Unabomber - Manifest Wojownika.doc

(480 KB) Pobierz
Krzysztof Kłopotowski

Krzysztof Kłopotowski

Szaleństwo

Teda Kaczynskiego, zbrodniarza i proroka

"Oby twe oczy oslepiła ciemność kryjąc niewiarygodne piękno słońca, księżyca i gwiazd. Obyś ogłuchł od ciszy kamiennej. Oby śmierć zastała cię tak, jak żyłeś w samotności, bez współczucia i miłości" - obecna na sali sądowej żona genetyka, dr Charlesa Epsteina, okaleczonego bomba Unabombera, rzuciła na niego klątwę.

Trzeba bardzo nienawidzić, albo bardzo sie bać, żeby metodycznie zabijać. Pierwsza przesyłka Unabombera, która przyniosła śmierć ofiary, rozerwała na strzępy własciciela sklepu komputerowego Hugha Scruttona w Sacramento. "Doskonale. Ludzki sposób, żeby kogoś usunąć. Prawdopodobnie nic nie poczuł" - zanotował w szyfrowanym dzienniku Teodor J. Kaczynski. Rozpoczął zamachy 18 lat temu. Ogółem wysłał 16 bomb, zranił 29 osób, dwie uczynił kalekami, trzy udało mu się zgładzić.

W ostatni poniedziałek 55-letni Ted Kaczynski otrzymał cztery kolejne wyroki dożywocia bez prawa apelacji. Zamykając się na zawsze, bramy więzienia odcięły od świata desperata, który chciał nas ostrzec. Uważał, że nie miał innego wyboru w obronie wolności człowieka. Zabijał przekonaniu, że technologia okazała się demoniczną pułapką, a odkrywcy i ideolodzy postępu technicznego - zdrajcami rodzaju ludzkiego.

Był tu także motyw osobistej zemsty na świecie, w którym nie umiał sobie poradzić. Jako cudowne dziecko, Ted przeskoczył w szkole średniej dwie klasy. Dwa lata różnicy wieku skazuje nastolatka na samotność. Matka, Wanda z domy Dombek, widząc jego niezwykły talent matematyczny przymuszała syna do nauki, lecz nie nauczyła życia; nie umiał postępować z ludżmi, a zwłaszcza z kobietami. Sparaliżowany nieśmiałością Ted nigdy jej tego nie wybaczył. W ciągu dorosłego życia wysłał jej kilkanaście listów z oskarżeniami, a w czasie rozpraw sądowych po latach nie odezwał sie do niej ani słowem ani nie zauważał obecności na sali. Czy chcąc jak najlepiej, zmarnowała geniusza?

Podobnie Ted zignorował młodzsego brata Davida, który wydał go FBI. Jako młodzi chłopcy wyjeżdżali razem na wycieczki, gdzie ojciec, Teodor Kaczynski senior, uczył ich sztuki przeżycia w dziczy. Byli z tego dumni. Po skończeniu studiów David mieszkał prę lat w głuszy w Teksasie, w wykopanej w ziemi i przykrytej daczem dziurze. Póżniej sam zbudował na tym miejscu chatę, gdzie napisał traktat przeciwko technologii, lecz wrócił do cywilizacji, ożenił się i został opiekunem bezdomnych.

Tymczasem Tedowi nie udało się przystosować do świata, choć kroiła mu się wspaniała kariera. W wieku 16 lat otrzymał darmowe studia na Harvardzie, a potem stanowisko asystenta na najlepszym w Ameryce wydziale matematycznym uniwersytetu Berkeley i szansę szybkiej, dozywotniej profesury. Był jednak tak osamotniony i bezradny wobec kobiet, że radził sie psychiatry w sprawie zmiany płci. Zabrakło mu jednak śmiałości, aby powiedzieć mu o swym życiu seksualnym i doprowadzić do operacji. Po dwóch latach rzucił uniwersytet, utrzymywał się z dorywczych zajec, a w końcu zamieszkał w chacie o jednym pokoju, bez prądu, wody i telefonu, w stanie Montana. Zanotował wtedy w dzienniku, że wystarczyłoby mu, gdyby mógł z kobietą trzymać się za rękę. Nigdy nie posunął się poza pocałunek. Okolica znała go jao "Einsteina". W chacie napisał swój głośny traktat przeciwko technologii i składał coraz skuteczniejsze bomby, które wysyłał do ludzi winnych postępu cywilizacji.

Czy jest szaleńcem? Sądowy psychiatra uzna go za paranoicznego schizofrenika. Kaczynski wolał jednak wyrok śmierci niż opinię wariata, odbierającą jego przestrogom wszelką powagę. Zwolnił nagle, na sali sądowej, własnych adwokatów, którzy chcieli go uratować przed najcięższym wyrokiem czyniąc niepoczytalnym, co zniweczyłoby wszelki sens jego życia. Wolał przyznać się do winy. Zanim potępimy go jako zbrodniarza, wysłuchajmy jako proroka.

Grożąc dalszymi zamachami bombowymi, Kaczynski wymusił na dwóch najpoważniejszych dziennikach amerykańskich publikację swego manifestu "Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość". Wprawdzie "The New York Times" sprytnie sie wykręcił w ostatniej chwili, ale "Washington Post" wydał 22 września 1995 roku w osobnej wkładce. Od tego czasu tekst liczący 35 tysięcy słów jest dostępny w Internecie.

Nędza lewicy, ślepota prawicy

Pokój w drewnianej chacie, dwa i pól na trzy metry, półki z książkami, pustka całego dnia, kilkanaście godzin do nocy, kiedy można zamknąć oczy i śnić. Krew rozsadza czaszkę, ale ściany pokoju nie chcą ustąpić. Ścieżki wokół chaty wydeptane przez lata. Jedyna ucieczka w świat, to wielka teoria.

