacjami z dawniejszych lat, ale ponieważ poza osobliwym kształtem i niecodzienną barwą światła
nie wnoszą nic nowego, przejdźmy do omówienia właściwego tematu niniejszego opracowania.
Z okresu blisko trzech lat (1993-1995) z terenu woj. jeleniogórskiego posiadamy około
pięćdziesięciu zgłoszeń o obserwacjach „wirujących kręgów”. Oczywiście nie będę wszystkich tutaj
omawiał, a jedynie przedstawię kilka przykładów, które były rejestrowane przez organizacje
ufologiczne i są charakterystyczne dla tej grupy obserwacji.
W grudniu 1993 r. (dokładna data nieznana) trzy studentki AE w Jeleniej Górze, stojąc około
godziny 19. przed akademikiem zauważyły krąg kulistych, biało żółtych świateł, o matowej
jasności. Zjawisko tkwiło nieruchomo na niebie, natomiast wchodzące w jego skład pojedyncze
światła wykonywały ruch po obwodzie, przy czym każde z nich obracało się wokół własnej osi.
Niezwykłe zjawisko usytuowane na kierunku południowym obserwowane było przez ponad 3
godziny. W tym czasie w jego wyglądzie i zachowaniu nie zaszły żadne zmiany. [ Źródło:
Archiwum Legnickiego Klubu Badań Zjawisk Nieznanych „Kontakt”]
Kolejne zgłoszenia z 1993 roku pochodzą z 6 grudnia z Karpacza, z 23 grudnia z Przesieka,
„sprzed Wigilii” z Jaworu, z 28 grudnia ze Szklarskiej Poręby i wreszcie „z ostatniego tygodnia
grudnia” z Łomnicy i Szklarskiej Poręby. Wszystkie relacje są do siebie podobne, chociaż różnią się
kilkoma szczegółami.
W Karpaczu „krąg świateł” wirował najpierw w prawo, potem w lewo, przesuwając się przy tym
między górami Strzelec i Grabowiec, i jednocześnie rozszerzając się i zwężając od 1 do 2 średnic
Księżyca w pełni. Wg oceny świadków zjawisko znajdowało się w odległości ok. 1.5 km od nich na
wysokości ok. 500 m, a obserwacja (z przerwami) trwała od 16.00 do 22.10.
23 grudnia w Przesiece dokonano kilku niezależnych obserwacji i o niektórych z nich wspomnę
w dalszej części opracowania. Ta, która z uwagi na kształt zjawiska interesuje nas najbardziej,
została dokonana ok. Godz. 19.00, a dotyczyła czterech „wianków” złożonych z kul, które
zmieniały swoją barwę. W każdym „wianku”, które tworzyły figurę przypominającą prostokąt było
około 8 „światełek trochę większych od gwiazdy”. Zjawisko tkwiło w jednym miejscu i było
obserwowane przez około pół godziny.
Z kolei w Jaworze obserwowano dużą ilość przemieszczających się w różne strony świetlistych
punktów, które po minucie na pozór chaotycznych ruchów, nagle zawirowały, tworząc bliżej
nieokreślony szyk i „odleciały” w kierunku południowym.
28 grudnia w nocy „świetliste kręgi” obserwowało wielu mieszkańców Szklarskiej Poręby w
godz. od 20. do 3. nad ranem. Zjawisko składało się z czterech lub pięciu współśrodkowych kręgów
i w każdym z nich znajdowało się kilkanaście, a chwilami aż kilkadziesiąt świateł, które wirowały
wokół własnej osi, a ponadto wykonywały spiralne obroty po obwodzie kręgów, z których dwa
zewnętrzne obracały się w prawo, a dwa pozostałe w lewo. Przemieszczało się ono na kierunku od
200° do 275° i było obserwowane nad Halą Szrenicką. Jeden ze świadków wykonał 10 zdjęć, ale po
wywołaniu filmu okazało się, że wszystkie klatki są prześwietlone.
