do 1505.pdf

(201 KB) Pobierz
48025193 UNPDF
V. PEŁNE ROZBICIE DZIELNICOWE. TWORZENIE SIĘ
SPOŁECZEŃSTWA STANOWEGO (1202-1300)
1. Granica etniczna i polityczna Polski XIII w.
Strukturalnym przemianom Polski XIII w. towarzyszył proces lania się granic zewnętrznych
państwa. Aż do tego czasu bowiem na wielu odcinkach były płynne i wahały się na krawędziach
idących od strony Polski w różnych kierunkach fal osadniczych. Postępy tego osadnictwa,
nasilające się zwłaszcza w XIII w., natrafiały często na osadnictwo idące z zewnątrz ku Polsce.
Zmuszało to do przejrzystego wytyczania granic , zarówno ze względów skarbowo-
jurysdykcyjnych, jak też administracyjno-kościelnych. Proces ten dokonywał się w stosunkowo
korzystnych warunkach politycznych zewnętrznych. W pierwszej połowie stulecia cesarstwo
ciążyło bowiem wyraźnie ku sprawom włoskim, a w drugiej pogrążyło się w „wielkim
bezkrólewiu”. Czechy i Węgry zaabsorbowane były przez wiele lat walką o spadek po austriackich
Babenbergach. Ruś rozbita politycznie, ą wreszcie ujarzmiona przez Tatarów, nie przedstawiała
większego zagrożenia. Zakon Krzyżacki do końca stulecia utrwalał swoje władztwo w Prusach.
Jedynie Brandenburgia od połowy XIII w. odznaczała się większą siłą ekspansywną w kierunku
Polski. Najazdy pruskie ustały wnet po przybyciu Krzyżaków. Niebezpieczeństwo zaś jaćwięskie i
tatarskie tylko w sposób pośredni utrudniało stabilizację granicy etnicznej na wschodzie. Jeżeli
Polska nie wykorzystała należycie wymienionych warunków zewnętrznych dla utrwalenia swoich
granic z czasów Chrobrego i Krzywoustego, to wskutek własnego rozbicia dzielnicowego,
dezorientacji i zatraty horyzontów politycznych u wielu jej książąt, a wreszcie z powodu
marnotrawstwa sił na jałowych konfliktach wewnętrznych.
Na południu państwa osadnictwo postępowało bardzo żywo w górę prawobrzeżnych dopływów
Wisły oraz lewobrzeżnych dopływów Odry, ale Karpaty i Sudety pozostały mocną barierą,
przekraczaną przez osadników zaledwie w paru punktach. W szczególności osadnictwo polskie
weszło w omawianym okresie na Spisz, ale granica państwowa Polski za nim nie nadążyła; polscy
osadnicy znaleźli się w obrębie państwa węgierskiego. Podobnie ludność polska przesuwająca się
ku południowi od strony Cieszyna i Raciborza (ku Opawie) znalazła się w obrębie państwa
czeskiego. Na zachodzie Śląska granica ustabilizowała się w XIII w. Wzdłuż rzeki Bóbr i jej
dopływu Kwisy, w paru tylko miejscach, jak zwłaszcza w rejonie Żagania, przekraczając te rzeki.
Parę mniejszych enklaw polskiego osadnictwa w pasie puszcz ciągnących się w kierunku Nysy
Łużyckiej pozostało poza granicą polityczną Polski. Bardzo daleko idące skutki miało przekazanie
w połowie stulecia przez Bolesława Rogatkę Ziemi Lubuskiej na rzecz arcybiskupa
magdeburskiego i Marchii Brandenburskiej. Ten wyłom w granicy państwowej polskiej był
punktem wyjścia dla utworzonej w ciągu paru następnych dziesiątków lat Nowej Marchii, która
wdarła się głębokim klinem między Wielkopolskę i Pomorze Zachodnie. Drogi do kolebki państwa
polskiego strzegły odtąd nadnoteckie grody Drezdenko i Santok.
Pomorze Zachodnie zerwało związek polityczny z Polską Jeszcze w drugiej połowie XII w. Stan
polityczny zależności Pomorza Zachodniego od Marchii Brandenburskiej utrwalił się w XIII w.