Palce dotykają klawiszy maszyny do pisania, stukot przynosi ulgę, nienawiść ustępuje jedynej dostępnej rozkoszy, rozkoszy myslenia, gniew układa się w przejrzyste zdania:

" Konserwatyśći to głupcy. Marudzą na temat tradycyjnych wartości, ale entuzjastycznie popierają postęp technologiczny i rozwój gospodarczy. Widocznie nie zaświtało im w głowie, że nie można wprowadzać gwałtownych zmian w technologii i gospodarce społeczeństwa bez również gwałtownych zmian we wszystkich innych aspektach życia społecznego, co nieuchronnie prowadzi do załamania tradycyjnych wartości. Społeczeństwo technologiczne musi osłabiać więzi rodzinne i wspólnoty lokalne, jeśli ma wydajnie działać ".

Nie można również liczyć na lewicę. Postawa lewicowa to kompleks niższości. Ludzie lewicy nienawidzą siły, dobra i powodzenia, zwalczają konkurencję, bo w głębi duszy uważają się za nieudaczników. Nie mogą wyobrazić sobie, by w pojedynkę mogli byc silni czy wartościowi, wolą więc kolektywizm.

Drugi typ lewicowca, to przespołeczniony intelektualista lub członek klasy wyższej. Pozwolił sobie zbytnio wpoić wartości moralne, które go wpędzają w poczucie winy. Próbuje się wyzwolić, ale nie ma sił na prawdziwą rebelię. Przyjmuje więc jako własne zasady moralne społeczeństwa po to, by je oskarżyć, że ich nie dotrzymuje. Nawet, jeśli zabiega o awans społeczny Murzynów, to tylko po to, by uczynić z nich konformistów na własny wzór.

Lewica nigdy nie zbuntuje się przeciwko technologii. Ta masowa mysli tylko, aby w systemie społecznym uwić gniazdko własnej niekompetencji. Natomiast intelektualna jest na usługach systemu.

Takie słowa przynoszą ulgę. Większy spokój przyniesie rąbanie drzewa, żeby rozpalić ogień i upiec królika upolowanego wczoraj.

Naturalna godność człowieka

Maszyna stuka dalej: Cywilizacja odebrała człowiekowi naturalną godność, którą nadaje samodzielna walka o przeżycie. Ludzie mają zakodowaną potrzebę "procesu siły". Muszą osiągać trudne cele, gdyż inaczej mają poczucie pustki. Jednak współcześnie na Zachodzie wystarczy do przeżycia minimalny nakład pracy. Chwytają się więc "działalności zastępczej", aby mieć poczucie "spełnienia". Jest to jednak surogat potrzeby biologicznej, który nie przynosi głębokiego zadowolenia. Dlatego "człowiek prymitywny mniej cierpiał od napięć i frustracji. Był bardziej zadowolony ze swego sposoby życia niż człowiek współczesny". W społeczeństwach prymitywnych przeżycie wymagało heroizmu. Jednak dziś na Zachodzie heroicznych wysiłków wymagają coraz bardziej sztuczne cele, stworzone przez reklamę, aby zaspokoić potrzebę "procesu siły". Heroiczne starania służą próżnej przyjemności, nie dając takiego "spełnienia", jak walka o życie.

Jedyny romans życia wydarzył się po czterdziestce. Kilka miesięcy spotkań, objęć, pocałunków, póki nie uciekła. Jedyny romans i pewnie ostatni. Nigdy nie będzie obok nikogo, żadnej obecności, żadnej rozkoszzy, żadnych dzzieci, które dojrzewając podają rodzicom miarę czasu. Stuk maszyny porządkuje rozpacz jałowego przemijania.

Współczesna obsesja długiego życia, sprawności fizycznej i seksualnej to kolejny dowód niespełnienia potrzeby "procesu siły". W prymitywnych społeczeństwach życie składało się z etapów. Ludzie nie obawiali się przejścia od jednego etapu do drugiego. Natomiast człowiek współczesny stara się przedłużyć sprawność fizyczną i seksualną, ponieważ nie używa swego ciała na serio.

Hańba przodowników cywilizacji

Ja ich znam. Byłem tam: Harvard, Michigan, Berkeley, laboratoria cywilizacji Zachodu. Słyszałem te rozmowy. Pycha i dziecinna ciekawość. Maszyna stuka:

Praca naukowców często nie ma żadnego związku z dobrem rodzaju ludzkiego, a przykład broni jądrowej wskazuje, że niektóre badania są wręcz grożne. Motywem naukowców nie jest ani ciekawość, ani dobro ludzkości, ale potrzeba doświadczenia "procesu siły". Wchodzą w grę także inne motywy: pieniądze czy pozycja społeczna. "Nauka maszeruje więc ślepo, posłuszna tylko psychologicznym potrzebom naukowców, władz rządowych i szefów korporacji, którzy dostarczają funduszy na badania".

Kazdy wynalazek techniczny wydaje się zrazu pożyteczny, lecz postęp lecz postęp ten ciągle ogranicza ludzką wolność. Fizyczny przymus ustępuje naciskowi oświaty, propagandy czy programów zdrowia psychicznego. Ciągle musimy naginać się do technicznmych potrzeb systemu. Zostaliśmy zakładnikami technologii. Za póżno już na wielkie reformy w obronie wolności, gdyż sprowadzioby to serię niewygód i katastrof, wywołując żądanie wstrzymania reform. Technologię można odrzucić tylko w całości.

Ludzkość na rozdrożu

Cóż to jest wolność, jeśli nie swoboda osiągania praedziwych, a nie sztucznych celów, bez wtrącania się, manipulacji czy nadzoru ze strony kogokolwiek, a już zwłaszcza wielkich organizacji? Wolność to decydowanie o własnej egzystencji w kwestiach życia i śmierci. Przyszłość wolności rozstrzygnie się w okresie od 40 do 100 lat. Jeśli technologia obłaskawi człowieka, to przetrwa i przejmie nad wszystkim kontrolę.

Zwykły obywatel będzie kontrolował tylko własne urządzenia: samochód czy komputer. Natomiast nadzór wielkich systemów będzie należał do wąskiej elity, jak dziś, ale przy dwóch wielkich znamiennych różnicach: 1/ Dzięki lepszej technologii elity będą miały większą kontrolę nad masami; 2/ Praca ludzka nie będzie więcej konieczna i masy staną się pustym ciężarem dla systemu. Jeśli elity będą okrutne, to doprowadzą do eliminacji zbędnej ludności przez redukcję urodzin przy pomocy propagandy i środków biologicznych. Może się zdarzyć, że elita bedzie miała miękkie serce liberałów. W takim przypadku zatroszczy się o potrzeby fizyczne mas i zdrowe hobby dla każdego, ale życie stanie się tak bezcelowe, że ludzkie istoty dpadną do poziomu udomowionych zwierząt.

Stuk maszyny ustał. 232 paragrafy, których nikt nie przeczyta, jeśli nie przedrą się przez szum informacyjny mediów. Trzeba zagrozić ludziom śmiercią, aby się obudzili.

Wymuszona publikacja manifestu wywołała sensację, lecz okazało się, że powtarza jak echo hippisowską krytykę technologii z lat 60, tyle, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat technologizacja świata postąpiła dalej i analiza skutków wydaje się trafniejsza.

Prędkość ucieczki

Czy zapowiadana przez Kaczynskiego przyszłość jest prawdopodobna? Dowiemy się tego szybciej niż sądzimy. Rozwój cywilizacji następuje w tempie wykładniczym. Przypomnijmy sobie szkolne zadanie o chłopcu, który zgodził się pracować przrz miesiąc przy stawce jednego złotego za dzień, ale pod warunkiem, że każdego następnego dnia stawka podwoi się. Trzydziestego pierwszego dnia okazało się, że zarobił 1 505 755 138 złotych. Stawka chłopca rosła w takim tempie jak postęp technologii. Krzywa wykładnicza skręca stromo w górę. Zmiany są coraz bardziej dramatyczne, ale nasza miara czasu pochodzi z przeszłości, gsdy następowały wolniej. daje to nam poczucie bezpieczeństwa, choć bliski jest moment gwałtownej kolizji technologii z ludzką naturą.

To, czego boi się Kaczynski, jest dla innych wspaniałą okazją rewolucji świadomości. Młodzi programiści z Północnej Kalifornii, gdzie mieści się światowe centrum informatyki Silicon Valley, traktują technologię jako szansę nadania człowiekowi statusu boskiego. Przewidują pojawienie się człowieka "posthumanistycznego", który będzie mógł swobodnie wybierać formę i substancję swego ciała. Jest to tylko kwestia techniki. Upadają stare podziały ludzkiego myślenia. Racjonalizm i intuicja, materializm i mistycyzm, nauka i magia łączą się w uniwersalną wiedzę.

Mark Dery, autor książki pt. "Prędkość ucieczki", przedstawił rodzenie się w bólach nowego konceptu człowieka. Tytuł odnosi się do szybkości, jakiej musi nabrać rakieta, żeby wyrwać się sile ziemskiego przyciągania. podobne zjawisko zachodzi w technologii. Postęp cywilizacji nabrał takiego tempa, że wyrywa sie z biologicznego łożyska. Staje się to już widoczne w oddzieleniu się człowieka od ciała przy pomocy komputerów.

Programiści gardzą ciałem, które uważają jedynie za "mięso". Zwykle zresztą nie mają powodu do dumy, ponieważ są to na ogół słabeusze, którzy trzymali się z dala od szkolnego boiska i zbyt nieśmiali na powodzenie u kobiet.. W Ameryce nazywa się ich "nerds. Jako mçodzi mężczyżni, ci hakerzy spędzają po kilkanaście godzin dziennie przy komputerach, wchodząc z maszyną w intymny związek. Narodził się wśród nich koncept cyberseksu. Piszą szybko i zręcznie, co znaczy tutaj tyle, ile świetna sylwetka w realnym świecie. Cyberseks to onanizm w trójkącie, gdzie trzecim, biernym na razie partnerem jest komputer.

Sprośne dialogi wymieniane z kobietami lub mężczyznami udającymi na ekranie monitora kobiety to tylko początek realizacji starego marzenia o kochance idealnej, o Galatei. Następnym krokiem jest seks wirtualny. Pojawiły się już pierwsze kostiumy, które opinają ciało pobudzając je erotycznie według programów stymulujących stosunek seksualny i gogle przekazujące pornograficzne obrazy. Przecież na tym nie koniec. W niedalekiej przyszłości będzie możliwy cyberseks z syreną, satyrem i czemu nie - z samolotem. Ostatecznym celem hakerów jest biomechaniczne złączenie się z maszyną przez wprowadzenie do komputera ludzkiej świadomości, by osiągnąć programowanie optymalne.

Czy nie jest to drugie kuszenie człowieka? Tym razem przez technologię, która chce nam wykraść inteligencję, ponieważ sama nie potrafi jej wytworzyć.

Przebudzenie Gai

Angielski matematyk James Lovelock przedstawił 24 lata temu tzw. hipotezę Gai, którą nazwał imieniem greckiej bogini Zziemi. Stwierdził, że Ziemia jest systemem dążącym do równowagi. Ziemia może stworzyć warunki niekorzystne dla gatunku ludzkiego, jeśli człowiek zacznie zagrażać życiu na naszej planecie. Występujące dziś globalne ocieplenie klimatu zdaje się potwierdzać tę hipotezę. Umkniemy zagładzie - niejako z ręki Gai - jeśli wytworzymy świadomość planetarną. Ważny krok w tę stronę stanowi Internet. W najbliższych dekadach Ziemia będzie miała tylu mieszkańców, ile mózg ma neuronów. Złączona światłowodami przez komputery przyszła ludzkość utworzy świadomość zbiorową, powodując "przebudzenie się" naszej planety jako istoty. Innymi słowy - powstanie globalna inteligencja. Ideolodzy cyberkultury wierzą w proroctwo sprzed 30 lat, podane przez Marshalla McLuhana, gorliwego katolika.

 

Marshall McLuhan powiedział o mediach elektronicznych: "W chrześcijańskim sensie jest to tylko nowa interpretacja Mistycznego Ciałą Chrystusa, a w końcu Chrystus jest ostatecznym przedłużeniem człowieka. Oczekuję, że w nadchodzących dekadach planeta przekształci się w formę sztuki. Włączony w kosmiczną harmonię nowy człowiek sam stanie się organiczną formą sztuki". Podobnir sądził - ku zgorszeniu Kościoła - teolog Theillard de Chardin przewidując reintegrację relogii z nauką i nastanie "ultraludzkości".

Do przekształcenia człowieka ma być wykorzystana nanotechnologia. Pomysłodawca Eric K. Drexler zapowiada powstanie samopowielających się komputerowych urządzeń o wielkości poniżej jednej tysięcznej milimetra. Maszyny te będą mogły budować niemal wszystko z atomöów zawartych w bardzo pospolitych materiałach, bez potrzeby ludzkiej pracy. Tym samym przekształcą u samego korzenia technologię i gospodarkę. Drexler sądzi również, że owe "nanomaszyny" będą mogły naprawiać komórki organizmu, zapewniając nam prawie nieśmiertelność. Pozwolą ludziom pozbyć się ludzkiego kształtu, aby doprowadzić człowieczeństwo do doskonałości.

Posthumanizm

Bardzo powszechne w cybekulturze jest przekonanie, że pojawia się możliwość nadania ludzkiej świadomości formy cyfrowej i - wprowadzenia na dysk komputerowy. Mózg jest rzekomo tylko "mięsną maszyną". Aby jej dorównać, wystarczy osiąbnąć tę samą prędkość przetwarzania informacji, która wynosi 10 bilionów operacji na sekundę. Chip komputerowy Intel Pentium wykonuje 112 milionów operacji na sekundę, czyli jest sto razy wolniejszy. Ten dystans ma zostać pokonany w ciągu dekady. Inny prorok cyberkultury Hans Moravec zauważył, że przez ostatnie sto lat wzrosła bilion razy ilość siły obliczeniowej, jaką można kupić za jednego dolara, poczynając od prostego tabulatora z konca ubiegłego wieku aż po mikroprocesory. Druga dekada przyszłego stulecia będzie więc świadkiem narodzin sztucznej inteligencji równej człowiekowi.

Hans Moravec jest dyrektorem Carnegie-Mellon Field Robotics Center. Twierdzi on, że roboty zdolne do kierowania własną ewolucją szybko przeskoczą na skali inteligencji swój człowieczy odpowiednik i wymkną się ludzkiemu poznaniu. Wprowadzenie ludzkiej świadomości do komputerów bedzie więc konieczne, aby dotrzymać kroku nowym rywalom naszego gatunku. Jkao program komputerowy, ludzki umysł będzie mógł równie szybko rozwijać się, krążyć po kanałach informacyjnych, a nawet zakodować w postaci przekazu laserowego i wysłać w przestrzeń międzyplanetarną.

Pomysł załadowania ludzkiej świadomości w komputery jest popularny wśród młodych programistów z Los Angeles skupionych wokół pisma "Extropy". Proponują oni "transhumanizm" wzorowany na Nietzscheańskich ideach końca moralności, woli mocy i nadczłowieka. Wolność nie wyraża sie dla nich w prawach obywatelskich, ale w zupełnej swobodzie kierowania ewolucją własnego ciała i umysłu. Są zwolennikami wolnego kapitalizmu i technologii, nie mając przy tym litości dla "ekonomicznie czy psychicznie słabszych". Wydawany w Berkeley przez dziedziczkę rodzinnej fortuny Alison Kennedy, pseudonim Queen Mu, organ cyberkultury "Mondo 2000" głosi wręcz, że masy muszą powierzyć swoją przyszłość w ręce nowego pkolenia "zdolniachów, mutantów i superinteligentów". Świtem nowego humanizmu jest Bioniczny Anioł. W tym miejscu entuzjazm cyberoidów spotyka się ze zgrozą Teda Kaczynskiego.

Pogłębiający się zrost człowieka i maszyny stał się obsesją pop-kultury. Świadczą o tym filmy z serii "Terminatora" i "Robocopa". "Blade Runner" Ridleya Scotta o romansie detektywa z piekną kobitą- robotem został uznany za arcydzieło gatunku. Filmy te mówią o rosnącym przekonaniu, że człowiek coraz bardziej traci na znaczeniu. Staje się coraz bardziej przestarzały. Pop-kulturę orzenika fatalistyczna rezygnacja wobec sił, na które nie mamy wpływu. Szaleńcy uciekają przed technologią do dziczy. Wąska elita entuzjastycznie wytwarza nowe narzędzia ewolucji gatunku. Masy uważają, ze jakoś to bedzie, ponieważ zawsze jakoś było. Pocieszamy się, ponieważ naszym przodkom udało się przejść przez kolejne sita technologii, spłodzić nas i doprowadzić do samodzielności. Zapominamy o tych, którym sie nie udało: podbitym kulturom, ludziom zamęczonym na śmierć przez warunki pracy czy klasom społecznym, które straciły rację bytu. Dziś nie ma kto przemówić w ich imieniu. Kto przemówi jutro w naszym?

Prorok posthumanizmu, Hans Moravec powiada, że "nie ma znaczenia, co ludzie uczynią, ponieważ zostaną odrzuceni jak drugi człon rakiety. Nieszczęścia, straszne śmierci, chybione projekty należą do historii życia na Ziemi. Liczy się tylko długa perspektywa i to, co pozostanie. Czy to ważne dzisiaj, że tyranozaury poniosły klęskę, podobnie jak australopiteki, neandertalczycy i Maorysi z Nowej Zelandii?". Tym razem mówi się o samobójstwie rodzaju ludzkiego.

Przesłanka nadziei

Posthumanizm zakłada, że mózg jest tylko bardzo złożonym komputerem. Pozostaje to na razie nieudowodnioną hipotezą. Ciągle nie wiemy, czym jest mózg i świadomość. Dalsze odkrycia przyniosą niespodzianki. Może okazać się, że w pewnym punkcie rozwoju cywilizacji odrzucimy technologię kierując się ku duchowości. Oczywiście pod warunkiem, że znajdzie się taka, która sprosta zdobytej przez człowieka materialnej wiedzy. Nie wolno więc uchylać się od krytycznej analizy przekonań religijnych, gdzie kryją się strategie przetrwania - lub klęski - naszego gatunku, kultur i narodów.

Technologia i technomistycyzm mogą wydawać się odległymi problemami tylko na skutek braku wyobraźni. Postęp rośnie w tempie wykładniczym, jak zarobek chłopca, który zaczynał od złotówki dziennie, by po miesiącu dojść do ponad miliarda. Łatwo zgodzimy się, że ideał wolnego dzikusa z manifestu Unabombera jest anachroniczny. Wkrótce jednak może okazać się, że również ideał cywilizowanej, myślącej jednostki staje się tak samo przestarzały jak ludzkie ciało. Będzie to nasz problem rodzinny - problem naszych dzieci i wnuków.





Manifest Unabombera

Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość

Ted Kaczyński

1. Rewolucja przemysłowa oraz jej konsekwencje okazały się katastrofą dla rodzaju ludzkiego. Znacznie zwiększyły średnią długość życia tych z nas, żyjących w krajach “rozwiniętych”, lecz zdestabilizowały społeczeństwo, uczyniły życie niespełnionym, podporządkowały ludzi nieudogodnieniom, doprowadziły do cierpienia na płaszczyźnie psychologicznej (w krajach Trzeciego Świata również i fizycznej) oraz naraziły naturalny świat na poważne szkody. Kontynuowanie rozwoju technologii pogorszy jedynie sytuację. Z pewnością podporządkuje ludzi jeszcze większym nieudogodnieniom i narazi naturalny świat na jeszcze większe szkody, prawdopodobnie doprowadzi do większego rozłamu społecznego i psychologicznego cierpienia, a nawet do zwiększenia cierpienia fizycznego w krajach “rozwiniętych”.

2. System industrialno-technologiczny może przetrwać lub ulec załamaniu. Jeżeli przetrwa, MOŻE ostatecznie osiągnąć niski poziom fizycznego i psychologicznego cierpienia, lecz jedynie po przejściu przez długi i dotkliwy okres przystosowawczy i jedynie za cenę trwałego zredukowania istot ludzkich oraz wielu innych żywych organizmów do ról sterowanych produktów i trybików społecznej machiny. Ponadto, jeżeli system przetrwa, konsekwencje będą nieuniknione: nie istnieje żaden sposób zreformowania bądź zmodyfikowania systemu bez pozbawienia ludzi ich godności i autonomii.

3. Jeżeli system ulegnie załamaniu, konsekwencje wciąż będą bardzo dotkliwe. Im większy jednak staje się system, tym bardziej katastroficzne będą skutki jego upadku, jeżeli więc ma upaść, lepiej żeby nastąpiło to wcześniej niż później.

4. Wysuwamy więc hasło rewolucji skierowanej przeciw systemowi industrialnemu. Rewolucja ta może, lub też nie, zrobić użytek z przemocy; może nastąpić nagle, lub stanowić względnie stopniowy proces obejmujący kilka dziesięcioleci. Takich rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Możemy jednak ogólnie naszkicować kryteria, jakie powinni przyjąć ci, którzy nienawidzą systemu industrialnego w celu przygotowania podłoża pod rewolucję przeciwko dzisiejszej formie społeczeństwa. Nie będzie to rewolucja POLITYCZNA. Jej celem będzie obalenie nie rządów, lecz ekonomicznych i technologicznych podstaw współczesnego społeczeństwa.

5. W poniższym tekście zwracamy uwagę jedynie na niektóre negatywne aspekty wynikające z systemu industrialno-technologicznego. O innych wspominamy bardzo pobieżnie lub zupełnie ignorujemy. Nie oznacza to, że uważamy je za nieważne. Z przyczyn praktycznych musimy ograniczyć naszą dyskusję do obszarów, które nie doczekały się dostatecznej uwagi publicznej lub takich, o których mamy do powiedzenia coś nowego. Przykładowo, skoro działają dobrze rozwinięte ruchy na rzecz ochrony środowiska i dzikiego życia, o degradacji czy destrukcji dzikiej natury piszemy niewiele, pomimo tego, że uważamy te kwestie za niezwykle ważne.

6.Prawie każdy zgodzi się ze stwierdzeniem, iż żyjemy w społeczeństwie nękanym przez liczne problemy. Jedną z najbardziej rozpowszechnionych manifestacji szaleństwa naszego świata jest lewactwo, tak więc dyskusja nad psychologicznym obrazem lewactwa może posłużyć jako wprowadzenie do dyskusji nad problemami współczesnego społeczeństwa jako ogółu.

7. Czym jednak jest lewactwo? W pierwszej połowie 20-tego wieku lewactwo miało być praktycznie utożsamiane z socjalizmem. Dzisiaj ruch ten jest podzielony i nie jest do końca jasne, kto właściwie powinien być określany mianem lewaka. W poniższym tekście, gdy mówimy o lewakach, mamy na myśli głównie socjalistów, kolektywistów, osoby “politycznie poprawne”, feministki, działaczy na rzecz gejów i niepełnosprawnych, aktywistów praw zwierząt, i tym podobnych. Nie każdy, kto jest powiązany z którymś z tych ruchów jest lewakiem. To, do czego chcemy dotrzeć przez omawianie lewactwa to nie tyle ruch czy ideologia, co typ psychologiczny, czy raczej zbiór pokrewnych typów. Tak więc to, co mamy na myśli mówiąc o lewactwie wyłoni się jaśniej wraz z tokiem naszej dyskusji nad lewackim obrazem psychologicznym (zobacz również punkty 227- 230).

8. Mimo to, nasza koncepcja lewactwa pozostaje punktem wyjścia mniej jasnym, niż byśmy sobie tego życzyli, jednakże nie ma na to rady. Staramy się jedynie ukazać z grubsza i w sposób zbliżony dwie psychologiczne tendencje, które naszym zdaniem są główną siłą napędową współczesnego lewactwa. W żadnym wypadku nie twierdzimy, że ujawniamy CAŁĄ prawdę w obrazie psychologicznym lewactwa. W dodatku nasza dyskusja odnosi się jedynie do lewactwa współczesnego. Kwestię, w jakim stopniu nasza dyskusja może odnosić się do 19-tego i wczesnych lat 20-tego wieku, pozostawiamy otwartą.

9. Dwie psychologiczne tendencje stanowiące podłoże współczesnego lewactwa nazywamy “poczuciem niższości” oraz “nadsocjalizacją”. Poczucie niższości charakterystyczne jest dla współczesnego lewactwa jako całość, podczas gdy nadsocjalizacja charakterystyczna jest jedynie pewnego jej segmentu; segment ten jest jednak wysoko wpływowy.

POCZUCIE NIŻSZOŚCI

10. “Poczucie niższości” rozumiemy nie tylko w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale jako całe spektrum powiązanych cech: niskiej samooceny, poczucia bezradności, tendencji desperacyjnych, defetyzmu, poczucia winy, samonienawiści, itd. Twierdzimy, że współcześni lewacy posiadają owe cechy (prawdopodobnie mniej lub bardziej tłumione) oraz że są one czynnikiem decydującym dla ustalenia kierunku współczesnego lewactwa.

11. Jeśli ktoś interpretuje jako uwłaczające prawie wszystko, co się o nim mówi (lub o grupach, z którymi się identyfikuje) wnioskujemy z tego, że ma on poczucie niższości lub niski poziom samooceny. Ta tendencja jest widoczna pośród rzeczników praw mniejszości, niezależnie od tego, czy należą do grup mniejszości, których praw bronią. Są oni nadwrażliwi na terminy używane do określenia mniejszości. Terminy “murzyn”, “orientalny”, “upośledzony” czy “panienka” dla Afrykanina, Azjaty, osoby niepełnosprawnej czy kobiety pierwotnie pozbawione były jakiegokolwiek uwłaczającego znaczenia. “Babka” i “panienka” były jedynie żeńskimi odpowiednikami “faceta”, “gościa” czy “kolesia”. Negatywne znaczenie zostało przypisane tym terminom przez samych aktywistów.

12. Osoby najbardziej przewrażliwione na punkcie “niepoprawnej politycznie” terminologii to nie przeciętni czarni mieszkańcy getta, azjatyccy imigranci, wykorzystywane kobiety czy osoby niepełnosprawne, lecz mała grupa aktywistów, spośród których wielu nie należy nawet do żadnej “uciskanej” grupy, lecz pochodzi z uprzywilejowanej warstwy społeczeństwa. Polityczna poprawność znajduje swe oparcie pośród profesorów uniwersyteckich, mających zapewnione zatrudnienie z zadowalającymi zarobkami, z których większość jest heteroseksualnymi białymi mężczyznami z klasy średniej.

13. Wielu lewaków mocno identyfikuje się z problemami grup, które postrzegane są jako słabe (kobiety), pokonane (Amerykańscy Indianie), odpychające (homoseksualiści), czy w inny sposób niższe. Lewacy sami również uważają te grupy za niższe. Nie przyznaliby się nawet sami przed sobą do tego, że mają takie odczucia, ale właśnie dlatego identyfikują się z problemami tych grup, ponieważ uznają je za niższe. (Nie chcemy przez to powiedzieć, że kobiety, Indianie, itd. są niżsi, czynimy tylko uwagę na temat lewackiej psychologii).

14. Feministki desperacko chciałyby udowodnić, że kobiety są równie silne i uzdolnione jak mężczyźni. Najwidoczniej nękane są przez obawę, że kobiety mogą NIE być równie silne i uzdolnione jak mężczyźni.

15. Lewacy wydają się nienawidzić wszystkiego, co posiada wizerunek silnego, dobrego i pełnego sukcesów. Nienawidzą Ameryki, nienawidzą zachodniej cywilizacji, nienawidzą białych mężczyzn, nienawidzą racjonalności. Powody, jakie podają lewacy na uzasadnienie swej nienawiści do Zachodu, itd. w oczywisty sposób nie odpowiadają ich rzeczywistym motywom. Twierdzą, że nienawidzą Zachodu za jego upodobanie do wojen, imperializmu, seksizmu, etnocentryzmu, itd., lecz gdy tylko te same wady ujawniają się w krajach socjalistycznych, lub kulturach prymitywnych, lewacy znajdują dla nich uzasadnienie, lub co najwyżej NIECHĘTNIE przyznają, że owe wady istnieją, podczas gdy ENTUZJASTYCZNIE wytykają (często znacznie przesadzając), gdy pojawiają się w cywilizacji zachodniej. Jest więc oczywiste, że wady te nie stanowią rzeczywistego motywu nienawiści do Ameryki i Zachodu. Nienawidzą Ameryki i Zachodu za to, że są silne i pełne sukcesów.

16. Słowa takie jak “pewność siebie”, “poleganie na sobie”, “inicjatywa”, “przedsiębiorczość”, “optymizm”, itd. odgrywają mało istotną rolę w liberalnym i lewackim słownictwie. Lewak jest antyindywidualistyczny, pro-kolektywistyczny. Oczekuje od społeczeństwa, by zajmowało się potrzebami każdego, każdym się opiekowało. Nie jest tym typem osoby, która posiada wewnętrzne poczucie ufności w możliwość samodzielnego rozwiązywania swoich problemów i zaspokajania swoich potrzeb. Lewak jest nastawiony antagonistycznie do koncepcji współzawodnictwa, ponieważ w głębi duszy czuje się przegrany.

17. Formy sztuki pociągające współczesnych intelektualistów lewackich wydają się skupiać na nędzy, porażce i rozpaczy, lub tez przyjmują ton orgiastyczny, odrzucający racjonalną kontrolę, tak jakby nie istniała nadzieja na osiągnięcie czegokolwiek poprzez racjonalną kalkulację, a jedyne, co pozostało to zanurzenie się w odczuwaniu danej chwili.

18. Współcześni filozofowie lewaccy wykazują tendencję do pomijania przyczyny, nauki, obiektywnej rzeczywistości i twierdzą, że wszystko jest kulturowo względne. Prawdą jest, że można poważnie kwestionować podstawy wiedzy naukowej i to, w jaki sposób, jeżeli w ogóle, można zdefiniować koncepcję obiektywnej rzeczywistości. Jest jednak oczywiste, że współcześni filozofowie lewaccy nie kierują się zimną logiką systematycznie analizującą podstawy wiedzy. Są głęboko zaangażowani emocjonalnie w swój atak na prawdę i rzeczywistość. Atakują te koncepcje z powodu własnych potrzeb psychologicznych. Ich atak jest ujściem ich wrogości i dopóki są skuteczne zaspokajają rządzę władzy. Co ważniejsze, lewak nienawidzi nauki i racjonalności, ponieważ klasyfikują one pewne poglądy jako prawdziwe (czyli pełne sukcesów, nadrzędne), a inne jako fałszywe (czyli przegrane, niższe). Poczucie niższości lewaka zakorzenione jest tak głęboko, że nie jest on w stanie tolerować jakiejkolwiek tego typu klasyfikacji. Poczucie to powoduje również odrzucenie przez wielu lewaków koncepcji choroby umysłowej i użyteczności testów na inteligencję. Lewacy nastawieni są antagonistycznie do genetycznego wyjaśniania ludzkich możliwości czy zachowań, ponieważ takie wyjaśnienia mogą sugerować wyższość pewnych osób w stosunku do innych. Lewacy wolą wpisać zdolności jednostki na konto społeczeństwa lub obwiniać je za brak owych zdolności. W ten sposób, jeżeli jakaś osoba jest “wyższa” nie jest to jej wina, lecz społeczeństwa, ponieważ osoba ta nie została prawidłowo wychowana.

19. Lewak nie jest typowym przykładem osoby, z której poczucie niższości czyni zachwalającego siebie egoistę, brutala, bezwzględnego współzawodnika. Taka osoba nie utraciła całkowicie wiary w siebie. Wykazuje braki w poczuciu władzy i własnej wartości, ale w dalszym ciągu ufa w swą zdolność do bycia silnym, a jej wysiłki w tym celu powodują jej nieprzyjemne zachowanie. [1] Lewak jednak poszedł w tym o wiele dalej. Jego poczucie niższości jest zakorzenione tak głęboko, że nie jest on w stanie postrzegać siebie jako jednostki silnej i wartościowej. Stąd też bierze się lewacki kolektywizm. Lewak może bowiem czuć się silny jedynie jako członek dużej organizacji lub masowego ruchu, z którym może się identyfikować.

20. Na uwagę zasługują masochistyczne tendencje lewackich metod działania. Lewacy protestują kładąc się przed pojazdami, umyślnie prowokują policję lub rasistów, itd. Metody te mogą często być skuteczne, lecz wielu lewaków używa ich nie jako środka do osiągnięcia celu, ale ponieważ WOLI metody masochistyczne. Samonienawiść jest wadą lewacką.

21. Lewacy mogą twierdzić, że ich działalność motywowana jest współczuciem bądź zasadami moralnymi i rzeczywiście te ostatnie odgrywają pewną rolę dla lewaka cechującego się nadsocjalizacją. Współczucie i zasady moralne nie mogą być jednak głównymi motywami lewackiej działalności. Wrogość jest zbyt widocznym składnikiem zachowania lewaków, podobnie jak pęd do władzy. Pozy tym, wiele lewackich zachowań nie jest racjonalnie obliczonych na korzyść ludzi, którym lewacy rzekomo chcą pomagać. Na przykład, jeżeli ktoś uważa, że faworyzowanie mniejszości odpowiednie jest dla czarnej ludności, czy ma sens żądanie go we wrogich czy dogmatycznych terminach? Bardziej efektywne byłoby objęcie podejścia dyplomatycznego i pojednawczego, które wywołałoby przynajmniej werbalne i symboliczne ustępstwa ze strony białej ludności, która uważa, że faworyzowanie mniejszości jest skierowane przeciwko niej. Takiego podejścia lewacy jednak nie podejmują, ponieważ nie zaspakajałoby to ich potrzeb emocjonalnych. Pomaganie czarnej ludności nie jest ich prawdziwym celem. Problemy rasowe służą raczej jako pretekst do wyrażania swej wrogości i niespełnionej żądzy władzy. Czyniąc to, w rzeczywistości szkodzą czarnym, ponieważ wrogość działaczy wobec białej większości prowadzi do nasilenia nienawiści rasowej.

22. Gdyby nasze społeczeństwo pozbawione było jakichkolwiek problemów, lewacy musieliby problemy WYNALEŹĆ, by zapewnić sobie pretekst do wywoływania awantur.

23. Podkreślamy, że nie jest to dokładny opis każdego, kto może być uważany za lewaka. Jest to jedynie pobieżne nakreślenie ogólnej tendencji lewactwa.

NADSOCJALIZACJA

24. Psycholodzy używają terminu “socjalizacja” na określenie procesu, w którym dzieci uczone są, by myśleć i zachowywać się tak, jak wymaga społeczeństwo. O osobie mówi się, że jest dobrze uspołeczniona, jeśli uznaje i przestrzega kodeksu moralnego swego społeczeństwa i dostosowuje się jako jego funkcjonująca część. Może wydawać się bezsensowne twierdzenie, że wielu lewaków jest naduspołecznionych, skoro są oni postrzegani jako buntownicy. Niemniej jednak, stanowisko to może być obronione. Wielu lewaków nie jest takimi buntownikami, jakimi wydają się być.

25. Kodeks moralny naszego społeczeństwa jest na tyle wymagający, że nikt nie może myśleć, czuć i działać w sposób całkowicie moralny. Na przykład, oczekuje się od nas, byśmy nikogo nie nienawidzili, jednak prawie każdy w takim czy innym przypadku nienawidzi, czy się do tego przyznaje czy nie. Niektórzy ludzie są tak wysoce uspołecznieni, że usiłowanie myślenia, odczuwania i działania w zgodzie z moralnością nakłada na nich poważny ciężar. W celu uniknięcia poczucia winy, muszą ciągle oszukiwać siebie samych co do swych motywów i znajdywać moralne wytłumaczenie dla uczuć i zachowań w rzeczywistości mających niemoralne pochodzenie. Na określenie takich osób używamy terminu “naduspołecznieni”. [2]

26. Nadsocjalizacja może prowadzić do niskiej samooceny, poczucia bezsilności, defetyzmu, winy, itd. Jednym z najważniejszych środków uspołeczniających dzieci jest sprawianie, by poczuły się zawstydzone z powodu zachowania lub wypowiedzi niezgodnych z oczekiwaniami społeczeństwa. Jeśli będzie to przesadzone, lub jeśli jakieś dziecko jest szczególnie wrażliwe na podobne uczucia, skończy wstydząc się SAMEGO SIEBIE. Ponadto myśli i zachowanie osoby naduspołecznionej są bardziej ograniczone oczekiwaniami społeczeństwa, niż osoby uspołecznione w mniejszym stopniu. Większość ludzi angażuje się w znaczącą ilość zachowań cechujących się nieposłuszeństwem. Kłamią, popełniają drobne kradzieże, łamią przepisy drogowe, wymigują się od pracy, nienawidzą kogoś, mówią złośliwe rzeczy, używają niejasnych sztuczek, by prześcignąć drugą osobę. Naduspołeczniona osoba tych rzeczy robić nie może, a jeśli już to z odczuciem wstydu i oskarżania samego siebie. Nie może nawet doświadczyć, bez winy, myśli lub uczuć niezgodnych z przyjętą moralnością; nie może mieć “nieczystych” myśli. A socjalizacja nie jest jedynie kwestią moralności; jesteśmy uspołeczniani, by potwierdzać wiele norm zachowań, które moralności nie dotyczą. Osoba naduspołeczniona jest więc trzymana na psychologicznej smyczy i całe swoje życie chadza ścieżkami wyznaczonymi jej przez społeczeństwo. W wielu naduspołecznionych osobach wywołuje to odczucie przymusu i bezsilności, będące poważnym utrudnieniem. Sugerujemy, że nadsocjalizacja zajmuje miejsce obok innych poważnych okrucieństw, jakie wyrządzają sobie nawzajem istoty ludzkie.

27. Twierdzimy, ze bardzo istotny i wpływowy segment współczesnej lewicy jest naduspołeczniony, oraz że jego naduspołecznienie ma ogromne znaczenie w wyznaczaniu kierunku współczesnego lewactwa. Lewacy naduspołecznieni często są intelektualistami bądź członkami wyższej klasy średniej. Godne uwagi jest, że intelektualiści uniwersyteccy [3] stanowią najwyżej uspołeczniony segment naszego społeczeństwa jak również najbardziej lewicowy.

28. Naduspołeczniony lewak próbuje zerwać się ze swej psychologicznej smyczy i zapewnić sobie autonomię przez buntowanie się. Zwykle nie jest jednak wystarczająco silny, by buntować się przeciw najbardziej podstawowym wartościom społeczeństwa. Ogólnie rzecz biorąc, cele dzisiejszych lewaków nie są sprzeczne z przyjętą moralnością. Wprost przeciwnie, lewica wybiera jakąś ogólnie przyjętą zasadę moralną, przyjmuje ją jako swoją, oskarżając główny nurt społeczeństwa o jej łamanie. Przykładowo: równość rasowa, równość płci, pomoc biednym, pokój w opozycji do wojny, działanie bez użycia przemocy, swoboda ekspresji, dobroć dla zwierząt. Zasadniczo obowiązek jednostki do służenia społeczeństwu i obowiązek społeczeństwa do opiekowania się jednostką. Są to wszystko wartości głęboko zakorzenione w naszym społeczeństwie (lub przynajmniej jego średnich i wyższych klas) [4] od długiego czasu. Są one w sposób jawny lub domniemany wyrażane w większej części materiałów prezentowanych nam przez główny nurt mediów komunikacyjnych oraz system edukacyjny. Lewacy, szczególnie ci naduspołecznieni zazwyczaj nie buntują się przeciw tym zasadom, lecz usprawiedliwiają swą wrogość wobec społeczeństwa twierdząc (do pewnego stopnia słusznie), że nie żyje ono...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin