Śmierć wg widzeń mistyczki Cataliny Rivas
Autor: anies821 23.03.07, 00:29
Dodaj do ulubionych
Odpowiedz
WitajcieChciałam się podzielić tym, co znalazłam na temat śmierci wg widzeń żyjącej mistyczki Cataliny Rivas, jest to opis śmierci jej mamy.Tekst jest ługi więc dla cierpliwych ;) "Wracam więc do dnia, w którym umierała moja mama; dokładnie tak, jak widziałam to w swojej wizji.Była w swoim łóżku. Właśnie położyliśmy ją na prawym boku, a ja wycierałamkrew, która leciała z jej nosa. Mama patrzyła gdzieś ponad mną, w kierunku okna.Ścisnęła moją dłoń i powiedziała: „Chcę być z tobą.”„Mamusiu kochana, boisz się?” - zapytałam trochę zmartwiona.„Nie, nie boje się, ale chcę być z tobą”.Wtedy zobaczyłam ludzi, którzy podeszli tuż za mnie i za mamę, z jej prawej strony.Rozpoznałam w nich św. Józefa, św. Antoniego z Padwy, św. Różę z Limy, św.Dominika Guzmana i św. Sylwestra. Stali za głową mamy, obok „Leopolda” – tak sięnazywał jej Anioł Stróż, bardzo przystojny młodzieniec. Wyglądał, jakby się modliłna kolanach, swymi dłońmi głaszcząc jednocześnie głowę mamy.Byli tam również inni mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, około czterdziestu ludzi,wszyscy pogrążeni w modlitwie. Ubrany w białą albę młody mężczyzna niósł w swoich dłoniach złotą misę. Czasem wkładał do niej rękę i wydobywał dym, któryunosił się jak z kadzidła.Wydawało się, jakby w ten sposób zabraniał zbliżyć się ciemnym cieniom, którewidać było w pewnym oddaleniu od sypialni. Bały się podejść bliżej.Młody mężczyzna ruszał ustami, jakby się modlił. Przełożył małą misę do drugiej ręki i powtórzył nią tę samą czynność, wyrzucając w powietrze z misy dym. Chodziłwokół ludzi, którzy stojąc za nami, otaczali łóżko mamy. Byłam zadziwiona widokiem tylu osób. Wtedy Jezus przemówił do mnie tymi słowami:„To są jej święci patronowie i dusze, którym swymi modlitwami i cierpieniamipomogła osiągnąć zbawienie. Choć ich nie znała, one przybyły, aby towarzyszyć jejw tej podróży.” Kiedy położyliśmy mamę na drugi bok, żeby ją przebrać w inne ubrania, ona,patrząc w przestrzeń nad moim ramieniem, powiedziała: „Już czas, żebym z nimiposzła”.Powiedzieliśmy jej, żeby się uspokoiła. Zaśpiewaliśmy jej psalm, a ona powtarzała zanami. Otworzyła oczy prawie w zdumieniu, jakby rozmyślała nad czymś, czego nie mogła wyrazić i powiedziała: „Zapalcie światło!” Zrobiliśmy to, rozumiejąc jednak,że nie widziała już tego, co działo się na ziemi, lecz to, co było poza tym światem. Mama ścisnęła wtedy moją rękę i powiedziała: „Święty Boże, teraz!... ŚwiętyBoże...teraz!” Wydawało się, jakby chciała mnie skłonić do modlitwy, dopowtarzania słów krótkiej modlitwy: Święty Boże, Święty Mocny, ŚwiętyNieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem.”--------------------------------------------------------------------------------20Mama powtarzała wielokrotnie tekst modlitwy, nalegając jednocześnie:„Muszę iść.” Poruszyła stopami, jakby chciała na nich odejść i wykrzyknęła: „Niezatrzymujcie mnie”... I jeszcze raz powtórzyła: „Święty Boże, Święty Mocny, ŚwiętyNieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem!” Ci z nas, którzy zgromadzili się wokół niej, zaczęli odmawiać koronkę doMiłosierdzia Bożego. W tym samym czasie mama powtarzała jednak własnemodlitwy, nieustanne wykrzykując: „Ojcze, ducha mojego! Teraz!... Teraz!....” Niepamiętała całej modlitwy. Zaczęliśmy mówić: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego...”, rozumiejąc, że to właśnie chciała powiedzieć... Mama zgodniepowtarzała nasze słowa.W wizji, którą otrzymałam, zauważyłam, że po lewej stronie mamy, za miejscemgdzie byliśmy my, zaczęła pojawiać się następna grupa ludzi, a między nimirozpoznałam sylwetkę swego ojca, moją babcię, ciotkę, która za życia mieszkała znami i innych ludzi, których twarzy nie widziałam dokładnie. Byłam oczarowana tym widokiem, jednocześnie starałam się jednak skupić swą uwagę na mamie.Przed nią znajdowało się światło, a ja zobaczyłam, jak gdyby schodzący z wysokościsufitu, zbliżający się chór śpiewających aniołów. Tworzyli oni dwa rzędyniebiańskich postaci, które, kiedy do nas dotarły, rozdzieliły się, aby otoczyć pokój.Wszystko to było bardzo uroczyste. Wtedy mama, jak gdyby zwracając się do osób, które, jestem pewna, przyszły, aby towarzyszyć jej w podróży, powiedziała:„Poczekajcie, muszę najpierw zobaczyć Najświętszą Dziewicę!” Mój brat powiedział : „Mamusiu, Pan jest tu. Czeka na ciebie...” Powiedział to,ponieważ wcześniej moja matka wspominała, że widziała Pana. Terazodpowiedziała: „Muszę jeszcze zobaczyć Najświętsza Dziewicę...”Mama wcześniej wiele razy słyszała, że Najświętsza Panna przychodziła po dusze,które oczekiwały śmierci, modląc się na różańcu.Daliśmy mojej matce obraz Maryi Wspomożycielki Wiernych, żeby mogła spojrzećna Najświętszą Dziewicę, ponieważ myśleliśmy, że to właśnie chciała zobaczyć. Onajednak patrzyła ponad obrazem. Wydawało się nam, że widzi już tylko to, co dziejesię na tamtym, a nie na tym świecie.... Nagle mama powiedziała: „Widzę ją tam; tam jest... Zróbcie miejsce Mateńce! Musimy prosić Najświętszą Dziewicę o przebaczenie...”CZUŁE OBJĘCIAMATKIZobaczyłam wtedy schodzącą z nieba Najświętszą Dziewicę. Pozostając zawieszoną w powietrzu, zatrzymała się przy stopach mojej matki.--------------------------------------------------------------------------------21Widziałam, jak wyciągnęła do niej swoje dłonie. W swej jednej ręce trzymała białąsuknię. Moja matka wyciągnęła dłoń, jak gdyby chciała coś otrzymać lub czegośdotknąć. Zauważyłam, że Najświętsza Dziewica ujęła jej dłoń. Mama na mniej niżminutę straciła wtedy przytomność, a potem odeszła.Kiedy poczułam, że jej głowa, którą trzymałam w swoich dłoniach, stała sięnieruchoma, pomyślałam, że wizja się skończy, w tym momencie zobaczyłamjednak, jak dusza mojej matki, oddzielając się od ciała, uniosła się. Zbliżyła się do Najświętszej Dziewicy, która obiema dłońmi podarowała jej wtedybiałą suknię, przykładając ją do koszuli nocnej mamy, jak gdyby chciała sprawdzićrozmiar. Mama natychmiast miała suknię na sobie. Sposób zachowania NajświętszejDziewicy był pełen delikatności. Z uśmiechem objęła Ona mamę, kładąc dłoń na jej plecach. Moja matka zrobiła to samo, opierając głowę o ramię Najświętszej Dziewicyi obie wzniosły się razem, wraz ze świtą osób, które były obecne przy tej scenie.Sypialnia stała się prawie pusta. Św. Józef spojrzał na nas, dotknął dłoni św.Sylwestra, a ten udzielił nam wszystkim błogosławieństwa. Następnie odwrócił się i odszedł, a za nim również św. Józef.Bardzo uroczyście Jezus powiedział do mnie:„Opowiedz to światu, żeby wszyscy ludzie cenili łaskę wypływającą z towarzyszenia zmarłym, którzy odchodzą z pomocą nieba. Jego część jest wtedyobecna w tym pokoju, dlatego na chwili tej należy skupić całą swoją uwagę. Jest tochwila, kiedy miejsce to odwiedza Pan.” Żródło
KaRoLa_15