Ziemie sławieńska i słupska w trzecim lub czwartym dziesiątku tego stulecia dostały się pod
zwierzchność władców Pomorza Gdańskiego. Dopiero „zdrada Swięców” (1307) przesądziła o
przejściu tych ziem pod panowanie brandenburskie. Na wschodzie Pomorza Gdańskiego
osadnictwo polskie przekroczyło Wisłę w kierunku Prus, ale granica polityczna utrzymywała się
prawdopodobnie wciąż jeszcze na tej rzece. Na Żuławach i w ziemi chełmińskiej fale osadnicze
polskie i pruskie wzajemnie na siebie zachodziły, a ustalenie się ściślejszej granicy w tym rejonie
przypada właśnie na czasy krzyżackie. Od strony Mazowsza, w pasie Pojezierza Mazurskiego i
Puszczy Galindzkiej, płynność granicy trwała jeszcze w głąb XIII w.
Najazdy jaćwięskie, nękające Polskę zwłaszcza od lat trzydziestych XIII w., nie sprzyjały
stabilizacji granicy na północnym wschodzie. Mamy jednak ślady osadnictwa polskiego o
48025193.002.png
charakterze rycerskim na terenie Jaćwieży (Rajgród), mamy próby ze strony Polski chrystianizacji
tego kraju. Największą ekspansywnością odznaczało się osadnictwo polskie XIII w. na wschodzie.
Kierowało się ono na teren Podlasia, środkowego Bugu, a na południu w dorzecze Wisłoka i
górnego Sanu. Miało niekiedy charakter rycerski, a zatem samo przez się jak gdyby wytyczało
granicę państwową Polski. Żywo rozwijana natomiast ekspansja polityczna Polski w kierunku
wschodnim nie dała większych efektów. Wiadomo, że w pierwszej połowie stulecia w rękach
Konrada mazowieckiego znajdował się Drohiczyn. W tym ważnym nadbużańskim grodzie
handlowym osadził książę w 1237 r. braci dobrzyńskich, którzy nie połączyli się z Zakonem
Krzyżackim. Oczekiwał po nich być może działalności misyjnej na terenie Jaćwieży. Wnet potem
Drohiczyn wrócił. jednak pod panowanie ruskie. Leszek Biały usiłował utrwalić zwierzchność
Polski na Rusi Halicko-Włodzimierskiej, ale nie wytrzymał konkurencji węgierskiej i nie zdołał
nawet związać ze swoim księstwem pogranicznego terytorium przemysko-sanockiego. Wschodnim
planom książąt polskich towarzyszyły inne jeszcze przedsięwzięcia chrystianizacyjne, jak misja
cysterska (Opatów), misja ruska biskupstwa lubuskiego oraz organizowane przez dominikanów w
połowie stulecia biskupstwa misyjne dla Jaćwieży i Litwy, a wreszcie planowane przez
franciszkanów dla misji na wschodzie biskupstwo łukowskie. Nie osiągnięto jednak na tej drodze
żdnych rezultatów.
2. Rozwój wielkiej własności ziemskiej
Rozbicie dzielnicowe sprzyjało wzrostowi politycznej roli feudałów świeckich i duchownych, a
zarazem powiększaniu się ich posiadłości. W coraz większym stopniu podstawą ich społecznej
pozycji i politycznego znaczenia stawała się ziemia. Uzyskiwali oni nadania ziemskie od
monarchów, ale i na obszarach już wcześniej posiadanych zajmowali pod uprawę coraz więcej
gruntów. Biskupstwa, które pierwotnie miały określony udział w dochodach monarszych, już w XII
w. stanęły w rzędzie największych właścicieli ziemskich. Klasztory niemal od początku opierały
swoją egzystencję przede wszystkim na dochodach z rolnictwa i hodowli. Włości klasztorne
powstawały często z nadań monarszych, ale w wielu wypadkach z pojedynczych fundacji
prywatnych, lub ze składkowych niemal drobnych zapisów rycerskich. Rycerstwo bowiem
zaliczało się również do właścicieli ziemskich.
Z rozwojem wielkiej własności ziemskiej wiązało się zapotrzebowanie na ręce robocze. We
włościach monarszych starano się w możliwie największej skali wykorzystywać pracę jeńców
wojennych, niewolników pochodzących z kupna lub ludzi, którzy utracili wolność osobistą w
wyniku zadłużenia czy wyroku sądowego. Wprowadzono tu nawet setniczą i dziesiętniczą
organizację ludności niewolnej. Starano się jednak przede wszystkim asymiłować jeńców z
ludnością miejscową i przekształcać niewolę w inne formy zależności feudalnej. Niewolnikami
posługiwały się również posiadłości prywatne, zwłaszcza świeckie, bo Kościół miał mniejsze
szansę uzyskiwania jeńców. W dalszym ciągu przestrzegano zasady, że cała ludność wolna,
wywodząca się z dawnych wspólnot terytorialnych, pod względem świadczeń feudalnych i
wymiaru sprawiedliwości podlegała monarsze. Ten zaś mógł tą ludnością rozporządzać, oddając ją
np. do dyspozycji Kościoła. Zwłaszcza Kościół był zainteresowany w pozyskiwaniu ludności
wolnej do własnej akcji osadniczej. W niektórych przypadkach człowiek wolny przechodził w stan
przypisaństwa. Z początkami tej kategorii społecznej mamy do czynienia bodaj już za czasów
Bolesława Chrobrego, jak zdaje się o tym świadczyć żywot pięciu braci męczenników; z czasem
zaś tej ludności przybywało, a zasilali ją z całą pewnością także jeńcy i niewolnicy.
Z tymi przemianami wiązała się dążność do intensyfikacji rolnictwa. Zamiast ugorowania roli
sporadycznie zaczęto wprowadzać trójpolówkę, w której ugorem leżała każdorazowo, tylko trzecia
część gruntów. Pług z żelaznym krojem wypierał prymitywniejsze narzędzia rolnicze.
Upowszechniało się nawożenie, które związane było z hodowlą. Z kolei większa wydajność
rolnictwa wpływała na wzrost znaczenia hodowli. Postęp w rolnictwie dokonywał się z reguły
48025193.003.png
samorzutnie jako główna droga ówczesnego rozwoju ekonomicznego. Nie należy przeceniać
wpływu klasztorów w tym zakresie. Wprawdzie stosunkowo liczne już u nas w drugiej połowie XII
w. klasztory cysterskie poczytywały za swoją ważną rolę uprawę ziemi, a dzięki stałej łączności z
ich francuską macierzą nie brakło wymiany doświadczeń i wiedzy rolniczej, jednak działały one w
izolacji, odcięte od świata zewnętrznego i w małym tylko stopniu mogły wpływać na ogólny
poziom kultury rolnej. Rola osadników obcych, którzy zaczynali się pojawiać już w XII w. (np.
Wallonowie na Śląsku), była większa, ale postępu w rolnictwie polskim tej epoki nie można
sprowadzać do zwykłego naśladownictwa. Był on istotnym elementem przebudowy całej struktury
społeczno-gospodarczej naszego kraju w XIII w.
3. Walka o immunitet
Naturalną konsekwencją rozwoju wielkiej własności feudalnej była walka o immunitet, tj. o
wyłączenie tej własności z systemu świadczeń na rzecz władzy publicznej, a w drugiej kolejności
spod władzy sądowej panującego. Immunitet był najistotniejszym przejawem rozkładu wczesno-
feudalnej państwowości, której fundamentem był zespół zwierzchnich, monopolowych praw
panującego, nie ograniczających się bynajmniej do dziedziny skarbowości. Kulminacja rozwoju
immunitetu w Polsce przypada na wiek XIII, głównie na jego połowę, początki zaś dają się
dowodnie stwierdzić dla stulecia XII czy nawet XI. Nie da się obronić poglądu, jakoby pierwszych
koncesji immunitetowych dokonano w Polsce dopiero na zjeździe łęczyckim 1180 r., czy w
przywileju na rzecz Kościoła w Polsce, ogłoszonym w 1215 r. przez Leszka Białego, Konrada
mazowieckiego, Kazimierza opolskiego i Władysława Odonica. W swojej najwcześniejszej fazie
immunitet objął tylko niektóre posiadłości, a w ich obrębie wyłączył spod władzy publicznej tylko
ludność niewolną i przypisaną.