W Łomnicy z kolei obserwowany był tylko jeden krąg, składający się z 5 świateł o bardzo jasnej,
białej barwie, które wirowały spiralnie w lewo, czyli zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Obserwowany on był przez ok. 15 minut między godziną 17. a 18. i następnie między 20. a 22.
Zjawisko widoczne było przez parę minut, po czym zniknęło i pojawiło się ponownie,
przemieszczając się od góry Śnieżki do miejscowości Staniszowa (azymut 240°).
Kilkoro świadków ze Szklarskiej Poręby raportowało obserwację z okresu „między Wigilią a
Sylwestrem”, kiedy to śledzono obiekt złożony z jednego światła o białej barwie, który był większy
od Księżyca w pełni i wirujące wokół niego dziesięć mniejszych świateł. Zjawisko to
przemieszczało się w odległości około 1 km od świadków, na kierunku od Szrenicy do Szklarskiej
Poręby i po około 15 minutach zniknęło za Halą Szrenicką (azymut 230°).
Początek roku 1994 przyniósł kolejną serię zgłoszeń. 5 stycznia około godziny 22. miała miejsce
obserwacja z autobusu, na trasie Jakuszyce – Szklarska Poręba. Widziano „ogromne jak stadion”
dwa eliptyczne kręgi złożone w sumie z kilkudziesięciu świateł w kształcie odwróconych trapezów,
których wielkość porównywalna była z dwu- trzykrotną średnicą Księżyca. Były one matowe i
intensywnie żółte. Kręgi tkwiły jeden nad drugim, przy czym większy znajdował się wyżej i
wirował w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, zaś mniejszy, położony niżej
odwrotnie. Pod kręgami widocznych było 8-10 smug jasno cytrynowego światła, układających się w
odwrócony stożek (wierzchołkiem w kierunku ziemi). Zjawisko przesuwało się po niewielkim łuku
i według jednego ze świadków tkwiło w odległości zaledwie około 100 m.
Kolejne doniesienie z Przesieka mówi o obserwacji z 6 stycznia o godzinie 17.45 – 17.53, kiedy
to widziano lekko spłaszczony „krąg”, na który składało się około trzydziestu kulistych świateł.
Tego samego dnia około 23. w Miłkowie, widziano „krąg” złożony z kilkunastu mleczno-białych
kul, który pojawił się i zaraz znikł. Również tutaj kuliste światła wirowały wokół własnej osi, a całe
zjawisko obserwowane było na bezchmurnym niebie. Z rysunku jaki wykonał jeden ze świadków
wynika, że obserwowano trzy „kręgi”, które „zachodziły” na siebie.
Z 7 stycznia pochodzi kolejna relacja z Jakuszyc, gdzie spostrzeżona grupa świateł
przemieszczała się na kierunku 225° – 245° ruchem spiralnym... [Powyższe relacje z wyjątkiem
jednej, z archiwum Wrocławskiego Klubu Popularyzacji i Badań UFO, pochodzą z archiwum
Legnickiego Klubu Badań Zjawisk Nieznanych „Kontakt”].
Ze stycznia i lutego 1994 roku z woj. jeleniogórskiego dysponujemy olbrzymią ilością relacji i
jak wspomniałem uprzednio zaledwie kilkanaście z nich udało się do tej pory zarejestrować.
Proponuję zatem, byśmy poprzestali na tych, które przytoczyłem i spróbujmy je pokrótce
zanalizować.
W większości przypadków obserwowano jeden lub kilka „kręgów”, składających się z kilku-
kilkudziesieciu z reguły kulistych „światełek”, koloru białego lub biało-żółtego, wirujących w lewo
lub prawo i przemieszczających się w granicach około 20°. Niemal we wszystkich przypadkach
widziano je na kierunku południowym, co sugerowało by, że ich „źródło” mogło się znajdować na
terenie Czech, jednak co najmniej kilka relacji zdecydowanie umiejscawia „światła” nad terytorium
Polski. Były one obserwowane w czasie od kilkunastu minut do kilku godzin. Rozmiary
pojedynczych światełek są zróżnicowane, od bardzo małych „wielkości gwiazdy” do wręcz
ogromnych „wielkości 2-3 średnic Księżyca”, podobnie jak wielkość utworzonych z nich kręgów –
od średnicy Księżyca do „rozmiarów stadionu”. Tak znaczne różnice wynikają zapewne,
przynajmniej po części z odległości, w jakiej zjawiska były obserwowane. W kilku przypadkach
małe światełka zbiegały się do centrum, tworząc jedną świetlną kulę, bądź rozszerzały się, zajmując
sporą przestrzeń nieba. Zaobserwowano również jak omawiane zjawiska pojawiają się i nagle
znikają. To chyba wszystkie „podstawowe cechy” zjawiska.
Czy na podstawie powyższych danych można określić naturę obserwowanych zjawisk?
Niewątpliwie pytania te w obecnym stadium naszej wiedzy, w świetle posiadanych informacji na
temat tych zjawisk świetlnych muszą pozostać bez odpowiedzi. Można wątpić czy mają one
jakikolwiek związek z UFO, tym niemniej jeszcze mniej wiarygodna jest hipoteza „świateł
laserowych dyskotek” naszych południowych sąsiadów. Przytoczę dwa przykłady.
27 grudnia 1993 r. około godziny 18. przez 15 minut obserwowano „kręgi” z Harrachowa
(Czechy). Widoczne one były w kierunku północno-zachodnim (Góry Izerskie). Czyżby więc tym
razem dyskoteka była w Polsce? [Źródło: Archiwum LKBZN „Kontakt”].
Natomiast 3 lutego 1995 r. podczas jednej z kolejnych obserwacji „nocnych świateł” na niebie,
Z.A., mieszkaniec Szklarskiej Poręby wraz z sąsiadką i jej mężem stwierdzili, że „światła” są
zlokalizowane w okolicach Harrachowa. Mąż sąsiadki pojechał samochodem do tej miejscowości
(odległej o ok.10 km), chcąc przekonać się naocznie, która dyskoteka jest odpowiedzialna za tę
„lokalną sensację”. Jednak ku jego wielkiemu rozczarowaniu nie było żadnej dyskoteki, a światła w
tamtej okolicy nie były widoczne. Po powrocie natomiast do Szklarskiej Poręby zjawisko mogło
być obserwowane jeszcze przez 1.5 godziny. [Źródło: Archiwum GBNOL]
Chociaż większość tego typu relacji pochodzi z terenu woj. jeleniogórskiego, posiadamy
zgłoszenia z innych części kraju, m.in. z Wielkopolski, gdzie 7 października 1994 r. miały miejsce
równie interesujące zdarzenia.
Pierwszym sygnałem był artykuł G. Gołaszewskiej „UFO nad Nadarzycami”, opublikowany w
„Gazecie Poznańskiej” (1994.10.10.). Informował on, że 7 października nad Nadarzycami (woj.
pilskie) tuż po godzinie 20. mieszkańcy wsi oraz żołnierze stacjonujący na pobliskim poligonie
lotniczym (w sumie kilkadziesiąt osób) zauważyli „UFO”. Jak stwierdza autorka: „z relacji
świadków wynika, że obiekt ów miał około 100 metrów długości (średnicy), wisiał nad Ziemią na
wysokości około 300 metrów, a rozmieszczenie świateł na jego obrysie wskazywało na kulisty,
elipsoidalny kształt. Światła były białe, jedną wiązką skierowane w dół”. Pojawiały się one co 2
minuty na okres 30 sekund. Ukazujące się zjawisko było wąskie, potem nabierało obłych kształtów,
rolowało, zatrzymywało się i znikało, gasło. Cały czas było w ruchu, światła kręciły się zawsze w
lewo po okręgu, przesuwając się w górę i w dół oraz na boki. Obserwacja trwała do godziny 23.15,
po czym zjawisko przemieściło się w kierunku wsi Machliny i zniknęło z pola widzenia.
Drugi artykuł w „Gazecie Poznańskiej” zamieszczony następnego dnia przyniósł wypowiedzi
świadków. „Obiekt przybierał różne kształty. Chwilami przypominał kwadrat ze świetlnymi kulami
rozmieszczonymi na jego obwodzie, innym razem – trójkąt, potem stawał się elipsą. W środku
widniała jeszcze jedna, większa od pozostałych kula, składająca się jakby z wielu punktów
świetlnych”. – to fragment relacji Wandy Połeć.
„Jak TO stało w miejscu, to przypominało trójkąt, jak było w ruchu, stawało się kwadratem”. –
stwierdził inny świadek.
Żołnierze stwierdzili natomiast, że kul było 12 o średnicy ok. 2 m, a w środku znajdowała się
trzynasta, największa. „Obiekt” ustawiał się pod różnymi kątami w stosunku do ziemi, a kule
tworzyły jak gdyby dwa niezależne, o różnej wielkości pierścienie. Zapewniali, że w tym czasie nie
odbywały się żadne ćwiczenia, niebo było bezchmurne i nie było widać żadnych wiązek promieni
łączących zjawisko z ziemią. Wykonali oni zdjęcia „obiektu” (nie były one jednak udane – na
fotografiach nie widać nic oprócz ciemnego tła nieba), oraz nakręcili film kamerą video. Na taśmie
filmowej światła są widoczne, lecz dotrzeć do filmu nie sposób, gdyż został no – jeśli to tak można
określić – „utajniony”. Łukasz Madej – członek GBNOL, który próbował dotrzeć do niego,
otrzymał od szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Pile następującą odpowiedź:
„...materiał w postaci kaset i taśmy filmowej dotarł do sztabu 2. Dywizji w Pile, skąd został
odesłany do Dowództwa Korpusu w Poznaniu.
Tam poddany został analizie przez licznych specjalistów. Z informacji jaką uzyskałem z
Poznania, nie wynika, aby był to niezidentyfikowany obiekt latający. Jest to prawdopodobnie
tylko efekt świetlny. Na potwierdzenie tej wersji istnieje fakt nie odnotowania przez środki
obiektywnej kontroli (radar – przyp. B.R.) podobnego zjawiska, jak również nie potwierdzenie
przez pilotów załóg dyżurnych wysłanych w tym czasie w powietrze”. – Szef WSzW Piła –
podpis nieczytelny.
No i sprawa była by wyjaśniona, gdyby nie dwa artykuły w „Polsce Zbrojnej”, codziennej
gazecie Wojska Polskiego (nr 200 z 1994.10.13 i nr 218 z 1994.11.09) S. Łukaszewski podaje w
nich bowiem informacje, które przeczą wyjaśnieniom Szefa WSzW w Pile. Jako pieirwsze „obiekt”
zauważyły służby dyżurne komendy poligonu, które zameldowały o swojej obserwacji
przełożonym. W tym czasie pułk lotniczy z Krzesin pod Poznaniem wykonywał loty nocne. Gdy
dotarła wiadomość o niezidentyfikowanym obiekcie latającym nad Nadarzycami, wysłano dwa
MIG-i 21.
Samoloty zbliżyły się do „UFO”, ale... piloci mają zakaz mówienia o tym zdarzeniu. Tym
niemniej S. Łukaszewski stwierdził, że:
„...obiekt świecił dziwnymi odblaskami, zareagowały przyrządy w kabinach, silniki
samolotów jakby traciły swoją moc. Gdy MIG-i zbliżyły się do „obiektu”, ten gwałtownie
poderwał się w górę i oddalił z dużą prędkością w kierunku północnym, piloci zaś zatoczyli krąg
nad poligonem i wrócili na lotnisko do Krzesin”.
Artykuł z n-ru 218 zawiera jeszcze jedną ważną informację, a jest nią wypowiedź majora
Eugeniusza Mleczaka z Dowództwa Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej, który m.in.
Stwierdził:
„...Ta ognista kula, to bliżej nie wyjaśnione zjawisko fizyczne, które pojawia się zazwyczaj
jesienią. Lotnicy zawsze są o tym poinformowani. Rzeczywiście, pojawia się na radarach. Tak
było i tym razem, dlatego nawet skierowano dwa MIG-i 21...”
Zaraz, zaraz, a więc „to” było widziane na ekranach radarów i przez pilotów MIG-ów
(wypowiedź mjr. Mleczaka i artykuł z „Polski Zbrojnej”) czy też nie było (odpowiedź Szefa WSzW
w Pile)? Kto tu „kręci”? Może prawdziwa więc jest także informacja G. Gołaszewskiej, mówiąca,
że gdy samoloty znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie „obiektu”, znikły z ekranów radarów?
Narzuca się też pytanie, po co wysyłano dwa samoloty do „pojawiającego się zazwyczaj jesienią
zjawiska fizycznego”, skoro było ono „dobrze znane”?
Zostawmy jednak przypadek z Nadarzyc, bo gdy wojsko położyło na nim „rękę”, to raczej już
nic więcej o nim nie usłyszymy. Nie była to jedyna obserwacja tego wieczoru. G. Gołaszewska w
jednym ze swych artykułów podała, że NOL widziano też w Jerzykowie i Kocanowie koło
Poznania. Tropem tym poszli badacze GBNOL z Poznania: Monika Martini-Madej, Łukasz Madej i
Wojciech Kurowiak. Poniżej prezentuję fragmenty ich raportu z przeprowadzonych rejestracji.
Najpierw zdarzenie z Kocanowa.
„„Obiekt” pojawił się w piątek (czyli 7 października – przyp. B.R.) około godziny 21.45 mniej
więcej na wysokości 50 metrów nad polem i około 150 metrów od gospodarstwa (gdy L.
Okińczyc, świadek obserwacji przypadkowo wyszedł na podwórko, obiekt znajdował się już w
opisanym miejscu). Składał się z kilkunastu kół o średnicy ok. 1 m, świecących jasnym,
jednolitym światłem, „niepodobnym do koloru ognia ani światła elektrycznego – to było trochę
jak światło Księżyca”. Świeciły tylko obwody kół – „to wyglądało jak opony, w środku koła były
czarne”. Cały obiekt o kształcie przedstawionym w artykule (mowa tu o artykule G.
Gołaszewskiej opublikowanym w „Gazecie Poznańskiej” – przyp. B.R.) mógł mierzyć około 50
m. w najszerszym miejscu. Światła nie były ze sobą połączone niczym widocznym (pomiędzy
nimi wyraźnie widoczne były gwiazdy), jednak poruszały się jak układ sztywny, „jakby były
przyczepione do szkła”.
Rys. 1. Wygląd „UFO” nad Nadarzycami wg L. Okińczyca. („Gazeta Poznańska”)
Kształt ten nie zmieniał się przez cały czas trwania zjawiska, co sugeruje, że był to raczej
jeden duży obiekt, a nie kilkanaście małych. Obiekt przez cały czas pozostawał w ruchu,
przesuwając się ruchem wahadłowym w lewo i w prawo (patrząc od strony podwórka), na
odległość około 150 do 200 m, zaś przelot w jedną stronę trwał około 5 sekund. Zbliżając się do
końca toru obiekt nieco zwalniał i rozpoczynał ruch w przeciwnym kierunku. Przez cały czas
trwania zjawiska ruch odbywał się dokładnie po tym samym torze. Kilka razy (3 do 5) na około 5
sekund pojawiał się i znikał drugi, identyczny obiekt, poruszający się po tym samym torze,
67954276.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin