Łukjanienko Siergiej - Zimne Brzegi 01 - Zimne brzegi.pdf

(1320 KB) Pobierz
599969185 UNPDF
SIERGIEJ
ŁUKJANIENKO
ZIMNE BRZEGI
Hołodnyje Bieriega
Przełożyła Ewa Skórska
Data wydania polskiego: 2003
SPIS TREŚCI
CZĘŚĆ PIERWSZA SMUTNE WYSPY ...............................................................................4
Rozdział pierwszy, w którym wyciągam wnioski i próbuję w nie uwierzyć .........................5
Rozdział drugi, w którym wszyscy biegną, ale niewielu wie, dokąd i po co. ..................... 19
Rozdział trzeci, w którym dochodzę do ośmiu z tuzina, a Mark zmniejsza rachunek do
siedmiu ............................................................................................................................. 36
Rozdział czwarty, w którym zastanawiam się, jaka śmierć jest weselsza, ale żadna mi się
nie podoba ........................................................................................................................ 51
Rozdział piąty, w którym liniowiec nam salutuje, a my mu odpowiadamy ........................ 66
CZĘŚĆ DRUGA WESOŁE MIASTO .................................................................................. 78
Rozdział pierwszy, w którym trzy razy mienia mnie głupcem, a ja nie zaprzeczam ........... 79
Rozdział drugi, w którym zaczynam panikować, i jak się okazuje, nie bez podstaw .......... 96
Rozdział trzeci, w którym proszę o odpuszczenie grzechów i dostaje coś niecoś jako
dodatek do tytułu ............................................................................................................ 111
Rozdział czwarty, w którym mnie uczą bogobojności, a ja uczę rozumu ............................. 123
Rozdział piąty, w którym dowiaduje się, kogo boją się święci paladyni, ale nadal nie wiem,
dlaczego ......................................................................................................................... 138
CZĘŚĆ TRZECIA GALIA ................................................................................................. 151
Rozdział pierwszy, w którym opowiadam o morzach i oceanach i dostaję dobrą radę ..... 152
Rozdział drugi, w którym dwa razy zostaję rozpoznany i dwa razy nic się nie dzieje ...... 166
Rozdział trzeci, w którym wreszcie dokonuję wyboru, ale nadal wątpię w jego słuszność
....................................................................................................................................... 183
Rozdział czwarty, w którym Helen dokonuje rzeczy niemożliwej, a ja nie od razu to sobie
uświadamiam .................................................................................................................. 199
Rozdział piąty, w którym nie dziwię się cudom, ale jestem wstrząśnięty zwykłymi rzeczami
....................................................................................................................................... 216
CZĘŚĆ CZWARTA KRAINA CUDÓW............................................................................ 231
Rozdział pierwszy, w którym dwukrotnie znajduję księcia Markusa, a Helen dwukrotnie się
ze mnie śmieje ................................................................................................................ 232
Rozdział drugi, w którym wszyscy się ze sobą kłócą, ale każdy z innego powodu ........... 250
Rozdział trzeci, w którym pojawia się dwóch starych znajomych, jeden bardzo duży, a
drugi niepomiernie większy ............................................................................................ 264
Rozdział czwarty, w którym Helen znowu demonstruje cuda swojego kunsztu, ale
to, co robi Markus, przechodzi wszystko......................................................................... 279
Rozdział piąty, w którym ratuję całą naszą grupę, ale nikt nie okazuje mi
wdzięczności .................................................................................................................. 293
Epilog tomu pierwszego, w którym spotykamy wroga i zdobywamy przyjaciela . 306
CZĘŚĆ PIERWSZA
SMUTNE WYSPY
ROZDZIAŁ PIERWSZY,
W KTÓRYM WYCIĄGAM WNIOSKI I PRÓBUJĘ W NIE UWIERZYĆ
Bat w ręku nadzorcy zdawał się żyć. Czasem spał na jego muskularnych, porośniętych
kędzierzawymi, rudymi włosami rękach, czasem wyciągał się leniwie, dotykając grzbietów
katorżników, czasem, rozwścieczony, zaczynał się miotać, połyskując malutką miedzianą
końcówką.
A twarz nadzorcy, obojętna i znudzona, mówiła: to nie ja, nie ja, nie miejcie żalu! To
on, on, wyrabia co chce...
- No, zbóje, mordercy... będziemy się buntować?
Chór głosów odpowiedział, że nie, nie mamy zamiaru. Nadzorca uśmiechnął się z
zadowoleniem:
- To dobrze, cieszycie starego...
Jak na nadzorcę rzeczywiście był stary - mógł mieć ze czterdzieści lat. W tej pracy
rzadko dociąga się do takiego wieku - jednego uduszą łańcuchem, innego stratują nogami, a
jeszcze inny sam odejdzie, jak tylko trochę pieniędzy zaoszczędzi. Lepiej maszerować w
szeregu albo szlifować bruk, patrolując ulice w pancerzu strażnika, niż mieć do czynienia z
kilkunastoma gotowymi na wszystko łajdakami.
Ale ten, o przezwisku Kpiarz, był zbyt ostrożny, żeby wpaść w ręce doprowadzonego
do ostateczności mordercy, i wystarczająco mądry, żeby nie złościć bez potrzeby całego
transportu. Czy to takie trudne - rozeznać się, kto naprawdę zawinił, nim puścisz w ruch bat,
albo huknąć na kucharza, żeby z resztek prowiantu spróbował uszykować coś jadalnego?
Jednak nie każdy rozumie, dlatego w ładowniach statków wybuchają zaciekłe bunty,
po których zakłopotani oficerowie nie mogą znaleźć wściekłych, potężnych jak byki
nadzorców. Pozostaje im wtedy jedno - powiesić co trzeciego. Ale nawet to uspokoi
katorżników jedynie na jakiś czas.
- A ty, Ilmar? Jeszcześ nie pojął, co i jak z kłódkami?
Na moje ramię spadła ciężka ręka. Kawał chłopa z tego Kpiarza. Nie chciałbym go
rozgniewać - nawet gdybym był bez łańcuchów.
- Coś ty, Kpiarzu. Nie dałbym rady takim kłódkom.
Nadzorca, który zawisł nad moją koją - zaszczytną, dziobową, z jednym tylko
sąsiadem - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Co prawda to prawda, Ilmar... Ale prócz rąk masz przecież język, nie? Może masz
Zgłoś jeśli naruszono regulamin