Walka o immunitet rozpoczęła się w dobrach kościelnych. Dotyczyła zrazu świadczeń
skarbowych, a dopiero w drugiej niejako kolejności podległości sądowej. Już jednak w XII w.
można śledzić początki immunitetu w dobrach świeckich. W przywileju borzykowskim z 1210 r.
Leszka Białego, Konrada mazowieckiego i Kazimierza opolskiego, jak też we wspomnianym już
przywileju czterech książąt z 1215 r., gwarancje immunitetowe obejmowały wszystkie posiadłości
kościelne znajdujące się pod władzą wspomnianych książąt, ale w zakresie, w jakim wcześniej
zostały im nadane. Nie były to więc immunitety pełne, dlatego nie zamykają one procesu
immunizacji wielkiej własności kościelnej, ale otwierają nowy etap, w którym chodziło o objęcie
immunitetem coraz szerszego zakresu świadczeń, a pod względem sądowym – także ludności
swobodnej, która ciągle jeszcze podlegała osobiście władzy panującego. Władcy szli tu jednak na
ustępstwa niechętnie, widząc w tym słusznie uszczuplanie własnych agend publicznych. Stosowali
więc ograniczenia, uzależniając np. liczbę ludzi wolnych w immunizowanych beneficjach od
godności beneficjata. Kiedy indziej zrównywali pod względem kondycji społecznej wolnych
osadników z przypisańcami wtedy, gdy jedni i drudzy siedzieli w jakiejś wsi obok siebie, a wolni
nie przekraczali liczby trzech. Ponieważ immunitet przynosił z reguły ulgi czy swobody podatkowe
właścicielom ziemskim, a nie poprawiał położenia materialnego osadników, ci ostatni bronili
niekiedy w sposób rozpaczliwy wobec monarchy swojego statusu ludzi wolnych.
Na większą skalę immunitet rozwinął się w dobrach biskupich. Wykorzystując różne okazje
polityczne lub trudności władców dzielnicowych, uzyskali duchowni około połowy XIII w. wiele
rozległych przywilejów immunitetowych. Ani dobra klasztorne, ani możnych świeckich, ani tym
bardziej rycerskie, nie zdołały im nigdy dorównać.
Dalszy rozwój immunitetu związany był z osadnictwem na prawie niemieckim. Tu jednak
immunitet nie stanowił celu sam w sobie, nie prowadził do likwidacji świadczeń skarbowych, ale
świadczenia starego typu pozwalał zamieniać na nowe. W sferze sądownictwa kasował wprawdzie
agendy sądowe panującego, ale niezupełnie, bo prowincjonalne sądy wyższe prawa niemieckiego
nie były pozbawione charakteru publicznej władzy sądowej.
48025193.004.png
W sumie immunitet odegrał bardzo doniosłą rolę dziejową. Ograniczał poważnie władzę
monarszą, redukując ją niekiedy do minimum na zwartych obszarach. Za skrajny przykład posłużyć
może nadanie przez księcia wrocławskiego Henryka IV Probusa w 1290 r. biskupstwu
wrocławskiemu „pełnego prawa książęcego” dla rozległego kompleksu dóbr nysko-
otmuchowskich. W rękach książęcych pozostawały tu tylko zwierzchnie prawa publiczne.
Równocześnie immunitet wzmacniał pozycję feudałów, uniezależniając ich zwłaszcza pod
względem ekonomicznym. Przyczynił się też do niwelacji różnic w kondycji społeczno-prawnej
ludności wieśniaczej.
4. Rozwój osadnictwa wiejskiego na prawie czynszowym
Proces tworzenia się wielkiej własności ziemskiej i dążność do intensyfikacji produkcji rolnej
nie mogły się obejść bez wewnętrznej przebudowy tej własności, bez nowocześniejszych form
osadnictwa. Już w XII w. wykształcił się „obyczaj wolnych gości”, który był wczesną postacią
dzierżawy. Gwarantował on panu stały, zgodny z umową dochód, osadnikowi zaś dawał możliwość
odejścia, gdy wywiązał się ze swych powinności, a nadto uiścił specjalną opłatę z tytułu
rozwiązania umowy. W czasach późniejszych nazwano ten „obyczaj”, charakterystyczny dla
pewnej fazy rozwoju feudalizmu, prawem polskim, w odróżnieniu od przyjętego już szeroko prawa
niemieckiego. Zdarzało się w XII w., że na prawie wolnych gości osadzano nawet, niewolników,
ale odmawiano im swobodnego wychodu. U tej kategorii osadników bardzo wcześnie zaczął się
pojawiać czynsz jako częściowa renta feudalna. Poświadczają go dokumenty trzebnickie z samego
początku XIII w., zanim jeszcze do włości trzebnickiej dotarło prawo niemieckie. Wykształcił się
nadto już w XII w. „obyczaj ratajów”, czyli osadników, którzy – nie mając własnego inwentarza
ani ziemi do własnego użytku – w formie najmu uprawiali tzw. rezerwę pańską, t j. rodzaj
folwarku.
Przy powszechnym zatem zapotrzebowaniu wielkiej własności na ręce robocze pojawiać się
zaczęli osadnicy niemieccy, których ucisk feudalny i względne przeludnienie wsi
zachodnioeuropejskiej skłaniały do poszukiwania nowych terenów osadniczych. Nieśli oni ze sobą
nową postać czynszowego prawa osadniczego, które – chociaż narodziło się na Zachodzie, poza
właściwymi Niemcami – przyjęło się u nas szeroko pod nazwą prawa niemieckiego. Osadzano na
nim pierwotnie Niemców, ale wnet także ludność rodzimą, tak że osadnictwo niemieckie
przekształciło się w osadnictwo na prawie niemieckim. O pierwszych Niemcach jako potencjalnych
osadnikach słyszymy na Śląsku pod 1175 r., a o faktycznie osadzonych – w 1202 r. Z kolei
wzmianek o nich przybywa coraz więcej. Niesłuszny jest zatem pogląd łączący kolonizację na
prawie niemieckim dopiero z domniemanym spustoszeniem Polski w wyniku pierwszego najazdu
tatarskiego (1241).
Osadnictwo czynszowe na prawie niemieckim przyniosło dość daleko idące przeobrażenia życia
wiejskiego. W celu tworzenia nowych terenów osadniczych łączono niekiedy w jedną całość dwie
lub więcej osad starego typu, a kiedy indziej na większym obszarze o osadnictwie rozrzuconym
tworzono jedną lub więcej nowych wsi. Przeprowadzano reformę gruntową, polegającą na
wymierzaniu jednostek roli czyli łanów o powierzchni około 30 lub 43 morgów, które stanowiły
podstawę pojedynczego gospodarstwa o znacznym potencjale produkcyjnym. Charakterystyczna
dla tej reformy szachownica gruntów gwarantowała wszystkim osadnikom przydział roli tej samej
przeciętnie klasy. Osadnictwu na prawie niemieckim towarzyszył okres wolny od świadczeń od 8
do 24 lat, w zależności od tego, czy przy osadzaniu wsi wchodził w grę karczunek lasu lub inne
okoliczności nadzwyczajne, utrudniające lokację. Ta tzw. wolnizna była praktykowana również
przy osadnictwie na prawie polskim, ale na dużą skalę stosowało ją dopiero prawo niemieckie,
przez co było dla osadników bardzo atrakcyjne. Do roli świadczenia podstawowego na rzecz pana
wsi dochodził czynsz czyli renta pieniężna. Renta produktowa świadczona w zbożu schodziła na
plan drugi, niekiedy przybierając charakter symboliczny. Nieduża była również z reguły renta
48025193.005.png
odrobkowa (dwa dni w roku lub uprawa na rzecz pana dwu morgów gruntu). Jako wyraz czci dla
właściciela gruntu zbiorowo świadczono zwykle w okresach świątecznych daninę w mięsie
(szynka). Obok tego obowiązywało tzw. obiedne, świadczone właścicielowi przez wieś trzy razy do
roku, gdy zjeżdżał na sądy. Prawo niemieckie sprzyjało wprowadzaniu pieniężnej lub przynajmniej
zbożowej dziesięciny w miejsce bardziej uciążliwej – snopowej. W zbożu świadczono zwykle tzw.
meszne, tj. daninę kościelną, wprowadzoną w związku z rozwojem sieci parafialnej, na rzecz
plebana wsi; dziesięcina bowiem z reguły należała do biskupa diecezji, a dopiero z jego nadania
mogła przysługiwać innej instytucji kościelnej. W formie podatku, czyli świadczenia na rzecz
władzy publicznej, płaciły wsie na prawie niemieckim tzw. kolektę (lub „berna”), która miała
charakter nadzwyczajny: na potrzeby obronne kraju, uroczystości rodzinne panującego i wykup
rycerzy lub terytorium państwowego spod obcej władzy.
Wieś na prawie niemieckim miała sołtysa, który był najpierw organizatorem osady nowego
typu, a z kolei stawał się wasalem jej właściciela. Otrzymywał kilkułanowy dział ziemi wolnej od
czynszów, a partycypował w czynszach i dochodach sądowych właściciela. Z tego tytułu
obowiązany był do służby wojskowej. W stosunku do osadników pełnił namiestniczą władzę z
ramienia pana wsi, a więc przede wszystkim był sędzią pierwszej instancji. Jego władzę sądową
ograniczał organ samorządowy, czyli ława złożona z chłopów, która wzorem ustroju miejskiego
przyjęła się w Polsce we wsiach na prawie niemieckim.
Osadnictwo na prawie niemieckim pojawiło się najwcześniej na Pomorzu Zachodnim, które
jednak związek państwowy z Polską utraciło już w drugiej połowie XII w., oraz na Śląsku, gdzie
żywo rozwijało się przez całe XIII stulecie. Do tych dzielnic napłynęło też najwięcej osadników
niemieckich. Już do Wielkopolski, gdzie również wcześnie rozpoczęto ten proces osadniczy,
Niemców przybyło niewielu, choć prawo niemieckie przyjmowało się szeroko. W Małopolsce
początki osadnictwa na prawie niemieckim dają się stwierdzić w latach dwudziestych XIII w., na
Kujawach w połowie tego wieku, a na Mazowszu dopiero w stuleciu następnym. Osadnicy
niemieccy przybywali na nasze ziemie w większej liczbie na początku XIII w., potem byli coraz
mniej liczni, a w zakładaniu lub reorganizacji naszych wsi w ogóle odegrali dość skromną rolę.
Równocześnie prawo niemieckie zataczało coraz szersze kręgi, przynosząc właścicielom ziemskim
zwiększone dochody, nierzadko z terenów zajętych świeżo pod uprawę; chłopom dawało w
zasadzie osobistą wolność, jeżeli tylko wywiązywali się ze swoich kontraktów dzierżawnych, a
władcom przyczyniało wojowników o dobrym wyposażeniu bojowym.
5. Rozwój miast
Okres intensywnego rozwoju w osadnictwie wiejskim znamionuje się postępem społecznego
podziału pracy. Upowszechnianie się czynszów podnosiło znaczenie pieniądza, a zatem i produkcji
rzemieślniczej, i wymiany. Mieszkańcy podgrodzi w coraz większym stopniu stawali się
zawodowymi rzemieślnikami, osady targowe, które tylko sporadycznie, w okresach targów,
przyciągały pierwotnie większą liczbę ludności, stawały się coraz bardziej ludne na co dzień.
Osiadali w nich rzemieślnicy, a niekiedy również kupcy. Z XII i XIII w. osad takich doliczyć się
można na naszych ziemiach około 100. Wraz z licznymi podgrodziami stanowiły one wielką liczbę
ośrodków, które pod względem funkcji gospodarczych mogą uchodzić za miasta, choć brakowało
im jeszcze miejskiej samorządowej formy ustrojowej. Osadami takimi zarządzał niekiedy włodarz
książęcy. W okresie targów, na których obowiązywał tzw. „mir” czyli pokój monarszy,
sądownictwo w osadach targowych sprawowali funkcjonariusze kasztelańscy, karząc osobno, obok
samego przestępstwa czy wykroczenia, także naruszenie owego miru. W Płocku rozciągnięto w
1237 r. na osadników miejskich prawo własności gruntowej, jakie przysługiwało rycerstwu. W
ogóle do kupców próbowano odnosić właściwą dla rycerstwa karę za zabicie i zranienie, co miało
im gwarantować bezpieczeństwo. Mir monarszy rozciągano także na drogi publiczne.
Tymczasem na zachodzie Europy, osobno na południu w Italii, a osobno w północnej Francji i
48025193.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin