Twardowski Jan ks _ Chwalcie łąki umajone.pdf

(376 KB) Pobierz
Ks. Jan Twardowski - Chwalcie ł
ks. Jan Twardowski
Chwalcie łąki umajone
Wybrała i opracowała Aleksandra iwanowska
 
Na początku
Według podania Najświętsza Maryja Panna poleciła odmawiać różaniec świętemu
Dominikowi wtedy, kiedy ten bezradnie opuszczał ręce w obliczu pracy
duszpasterskiej w południowej Francji. Dominik czuł się bezsilny wobec niewiary i
oziębłości ludzi. Matka Boża powiedziała mu wówczas: „Trzymaj się różańca,
odmawiaj go z ludem, a reszty dokonam sama”. Jednak sam różaniec jest znacznie
starszy i wywodzi się z kontemplacyjnej medytacji mnichów wschodnich.
Jak wiemy, różaniec ma swoją duszę i swoje ciało. Duszą różańca jest modlitwa
medytacyjna, rozważanie poszczególnych fragmentów ewangelicznych, dotyczących
wydarzeń z życia Matki Bożej i Jezusa. Ciałem różańca są pacierze, które odmawiamy.
Kościół zaleca dzisiaj, abyśmy mówili różaniec z Ewangelią w ręku i odnajdywali w
niej fragmenty dotyczące: zwiastowania, nawiedzenia, Bożego narodzenia,
ofiarowania, odnalezienia Jezusa w świątyni, chrztu w Jordanie, wesela w Kanie,
nauczania, przemienienia, ustanowienia Eucharystii, modlitwy w Ogrójcu, biczowania,
ukoronowania cierniem, drogi krzyżowej, śmierci Pana Jezusa na krzyżu, Jego
zmartwychwstania i wniebowstąpienia, zesłania Ducha Świętego, wniebowzięcia i
ukoronowania Matki Bożej. Tajemnice te mamy rozważać w zastosowaniu do
swojego życia.
Narodzenie, życie na ziemi, korona cierniowa, droga krzyżowa najtrudniejsza, bo
zawsze pod górę, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie, aby nas oczekiwano w niebie
— wszystko po kolei jest historią Jezusowego serca.
Różaniec ukazuje nam tę historię w swoich tajemnicach za pośrednictwem Tej,
która była najbliższa Jezusowi i znała Go najlepiej. Różaniec jest właściwie Ewangelią,
wspominaną w czasie modlitwy do Tej, która żyła nią najbliżej i na co dzień.
Często nie mamy siły na kontemplacyjne odmawianie różańca. Mówimy różaniec w
półśnie, usypiamy przy nim ze zmęczenia — to też jest święty różaniec. Przyznam się,
że widzę wielki urok nawet w monotonnym odmawianiu różańca świętego. Kiedy
patrzę na ludzi odmawiających w kościele różaniec, nawet monotonnie, zawsze
przypomina mi się dziecko, które we śnie trzyma się kurczowo ręki swojej matki.
Zauważmy, że nasze ręce, kiedy chwytają się różańca, tak jakby chwytały się ręki
Matki Bożej i naszej wiary.
Ile jest cierpliwości i wytrwałości przy trzymaniu różańca. Czas się toczy, a my
trzymamy się różańca, jak ręki matki. Nawet w tym, kiedy ksiądz nie zatrzymuje się
przy żadnej tajemnicy, tylko mówi szybko, dalej i dalej, a my pozornie nie myślimy o
niczym, jest wielki urok trzymania się wiary.
Zagadka różańca polega na tym, że modląc się na nim, możemy całkiem świadomie
recytować słowa i rozważać zapowiadane tajemnice, ale możemy też wcale nie
trzymać się tych słów. Zagadką różańca jest to, że odmawiamy go nieraz w zmęczeniu,
chorobie, gorączce, półśnie, zdenerwowaniu, rozproszeniu, katastrofie pamięci, kiedy
nie pamiętamy adresów, telefonów, nazwisk, dat, tylko jedno Zdrowaś Maryjo.
Ten pozornie bezmyślnie odmawiany różaniec odsłoni nam wielką prawdę, że nie
potrzeba za bardzo trzymać się myśli ani odmawianych słów, aby być w kontakcie z
Panem Bogiem. Przeciwnie, trzeba wyjść poza ludzkie słowa, które nie wyrażają
Boga, poza spekulacje myślowe, które Go nie ogarną.
Wzruszające jest wyjście poza słowa, poza myśli i trzymanie się Boga samym
faktem naszej woli, naszego uporczywie modlącego się serca.
W różańcu świętym odnajdujemy skarbiec wiary, świętą Ewangelię, nasze
codzienne pacierze, Matkę Bożą i Jezusa. Najwięksi papieże pisali wielkie encykliki o
 
różańcu, nazwali różaniec żywym obrazem Matki Najświętszej, który prowadzi nas do
nieba.
 
Wiara Matki Bożej
Kiedy wyznajemy naszą wiarę, czy zastanawiamy się, jaka była wiara Matki
Najświętszej?
Chyba Matce Bożej trudno było wierzyć. Nam —w porównaniu z Nią — wierzyć
jest dużo łatwiej. Wychowana w surowym monoteizmie religii Starego Testamentu,
który nie dopuszczał spoufalenia się z Bogiem, karał za każdą próbę namalowania Go,
czy wy—rzeźbienia — jakże mogła łatwo uwierzyć, że urodzi Boga samego, owinie
Go w gałganki i będzie karmiła łyżeczką?
Kiedy powtarzamy słowa „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według
twego słowa!” (Łk 1,38), możemy je powtarzać ze spokojem i przyjemnym wyrazem
twarzy tak, jakbyśmy przesadzali różę z jednej doniczki do drugiej. Dla Niej
wypowiedzieć te słowa, znaczyło zgodzić się na to, że będzie matką Dziecka, które nie
ma ziemskiego ojca, co w warunkach palestyńskich oznaczało skazać się na
ukamienowanie i hańbę do końca życia. Wprawdzie anioł powiedział: „Nie bój się, bo
to jest sprawa Najwyższego”, Maryja w tamtej chwili nie wiedziała, czy Józef opuści
Ją czy zostanie.
Jakże trudno było Jej uwierzyć, kiedy patrzyła przez trzydzieści lat na codzienne,
powszednie życie Boga i Człowieka, na to, że Bóg bawił się piłką albo skaleczył sobie
kolano.
Jak trudno było Jej uwierzyć w Wielki Piątek, gdy ukrzyżowano Boga,
spoliczkowano Go i opluto.
Wiara jest ufnością i posłuszeństwem, wiara Matki Bożej była wielką ufnością i
wielkim posłuszeństwem. Kiedy Jezus powiedział do niewierzącego Tomasza:
„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” ( J 20, 29 ), może Matce Bożej
błogosławił, bo właściwie Ona do końca nie widziała chwały Bożej Jezusa.
Widziała Go w stajni betlejemskiej, wyrzuconego, bezdomnego.
Widziała Go na tułaczce, w codziennym życiu powszednim, kiedy służył ludziom.
Widziała Go wiszącego na krzyżu.
Poza jednym cudem w Kanie Galilejskiej chyba nie widziała innych cudów.
Ewangelia nie podaje, by ukazał się Jej zmartwychwstały Jezus, tak jak pojawił się
Magdalenie, uczniom idącym do Emaus, czy Tomaszowi. Mówi o tym tylko nasza
pobożna pieśń.
Teolodzy mówią, że Maryja wierząc w Boga — stopniowo pogłębiała się w wierze.
Początkowo mogła wierzyć w to, że rodzi Dziecko w tajemniczy sposób, potem — że
jest Matką Mesjasza, przy końcu — że jest Matką Bożą.
Mogła wierzyć zupełnie po ciemku, ale z najpełniejszą ufnością i najpełniejszym
posłuszeństwem i przez to jest opiekunką, wspomożycielką naszej wiary.
 
Ojcze nasz
Chociaż tyle razy cierpliwie i długo odmawiamy na różańcu Pozdrowienie anielskie
—Zdrowaś Maryjo, jednak różaniec rozpoczynamy od Ojcze nasz, modlitwy Pańskiej.
„Ojcze nasz” — jest to najbardziej oszałamiające i radosne stwierdzenie, jakie
kiedykolwiek w dziejach usłyszał człowiek.
Bóg, Stwórca nieba i ziemi, jest Ojcem człowieka! Więc ziemia nie jest miejscem
samotników.
Uważa się, że życie każdego człowieka, i genialnego, i upośledzonego, i pięknego, i
brzydkiego, i szczęśliwego, i nieszczęśliwego, jest tragedią, bo kończy się śmiercią.
Jednak to stwierdzenie, że Bóg jest wszystkich, odbiera tragizm najbardziej
nieszczęśliwemu życiu ludzkiemu.
Wyszliśmy od Ojca i wracamy do Ojca.
Ile radości kryje się w pierwszych słowach modlitwy Pańskiej.
* * *
Nie często Ewangelia mówi nam o tym, jak modlił się sam Pan Jezus. Jego
modlitwa w czasie Ostatniej Wieczerzy była modlitwą Syna do Ojca. To modlitwa
Boga do Boga.
Kiedy my się modlimy — myślimy zwykle o ziemskich sprawach. We Mszy świętej
sam Jezus modli się do Ojca. Czy umiemy modlić się razem z Panem Jezusem?
Nieraz modlimy się o zdrowie, powodzenie, ludzką miłość, życzliwość dla nas,
tymczasem modlić się z Jezusem, to modlić się często o niewysłuchanie własnych
próśb, dlatego że Bóg swoje wielkie sprawy spełnia poprzez to, czego nie chcemy,
poprzez to, od czego uciekamy, poprzez naszą chorobę, nieraz poprzez osobiste
niepowodzenia, samotność.
Jednak Msza święta wciąż się na świecie odprawia, wciąż biją dzwony, zwołują nas
i zachęcają, abyśmy brali udział we Mszy świętej i spróbowali modlić się modlitwą
samego Pana Jezusa.
Modlić się modlitwą samego Pana Jezusa znaczy modlić się o to, o co Bóg się
modli. Dziękować Mu za to, że jest Bogiem. Nie myśleć o tym, jaki On jest, tylko po
prostu dziękować Mu za to, że jest. Trudna modlitwa, bo wymaga odejścia od siebie, a
jednak nawet najmniejszy udział w takiej modlitwie daje człowiekowi ogromne siły —
najmniejszy udział w modlitwie samego Jezusa, w Modlitwie Pańskiej Ojcze nasz , z
której robimy sobie czasem własną modlitwę i modlimy się nią o swoje własne sprawy.
Prawdziwą, najważniejszą modlitwą Pana Jezusa jest Msza święta. Syn uczy w niej
spełniać wszystko, czego chce Ojciec. Każe całkowicie zjednoczyć się z Bogiem, z
Jego pragnieniami, z Jego tęsknotą, z często niezrozumiałym dla nas dążeniem. Dobrze
nieraz zapomnieć o swoich własnych prośbach i sprawach, a zatopić się we Mszy
świętej, w tajemnicy modlitwy samego Boga.
Nieraz człowiek mówi, że jest nieszczęśliwy, samotny, że nikt go nie kocha, a
jednak ma to, co jest najważniejsze, to, co Pan Bóg chce, by się stało, co człowiek
odkryje kiedyś, żyjąc w Bogu–Ojcu.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin